Lewica powinna walczyć o każdy dzień wolny od pracy, nieważne w jakie święta. Tylko przeciwnicy praw pracowniczych mogą mówić, że dzień wolny jest zbędny.
Nie bardzo rozumiem, co tę akurat kobitę może obchodzić katolickie święto? Jeśli natomiast swe poglądy uważa za lewicowe, to chyba powinien ją cieszyć jeden dzień wolny dla klasy pracownicznej.
Wg tego newsa - w ciągu najbliższych 10-u lat - 9 dni wolnych, 8 straconych (w zamian za te soboty), 1 dzień in plus. Przy wydłużającym się czasie pracy, może to wyjść ostatecznie na minus, więc chyba nie ma się z czego cieszyć.
Lepszym rozwiązaniem byłoby przyjęcie dnia wolnego "ruchomego" do wyboru (w zależności od wyznawanej religii lub światopoglądu), w ogóle większość świąt - poza tymi stricte historycznymi (Konstytucji, Pracy czy Niepodległości) - powinna mieć taki charakter.
A tak swoją drogą, na przełomie PRL i III RP często to byli - niebyli "komuniści" wprowadzali przywileje dla Kościoła (np. Komisja Majątkowa powołana w 1989 r. przez ostatni Sejm PRL). W umacnianiu pozycji Kościoła i religii w państwie znaczny udział mieli też byli staliniści (w III RP różnych opcji partyjnych). Jak wiatr zawiał... :'
Takie propozycje już kiedyś były. Powtórka z historii?
Jeżeli każdy dzień wolny od pracy robi klasie robotniczej dobrze to ustanawiać ich jak najwięcej!Pozostałe dni ustanowić Dniami Salomona.(*_*)
włóczykijas, zdaję sobie sprawę, że ludziom którzy przeszli liberalne pranie mózgu trudno cokolwiek wytłumaczyć ale spróbuję:
Społeczeństwo to nie luźna agregacja jednostek a święto to nie tylko dzień wolny od pracy. Święto pełni funkcję integrującą społeczeństwo: chodzi o czas, kiedy ludzie mogą być wspólnie. Jeśli każdy by obchodził święto w inny dzień to pracodawcy oczywiście byliby bardzo zadowoleni, bo umożliwiłoby to pracę bez przestojów, ale społeczeństwo uległoby dalszej dezintegracji.
Takie św. integrują ludzi bardziej, jako wspólnotę wiernych, a nie społeczeństwo. Mimo wielu świąt w polskim kalendarzu, jakoś nie widać tej "integracji". Mimo wszystko jednak, takie św. byłoby OK, gdyby nie to, że w zamian za nie odebrano dni wolne za święta wypadające w soboty.
Co ona ma wspólnego z lewicą? Poza tym tragiczna jest ta osoba. Naprawdę, pod każdym względem.
"Jeśli natomiast swe poglądy uważa za lewicowe, to chyba powinien ją cieszyć jeden dzień wolny dla klasy pracownicznej."
Racja!
Sumienie też mówił, że bardzo dziwna to "lewica", która ma coś przeciw dniu wolnemu od wykorzystywania pracowników przez kapitalistów.
Zwłaszcza jak jest tak jak mówił Ikonowicz: w Polsce pracujemy najwięcej, a zarabiamy najmniej z całej UE (to jest prawda! Sam byłem świadkiem), a poza tym na tzw. Zachodzie ludzie wychodzą na ulicę w swoim interesie, u nas można zrobić wszystko, a my jakioś niewolniczo się zgadzamy na to wszystko i nawet nie protestujemy porządnie, szkoda.
No ale te senyszyny, racje prl, itp. wychodzą z założenia, że "może być kapitalistycznie i neoliberalnie, ważne żeby było antyklerykalnie"
prymitywizm.
SenysZyn nie rozumie (albo "wali duraka"), że reżim stalinowskie respektował pewne tradycje religijne - i dlatego nie zniósł Trzech Króli - gdyż czuł się jeszcze za słaby, żeby pójść na "wojujące bezbożnictwo" w stylu wczesnego ZSRR.
Natomiast komunista Gomułka po swojemu wykorzystal względną akceptację społeczną, jaką uzyskał w zamian za złagodzenie dyktatury i terroru. Zaczął odgórnie narzucać "markistowsko-leninowski światopogląd naukowy", rozpętując wojenki z Kościołem i prymasem Wyszyńskim. Dlatego zniósł Trzech Króli, wieszczył, że polscy biskupi współpracują z "odwetowcami zachodnioniemieckimi, Hupką i Czają", ścigał obraz jasnogórski itd. Oczywiście, skończyło się to klapą.
