Premier jest po to by go uwielbiać a nie po to by rozwiązywał jakiekolwiek realne problemy społeczne
Na tym polega ,,współczujący konserwatyzm''
więc co on może umiec zrobić?
Spodziewaliście się czegoś innego?
Ta odpowiedź zawiera sedno polityki społecznej obecnego rządu. Jasne! Rząd nie jest od szukania komuś pracy! Na wolnym rynku każdy jest za siebie odpowiedzialny i ma sam sobie szukać źródła utrzymania. Rząd jest natomiast po to, by policyjną pałą, a także poprzez ABW i CBŚ strzec ram ustrojowych socjalizmu dla bogatych przed "roszczeniową hołotą", która mogłaby zażądać większego udziału w zyskach, które sama wypracowuje.
Jak powiedział Piotr Ikonowicz przed Kancelarią Rady Ministrów 1 maja 2009 r.: "Oni tu pilnują, żeby już nigdy cham po pańskie ręki nie wyciągnął".
stanowiska. Mianowicie: dziś kupowałam kartofle na zimę. Za 1zł za kilogram, bezpośrednio od rolnika. Wyjaśniono mi, że taka jest obecnie cena rynkowa, więc i oni tyle biorą. To nawet rozumiem, ale... Jeżeli rolnik bierze dopłaty z unii, a te dopłaty są z pieniędzy nas wszystkich, ponieważ pochodzą z naszych podatków, jeżeli rolnik ma tanie ubezpieczenie z KRUSie, do którego dopłacamy także my wszyscy, bo to też jest finansowane z podatków, i jeżeli rolnik ma dopłaty do paliwa, co naturalnie też jest z naszych podatków, to dlaczego nie ma ustalonych państwowych cen na podstawowe artykuły spożywcze, lecz rolnik - korzystając z ulg i dopłat - narzuca konsumentom ceny rynkowe? Jeżeli wolny rynek tak pasuje rolnikom, to niechże nie biorą żadnych dopłat. Ja to rozumiem, że wielu mimo tych dopłat robi bokami, ledwo ledwo jest w stanie się utrzymać. Ale windowanie cen artykułów spożywczych na nie mający związku z kosztami własnymi poziom przyczynia się do rujnowania resztek naszej gospodarki. Ludzie musząc tak dużo płacić za jedzenie siłą rzeczy rezygnują z wytworów drobnej przedsiębiorczości, czego następstwem jest przecież jej bankructwo. Gdzie jest tu ten robal, co toczy tak trująco cały ten system? Mnie nie chodzi akurat o tą złotówkę, bo mnie na takie kartofle stać bez problemu. Ale co mają robić ludzie w miastach, jeżeli żywność drożeje nieustannie? Tłumaczenie powodziami i nieurodzajem to kłamstwo. Czy będzie urodzaj to wiadomo przed żniwami, a przecież ziarno zasiane nie staje się cenniejsze przez sam pobyt w ziemi, a nie w magazynie jako rezerwa. Jeżeli więc sieją zboże po 500zł za tonę, a zbierają zboże już po 800zł za tonę, to jaki to ma związek z koszami produkcji? Ci, którzy mają straty z powodu powodzi i innych kataklizmów to maja straty i nic nie zbierają. Dlaczego jednak ci, których kataklizmy ominęły i mają co z pól zebrać śrubują tak ceny? Kartofli mimo tych klęsk jest dostatecznie dużo. Zboża, pomimo dziwnej pogody także jest dużo. Nie mogę się opędzić przed myślą, że rolników zdemoralizowały te dopłaty, stali się chciwi i zapomnieli, jaką rolę spełniać ma rolnik w społeczeństwie. Dopłaty i ulgi miały być po to, by jedzenie było tanie i dostępne. Jedzenie jest drogie i jest go coraz mniej. O co więc w tym wszystkim tu chodzi?
zachował się po ludzku. Wtedy byłby to temat na news dnia.
