bo ci, którzy się biją, mają co jeść. Hitler też cieszył się poparciem biedaków!
Batiuszka Stalin tez
Stalin nie wygrał żadnych wyborów, więc jest to raczej gdybanie;)
podałbyś jeszcze (akt.?), jaki to jest odsetek wszystkich rodzin i wszystkich dzieci. To nie jest informacja bez znaczenia. Pomiędzy np. 5 proc. a np. 50 proc. jest ogromna różnica.
To Trocki nazwal syjonizm okrutna pulapka dla Zydow.
Nie mam danych o dokladnej liczbie gospodarstw domowych w Izraelu. Ale widac, ze mowa o dwucyfrowym procencie.
no tak. Jeśli całkowita liczba ludności w Izraelu wynosi 7 mln 646 tys., to dzieci do 15 r.ż. mogą stanowić jakieś 20 proc. Wynikałoby z tego, że ponad połowa z nich żyje w nędzy. Jak na tak szczególny protektorat USA to jest to dosyć niespodziewana dana statystyczna.
To dane z newslettera Haaretz.
According to the National Insurance Institute report released on Monday: "In 2009, there were 435,100 families living below the poverty line, with 850,300 children among them, an increase from 783,600 children living below the poverty line in 2008."
[...]
"The number of Israelis living in poverty rose to 1,774,800 in 2009 from 1,651,300 in 2008. The number of Israelis living in poverty increased by 123,500."
"Dzieci" nalezy tu rozumiec jako osoby ponizej 18. roku zycia. Tp kraj z dosc wysokim przyrostem naturalnym - zarowno wsrod Zydow, jak i Arabow. Wiec to wiecej niz 20 proc. NGO Meals4Israel - ktorej materialy tez pojawialy sie wielokrotnie w ostatnich latach w newsletterze Haaretz - podawala dane, zgodnie z ktorymi niedozywienie bylo w mniejszym czy wiekszym stopniu problemem co czwartego Izraelczyka, przy czym miedzygeneracyjna transmisja biedy sprawiala, ze w wypadku dzieci (nieletnich) mowa o jednej trzeciej.
I tak materialy z przeslaniem typu "nakarm glodne izraelskie dzieci" trafialy przez internet z tej nieznosnie wspanialej metropolii kapitalistycznej do najbiedniejszych krajow trzecio- i czwartoswiatowych. Obciach jak cholera.
Albo: mial racje Trocki...
z drugiej strony to uruchamia u mnie myślenie w kategoriach teorii realnego konfliktu międzygrupowego Campbella. Tam nie chodzi tylko o różnice religijne czy kulturowe, nie tylko o tożsamość. Tam walczą o dostęp do elementarnych dóbr, umożliwiających przeżycie - wody i jedzenia.
Ciekaw jestem, jak duże są nierówności w samym Izraelu. PKB na osobę (23 600 USD) mają wyższe niż Polska (18 100 USD), więc tak wysoki odsetek ludzi żyjących w nędzy wskazuje na duże nierówności społeczne wewnątrz kraju.
Społeczeństwo, którego wodzem był Stalin, nie dzieliło się na biednych i bogatych. Sam też, ani jego rodzina, do bogatych nie należał. Jego córka żyła w biedzie, majątków jej nie zostawił. Choć tyle, dla własnej wiarygodności, powinieneś wiedzieć.
Czyzbyscie twierdzili ze batiuszka Stalin nie cieszyl sie poparciem biedoty?
idzie na zbrojenia a przy okazji rozkrada kto może, tak było zawsze, to III świat wbrew propagandzie o "jedynej demokracji", z bardzo silnymi wpływali mafii. Wiadomo że mafia ma półoficjalny placent na niektóre przestępstwa na terenie Izraela.
Stalin wyrównał różnice społeczne, Hitler nie miał nawet zamiaru, Krupp i spółka dalej mieszkała w swoich pałacach jeśli tylko była pronazistowska.
wojna poza tym nie przyniosła - wbrew pozorom - żadnemu narodowi dobrobytu. Pociągaczom za sznurki - owszem, ale ludziom z całą pewnością nie.
WCOD - czy można jeszcze gdzieś Cię poczytać, czy tylko tu?
pierwsze słysze
czym marzą zamożni obywatele antyimperialistycznej Syrii?
