im z funduszy związkowych?
w kilku miastach pracodawcy skrócili godziny pracy. Ale nie wskutek akcji mikroskopijnego Sierpnia '80, lecz w efekcie działań "Solidarności", która prowadzi taką akcję corocznie, w tym roku już od kilku tygodni.
Lewica to nie złodziejstwo i plagiatorstwo.
Debilniejszego komentarza okraszonego durango już dawno nie czytałem. Może pogadaj z Solidarnością o opatentowaniu pomysłu na działania w marketach?
Pamiętaj, aby dzień święty święcić!
A może by tak po prostu zacząć przestrzegać przewidywanego okresu pracy (np. 8-godzinnego), Kodeksu Pracy, wypłacać nie odbiegające od standardów państw dobrobytu pensje etc. Wtedy ludzie będą pracować - w zależności od rozkładu dni pracujących - w świątek, piątek i niedzielę, a zadowoleni będą zarówno pracownicy, jak i pracodawcy. Może powinno się dążyć do wprowadzenia "ruchomego" dnia wolnego w tygodniu (dla większości chrześcijan byłaby to niedziela, dla żydów sobota, a dla muzułmanów piątek)... :'
Wystarczy nie być złodziejem i plagiatorem. Ale od "lewicy" pod wezwaniem świętego Le Pena nie ma co oczekiwać aż tak wiele.
Yeah! Za to wiele można oczekiwać od związku pod wezwaniem Jezusa Króla Polski! :):):)
i w dzień Świętego Sylwestra n ie będą mogli uciskać proletariatu, jak w zwykłe dni.
Kolejny krok to zakaz handlu w niedzielę, choć apologeci kapitalizmu, pokroju westa, będą z płaczem krzyczeć, że to nieludzkie pozbawiać kapitalistę zysków.
ani w osiąganiu zysków z działalności gospodarczej, ani w czerpaniu dochodów z własnej pracy.
Wszystkich działaczy lewicowych i związkowych czy po prostu osoby zainteresowane naszą akcją zapraszam do Lublina 21 grudnia (godz. 16.30) pod sklepy Tesco i OBI (skrzyżowanie alei Kraśnickiej i ulicy Orkana).
zorganizuję akcję autorską:
nie rób zakupów w urodziny Kim Dżong Ila, Hodży, Mijala i Zizka.
to wtedy faktycznie będą oni mogli mówić o zabobonach przeszkadzających im w czerpaniu zysków z WŁASNEJ pracy.
by zorganizować akcję uzupełniającą: nie rób zakupów w dniu, w którym dzieci odwiedza "Dieduszka Moroz", to można by liczyć na poparcie Prezydenta RP, PO i SLD.
potrafią ocenić, czy chcą pracować i zarabiać pieniądze w wigilię, albo niedzielę, czy też nie. A to dlatego, że ich zarobki - w odróżnieniu od zarobków biurokracji związkowej czy funkcjonariuszy państwowych - zależą od czasu i efektów pracy, a nie tylko od umocowania w półfeudalnym systemie "społecznej gospodarki rynkowej".
do dzieła zatem: zatrudnij się w markecie, UPR-owski wuju dobra rado, a następnie sprawdź na własnej skórze, czy można tam z szefami po dobroci ustalić, że nie chce się pracować w Wigilię lub w niedzielę. Byli już tacy, którzy próbowali - zazwyczaj kończyli na bruku.
I jeżeli takich spraw jak czas pracy i jej harmonogram dla poszczególnych pracowników nie można dogadać na szczeblu zakładu pracy, to znaczy że związki zawodowe w firmie działają ŹLE.
