Teraz mieni się wielkim socjalistą i "czerwonym" a jak dojdzie do władzy to porzuci lewicowe ciuszki, i będzie chodził na pasku kapitalistów. Toż to typowa socjaldemokratyczna przypadłość.
W kraju który ma dyktature 2 partjna i system 1 mandantowy?
A co to zmienia ??? W państwach z systemem proporcjonalnym, lewica nie zdradzała swoich ideałów ???
Hmm, jak spojrzałem na zdjęcie, to pomyślałem sobie, że to sam młody Laffer, albo przynajmniej jakiś makrel giełdowy w kadrze przeterminowanego jankeskiego filmidła trzeciej kategorii. A tu okazuje się, że to nowa nadzieja lewicy brytyjskiej. (On już z pewnością zlikwiduje podziały klasowe w szkole. Za dziesieć lat! ;-))
Tylko skąd to podobieństwo...
--
"Ralph Miliband [...] został wybitnym teoretykiem marksizmu. Ralph Miliband wystąpił z Partii Pracy, kiedy doszedł do wniosku, że poprzez system parlamentarny nigdy nie uda się ustanowić ustroju socjalistycznego.
[...] Bezkompromisowy Ralph, zanim umarł w 1994 r., z niechęcią patrzył na zaangażowanie synów w New Labour Tony'ego Blaira."
Wstyd tylko ojcu przynoszą wyrodni synowie...
nas obchodzi jakiś Millband, skoro mieliśmy socjalistę XXI wieku: Lecha Kaczyńskiego?
Lech Kaczyński podpisujący ustawy, które w istocie przysłużyły się najbogatszym, utrwaliły i tak gigantyczne nierówności ekonomiczne to rzeczywiście "socjalista", w dodatku taki z XXI wieku...
Niestety, nie oni jedyni, jako synowie czy wnukowie marksistów, komunistów przeszli na takie pozycje, czasami na nawet jeszcze gorsze... Takich polskich przykładów konwersji ideowo-politycznych w rodzinach mnożna by wymienić bezliku.
Np. taki Kraśko wstydzi się za swojego dziadka, choć gdyby nie rodzina, to pewnie nigdy nie zostałby "znanym dziennikarzem".
Takie rodzinne kariery, dziedziczenie pozycji społecznej i fachów, kojarzy mi się z systemem klanowym. Do lewicowej "utopii" jeszcze daaaleko, a "czerwony" Ed w UK będzie zapewne podobnie "czerwony", jak Obama w USA czy Napieralski w Polsce... ;-)
A co, gdyby stał w kufajce i kożuchu uznałbyś go za prawdziwego socjalistę?
Podatnyś na PR bardziej niż cały elektorat PO razem wzięty.
Bloom, gdyby stał "w kufajce i kożuchu" uznałbym go za idiotę, a tymczasem sugeruję, że jest, podobnie jak cała jego formacja, pionkiem kapitału, co wyraża się nawet w jego ubiorze.
Swoją drogą, Twoja sugestia jest tak durnowata, że bardziej Ciebie kompromituje, niż mnie obraża.
A właściwie to co Cię tak zabolało? :-)
Co Miliband musiałby ubrać, żeby nie wyglądać na sługusa kapitału? Myślę, że przez podobne myślenie nie potrafi się wypromować Ikonowicz, Bugaj itd. Olewają elementarne zasady marketingu "dla idei". Ludzie ostatecznie wolą głosować na kandydatów, którzy wyglądają na odpowiedzialnych, niż na flejtuchów. Możesz się na to zżymać, ale ludzkiej natury nie zmienisz.
A co do lewicowości Milibanda i w ogóle Partii Pracy: życzyłbym sobie, żeby w Polsce rządziła parta choć w takim stopniu lewicowa jak Labour Party.
We wcześniejszym komentarzu niefortunnie napisałem wygląd, zasugerowany bloomowym zestawem odzieży syberyjskiej klasy robotniczej, a chodziło mi ogólniej o wygląd.
Po drugie za istotniejsze uważam stwierdzenie starego Milibanda, "że poprzez system parlamentarny nigdy nie uda się ustanowić ustroju socjalistycznego", niż swoją kpinę dotycząca upodobnienia się kasty politycznej do ekonomicznej w burżuazyjnych demokracjach.
Pikos, nie znam się na tej przyrodzonej człowiekowi "naturze", żeby wiedzieć jaki binder do jakiego ancuga budzi większe zaufanie społeczne, choć nie wątpię, że nowoczesna nauka zna już gen za to odpowiedzialny, a ewolucjoniści z socjobiologami ustalili skąd się wziął i na czym polega ów mechanizm. Burżuazyjni uczeni potrafią dziś takie rzeczy, przy których można docenić nawet umiarkowanie Łysenki.