O życiu na poziomie skrajnej biedy w Izraelu.
O czym marzy wolny obywatel antyimperialistycznego Iranu?
O byciu więźniem w Izraelu.
W narastającej nędzy... i w morzu arabskiej krwi.
Dobrze je nazwałeś: nieludzkie państwo! I wcale bym się nim nie martwił, gdyby nie zagrażało milionom ludzi zamieszkującym tą ważną część naszej planety. Więcej, bo gdybym mógł, to nawet załatwiłbym miejsce w jego rajskim więzieniu dla jego bezkrytycznych wielbicieli, również z tego forum.
Świetny przykład na manipulację portalu. Przeczytałem komentarze, jedyna osoba która wykazała resztki rozsądku to Jarosław Klebaniuk:
>>PKB na osobę (23 600 USD) mają wyższe niż Polska (18 100 >>USD), więc tak wysoki odsetek ludzi żyjących w nędzy >>wskazuje na duże nierówności społeczne wewnątrz kraju.
Pociągnijmy to dalej.
Nie bardzo wiem skąd te dane PKB, nominalnie powinno być 26,874 USD w Izrealu vs 11,302 USD w Polsce za rok 2009:
http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_GDP_(nominal)_per_capita
PKB wg parytetu siły nabywczej to 28,581 USD w Izraelu vs 18,050 USD w Polsce:
http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_GDP_(PPP)_per_capita
Tu różnica w PKB jest mniejsza, choć dalej spora na korzyść Izraela.
Sprawdźmy teraz współczynnik Giniego, Izrael ma 39.2, Polska 34.5:
http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_income_equality
Rzeczywiście, Polska trochę lepiej. Ale też Portugalia 38.5, Nowa Zelandia 36.2, więc jakiejś tragedii w Izraelu nie powinno być przy tak wysokim PKB na mieszkańca.
No i wreszcie do sedna sprawy trzeba przejść, czego już lewica.pl nie poda bo by to dramatyczny nagłówek ośmieszyło, a mianowicie ile konkretnie wynosi ten próg? Ano "the poverty line in 2009 stood at a monthly income of NIS 2,268 per person or NIS 5,807 for a family of four":
http://www.jpost.com/Israel/Article.aspx?ID=194460
Dzisiaj Izraelski NIS chodzi po 0.7758 PLN, czyli dochodem na jednego członka rodziny (w tym dzieci) który kwalifikuje do "zatrważającej nędzy" i "skrajnej biedy" jest 1759 PLN... Dla tych którzy mają problemy intelektualne ze zrozumieniem pojęcia "na jednego członka rodziny (w tym dzieci)", oznacza to że rodzice jednego dziecka zarabiają razem 3 x 1759 = 5277 PLN miesięcznie.
W końcu, oczywiście praktycznie wszyscy ci "skrajnie biedni Izrealczycy" to Arabowie (którzy są i tak dużo bogatsi niż w arabskich krajach ościennych) plus 650 tysiecy (10% populacji) ultra-ortodoksyjnych Żydów, odciętych od świata, którym religia uniemożliwa pracę na normalnych stanowiskach pracy więc żyją w ogromnej większości subsydiowani na koszt podatnika (tak, spełniony raj religijnego komunizmu, na koszt produktywnych kapitalizmu).
http://www.guardian.co.uk/world/2009/jul/24/haredim-jews-devout-lifestyle
Podsumowując, nagłówek powinien być:
"Arabowie i komunistyczni Żydzi w Izrealu mają mniejsze dochody niż zwykli Żydzi, którzy są przeciętnie około dwukrotnie bogatsi od Polaków, ale i tak całkiem spore i dużo większe niż mieliby gdziekolwiek indziej".
Dramat!!!
posiedzieć w izraelskim więzieniu?
Natychmiast.
Pod warunkiem, że mógłbym zabrać Brunhildę.
lubisz tortury i nieludzkie traktowanie?
PS Gdzie mój poprzedni post w tym temacie?
nieludzkie traktowanie w Izraelu - to lepiej niż traktowanie normalne w "antyimperialistycznych" państwach arabskich.
