i dobrze napisany news. Gratulacje dla Autorki!
Nie ma w tym nic dziwnego, że "chłopcy plasują się niżej od dziewczynek", wszak nawet najzagorzalsza prawica stoi twardo na stanowisku, że z ciała mężczyzny jedynie żebro nauczony doświadczeniem Bóg uznał za przydatne do stworzenia swego następnego Dzieła.
Z drugiej strony, wątpię czy "siedzenie bez ruchu" jest u chłopców pożądaną cechą, lepiej jednak "dać chłopcom więcej możliwości wykazania się w obszarach, które najbardziej ich interesują", oczywiście ze szczególnym uwzględnieniem zainteresowań "młodzieży LGBT" ;-)
No, ale ogólnie nie jest źle, wprawdzie "wciąż panują znaczne podziały", ale to "wciąż" sugeruje, że problem jest do przezwyciężenia i dzięki rewolucyjnie edukacyjnemu programowi Partii Pracy i wspierającej ją prawicy znikną podziały "ze względu na płeć, pochodzenie, przynależność do grupy wyznaniowej lub klasy społecznej".
Nie będzie to jednak takie łatwe, ponieważ Russell Hobby z "Narodowego Związku Dyrektorów Szkół" otwarcie grozi, że "nauczyciele powinni wymagać tyle samo od wszystkich uczniów bez względu na ich pochodzenie, status społeczny i majątkowy czy stan zdrowia". Biednego to będzie jedynie kosztować więcej zdrowia, a chorego wpędzi w biedę, ale co równość, to równość...
PS. Nowina, Jarosławie.
to w taki sposób rozumiesz pisane teksty?
i przyjemniejszą. Trzeba jedynie pamiętać o tym, że taka zabawa jest możliwa w GB, gdzie dochody państwa i społeczeństwa zależą w głównej mierze od wielkiego międzynarodowego biznesu, a w coraz mniejszej od pracy i umiejętności zwykłego Brytyjczyka. Dlatego kopiowanie tego typu pomysłów jest śmiertelnie niebezpieczne dla krajów które jeszcze owego wielkiego biznesu się nie dopracowały. Np. dla Polski.
to ten artykuł naprawdę jest o konieczności obniżania standardów edukacyjnych w uk?
i naprawdę uważasz że wielki biznes nie potrzebuje ludzi wykształconych?
obniżania standardów edukacyjnych (w celu rozwiązania opisanych problemów występujących w brytyjskich szkołach). Streszczenie autorstwa p. Karch może jest trochę niedoskonałe, ale sensu artykułu nie wypacza. To, że tego nie rozumiesz, świadczy wyłącznie o tym że nie potrafisz dokonać interpretacji tekstu, ale to mnie akurat wcale nie dziwi.
po pierwsze w brytyjskich szkołach już panują niskie standardy
artykuł nie jest o standardach i o tym jak nimi zarządzać ale o różnicach w ich osiąganiu ze względu na czynniki społeczne
jest także o tym, skoro ci już go muszę przepisywać i tłumaczyć równocześnie, że uczniowie szkół stanowią pełną przemocy subkulturę
a także o tym, że podziały raz wprowadzone utrwalają się w życiu dorosłym i są dziedziczone przez następne pokolenia
zamiast bawienia się w twórcze interpretacje opisów rzeczywistości i dokonywania projekcji swoich wyobrażeń o tym co czytasz west, naucz się czytać:)
propozycje edukowania w sposób bardziej przyjazny uczniom nie oznaczają równocześnie konieczności obniżenia standardów
Wszystko dla ucznia.
Pytanie tylko, kto was darmozjadów będzie utrzymywał.
jeśli wszystkim przyznane ma być błogosławieństwo edukacji, to co zrobić z tymi, których nie można wychować?
-----------------------------
Muzyczna edukkacja na najwyższym poziomie :
http://8tracks.com/users/cud2
Nikyty, a cóż tu rozumieć?!
