Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Bartosz Nowaczyk: Edukacja dla zmiany społecznej

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Czerwone sokoły

No cóż to nie nowa inicjatywa w połowie lat 90 XX w. OM PPS oraz FMUP podjęły inicjatywe stworzenia CZS,swego czasu nawet była strona polskich CZS.

autor: guevarysta, data nadania: 2010-10-16 11:32:57, suma postów tego autora: 773

Jak to było u Szwejka

"Pomysł dobry, ale głupi"

I mam na myśli w tym miejscu, że cały artykuł, rozpoczynając się obiecująco - nie wykracza jednak poza oczywistości iż kluczowa w tworzeniu nonkonformizu jest edukacja kulturalna - kończy się na jakiejś nieinwazyjnej wizji robienia zielonych czy czerwonych szkół dla dzieci, podczas gdy wśród dorosłych nie ma jakiegokolwiek odzewu na prezentowane przez lewicę treści.

Mało tego, demokracja, sprawiedliwość i wszystkie te piękne wyrażenia mogą być z łatwością przejmowane przez każdy inny dyskurs polityczny. Bez urazy, ale w tym momencie jest to działalność w zasadzie nieskuteczna jeżeli nie ma charakteru inwazyjnego i ofensywnego względem panującego systemu.

Dochodzimy w tym miejscu do konkluzji, sam uważam się za zmieniacza, co więcej robię co mogę by nie indywidualnie ale masowo pełnić jak tu autor sam nakreślił rolę mesjanistyczną w ruchu polityczno-społecznym i z obserwacji każdego, kto próbuje cokolwiek robić obraz społeczeństwa nie wyłania się jako otwartego na szeroką edukację swoich pociech a wręcz przeciwnie. Lud, do którego w postaci dzieciątek odwołuje się autor jest konserwatywny i zdolny do jakichkoklwiek 'uniesień' tylko w skrajnych i z reguły chwilowych zrywach, które wywołuje przede wszystkim jawny i otwarty konflikt.

A mówiąc prostackim językiem. Nikt na to nie przyjdzie. Nikt tego nie zorganizuje. Bez łączności z lewicowym językiem wszystko pójdzie w rozsypkę i wszyscy rozejdą się do domu jako szczęśliwi wyborcy PO.

autor: Giskard, data nadania: 2010-10-16 14:00:15, suma postów tego autora: 303

Giskard

To ciekawe, choć odrobinę nie rozumiem. Z jednej strony piszesz, że lud jest konserwatywny i niechętny do edukacji, a z drugiej, że "nikt na to nie przyjdzie (...) bez łączności z lewicowym językiem".

Jak więc miałoby to wyglądać? Jeśli mógłbyś podać jakiś dokładny przepis, to chętnie wziąłbym go pod uwagę. Mówię szczerze - jeśli uważasz, że to głupi pomysł daj proszę znać jak miałaby wyglądać mądra edukacja dla dziesięciolatków. Jak miałaby wyglądać ta inwazyjna wobec systemu edukacja, która przekonałaby rodziców, że ich dzieci powinny brać w niej udział?

A tak wogóle to nie jest tylko wizja, to już działa. pozdrawiam

autor: bartek_n, data nadania: 2010-10-16 16:02:04, suma postów tego autora: 138

Samo pytanie

"jak miałaby wyglądać mądra edukacja dla dziesięciolatków" jest trochę infantylne. Nie da się z dzieci zrobić świadomych lewicowych w poglądach obywateli, jest to ewentualnie eksperyment, który jednak spełznie na niczym bez poparcia u 'dorosłej' części elektoratu.

autor: Giskard, data nadania: 2010-10-16 19:01:20, suma postów tego autora: 303

a czemu się nie da?