ABCD jest zapewne sadomasochistą który dzień zaczyna od lektury Gazety Wyborczej;)
ad Jarek Klebaniuk- jak chcesz to mogę sprawdzić jakie są różnice między pierwszym a piątym kwantylem w Izraelu
"W końcu, oczywiście praktycznie wszyscy ci "skrajnie biedni Izrealczycy" to Arabowie (którzy są i tak dużo bogatsi niż w arabskich krajach ościennych) "
I tu już sobie zaczynasz gdybać i popuszczać wodze fantazji. Jedni bogatsi, drudzy biedniejsi. Ci którym zburzono dom, bo nie mieścił się w kolejnej 5 latce etnicznej, z pewnością są biedniejsi.
Najlepsze tortury w Iranie były za Szacha. Savak uczył się od izraelskich doradców. Skąd oni mieli taką wiedzę....? :)
I w ogóle takie gadanie, że "tortury to tylko Arabów", jest troszkę śmieszne w świetle usraelskiego renesansu tortur. Tortury są trendy nawet w serialach kryminalnych w USA. NIe znasz tego motywu? Bomba tyka i jedyny sposób...Przecież oni mają swoje filie w wielu krajach arabskich i nie tylko. Nawet zapyziała Polandia gościła u siebie katownię CIA. Czasem jak czytam jakiś tekst ziomala o mentalu Europa21, to jestem w stanie uwierzyć w daleko posuniętą pomysłowość i gorliwość katów w Izraelu. Skoro ktoś jest w stanie wycisnąć tyle jadu i pogardy w Sieci, to jest szansa, że nie zemdleje na widok krwi znienawidzonego podludzia.
Oczywiście nie zmienia to faktu, że Arabowie też mają spore osiągnięcia, ale doprawdy....Wmawiać, że "nasza" wysepka działa inaczej.... he he. Szczyt naiwności.
ty chyba mieszkasz w Warszawie, wiec co za problem idź do izraelskiej ambasady daj w mordę jakiemuś oficjelowi krzycząć jednocześnie propalestyńskie hasła, raz dwa Cię wywiozą w poczcie dyplomatycznej do izraela i zaznasz uroków tamtejszych demokratycznych wiezień.
PS Ciekawe że im bardziej rzeczowy post tym szybciej znika, ten chyba jeszcze przejdzie, bo z ABCD wolno polemizować?
ze "znikniętego postu". Piszę tu i ówdzie, to znaczy na szerokim spektrum politycznym i wszędzie staram się przekazać informacje o lewicy (komunizmie, stalinizmie), w internecie można znaleźć dosłownie wszystko i to jest ciekawe. Dzieciaki są tak ogłupione przez kapitalistyczną szkołę że nie wiedzą nawet najbardziej podstawowych rzeczy i często robią wielkie oczy i uświadamiają sobie że ich nauczyciele najczęściej kłamali/bali się powiedzieć prawdy. Nie prowadzę bloga jeśli o to pytasz.
Najbogatsze 20% ludności zarabia 7 razy tyle ile najbiedniejsze 20% ludności, następne wśród krajów rozwiniętych są Nowa Zelandia, Australia i W.B.- ponad 7 razy, nieco mniejsze niż w Izraelu nierówności odnotowują Włochy
Źródło- The Spirit Level,, R. Wilkinson, K Pickett, wyd. 2010, s. 17
Największe nierówności wśród krajów 23 najbogatszych krajów, OECD dla których dostępne są dane występują w Singapurze, USA, Portugalii, W.B,
Izrael jest 17 wśród tych 23 państw
Palestyna może mieć taką wymówkę, ale już nie Liban, Syria, Jordania i Egipt. Arabowie są tam wielokrotnie biedniejsi (PKB na mieszkańca do 10 razy niższe niż w Izraelu), 99% znalazłoby się spokojnie poniżej progu "skrajnego ubóstwa" Izraela, i to daleko poniżej tego progu.