Burżuazyjni politycy zaciekle walczą burżuazyjnymi metodami z klasycznymi problemami swego burżuazyjnego państwa... i tradycyjnie przegrywają. O czym regularnie pisują bezrefleksyjni burżuazyjni ziewnikarze.
("Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach
Strasznie mieszkają straszni mieszczanie
[...]
I oto idą, zapięci szczelnie,
Patrzą na prawo, patrzą na lewo.
A patrząc - widzą wszystko oddzielnie
Że dom... że Stasiek... że koń... że drzewo..." ;-))
Przy okazji, nie sądzisz, że spłyca nam się język za sprawą nowomowy pochodzenia anglosaskiego? Co to w ogóle znaczy "zarządzanie standardami"?!
Przytoczyłeś mój ulubiony fragment Tuwima.
A patrząc - widzą wszystko oddzielnie
Że dom... że Stasiek... że koń... że drzewo...
Tak. To cała kwintesencja burżuazyjnego widzenia świata.
douglas adams opisal kiedys w autostopie przez galaktyke (nie pamietam w ktorej czesci) matematykow ktorzy odkryli ze inaczej sie liczby sumuja na rachunkach w restauracji - uspokoilo ich dopiero nadanie problemowi nazwy :)
spytam wiec co z problemow wymienionych w artykule jest burzuazyjne i dlaczego
Hmm..., Wielka Brytania, panie Nikyty?!
--
Bury, on tutaj świetnie pasuje :-)
nie ma tak, to ty a nie bury zdefiniowałeś to wszystko jako problemy burżuazyjne burżuazyjnego społeczeństwa więc ty a nie bury powinieneś wyjaśnić dlaczego są to problemy burżuazyjne, które klasy robotniczej w komunizmie by nie dotyczyły
Nie podoba mi się ta powszechna urawniłowka. Są ludzie zdolni i mniej zdolni. To chyba umyka uwadze autorów raportu. Często (choć oczywiście nie zawsze) to, że jesteś z biednej rodziny, oznacza iż odziedziczyłeś gorsze (dla rozwoju intelektualnego) geny. Nie wiem, jak w Wielkiej Brytanii, ale w Polsce wszelkie reformy (których jednym z założeń było wyrónanie poziomu w szkołach), doprowadziły do drastycznego spadku poziomu nauczania. Niezłym tego przykładem była matura z matematyki - licealistom trzeba było dać zadania na poziomie gimnazjum, by przeszli przez tę maturę. I potem szkoły wyższe na tej podstawie miały przyjmować studentów. Zgroza...
Jeśli nie masz "backgroundu" kulturowego, ani własnej głowy, żadne dotacje ci nie pomogą. Można rozwijać infrastrukturę - np. słynne gimbusy - żeby do szkoły nie było "daleko". Ale dalsze obniżanie programu niczemu nie służy (bo czym innym ma być urozmaicenie lekcji dla wiercącego się głąba? skoro wzór jest "za trudny" do zrozumienia, to go pomińmy i zróbmy doświadczenie [najlepiej ze spektakularną eksplozją]).
Chyba że chodzi o wyodrębnienie elitarnego szkolnictwa (i jego prywatyzację), a reszta niech się kisi w pozornie wyrównującym szanse szkolnictwie państwowym?
Dobre szkoły brytyjskie uczą dzieci elity jak zachować swe przywileje, a nie jak rozwiązać niesprawiedliwość społeczną.
Nikyty, oświeć mnie, gdzie ja sugerowałem, żeby Bury Ci korepetycji udzielał?!
Zresztą, w jakim temacie? :-)))
Państwo burżuazyjne jest państwem klasowym, gdzie - co logiczne - "panują znaczne podziały ze względu na (...) przynależność do (...) klasy społecznej"(a także płeć i wyznanie), które to "mają według raportu decydujący wpływ na to, jak uczniowie radzą sobie w szkole, a potem w dorosłym życiu", a konkretniej na "wykluczenie społeczne i niższy poziom wykształcenia wśród dzieci z najbiedniejszych domów".
