Nie dzieje się to na Białorusi gdzie sprawuje władze satrapa Łukaszenko, ale w USA, ojczyźnie demokracji i cnót wszelakich. Skazani (przepraszam, chyba na razie jeszcze podejrzani) mogą choć liczyć na uczciwy proces za nieodpowiedzialne korzystanie z demokracji.
Dziewczyna nawet ładna. Tak się sympatycznie uśmiecha... Ale nie dajmy się zwieść pozorom! Że jak niby sympatyczna to już gwałcicielką być nie może?
Całe szczęście, że dzieje się to w demokratycznym miłującym pokój państwie...
Bo przecież żyjemy w demokracji, Maciej Stańczykowski, nakama i inni, którzy są tak bardzo przywiązani do wolności manifestacji, zorganizują protest pod ambasadą USA.
Nie zorganizują? Ciekawe dlaczego? Może coś wyjaśni dyskusja przy temacie Białorusi?
Bo po co jeszcze manifestować? Przecież już wszystko mamy! I kolorowe katalogi i kolorowe puszki...
nie usłyszymy w polskich mediach.
P.S
@ sierp i młot- dosłownie wyjąłeś mi komentarz spod klawiatury;)
W szerszej dyskusji o demokracji.
Czy państwo, przecież także Polska, które prowadzi napastnicze wojny, może być państwem demokratycznym? Czy napastnicza wojna nie jest, nie jedynym ale wymownym przykładem tego, że demokracja burżuazyjna to fikcja?
Czy gdyby istniały rządy ludu, ten lud zdecydowałby, że pragnie wysłać wojsko na drugi koniec świata, by palić, gwałcić, mordować?
Obrońcy tego systemu pominą moment decyzji państw, które wojny wszczynają i skupią się na tym, że przecież wolno się temu sprzeciwiać! W polskim przypadku na maksymalnie na kilkusetosobowej demonstracji. Bez żadnego co prawda wpływu na wojnę ale wolno!
W zachodnich tzw. demokracjach na ulicę po agresji na Irak potrafiły wyjść miliony. Ale nawet te miliony wojny nie powstrzymały.
Wyłania się z tego obraz prawdziwej istoty systemu. Z jednej strony państwa, niedemokratyczne dyktatury (chyba nikt nie zaprzeczy, że rozpoczynanie wojny wbrew woli społeczeństwa jest dowodem na nieistnienie demokracji) z drugiej strony mniej lub bardziej demokratyczne ale i bezradne wobec swych dyktatur społeczeństwa, które protestują, najczęściej bez skutku, przeciwko polityce swych dyktatur. Słowem, nie ma demokratycznych państw, których polityka (i ta wewnętrzna i ta zewnętrzna) jest wyrazem woli większości, ale bywają tylko demokratyczne społeczeństwa. Społeczeństwa, które reżimy tolerują zwłaszcza, że milionów do pudła nie zamkną. Ale kiedy są to już tylko sami aktywiści to czemu nie? Miliony trudno spałować a i koszty pokazania prawdziwej twarzy reżimu i końca mistyfikacji demokracją burżuazyjną nazywanej, też będą dla reżimu ogromne.
Stawiam tezę. W kapitalistycznym świecie nie ma państw demokratycznych. Są najwyżej takie społeczeństwa. Rzadko bo rzadko, ale jeśli zdarza się, że społeczny bunt wojnę zakończy, to nie dlatego, że reżimy są demokratyczne tylko społeczeństwa są dosyć silne i przed ich siłą, analizując koszty, reżimy ustępują. Nie istnieją więc państwa demokratyczne a jedynie społeczeństwa takimi bywają. A państwo od zawsze jest naszym wrogiem.
Gdybym się mylił nie byłoby przecież wojen, nędzy i głodu. Gdybyśmy byli suwerenem, nie przegłosowalibyśmy żadnej wojny i panowałby wieczny pokój. Ale nie jesteśmy, poprzez wrzucenie kartki do urny się nim nie stajemy. Warunkiem istnienia demokracji jest bezustanny wpływ nas samych na to jak chcemy żyć.