Wiem natomiast, że tego rodzaju metody wpływania na ludzi nie należą do kanonu podmiotowego traktowania człowieka, więc nie jest to nic godnego polecenia z ideowego/lewicowego punktu widzenia. A praktyka naszego życia politycznego pokazuje, że tym, którzy po takie metody sięgają, również nieprzesadnie zabiegają o upodmiotowienie społeczeństwa w innych sytuacjach. Nietrudno też zauważyć, że im mniej kto ma do zaoferowania, tym większym otacza się szpalerem specjalistów od wizerunku, astrologów, wróżek i energoterapeutów, a jak dzięki temu wygląda świat polityki widać z daleka.
Zatem wartością byłoby, gdyby Bugaj, Ikonowicz, czy ktoś inny zdobyli poparcie bez uciekania się do takich sztuczek.
Czyli krótko mówiąc zostajesz przy swoim zżymaniu się na wszystko wokół, włącznie z samym społeczeństwem. Politycy nie traktują ludzi podmiotowo, bo ludzie sami sobie na to pozwalają.
Ale mnie akurat mało obchodzi głupota radykalnej lewicy. Proszę bardzo, możesz czekać na cud na swojej kanapie.
A co do tej natury, to sugerujesz, że ludzie bardziej ufają menelowi niż człowiekowi eleganckiemu? Ja nie pisałem o genetyce. Są natomiast badania z zupełnie innej dziedziny (nauki społeczne), które dość jasne się do tego odnoszą. Ale co tam, ty wiesz lepiej.
Pikos, "ludzie sami sobie na to pozwalają"? A czy Ty przypadkiem nie jesteś lewicowiec, któren to z definicji ma ów lud podnosić z kolan?!
Cóż, nie jest ważne jak, byle hop na fotel! To nic, że po drodze podepta się idee, które miały wyznaczać kurs. Ta mądrość wyraża się przekonaniem, że jak ja zasiądę, to uszczęśliwię tym świat.
Co się tyczy tej "natury", nie zauważyłem, żeby Lepper był lwem salonowym w czasie, gdy zdobywał popularność. Nie zauważyłem, żeby Kaczyńscy wdzięczyli się jak tresowane pudle. No, a taki Kuroń, to przecież miał wygląd pijaczka i abnegata, co mu nie przeszkadzało zdobyć zaufanie społeczne. Sęk w tym, że każda z wymienionych postaci coś jednak sobą reprezentowała...
A o genetyce pisałem ja! Z własnej nieprzymuszonej woli. I podobny stosunek mam do "nauk społecznych", bo gros z tego to mniemanologia stosowana mająca uzasadnić burżuazji dlaczego jest taka wspaniała i najlepiej nadaje się do przewodzenia światem.
I nie, nie wiem lepiej, po prostu mam swoje zdanie, może naiwne, głupie, ale przynajmniej jestem prawdziwy, a nie tylko **dobrze ułożony**.
>>Pikos, "ludzie sami sobie na to pozwalają"? A czy Ty przypadkiem nie jesteś lewicowiec, któren to z definicji ma ów lud podnosić z kolan?!>Cóż, nie jest ważne jak, byle hop na fotel! To nic, że po drodze podepta się idee, które miały wyznaczać kurs. Ta mądrość wyraża się przekonaniem, że jak ja zasiądę, to uszczęśliwię tym świat.>Co się tyczy tej "natury", nie zauważyłem, żeby Lepper był lwem salonowym w czasie, gdy zdobywał popularność. Nie zauważyłem, żeby Kaczyńscy wdzięczyli się jak tresowane pudle. No, a taki Kuroń, to przecież miał wygląd pijaczka i abnegata, co mu nie przeszkadzało zdobyć zaufanie społeczne. Sęk w tym, że każda z wymienionych postaci coś jednak sobą reprezentowała...>A o genetyce pisałem ja! Z własnej nieprzymuszonej woli. I podobny stosunek mam do "nauk społecznych", bo gros z tego to mniemanologia stosowana mająca uzasadnić burżuazji dlaczego jest taka wspaniała i najlepiej nadaje się do przewodzenia światem.>I nie, nie wiem lepiej, po prostu mam swoje zdanie, może naiwne, głupie, ale przynajmniej jestem prawdziwy, a nie tylko **dobrze ułożony**.