Dziwi mnie, że prowokacja (bez wątpienia) osoby dorosłej, podszywającej się pod 10-cio letnie dziecko rozpatrują wszyscy jako tragedię w chwili gdy tysiące (jak nie miliony) ludzi w Polsce cierpi z różnych powodów. Najczęściej przyczyną jest bezrobocie i związane z tym problemy finansowe. Odpowiedź z gabinetu premiera była jak najbardziej uzasadniona. Również rzecznik praw dziecka nie powinien zajmować stanowiska pośrednika w poszukiwaniu pracy, nie jest to jego rola.
W Polsce to jest właśnie problemem. Nie wykonywanie należących do danej osoby obowiązków a raczej wchodzenie w cudze kompetencje. Takie działania są nieuzasadnione a wręcz społecznie szkodliwe. Obywatel tracą orientację co do którego urzędu należy i za co konkretnie który wydział odpowiada. Wprowadza to zamęt, społeczny i urzędowy nieład przy jednoczesnym dawaniem urzędnikom możliwości nie wywiązywania się ze swoich obowiązków bo ...może ktoś inny sprawą się zajmie.
następnym razem proszę lepiej przygotować się do prowokowania
i też uważam, iż nie można w tym przypadku wykluczyć prowokacji osoby dorosłej. Skąd dziesięcioletnie dziecko wie, że można napisać do premiera? Skąd ma adres kancelarii? Czy było pisane na Berdyczów a i tak doszło, bo pracowity Pan Listonosz wiedział, o co chodzi?
Stworzenie precedensu w takiej drażliwej sprawie też byłoby niebezpieczne.
Więc jednak wychodzi mi na to, że ktoś w dalszym ciągu pracuje na podłożenie świni Tuskowi i każda droga do celu jest dobra. Jeżeli dziecko pisze list to Tuska, kancelaria ten list czyta, odpowiada, to jakim cudem tak się staje, że biedna osoba, prosząca o pomoc w znalezieniu pracy, ma takie dojścia do mediów, że sprawa staje się głośna? Dlaczego w takim razie "dobre media" nie dały pracy rodzicom tego dziecka? Urban "socjalista" ma roczny dochód rzędu setek tysięcy. Czy go łzy dziecka nie wzruszą? Może choć jakieś stypendium temu dziecku ufunduje? Albo zleci bankowi wypłacanie rodzicom tego dziecka regularnie zapomogę w wysokości choć paruset złotych? Zaraz zacznie się z wiadomych źródeł krzyk, że ja sięgam do cudzego portfela. Z własnego nie mogłabym zaczerpnąć na żadną stałą zapomogę ani na stypendium - to cała tajemnica, dlaczego tak nie robię. A robić tak nie mogę, bo nie gromadzę majątku rozdysponowując pieniądze na bieżąco i nie biorę pieniędzy za mieszanie ludziom w głowach.
Kancelaria Tuska postąpiła prawidłowo. Tusk dobrał sobie kompetentnych ludzi.
Takie "ochy"! i "achy" w stylu amerykańskim u nas nie chwytają - że to niby dziecko prosi o pracę dla rodzica a "dobry pan prezydent" zleca, co trzeba i już praca jest. Gdyby Tusk rzeczywiście znalazł pracę dla rodziców tego dziecka, to byłoby nadużycie urzędu i kumoterstwo.
Więcej takich. Zbliżą nas one do realiów naszego codziennego życia. A właśnie tym przede wszystkim powinna wyróżniać się lewica.
co do Twoich kartofli - nie masz wrażenia, że Ci się portale pomyliły? A już na pewno tematy? Swoją drogą, skąd u Ciebie taka ciągła potrzeba uzewnętrzniania się i opierania wszystkiego, co piszesz na przykładach z życia (własnego życia) wziętych? :) Nie odpowiadaj, to tak retorycznie.
Co do 10latki, czy Wy uważacie, że dziesięcioletnie dziecko jest niepełnosprawne intelektualnie ze względu na wiek i nie umie znaleźć w internecie adresu? Dzieci są mądre, naprawdę.