Ja tylko zwracam uwagę by nie robić z Izraela jakiegoś przyjaznego emigrantom Eldorado. Do ZEA Hindusi walą drzwiami i oknami, budują drapacze chmur. A strajków to tam nie ma, dobrze jest? PKB na łba na maxa, a ludzi traktuje się jak psy. Liban to Arabowie a dla Palestynczyków jest lista zawodów zakazanych...Eldorado to jest w Zachodniej Europie, USA, Kanadzie, Australii i Nowej Zelandii. Na pewno nie w Izraelu, choć wielu syjonistów chce mieć ciastko i zjeść ciastko, tzn. miec czysty etniczno-religijnie kraj i nimb świeckiego metropolis-kosmopolis. Buchachacha!
Nie wrzucaj Arabów do jednego wora. Jakie PKB ma Liban jakie Syria. Jak ze Słowianami. np. Bulgaria vs Czechy. Palestyńczycy należą do tych w miarę zaradnych i pewnie by sobie sami poradzili. Nawet jeśli nie kosmicznym PKB, to żyliby normalnie ze swojej roli. To nie buszmeni. np. cytrusy z Jaffy eksportowali jeszcze przed inwazją (ilu syjonistycznych cwaniaczków propoaguje bzdury o beduinach zyjacych na piachu i Izraelu zieleniącym pustynie?). Może zycie rolników nie jest szczytem cywilizacji, ale nie róbmy z niego patologii i obciachu. Oni nie muszą mieć żadnej "wymówki".
dlatego unia z takim zapałem likwiduje małe gospodarstwa, bo nie można wszystkich skutecznie kontrolować. Parę dużych gospodarstw można bardzo łatwo sobie podporządkować, ale milion małych to już nie tak łatwo. Rolnicy są bardzo niezadowoleni z nakazów i zakazów, jakie narzuca im unia. Ci u nas czasy "komuny" wspominają jak raj utracony. I to nie jest żaden żart z mojej strony. NIESTETY!
Ja na naszym przykładzie widzę, ile daje człowiekowi wolności posiadanie kawałka własnej ziemi. Na uprawę warzyw i pielęgnację ogrodu poświęcam nawet nie połowę czasu, jaki musiałabym pracować poza "rolnictwem" by zarobić pieniądze na zakup tych warzyw, które wyprodukuję sama na swojej ziemi. I mam jeszcze na rozdawanie, by "zarobić parę punktów na zaś". Ludzie w mieście mają wykrzywione pojęcie o tym, co oznacza praca na roli i posiadanie własnych plonów. Człowiek MUSI jeść. Jedzenie rodzi wyłącznie Ziemia Matka. Ale ludziom w miastach wydaje się, że jedzenie tak sobie po prostu jest przywożone do sklepu z jakiegoś magazynu. Ludzie zostali brutalnie oderwani od Natury. Ludziom wmawia się, że powinni tylko pracować jak najwięcej by mieć jak najwięcej pieniędzy. Ale pieniędzy nie da się przecież zjeść. Regulują one co prawda pewne relacje między ludźmi, ale jak by nie patrzył, pieniędzmi najeść się nie da. A marchewką duszoną z masełkiem tak, kartofelkami w mundurkach przysmażonymi na smalcu na rumiano - też. I jajko kurze sadzone, z groszkiem i ziemniaczkami pure też głód zaspokoi znakomicie. Wszelkie jedzenie musi wyrosnąć na ziemi, choćby pośrednio. Fakt, chodzę w gumofilcach, bo mamy na podwórku błoto po kostki - pada już od paru dni - ale za to całe lato mamy zieloną trawkę przed domem. Jak wszędzie - jest coś za coś. Ale jestem wolna do świtu do nocy. Sama decyduję, co i kiedy zrobię. Wciąż uczę się nowych rzeczy, ponieważ życie na wsi wymaga od człowieka wszechstronności. Więc człowiek nie matołowieje. Rolnik to człowiek niezależny. Rolnik to człowiek samodzielny. Ktoś, kto całe życie był zależny od "pracodawcy" i to jemu musiał być wdzięczny za to, że może zjeść chleb, nie rozumie, co znaczy samemu sobie posiać zboże i ten chleb upiec. Rzeczywiście trzeba się trochę "nachodzić", by cokolwiek urosło, czy to na grządkach czy w kurniku lub chlewie. Jednak jest to zupełnie inne uczucie, niż np.stanie przy taśmie i wkładanie do pudełek po dwa buty przez całe osiem godzin. Jest czasem trudno. Ale coraz bardziej mam w sobie takie życzenie, by ludzie powrócili do korzeni, by zobaczyli swój związek z Naturą. By rozumieli sens tej przebogatej oferty z Jej strony. By mogli żegnać jesienią odlatujące żurawie i dzikie gęsi, i by mieli w sobie nadzieję na wiosenne słońce, a spacer wśród pól, gdy to słońce już pięknie przygrzewa tak, że skowronek ma w swoim drobnym ciałku skompresowane godziny nieustannego śpiewu, był czymś naturalnym, jak pory roku. Tyle ziemi leży odłogiem. I tyle ludzi walczy o przeżycie w mieście i brakuje im jedzenia. Gdyby połączyć jedno z drugim, to byłoby przecież od razu lepiej. Ludzie mieliby co jeść i staliby się choć częściowo niezależni. Ale to właśnie dlatego zostali oni spędzeni jak bydło do miast, by wegetować wśród zabetonowanej ziemi, by byli "dyspozycyjnym" zapleczem dla kapitalistów. Choć na wsi przeżyłam nawet nie pół swego życia, mogę stwierdzić z całą pewnością: rolnik - to brzmi dumie.