"Nie da się z dzieci zrobić świadomych lewicowych w poglądach obywateli" - na jakiej podstawie twierdzisz, że się nie da? Masz jakieś argumenty na poparcie tej tezy? Bo przeczy ona wielkiemu, rozwijanemu od dziesięcioleci dorobkowi pedagogiki emancypacyjnej. Miałem nadzieję, że twój sceptycyzm niesie ze sobą jakieś pozytywne treści, jakiś lepszy pomysł. Niestety widzę, że to tylko "nie, bo nie", "nie da się, niemożliwe". Szkoda

autor: bartek_n, data nadania: 2010-10-16 19:58:11, suma postów tego autora: 138

Zmieniacze bez chęci do zmian.


Wychowanie do równości, solidarności i demokracji - to właściwie pochwalanie togo, co jest. Nikt przecież w III RP żadnego z tych słów nie kwestionuje, choć znaczenie ich może być różne. Szkoda więc, że autor ich treści w swoim rozumieniu nam nie przybliżył.

Wówczas dowiedzielibyśmy się czy autor chce wychowywać w równości do dóbr, czy w równości do praw, czy też w równości do jednego i drugiego. Jeżeli chce to czynić w równości do dóbr, to oznacza, że chce negatywnie nastawiać do prywatnej własności środków produkcji, a to znaczyłoby zmianę w stosunku do tego, co jest. Jeżeli natomiast chce równości do praw, to znaczyłoby, że nie chce w istocie rzecz równości, bo właściciele środków produkcji zawsze będą mieli ich więcej.

To samo z solidarnością. Czy jest według autora wtedy, gdy bogaty zrzuca ze swego stołu kruszynę, po którą rzuca się łapczywie głodny biedak, czy też jest wtedy, gdy nie ma bogatych i biednych i wszyscy jedzą przy tym samym stole. Solidarność w tym pierwszym znaczeniu byłaby zachwalaniem tego, co jest, a więc przeciwna zmianą. Solidarność w tym drugim byłaby nawoływaniem do komunizmu a wiec działaniem sprzecznym z art. 13 Konstytucji RP.

Jeszcze gorzej jest z demokracją. Bo czy jest, gdy mniejszość wybiera władze, na które większość się wypina?

Autor do żadnej z tych kwestii się nie odniósł. Dlatego nabrałem przekonania, że Zmieniaczami nazywać chce tych, którzy biją pokłony temu, co jest.

autor: steff, data nadania: 2010-10-16 21:00:04, suma postów tego autora: 6626

steff

Wniosek, że " Zmieniaczami nazywać chce tych, którzy biją pokłony temu, co jest" jest oczywistym nadużyciem i przejawem złej woli. Nie ma w tym tekście niczego co by go uzasadniało. Jedyne co można powiedzieć na podstawie tego tekstu, to to, że pojęcia te nie zostały zdefiniowane w tekście. I to będzie prawda - nie zostały.

Ale nie stało się tak przez przypadek, bo weźmy na przykład równość. Czy jest jedno pojęcie równości (traktowanej jako cel działania) dla całej lewicy? A może jest tak, że niektóre osoby wierzą, że możliwy jest świat, w którym wszyscy ludzie są dokładnie równi, a inni uważają, że pewne nierówności zawsze będą występować a celem działań powinno być ich minimalizowanie?

Czerwone Sokoły są organizacją, która działa aby kształcić ludzi tak, aby sami mogli wybrać czy bliżej im do świata równości idealnej, czy "jedynie" chcą minimalizacji nierówności. To co dla nas jest ważne, to żeby dzieci chciały i potrafiły wybrać jedną z tych opcji, a nie zajęły się jedynie swoją karierą mając rozważania na temat równości w głębokim poważaniu.

