?Takie sa zasady kapitalistów!
Urlop na żądanie uczy pracodawcę pokory. Sankcjonuje bowiem w sensie prawnym fakt, że jego pracownik nie jest w stu procentach dyspozycyjny, gotowy się pojawić na każde jego wezwanie czy skinienie. Urlop na żądanie uczy pracodawcę, że trzeba być gotowym na niespodziewane okoliczności - umieć znaleźć kogoś w zastępstwie, a czasem i samemu zakasać rękawy i wziąć się do roboty, choćby i na zmywaku. Uczy, że zatrudniona osoba jest podmiotem, a nie przedmiotem.
A tym pracodawcom RP, którzy po waszym wykładzie nadal nie będą rozumieli, jak wielką cnotą jest pokora, zacytujcie wiersz:
"Pokora
Imię jej jest proste
z dala złotem i srebrem mieniące
gdy człek w dołek wpadnie
otuchy dodaje, pomaga się podnieść
innym razem mocny uścisk dłoni daje
by ją dostrzec i poznać
o własną głupotę potknąć się trzeba."
O ile można się spierać o długość owego urlopu, można się spierać o to kiedy pracownik ma poinformować pracodawcę o tyle usankcjonowanie owych ,,szczególnych potrzeb pracodawcy '' bezie rodzić nadużycia bo jak zweryfikować czy potrzeba jest szczególna czy nie? Poza tym trzeba wziąć pod uwagę fakt iż PL pracownicy przy relatywnie dużym bezrobociu wolą nie narażać się gdyż później będą mogli stracić robotę(paragraf się znajdzie).
Doskonale to ująłeś.
Gdyby anno domini 2010 wrocić do Kodeksu Pracy z przed 1989, pracownicy uznaliby, że dostali rajskie prawa.
M. in. dzięki przywilejom pracowniczym.
"Pokora jest cnotą.
Urlop na żądanie uczy pracodawcę pokory."
Wprowadzenie zmian nauczy pracownika pokory.
A czy pomyslal Pan o SZACUNKU I ZROZUMIENIU pomiedzy pracownikiem , pracodawca i vice versa?
A moze termin WZAJEMNY SZACUNEK jest calkowicie nieznany w Papalandzie, w wiec niemozliwy do zastosowania?
Peace, Love, Empathy, Understanding and Cooperation for Everyone.
kilkudniowy urlop na zadanie bez usprawiedliwienia nie jest zadnym przywilejem, ja bym to prawo zaliczyl do praw czlowieka.
tak west, dzieki przywilejom pracowniczym ponoc stalismy sie bankrutami, a bez nich jestesmy dziadami:)
ten wzajemny szacunek w III wlasnie adopotowano z jankeskiego raju.
kombinować z L4. Idziesz do lekarza mówisz że boli cię brzuch bo coś nieświeżego zjadłeś i dostajesz 2-3 dni wolnego. Po co więc głupia zmiana prawa która tylko wydłuży kolejki w przychodniach?
dostajesz 80% wynagrodzenia.
Poza tym to nie PRL, gdzie lekarze po znajomości wystawiali lewe zwolnienia a vista.
Jeżeli potrzebujesz urlopu, to uzgadniasz go wcześniej. Natomiast "kacowe" nieprzypadkowo zwykło się tak właśnie nazywać.
[A czy pomyslal Pan o SZACUNKU I ZROZUMIENIU pomiedzy pracownikiem , pracodawca i vice versa?]
Nie można szacunku i zrozumienia wymusić ustawą...
a dlaczego uzgadniac taki urlop z pracozdzierca, co to, rodzina jakas jest, tatus lub mamusia, bierze sie taki urlop i guzik pracozdziercy do tego dlaczego. kilka! dni powinno byc tak zagwarantowane, oczywiscie mozna pracozdziercy podac przyczyne z wlasnej nieprzymuszonej woli, ale nie powinno to byc wymagane ustawa w przypadku takie urlopu na zadanie.
czlowiek to nie cyborg, jak juz CI kiedys napisalem...
powiedz to tym pracozdziercom RP, czego nie mozna sila wymusic.
a w ramach pojęcia "Twoja praca" mieści się także określony harmonogram jej wykonywania.