Nasz kraj jest o tyle w złej sytuacji, że jak w każdym innym państwie na zachodzie ma swój niedemokratyczny reżim (choć demokratyczny według tzw standardów zachodniej demokracji), ale nie ma demokratycznego społeczeństwa. Z tego powodu najbardziej przegrywamy i przegrywać będziemy.
Fetysz burżuazyjnej demokracji niestety zgubił lewicę. Przez fetyszyzowanie demokracji przedstawicielskiej, lewica stała się jednym z elementów gwarantujących "stabilność systemu demokratycznego" czyli państwa kapitalistycznego. Demokracja jako fetysz stała się równoważna z tolerancją dla wszelkich zjawisk negatywnych kapitalizmu, działaniami podyktowanymi w interesie klas posiadających. Kontestowanie tych zjawisk, które przyniosła restauracja burżuazji jako klasy i kapitalistycznego systemu jest w mniemaniu rzeczników "nowego porządku" czymś godzącym w "społeczeństwo tolerancyjne i obywatelskie". Mechanizmy obecnej gospodarki są przecież "naturalne", dlatego liberałowie, konserwatyści, socjaldemokraci uważają, iż należy je tylko co najwyżej "poprawiać", "korygować", stymulować w ramach państwa.
o jakich napastniczych wojnach piszesz?
Jeżeli masz na myśli Afganistan, to wojna ta zaczęła się od ataku na WTC. Byłaby "napastnicza", gdyby WTC należały do Al-Kaidy i zostały zaatakowane przez terrorystów amerykańskich.
mająca do tego prawo chce o coś grzecznie zapytać kilkoro obywateli.
Ci stwierdzają, że nie odpowiedzą.
Przekomarzanie trwa.
I to mają być jakoweś potworne "represje wobec ruchu antywojennego"?
Jakoś nie mogę się doszukać w wiadomości informacji, jakie zarzuty postawiono tym działaczkom. Przecież wzywa się je przed sąd, prawda? A może są wzywane jako świadkowie?
że normalny nie jesteś to ja wiem od dawna. Ale takich bzdur to dawno nie słyszałem.
Al-Kaida to nie jest jakieś państwo, któremu gdy zaatakuje można w odwecie odpowiedzieć atakiem. Bo gdzie jest jego terytorium misiaczku? W Afganistanie rządzili Talibowie a nie Al-Kaida. Giną tam afgańskie kobiety i dzieci, a nie alkaidzkie! Inna sprawa czy w odwecie w ogóle wolno się mścić tak krwawo na innym narodzie. Moze według Twoich standardów i Hitlera tak? Przepraszam za porównanie, ale odpowiedzialność zbiorowa to pomysł Hitlera.
Jeśli Ty byś wyjechał do USA i podłożył bombę pod biały dom (czego bym Ci pogratulował) to czy w odwecie US-Army mogłaby zaatakować mój dom, ponieważ Ty też mieszkasz w moim kraju?
Puknij się w cymbał! Znajdź jakieś bardziej logiczne uzasadnienie zbrodni i poparcia dla Wielkiego Brata i potem sie odzywaj.
Najważniejsze ze Obama dopuścił jawnych homoseksualistów do służby w wojsku. Wniosek- Obama to człowiek lewicy...:-)
Amerykanie grzecznie poprosili Afganistan o ekstradycję przebywającego tam wówczas Bin Ladena. Afganistan rządzony przez talibów odmówił.
Było też wiadomo, że w Afganistanie istnieją bazy Al Kaidy.
Stany Zjednoczone od zawsze były przechowalnią największych bandytów, dyktatorów, mafiozów i satrapów na całym świecie. Tam sprowadzono tysiące zbrodniarzy hitlerowskich z von Braunem na czele, tam dawano azyl terrorystom kubańskim, narkotykowym mafiozom i ... tak, tak swego czasu członkom Al Kaidy etc. etc.
