Natura człowieka jest podła, może być zarówno ofiarą, jak i - jeżeli mu się na to pozwoli - oprawcą... A współczesne państwo Izrael, m.in. dzięki przyzwoleniu USA (którym zależało na konflikcie z "roponośnym" światem arabskim), odwzorowuje wiele niechlubnych, faszyzujących wzorców historycznych.
Poza tym obecna polityka Izraela wynika również z tego, że po Holokauście zmieniła się mentalność kulturowa syjonistycznych osadników i przeszli oni stopniowo do - swego rodzaju - ofensywy. To też coś na zasadzie "odreagowywania", w końcu przemoc rodzi przemoc... :'
Izrael przecież powstał przy aktywnym wsparciu Związku Radzieckiego i jego komunistycznej partii. Potem się wszystko pokiczkało, kiedy zamiast współżyć z innymi narodami chciał nad nimi panować w interesie głównie naftowych korporacji. I tak to trwa.
ZSRR ograniczyło swoje poparcie dla Izreala i wówczas trafił w "objęcia" USA, co wpłynęło również na kierunek jego polityki wewnętrznej i militarnej.
Nie przesadzajmy z tym "odreagowywaniem".
Po pierwsze, na poziomie jednostek to nie funkcjonuje, tylko na poziomie polityki historycznej i propagandy - tylko wtedy gdy polityka jest jawnie agresywna. Wtedy może podsycać pewne fobie u obywateli. Zwykli ludzie żyją dniem dzisiejszym i sami z siebie nie dostają takiego amoku.
Po drugie, tak "odreagowywać" może wiele innych nacji, nie tylko Żydzi, bo nie tylko Żydzi mieli ciężki okres w swojej historii. Są w czołówce, ale nie dystansują innych.
Po trzecie, naprawdę nie wszyscy Żydzi to Żydzi europejscy spędzajacy okupacje pod panowaniem III Rzeszy. Miliony żyły w Wielkiej Brytanii, ZSRR poza zasięgiem Niemców, USA, Ameryce Południowej itd. Oni nie znają żadnych rodzinnych opowieści nt. holokaustu bo ich przodkowie zyli tysiące kilometrów od wydarzeń.
Nie kupuję bajeczki, że oni w sposób naturalny przejeli jakąś historyczną traumę. Żadna nacja tak sama z siebie się nie zachowuje. Trzeba jej pomóc i podscycić odpowiednie nastroje. Ludzie sami z siebie są normalni i nie mszczą na "obcych" w 10 pokoleniu. Bez względu kim są ci obcy (bo np. Palestynczyc mają się nijak do III Rzeszy, choć jako ciekawostkę napiszę, że widywałem co bardziej hardcorową propagandę syjonistyczną czyniaca z nich wiernych sprzymierzeńców Adolfa Hitlera :D )
Wniosek stąd jest taki, że przesadna martyrologia to żadna pamięć, ale tresura agresji. U nas też niektóre ośrodki próbują "programować" u ludzi agresję, np. do Rosjan za rozbiory i II Wojnę, co ma większy związek z globalną polityką USA niż faktyczną pamięcią, bo np. czołowi "katyniowcy" bratali się z sympatykami UPA a jako "patrioci" powinni ich potępiać.
Czysta polityka i manipulacja. Izrael potrzebuje społeczeństwa fanatyków, więc im powtarza jaki to świat zewnętrzny jest straszny, więc oni muszą być straszniejsi. Nie mam zrozumienia dla ich "urazów".
Zgadzam się, że ta historyczna trauma jest podscycana i manipulowana (m.in. pod wpływem USA, o czym też powyżej wspomniałem).
po incydencie z USS Liberty stało się jasne że USA nie prowadzą suwerennej polityki wobec izraela, amerykańscy marynarze do dziś są wściekli na Izrael ale nie mogą nawet pisnąć bo wiedzą że natychmiast wylecą z pracy. Prawdopodobnie 'ośrodek decyzyjny' leży gdzie pomiędzy Izraelem a USA, to znaczy prawdopodobnie jest to jakaś silna grupa nacisku w stylu kluby Bildenberg, choć nie wiem czy to akurat poprawna nazwa. Faktem jest że np. AIPAC jest kokietowany przez wszystkich kandydatów na preziów w USA. Przewrót pałacowy w USA odbył się po cichu, prawdopodbnie po zamachu JFK.