Doskonale rozumiem. Godności nie da się przeliczyć na PKB.
"dyspozycyjnym zapleczem dla kapitalistów"
Oczywiście. Nawet więcej. Wiem, że na tym portalu poza lewicowcami działają komuniści, ale ja jestem antykomunistą i wypalę prosto z mostu:
Zapleczem dla komunistów rowniez. Też tępili rolnictwo indywidulane (PRL był stosunkowo liberalny na tle reszty), tez zamykali ludzi w blokach.
Krańcową formą kapitalizmu będzie komunizm. Czemu? Np. gdy firma Monsanto opanuje kontrolę nad światową żywnością, to niczym nie będzie się różnić od Ministerstwa Rolnictwa w komunistycznym kraju. Ród bankierów - tak jak ród Kimów w Korei. Monopolistyczna korporacja z milionem akcjonariuszy - też komunistyczne ministerstwo. Jak pięknie współpracowali kapitaliści ze Związkiem Radzieckim. Czyż to nie było idealne zaplecze surowcowe? Oczywiście pojawiły się pewne wypaczenia i ZSRR należalo rozmontować, ale kierunek był słuszny!
Gdy słucham nawiedzonych fanow Mikkego to nie widzę by się czymkolwiek różnili od nawiedzonych komunistów. Będzie dobrze, będzie raj. Nie ma dzialających przykładów, ale Nibylandia w mojej głowie bije wszystko co wymyśli adwersarz.
Proponuję poczytać pewne proroctwa Zbigniewa Brzezińskiego. To straszny machiaweliczny psychopata, ale inteligentny. Moze nawet pscyhopatia pomaga mu w analizach...? Potężne siły walczą o to by ludzkość w roku np. 2100 pod względem społecznym wyglądała jak dyktatura Faraonów, a nawet gorzej. Faszyzm pełna gębą.
Faszystów w Niemczech wspierali wielcy kapitaliści. Faszyzm oparł sie na nacjonalizmie, ale kapitał Standard Oil - Ig Farben to międzynardówka. Verner Von Braun robił V2, robił i Saturna.
Tymczasem nasi "antyfaszyści" to młodzi, mało zorientowani ludzie upatrujący najwiekszego zła u równie mało zorientowanych ludzi po drugiej stronie. I mających równie mały wpływ na świat. Brakuje realnych antyfaszystów. Pozytywnych "brzezińskich". Uliczni fighterzy to żadni antyfaszyści.
[Ale to właśnie dlatego zostali oni spędzeni jak bydło do miast, by byli "dyspozycyjnym" zapleczem dla kapitalistów]
100% racji.
A ja Izraela (jako państwa) aż tak bardzo bym nie atakował. Niestety w tej kwestii więcej na tym forum powiedzieć się nie da. W sumie to interesujące, że każda najmniejsza nawet próba dyskusji w tym kontekscie jest blokowana moderacją.