"Raport Komisji EHRC pokazuje, że nierówności społeczne wpisane są w brytyjskie realia. Co więcej, nierówności te nie dotyczą tylko i wyłącznie szkolnictwa, ale rozciągają się poza nie, sytuując dorosłe jednostki na określonych pozycjach społecznych" - to tylko potwierdzenie pewnego oczywistego faktu.
Burżuazyjne metody radzenia sobie z problemami wynikającymi z założeń ustrojowych b. państwa, to są działania podejmowane przez b. polityków, które nie próbują podważyć b. charakteru tegoż państwa, a nawet przeciwnie, mają legitymować to b. państwo również w oczach grup poddawanych owej systemowej dyskryminacji.
Możesz oczywiście twierdzić, jak to zresztą "obyczajówka" ma w zwyczaju, że samo zniesienie ucisku ekonomicznego nie wystarczy jeszcze, żeby "zapanował raj na Ziemi", ale jeżeli uważasz, że "aby rozwiązać ten problem, wystarczy urozmaicić zajęcia tak, by kojarzyły się dzieciom z zabawą", albo zorganizować "marsz protestacyjny przeciwko prześladowaniu w szkołach", zamiast zmierzenia się z głównym winowajcą, to nie mamy o czym rozmawiać.
----------
M-Z, co to jest ""background" kulturowy"?
PS. Dodam jeszcze, że koncepcje "równościowe" wyrażające się poglądem, że "nauczyciele powinni wymagać tyle samo od wszystkich uczniów bez względu na ich pochodzenie, status społeczny i majątkowy czy stan zdrowia", są szyte na miarę burżuazji. Jeżeli wymagania będą za duże, to bogatszych będzie stać na dodatkowy "doping", biedni odpadną w przedbiegach, a jeżeli się obniży równając do najsłabszych, to bogatszym przecież nikt nie zabroni podnieść poziom kształcenia indywidualnie poza szkołą. Zresztą, małe burżuje od dawna kształcą się w prywatnych szkołach, więc o czym to pieprzenie pana "dyrektorskiego związkowca"? Ani to równość, ani nawet "równość szans"...
to nie jest odpowiedz na moje pytanie, to jest wyrazenie pogladu pelnego opinii i uprzedzen, ale nie odpowiedz na pytanie
twierdzisz ze w spoleczenstwie bezklasowym nie bedzie mniej i bardziej zdolnych i ze nie bedzie wymagane, jesli istniec bedzie edukacja przyswojenie sobie minimum materialu w zakresie uznanym za zadowalajacy i ze nie bedzie wystepowac agresja fizyczna i psychiczna powodowana nietolerancja?
Oj, no to mnie przejrzałeś. Istotnie, jestem bardzo "uprzedzony" do burżuazji i tej całej demokracji. Ale to wszystko zawiść z zazdrością, że jestem nieudacznikiem i do niej nie należę, a w dodatku taki głupi i leniwy, że nie chce mi się postarać i samemu zarobić na swoje pierwsze Audi Quattro.
Przy okazji, wprawdzie o nią nie prosiłem, ani mi ona do szczęścia nie jest potrzebna, niemniej dziękuję za recenzję mojej wypowiedzi.
Niestety, w temacie odpowiedzi na pytania nie mogę Ci pomóc, ale wierzę że sobie sam poradzisz, wtedy odpowiedzi Ci się spodobają, będą treściwe i urzekną swą tolerancyjnością i miłością do (burżuazyjnego) świata.
Pocieszę Cię, że póki co, to ja się nawet "poglądu pełnego opinii" nie doczekałem z Twojej strony. W zamian za to uraczyłeś mnie swoimi dziwacznymi insynuacjami, z którymi nie ma sensu polemizować.