Zwiazek Radziecki czy Kuba upominały się o ekstradycję tych zbrodniarzy, oczywiście bez skutku.
Sytuacja jest o tyle nieporównywalna, że talibowie jakby nawet chcieli to Osamy wydać by i tak nie mogli. Mogli mu naskoczyć. 9 lat po tym fakcie Imperium go nie potrafi pojmać, choć w tym celu torturuje ludzi na całym świecie, a mieli go pojmać bosi afgańczycy? ;-))) A jak nie pojmą to wciry?
Te Twoje zbrodnicze Stany domagały się też wydania Saddama, a ten bezczelny Irak odmówił! A co gdyby domagali się wydania ABCD, bo w przeciwnym razie nas zbombardują? Też byśmy ABCD bronili, a ja pierwszy bym zadzwonił poinformować, że siedzi w Markach ;-)
Ty to dopiero masz moralność. Wcale się nie dziwię, że wiecznie tu agitujesz za Jarkaczem.
takiego gościa co sie Eichman nazywał? Zbrodniarz hitlerowski, który się ukrywał w Argentynie. Argentyna odmawiała chyba jego wydania. Czy nawet ten Izrael z tego powodu napadł na Argentynę? Nie przypominam sobie. Przypominam sobie akcje komandosów MOSADU.
Ty natomiast i zasady etyczne, które wyznajesz, zapewne uważasz, że Izrael miałby prawo wymordować pół Argentyny by, w tym wypadku to już tylko w cudzysłowiu "sprawiedliwości" stało sie zadość? ;-)
jeszcze jedno. W 1939 Hitler poprosił nas o Gdańsk i korytarz do Prus Wschodnich. Polska odmówiła.
Hitler nie miał innego wyjścia...
Do takich absurdów prowadzi Twoja moralność.
prosił jeszcze o wydanie sprawców (tych którzy przeżyli) napaści na radiostację gliwicką.
A, zapomniałem, przeciez to byli dywersancji i wysłał ich tam sam Hitler... ale zaraz zaraz, a kto wysłał Al Kaidę na WTC? Nie wiesz jeszcze? Komu było potrzebne nowe Pearl Harbour? nie wiesz?
Pewnie k.. generałowi mgle!
Hitler najpierw też "grzecznie" prosił tylko o należny Niemcom Lebensraum.
"Demokracja" w USA :(
131 ARRESTED IN VFP ACTION @ WHITE HOUSE
Watermelon Slim is a Vietnam veteran who was arrested on December 16, 2010, along with 130 other veterans and supporters who marched on Washington DC to protest the wars in Iraq and Afghanistan. In this short video Watermelon Slim tells us why he chained himself to a post in front of the White House.
131 people were arrested at the White House in an action to End The Wars, including the board executive committee of Veterans for Peace. It is estimated that 2/3rds of those arrested were veterans. Of those arrested a number of women from Code Pink were also arrested. Approximately 500 folks attended the rally. There were dozen of speakers including Daniel Ellsberg and Ray McGovern who were also arrested.
http://www.youtube.com/watch?v=WS6nPSOLyw4&feature=player_embedded
W potwornym PRL nie można było swobodnie demonstrować. Jednak mimo to od czasu do czasu ludzie na ulicę wychodzili i o pozwolenie nie pytali. A jak już wyszli to władza podwyżki cofała, następowała zmiana sterów itd.
W III RP wolno demonstrować. Ludzie wychodzą częściej na ulicę... po 10, 20 a czasem nawet i 100 osób! Przeciwko czemuś tam demonstrują, czegoś żądają... tylko na władzę nie ma to żadnego wpływu i nigdy, jeszcze raz powtarzam, nigdy nie przynosi to żadnych zmian. Przejdą, raz się ich spałuje jak są za bardzo narwani, a raz nie, i tyle z tego przechodzenia.
