Jaki sens ma oddanie głosu przez podchmielonego wyrostka na panią Wierzbę? Którą tylko raz widział, albo i nie, szczerzącą się z plakatu: mnie weź, mnie, będzie ci dobrze…? Może miałoby, gdyby pani Wierzba obiecywała coś, czego nie obiecują inni. Na przykład pan Brzoza. Z komitetu “micha jest najważniejsza”. Jednak pan Brzoza nie w ciemię bity, obiecuje dokładnie to samo co pani Wierzba. Żeby wziąć jego, a wtedy będzie super. Tyle to już stwierdził pan Wajda, reżimowy reżyser, jako fakt dokonany. Może więc będzie jeszcze bardziej lepiej, czyli bardziej super niż super? Czyli może pan Brzoza obiecuje “jeszcze bardziej optymalne” rozwiązania? Jakiś konkret - autostradę na przykład za swoje pieniądze? Albo chociaż posprzątanie ulic z pomocą żony i dzieci? Nie, pan Brzoza, mizdrzący się z plakatu przyczepionego drutem do latarni obok garażu, nic nie obiecuje. Podobnie jak pani Wierzba. To była moja wybujała fantazja. Oboje ograniczają się do łypania, ci z równymi zębami je szczerzą, ci z mniejszą kasą na protezy zachowują stosowną powagę. A jak ktoś ciekawy kim są, niech się pofatyguje gdzieś tam, kiedyś tam, może mu coś tam powiedzą. Ale gdzie, kiedy? Plakat nie precyzuje. To i nikomu się nie chce fatygować.
więcej: http://www.continuum24.pl
Lewicowy kandydat w Warszawie Romuald Szeremietiew: 2,29%
poparcie dla kandydatów i komitetów niezależnych. Wskazuje to tylko i wyłącznie na obrzydzenie tą wielką, medialną polityką.
Cieszy dobry wynik PSL, to jedyna w tej chwili lewicowa partia.
te procenty uzupełniać frekwencją, bo dopiero to zestawienie wyrazi rzeczywiste poparcie społeczne, jakim cieszą się zwycięscy. Ale wskaże taż ogólny stosunek ludzi do instytucji, jakie proponuje im III RP.
akurat była całkiem wysoka.
Cieszy koniec marzeń o samodzielnych rządach PO.
Aktualności nabiera koncepcja: rząd po wyborach parlamentarnych montują wszystkie partie obecne w Sejmie, wyłączywszy PO.
heca:
SLD spadł z podium, przegrywając z PSL.
A media wieszczyła o zwrocie na lewo - szczególnie światopogladowym i antyklerykalnym...
Czego to warte?
Merdia lansowały postkomunę chcąc uczynić z niej "drugą siłę", tymczasem wyprzedzili ich nawet ludowcy. Brawo PSL!
Jak zwykle wykrzywiasz społeczną rzeczywistość. Wyniki tych wyborów wyrażają ją w minimalnym stopniu, ponieważ 60 % uprawnionych zostało w domach. Przecież uczynili to nie dlatego, że z III RP są zadowoleni lecz przeciwnie, że mają do niej różne pretensje. Bojkot, a te 60 % może go oznaczać, nigdy nie wyrażał aprobaty lecz zawsze sprzeciw, o czym raczyłeś na użytek swojej tezy politycznej zapomnieć.
nie ma żadnego bojkotu.
'Bojkotujacy" głosowaliby na te same partie, co uczestnicy wyborów.
Tylko, że im się nie chciało pójść do komisji.
Te 60 % miało do komisji wyborczych pod górkę a te 40 % z górki. Paluszek i główka to szkolna wymówka. Już zapomniałeś? Do tej pory nie podejrzewałem cię jednak o to, że stać cię nawet na to, by ratować się przedszkolnymi wybiegami. Gratuluję.
po prostu nie ma różnicy w poglądach między głosującymi a niegłosującymi.
Uwierz mi. Na nieznajomości tego prostego faktu przejechało się już wielu polityków, którzy chcieli "zmobilizować bojkotujacych wybory", a nie dostawali nawet 1%.
to może mieć pretensje wyłącznie do siebie. Nie żyjemy już w PRL-u, w którym frekwencja na papierze zawsze wynosiła przynajmniej 85-90%.
lewicowy kandydat na prezydenta stolicy zajął zaszczytne drugie miejsce. Inaczej mogą sądzić jedynie agenci neoliberałów.
