Zeby wiedziec, co to za jedni, warto przypomniec wypowiedz jednej z osob wymienionych w niusie - Marka Sz. - nt. strajku w Budryku:
"Wydaję mi się, że jedynym rozsądnym rozwiązaniem, w tak patowej sytuacji, pozostaje odcięcie organizatorów od strajkującej załogi. To oczywiście wymaga podjęcia interwencji ze strony państwa. Skoro jednak mamy do czynienia z strajkiem nielegalnym, który przedłuża się w nieskończoność, służby interwencyjne powinny podjąć niezbędne działania prawne, aby na kopalni ludzie mogli normalnie pracować. Uważam, że dla związków zawodowych w takiej sytuacji, sprawą najważniejszą powinna być ochrona stabilnego zatrudnienia."
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/budryk_potrzebuje_pilnej_interwencji_panstwa_53868.html
choc w to niestety zupelnie nie wierze...
Samo tworzenie podobnych bytow sprowadzi sie do tego samego, co podobne spotkania w Europie i na swiecie- poklepywania sie po pleckach i wyglaszanie referatow o kryzysie kapitalizmu, jego niepodwazalnym rychlym upadku i rewolucji, ktora niby jest u bram, ale jakos ludzi w ruchu w Polsce jest wedlug mnie sporo mniej niz pod koniec lat 90-tych, zdolnosci moblilizacyjne sa zenujace, a wplyw na mainstream- po prostu zadny.
Pisze to bijac sie w piersi, choc lokalnie wplyw na neoliberalne elity w Poznaniu udaje nam sie uzyskiwac, forsowac korzystne uchwaly i blokowac najbardziej szkodliwe. Tylko lokalnie sobie mozna dzialac, a dajmy na to prywatyzacje sektora publicznego moze zablokowac tylko masowa organizacja z wielomilionowym budzetem... I mowiac dosadnie- i tak dupa:)
Zamiast forow ideowych lepiej wydelegowac z kazdej oganizacji 1-2 osoby zajmujace sie PRem, fundrisingiem i pomyslec nad konkretnymi instrumentami, ktorych mozna uzyc do zwiekszenia stanu ilosciowego czlonkow i funduszy, bez ktorych ani rusz. Zamknac sie w jakies malej salce i nie wychodzic tak dlugo, az wpadniemy co zmienic zeby wreszcie ruszyc w skali makro do przodu
W przypadku takiego spotkania chetnie sam przyjade, inaczej- lepiej moim zdaniem wydac kase na ulotki, niz bilet PKP i sluchanie tego, co juz 100 razy bylo powiedziane.
Choc naprawde chcialbym sie mylic:) Oby!
To było w 2007. Może facet poszedł po rozum do głowy. Zresztą w każdej takiej grupie inicjatywnej znajdą się różni ludzie (także błądzący). Nie ma co skreślać PFS, tym bardziej, że klony organizacji zagranicznych mają zawsze trochę łatwiejszy start.
Przypominam raport na temat "demokratycznych" metod organizatorów tego forum "społecznego:
http://www.internacjonalista.pl/menu-kraj/6-dzial-lewica-wpolsce/458-raport-nt-dziaa-zarzdu-stowarzyszenia-attac-polskareport-on-the-activity-of-the-management-of-attac-poland.html
Co to są te "kraje postkomunistyczne"? Czy taki durny bełkot musi dziś być wszędzie?!
--
Ten "Antyglobalista oraz alterglobalista. Zwolennik silnych związków zawodowych, dobrze rozbudowanej klasy średniej, oraz społecznej gospodarki rynkowej" też jest "fajny".
Urzekający jest ten fragment: "służby interwencyjne powinny podjąć niezbędne działania prawne" - takie pustosłowie brzmi jak zachęta do działania dla gen. Jaruzelskiego, a to może być uzasadnieniem podjęcia słusznych kroków: "sprawą najważniejszą powinna być ochrona stabilnego zatrudnienia" (-:
Jasne, ze organizacje uznajace sie za lewicowe dziela sie na takie, ktore nalezy krytykowac dla ich dobra, oraz takie, ktore nalezy zwalczac. Ale raz, lamistrajk, ktory wzywa do przemocy wobec strajkujacych, powinien byc na lewicy spalony na zawsze. Dwa, inni tu doskonale wiedza, z kim sie zadaja, on caly czas jest w polskim ATTAC i wlos mu z glowy za te wypowiedz nie spadl. Chyba wrecz przeciwnie.