Jeśli chodzi o demokracje to wystarczy przeczytać tekst z uwagą, żeby wiedzieć, że demokracja to dla nas coś innego niż "gdy mniejszość wybiera władze, na które większość się wypina". W jakiej innej organizacji edukacyjnej głos dorosłych liczy się tak samo jak głos dzieci? W jakiej innej dorośli biorą udział we wszystkich aktywnościach na takich samych zasadach jak dzieci? Czy nie jest to od razu przejaw naszego rozumienia pojęcia równość?




autor: bartek_n, data nadania: 2010-10-16 23:18:13, suma postów tego autora: 138

*Timur i jego drużyna*

Tę książkę warto przeczytać komuś kto chce się zajmować tego typu pracą.
Widzę to jako bardzo interesującą działalność, która naturalnie ma swoje ograniczenia. Dzieci nie wolno nachalnie indoktrynować. Dzieci chcą sie bawić, robić coś interesującego, pożytecznego, dobrego i mają do tego prawo.
Na światopogląd dziecka ma jednak wpływ światopogląd i osobowość nauczyciela, opiekuna, instruktora, obojętnie czy to będzie to sportowiec, artysta, modelarz, biolog czy jeszcze ktoś inny.
Główne ograniczenie widzę w znalezieniu wielu odpowiednich ludzi do prowadzenia takiej działalności. Myślę, że sprawa kosztów jest także niebagatelna.
Największymi ograniczeniami są chyba telewizja i komputer oraz drobnomieszczaństwo rodziców.
Poza tym nie bardzo zrozmiałem czy ma być to realizowane w ramach oficjalnego systemu edukacyjnego, czy całkowicie poza tym systemem.

Do bibliografii warto włączyć także książkę Ericha Fromma pt. *Mieć czy być*,
w której autor ładnie opisuje *egzystencjalny modus posiadania* i przeciwstawny *egzystencjalny modus bycia* z wieloma ciekawymi obserwacjami rzeczywistości.


Życzę powodzenia.

autor: Adrem63, data nadania: 2010-10-16 23:30:46, suma postów tego autora: 2307

o wartościach jeszcze więcej

steff. A jeśli chcesz coś więcej przeczytać o wartościach jakie prowadzą czerwone sokoły to zapraszam na stronę: http://czerwonesokoly.pl.

adrem. działalność JEST już prowadzano (choć na razie tylko w jednej grupie) i odbywa się to całkowicie poza systemem szkolnym.

Oczywiście działalność taka ma swoje ograniczenia, które wynikają między innymi z tego co napisałeś: dzieci nie wolno nachalnie indoktrynować. Niestety zdaje się, że dla niektórych jeśli dzieci nie wychodzą po kilku spotkaniach na pochód pierwszomajowy z czerwonymi szturmówkami to cała działalność jest bez sensu :)

autor: bartek_n, data nadania: 2010-10-17 00:36:08, suma postów tego autora: 138

Timur i jego drużyna - to była moja ulubiona książak właśnie gdy miałam jakieś dziesięć lat!

ani treści już nie pamiętam, ani o co tam chodziło. Ale... gdy o niej myślę, mam wspaniałe wrażenie, chodzi mi po głowie coś jak wspomnienie miłego dnia słonecznego i przyjaciół. Może da się ją na allegro kupić? Nabrałam ochoty na powtórkę z lat młodszych.

a to zamieścił portal
psychologia.net.pl

Telewizja szkodzi dziecięcym umysłom

Wiadomo, że telewizja szkodzi dzieciom. Najnowsze odkrycie pokazuje, że niekorzystne jest nie tyle spędzanie czasu na siedząco, ile długotrwałe patrzenie na ekran telewizora lub komputera - uznali brytyjscy badacze z University of Bristol na łamach pisma "Pediatrics". Dzieci, które na oglądaniu telewizji lub graniu w gry komputerowe spędzają więcej niż dwie godziny dziennie, są bardziej narażone na problemy psychiczne. To ryzyko jest o 60 proc. wyższe w porównaniu z młodymi ludźmi bardziej stroniącymi od takich rozrywek.

Dziecko może spędzić przed telewizorem 1 godzinę dziennie. Do tych wniosków doszli psycholodzy pod kierunkiem dr Angie Page, którzy przebadali pod tym kątem 1000 dzieci w wieku 10-11 lat. Przez tydzień młodzi respondenci wypełniali kwestionariusze, w których podawali czas spędzony przed telewizorem lub komputerem. Dodatkowo odpowiadali na pytania związane ze stanem psychicznym, ze szczególnym naciskiem na problemy emocjonalne i behawioralne oraz relacje rówieśnicze. Dzieci te były wyposażone w akcelerometry, które przez cały czas trwania badania mierzyły ich aktywność fizyczną.