Czy jest to prowokacja? Nie wiem, Dziennik Łódzki pisze, że mama o tym wiedziała i w poczuciu bezsilności pomogła dziewczynce napisać list.
że jej pracownik zachował się służbowo, sztampowo, bezosobowo.
Pozytywem jest to, że Kancelaria Premiera w ogóle odpisała na e-maila. To nie jest takie oczywiste - kiedyś wysłałem e-maila do burmistrza Augustowa w sprawie Doliny Rospudy. I nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Podobnie brak odpowiedzi zaobserwowałem w innej sprawie w przypadku kolejnego włodarza. W polskich urzędach często jeszcze panuje przekonanie, że na pismo wysłane e-mailem, nawet jeśli jest podpisane imieniem i nazwiskiem, odpowiadać nie trzeba.
kiedyś na jakimś spotkaniu przedwyborczym jakaś pani zaatakowała Tuska ze jego kancelaria nie odpowiada nawet na zwykłe listy. Warto ujawniać kłamstwa Władzy, tym bardziej że oni lubią robić propagandowe hucpy i chwalić się jaka to Waaadza Kapitalistyczna jest przyjazna dla Obywatela, jaka innowacyjna, zinformatyzowana itd...
od razu ci mówię, że czas nie należy do mnie, tylko jest tak sobie, w ogóle. A to, że pada to też jakby bardziej państwowe niż prywatne=moje.
Gdybym nie pisała, nie mógłbyś tego przeczytać i nie wiedziałbyś tego, co wiesz. "nie staraj się zrozumieć, bo to tak retorycznie". Nikt cię nie zmusza do czytania czegokolwiek, czyż nie? Sam się tak dobrowolnie katujesz moimi postami? Nawet, jeżeli mi się "portale pomyliły", to co to cię obchodzi? Czy ja się w twoje życie wtrącam? A teraz popatrz uważnie i zrozum: ja pozwalam ci bez ograniczeń, by myliło ci się co ma ci się pomylić, a nawet więcej niech ci się myli, jeżeli masz takie nieprzeparte, wewnętrzne pragnienie.
Mogłam napisać i tak: Freud kiedyś jadł kartofle, one były z majątku prywatnego i kosztowały - gdy był on w Wiedniu - dwa szylingi. Taki system polityczny wówczas był, że Freud mógł jadać takie kartofle. Teraz Freud już nie żyje i nie może więc wiedzieć, że u nas w obecnym sezonie chłopi sprzedają kartofle po złotówce. Nie wiem, skąd to wiem, może się domyślam, a może ktoś mi powiedział (wstydzę się napisać, że to ja sama kupiłam kartofle na zimę). W każdym razie wówczas Freud, a nawet i Franciszek Józef oraz nasz Piłsudski i być może Rydz Śmigły, raczyli się potrawami z kartofli. Kartofle same z siebie polityczne nie są, ale w brzuchu polityka takie stają się automatycznie. Więc może z tym Freudem przykład nie najlepszy,ale Piłsudski i jego generałowie zajadający te bulwy to już poważny temat polityczny. Więc nawiązując do naszej tradycji spożywczej mam zapytanie, dlaczego chłopi obecnie - mimo dopłat z unii i wsparcia społecznymi pieniędzmi KRUSu oraz dopłat do paliwa, sprzedają te kartofle po złotówce? Nic to rzecz jasna nie ma ze mną wspólnego, bo jak wiadomo, szary człowiek je makaron i picę. Rzecz interesuje mnie z tego powodu, iż obawiam się, że te wywindowane ceny są forpocztą przyszłych ataków na rolników, którzy zbałamuceni dopłatami i ulgami poczuli się wyalienowani od reszty społeczeństwa i jak im będą dowalać, to społeczeństwo nawet nie piśnie w ich obronie czując się - i słusznie - przez chłopów wykorzystywane. Co jednak ludzie będą jeść? Samo żarło zagraniczne?