I teraz ważne pytanie. Czy do tego, by społeczeństwo swą siłą doprowadziło do jakiś zmian, potrzebna jest w ogóle ta tzw. demokracja? A zmiany następują wyłącznie dzięki sile. Każdą z tych sytuacji można nazwać jakąś czastkową rewolucją. Żądaniem popartym fizyczną siłą!
W jednym i drugim systemie zmiany, te pozytywne dla społeczeństwa, następują nie przez głosowania ale przez nacisk ulicy, gniew ludu, a nigdy nie przez tzw. demokratyczne instytucje. Czyli co? Powiedzmy wprost, są one zupełnie bezużyteczne.
Jesli społeczeństwo sie buntuje, to nie zważa na to w jakim systemie żyje, tylko się buntuje.
W prawdziwej, rzeczywistej, działającej demokracji takie bunty, a wyjście na ulicę nawet pokojowe, jest przecież manifestacją takiego buntu i sprzeciwu i zarazem olaniem instytucji tzw. demokratycznych, manifestacje wcale nie byłyby potrzebne. Wola większosci problemy by rozwiązała. Potrzebne sa dlatego, że ani jeden ani drugi system demokratycznym nie jest! Choć jeden i drugim sam siebie tak nazywał.
Róznica jest wyłącznie taka, że w komunie mozna było wpłynąć na władzę "nielegalnymi" wystąpieniami. A w demokratycznej III RP nie daje się już na władze w żaden sposób wpływać, choć wystąpienia są legalne.
Trzeba być tłukiem by nie spostrzec, że coś jest nie tak, by się choć nad tym nie zastanowić przez chwilę, że ktoś nas wpuścił w jakiś kanał.
Co mamy więc z tej wolności demonstrowania? Co dzięki temu wywalczyliśmy przez ostatnie 20 lat? Wielbiciel kolorowych katalogów i zbieracz kolorowych puszek twierdził, że stale walczymy. Gdzie ? Jak? Z kim? Ja o efekty poproszę.
faktem jest, że Afganistan był bazą Al Kaidy, która próbowała atakować nie tylko USA, lecz również kraje europejskie.
Możesz sobie siedzieć w cieple, jeść chrupiące bułeczki i popijać kawą, bo ci wredni imperialiści z USA cię chronią.
faktem jest, że Polska jest bazą ABCD, którą jeśli tylko USA chciałoby go uciszyć, musiałoby zbombardować.
No nie miałoby wyjścia gdyby ktoś tu nie chciał im ABCD wydać.
faktem jest, że Warszawa był bazą A Kaidy, która próbowała atakować nie tylko legalne władze Generalnego Gubernatorstwa, lecz również kraje europejskie, takie jak choćby Niemcy.
Ludzie na prowincji mogli sobie siedzieć w cieple, jeść chrupiące bułeczki i popijać kawą, bo ci wredni faszyści z Wermachtu i SS ich chronili. Przypominam, że w 44 A Kaida zniszczyła całą Warszawę. Widocznie działania podjęte wobec terrorystów nie były zbyt zdecydowane a amerykanie wyciągają z tego wnioski i prędzej sami Kabul zburzą niż pozwolą to zrobić terrorystom.
Logika jest rzeczywiście identyczna. Na Niemców napadała A Kaida, a oni w odwecie zabijali ludność cywilną. W WTC na polecenie Busha uderzyli saudyjczycy, to w odwecie amerykanie musieli oczywiście pozabijać afgańczyków...
Dlatego słusznie władze Generalnego Gubernatorstwa po akcjach A Kaidy rozstrzeliwały zakładników, tak jak US Army po akcjach Al Kaidy bombarduje na przykład jakiś weselny korowód, a podejrzanych o kontakty z nią topi, przypala, razi prądem, wyrywa paznokcie. A wszystko po to by ABCD jadł ciepłe bułeczki.