Okazało się, że oglądanie telewizji jest szkodliwe bez względu na to, jak aktywne jest dziecko w pozostałym czasie. Bo negatywny wpływ ekranu nie wynika z samego przesiadywania przed nim, tylko ze strat emocjonalnych ponoszonych w tym czasie przez dziecko.

- Nie znaleźliśmy niczego negatywnego w zajęciach takich jak czytanie czy odrabianie pracy domowej, które przecież także wykonuje się na siedząco - tłumaczy dr Page.

Opublikowano: 2010-10-14

Źródło: Rzeczpospolita


autor: nana, data nadania: 2010-10-17 12:53:13, suma postów tego autora: 4653

bartek_n

Brytyjska Żelazna Dama też była gorącą zwolenniczką równości. Pod jej hasłami tanio sprzedawała robotnikom domy, od których później wprowadzała podatek "kominowy" w takiej wysokości, że pochłaniał prawie całe ich dochody. A więc słowo "równość" może mieć różne oblicza. Także takie, jak to, które głosiła owa Dama.

Kto, jak kto, ale Zmieniacze powinni to wiedzieć, jeżeli rzeczywiście chcą uczłowieczać to, co jest. Bo jeżeli chcieliby naśladować Damę, to na pewno na swą nazwę nie zasługiwaliby lecz bardziej na nawę Utrwalaczy III RP. I wtedy wszystko byłoby jasne.

autor: steff, data nadania: 2010-10-17 12:53:23, suma postów tego autora: 6626

zmieniacze wiedzą

Nie wiem czy wszyscy zmieniacze wiedzą, że pojecia maja rozne znaczenia i mozna je roznie rozumiec. Trudno sie wypowiadac za tak wiele osob. Ja to wiem, ale jak to sie ma do tekstu? W tekscie nie byly ono jasno zdefiniowane, choc moim zdaniem jak niektore z nich sa rozumiane mozna wyczytac miedzy wierszami (na to wskazywalem wczesniej). Dodatkowo organizacja taka jak CS może wybrać jedną z dwóch dróg: może dokładnie określić swój profil ideologiczny (np. jako anarchostyczny albo komunistyczny albo "zielony" albo demokratyczno-socjalistyczny albo jakiś inny). Minusem jest to, że żadna anarchista nie będzie chciał działać w ruchu socjalistycznym, a komunista w zielonym, prawda? My wybraliśmy inną drogę: szukania tego co jest wspólne dla ideologii postępowych. Stąd pewien stopień ogólności jest wymagany.

autor: bartek_n, data nadania: 2010-10-17 14:53:01, suma postów tego autora: 138

bartek_n

A jednak wolałbym wiedzieć, do czego będę obciosywany, czy do pogardzania innymi, czy do ich szanowania. Timur to wiedział. Sądzę, że dlatego nana właśnie go dobrze wspomina, choć może już nawet nie wie, że uczył ją troski o innych, co potwierdza w każdym swoim tekstem.

autor: steff, data nadania: 2010-10-17 16:07:53, suma postów tego autora: 6626

Akurat

skrajna lewica, emancypatorzy mniejszości, krytycy religii, rzecznicy państwa świeckiego itd. są w dzisiejszym świecie janczarami establishmentu.
"Zmieniaczami" świata są natomiast obrońcy nieinstrumentalnych więzi społecznych (takich, jak naród czy rodzina). A czy grupy demonstrujące od 10 kwietnia przeciw zakłamywaniu Smoleńska nie próbują heroicznie, narażając się na szykany i represje, walczyć o lepszy świat?
My, w naszym kraju, możemy zmieniać świat w ruchu społecznym, który kształtuje się wokół PiS.

autor: ABCD, data nadania: 2010-10-17 17:53:42, suma postów tego autora: 20871

Z całym szacunkiem do autora

i jego zacnej inicjatywy, ale przywiązywanie tak dużej wagi i umieszczanie w centrum potrzebnych inicjatyw edukacji dla dzieci poprzez niejasne sformułowania okraszone nowomową przy całych roszczeniach do uznania tego za cudowny lek na bolączki lewicy, rodzi to jedynie uśmiech na twarzy.

