lewica walczyła o racjonalny egalitaryzm płac.
Teraz uczestniczy w szczuciu jednej grupy na drugą do wojny o wyższe płace (nazywanej popularnie "wyścigiem szczurów").
Mimo wszystko uważam że to faceci mają gorzej- faceta można łatwo zdeprecjonować tym że jest niemęski, a kobiecie mało kto zarzuci że jest niekobieca
My faceci mamy być twardzi, wrażliwi, przebojowi, dobrze zarabiający i czuli- są to dość sprzeczne oczekiwania
Nie na darmo profesor Melosik napisał ,,Kryzys męskości'' a o kryzysie kobiecości raczej nie słychać
zresztą wiele kobiet na wysokich stanowiskach nie może znaleźć partnerów bo normy społeczne stwierdzają że facet zawsze powinien zarabiać więcej niż jego kobieta
Wszystko to jest skomplikowane, nie popadałbym w trumfalizm
Bez wzgledu na to czy ktos zarzuci mezczyznie, ze jest "niemeski", czy kobiecie, ze jest "niekobieca" - to milosnikom i milosniczkom uprawiania w tym wzgledzie "wolnosci slowa" chetnie zrobilbym niezle kuku.
dostępne badania świadczą o tym, że za naruszenie stereotypu płci społeczną dezaprobatą bardziej karane są kobiety niż mężczyźni. Tzn. przebojowa, rywalizacyjna, nastawiona na sukces kobieta uznawana jest za "niekobiecą", a wrażliwy, ciepły, opiekuńczy mężczyzna nie jest z powodu posiadania tych cech uznawany za "niemęskiego". Polecam B. Wojciszke: "Sprawczość i wspólnotowość". Wkrótce na lewica.pl ukaże się recenzja tej książki.
Melosik publicznie gloryfikuje studium przypadku jako metodę badawczą. Jeśli więc znajdzie jakiegoś jednego mężczyznę, któremu zarzucono niemęskość, bo współczuł innym, to uzna to za dowód na swoją tezę. To jest bajarz, który dowolne tezy będzie giętkim jęzorem podawał za prawdy objawione. Nie nadaje się na źródło sądów ogólnych. Te lepiej formułować na podstawie badań ilościowych.
jako naczelny prawicowiec na Lewica.pl jesteś oczywiście za pełnym egalitaryzmem płac, prawda?
Jakoś nie widzę namawiania do wyścigu szczurów i szczucia grup przez lewicę. Po prostu dobrze, jeśli za tę samą pracę wszyscy dostają tyle samo. Przez dziesiątki lat kobiety dostawały dużo mniej. Teraz te różnice się zmniejszają. Gdzie tu jest szczucie?
jako naczelny prawicowiec na Lewica.pl jesteś oczywiście za pełnym egalitaryzmem płac, prawda?
Jakoś nie widzę namawiania do wyścigu szczurów i szczucia grup przez lewicę. Po prostu dobrze, jeśli za tę samą pracę wszyscy dostają tyle samo. Przez dziesiątki lat kobiety dostawały dużo mniej. Teraz te różnice się zmniejszają. Gdzie tu jest szczucie?
prawicowcem? Pierwsze słyszę.
Zresztą nie wiem, Jarosławie, czy to politycznie poprawne: twierdzić, że różnice płac w zależności od gender się zmniejszają?
PrZecież to by znaczyło, że patriarchat słabnie.
A czym w takim wypadku uzasadni się powoływanie coraz większej liczby feministycznych fundacii i innych struktur?
Lepiej pisz, że patriarchat rośnie w silę. Poza może robotniczą Koreą Północną, jest wszędzie. Horror!!!
Korei Północnej, w której płac w ogóle nie ma, a więc nie ma też dyskryminacji płacowej ze względu na gender.
Jesteś ABCD prawicowcem jesteś, by być na lewicy nie wystarczy namawiać do głosowania na Jarka.
A jeśli już to jesteś waść ciałem wirtualno-astralnym, kto cię widział na jakiejkolwiek lewicowej akcji?
o Twojej prawicowości sądzę po prezentowanych tu poglądach. Czasy "Lewą Nogą" i "Dziś" chyba już dawno za Tobą. PiS też trudno uznać za partię lewicową.