Ale oczywiście, że robota związkowa "na dole" jest bardziej żmudna i mniej medialna od zawierzania ludzi pracy opiece Chrystusa Króla.
akurat wydajnosc pracy nie zalezy az w takim stopniu od czasu pracy, na to sklada sie szereg czynnikow.
to nic nie znaczy, a już na pewno nie znaczy wyłącznie tego, co sugerujesz - równie dobrze może znaczyć, że w danej firmie w ogóle nie ma związku zawodowego (utrudnianie zakładania takowych w marketach dokumentowała PIP dziesiątki razy) lub że pracodawca jest zbyt chamski i silny, by zechciał ustąpić żądaniom związkowców. Możesz o to zapytać np. związkowców z OPZZ, którzy mają pewne doświadczenie w walce o prawa pracowników marketów, za to nic mi nie wiadomo, żeby zajmowali się Chrystusem Królem.
Poza tym w cywilizowanych krajach i w praktyce lewicy takie rzeczy załatwia się nie na szczeblu zakładu pracy i nie po prośbie, lecz ustawowo, za pomocą regulacji, obligatoryjnie i w skali branży.
Prawo do godziwego odpoczynku, dni wolnych powinno przysługiwać niezależnie od tego, czy to Wigilia, czy nie Wigilia. Najlepiej byłoby, gdyby zredukowano ilość religijnych świąt państwowych (z pozostawieniem tych historycznych - Święto Niepodległości, Konstytucji, Pracy) i na ich miejsce wprowadzono kilka dni "ruchomych" w roku, tak, aby pracownicy mogli sami wybierać, kiedy chcą świętować (czy to ma być np. Boże Narodzenie katolickie czy prawosławne, Hanuka, początek Ramadanu czy jakiekolwiek inne święto). Byłby to taki dodatek do urlopu. Problem polega na tym, że pracodawcy często nie respektują harmonogramu pracy, prawa do urlopu, wolnego w dni świąteczne etc. To powinna być kwestia wolnego wyboru, a nie przymusu.
ABCD chciałby świętować w dzień urodzin Wielkich Bliźniąt oraz w dzień katastrofy smoleńskiej (święto żałobne). I on również powinien mieć do tego prawo :-).
Cyrk jak zwykle i kolejna kompromitacja dla redakcji głoszącej takie reklamówki bardziej nachalne i mniej prawdziwe od reklam Coca Coli.
Jedna - to kwestia uniwersalnych regulacji dla całej gospodarki czy branży, czyli mówiąc ogólnie - prawa pracy.
Druga - to kwestia dopasowania regulacji w konkretnym zakładzie pracy do sytuacji tego zakładu, a więc potrzeb pracodawcy, pracowników, klientów.
Czy w nowoczesnym społeczeństwie, multikulturowym, areligijnym, gdzie coraz więcej osób prowadzi gospodarstwa domowe samotnie lub żyje w nieformalnych związkach, naprawdę można udawać że wszystkie kobiety zasuwają jak małe motorki przez pół wigilii żeby panu i władcy podać te dwanaście czy ile tam się podaje - tradycyjnych potraw? A w niedzielę rodzina z panem domu na czele uroczyście udaje się na rozpoczynającą dzień poranną mszę?
No nie jest tak. I może być tak, że pani X rzeczywiście musi i chce pędzić do domu żeby przygotować kolację wigilijną, pani Y woli sobie popracować dłużej albo i w niedzielę czy święto, bo zbiera na wkład własny na nowy samochód, a pani Z (klientka tym razem) chce zrobić zakupy w ostatniej chwili bo wcześniej wszyscy siedzieli w pracy na okrągło żeby skończyć terminowy projekt dla klienta, który - tak się składa - był z Emiratów czy z Izraela i głęboko mu zwisały polskie tradycje katolickie?
