Brazylijczycy - dzięki rozsądnemu prezydentowi Luli - przestali walczyć ze "złem imperializmu", to od razu kraj zaczął się rozwijać.
Rzekomo demokratyczne władze sprzyjają obalaniu demokratycznych władz, jeżeli odmawiają one w interesie swych wyborców służenia kapitałowi. Dojeni nie powinni zatem wybierać, jeżeli nie mają pewności, że przez nich wybrani nie będą mieć odwagi im służyć, co jest niestety naszą normą od 20-tu lat w przeciwieństwie do wielu latynoamerykańskich narodów. I przyznać trzeba, że świadomość tego faktu narasta również u nas, co ostatnia trzydziestokilku procentowa frekwencja wyborcza potwierdziła.
był kiedyś taki wiersz ludowy (cytuję):
Tu leży poeta, który walczył z klerem,
A z kim miał walczyć? Z Pezetperem?
Ano właśnie. Komu - parafrazując anonimowego poetę - mają służyć politycy, jak nie kapitałowi? Przecież ten kapitał produkuje środki służące do zaspiokajania potrzeb ich wyborców. Gdyby nie było kapitału, to nie byłoby i wyborców, w końcu więc zabrakłoby polityków, których wyborcy przecież wybierają.
Gdyby kapitał służył ludziom nie byłoby bezrobotnych, głodnych i bezdomnych. Skoro są, to znaczy, że nie służy, no z wyjątkiem tych trzydziestu kilku procent, które mu ją odwzajemniają tymi kartkami wrzucanymi do skrzynek. A środki produkcji nie muszą być kapitału, bo mogą być narodu, jak były.
A Lula to znów nie taki raj, skoro jego policja strzela do dzieci poszukujących chleba na śmietnikach. Jednak policja Chaveza tego nie robi.
policja Chaveza w ogóle mało co robi, za jego rządów Karakas stało sie najbardziej niebezpiecznym miastem świata.
dzieje sie tak poniewaz rzad nie kontroluje wszystkich sluzb policyjnych, to nie jest akurat wina Chavza. Gdyby chcial zunifikowac sluzby policyjne, zaraz tacy jak Ty zaczeliby krzyczec ze jest faszysta, stalinista i itd
Czy dla biedaków również, czy tylko dla tych, którzy ich doją?