I są jak Ebenezer Scrooge? Oczywiście, że banki są świętym mikołajem, bo spójrzmy na to oczami dzieci.
Jedno z nich mogłoby zapisać w swym pamiętniku lub blogu tak:
24 grudnia
Dziś rano przyszedł do nas Święty Mikołaj. Hurra! Okazało się, że on wcale nie nazywa się Mikołaj, ale św. Provident. Ten pan dał tacie dużo pieniędzy, a tata kupił mi za nie łyżwy pod choinkę. Dziękuję ci Providencie!
23 stycznia
Dziś po szkole przyszedł do mnie Maciek i wybraliśmy się na lodowisko. Kiedy wychodziliśmy z domu w drzwiach minęliśmy się ze św. Providentem, który znów nas odwiedził, mimo że od świąt minął już cały miesiąc! Bardzo się ucieszyłem! Mój tata posmutniał... Zupełnie nie wiem dlaczego!? Przecież narty też by mi się przydały! Tata kazał mi wyjść z domu :-(
Wróciłem wieczorem. Drzwi od domu były lekko uchylone, a w całym mieszkaniu był straszny bałagan. Gdzieś zniknął nawet telewizor i lodówka. Tacie leciała krew z nosa bo złamał sobie obie nogi. Chciałem go zapytać co mi przyniósł św. Provident, ale tata nie miał ochoty na rozmowę. Powiedział tylko, z czego się bardzo cieszę, że teraz pan Provident będzie nas odwiedzał co miesiąc! Hurra! Jak to powiem Maćkowi to pęknie z zazdrości! Niedługo wiosna! W końcu będę miał rower!
...
23 maja
Jest już wiosna. Niestety nadal nie mam roweru, choć cały czas jestem grzeczny i słucham mamy. Dziś znów napisałem list do pana prowidenta... Tata gdzieś zniknął, mama całe dnie płacze, a ja jestem głodny. Gdzie jesteś Providencie! Potrzebujemy cię! Wróć do nas!
świetne!
23 czerwca
Dziś koniec roku szkolnego. Nareszcie wakacje! Dostałem świadectwo z czerwonym paskiem. Mama i babcia bardzo się ucieszyły. Babcia mówi, że zuch ze mnie wielki, bo nie każdy tak potrafi bez światła się uczyć. A pan elektryk to już ho ho, w marcu zdjął nam licznik. Mama powiedziała, że jak tata wróci to dostanę za tą naukę nagrodę!
W przyszłym roku będę miał jeszcze lepsze stopnie.
Nie mogę zapomnieć ciepłego uśmiechu pana providenta, który gdy głaskał mnie po głowie mówił, że jak będę miał dobre stopnie to on za rok do mnie wróci.
Marcin mówi, że jego tata to mówi inaczej - ucz się! To może kiedyś, jak będziesz dorosły, Provident nie będzie do ciebie przychodził! - dziwny ten jego tata. Przecież wiadomo, że św. Prowident przychodzi tylko do dzieci
23 lipca
Tak się dziś strasznie cieszę! Mama załatwiła, że pojadę z dziećmi i księdzem nad morze! Nigdy nie widziałem morza! Dawid mówi, że jest takie ogooomne! Mama też się cieszy, bo ponoć dobrze mi zrobi jak się wygrzeję na słońcu i "odetchnę trochę od tego grzyba".
23 sierpnia
Już prawie po wakacjach. Pozostały mi tylko muszelki i dwa małe bursztyny. Tam było tak pięknie. Co wieczór była kolacja. Zjadałem wszystko z talerza, a jak chciałem to dokładkę można było wziąć. Ale co tam! Jutro wreszcie wraca tata!
23 września
Długo nie pisałem. Było mi bardzo smutno. Tata przywiózł mi dużo prezentów, ale nie mogłem się z nich cieszyć, bo Tata wrócił bardzo chory. Był za granicą zarabiać pieniądze dla nas. W takim kraju co się nazywa Turcja. Miał tam jakiś wypadek. Lekarz, który zbadał tatusia powiedział, że wdała się jakaś infekcja i tata może nie przeżyć... Nie wiedziałem, że tata miał tylko jedną nerkę...