Przyszło mi zgodzić się z ABCD. Faktycznie bojkotujących wybory jest garstka, większości ludzi się po prostu nie chciało. Nie chciało się nie tylko wyjść z domu, ale przede wszystkim zainteresować, kto kandyduje. Usprawiedliwili więc pewnie swoje lewnistwo stwierdzeniem, że "wszyscy politycy to oszuści".
Wybory samorządowe są do tego specyficzne i istnieje w nich również druga grupa ludzi, do której należę, która to przebywa poza miejscem zameldowania (studia) i nie mogła głosować w rodzinnym mieście/miejscowości. Zarejestrować się natomiast w komisji w miejscu pobytu trzeba na stałe, co jest problematyczne. Ponadto trzeba dysponować dowodem, że się w danym mieście mieszka, a np. ja nie jestem osobą wynajmującą lokal, w którym mieszkam. Zatem oficjalnie w Krakowie studiuję, ale nie mieszkam. Takich sytuacji jest znacznie więcej, większość moich znajomych z podobnego powodu nie głosowała w niedzielę.
Chociaż ja akurat miałem to szczęście, że zagospodarowałem głos pewnej apolitycznej osoby, która w innym przypadku by nie głosowała. Na SLD do sejmiku wojewódzkiego. W jej miejscowości żadna lewica nie wystawiła kandydatów na niższych szczeblach :)
bo nie wierzyli, że ich udział w tej procedurze cokolwiek zmieni. Wybiorą tego czy tamtego, to tym samym się skoczy. W moim ponad osiemdziesięciu tysięcznym mieście wzięło udział w głosowaniu zaledwie ponad 30% uprawnionych. Nie sądzę, aby te 70% poświęciło ten czas na zakupy. I co wybrany ma prawo podskakiwać z radości, że uzyskał poparcie 71 procent mieszkańców? Przecież to byłaby paranoja, która niestety w mediach już króluje. A oni tymczasem nie poszli do urn, bo wiedzą, że zmiany ludzi u władzy nie zmienią systemu, z którego są niezadowoleni. I taka jest rzeczywistość. Tupanie jej nie zmieni i nie uczyni tego też żaden polityk w ramach tego systemu.
(btw.)
"w moim ponad osiemdziesięciu tysięcznym mieście"
To gdzie ty steff mieszkasz? Bo cały czas byłem przekonany, że Krakowie. Neu Sandez? Chyba że i co do galicyjskiego kierunku jestem w błędzie.
Czyżby UJ wywarł na mnie aż taki wpływ, że jego ślady nadal we mnie są? Przyznaję, wciąż mnie to z tym miastem łączy, nic więcej.
prezydentem stolicy bedzie wybranka na ktora glosowalo 345 tys ludzi w 2 mln miescie, a z "przybyszami" 3 mln miescie.
@Sumienie
nieobecni nie maja wyboru, czym to sie rozni od braku wyboru, otoz niczym.
biorac pod uwage rozmach kampani wyobrczej do tych wyborow namawiajacy ludzi do glosowania, owe 60% nieglosujacych mozna uznac za calkowita porazke tej ich demokracji.
ps. czy ktos prowadzil rozmowy nt. umieszczenie spotow reklamowych w bloku wyborczym lub zraz przed/po namawiajace do nieglosowania w wyborach ?:)
['Bojkotujacy" głosowaliby na te same partie]
pewnie, bo tych zlodziei juz znaja, a tych nowych jeszcze nie, a moga byc nie lepsi, takim zaufaniem ciesza sie wybory i wybrancy w tym nowym rezimie polskiej demokradnij, co nie dziwi, bo ostatnie 20 lat rzadow nie pozostawia zludzen co do tej ich demokracji, gdzie do wielkich majtkow dochodza ludzie z kregow wladzy, a reszta klepie bide charujac ponad sily lub paleta sie po UE za chlebem ew. na przyblokowych smietnikach... i postawienie krzyzyka na innej kartce tego nie zmienilo i nie zmieni.