To jednak myślałam ja sama, więc "przepraszam za pardon". Ale zupełnie wykluczyć się nie da, że i Mieszko Pierwszy dzierżąc berło i patrząc na nie miał wizje i w nich widział michę okraszonych słoninką kartofli po pięćdziesiąt groszy za kilo, a nie po złotówce.
Poza tym to ja prosiłam kogoś, kto się zna. A ty nie znając się nie tylko, że czytasz, co nie do ciebie napisane, ale jeszcze się wtrącasz. Jesteś pewny, że trafiłeś na odpowiedni portal?
rolnik to kułak, który zrobił cię w jajo. A raczej w kartofla.
Dziecko miało dobry, jak na swój wiek, pomysł. Ale co miała zrobić kancelaria premiera, czego Państwo by oczekiwali? Bo nie za bardzo rozumiem.
Pani nano, gdzie można kupić tak tanie warzywa?
Państwo nie jest od tego! A w ogóle to niech się ta Natalka cieszy, że jej matki Szanowne Państwo jeszcze nie umieściło w więzieniu - w końcu już od roku nie pracuje, zatem nie płaci podatków na państwo. Tym samym czyż matka Natalki nie okrada nas wszystkich???
:)
Istotnie, państwo pokazało swoje prawdziwe klasowe oblicze.
Państwo przecież broni aktualnie tylko "świętej zasady własności prywatnej".
Wzruszające. Chwyciła mię za serce ta ckliwa historyjka. Gdzie można złożyć datek na zakup "miejsca pracy" dla Mamy Natalki? ;-)
Mieszczanin z sercem.
że mama Natalki nie ma pracy. Mamy w końcu PO-wską ustawę, która pozwoli zabrać Natalkę od matki-nieudaczniczki i zapewni dziewczynce prawidłowy rozwój w rodzinie zastępczej, która z powodu katoszołomskiego oporu nie może niestety liczyć na dofinansowanie in vitro.
a na jakiej podstawie robisz ze mnie mężczyznę? Masz ku temu jakiekolwiek przesłanki?
Tak się składa, że jak widze newsa o liście 10latki do premiera, to tego się spodziewam, a nie... ziemniaka. Trochę jak na forum dyskusyjnym - kiedy rozmawiamy o kapuście, to pytanie dotyczące cen benzyny uznaje się za spam. Pozdrawiam przeserdecznie i proponuję zluzować.
Matka jest niewydolna ekonomicznie, więc wychowawczo tym bardziej. Która normalna Matka Polka nie ma chłopa, roboty a przynajmniej się nie prostytuuje?
Zabrać! Jak tę Kamilkę, która na grzyby poszła, bo do gara nie było co włożyć. Teraz "opieka" zainteresowała się rodziną. Wcześniej biurwy w nosie kopały...
Zabrać! Niedługo połowa dzieci znajdzie się w przytułkach. Tylko kto je zbuduje?
A dziesięcioletnie dzieci są niezepsute przez podły świat i wierzą w dobro, sprawiedliwość... i jankeskie filmy z happy endem...
.
nie tylko w Polsce ale i na świecie, a potem na wszystkich bezrobotnych. Potem na wszystkich bez opieki zdrowotnej. następnie na wszystkich bezdomnych. A kapitaliści będą zawijać w sreberka.
Może na początek kupić na zimę chociaż dwa worki kartofli - dla Natalki i Jej Mamy?
Dulska z Odzysku.
.
o kartoflach dlatego, że "święta świętuje się jak przypadają", a nie przenosi na dogodniejszy czas. Nie podejrzewam, żeby tu było kiedykolwiek o ziemniakach, a ponieważ moim zdaniem Lewica powinna zajmować się życiem ludzkim jako takim, to i kartofla z tego wykluczyć się nie da.
Nie wiem, czy zauważyłaś, ale tu są wielostronne dyskusje. Nie każdemu kojarzy się coś z tym, z czym kojarzy się komu innemu. Nie ma powodu zakładać ludziom na mózgi takich kagańców myślowych. Jak to sobie wyobrażasz? - że jest podany korytarz, w jakim można bezpiecznie myśleć, a reszta to be?