23 października
Dwa tygodnie temu umarł mój tatuś. My z mamusią musieliśmy się przeprowadzić i mieszkamy teraz w takim niebieskim blaszanym domku. Jest coraz zimniej. Po dachu znów biegają koty i strasznie hałasują. Przytulam się coraz mocniej do mamy. Pani w szkole mówiła, że tak robią pingwiny i jest im wtedy nawet na Antarktydzie ciepło. Tęsknię za tatą i św. Providentem... Gdyby on tylko wiedział, że jest nam teraz tak źle, to na pewno by nam pomógł
...
23 grudnia
Dziś z moją młodszą siostrą ulepiliśmy bałwana. Rok temu lepiłem go z tatą... Wtedy tata nie pozwolił go zabrać do domu, bo powiedział, że się roztopi. Ten jest jakiś inny. Postawiliśmy go pod szafą i wcale się nie topi. Mama się nawet nie gniewała i powiedziała tylko - róbcie co chcecie. Mnie już jest wszystko jedno. - Ja nie mogę zasnąć. Jutro wigilia! Nareszcie! Aga znowu płacze. Mówi, że jest głodna. Ja też jestem, ale nie płaczę. Jak będę dzielny, to jutro przyjdzie do mnie św. Provident. Muszę kończyć mama się obudziła i krzyczy, żebym zgasił świeczkę, bo to ostatnia.... Jutro wszystko się zmieni
niż agitator nienawidzący jednej partii.
Celnie (niestety celnie) żeś to, sim opisał.
To nie kwestia tego czy innego banku czy parabanku odwołującego się w reklamie do emocji, tylko ogólnego modelu rozpasanego konsumpcjonizmu, dominującego we współczesnych społeczeństwach. Paradoksalnie, biedni ulegają temu modelowi, jak mi się wydaje, bardziej nawet niż ci zamożniejsi.
Poza tym - ludzie patrzą i oceniają czyny i słowa. Czy lewica wzywa do oszczędności? Do ograniczania bieżącej konsumpcji w imię przyszłych korzyści? Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie.
Lewica przede wszystkim nie wierzy w św. Mikołaja. Bo jest bezbożna jak ja. Nie mając żadnego wpływu na podatki i redystrybucję dóbr daje rady co zrobić, by nie wieść "rozpasanego konsumpcjonizmem życia" w blaszanym kontenerze. I takie tam inne goszystowskie pierdoły.
MS piszą "(...)Dotyczy to osób, które i tak już mają problemy finansowe, bo w przeciwnym razie nie musiałyby pożyczać w banku na święta.(...)". Aha, akurat. Ile taka pożyczka zwykle wynosi? Tysiąc? Półtora? Tyle w skali roku może odłożyć nawet rodzina mało zarabiająca. Ale NIE ROBI TEGO, bo nie jest nauczona oszczędzania (o inwestowaniu już nie wspominając), woli rozpieprzyć każde 5 zł które jej wpadną w ręce.
jak nie z neoliberalnego to z katolickiego punktu widzenia uderzy...
problem nie w potrzebie ale w sposobie jaki można ją zaspokoić, jeśli bank nie da pożyczki ze względu na zbyt niskie dochody, a tej samej osobie pożyczkę dużo trudniejszą do spłacenia da parabank to któreś z tych podmiotów gospodarczych popełnia błąd w strategii
parabanki się rozwijają i mają się całkiem nieźle, więc gdyby to one popełniły błąd, padłyby
banki nie oddałyby tak dużego rynku parabankom, chętnie by swój kawałek tortu odkroiły, albo na drodze lobbingu zakazałyby tej lichwy i cały tort między siebie podzieliły
i z tego co się orientuję, parabanki pożyczają kasę w bankach
wilk syty i owca cała
"woli rozpieprzyć każde 5 zł które jej wpadną w ręce." a jakże! Na słoninę i kartofle!
A tak poza tym to mam wolne 5 zł. Co radzisz? Jak je zainwestować? Obligacje czy akcje? Import export? Fundusz powierniczy czy ziemia? A może jednak dwa bełty? Jak myślisz?
Wydaje mi się jednak że problemy modelu biznesu można spokojnie zostawić bankom i parabankom, ja bym się martwił dlaczego ludzie wydają kasę (którą muszą w dodatku pożyczać) na głupoty.
Nic, nic, zero? Tylko popędzić zaraz do sklepu po dwa piwa?
Powiedz, że żartujesz. Proszę.
3 zł Duży lotek i 1,50 express lotek! Pozostałe 50gr wrzuce na tacę w intencji wygranej. Jak dzieciak będzie chciał cukierka to mu powiem - poszoł won!