No nie udawajmy żesz że świat stoi w miejscu!
no nie udawajmy, nie udawajmy, ale jednak Polska jest póki co krajem, gdzie większość ludzi w taki czy inny - niekoniecznie motywowany i przeżywany religijnie - sposób jakoś tam celebruje Wigilię, szczególnie w warstwach plebejskich, z których wywodzi się gros pracowników marketów. I nie sądzę, żeby niewielkie zmniejszenie przychodów właścicieli sieci handlowych stanowiło sensowny argument za tym, żeby w ten i kilka innych dni w roku ich pracownicy nie mogli nieco dłużej odpocząć.
to naprawdę dajmy spokój z opowieściami, że w dzisiejszych czasach, kiedy sklepy są w dni powszednie, soboty i niedziele otwarte od rana do wieczora, ktoś nie był w stanie zrobić zakupów wcześniej i że w związku z tym musi je robić o godzinie 18 czy 21 akurat w Wigilię. Bo w ten sposób dojdziemy do absurdu, wedle którego we wszystkich miejscach pracy powinno się pracować na okrągło, bo może ja mam kaprys kupić pączka o północy, a mój sąsiad jest nocny markiem i chętnie wymieni oponę w warsztacie samochodowym o godzinie 3.
chyba tylko Tobie zwisaja polskie tradycje, chocby katolickie, bo gdybys ten sam teskt skierowal do obywatela w/w panstw to Twoj projekt wyladowalby w smietniku razem z Toba.
i pomijam kuriozalnosc tych przykladow, bo takie rzeczy praktycznie nie zachodza.
nie laczylbym nowoczesnosci z antyreligijnoscia, ale brak respektowania prawa ludzi do praktykowania obrzedow wlasnej kultury czy religi jest zaprzeczeniem nowoczesnego spoleczenstwa multikulturowego.
Dla mnie ta cala akcja jest bez sensu. Dlaczego przez caly rok nikt nie martwi sie o ludzi pracujacych w marketach za grosze albo o kasjerki siedzace w pampersach.
Sa zawody ktore wymagaja pracy w soboty, niedziele i rowniez w swieta.
Jezeli ktos zachoruje 24 lub 31 grudnia i jest zwolennikiem tej akcji to niech nie dzwoni po pogotowie,nie idzie do lekarza bo medycy tez chca miec wolny czas, i nie powinni pracowac w te dni.
Sa zawody ktore wymagaja pracy w soboty, niedziele i rowniez w swieta.
Pracownicy supermarketu do nich nie należą.
praca w wigilijny wieczór to symboliczne pokazanie ludziom, że można z nimi zrobić wszystko.
W informacji jest dość natrętna, specyficzna dla autora apologetyka działań Sierpnia. Pisze on bowiem,że do akcji przyłączają się "kolejne miasta", podczas gdy w istocie dowiadujemy się tylko o zwiększeniu liczby pikiet Sierpnia. Prawie to samo?
wydaje mi się, że po takiej tragedii, jak Smoleńsk, żałobę obchodzi każdy, kto ma w środku coś poza żołądkiem.
jest porównywanie potrzeby ratowania zdrowia i życia z żadaniem spełnianiania konsumpcyjnych zachcianek
bo przecież pani Y może zechcieć zrobić zakupy np. w Boże Narodzenie o 5 rano. Dlaczego nie mogła zrobić ich wcześniej np. w Tesco, otwartym 24h, czyżby nieustannie pracowała?
Przypomina to sytuację z wymianą dowodów osobistych: 80% ludzi czekało do ostatniej chwili, a potem oburzało się, że muszą stać w kolejkach, a tak w ogóle to ważność starych dowodów powinna być przedłużona o kilka miesięcy, a najlepiej rok.
Może po prostu ABCD (J.Zychowicz) ogłosi w końcu, że jest chadekiem, byłoby szybciej łatwiej i jaśniej, niż to jego ciągłe bawienie się w lewicę. Co do Durango95(R. Okraska)to wszelkie wątpliwości czy jest lewicą czy nią nie jest zostały już dawno rozwiane - wystarczy zapoznać się ze wszystkimi numerami Obywatela, by dojść do wniosku, że poglądy ma najłagodniej mówiąc "synkretyczne". Gdyby obaj panowie przyznali publicznie, że na lewica.pl są gościnnie, bo mają dużo czasu i lubią się wyrazić w internecie oraz należą do dość licznego pozalewicowego (PiSowskiego,UPRowskiego,itd) grona komentującego na tym portalu to jakoś byłoby jaśniej, bez niedomówień. ok?