Gender gap w jakimś stopniu zmniejsza się za sprawą działalności różnych fundacji. Niech więc działają. Jak różnice się przekabacą na drugą stronę, to fundacje pozmieniają nazwy/odpowiednie słowa w statutach i znów będą przydatne ;-)
Obawiam się, że w takim kolektywistycznym społeczeństwie jakie ma Korea Płn. to dopiero mizoginizm panuje.
a jakie to są w Polsce akcje lewicowe?
- blokady Blumsztajna
- wysadzanie w powietrze RomanoRydza
- iwenty proaborcyjne
- licytacja między zawodowymi działaczami kto na 1 Maja przyprowadził 5 fanów a kto 3
na takich imprezach mnie nie ma, jasne
Nie tylko Melosik mówi o kryzysie męskości, robi to wielu innych badaczy, myślicieli, filozofów, z tych którzy mi przychodzą natychmiast do głowy to Cioran i Bauman;)
A tak na serio, spotkałeś kiedyś kobietę której zarzucono niekobiecość?
Pomijam tu oczywiście Henrykę Bochniarz bo to klasa sama w sobie;)
A tak na serio to chłopcom cały czas się mówi by nie ,,płakali jak baby'', nie ,,stroili się jak baby'', nie spotkałeś się nigdy z czymś takim?
czasami czytając Jarka Klebaniuka, którego notabene bardzo cenię, żałuję że nie jestem czarną żydowską lesbijką, zapłodnioną in vitro przez przyjaciela geja ;)
Przesadzacie nieco ze sprawami gender i wpychacie lewicowców konserwatywnych obyczajowo prosto w objęcia PIS
Z jednej strony wspieracie feminizm i sprawy gender, z drugiej pochwalacie Assange'a który ,,zaliczył'' dwie dziewczyny tylko dlatego że obiecywał im stały związek..
Chyba za mało czytałem Żiżka i trochę słaby jestem w podobnej dialektyce;)
Umówmy się ABCD, jakie by nie były Tobie nigdy nie będą pasować i zawsze znajdziesz powód by na nie nie przyjść czy choćby poprzeć wirtualnie.
Jak sądzę wg ciebie jedyną lewicową akcją uliczna ostatnich 20 lat była obrona krzyża, i może jeszcze Marsz Niepodległości.
Cioran i Bauman to są podobni bajarze jak Melosik (też nie robią badań, tylko dumają/dumali i przelewają na papier), no, może bardziej znani i sprawniejsi językowo.
Trudno mi pośredniczyć w przyjmowaniu na łono lewicy tych tzw. konserwatywnych lewicowców. Rozumiem o czym piszesz - można być lewicowym gospodarczo i prawicowym społecznie-kulturowo - ale jakoś nie po drodze mi z tymi, którzy afiszują się z uprzedzeniami, popierają religię instytucjonalną i są za wykluczaniem mniejszości. I to nawet pomimo tego, że sprawy ekonomiczne uważam za ważniejsze od obyczajowych.
Chłopcy są socjalizowani do bycia "twardymi", zwłaszcza przez konserwatywnych rodziców (tzw. wychowanie normatywne, jeśli posłużymy się Tomkinsowską dychotomią humanistyczny - normatywny) - to prawda, ale później, w dorosłym życiu mimo wszystko mają łatwiej pod względem stereotypów niż kobiety. Ci wrażliwi podobają się większości kobiet, podczas gdy twarde kobiety nie są lubiane przez mężczyzn.
Pozdrawiam!
Jasne, p. Klebaniuk: walka o równość polega na promowaniu nierówności (tle, że w druga stronę). Rozumiem - w końcu czytałem Orwella. :)
Moim zdaniem nasze społeczeństwo jest bardzo konserwatywne obyczajowo i nie chciałbym by zbyt otwarte stawianie spraw obyczajowych sprzyjało rozwojowi poparcia dla lewicy w Polsce
W jednym ze swoich artykułów Richard Rorty wielki piewca liberalizmu, autokreacji i wielokulturowości, napisał że ceni różnorodność, ale gdyby globalna makdonaldyzacja i uniformizacja kultury miała być ceną za dużo większy niż obecnie egalitaryzm w skali globalnej to zgodziłby się tą cenę zapłacić.