Zdefiniuj wprost swój pogląd na państwo burżuazyjne, to pogadamy...
to nie ja wyskoczyłem z burżuazją w tym wątku, tylko ty, więc się spytałem które z problemów opisanych w artykule są burżuazyjne i nie wystąpią w społeczeństwie bezklasowym, w odpowiedzi napisałeś że problemy w artykule są problemami społeczeństwa burżuazyjnego więc spytałem się dokładniej które z tych problemów nie wystąpią w komunizmie, po czym jak stwierdziłeś powyżej, pogadamy jak napiszę co mój pogląd na społeczeństwo burżuazyjne...
więc pytam jeszcze raz - które z problemów opisanych w artykule nie wystąpią w komunizmie i dlaczego?
Nikyty.
Mylisz się, ja "wyskoczyłem" z problemami **burżuazyjnego państwa** (Wielkiej Brytanii?!), co nie jest automagicznie tożsame z **problemami burżuazji**, jak sobie ubzdurałeś, lecz z problemami **wywoływanymi** przez burżuazję, a konkretniej jej uprzywilejowany status w tym państwie. To o tych podziałach klasowych, o których mowa w raporcie, że są **przyczyną** takich **objawów**, jak słabe wyniki w nauce, czy nietolerancja, z agresją włącznie.
A odpowiadając na Twoje, hmm, osobliwe pytanie: w bezklasowym społeczeństwie nie będzie oczywiście problemów wywołanych podziałami klasowymi, inaczej nie byłoby ono bezklasowe!
Nie wątpię, że będą inne, może nawet wywołujące takie objawy, o których wspominasz, tym jednak zajmować się będę, gdy miał z nimi do czynienia, a do tego daleka droga...
Zawsze ważne jest to, żeby pamiętać, że prawdziwa medycyna polega na eliminowaniu przyczyn patologii, a nie nieustannym łagodzeniu skutków. Tego nie chcesz przyjąć do wiadomości i dlatego uporczywie odwracasz kota ogonem.
więc jednak można dokopać się z tobą do odpowiedzi :)
rozumiem, że w społeczeństwie bezklasowym chłopcy nie będą plasować się "niżej od dziewczynek pod względem wyników w nauce i rozwoju emocjonalnego" - jeśli będzie to wtedy dopiero będzie czas i sens się tym zająć
w bezklasowym nie będzie żadnym problemem w klasie, czy chłopcy "gorzej radzą sobie z umiejętnościami, które uchodzą za mniej przydatne w dorosłym życiu, jak np. staranne pismo, czy siedzenie bez ruchu" - jeśli będzie to wtedy dopiero będzie czas i sens się tym zająć
w bezklasowym nie będzie "znęcania się nad słabszymi" i niepełnosprawnymi - a jeśli będzie to wtedy dopiero będzie czas i sens się tym zająć
w bezklasowym z jakiegoś powodu nie będzie "znęcania się nad młodzieżą LGBT" - a jeśli będzie to wtedy dopiero będzie czas i sens się tym zająć
w drugiej części artykułu jest napisane o możliwych i proponowanych rozwiązaniach, jak wsparcie finansowe dla uczniów biednych, ale ja chętnie jednak pójdę twoim śladem i zignoruję wszystkie te problemy z przemocą i biedą jako stworzone przez społeczeństwo burżuazyjne, spokojnie sobie posiedzimy przy piwku, poczekamy aż im ten cały system pierdyknie a wtedy zobaczymy czy będziemy mieli czas i czy będzie sens się czymkolwiek zająć
Nikyty. Mogłeś oczywiście napisać od razu to, co przecież chciałeś od początku, ale masz jakąś taką dziwną manierę, że usiłujesz całą dyskusję ustawić podług swojej woli, żeby Ci wyszły "prawidłowe" odpowiedzi.
Jak wynika z artykułu, nad problemami brytyjskiej edukacji pochylają się już od przeszło 10 lat tamtejsi politycy burżuazyjni ze wszystkich liczących się partii i jak się okazuje jedynym efektem tego jest wiekopomne odkrycie, że jednak podziały klasowe w klasowym społeczeństwie istnieją i mają się całkiem dobrze :-)))
System gardzi słabszymi, gardzi biedniejszymi, gardzi nieprzystosowanymi. To nie są żadne wypaczenia, lecz jego podstawowe założenia ustrojowe, które zapewniają mu żywotność. Minimum przyzwyczajenie się do nich - jest to podstawowa lekcja jakiej ten system każdemu udziela. Przezwyciężenie tego problemu jest równoznaczne z obaleniem ustroju.