Ale póki co nie jest to święto państwowe, w sensie - dzień wolny od pracy.
etnolodzy (począwszy od Frazera i Morgana) opisali i skomentowali ciekawą fazę historii religii, ktorą nazwali fetyszyzmem.
Do jej składników należy tabu.
Fetyszysta częstokroć myśli, że nie wolno mu nawet dotknąć stworów pewnych gatunków ani członków innego plemienia, bo tym samym naruszy tabu. Zabrania też sobie - z tych samych powodów - używania określonych słów.
Obawiam się, że twa koncepcja lewicowości jest właśnie fetyszystyczna. Opierasz ją na okrzykach-zakazach - np. "ABCD jest tabu!", "precz z chadecją!", "niszcz synkretyzm!".
A ja myślę, że do założeń lewicowego myślenia i postępowania powinna należeć nie przypadkiem wybrana sobie przez Marksa dewiza: De omnibus dubitandum.
Każdy potrafi uważać, że religia, naród czy JarKacz dla lewicy są źli, bo są tabu.
Ale zmienić zdanie w tych sprawach można tylko pod warunkiem, że się myśli.
Myślenie to fajna rzecz. Nie boli!
zlustrowałeś nas prawie jak IPN, za to całkiem jak stary, doświadczony esbek. Ale na tym - tzn. swoich rojeniach - musisz poprzestać, bo ja nie mam w zwyczaju niczego "przyznawać", a tym bardziej deklarować, rozliczać się i kajać na wezwanie ćwierćinteligenta z ciągotkami inkwizytorskimi.
I czy mają konto w banku ...
trafnie piszesz: "póki co".
Choć może lepiej obchodzić rocznice wydarzeń pozytywnych - w tym wypadku dnia wyjaśnienia powodów tej tragedii albo - jeszcze lepiej - wyciągnięcia z niej konkluzji politycznych, ktory nastąpi w przyszłym roku.
bo inaczej to można równie dobrze chcieć, by wszyscy robili dokładnie to samo, a to przecież nonsens.
West, co prawda istnieje tendencja, by uczynić z pieniądza WSZYSTKO, ale samo życie pokazuje, że może on być co najwyżej regulatorem "relacji gospodarczych" między ludźmi.
Jeżeli ktoś zamiast w niedzielę zrobi zakupy w sobotę, to co traci na tym właściciel marketu?
Akcja jest bardzo dobra. Nie ma najmniejszej potrzeby wyduszać z ludzi ostatnich sił tylko po to, by realizować czyjeś zachcianki.
i bez zakazów. Oczywiste przykłady to praca w nocy czy w niedziele.
Muszę przyznać, że nie rozumiem też argumentacji typu "klient ma kaprys kupić pączka o północy, a przecież mógł kupić wcześniej". Co w tym złego, że ktoś będzie miał ochotę zjeść pączka o północy, a jakiś sklep czy kawiarnia dadzą mu możliwość spełnić tę zachciankę? Na tym biznes polega - na "zaspokajaniu kaprysów klientów". Skoro przedsiębiorcy się to opłaci, znajdą się chętni pracownicy do pracy w tym czasie, to dlaczego mielibyśmy tego zakazywać? Zresztą sklepy nocne z reguły nie narzekają na brak klientów, co przeczy opinii że "problem jest wydumany".
mój boże :" znajdą się chętni pracownicy do tego". Czy Ty cytujesz z jakichś tandetnych gazet te sentencje, czy znasz jakiekowiek dzisiejsze stosunki pracy? Mus, zachrzaniać w piatek swiatek i niedziele , bo inaczej do widzenia. Tak wygląda "znajdywanie chętnych pracowników". Skoro własciciele są powołani do spełniania tych idiotycznych zachcianek, to niech sami do spółki z menadzerami wyższego szczebla pracują na kasach, stoiskach w Świata itp
Ja osobiście na kapitalistów leję ciepłym moczem bo mam emeryturę, ale całe życie byłem pracownikiem najemnym i wiem że najmita ma tyle pieniędzy ile zarobi. W dni świąteczne ma wolne, ale nie zarabia pieniędzy.