Podpisuję się pod tymi słowami
Co do rodziny
Niestety także tacy ludzie jak Tomasz Szlendak twierdzą że rodzina i tożsamość męska przeżywa kryzys- tzn stare normy obumarły a nowe jeszcze się nie ustabilizowały ( gdyż np kobiety tradycyjnie łączy się z konsumpcją, a mężczyzn z produkcją i pracą fizyczną)
Osobiście odczuwam ambiwalencję w stosunku do tych przemian, ale chaos normatywny nie sprzyja też obyczajowym liberałom
Podobnie jak Ty stawiam egalitaryzm (w sensie dostępności dóbr niezbędnych do przeżycia i zaspokajania potrzeb) przed kulturową różnorodnością. Najpierw trzeba przeżyć (w sensie biologicznym, fizycznym), żeby dokonywać indywidualnych wyborów obyczajowych czy kulturowych. Problem w tym, że instrumentów służących egalitaryzmowi mamy znacznie mniej niż tych, które sprzyjają kulturowemu indywidualizmowi.
Lewica radykalna ma małe szanse na wywieranie wpływu na życie publiczne, bo siła propagandy prokapitalistycznej jest olbrzymia (a tzw. lewica głównego nurtu czyli SLD wpisuje się w te pro-neoliberalne piania), nie zaś dlatego, że walczy o prawa mniejszości seksualnych czy kulturowych.
Niestety, ludzie nie mają świadomości swojej sytuacji. Media przekonują ich, że żyją w jedynym możliwym świecie, a oni to kupują. Wystarczy popatrzeć na absurdalnie wysokie poparcie dla PO, które realizuje interesy 1 procenta najbogatszych.
czy ktoś inny z ,,Bez Dogmatu'' zauważył że zwykli ludzie odbierają liberalizm obyczajowy jako atak na rodzinę, która jest w naszych czasach ostatnim węzłem sieci bezpieczeństwa w przypadku życiowych niepowodzeń ( pełni rezydualnie rolę opieki społecznej)
Niestety zgadzam się z tą diagnozą
Z pozostałą częścią Twojej diagnozy się zgadzam- dowód niedawny zachwyt Reykowskiego nad planem Polska 2030 ( a Reykowski stanowi lewicę w ramach SLD)
nie znam tej oceny Polski 2030 sformułowanej przez Reykowskiego. Możesz podać źródło?
Janusz Reykowski - Przesłanki odbudowy sił politycznej lewicy
Niektóre uwagi są w tym artykule nawet sensowne, ale po za tym oczywiście narzekania na paternalizm państwa opiekuńczego i stwierdzenie że lewica może wspierać takie programy jak właśnie plan Boniego
Ale w tym samym numerze wypowiadał się też Szumlewicz że Boni jest be :-)
Podobno Reykowski przygotowuje jakiś szerszy tekst który ma wstrząsnąć ,,światem '';-)
Notabene też miałbym pytanie, nie znasz moze ( oprócz tekstów dr hab. Szarfenberga) jakichś polskich tekstów oceniających ewentualny wpływ wprowadzenia min. dochodu gwarantowanego?
Słyszałem ze na jakichś konferencjach dotyczących polityki społecznej ten temat był marginalnie poruszany...
Dzięki za namiary.
Reykowskiego trudno uznać za radykała, ale oprócz psychologicznego geniuszu ma umiejętności polityczne, które niedostępne są większości ludzi zajmujących się działalnością publiczną. Potrafi doprowadzić do porozumienia i zapobiec eskalacji konfliktu tam, gdzie wydaje się to nieuniknione. Był nie tylko głównym pomysłodawcą oddania opozycji części władzy w 1989 roku, ale też dzięki niemu Okrągły Stół się nie rozpadł.
Polskich publikacji o konsekwencjach ewentualnego wprowadzenia dochodu minimalnego niestety nie znam, ale jeśli na coś natrafię, to będę o Tobie pamiętał i dam znać.
pomyśłodawcami "oddania opozycji części władzy w roku 1989" byli oficerowie KGB, a nie żadni partyjni mędrkowie..