Życie jest pełne niespodzianek. Mnie też swoją płcią zaskoczyłaś; kobiet na lewica.pl bywa niewiele więc podeszłam do tego automatycznie. I proszę, jak można się pomylić...
Znaczy się wszystkim jest dobrze, bo to przecież niemożliwe, że twórca nowej lewicowej partii się mylił.
Zresztą skoro emeryci i studenci wpłacali na jego kampanię po 20 tysięcy złotych to znak, że polska bieda jest fikcją wyznawaną przez wrogi, antypaństwowy element.
Donald Tusk mógłby zaproponować dziecku i matce wizytę w OPS-ie, gdyby oczywiście nie wiedział, że niczego tam nie dostaną, a już na pewno nie uzyskają pomocy.Donald Tusk mógłby także polecić wizytę w powiatowym urz. pracy, oczywiście gdyby nie wiedział, że nie ma pracy. Donald Tusk mógłby skierować matkę i dziecko do kilku znanych mu organizacji charytatywnych, gdyby nie wiedział, że organizacje te przeżerają granty na pensję i sprzęt i zwykłym ludziom prawie nie pomagają. Donald Tusk mógłby także zachować się uczciwie i napisać dziecku, że w Polsce nie ma pracy, nie ma pomocy społecznej i nie ma nawet organizacji charytatywnych, które by komuś rzeczywiście pomagały. I jeszcze bardziej szczerze, że jeśli matka chce aby się to zmieniło nie powinna w żadnym wypadku głosować na PO, bo PO nie zamierza tego stanu rzeczy zmienić, przynajmniej na pewno nie zamierza zmienić w kierunku, którego życzyłoby sobie dziecko i jego matka. Liberałom, bowiem zależy na tym, żeby lepiej zarabiały korporacje, żeby korporacje mogły mniej płacić pracownikom i budżetowi państwa, a w tym celu potrzebne jest bezrobocie i obniżka podatków, samobójstwa matek i rozpacz dzieci. I prosze uprzejmie nie uważać, że te komentarze czytają idioci, którzy przejmą się ogólnonarodowym poroblemem braku podziału kompetencji. Słusznie dziecko pisze do tego kto politycznie odpowiada za taki a nie innych stan rzeczy.
Racja, swieta racja!.
Gdyby list napisal "wydolny" prezes kapitalistycznego banku (choc oni nie musza pisac, nasi polityce bez smarowania wchodza im w ....), to PAN premier Tusk, kancelaria itd. wygrzebaliby potrzebne ustawy i kase, chocby musieli wyrwac Natalce z reki ostatni grosz...
@Gosia
sprawa jest skierowana do wlasciwiej instancji, bo tak robi sie w cywilizowanych krajach, kiedy problem jest juz tak powazny i lokalne instytucje nie daja sobie rady!!!. Mama Natalki jest nauczycielka matematyki (ma wyzsze wyksztalcenie kierunkowe - matematyka) i rok czasu nie moze znalezc pracy, choc jest osoba AKTYWNIE! poszukujaca pracy itd... jednym zdaniem, robi wszystko jak nalezy, tylko to miejsce do zycia nie jest jak nalezy.
@Joanna-Malina
jedyna prowokacja to jestes tutaj TY!
obys nie wykrakala, bo rzecznik praw dziecka juz monitoruje sprawe, oczywiscie na polecenie PANa premiera Tuska.