Panek, komunizm to przecież bezklasowe i bezpaństwowe :-)))
Można oczywiście zżymać się, że to utopia - niesłusznie, bo przecież ludzkość dłużej trwała w takich, niż innych warunkach, więc zgodnie z panującą modą powiem, że ma to w genach - ale alternatywą są właśnie rody Kimów, czy wszechwładna magnateria bankierska.
Jeżeli bowiem można o czymś powiedzieć, że jest utopią, to właśnie w długoterminowej perspektywie będą nią te wszystkie "złote środki". Jeden, związany ze stalinowską koncepcją socjalizmu w jednym kraju, już został zlikwidowany, a rozkład drugiego zwącego się welfare state możemy obserwować na własnych oczach. Ponieważ, jak widzę, lubisz raczej barwne, sensacyjne opisy rzeczywistości, to przedstawię Ci tę konkretną koncepcję "złotego środka" w ten sposób, że przed społeczeństwem tzw. lewica z tzw. prawicą odgrywały w zależności od nastrojów społecznych rolę dobrego, bądź złego policjanta, a za kulisami umożliwiały tym samym nieustanny wzrost siły kapitału. Za to możemy im dziś podziękować!
Jeszcze drobna uwaga. Przymusową kolektywizację rolnictwa w ZSRR przeprowadził dopiero Józef Stalin, którego raczej mało który z komunistów uważa za ideowy wzór do naśladowania...
choć w Słowacji , Czechach, tam nikt propagandowo nie likwidował jak u nas PGRy co skutkowało gigantycznym bezrobociem np. na Mazurach. I co dziwne jakoś przędą do dziś, może nie robią fortun, ale widocznie opłaca się.
Stalinizm miał się dobrze dopóki był Stalin, problem był potem bo cała reszta to były lizusy Stalina, bez wizji, bez ambicji wielkiego polityka a o władze mało się nie zagryźli, zrobili przewrót pałacowy i odsunęli Chruszczowa, i tak mieli więcej taktu niż w USA z JFK, bo przynajmniej go nie zabili.
Panek, to nie antyfaszyści tylko kibole Wyborczej byli :))
I masz rację że kapitalizm zawsze przeradza się w monopole, dlatego ten system sam padnie, przynajmniej ten made in USA i spółka.
co mnie jeszcze wciąż na nowo zadziwia, to to, że ludzie wierzą, że istnieje "kapitalizm", "komunizm", "żydostwo", "mohery" itd. Symbole te służą wyłącznie do tego, by ludziom namieszać w głowach. Wszyscy rodzimy się jako jednostki ludzkie: bez imienia, świadomości narodowej, języka. I dopiero jesteśmy w miarę upływu lat programowani na przepuszczanie otrzymywanych impulsów na myśli przebiegające według wtłoczonych nam schematów. Zbrodnie popełnione przez człowieka usprawiedliwiane są właśnie takimi słowami-symbolami, bo a to "terroryzm", a to "święte"prawa własności", a to "działanie według rozkazów", czy też "działanie zgodne z prawem(choć ewidentnie niesprawiedliwe!)". I już cały ten pasztet gotowy. Tymczasem to ludzie wykonują działania JAKO LUDZIE. To ludzie muszą być odpowiedzialni za swoje działania jako ludzie. Każdy za swoje działanie indywidualnie, bez rozmywania tego na całą społeczność a to żydów,a to muzułmanów,a to patriotów, a bo jeszcze nie wiadomo czego. Nie ma naprawdę żadnej siły na świecie, która byłaby w stanie faktycznie wymusić na człowieku jakiekolwiek działanie bez zgody tego człowieka. Dopiero wtedy, gdy człowiek zgadza się wykonać pewne działanie, obojętne, czy pod wpływem presji słownej czy groźby agresji, może on to działanie wykonać. Istotna jest jedynie CENA, jaką trzeba zapłacić za zaniechanie złego działania, by zło czynione nie było. Jednak każdy może to zrobić. Czy zechce, to inna sprawa. By nie było zła, wystarczy jedynie zaniechać jego czynienia. A dobro istnieje na świecie od zawsze i samoistnie. Problemem jest odkrycie zasad, na jakich dobro funkcjonuje, by go nie zniszczyć głupim, ludzkim ego, chciwością i bezmyślnością. Życie i świat są tak cudne, że niemal nie starcza ludzkiego mózgu, by to pojąć. Może dlatego nie starcza, że mamy już pomeblowane w głowach byle czym? Uświadomienie sobie tego to już pierwszy krok, by coś zmienić w sobie, a tym samym "naprawić świat", który tak naprawdę nigdy naszej naprawy nie wymagał, nawet wówczas nie, gdy już dużo z niego zepsuliśmy.