Rozumiem to zacięcie pedagoga. Ale jeśli rzeczywiście mówimy o rewolucji kulturalnej, która jest kluczowa do zmiany paradygmatu społecznego to potrzeba szeroko zakrojonych zmian SYSTEMOWYCH. Dyskusyjnych klubów filmowych bezpłatnych dla młodzieży, teatrów, opery, większego dofinansowania z budżetu państwa, otwarcia szeregu lokalnych inicjatyw i stowarzyszeń od sportowych po teatralne. A to wszystko po to by wyrwać społeczeństwo z pętli "głupi bo biedni a biedni bo głupi". Tylko na to potrzeba szerokich zmian, rozruchów, pieniędzy, a czerwone szkoły są indywidualistycznym onanizmem w tym kontekście.

autor: Giskard, data nadania: 2010-10-17 19:00:06, suma postów tego autora: 303

No proszę - tyle lat człowiek żyje

i dowiedział się dopiero teraz że komora, półtusk i prymasunio kowalczyk, czyli polski establiszment, to lewica! PT Abecadło, dzięki forever!

autor: szczupak, data nadania: 2010-10-18 20:01:37, suma postów tego autora: 3747

Polecam uprzejmie

Francis Fukuyama:

" Powstało coś w rodzaju akademicko-biznesowego perpetuum mobile. Ideologia służyła interesom ekspertów, a ich prywatny interes umacniał przywiązanie do ideologii." - http://www.polityka.pl/swiat/rozmowy/1509374,1,rozmowa-z-francisem-fukuyama.read

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-10-18 20:43:32, suma postów tego autora: 1169

Autor

Pan Adrem 63 słusznie napisał:

"Na światopogląd dziecka ma jednak wpływ światopogląd i osobowość nauczyciela, opiekuna, instruktora, obojętnie czy to będzie to sportowiec, artysta, modelarz, biolog czy jeszcze ktoś inny."

a ja jeszcze dodam, że rodzice i środowisko rówieśnicze.
Jeśli nauczanie ( ale można to nazwać też indoktrynacją)
będzie stało w jawnej sprzeczności z tym czego dzieci
tam się uczą ( najdoskonalej, bo poprzez przykład),
to wyniki będą sprzeczne z zamierzonymi.

Poza tym dziecko trzeba przygotować do radzenia sobie w REALNYM świecie, a nie w wymyślonym raju.

Idea pozornie słuszna, ale uważam, że nie da spodziewanych wyników.