Tymczasem jest jak jest i inaczej nie będzie.
Teraz tylko pozostaje pytanie, w jakim stopniu wystarczy "opłacić" wyzyskiwanych, by można było dalej w spokoju zajmować się takimi "problemami", jak ten z "siedzeniem bez ruchu", czy "dyskryminacją młodzieży LGBT".
Posiedzimy przy piwku? Ja przynajmniej nikogo nie oszukuję, że się świat szybko i łatwo zmieni. Innym to nie sprawia problemu, a jeżeli przynosi im to korzyści, to i samych siebie oszukają. A potem przychodzi taki moment, gdy oszukani doznają nieuniknionego zawodu, pojawiają się frustracje, które trzeba wyładować... i wtedy powstaje kolejny ważny raport...
Swoją drogą, straszenie zmianami to stały punkt tej burżuazyjnej filozofii, ale usprawiedliwianie niechęci do koniecznych zmian problemami jedynie hipotetycznymi w przyszłym, a boleśnie realnymi w obecnym ustroju, zuchwale przekracza granicę absurdu...
no i znowu opinia i żadnej odpowiedzi... do tego opinia wynikająca z wypaczonego spojrzenia na problem postawiony w artykule...
Widzę, że masz niezwykle bogaty zasób chwytów erystycznych. Szkoda, że nikt Ci nie podpowiedział, że aby oczekiwać odpowiedzi, należy najpierw zadać pytanie.
Ważne jest tylko to, że Ty masz **prawidłowe spojrzenie** na problem **prawidłowo postawiony** w artykule, więc czego Ci jeszcze brakuje? Jednomyślności w komentarzach, prawda?
pytanie postawiłem kilka razy, za każdym razem to samo, jedyne co było najbliższe odpowiedzi,kiedy się o nią w kółko upominałem było że jeśli objawy będą takie w przyszłości to wtedy będzie się czas i sens tym zająć
nie będę zadawać jednego i tego samego pytania w kółko
przypominam że brzmiało dlaczego problemy podniesione w artykule ograniczają się do burżuazji i nie wystąpią w społeczeństwie jednoklasowym?
odpowiedź, że dlatego, że to będzie inne społeczeństwo jest naiwna i bezpodstawna
Widzę, że Ty uporczywie usiłujesz przeforsować tezę, pardon, "pogląd pełen opinii", że w istocie społeczeństwo klasowe nie różni się (przynajmniej pod tym względem) od bezklasowego, więc nie ma sensu tracić energii i zabiegać o to drugie, skoro można od razu przejść do sedna i zacząć rozwiązywać "prawdziwe" problemy tu i teraz.
Nie potrafisz tego udowodnić, bo przecież nawet ten Twój raport jasno wskazuje, że przyczyną problemów są właśnie podziały klasowe (które w bezklasowym społ. nie mogą występować _z_definicji_, więc ja nie mam tu nic do udowadniania!), a nie np. grawitacja, na której ustroje polityczne ludzi wrażenia raczej nie robią, więc odwracasz kota ogonem.