W koszty produkcji rolnika wchodzi także utrzymanie jego rodziny przez cały rok. Wszytko co w ciągu sezonu wyprodukował musi sprzedać w sumie za taką kwotę, żeby do następnych plonów rodzina mogła żyć na jako takim poziomie. Albo inaczej, kosztem są nie tylko nawozy, podatki i maszyny, ale także ciężka praca rolnika, za którą powinien dostać tyle, żeby jego rodzina mogła godnie żyć. Może dlatego wychodzi 1 zł za kilogram ziemniaków? Ile to trzeba nie tylko wyprodukować, ale także sprzedać ziemniaków, żeby kupić książki do szkoły dla dwójki dzieci? 1 zł x 600 kg to 600 zł. Ludzie kupują na zimę po 10 kg, więc trzeba znaleźć 60 klientów, którzy nie wybrali supermarketu oraz nie kupili już ziemniaków od innego rolnika. Trochę benzyny trzeba spalić i czasu poświęcić, aby tych klientów mieć.
Bezrobocie jest w tym systemie jedną z form trzymania nas za ryj. Trudno zatem oczekiwać od Kancelarii jakichkolwiek starań o jej osłabianie. Mogła więc tylko wzruszyć ramionami. I to właśnie zrobiła. Rwanie szat z tego powodu pozbawione jest sensu.
(tzn. narobiła szumu, pewnie coś z tego będzie), ale to nie znaczy żebyśmy mieli wierzyć w to że nie mogła znaleźć pracy. Jakby naprawdę poszukiwała pracy to poszłaby pracować jako kelnerka czy sprzedawczyni i po sprawie.
10kg ziemniaków na zimę? To ma być na całą miejską rodzinę, czy tylko na jedną osobę?
Najmarniej na jeden obiad dorosły człowiek zjada co najmniej trzy ziemniaki średniej wielkości, daje to - załóżmy - niechby 30 dag surowych ziemniaków na osobę. W dziesięć dni są to już trzy kilogramy, w miesiącu można liczyć śmiało te dziesięć kilo, bo odpady jednak są.
Jeden posadzony ziemniak daje - przykładowo - dziesięć ziemniaków przy zbiorze.
Jedno wysiane ziarno daje kłos z - niechby tylko - dziesięcioma ziarnami.
Możesz sobie to wyobrazić? Z jednego kilograma robi się dziesięć, z dziesięciu - sto. Nie twierdzę, że życie rolnika jest lekkie i przyjemne. Mówię o tym, że rolnicy nie powinni być chciwi i żądać zbyt wysokich cen w sytuacji, gdy społeczeństwo przez podatki składa się na to, by życie rolnika było godne.
Ja mieszkam na wsi kilkanaście lat i widzę na własne oczy, jak to przebiega. W obecnej sytuacji rolnicy wykorzystują niecnie sytuację biednych ludzi w miastach i to odbije się im przykrą czkawką. Kiedyś myślałam, że chłop ma rozum. Owszem, tak długo, jak mu się nie da forsy praktycznie za nic. A taką forsą są dopłaty. Gdyby w ramach tych dopłat rolnicy byli zobowiązani dostarczać w miarę taniej żywności ludności miejskiej, to ja rozumiałabym sens tego. Natomiast jeżeli rolnik ma dopłaty za to, że jedynie zaorze, ale nie musi już siać, albo zasieje, ale nie musi nic zbierać, albo zaorze, zasieje i zbierze, ale sprzedaje po lichwiarskich cenach rynkowych, to według mnie służy to demoralizacji chłopów przy pomocy pieniędzy i nic dobrego z tego wyniknąć nie może. Zwłaszcza, że to żadna unia do nich nie dopłaca, ale wszyscy Polacy płacący podatki, z których to podatków płacimy jakieś 14mld "składki" i ta "składka" trafia potem w części do naszych rolników. Według mnie jest źle, widzę to i zwracam na to uwagę.
Nie, ty nie żartujesz. Tobie już dokładnie wyprano mózg i wyżęto mózgownicę...
"I po sprawie"... Co za k.r.wski system, który w ciągu dwudziestu lat robi z ludzi szmaty ludzkie...
.
temu co napisałem? Uważasz że napisałem nieprawdę?
