Brawo Chavez!
Albo dokonamy zmian albo utoniemy. I nie chodzi bynajmniej o zmiany w duchu marksistowskim.
http://fakty.interia.pl/swiat/news/raul-castro-albo-dokonamy-zmian-albo-utoniemy,1573258
już łabędzi śpiew.
Łamanie zasad demokracji daje opozycji wygodny pretekst do buntu. Amerykanie ten bunt poprą, świat nie będzie miał do nich pretensji (co innego, gdyby to przeciwnicy Chaveza złamali demokrację...)
Ciekawe tylko, gdzie Chavez wyemigruje, skoro Kuba w błyskawicznym tempie robi się liberalna?
Bo jaka alternatywa?
Ma byc to co w polsce?
Polsce były różne rządy.
Był i taki, ktory (aż do przesady) szanował reguły demokracji i realia współczesnej ekonomii, ale zarazem działał prospołecznie.
Gdyby Chavez szukał partnerów nie w Iranie czy na Ukrainie, ale w Polsce (oczywiście, nie myślę tu o jej obecnych władzach) i czegoś się od nich uczył...
ten prospołeczny rząd w ramach swoich prospołecznych działań obniżył podatki dla najbogatszych, zlikwidował podatek od spadków; nie wspomnę już o żenującym płaszczeniu się przed Bushem, żeby zainstalował u nas swoją tarczę antyrakietową. W sumie to jednak dobrze, że Chavez poszedł swoją własną drogą...
Ma pan rację panie Chavez!
mieli u nas tarczę, to nie musielibyśmy uzależnić się energetycznie od Rosji i oddać Gazpromowi naszych rafinerii.
Tak to już jest, że aby osiągnąc suwerennośc wobec jednego mocarstwa imperialistycznego, trzeba w jakimś stopniu grać na inne. Rozumieli to Lenin i Trocki, którzy w pewnym momencie zagrali na Niemcy.
O JarKaczu i podatkach piszę w wątku pod Obamą.
co robi Chavez należy w 100% akceptowac. Jego polityka społeczna, walka z ubóstwem są jak najbardziej w porządku. Trudno natomiast uznac za takie ciągoty dyktatorskie. I to wcale nie dlatego, że jak pisze ABCD, daje pretekst do obalenia go przez Amerykanów, ale dlatego, że jakakolwiek wszechwładza, czy to konkretnego człowieka czy całej kliki (np. partyjnej biurokracji w demoludach) jest zasadniczo sprzeczna z ideałami lewicy. Broniąc Chaveza należy jednak pamiętac o specyfice tamtego rejonu świata. Dysproporcje społeczne i warunki życia najuboższych są dla współczesnych Europejczyków wręcz niewyobrażalne. Trudno, żeby ludzie nie mający zapewnionych podstaw egzystencji troszczyli się specjalnie o jakośc demokracji. To jedynie nasi liberałowie twierdzą, że nie ważne, że nie ma co do garnka włożyc, ważne że są wolne wybory... Nieuczciwością jest jednak nie zauważac, że przez to co robi: przywracanie godności mieszkańcom slumsów, zapewnianie im darmowej edukacji, opieki zdrowotnej, aktywizacje tych ludzi, wciąganie ich w obieg życia społecznego, tak naprawdę w szerszej perspektywie działa właśnie na rzecz demokracji. Tyle, że nie jest to już demokracja rozumiana jako rządy wąskiej elity, która raz na parę lat wybiera sobie władzę wedle własnego uznania...
jak przeczytalem w newsie, Chavez wprowadza w Wenezueli komunizm?
Bolkenstein- lewicowy, Obama- lewicowy, a Chavez wprowadza ,,komunizm''