Traktuj to, co na końcu tego zdania, Panek, jak ciekawostkę przyrodniczą robaczki=mnie, ale cieszę się, że jesteś taki bystrzak.
Jedna z kategorii wzmiankowanych przez ciebie na początku postu niestety istnieje. Są dziedziny, środowiska, branże (np. wydawnictwa, zwłaszcza duże), gdzie wiele spraw odbywa się po jakichś "dziwnych liniach". Gdy około 10-15 lat temu mówiły mi o tym starsze ode mnie osoby, funkcjonujące w jednej z tych branż od dawna, oczywiście nie wierzyłem, opowieści takowe najpierw uważając za żarty, a potem za przejaw jakiegoś jakby zaćmienia rozumu. Niestety doświadczenie zweryfikowało tu moją młodzieńczą naiwność. Było to dla mnie prawdziwym szokiem, wcześniej bowiem coś tak (pozornie) absurdalnego nawet mi przez myśl nie przeszło (a i w domu rodzinnym słowo to nawet nie padało).
["działanie zgodne z prawem" (choć ewidentnie niesprawiedliwe!)]
"Panowie, mnie nie interesuje prawo, mnie interesuje SPRAWIEDLIWOŚĆ" - nie wiem, kto to dokładnie powiedział, ale wiem że każdy przyzwoity i po prostu normalny człowiek może się pod tym podpisać.
robi to z pozycji człowieka, człowieka nigdzie tak naprawdę nie przynależnego. Jest to świadome przypisanie swojej osoby do pewnej grupy, ale nie zmienia to faktu, że do czasu, gdy się ktoś do jakiejś grupy nie przypisze/nie zostanie przypisany i się na to nie zgodzi/ jest po prostu człowiekiem: dobrym/złym, altruistą/chciwcem, łagodnego charakteru/bestią agresywną itd. W rzeczywistości nie ma znaczenia, do jakiej grupy dany człowiek się przypisze, bo jest to niejako tylko jego bajka opowiadana przez niego dla niego samego, przy czym akceptowana bywa ona jako prawda przez tego czy tamtego, ale to z kolei jest już decyzją tego czy owego, z powodu jak wyżej, bo każdy może snuć swoją bajkę. I być może ją snuje. I w zależności od okoliczności człowiek jest akceptowany/zwalczany, podziwiany/wyszydzany itd. Dlatego ważne jest, by każdy przynajmniej w zarysie wiedział, kim on jest w rzeczywistości (co można łatwo ustalić na podstawie w miarę uczciwej oceny własnych postępków), i nie uzależniał się od czyjejś - kapryśnej przecież - opinii. Być może nie możesz zrobić w tym momencie tego, co chciałbyś zrobić, ale to otwiera Ci możliwość zrobienia czegoś innego, czego nie zrobiłbyś robiąc to, co pierwotnie zamierzałeś. To od Ciebie zależy, jak wykorzystasz swój czas i jakie przyniesie Ci on doświadczenia. Nawet człowiek zupełnie unieruchomiony ma możliwość zrobienia czegoś: myślenia. I może myśleć o czym mu się podoba. I nikt, zupełnie nikt, nie może mu w tym przeszkodzić. Błędem jest - tak uważam - że ludzie wierzą, iż mogą coś w trakcie swego życia zrobić w wersji ostatecznej=najlepszej raz na zawsze. To pozbawia ich spontaniczności i zaniechują oni dobrowolnie dalszego rozwoju osobowości polegającego przecież na popełnianiu błędów i wyciągania z nich wniosków, przydatnych w dalszym działaniu. Więc nie możesz zrobić tego, czego zrobić nie możesz, ale nie oznacza to, że nie możesz zrobić czegoś, co praktycznie zrobić mógłbyś. I jak wielokrotnie pokazało mi samo życie, ta wersja "zastępcza" wcale nie jest gorsza.