Jaki konflikt groził przy okrągłym stole? Obie strony przebierały nogami do podziału własności państwowej.
Nie mówiąc już o kwestii, którą niedawno podniósł Jaruzelski w swojej subtelnej pogróżce, że jeśli jemu coś będzie groziło prawnie, to Z głów dawnych opozycjonistów "spadną aureole".
Okrągły stół był przysłowiową ściemą, do której na paprotkę doskonale nadawał się partyjny mędrek Ryjkowski.
Jego ówczesną tfurczośc można by wznowić pod tytułem: Oficer prowadzący podpowiada...
czy postkomuniści będą się powoływać na Boniego czy na Kim Dżong Ila.
Platforma już raczej nie weźmie ich do koalicji.
Jak wyborcy SLD powędrują - jak by to określił Kant - "poza granice doświadczenia", żeby się tam przekonać, czy "inny świat jest możliwy", stróż nocny Zamknie siedzibę tej partii na stołecznym rozbracie.
Chociaż podobno SLD sprzedał już Rozbrat, bo bankrutuje.
owszem, to ówczesna władza zaaranżowała Okrągły Stół. Parę lat wcześniej (prawdopodobnie w 1986. lub 87. roku) czytałem ten scenariusz w jakimś czasopiśmie politologicznym i wydawał mi się science-fiction.
Reykowskiego będą bronił, bo był i jest wybitnym psychologiem. Poza tym jest po prostu bardzo życzliwym (bezinteresownie) człowiekiem, co u sławnych i bogatych bynajmniej nie jest czymś oczywistym.
A wracając do Okrągłego Stołu - czy uważasz, że była jakaś realna, bezkrwawa alternatywa? Ja żałuję tylko, że ludzie pracy dostali taką okrutną odprawę. Ale to już bardziej wina naszej opozycji, a nie (post)komunistów.
chyba chińskie, że w państwach dobrze rządzonych bogactwa i zaszczyty są powodem do dumy, a w źle rządzonych do wstydu.
Dzisiejsza cywilizacja schodzi na psy, a większość dobrze płatnych zajęć wymaga przede wszystkim bezmyślności i odporności na bezsens - więc ten tekst jest w gruncie rzeczy niezbyt pochlebny dla kobiet.
mit o przelewie krwi grożącym nam w roku 1989 bez okrągłego stolika jest bajeczką.
Ówczesna opozycja była słaba (co przyznali później jej liderzy). A partia i bezpieka szykowały się do podziału majątku narodowego (który właściwie już przeprowadzały). Żadna z tych stron nie była zainteresowana prZelewaniem krwi
W innych krajach bloku stolików zresztą nie było, a reżimy padły jeszcze szybciej niż w Polsce.
Unikając Okrągłego Stołu, można było ograniczyć uwłaszczenia się starej nomenklatury i służb specjalnych (jednak nabardziej zdemoralizowanych grup w ówczesnej Polsce).
Obawiam się, że mylisz fasadę z realną władzą. Kto dziś pamięta ZCH-N, KPN i inne ugrupowania głośne przez jakiś czas przy biciu politycznej piany? A WSI przetrwały nawet ich rozwiązanie, które udało się przeprowadzić Lechowi Kaczyńskiemu. To one mają TVN, a nie żadna partia. I to one wybrały obecnego prezydenta RP.
A propos: Polska to taki dziwny kraj, w którym urzędujący prezydenci miewają wypadki, a emerytowi generałowi Dukaczewskiemu nic takiego nie grozi. Choć formalnie, zdaje się, nie ma on nawet prawa do ochrony. Dziwne? Ho, ho, ho, ho, wcale nie takie dziwne! Dukaczewski to ciągle jeszcze taka władza, przy której wymiękają politycy z pierwszych newsów telewizyjnych wiadomości.
Secundo a propos: Reykowski może mieć milion zalet, ale nie zmienia to faktu, że był on i jest publicystycznym rzecznikiem uwłaszczonej nomenklatury.
A skoro już okrągły stolik był, to co szkodziło zerwać jego umowy po samorozwiązaniu ZSRR?