Dobry pomysł?
Jakoś moja odpowiedź Tobie się nie ukazuje. Niech to właśnie będzie dla Ciebie odpowiedzią dlaczego nie znoszę autorytarnych faszystowskich partii. Nienawidzę każdej mendy co mi knebel w usta wciska. Jak psa po wsiegda!
no tak to zazwyczaj bywa, że dwie firmy, z których jedna pożycza pieniądze, a druga między innymi pożycza pieniądze, działają w omalże diametralnie różnych segmentach rynku
:)))
w literaturze socjologicznej i na temat "etnografii biedy" jest to zjawisko znane i opisane od co najmniej 50 lat: ludzie, którzy w społeczeństwie nie mają żadnych perspektyw, nie mają też żadnego bodźca, aby oszczędzać. Lepiej przeżywać drobne chwile przyjemności niż łudzić się, że odkładaniem rzadko posiadanych 5-złotówek polepszy się swój los.
Ot, dopóki istniał klimat nadziei na wielkie zmiany społeczne, istniała też wśród biednych większa dyscyplina finansowa i stąd wielki rozkwit w XIX i pierwszych dekadach XX wieku banków ludowych, spółdzielni oszczędnościowych itp. A skoro od kilku dekad mało kto z ubogich wierzy, że może być lepiej, to i oszczędzać nie ma po co.
mogą ci, których na to stać. Wot, wsio.
to czyrak na tkance spolecznej!.
czyli nikt! hehe:)
niech ludzie biorą kredyty u gangsterów, ci na pewno będą milsi i bardziej wyrozumiali niż komornik
To teraz kredyty się u komorników bierze?!
Niektórzy gangsterzy z czasem zostają bankierami- patrz rodzina Medici
.
>>To teraz kredyty się u komorników bierze?!
nie, ale co to ma do rzeczy?
@ps
ale zauważyłęś że mamy XXI wiek, a nie XV? Taka drobna różnica, głupie kilka wieków.
PS. Po polsku można napisać "Medyceusze"- to poprawna forma.
NAPRAWDĘ przynoszą efekty. W kapitalizmie i w socjalizmie, w dyktaturze i demokracji, w państwie neoliberalnym i państwie opiekuńczym, w skali gospodarstwa domowego i w skali kraju. Dlatego znalezienie odpowiedzi na pytanie, dlaczego cyt. "od kilku dekad mało kto z ubogich wierzy, że może być lepiej" wydaje mi się rzeczą ważną, bo będzie równoznaczna z odpowiedzią na pytanie, kto tych ludzi (i w jaki sposób) wprowadza w błąd.
To jak w końcu z tą inwestycją piątaka? podpowiesz mi w co zainwestować? Powiedz coś szybko, bo już mnie w kieszeni parzy i zaraz mogę je nieodpowiedzialnie wydać na dwa bochenki chleba, lub przepić.
Ja NAPRAWDĘ chciałbym by tak było.
Będziesz tam sobie notować wydatki. Od czegoś trzeba zacząć.
Możesz też sobie kupić jakąś książkę.
"Kapitał" Marksa w antykwariacie... taka mała inwestycja.
.
za 5 zł książkę??? Chyba jakiś zapomniany tom dzieł Lenina w antykwariacie.
A teraz moje wydatki, które dziś zanotowałem jak radziłeś:
1. wino - 3,20
2. kaszanka - 4,78
3. chleb - 1,90
4. musztarda - 2
5. jeszcze jedno wino na wieczór (lepsze, bo wieczorem lubię sobie łyknąć ze starą jakieś gatunkowe, importowane) - 3,80
6. i jeszcze jedno wino na śniadanie (nie będę przecież od rana biegał za winem!) - 3,20
RAZEM - 18,88!
Dużo jak na samo wyżywienie. To zapisywanie ma rzeczywiście sens. dzięki temu widząc jak mi kasa ucieka postanowiłem, że na drugie śniadanie jutro wina już nie kupię i zaoszczędziłem tym samym 3,20! To jakiś początek ...a w ten sposób kupię więcej win na weekend! Warto oszczędzać! Dziękuję Ci weście!
Reszta to już niestety same niezbędne mi do przeżycia produkty. Myślisz, że dałoby się coś jeszcze z tego uciąć, bez uszczerbku na zdrowiu?