Jeśli Gomułce (mimo wszystko, postaci jakiegoś formatu), nie udało się zniszczyć katolicyzmu w Polsce, to Senyszyn ma się udać?
Koń by się uśmiał.
Palikot zajął miejsce Pierwszego Antyklerykała Kraju i Skrzecząca Joanna poczuła się w obowiązku zabrać głos. Miejmy nadzieję, że szybko go odda.
... pragnę przypomnieć, że święto trzech króli jest dniem wolnym w Niemczech i to właśnie Niemcy mają najwięcej dni wolnych w święta religijne i nie mam tu na myśli wolnego ramadanu.
wolny od pracy Wielki Piątek albo Wigilia Bożego Narodzenia. Kobita ma jednak beret zryty od katolstwa ...
Albo przynajmniej 1 Maja?
a z tradycją nie warto walczyć, choćby nawet była to tradycja katolicka.
Myślę, że Kościół z tego zwycięstwa nic nie uzyska,
nie zwiększy ono jego wiarygodności, malejącej, co prawda powoli, ale nieustannie.
Ja lubię to święto, choć do kościoła nie chodzę od ponad
pięćdziesięciu lat i idea p.Senyszyn aby zamienić je na jakiś inny dzień wolny od pracy, wydaje mi się dziwaczna.
Jeśli już musimy świętować albo w oparach kruchty albo narodu to niech tak będzie. Ale taka Matka Boska (z wielkiej, a jakże) ma tyle wcieleń, że na pewno znalazłoby się jakieś święto Matki Boskiej jakiejś tam w przyjemniejszych i cieplejszych okolicznościach przyrody.
a zaczynały się przed wigilią. Rodzina miała czas rzeczywiście trochę pobyć razem. Teraz ferie w lutym to ni przypiął ni wypiął. Rodzicom jest to nie na rękę, bo nie ma co zrobić z dziećmi w tym czasie. W teleekspresie powiedzieli właśnie, że to po raz pierwszy od pięćdziesięciu lat. Co to ma być? Ja pamiętam, że do szkoły się szóstego stycznia nie szło. Kłamstwo w biały dzień?
Jeśli ktoś urodził się w grudniu to urodziny ma obchodzić w lipcu, bo wtedy jest ciepło a dzień jest dłuższy?
Ale chyba nie twierdzisz, że Matka Boska, Królowa Polski, Zawsze Dziewica (pommimo macierzyństwa) itp. itd. jest mniej ważna niż jacyś trzej pogańscy królowie ze wschodu? Moja propozycja to kompromis pomiędzy bezbożnikami jak ja i mi podobni, a katolstwem. Ilość świąt przykruchtowych będzie się zgadzać, a niezainteresowana modłami całkim spora część narodu będzie mogła rozkoszować się np. grillem czy inną formą bezaktywności.
hehehe
Świętujesz Wniebowzięcie Maryi Panny i nawet o tym nie wiesz, piękne :)
[Lepszym rozwiązaniem byłoby przyjęcie dnia wolnego "ruchomego" w zależności od wyznawanej religii]
Tego typu propozycje padały już przed wojną. Tak bardzo włóczykiju chcesz powtórki z historii?
Poza tym. W Polsce być może mamy do czynienia z klerykalizacją (choć to dyskusyjne), jednakże osoby pokroju Senyszyn są ostatnimi, którzy mogą mieć w naszym kraju jakiekolwiek prawo do prowadzenia walki z tym ewentualnym zjawiskiem.
Co nie przeszkodziłoby mi poświętować innego wcielenia Zawsze Dziewicy - tyle ich więc na pewno jakieś znalazłoby się np. w czerwcu czy lipcu. Na pewno poświętowałbym chętniej Matkę Boską Jakąś Tam w terminie letnim, niż Trzech Muszkie..., Króli po maratonie bożonarodzeniowo-noworocznym w środku zimy.