:)))
uparcie ze swojej strony starasz się wepchnąć mi założenie że jakoś substancjalnie społeczeństwa burżuazyjne i bezklasowe się różnią tak bardzo, że jeśli w jakiejś dziedzinie wystąpią tożsame problemy, to nie będą one wcale tożsame (w końcu według ciebie z definicji nie jest to możliwe) tylko zbieżne objawami, czyli zupełnie inne, a i rozwiązania, choćby wyglądały w tym przypadku identycznie, to z definicji twojej byłyby tylko przypadkowo podobne:)
jeśli założysz, że różnice pomiędzy społeczeństwem bezklasowym a burżuazyjnym są określone aprioryczną definicją, to każdy fakt przeczący tej tezie będzie dla ciebie dowodem, że społeczeństwo, chociaż bezklasowe ma nadal przyzwyczajenia burżuazyjne z których musi się jeszcze oczyścić
przykro mi ale to jest najlepsza droga do odtworzenia błędów, które należałoby raczej uniknąć
napisałeś słowo: prawdziwe w "", co oznacza tylko, że przemoc i gorsze wyniki w nauce uczniów z rodzin biedniejszych nie są dla ciebie wystarczająco ważne, żeby się nimi zajmować - takie podejście jest dla mnie chore
przyczyną problemów nie są podziały klasowe per se, są wtórne względem klasowych, ale postawienie tutaj implikacji jest twoim uproszczeniem i nagięciem do twoich własnych tez, które już miałeś gotowe do napisania, zanim ten pretekst ci się trafił
gdyby to wynikało z podziałów klasowych tylko, to we wszystkich krajach powinna zachodzić dokładnie taka prawidłowość, co jest ciężkie do udowodnienia, gdy ludzi biedniejszych jest mniej od ludzi bogatszych, więc zawsze będzie ich więcej dla podparcia każdej tezy
niezależnie od tego czy faktycznie problemy wynikają tylko z podziałów klasowych, nie widzę, co by przyniosło twoje podejście - zignorować bo to nie moje podwórko?
jak na razie mam wrażenie z lewicowością masz o tyle wspólnego, że sobie przyswoiłeś trochę abstrakcyjnych pojęć o abstrakcyjnym społeczeństwie i w charakterze purytanina odstawiasz szopki
jak pisałem po przedniego posta był środek nocy i z jakiegoś dziwnego powodu stwierdziłem, że ludzi biednych jest mniej niż bogatych - oczywiście miałem na myśli więcej
Właśnie, właśnie, "staram się wepchnąć takie założenie", bo taka jest istota "apriorycznych definicji", że nadają słowom indywidualne znaczenie, którego Ty chciałbyś ich w tym wypadku pozbawić, by przemycić swój "pogląd pełen opinii" bez sformułowania zagadnienia wprost!
Niestety, a może stety, przez ten "brak dyscypliny" rozbijasz się już o definicje. Nie jest ani moją, ani definicji winą, że postanowiłeś uporczywie dopytywać o "problemy klasowe społeczeństwa bezklasowego"...
W rzeczywistości oczekujesz potwierdzenia swoich skrytych tez, że to nie państwo burżuazyjne jest zasadniczą przyczyną problemów, przynajmniej nie takich, które byłyby nierozwiązywalne w jego ramach, a podziały klasowe, zwłaszcza przy "odpowiedniej polityce", to różnice w zasadzie estetyczne.
Na tym w skrócie polega taka elastyczność, w przeciwieństwie do "purytanizmu", że się dupa przyzwyczaja do wygodnego siedziska...
Tylko jak w takim razie traktować te problemy w szkole?! Na "agresję powodowaną nietolerancją" najlepszym lekarstwem - co okazało się po przeszło 10 latach badań - jest "urozmaicenie zajęć tak, by kojarzyły się dzieciom z zabawą"!
Dzięki temu kłopoty same "znikną":
"Kiedy brytyjskie społeczeństwo charakteryzowało się małą różnorodnością rasową, dyskryminacja rasowa była główną przyczyną podziałów w szkolnictwie. Obecnie natomiast zróżnicowanie etniczne sprawia, że niemożliwym jest powiązanie pochodzenia i wyników w nauce."
Kiedyś dyskryminacja rasowa była "przyczyną podziałów", teraz już nie da się tak twierdzić, więc sprawa załatwiona, można odhaczyć i zająć się następnym zagadnieniem, bo jakimś cudem problemy nadal występują.
Zawsze jednak będzie to walka z tymi "prawdziwymi", jeśli nie zrozumiałeś, problemami...
"I oto idą, zapięci szczelnie,
Patrzą na prawo, patrzą na lewo.
A patrząc - widzą wszystko oddzielnie
Że dom... że Stasiek... że koń... że drzewo..." :-)