W czasach socjalizmu takich co nie przychodzili do pracy bo im "coś wypadło" albo leczyli kaca nazywano, i słusznie, bumelantami.
I o to wlasnie chodzi.
Nie mozna calego zycia zorganizowac przy pomocy ustaw.
Potrzebna jest zwyczajna ludzka dobra wola
Moj poprzedni post w tym temacie gdzies sie zapodzial
Ludzie ktorzy biora urlop na zadanie nie sa bumelantami, co probujesz wszystkim tutaj wmowic.
I co z tego, ze placi, jak placi to moze wymagac wszystkiego, bez liczenia sie z czymkolwiek, nie rozumiesz, ze kazdemu moze cos wypasc lub moze miec zwyczajnie slabszy dzien i powinien miec prawo do urlopu bez usprawiedliwienia!!!, w koncu jestemy tylko ludzmi, a nie cyborgami wykonujacymi harmonogram tj. program, zreszta nawet cyborgi miewaja awarie..
Zamiast się tutaj wymądrzać, idź do prywaciarza i daj mu w praktyce wyraz swojego uwielbienia. Pozwól się gnoić, wyzyskiwać, okradać. Pozwól mu być nieprzyzwoitym wobec Ciebie w imię swojej zasady, że wolny człowiek w wolnym kraju ma do tego prawo. Przecież tyle w Tobie wyrozumiałości dla tych sukinsynów. Jeśli natomiast masz dalej zamiar siedzieć przed kompem i ganić INNYCH za to, że nie pozwalają się traktować gorzej niz woły robocze, to zamilcz, bo jesteś hipokrytą.
przestan sie wypowiadac nt, kraju ktory ostatnio widziales na pocztowce od swojej Mamusi ew, na guglearth:). Tu nie pojawi sie zadna dobra wola sama z siebie, jezeli jej nie wywalczysz!. Tu pracozdziercy wychodza z zalozenia, ze jak cos nie jest zabronione, to jest dozwolone, a w tym co juz jest dozwolone nie ma zadnej dobrej woli i zadnej przyzwoitosci.
@"A czy pomyslal Pan o SZACUNKU I ZROZUMIENIU pomiedzy pracownikiem , pracodawca i vice versa?"
Jaki szacunek. Dla kapitalisty pracownik to tylko "mówiąca maszyna".
"Nie mozna calego zycia zorganizowac przy pomocy ustaw.
Potrzebna jest zwyczajna ludzka dobra wola"
Ale w mysl tej tej zasady, to w ogole nie potrzeba zadnych ustaw, kodeksow (a juz w szczegolnosci karnego), bo dobra wola w zupelnosci wystarczy.
Gdyby tak wszyscy mieli dobra wole, to nikt, by nie kradl, nie mordwal, nie stosowal w ogole zadnej przemocy. I nie trzeba by zadnych regulacji, bo przy obopolnej dobrej woli ludziska by sie jakos zawsze dogadali.
"Dann haben wir's geschafft - ewige Blumenkraft"
ale długów tamto z 1989 miało mniej i majątku więcej niż to obecne. Wolałbym więc tamtego bankruta niż tego, którego mamy.
Mam wielu znajomych, którzy nigdy nie dostaną urlopu dłuższego niż 3 tygodnie, bo takie zasady ma pracodawca. Poza tym pod koniec każdego roku muszą wykorzystywać urlop wypoczynkowy za dany rok, niezależnie od tego czy chcą czy nie. Nie mówię już o tych, którzy nawet na urlopie muszą mieć komputer i raz dziennie sprawdzać pocztę, bo być może w firmie jest stan wyższej gotowości i trzeba trzymać rękę na pulsie. I to ma być urlop?
Co do urlopu na żądanie: jest potrzebny, bo pracownik nie musi planować swojego życia z dokładnością do 24 godzin - jedziesz sobie gdzieś na weekend, miejsce jest urokliwe i chcesz tam zostać dłużej, choćby o jeden dzień. Memory five, Siara, będę jutro (pojutrze) i koniec tematu.