----
w moim rodzinnym miescie wszystkie czolowe partie przypisywaly sobie takie same zaslugi, tj. droga, orlik itp. (to co wszystkim najbardziej jest potrzebne przy tej bidzie), wszystkie wszelkie niepowodzenia zrzucaly na konkurencje, wszystkie mialy identyczny program wyobrczy jak z ostatnich wyborow, tyle co po zmianach kosmetycznych i wszystkie chwalily sie realizacja tegoz poprzedniego programu wyborczego min. w 60% - szczegolnie podreslali to aktualnie sprawujacy rzadzy, o dziwo :D
kandydaci to jest w ogole temat na referat, same zjawiskowe postacie:). Dostrzeglem wielu podstawionych kandydatow (szczegolnie z PO - partia o najwiekszych brakach personalnych, partia ktora slawa juz wyprzedzila:) np: ludzie z Wawy, tam de facto mieszkajacych i pracujacych (bez odwrotu), ale nadal zameldowani w swoich malych miescinach...
Masz rację. Do bojkotu nikt nie namawiał. Był spontaniczny jak Polska długa i szeroka. Bo jak w jednym mieście do urn poszło trochę więcej niż 30 %, to na drogim końcu Polski było to samo. Ta obojętność narasta od dwudziestu lat. Ludzie nie chcą, by rządzili nimi kolesie, by jedni zastąpili innych. Dlatego umywają od tego ręce. Zostają w domach. Media ani ambony nie mają na to wpływu. Nie jest wiec tak, jak nam się wmawia, że publikatory nas kształtują. Kształtuje nas rzeczywistość a ta jest opłakana. Stąd takie a nie inne postawy. Ale najbardziej irytuje mnie hipokryzja tych imprez. Ten krzyk, radość, oklaski: 70 % go poparło a 30% wzięło udział w głosowaniu. Więc co z tymi, którzy zostali w domach, przestali być Polakami, spisani zostali na makulaturę? Po prostu to obraża, nawet boli. Przynajmniej ja tak to odbieram.
Czy Pawlak ze swoimi setkami hektarów może w ogóle być lewicowy? I czy lewicowiec może nosić tak drogie okulary jak Pawlak, w sytuacji, gdy dzieci głodują i muszą być dożywiane? Może RokeFeler też jest lewicowy, bo stawia hołocie choinkę ze światełkami?
U nas na wsi na PSL mało kto się dał jeszcze nabrać. Może teraz PSL ma fory w większych miastach? I czy to nie PSL wybrało sobie na rzeczniczkę prasową kobietę mającą czym oddychać, nie patrząc na jej inne kwalifikacje? Przecież wtedy było jeszcze co ratować i takie lekceważenie wyborców przyniosło wiele szkody. I teraz nagle Pawlak i PSL stają się lewicowi? Lewicowa to była Samoobrona. Potem długo, długo nikt i tak aż do końca. Dlaczego "lewicowy" Pawlak nie wspierał Samoobrony? Bo nie chodziło mu o Polskę i o ludzi, ale o utrzymanie partyjki zachowującej dziewictwo po każdym stosunku z dowolną partią. PSL nie reprezentuje od dawna wsi. U nas ludzie to wiedzą i nawet sobie nimi głowy nie zaprzątają.
1. PSL jest partią klasową średniozamożnych i zamożnych chłopów
2. Interesy klasowe średniozamożnych i zamożnych chłopów wymuszają na partii ich reprezentującej prowadzenie polityki, którą można nazwać zachowawczo-centrolewicową
3. Jolanta Fedak jest zdecydowanie najbardziej lewicowym ministrem rządu Tuska
4. Zaplecze intelektualno-eksperckie PSL w znacznej mierze pokrywa się (personalnie!) z zapleczem SLD
"zaplecze intelektualno-eksperckie PSL w znacznej mierze pokrywa się (personalnie!) z zapleczem SLD"
Coś co "pokrywa się" z prawicową postkomuną, albo ma z nią jakikolwiek związek lewicowe być po prostu nie może.
Przecież PiS, z pewnością partia prawicowa, jest o wiele mniej prawicowa niż $"L"D.
i ks. Isakiewicz.
Pełno jest organizacji i osób lewicowych.
Mówiłem tylko kto na pewno nie jest lewicowy.