Marek Sz. to nie czarna owca w tym towarzystwie. Nie jest tam przez pomylke i nie mimo to, ze wzywal do rozbicia strajku w Budryku - lecz takze wlasnie DLATEGO, ze wzywal do rozbicia strajku w Budryku.
Warto przypomniec jeszcze dwa inne dokumenty z Internacjonalisty:
http://internacjonalista.pl/menu-kraj/lewica-w-polsce/862-list-otwarty-do-marii-szyszkowskiej.html
http://internacjonalista.pl/menu-kraj/lewica-w-polsce/1255-pienidze-dziel-lewic-w-jaki-sposob-dziaa-w-polsce-fundacja-roy-luksemburg.html
Doprawdy doniosłe wydarzenie, że kilku działaczy ATTAC czy MS ze sobą pogada.
używanie słowa ,,postkomunistyczny'' na lewicowym portalu to lekka przesada
Czy mam to rozumieć w ten sposób, że Polacy są skażeni piętnem ,,homo sovieticusów'' do 10 pokolenia?
Nie mówiąc już o tym, że to nie żadne pierwsze forum społeczne w krajach Europy Wschodniej, bo chyba działacze polskiego ATTAC zdają sobie sprawy, że fora odbywały się już na Białorusi, w Rosji, Rumunii czy Czechach.
zawsze mnie ta rywalizacja na lewicy irytowała. Zamiast pozwalać sobie nawzajem działać (np. nie występować przeciwko strajkom), ciągle tylko dowalanie. W ten sposób nigdy nic poważnego nie da się zrobić.
Dzięki za informacje. Czy ten konflikt między S'80 a FLR wciąż trwa? Przecież to jakiś absurd. Bardzo lewicowa fundacja i bardzo lewicowy ZZ powinny przecież się dogadywać. FLR chyba popiera strajki w Niemczech, czy może nie?
Czasem myślę, że łatwiej byłoby działać w jakiejś abstrakcyjnej sferze. Większość ludzi zaangażowanych politycznie (i niby o zbieżnych poglądach) prędzej czy później zraża do siebie jakimiś egoistycznymi numerami. Nie wiem, jak jest na prawicy (pewnie podobnie), ale na lewicy współpraca wygląda okropnie. Odechciewa się po prostu.
Kiedyś napiszę coś o możliwych przyczynach - z jakiejś ogólniejszej perspektywy, bez personaliów. Muszę tylko wrócić do paru twardych tekstów i jeszcze to przemyśleć.
nie FLR. Niemcy to nie Węgry, gdzie ponoć nazwisko zawsze stawiane jest przed imieniem :)
Jedno - to otwarta polemika ideowa. Nawet ostra. Czy nawet spor - chocby w danym momencie przeradzal sie w konflikt - o konkretne decyzje czy sekwencje decyzji. Gdy jednak mowa o sabotowaniu strajku, to juz nie sposob nawet mowic o wewnetrznym sporze na lewicy. Lewicowy lamistrajk to przeciez oksymoron.
Gdy zas dana inicjatywa toleruje taka osobe, wiedzac kim jest, i co wiecej osoba ta staje sie jedna z jej wazniejszych twarzy - to rzeczywiscie "sie odechciewa", to rzeczywiscie rece opadaja. Ale nie z powodu calej lewicy czy calego obszaru kojarzonego jako lewica - a z powodu kondycji i co wiecej natury tej danej konkretnej inicjatywy.
Nie chce nic mowic o FRL w Niemczech. Nie wiem jak tam sprawy stoja. W Polsce jednak za Politta ta fundacja dzialala fatalnie (przeczytaj tekst Kollendy na Internacjonaliscie, zlinkowany pod tym niusem). Nie sledzilem co dzialo sie z nia po jego odejsciu.
Wywiad z Kollenda - nie "tekst Kollendy" rzecz jasna. Ceteris paribus.
teraz FRL w Polsce kieruje Joanna Gwiazdecka. Dobrą stroną tej działalności jest pomoc finansowa w konferencjach i publikacjach, ale jakoś sobie nie wyobrażam, żeby FRL zaangażowała środki w pomoc radykalnym aktywistom, np. związkowym. W Niemczech to jest organizacja mainstreamowa (jak wszystkie tego typu fundacje) i w Polsce też popiera tzw. główny nurt.
