W hipermarkecie Tesco w Lublinie obsługę kas powierzono firmie zewnętrznej.
I tak się załatwia, i tak juz rachityczne, zwiazki zawodowe.
Popieram Bogusława Ziętka - obrońcę praw pracowniczych!
dla pracownikow marketow to jest jawne i bezkarne lamanie zasad wspolzycia spolecznego.
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,8480723,Mial_byc_protest__ale_pracownicy_bali_sie_strajkowac.html
Solidarnośc, która ma sieć związków w Tesco i organizuje protest, jest taka sobie, bo z boku, jak Filip, wyskakuje facet, co nic nie robił, ale "popiera". Śmiech, bo ten związek nie istnieje, a jak istnieje, to uwikłany w łamanie prawa pracowników, tak, jak w marketach. Nie idźcie to drogą nadmuchanych baloników udających związki zawodowe.
dopalaczami, to mógłby się wziąźć za hipermarkety. Wystarczy tylko postraszyć uderzeniem w ich interesy a traktowanie pracowników natychmiast się polepszy. Ale tutaj Tusk ma gdzieś 800 000 ludzi, woli hucpy medialne.
To kolejny chwyt Solidarności pt.-troska o pracownika -,
mie od dziś wiadomo jak funkcjonują takie sklepy.Krzyk był wielki ,efekt mierny .Postawa i przekaz solidarnościowych ściemniaczy jest oczywista - jesteśmy potrzebni -.Dziwi mnie postawa SLD-owska to powinien być "temat" lewicowy .Ciągłe nasyłanie inspekcji pracy nie jest problemem dla "Tesco" ,ale to kropla drąży kamień .
Bo związki zawodowe nie mają na tyle sił, żeby przeskoczyć unik hipermarkeciarzy. Ci zatrudnili agencje pracy tymczasowej i szlus. Nie było mocy żeby to powstrzymać. Śniadek w radiu ściemniał, że liczy się idea. Wała. Liczy się skuteczność oporu. Czy zaszachujemy wyzyskiwacza czy nie. Przegrane strajki są porażką, nieudane organizacyjnie topią ruch związkowy na amen. napinanie i racjonalizowanie absolutnej bezsilności nikogo nie przekona.
U nich w Carefurze żadnego strajku niebyło!
Normalna dniówka i harówka za 750złoty na 3/4etatu!
ludzie pomału wychodzą z marazmu. Pierwszy krok został zrobiony. Ludzie nie mają jeszcze odwagi walczyć o swoją godność, ale światełko w tunelu już się pokazało. Teraz nie jest takie ważne, czy się uda od razu. Ważne jest, że spróbowano.
"Skoro tusk zadaje sobie tyle trudu aby uderzyć w handlarzy dopalaczami, to mógłby się wziąźć za hipermarkety. Wystarczy tylko postraszyć uderzeniem w ich interesy a traktowanie pracowników natychmiast się polepszy."
Przykład z akcją przeciwko dopalaczom dziejącą się dosłownie na terenie całego kraju świadczy o tym, że jak władza chce, to potrafi. Ale walka z wyzyskiem nie jest priorytetem ani tej władzy, ani żadnej innej. Wokół dopalaczy można zrobić szum i histerię przy pomocy usłużnych mediów. Ale media nie pomogą zrobić szumu przeciwko hipermarketom, bo to tak jakby godziło w ich własne interesy. W mediach też rzadko kto zatrudnia na umowę o pracę, choć jeszcze nie korzysta się z agencji pracy tymczasowej. Niedługo nikt pracujący w hipermarkecie nie będzie jego pracownikiem, tylko pracownikiem pośrednika. A najlepiej kilku z nich. Związki zawodowe zaś przejdą do przeszłości.
A jak media relacjonowały czwartkową akcję? Tylko pod kątem tego czy są jakieś utrudnienia dla klientów tych sklepów.
przeszkadzają kreatywnym i nowoczesnym hipermarketowym burżujom w budowie drugoirlandzkiego raju na Ziemi. Do KRLD z etatystycznymi pasożytami!
[Przykład z akcją przeciwko dopalaczom dziejącą się dosłownie na terenie całego kraju świadczy o tym, że jak władza chce, to potrafi.]
wladza uderzyla konkretnie w dopalacze, nie uderzy konkretnie w supermarkety, dlatego uchwalili specjalnie specjalne prawo, ktore wcale nie bylo specjalnie konieczne, ale kto jak nie rozne Tuski ktorym w glowie merdali koroporacyjni prawnicy uczynili art 165 KK "Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób..." zupelnie martwym, tu jest wlasnie pies pogrzebany, bo wiadomo jakich przekretow markety dopuszczaja sie wobec klientow, co nie jest bez znaczenia dla pracownikow, a sad orzeka zawsze juz prawie tak samo, niska szkodliwosc itd. i konczy sie tylko na wycofaniu okreslonej partii trucizn z polek, zeby kolejne mogly powrocic... i tak w kolko.
--
Na marginesie, to do dresow, niech sobie wejda do dwoch znanych marketow w PL (tesco i np: biedronka) i poszukaja czekolady, prawdziwej, nie trucizny czekoladopodobnej, przy ktorej wyroby czekoladopodobne z PRL to zakwalifikowano by dzis do asortymentu w markecie pt: zdrowa zywnosc :)