Z jednej strony im więcej świąt, tym niższy zarobek, z drugiej, człowiek nie koń w kieracie, nie powinien robić na okrągło. Trzeba to racjonalnie wypośrodkować.
To tylko etatowcy mając określony etat nie są zależni zarobkowo od ilości dni przepracowanych. Oni chcieliby mieć trzysta dni świąt katolickich i pare dni świąt państwowych.
Reasumując, nie jestem kapitalistą, ale nie chciałbym nadmiaru dni świątecznych.
Ideałem dla mnie byłoby zlikwidowanie obligatoryjnego wolnego w dni świąt katolickich, a przyznanie każdemu pracownikowi do wykorzystania według uznania 10 dni dodatkowego urlopu świątecznego do wybrania według uznania pracownika, bez możliwości odmowy pracodawcy.
Takie działania, jak te opisane w komentowanym artykule tej pseudolewicy pokazują że niektórzy dla stołka zrobią wszystko.
Józef Brzozowski
niniejszym wszystkim tu piszącym oraz redaktorom życzę na Wilię, Wilijo, Gody, odpoczynku i spokojności, a gdybyśmy się nie widzieli to xie xie (podwójnej pomyślności) w tym przyszłym roku dwu tysięcznym i jedenastym. I macham wszystkimi płetwami na do zobaczenia.
Ciekawa refleksja mnie naszła. Po przeczytaniu westa.
Czy to nie jest jakaś schizofrenia?
Z jednej strony tzw. lewica "walczy" o równouprawnienie kobiet. Nie tylko w pracy ale i w domu. Żeby to chłop robił zakupy czy też gotował obiady. Mniejsza o to, że często dokładnie tak w wielu domach jest, czego ta tzw. lewica zdaje się nie zauważać.
Ale schizofrenia tzw. lewicy polega na tym, że "walczy" się o to równouprawnienie (bez kobiety przy garach i pralce, a zamiast niej z chłopem) a równocześnie żąda wolnego dla kobiety, bo tak naprawdę ch... z tym równouprawnieniem - baba ma zrobić karpia, kapustę, sałatkę i upiec ciasto dla patriarchalnego pana domu, a dopiero potem może być równouprawniona ;-).
Ta tzw. lewica sama chce utrwalać zachowania i stereotypy, z którymi rzekomo "walczy" w dniach, w których karpia skrobać nie trzeba.
Jak dla mnie to czeski film.
planuję usmażyć Cię soute' na te świąteczne dni. Zjem Cię z wielką przyjemnością :) albo może to nie Ty, lecz Twoi krewni będą gościć na naszym stole. Jakkolwiek by nie było, też wszystkiego nawet lepszego niż najlepsze na ten przyszły rok. W wigilię zbesztaj mnie spokojnie, zniosę to bez najmniejszego szemrania, no bo ten Twój niepowtarzalny smak...
Wesołych Świąt!
200 lat zapewnić dobrobytu każdemu? Każdemu zapewnić mieszkanie i pracę?
Socjalizm ten "drobiazg" wykonał już w lat dwadzieścia, mając pełne zatrudnienie i mieszkanie dla każdego.
Kapitalizm nawet dziś boryka się ze zwalczaniem bezrobocia i sama Angela Merkel łamie sobie na tym głowę, lecz nic zrobić nie potrafi, by bezrobotnych było mniej niż te obligatoryjne trzy miliony u nich (tych rejestrowanych jako bezrobotnych, bo takich szyfrowanych bezrobotnych to mają jeszcze raz tyle).