Twoja ignorancja jest rowna juz tylko Twojej glupocie. Wszystko napisales zle. Mama Natalki nie ma szans na prace kelnerki, nie moze takze zima odsniezac posesji roznych dobrodzieji, nie ma nawet szans na prace sprzataczki, nie bede wyjasnial czemu..., podejmuje dorywczo prace opiekunki i udziela korepetycji, oprocz tego AKTYWNIE! tj. wysyla/zanosi CV, chodzi na rozmowy wszedzie gdzie zostanie zaproszona i stara sie nie tylko o prace nauczycielki, choc tym de facto POWINNA! sie zajmowac... najlepszym przykladem dlaczego, jest jej corka.
Powiem Ci jeszcze jedno Wesciku. Natalka juz teraz jest madrzejsza od Ciebie!!!, jest dzieckiem pogodnym i rozumnym....., i co pomysli o III Pomrocznosci, ktore tak potraktowalo jej Mame ?.
dała tej kobiecie pracę ze względu na list córki, byłoby to niesprawiedliwe w stosunku do innych bezrobotnych, mających być może lepsze kwalifikacje na takie stanowisko. Krótko mówiąc, byłoby tym, co tak powszechnie się w Polsce krytykuje.
Jeszcze rozumiem, że developer powinien malować ściany i kłaść dachówki, diller samochodów myć fury, bo już wymienić oleju nie potrafi... ale nauczycielka matematyki na kasie? No tak - liczyć potrafi...
Nauczycielka matematyki do knajpy - serwować szczyny i odliczać grosiki z napiwków - żadna sztuka...
Księgowe do burdeli - liczyć klientów... co do centymetra...
Mikrobiolodzy - myć gary z bakterii...
To k.r.wskie państwo źle skończy. Podkreślam PAŃSTWO, nie OJCZYZNA. K.rwy też się kocha...
.
pracować fizycznie, jemu się przecież NALEŻY praca przy biurku, nie? On przecież FIZOLEM się nie urodził, nie będzie sobie rąk brudził.
Praca fizyczna w niczym nie jest gorsza od tzw. umysłowej i kto jak kto, ale lewica winna jak najdalej trzymać się od takiego feudalnego hierarchizowania. Matematyk, historyk, geograf, polonista etc. może pracować fizycznie jeśli tego SAM CHCE, a nie wtedy gdy zmusza go do tego system (np. poprzez brak układów, by otrzymać pracę w szkole).
West. Zapomniałeś jeszcze dodać, że i Natalka jest już na tyle duża, że mogłaby iść do pracy...
Bury wytłumaczył ci oczywistą oczywistość, ale was jest za dużo, żebyście zrozumieli...
.
nie staraj sie byc jeszcze bardzej beznadziejny. Czy TY! nie pojmujesz prostej dla kazdego czlowieka kwestii, ze Mama Natalki mimo szczerych checi ma jeszcze mniejsze szanse na prace fizyczna niz umyslowa... Kazda praca wymaga pewnych predyspozycji i nie mozna z dnia na dzien tak sobie zmienic zajecia na dowolne inne, dzis nauczycielka matematyka, a jutro operatorka koparki, pojutrze ukladaczka kafelek, popojutrze konstruktorka maszyn rolniczych, a jeszcze pozniej chirurg... itd. Czlowiek to nie komputer - cyborg, ze wystarczy wgrac mu inny "dowolny" program i od zaraz podejmnie inne dzialanie.
--
takich wescikow w tym paskudnym panstwie jest masa, oni nie pojmuja, ze ktos moze byc w dramatycznej sytuacji, bo sytuacja jest dramatyczna w III Najasniejszej (propaganda nie zmieni rzeczywistosci). Zeby zbagatelizowac zaczynaja koncert swoich kretynskich popisow, ala popisy dresa, ze moze kancelaria wymieni im forda na maybacha, zafunduje wycieczke do grecji itp.. bo przeciez dla nich to dramat.
Pytam bo jakoś nie słyszałem o interpelacjach, projektach ustaw itp.- oczywiście pierdołach.
pracę sprzataczki za jakieś 560 zł w innej dzielnicy i na dojazd trzeba dać pewnie ze stówę. Praca na pełny etat. Tylko brać!!