Po prostu rozmyte, bo oderwane od klasowości. No ale posiedzieć przy filiżance zawsze warto, oczywiście, gdy na to cie stać.
Tak sobie sobie myślę, że kompletnie nie orientujesz się w działaniach organizacji, której starasz się bronić (organizacji, która np. finansując pewną konferencję dot. lewicy zażyczyła sobie usunięcia z programu wystąpienia pewnego człowieka z Wrocławia, ponieważ swego czasu ośmielił się bronić usuwanych ludzi z ATTACu, przy okazji wykazując na czym polega faktyczne rozumienie demokracji przez władze ATTACU, które obecnie organizują PFS). Ale niech będzie, że to wirtual...
I dalej, nie rozumiejąc realnego - a nie wirtualnego, bądź "personalnego" - konfliktu między np. łamistrajkiem M. Sz i jego organizacją, nawołującym do pacyfikacji za pomocą siły "swoich" strajkujących kolegów, niewiele rozumiesz z tego, po co jest lewica. Ok, niech będzie, że się mylę i że to też wirtual i personalka...
Oczywiście czekam z niecierpliwością na Twój tekst o tych konfliktach grup i środowisk na lewicy. Niestety, póki nie staniesz się insiderem, którejś z tych grup, to niczego mądrego o tych konfliktach - z zewnątrz - nie napiszesz.
Rzeczywiście, nie rozumiem, co to jest lewica, tak jak Ty ją rozumiesz. "Realne" konflikty? A cóż to takiego? Dla mnie istnieją raczej konflikty personalne czyli międzyludzkie (te klasowe i międzygrupowe też się w nich przejawiają). Innych konfliktów między ludźmi niż międzyludzkie z definicji nie ma.
Nie lubię postrzegać świata czarno-biało. Taki sposób myślenia zakłamuje rzeczywistość. Nie mam podstaw do twierdzenia, że jakaś fundacja jest zupełnie zła dlatego, że stanęła w jakimś konkretnym konflikcie po złej (z mojego punktu wiedzenia) stronie. Jeden z moich dobrych kolegów ją lubi, inny - nie znosi. Z oboma łączy mnie wspólnota poglądów politycznych. Czy mam zerwać znajomość z którymś z nich z tego powodu, że mają różne doświadczenia z jakąś fundacją i diametralnie inaczej ją oceniają?
Insiderem organizacji lewicowych nie jestem i nie zamierzam się stawać (już byłem, wystarczy). Mimo to uważam, że mogę coś napisać o ogólnych mechanizmach, za sprawą których lewica jest rozbita. W istocie niczym zasadniczym się konflikty między nami, lewicowcami nie różnią od konfliktów pomiędzy prawicowcami czy - dajmy na to - wyznawcami jakiegoś egzotycznego kultu.
Wydaje mi sie, ze slizgasz sie po przejawach i nie dostrzegasz nieraz istoty rzeczy. Polityka to nie (nie tylko) turniej osobowosci. Za wiele sprowadzasz do banalu w postaci szufladki "psychologia jednostki". W szerokim sensie polityczne jest wszystko co w jakikolwiek sposob dotyka stosunkow miedzyludzkich - bardzo fajnie ujal to w wywiadzie, ktory mialem zaszczyt z nim przeprowadzic, Carlos Latuff: jednostka ludzka moze byc apolityczna tylko w spiaczce albo na cmentarzu. A nawet wtedy - dodam - nie musi byc. Ariel Szaron jest w spiaczce, Jaser Arafat jest na cmentarzu, a nadal obaj sa jak najbardziej polityczni. Kojarzymy ich jako "kanciaste" osobowosci (pomijam tu wartosciowania moralne) dlatego, ze byli wyrazicielami pewnych bardzo konkretnych koncepcji politycznych i nawet dzis sa ich wyrazicielami. Mowisz - na lewicy jatki, na prawicy jatki. Troche jest w tym racji. Wez jatki miedzy PiS a PO oraz jatki wewnatrz obu partii. Wszystko to partie burzuazyjne - ale miedzy nimi i wewnatrz nich toczy sie walka o to, JAK reprezentowac interesy burzuazji (czyli m.in.: interesy ktorego segmentu burzuazji winny