zrywalem truskawki i agrest, oczywiscie tylko w wakacje i to najwyzej 2 tygodnie, a tu mowa o pracy chyba calorocznej?
Jak byłęm mały dostawałem chyba jakieśtam grosze za piekiełko ale to bya bardziej zabawa zrobienie paru groszy na lody np itp a nie praca szystozarobkowa!
"Amerykańskie Ministerstwo Pracy walczy z przypadkami zatrudnienia dzieci także na własnym gruncie."
Na terenie USA to może i coś tam robią. Ale to akurat wielki biznes z USA jest przeciwny likwidacji pracy dzieci w Indiach. Kiedyś czytałem, że jest tak dlatego, że gdyby zakazano pracy dzieci w Indiach, to w ciągu jednego roku amerykańskie firmy (między innymi Monsato), które mają tam swoje fabryki i plantacje, straciłyby setki milionów dolarów, w artykule pisano ile dokładnie. Nie tylko amerykańskie firmy mają tam swoje fabryki, ale europejskie także, np brytyjsko holenderska firma Unilever masowo wykorzystuje w Indiach pracę dzieci. Szacuje się, że w całych Indiach na samych tylko plantacjach bawełny, wykorzystuje się około 450.000 dzieci w wieku od 8 do 14 lat. W przemyśle bawełnianym aż dziewięciu na dziesięciu pracowników to dzieci. Dzieci dostają 30% wynagrodzenia kobiet, pracujących w tych samych warunkach, natomiast kobiety dostają 55% wynagrodzenia mężczyzn. Wiadomo więc kogo opłaca sie zatrudnić. Na zatrudnienie mężczyzn za "normalne" stawki zwyczajnie nie stać wielu plantatorów, bo to korporacje dyktują warunki na takim poziomie, że plantator, nawet gdyby jakimś cudem chciał poprawić warunki pracy swoim pracownikom, nie mógł by, bo by nie zarobił nic.
Amerykańskie ministerstwo pracy powinno zamilknąć do czasu aż samo, jako część rządu USA, nie przestanie popierać niewolniczego wyzysku dzieci w Trzecim Świecie.