autor: tarak, data nadania: 2010-10-21 15:58:31, suma postów tego autora: 3242

Szanowny Panie Tarak,

jestem zdania, że ten REALNY świat tworzymy my sami, my wszyscy razem i każdy z nas oddzielnie. Więc Adrem63 ma jak najbardziej rację. Dzieci są mądrzejsze, niż się dorosłym wydaje, pod warunkiem, że nie zrobi się z nich "starych malutkich". Dzieci same z siebie są bardzo roztropne i gdyby nie gwałt na ich czystych duszach dokonywany przez dorosłych wyrosłyby one na zrównoważone osobowości. Z pokolenia na pokolenie ludzie przekazują swojemu potomstwu negatywne wzorce twierdząc, że "taki jest ten świat". Natomiast świat jest taki, jakim my go czynimy, a czynimy go takim, jakie wzorce nam do głów wklepano. Krąg się zamyka a ludzie pogrążają się w wyuczonej niemocy. Jeżeli Adrem63 chce taki krąg przerwać, by jednak możliwe było inne spojrzenie na problemy, to jaki jest sens go do tego zniechęcać? Przecież On chce, by było lepiej. To przecież nieustanne zasilanie własną energią niepomyślnych dla ludzi zdarzeń powoduje, że problemy nie tylko nie są rozwiązywane, ale z czasem pęcznieją i przytłaczają najrozsądniejszy nawet punkt widzenia. Myśli mają siłę sprawczą. Czyste życzenia - mające za cel pomyślność ludzi - też mają wielką siłę sprawczą. Ludziom dlatego jest tak źle, bo sami sobie zamurowują "wyjście z tunelu" gdy tam pojawia się jakieś światełko. Szanuję Pana,Panie Tarak, za Pana wiedzę i dystans, z jakim potrafi Pan obserwować rzeczywistość. Jednak nie pojmuję, co Panu szkodzi odrobina entuzjazmu w dobrej sprawie. BeBom (BB/EB) zarzuca Pan brak wizji przyszłości. Może jestem już stara i dobrze nie widzę, ale u Pana w tym przypadku też nic przyszłościowego nie dostrzegam. Od krakania i czarnowidzenia jest na tym Forum Miś Bucharin, od Pana oczekiwałabym - uniżenie, czegoś bardziej budującego. Proszę wybaczyć mi szczerość, lecz przyjaźnie, nawet jak najbardziej wirtualne, opieram głównie na niej.
Pozdrawiam Pana serdecznie.

autor: nana, data nadania: 2010-10-23 09:07:05, suma postów tego autora: 4653

Pani Nano

Niesłusznie krytykuje mnie Pani za niechęć do tej inicjatywy.
Jeśli nie wprost, to pośrednio napisałem, że jest idea szlachetna, ale na tym najlepszym ze światów jest tak, że
tylko najsilniejsi , a przy tym najbardziej zdecydowani mogą uzyskać sukces osobisty.
Mogłoby się pozornie wydawać, że sukces osobisty nie liczy się a jedynie powodzenie zbiorowości. Nie jest tak.
Osobisty sukces to także sukces reprodukcyjny a do jego powodzenia Ewolucja zaangażowała cała psychikę ludzką.
Składa się nań udana rywalizacja o partnerkę (partnera)
poprzez osiągniecie, między innymi, wyjątkowego statusu społecznego, co wymaga rywalizacji. Dziecko musi wiedzieć, że rywalizacja nie jest niczym złym, jest wpisana we wszystko co żyje, jest "motorem" Ewolucji. Tego nie da się wymazać z naszego genotypu. A rywalizacja ma czasem różne, nawet zaskakująco, złe oblicze.
Właśnie to zderzenie ewolucyjnej konieczności z intelektem nazywam czasem walką Dobra ze Złem (która przebiega także w innych płaszczyznach).
Dziecko uczone innych zachowań przez wychowawców a obserwujące inne zachowania między ludźmi początkowo będzie zdezorientowane, a później zaprzeczy, wyprze ze świadomości niepraktyczne zasady, ze skutkiem społecznym o wiele gorszym niż inni, nie poddani takiemu wychowaniu,
często wpadając w przeciwną skrajność ( dorośli kłamią, nie warto im wierzyć).
Więc jeśli trzeba poza domem uczyć młodych szlachetności
to czemu nie, ale bez zbytniej idealizacji.
I ja Panią pozdrawiam.

autor: tarak, data nadania: 2010-10-24 14:56:19, suma postów tego autora: 3242

Szanowny Panie Tarak,

w całości się z Panem zgadzam. Nieporozumienia między nami wynikają jak widzę ze stosowania różnych poziomów komunikacji. Ja tenduję raczej w kierunku przaśnej, bezpośredniej mądrości. Więc nic dziwnego, że z Pana wysublimowanym sposobem myślenia wchodzę w klincz.
:)

autor: nana, data nadania: 2010-10-25 13:22:31, suma postów tego autora: 4653

Dodaj komentarz