Jest wiele takich "faktów", które mogę Ci ABCD przytoczyć.
Mówiłem serio, wracaj pod krzyż, bo w kwestiach mordów cywilnej ludności gubisz się. Nie potrafisz zrozumieć czym jest wojna (zapewne to kwestia Twojej moralności katolickiej), a tam sprawa moralnie jest prosta - Krzyż ma być i koniec!
porównujesz Al Kaidę do AK?
Przecież to absurd.
przy różnym dostępie do pożytków naszych rąk i naszej planety jest tyle warta dla zwykłych zjadaczy chleba ile pałac na księzycu. Np w naszym przypadku czy zagłosujesz na ludzi Tuska czy na ludzi Kaczyńskiego, to tym samym się skończy, czyli dalszą prwatryzacją,restrukyzcją, komercjalizacją i oczywiście jeszcze większą dla większości biedą. I to jest pewne jak to, że banki bedą miały coraz większe zyski. A wojny ... no cóż dla tych zysków są także potrzebne. Dlatego prokurator musi rozmawiac, chocby po to, by straszyc.
Hehe:)
oczywiscie,że to absurd, ale jak odpowiadać na Twoje absurdalne wpisy o usprawiedliwionej odpowiedzialności zbiorowej setek tysięcy afgańskich kobiet i dzieci za zbrodnie saudyjczyków inspirowaną przez Busha?
wiesz, sierpie, że Bush inspirował 11 września?
Powiedział mi o tym generał mgła!
A poważnie to jest na ten temat wiele teorii i poszlak. Uważam, że wszystkie ludzkie działania mają jakiś sens, cel, interes. Kiedy teroryści porywali jakiś samolot, brali za zakładników jakiś sportowców izraelskich etc. Wysuwali zawsze jakieś żądania. Wyjątkiem były działania mające na celu wyeliminowanie zbrodniarzy. Jak na przykład zamach na Kutcherę zrobiony przez AK czy w Niemczech zabicie przez RAF szefa tamtejszego Lewiatana czy prokuratora generalnego Rzeszy. W pozostałych wypadkach były groźby i idące za tym szantażem żądania. To jedyny sens działań terrorystycznych. Saudyjczycy nie zabili jakiegoś Kutchery, ani po porwaniu samolotów niczego się nie domagali. Z punktu widzenia ich interesów było to kompletnie bez sensu. Z puktu widzenia Busha sens miało. Prosta rzymska zasada cui bono fuerit wyjaśnia doskonale kto jest winien.
pomagając systematycznie Izraelowi w okupacji Palestyny i systematycznym ludobójstwie Palestyńczyków.
Akcja Al - Kaidy miała charakter rozpaczliwego odwetu, zresztą nie całkiem ślepego,bo mieściły się tam siedziby instytucji bynajmniej nie o czystych rękach,natomiast Pentagon to stanowisko dowodzenia wroga.Choć nie ulega wątpliwości, że zginęło przy tym wielu niewinnych pasażerów, którzy jednak płacą podatki na tę zbrodniczą machinę. W tym sensie aktywiści antywojenni chcą ratować honor i życie Amerykanów.
Ale aktywiści pokojowi w USA protestują nie tylko przeciwko wojnie w Afganistanie, także przeciw agresji i okupacji Iraku, gdzie jako żywo żadnej Al - Kaidy nie było, była natomiast i jest ropa naftowa.
tylko czy ABCD rzeczywiście agituje za Kaczorem? Czy może skutecznie go nam obrzydza?
perfidny plan jak powiedział o Klosie aktor, którego nazwiska nie pamiętam w odcinku - "W imieniu rzeczpospolitej"!
Pewnie chce nas pchnąć w ręce Kluzik i Kamińskiego?!
Ale już "Wiem kim jesteś" ABCD, że pozwolę sobie użyć tytułu innego odcinka "Stawki większej niż życie"
ABCD to po prostu agent!
aż się narzuca taka ewentualność;)