Dobrodzieje Pracodawcy powinni być naszą największą radością i odpoczynkiem!
A dlaczego ty w ogóle nie bierzesz pod uwagę innych życiowych sytuacji, dołek, kłopoty z dzieckiem, rozwód, śmierć kogoś bliskiego. Pracownik to nie niewolnik.
Już my wiemy po co Ty tu jeszcze komentujesz i ściemniasz. Chcesz zwyczajnie i egoistycznie bronić zasadności istnienia swojego miejsca pracy, które jak już ustalililśmy jest po prostu zbędne i zbyteczne, bo zawsze wystarczy zwyczajna ludzka dobra wola. Także smoczy języku nikogo nie zwiedziesz.
Żerowaniu systemu sądowego na pieniądzach podatników mówimy stanowcze nie! Obopólna dobra wola jedynym dobrym rozwiązaniem!
ps. jako, że autorka przemyślała sobie fakt iż właśnie umieszcza swój komentarz na forum w internecie, postanowiła niniejszym dodać: ;)
i współpracowników. I jeżeli rzeczywiście nie może pojawić się w pracy, to po prostu dzwoni i dogaduje sprawę z bezpośrednim przełożonym, a sprawy papierkowe załatwia post factum (albo i nie). Sprawa jest dosyć oczywista dla każdego, kto ma jakiś staż zawodowy.
Ta forma zaś o której rozmawiamy to zupełnie co innego - po prostu prawo pracownika do wypięcia się na wszystkich, bo przecież "jemu się należy".
dla mnie nie jest oczywista, dla wiekszosci nie jest oczywista, slepy jestes.
W większości przypadków odbywa się to tak jak mówisz- ja nigdy nie słyszałem by ktoś postępował inaczej- tzn nie zawiadomił pracodawcy przed rozpoczęciem pracy lub tuż po jego rozpoczęciu
[Dlatego, A.N., że pracownik ma obowiązki wobec firmy i współpracowników.]
obowiazki to mamy wobec siebie, wobec najblizszych tj. rodziny, wobec przyjaciela, wobec spoleczenstwa, a na koncu wobec firmy i wobec szefa (owego wspolpracownika:).
u niektorych wszystko stoi do gory nogami, pewnie ten co uciekl z miejsca ostatniego glosnego wypadku mial podobnie jak west, priorytety w zyciu poukladane do gory nogami, zamiast zostac na miejscu, pomoc na ile to mozliwe, wezwac pomoc itd. spojrzal na zegarek, przejal sie tym bardzo, krzyknal - oh, nie moge, rozumiecie, obowiazki wzywaja.., i popedzil, bo juz byl spozniony, a przeciez najwazniejszy jest obowiazek wobec firmy - wobec osoby prawnej :). ja sie tu smieje, ale to jest straszne!.
[tzn nie zawiadomił pracodawcy przed rozpoczęciem pracy lub tuż po jego rozpoczęciu]
bo tak jest najczesciej, przeczytaj sobie jednak propozycje pracozdziercow POmrocznosci, jest absurdalna!, calkowicie nie do zaakceptowania, swiadczy tylko o braku wyobrazni pracozdziercow z III POmrocznosci.
Mówisz o stażu w korporacji? A może o stażu w supermarkecie, gdzie tyra się po godzinach, zaufane szefostwo fałszuje grafik i obowiązuje monitoring and mobbing? Tam to dopiero jest wzajemny szacunek. Albo jak szef mówi, żeby nie chodzić na zwolnienia jak się jest chorym, bo ci co najczęściej chorują zostaną zwolnieni. Z księżyca spadłeś, czy co? Szacunku to nie mają pracodawcy w stosunku do pracownika, którego traktują jak bydło, a nie jak człowieka, płacąc mu za pracę tyle, żeby żył w nędzy. W takich warunkach, z inicjatywy, a raczej winy pracodawcy panuje obopólna pogarda i nienawiść.