Dlaczego uważasz, West, że ludzie mają obowiązek spełniać Twoje zachcianki tylko dlatego, że masz więcej pieniędzy niż oni? Czy Ty sam spełniałbyś zachcianki tych ludzi w sposób równie chętny, jakiego oczekujesz od innych? Czy może masz jakieś inne wartości, predystynujące Cię do takich oczekiwań, by inni ludzie byli na Twoje zawołanie? Tego właśnie u Ciebie nie rozumiem. Człowiek posiada przecież wolność osobistą i godność osobistą. Wymuszanie na kimś, choćby przy pomocy pieniędzy, pewnych działań wymuszaniem pozostanie. Co by się stało, gdybyś obsłużył się sam? Jeżeli wymuszasz, to jesteś jedynie tym, co wymusić potrafi. Jeżeli daną czynność wykonasz sam, jesteś tym, który tą czynność wykonać potrafi - czyli w ewolucji posuwasz się krok naprzód. Bo przecież wymuszanie, w jakiej by nie było formie, nie jest przyczynkiem do postępu ewolucji.
Byłoby mi przykro, gdybym musiała wymuszać na kimś cokolwiek. Dla mnie liczy się najbardziej działanie dobrowolne, bo jest ono działaniem przynoszącym radość, w przeciwieństwie do działań wymuszonych, przynoszących nie tylko psychiczny dyskomfort, ale także mających negatywny wpływ na zdrowie fizyczne człowieka.
Dlaczego ludzie nie pracują chętnie w święta? Bo mają na te dni inne priorytety, inne pragnienia. Traktowanie pracownika jak psa, który za miskę strawy ma obowiązek wiernie służyć nie wyrażając żadnych roszczeń jest niehumanitarne. Ludzie rozumieją jak najbardziej różnicę między koniecznością pracy w dni świąteczne (jak np. lekarze w pogotowiu czy służby drogowe) a przymuszaniem ich do wykonywania pracy która mogłaby odbywać się w inne niż świąteczne dni. Nagłego zachorowania czy śnieżycy zaplanować się nie da. Zrobienie zakupów w przeddzień jak najbardziej.
Jeżeli chodzi o to co zapewnił kapitalizm i co socjalizm (w Polsce) to niestety, zapewnienie przez socjalizm pracy polegało na tym, że to co bez wysiłku mogłoby zrobić dwóch, robiło czterech. W tym sensie kapitalizm, stale tworząc nowe dziedziny wykorzystania ludzkiej aktywności, wydaje się być skuteczniejszy od socjalizmu w jego historycznej już wersji. Zresztą, niewielkie bezrobocie jest potrzebne dla sprawnego funkcjonowania gospodarki. Uprzedzając Twój ewentualny protest, wspomnę tylko, że pisząc powyższe nie wyszedłem poza poglądy Władysława Gomułki ze schyłku jego rządów.
Odnośnie głównego tematu wątku, czyli pracy w wigilię, to jeżeli o jakimś wymuszaniu w ogóle można mówić, to wymuszaniem byłby jakikolwiek zakaz pracy (lub jej nakaz). Ja zaś jestem właśnie za dobrowolnością. Chcą sklepy handlować w wigilię (w niedzielę, święta, w nocy) – niech handlują. Chcą pracownicy w tym czasie pracować – niech pracują. Nie chcą – niech nie pracują. Chcą klienci kupować pączki w środku nocy – niech kupują, jeżeli tylko znajdą się chętni żeby im sprzedać.
We współczesnej Polsce buduje się z grubsza tyle samo mieszkań, co w okresie PRL (poza latami 50-tymi, kiedy budowano mniej, i 70-tymi, kiedy budowano więcej, ale za pieniądze pożyczone za granicą bez jakiejkolwiek możliwości spłaty tego zadłużenia).