gorowac nad interesami jakiegos innego jej segmentu). Oczywiscie - politycy tych partii zwykle unikaja wyrazistego artykulowania tych roznic i stad tez konflikty te wygladaja na li tylko zbrutalizowany turniej osobowosci. Ten jest oczywiscie doniosly - ale dopiero wyraza dazenia do przesuniecia balansu politycznego w te czy inna strone, o milimetr, o centymetr, o cwierc kilometra, to roznie bywa, ale za tymi personalkami kryje sie - nieraz nawet nieuswiadomiona, nieraz bardzo nieklarowna i zlozona, walka o konkretne koncepcje polityczne. Rzeczywiscie - jest tu jakas symetria z analogicznymi jatkami na lewicy (lewicy i "lewicy"). Ktos z PPP powie komus z PFS (czy vice versa) "ty taki owaki", slychac tylko bluzgi i z wierzchu nie widac, ze chodzi np. o to, co ujawnilo sie przy okazji strajku w Budryku. Na podstawie samego bluzgu tego nie ustalisz, ale to nie znaczy, ze sprawa rzeczywiscie sprowadza sie do personalki. Scieraja sie bowiem tacy, ktorzy widzac gornikow walczacych o podwyzke plac sa murem za nimi - i tacy, ktorzy jakby wedle kaprysu no moze ich popra, albo i moze nie... A tu juz wyrazna jest roznica koncepcji - ona bije w oczy, choc dany jej zewnetrzny wyraz moze wrecz nie roznic sie od wyrazu konfliktu o blahostke miedzy dwiema pojedynczymi osobami. I nawet jesli dwie osoby maja identyczny cel (choc nie jest tak w wypadku, ktory stal sie podstawa tych rozwazan), to moga np. zupelnie inaczej wyobrazac sobie sposob realizacji tego celu. Beda wowczas przypominac dwie osoby na rozstaju drog w lesie, klocace sie zawziecie ktoredy dojsc na najblizszy przystanek autobusowy. Ale to tez przeciez spor o koncepcje. To, ze te koncepcje kiepsko sie artykuluja w sferze publicznej, to juz inna sprawa i temat na dyskusje o poziomie kultury politycznej w Polsce. Ten jest bowiem o wiele nizszy niz w wielu innych demokracjach burzuazyjnych. Ale nie mozna widzac realny konflikt polityczny mowic: to tylko personalka.
"byli wyrazicielami pewnych bardzo konkretnych koncepcji politycznych i nawet dzis sa ich wyrazicielami"
Powinno byc:
"byli wyrazicielami pewnych bardzo konkretnych koncepcji politycznych i nawet dzis sa ich symbolami"
Zupełnie się z Tobą nie zgadzam i nie myślę o problemach lewicy w taki sposób.
że akurat w tych dniach. 11-go jest blokada antyfaszysowska i przynajmniej na jeden dzień w ramach tego "forum" mozna by się bylo załapać. A tak imprezka tylko dla warszafki
Po pierwsze psychologia jednostki nie jest banałem. Żaden pogląd polityczny nie istnieje poza jednostką (lub jej wytworem). Poglądy polityczne, podobnie jak inne wartości, przekonania i postawy są rzeczywiście w samym centrum osobowości, w tym jej obszarze, który czasem - dla odróżnienia od temperamentu - nazywany jest charakterem. W tym sensie poglądy polityczne są istotną treścią osobowości. To, że można je klasyfikować, systematyzować, kontrastować ze sobą, niczego nie zmienia. Ich powstawanie, przejmowanie, przejawianie, wpływ na zachowanie - wszystko to jest przedmiotem psychologii politycznej.
Po drugie, pewne formalne cechy osobowości (dogmatyzm, ciekawość poznawcza, potrzeba domknięcia, potrzeba struktury itp.) sprawiają, że niekiedy sfera poznawcza uprawdopodobnia to, że ktoś nie weźmie pod uwagę nowych czy odmiennych informacji (np. pochodzących od innego lewicowca) lub nie będzie w stanie przyjąć nawet dosyć przemożnych i oczywistych danych. Wśród ekstremistów politycznych takie konfliktorodne cechy bywają częste.