[historyjka]
Winny nie jest św. Provident, tylko ojciec który wziął kredyt by urządzić święta. Jak go nie było stać to trudno, trzeba było świat nie urządzać, prezentów nie kupować, a w przyszłym roku wziąć się do roboty, mniej chlać i żądać od rządu obniżki podatków dla osób pracujących. Oskarżać Provident to tak jakby powiedzieć że ładna, ponętna dziewczyna która została zgwałcona sama jest sobie winna, a nie ten gwałciciel, który nie mógł się opanować. Jakby ojciec miał silną wole i trochę rozumu, to by kredytu nie wziął.
Co do twoich wydatków to przestań pić wina, kupuj 5 l Ustronianki za 3,50 zł i wyjdzie taniej niż wina, bo kupując wina musisz płacić wysoką akcyzę na finansowanie socjalistycznych przywilejów. Na winach zaoszczędzisz 6,70 zł, rocznie to da 2 445,50 zł. I po co Provident?
To jakieś błędne koło. Provident nie jest przecież dla tych, których na święta stać. Jeśli kogoś stać to nie pożycza. Pożycza właśnie dlatego, że go nie stać
PS. Może i więcej będę miał za to wody mineralnej, ale co z wartościami odżywczymi i witaminami?
[PS. Może i więcej będę miał za to wody mineralnej, ale co z wartościami odżywczymi i witaminami?]
Kupuj dżem zamiast musztardy. Na winach za 3,20 zł, w porywach 3,80 i tak daleko nie zajdziesz.
Oszczędzając 3,20 dziennie (przykładowy jeden sikacz z Twojego postu) przez rok zaoszczędziłbyś 1168 zł i problem rzekomo niezbędnej pożyczki w Providencie byłby rozwiązany (pożyczki, dodajmy, za którą w rezultacie zapłaciłbyś ok. 40% w stosunku rocznym, czyli musiałbyś zwrócić ponad 1600 zł.).
No ale po co liczyć, łatwiej narzekać na "system", prawda?
P. S. Co do książek, to akurat dzisiaj kupiłem w antykwariacie dwie: "Manhattan Transfer" Dos Passosa i "Z dziejów demokratycznego ideału" Baumana. Za obie zapłaciłem łącznie 5 zł.
Jak powyżej, gratuluję z całego serca ograniczenia umysłowego tzw. "lewicy". Z Waszych komentarzy wynika, że właściwie jedynie osoby z problemami alkoholowymi zaciągają kredyty, czyli nie mają pieniędzy.
Pytam: co mają zrobić ludzie,którzy w ogóle nie mają pieniędzy na jedzenie i to nie dlatego, że piją? Czy jest tutaj w ogóle jakaś osoba, która pomyślała, że bieda często nie wynika z problemu alkoholowego?
A teraz pytanie za sto punktów: jak sądzicie, ile osób z Waszego otoczenia ma niewydolność kredytową? Tak się składa, że kredyty np. w Providencie często zaciągają osoby, które nie chcą pokazać, że mają problemy finansowe. I nawet się nie dowiecie, że ledwo wiążą koniec z końcem.
Asiek.29
"Czy jest tutaj w ogóle jakaś osoba, która pomyślała, że bieda często nie wynika z problemu alkoholowego?"
Ja jestem! Wcale nie mam problemu alkoholowego tylko słabość do dobrych win... Bo co? Jak biedny, to już tylko brzozową mam żłopać?! A winka dla burżuazji? Nie o take Polskie walczyłem!
faktycznie, da się kupić tanią literaturę. Dziś we kiosku za 4 zł spotkałem przecenione "Kawały o Żydach" pod redakcją Leszka Bubla.
Ale muszę się przyznać, że nie kupiłem ;-(. Pożałowałem tego czwóraka. Kupiłem jak zwykle perschinga i zaoszczędziłem w ten sposób 80gr!
A gdybym tak nie kupował tego Bubla przez cały rok to... policzmy: 2 wina dziennie po 3,20 (juz pomijam to markowe za 3,80, bo mnie nie stać) razem 6,40 zamiast dwu Bubli po 4 zł. Dzienna oszczędność to 1,60 x 360 dni daje 576 zł oszczędności rocznie!
...A gdybym to przeliczył jeszcze inaczej. Np, że zamiast kawioru kupuje mózgotrzepa to okazałoby się, że rocznie oszczędzam kilka tysięcy złotych? Grunt to wiedzieć jak liczyć ;-)