Jednym z ultralewackich filozofów ateistycznych czy wręcz antyteistycznych, był Michaił Bakunin - twórca anarchokolektywizmu i oponent Marksa w I Międzynarodówce. Jako przeciwnik wszelkiej władzy, krytykował również władzę duchownych nad wiernymi, a nawet idąc dalej - Boga nad człowiekiem.
Religię uważał za sztuczny wytwór (w istocie niewierzących) klas posiadających, służący do umacniania roli państwa i kapitału - w związku z czym wzywał do czynnego zwalczania wszelkich jej przejawów, z burzeniem kościołów włącznie. Przejawy religii Bakunin widział praktycznie we wszystkim, również w strukturze państwa czy "eschatologicznej" filozofii Marksa. Był przeciwny wszelkiemu dogmatowi, wszelkiej świętości, wszelkiej boskości. Samą koncepcję Boga uważał za zniewalającą dla człowieka i wymagającą całkowitego odrzucenia. Co ciekawe - Bakunin krytycznie oceniał również karczmy, jako świeckie świątynie, odciągające uwagę ludu od spraw społeczno-materialnych.
Echa poglądów Bakunina znalazły oddźwięk m.in. wśród hiszpańskich anarchistów w trakcie Rewolucji Hiszpańskiej w 1936 r., kiedy dochodziło do burzenia kościołów.
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,731
http://pol.anarchopedia.org/B%C3%B3g_i_pa%C5%84stwo
I w związku z powyższym, Bakunin stworzył teorię nazywaną "antyteologizmem". Dziwne, że na lewicy jego poglądy są prawie nieznane.
A, szczególnie w Polsce, problemem jest publiczne udawanie przez osoby (prywatne i publiczne) różnego rodzaju poglądów / praktyk w celu osiągnięcia korzyści osobistych lub politycznych. W PRL był to materializm, obecnie jest to katolicyzm, a przynajmniej poparcie dla katolicyzmu ;]. Jak powiedziała niedawno Labuda w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" - religię w szkołach czy Konkordat wprowadzili w dużej mierze politycy - ateiści / agnostycy, w czysto instrumentalnych celach.
http://www.rp.pl/artykul/563867.html
:'
Dzięki za komentarze!
Wkrótce opublikujemy tekst Harpera o Bakuninie. Czeka już w kolejce do publicystyki.
Mówisz - masz ;)
[BTW: Osobiście nie jestem wyznawcą tej ideologii, Bakunin moim zdaniem przesadzał w ocenie Boga (w Biblii jest też wiele fragmentów antyautorytarnych i antydespotycznych, znajduje się też wzmianka o tym, że to szatan - a nie Bóg - panuje nad królestwami świata), jednak jest na swój sposób interesująca i zdziwił mnie brak wzmianki na ten temat w antologii / tekście.]
Można w niej znaleźć wszystko, czego się szuka.
Dlatego w średniowieczu jedni wywodzili władzę monarchy z Biblii, a włoskie anarchizujące środowiska mieszczańskie wykazywały, że państwo jest wytworem szatana. W tej drugiej argumentacji powołano się na pobyt Jezusa na pustyni. Był on tam kuszony przez diabła m.in. przekazaniem władzy we wszystkich królestwach świata, którą rzekomo Lucyfer dysponował i rozdzielał wedle swego uznania.
Polecam Jana z Meus.
Owszem, w ST są też dwa teksty potępiające władców despotycznych Tyru i Babilonu, którzy stawiali się na miejscu Boga / uzurpowali sobie boskie nadanie i ciemiężyli lud, później odczytywane przez Ojców Kościoła, jako alegoryczna historia upadku Lucyfera - w Ks. Izajasza 14: 1-21 ("satyra na tyrana") oraz w Ks. Ezechiela 28: 1-19 ("przeciw władzy Tyru"). Oprócz historii z kuszeniem Jezusa na pustyni władzą nad królestwami świata, która miała należeć do Lucyfera (choć ten podobno z reguły posługuje się półprawdami? :P), gdzieś w Ewangelii jest też wypowiedź Jezusa, w której stwierdza - mniej więcej - że "możni rządzą światem samowładnie"... Z drugiej strony w listach ap. Pawła znajdziemy stwierdzenie, że "wszelka władza pochodzi od Boga". Można by też pewnie znaleźć wiele innych zastanawiających tekstów. Biblia nie jest w pełni spójna w swoim przekazie.