Po trzecie, silne, wyraziste postawy, także przywiązanie do jakichś wartości, mogą sprawić, że różnice zdań często i łatwo się pojawiają, a poglądy odmienne bywają odrzucane, a ich właściciele - ostro krytykowani. Twój przykład z łamistrajkiem dobrze to ilustruje. Gdybyś nie był przekonany o słuszności tego strajku, a lojalność wobec strajkujących nie była dla Ciebie ważna, inaczej oceniłbyś tego Sz. Inna sprawa, że trzeba by znać jego postawę (i sytuację), żeby zrozumieć to niezrozumiałe wezwanie do stłumienia strajku.
"Różnica koncepcji", jak to ująłeś skądś się bierze, i to też (z umiarkowanym skutkiem, przyznaję, wyjaśnia psychologia). A może to nie różnica przekonań, a różnica zachowań? To są wszak dwie odmienne sprawy.
Po czwarte, w takich szczegółowych roztrząsaniach (jak ta z konfliktem w ATTAC) dużą rolę odgrywa sytuacja. Nawet pryncypialni idealiści też się niekiedy łamią, gdy skusi ich kasa, władza czy inne naciski ze strony ludzi będą silne. Uprzedzając Twoją odpowiedź - nikogo nie próbuję usprawiedliwiać. Szukam tylko wyjaśnień (a to coś zupełnie innego niż usprawiedliwienia).
Uważam, że tylko wychodząc poza nasze poglądy polityczne (czy inne) i odwołując się do mechanizmów psychologicznych jesteśmy w stanie zrozumieć istotę tych różnic, o których piszesz. Jeśli jesteśmy w środku, tzn. jesteśmy jedną ze stron, to obiektywizm trudno nam zachować. Nie pozostaje więc nic innego, jak spróbować zawiesić na chwilę swoje poglądy i popatrzeć na to wszystko z boku.
Konkludując, ta "personalka", jak to lekceważąco zbyłeś, kryje w sobie całkiem bogate narzędzia analiz. Nie wiem, czy kompletne, ale z całą pewnością wykraczające poza zestawianie sądów wartościujących jako jedna ze stron czy oceny czyichś zachowań w kategoriach etycznych.
Nie ma lepszej rekomendacji dla inicjatywy, niż oplucie przez Polską Partię Pracy.
"inny swiat jest mozliwy"?, "INNY SWIAT JEST KONIECZNY", inaczej wszystkich strzeli szlak.
Moim zdaniem te wszystkie zachowania określić można jako ,,oderwanie od mas''
Do skrajnej lewicy przyłączają się często ludzie niestabilni psychicznie, pragnący za wszelką cenę dowartościowania.
Ich cechy ulegają wzmocnieniu przez fakt, iż nikt nie weryfikuje ich działań, są oni ,,generałami bez armii'' nie mogą się odwołać do czyjegokolwiek poparcia by rozstrzygnąć spory
Domniemana czystość ideologiczna'' jest jedyną rzeczą do której mogą się odwołać z braku jakichkolwiek sukcesów organizacyjnych
Jest to sytuacja podobna do tej która dotyka wszelkich polityków emigracyjnych, oderwanych od swego elektoratu i dlatego uwikłanych w zażarte walki ideologiczne
To tylko hipotezy, rozumiem że wnioskowanie przez analogię nie zawsze jest skuteczne, ale zastanawiam się nad kwestią podziałów lewicy i to jedyne wnioski do jakich doszedłem
Lewica Pl jako jedyna grupa w kraju zwalcza Polskie Forum Społeczne - warto to zapamiętać, bardzo znamienne.
Widocznie tutaj, 1234, nie przepadają za CRZZ ;-)
to najlepszy dowód jak łatwo Władzy manipulować Lewicą w tzw. realnej demokracji. Mogą sfinansować dowolną organizację i wysunąć dowolnego człowieka z najbardziej nawet populistycznymi i ładnie brzmiącymi hasłami a ile ten tylko jedne człowiek zamętu zasiał.
Nie genralizuj. Ktoś jednak umieścił tego newsa na Lewica.pl Dwie osoby nie tworzą całości grupy. Jeśli chodzi o mnie, to póki co, w żaden sposób nie zwalczałem PFS.
Lewicowcu, nie bagatelizuj sprawy. W nomenklaturze "czterocyfrowych" to jest wprost nagonka (-:
Niestety, nie widać końca tej wojenki :(