>>przyzwoity i po prostu normalny człowiek może się pod tym >>podpisać
I dlatego pojęcie "sprawiedliwość" jest w dużej mierze bezużyteczne, bo każdy inaczej ją rozumie.
Ojcze Wielki, wprawdzie nie jestem zwolennikiem tego, by się lewica wypierała Stalina, kajając się przed prawicą za jego grzechy, dopuszczam myśl, że stalinowskie podejście mogło być jedynym skutecznym, by kraj ten zdołał wygrać wojnę, zdaję sobie też sprawę, że czasy ogólnie były brutalne nie tylko w ZSRR, bo np. dewiant Hitler palił niewinnych ludzi w piecu, a Jankesi zrzucali masowo bomby, w tym dwie atomowe, na japońskich cywili, ale do k....y nędzy nie nazywałbym mężem stanu kogoś, kto wycinał w pień swoich partyjnych kolegów i nie dziwiłbym się, że nie pozostawił po sobie samodzielnego następcy, skoro wszyscy jego oponenci pierwsi kończyli na cmentarzu. Kult wielkich wodzów, ich dyktatur oraz imperiów to chyba nie ten sektor, nie sądzisz?
Co się tyczy kołchozów nie rozumiem, a przynajmniej mam taką nadzieję, czego miałoby to dowodzić? W Izraelu są dla odmiany kibuce i cóż z tego?
kołchozy nie dowodzą niczego wielkiego, tylko tego że w rolnictwie centralne planowanie i duże farmy maja sens, popatrz na duże farmy w USA.
Oczywiście Stalin to temat rzeka, nie należę do ludzi którzy go wybielają to znaczy biorą tylko pozytywne rzeczy a o negatywach zapominają. Owszem, ale liczy się całokształt, a dzisiaj historię piszą zwycięzcy, więc mówi się tylko o tych złych stronach.
Stalina doceniali tez Churchill, Truman, poza wszystkim to faktycznie był genialny Wódz i polityk, wystarczy popatrzeć jak ograł wszystkich swoich rywali, jestem pewien że żaden socjalista nie potrafiłby tego zrobić, a dlaczego? Bo w polityce moralność i ideały się nie liczą, nie dlatego że tak uważam, tylko dlatego że jak grasz z kapitalistami to znaczy że grasz z bandytami w pełnym tego słowa znaczeniu i musisz grać ich metodami.
Stalin przecież potrzebował lojalnych współpracowników, więc gdyby byli oni faktycznie lojalni, to by im włos z głowy nie spadł(o ile nie mieli chorób skórnych po tym jedynym szamponie, co to w ponad dziewięćdziesięciu procentach likwiduje łupież za każdym razem! - po paru myciach człowiek powinien mieć już minus-łupież, ale za każdym myciem - a należy stosować toto regularnie - likwiduje ponoć te ponad dziewięćdziesiąt procent,takie to kapitalistyczne cuda się dzieją :), ale wiadomo,że ci "niezadowoleni" współpracowali z "demokratyczną opozycją z Zachodu, no to co miał wódz zrobić? - przecież nie naiwnego głupka z siebie, lecz to, co słusznie zrobił.
po śmierci Stalina zostały same "lizusy Stalina, bez wizji, bez ambicji wielkiego polityka", bo tylko tacy uchowali się przed czystkami. Każdy mądrzejszy, samodzielniejszy, trzeźwiej myślący polityk/dowódca/działacz był przez Stalina represjonowany - albo w formie radykalnej poprzez rozstrzelanie, mniej radykalnej - uwięzienie albo przez społeczno-polityczną alienację, przykładowo wysłanie gdzieś daleko, na jakąś funkcję bez znaczenia. Tak więc sam Stalin ze swoją manią prześladowczą i strachem przed utratą władzy przyczynił się do osłabnięcia, a w konsekwencji upadku ZSRR. Tak samo jak on był winny kompromitacji w wojnie zimowej czy praktycznie dwóm latom klęsk z Niemcami.
Az milo poczytac czasem Twoje komentarze.
aż miło usłyszeć czasem od Niektórych pochwałę :)
Bo wg standartow amerykanskich 95% Polakow zyje w biedzie.