przeciwko trwonieniu pieniędzy podatników na tak nierentowne i przestarzałe obiekty jak teatry. Ludziom nowoczesnym do szczęścia wystarczą "Majka", "Na Wspólnej" i przede wszystkim nasze Najnajnajukochańsze "Szkło kontaktowe". Niech się mohery i komuchy składają z własnych pieniędzy na te swoje przestarzałe, teatralne fanaberie zamiast obciążać cały naród kosztami ich utrzymania.
Teatry, muzea, biblioteki, filharmonie - na śmietnik historii!!! Precz z komunistycznymi przeżytkami! Po co to komu potrzebne? Zamiast trwonić pieniądze podatników na te NIERENTOWNE instytucje powinno się budować więcej autostrad i parkingów, byśmy my, lumpenlyberałowie, mieli gdzie śmigać swoimi stjuningowanymi BeeMWicami!!! Za teatry wystarczy Cinema City, za filharmonie (w których grają jakieś nudy na starodawnych instrumentach) - mp3, książek i tak nikt nie czyta, więc biblioteki w ogóle nie są potrzebne, a eksponaty muzealne służą tylko temu, by miał się gdzie zbierać kurz, którego konieczność wycierania uzasadnia zatrudnianie darmozjadów, którzy całymi dniami nic nie robią!
Mam jeszcze lepszy POmyszł!
PRZECZ Z OŚWIATĄ. I TO KAŻDEGO STOPNIA!
Jest nierentowna, a jej poziom poniżej jakiejkolwiek krytyki.
Do kibla z belframi!!!!
Zamknąć tego największego darmozjada ! Precz z leniami na rentach i emeryturach!!!
PO-pieram eutanazję dla nieudaczników!!!
Tak zaoszczędzoną forsę przekażemy dla Stowarzyszeń Wyższej Użyteczności Publicznej, w których zasiada najzdrowsza część Polskiego Społeczeństwa. - czyli nasze żony, dzieci, kuzyni i reszta POpierających nas członów Wielkiej Liberalnej Rodziny!
Dziś wlewamy tam 40% budżetu. Po likwidacji Zus będzie następnych 10%.
TO 10 % , KTÓRE STAWIAMY NA PRZYSZŁOŚĆ NARODU POLSKIEGO !!!!
Koncepcja hiszpańska strategii rozwoju i wykorzystywania funduszy krajowych i unijnych polega na maksymalnym ładowaniu środków w autostrady, infrastrukturę kosztem środków na dokształcanie się społeczeństwa, badania, naukę, kulturę itp. Koncepcja irlandzka i fińska to przede wszystkim rozwój społeczny, podwyższanie kwalifikacji, większe pieniądze na naukę, innowację, kulturę.
My idziemy drogą hiszpańską, stawiając na Republikę Stadionowo-Mostową z wyremontowanymi drogami, po których "beemwicami" sprowadzanymi z Niemiec jeżdżą robotnicy wykonujący prace, których zachodnim Europejczykom wykonywać się już nie chce.
Fińskie firmy zawojowały świat, a my mamy polskiego hydraulika.
ten, kto zarabia, buduje sobie luksusowe domy. Ten, kto jest nieudacznikiem, głoduje w wynajętym mieszkaniu, bo go nie stać na kredyt hipoteczny.
Zarabia zespół disco-polo śpiewający "Co ty mi dasz, niczego nie żałuj". Pracownik Teatru Muzycznego głoduje.
Swoją drogą ciekawe, kiedy te liberalne k.rwy wezmą się za prywatyzację bibliotek.
Teraz z lewica.pl dowiaduję się że teatr jest to instytucja której głównym celem jest utrzymanie pracowników. Niezbadane są meandry nowoczesnej myśli lewicowej...
Książki wypożyczało się w nich na zasadach rynkowych- płacąc za to pieniądze
Notabene jeśli jak powiedział Balcerowicz dotowanie teatrów z państwowej kasy to oznaka socjalizmu, to w takim razie w starożytnych Atenach panował socjalizm
" Zarabia zespół disco-polo śpiewający "Co ty mi dasz, niczego nie żałuj".
no i bardzo dobrze. Jeszcze niedawno myślałam, że Kultura, ta przez duże k, jest niezwykle ważną sprawą. Ale rzuciłam okiem na ową i co się okazało? Włazimy w doopę obcym! Ci starszoświeccy to jeszcze jakoś miłe dla ucha, choć obce. Takie Bachy, Mocarty czy inne Listy przy odrobinie dyscypliny słuchać się dają. Ale... z naszego podwórka możemy co najwyżej rozdzierać Halkę. Bo już taki Penderecki ze swoim zakładem utylizowania wszelkich instrumentów muzycznych to przecież żaden artysta. My nie słuchamy go praktycznie w ogóle dobrowolnie, a tzw. Zachód zachwyca się nim mocno minimalnie.
