...mnie, że zwierzę ma duszę jak człowiek.
I kto tu jest ciemnogrodem ?
http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20101117/POWIAT0104/99788124
http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,35255,8674567,Marsz_dla_zwierzat__Kilkadziesiat_osob_protestowalo.html
czy:
http://www.radiofama.com.pl/?id=news&action=one&newsid=32867
Dlaczego śmiejesz się z opiniotwórczej elity intelektualnej.
Wszak nawet żelazka miewają duszę. Wprawdzie te starsze, bo te nowe sa niewierzące i zlaicyzowane. Panie z Vivy maja zatem rację, zwierzeta tym bardzie mają duszę.
Goszysci w poszukiwaniu podmiotu rewolucji przerzucili się na zwierzęta.
bo jeżeli miałoby mieć duszę jak tu co poniektórzy, to lepiej rzeczywiście, by jej nie miało w ogóle. Bo po co mu się cofać w ewolucji?
Gdy dusza naszej sunieczki tęskni za wycieczką samochodową, to bierze ona swoją "szmatę"(ręcznik kąpielowy, którym wyścielamy tylne siedzenie, by błoto i woda z jej łap po spacerze w parku miały gdzie wsiąknąć; nasz pies domowy ma kocyk bawełniany, bo sierść ma twardą jak sarna i z ręcznika nawet pralka tego nie wyciąga na najwyższym wirowaniu) w pysk i niesie przed drzwi wejściowe. Kładzie na niej przednie łapy i pysk i tak leży. Gdy my przechodzimy obok, to macha ona intensywnie ogonem. A gdy zbliża się do niej nasz pies, to warczy i broni tej szmaty niczym życia własnego. Pewnie daje mu do zrozumienia, żeby poszedł i przyniósł sobie swój kocyk, jeżeli też chce jechać.
Nasz pies wyszukuje sobie w drewutni "patyki", odpowiednie według niego do aportowania. Czasem jest to sękaty drąg,ale naszemu psu to nie przeszkadza. Mimo, że są też bardziej poręczne patyki, on wybiera czasem takie niemożliwe do chwycenia pyskiem (nasz pies jest dogiem południowoafrykańskim) i przynosi pod nogi. Gdy mu nie rzucamy, ale odchodzimy, to on nosi ten patyk za nami i gdy ja np. grabiłam trawę, to on rzucał ten patyk na tą właśnie grabioną przeze mnie trawę tak, bym musiała ten patyk stamtąd choć wyrzucić. Gdy Stary tynkował, biorąc zaprawę z taczki, to nasz pies wrzucał mu do tej zaprawy ten patyk. Przy czym ten wybrany jako pierwszy przez niego patyk jest tym patykiem właściwym i jedynym w danym dniu. Żadne zastępcze patyki nie wchodzą w grę. Po czym taki pies to poznaje, jeżeli patyk zastępczy jest nawet z tego samego kawałka gałęzi, że to właśnie ten patyk, nie mamy pojęcia. Czasem, gdy podły charakter górował nad wrodzoną mi życzliwością dla zwierząt, a ręka bolała od rzucania, rzucałam ten patyk tak, by zawiesił się na drzewie. Nasz pies siedzi wtedy pod drzewem i patrzy na ten patyk czekając, że on spadnie. Ale przeważnie patyk nie spada. Więc ja, zgryziona poważnie sumieniem, albo sama taki patyk strząsałam, albo wołałam Starego na pomoc. Ponieważ strącanie takiego patyka zabiera dużo więcej siły i czasu niż normalne rzucanie na aport, to już od pewnego czasu zaniechaliśmy tych niecnych sztuk.
Uważam, że zwierzęta mają dusze, jak najbardziej. Że nie takie, jak ludzie, to i lepiej, bo na co im byle co? To, że zwierzęta z ludźmi nie rozmawiają, ma swój powód: po pierwsze nie muszą nigdy kłamać, a po drugie tłumaczyć się z tych kłamstw potem, nie muszą być pokrętne i tzw. intelekt może im służyć wyłącznie do zabawy, przez co zachowują czystość i niewinność przez całe swoje zwierzęce życie.
Według pewnej teorii psy mówiły kiedyś ludzkim głosem. Kiedyś Edison męczył się ze znalezieniem włókna do żarówki. Jego pies to widział i w końcu z litości poradził mu, żeby wziął wolfram. Ale pies postawił Edisonowi warunek: miał on nikomu o tym nie mówić, że w żarówce najlepiej będzie ten wolfram świecić. Edison przyrzekł, że nikomu nie powie, ale chciwość na kasę go pokonała i rozgłosił to, na co jego pies się na niego obraził i od tamtej pory przestał się do niego odzywać. A inne psy solidaryzują się z psem Edisona do dziś.
A poza tym to przy pomocy czego można stwierdzić, że zwierzęta duszy nie mają? Czyżby przy pomocy "cudownego duszomierza"?
Jan Gierada też protestował? Przecież on jest myśliwym.