Zostałyby tylko praktycznie nasze pieśni ludowe,ale te są nieobecne w życiu codziennym człowieka polskiego.
Jeżeli te teatry muzyczne wystawiają jakieś obce muzykale, to żadna strata, gdy ich nie będzie. Polskie teatry powinny w pierwszym rzędzie promować polską muzykę, polską kulturę. Zalewani jesteśmy przez całą dobę muzycznymi pomyjami z Zachodu; prezentowani są nam ludzie, którzy mając płeć żeńską śpiewają głównie przy pomocy waginy i dlatego tak są skąpo odziani i się wciąż rozkraczają. Mężczyźni z branży muzycznej zachodniej mają najwyraźniej grzybicę krocza albo wszy łonowe, bo co i rusz drapie się taki po tym tam. Taka "kultura" nie jest zaiste nikomu potrzebna, oprócz naturalnie wykonawców i menedżerów, namawiających publikę do pląsów świętego wita w rytm łubudubudu o mocnym ładunku decybelnym i treściach zawsze plugawo-dramatycznych.
A dziś? - otóż dziś byłam na targu w pobliskim miasteczku. I co ja tam słyszałam? Otóż słyszałam disko polo - rodzime piosneczki w skocznym rytmie, z treścią nieskomplikowaną oscylującą wokół pozytywnie rozwiązywanych problemów sercowych. Jakże było to przyjemne uczucie, nie musieć unikać razów walących w głowę tymi hipshopsami, tymi zardzewiałymi metalami i innymi wyuzdaniami prezentowanymi przez osoby co prawda ambitne, ale bez poczucia smaku. A może i z poczuciem smaku, ale własnego, takiego jak mają te bardzo śmierdzące sery, które to ponoć smakują przednio - w zależności od tego, kto gdzie ma przód.
I choć do niedawna uważałabym, że "bachy i achy" to nas uczłowieczą, to jednak obecnie jestem za tym, by disko polo weszło na salony. Ludzie mogą przy takiej muzyce zwyczajnie odpocząć, albo pozmywać naczynia, odkurzyć skurzawką przyprószone regały albo swobodnie podłubać w nosie. Muzyka ta propaguje przyjemne, nieskomplikowane życie, bez zbędnych fraków i dekoltów pań - jakie wymagane są przy muzyce klasychnej.
Choć rzeczywiście muzyka np. Mocarta jest przepiękna i słuchając jej można pląsać po gwiazdozbiorach przeskakując z galaktyki na galaktykę, to jednak podstawą powinno być normalne życie, takie, jak w naszej rodzimej disko polo: swojskie, po polsku i nie męczące dla ucha.
bury - ciężko mi sobie wyobrazić rentowną bibliotekę, za to budynek po spaleniu książek zawsze się kapitaliście przyda :)
Dla nowoczesnej lewicy kwestia wypłacania wynagrodzeń dla pracowników nie odgrywa już żadnej roli?
pytanie: a dlaczego Teatr Muzyczny w Lublinie nie potrafi przyciągnąć widzów na swoje spektakle? Pensje, owszem, płacić trzeba. Ale może w niektórych przypadkach także odprawy?
Na "artystów" kasa idzie za duża. Jest np. kilka państwowych szkół aktorskich.
Po co?
Utrzymuje się tabuny "artystów", a wszkołach nie ma kasy na porządnego nauczyciela muzyki, na instrumenty dla dzieci. Zamykane sa bobliotek publiczne. Ludzie rzucają fizykę i matematykę i idą do banku jakieś nudne pierdoły robić. Miasta są przepaskudne, brzydota Polski kłuje w oczy. Plastycy w 99% robią w reklamie. robią jedno wielkie gówno bo tylko na gówno jest zapotrzebowanie.
A komedianci - tak się powinno nazywać najniższą formę rzemiosła jakim jest aktorstwo uważają, że cała kultura kraju spoczywa na ich barkach.
Mam gdzieś ten teatr na przykład. Nie jestem zakompleksionym snobem. Mam swoją własną wizję kultury za która SAM płacę. I jeszcze VAT od tego idący min. na "ambitnych" artystów. Aktorów poża się Boże, których i tak główną ambicją jest złapać za nogi jakiś ogon w serialu.
sorry aktorzy. Szanuję wasz fach, ale do lekarza i nauczyciela to wam daaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaleko. Nie zadzierajcie nosa.
Sorry, doceniam wartość kultury.