6 stycznia świętujemy Święto Objawienia Pąnskiego czyli Epifanię
naprawdę mysleliście, że chodzi o trzech faciów w koronach?
wyrazy wspólczucia
To co świętujecie 6 stycznia mało mnie obchodzi, choć od tego roku niestety mnie dotyczy. Dlatego proponuje świętowanie innej bzdury, tyle że w miesiącach letnich. Postawiłem Zawsze Dziewicę za przykład, bo jako kobieta o stu twarzach i wcieleniach na pewno znajdzie nam jakieś miłe święto w bardziej zachęcających okolicznościach przyrody. Ale jak dla mnie może być to np. Święto Obrzezania Jezusa, whatever.
a kiedy świętujemy Matkę Boską z Gładkiej Dupy? Ta jedna brzmi tylko przyjaźnie i ludzko. I chętnie bym ją uczcił.
a może święto w urodziny dumy i nadziei wszystkich ludzi pracy, Towarzysza Grzegorza?
Połowa marca - odpada. Ale już urodziny Jarka i Santo Subito Lecha w połowie czerwca, nie mówie nie.
Wrociłeś do punktu wyjścia, ale jesteś mądrzejszy, bo już wiesz co świętujesz 15 sierpnia. To jednak postęp.
Za wyjątkiem urodzin jednego mitycznego cieśli z Judei państwo nie zmusza mnie do świętowania niczyich urodzin. A skoro musimy świętować w tym kraju kolejne katolskie bzdury to świętujmy je przynajmniej w lepszym terminie.
Nic nie wiecie o swoim powszechnym i apostolskim kościele. Święto trzech króli jak i wszystkie święta chrześcijańskie, to tylko zaadoptowane na potrzeby tej religii święta pogańskie, których kościół nie mogąc zniszczyć odrywał ich łączność z naturą, której czci były poświęcone.
Robił to niechętnie, niejako z przymusu, bo każde radowanie się, zmysłowa rozkosz to przecież czczenie szatana. Dlatego kościół odbierał te święta związane z ziemskim światem, obcym Bogu, domenie szatana i poświęcał je właśnie bogu.
Tańce i śpiewy związane z tymi świętami natury zamieniał na pełne powagi żałosne i smutne misteria. Bo jak można się radować gdy jeszcze jesteśmy w królestwie szatana?
O obchodach świąt, w czasie których miały miejsce zabawy i przyjemności pisał w 1657 roku biskup Autun - „Z obawy przed pomnożeniem okazji do grzechu,- nie jest stosowne zwiększanie ilości obowiązujących świąt...". Tu protestanci i katolicy byli zgodni. Czyż kościół katolicki, który wymusił dodanie tego nowego święta nie jest zatem ambasadorem Szatana?
Wróćmy do źródeł i ortodoksyjnych chrześcijan, wspaniałych wielkich ojców naszego kościoła jak św. Paweł, św. Augustyn czy Tertulian. W ich pismach jest prawdziwa wiara. Wiemy do czego doprowadziła późniejsza liberalizacja. Do jakiego zepsucia naszego kościoła, że już 100 lat temu zabroniono nam palenia czarownic!
Trzeba wrócić do źródeł!
Postuluję likwidację nie tylko tych trzech Budrysów ale i pogańskiego czczenia narodzin Mitry w dniu 25 grudnia
Wiem, że nie lubicie Wy historii naszego kościoła, ale on nie zawsze był tak zepsuty liberalizmem szatana. Przytoczę pewne fakty.
W 1647 roku angielski parlament ustanowił, że Boże Narodzenie, obok innych pogańskich świąt, nie powinno być obchodzone. Ustawą z 1652 roku ponownie nakazano, że „ 25 grudnia nie będzie obchodzone święto pospolicie nazywane Bożym Narodzeniem; dlatego zgodnie z tym nie będzie żadnych uroczystości w kościołach". W dniu Bożego Narodzenia otwarte były targowiska i sklepy. W Nowej Anglii, gdzie obchodzenie tych świąt uważano za przestępstwo i było zakazane aż do drugiej połowy dziewiętnastego wieku, osoba przyłapana na obchodzeniu Bożego Narodzenia podlegała karze chłosty lub była zakuwana w dyby.
W dniu Bożego Narodzenia właściciele fabryk zmieniali godzinę rozpoczęcia pracy na 5 rano i grozili wyrzuceniem tych, którzy się spóźniali. Jeszcze w 1870 roku w Bostonie uczniowie, którzy nie przyszli w dniu Bożego Narodzenia do szkół publicznych byli oficjalnie wyrzucani ze szkoły.
Wróćmy do źródeł! Pierwsi chrześcijanie nie obchodzili żadnych z tych pogańskich świąt i nie oddawali czci szatanowi. I my odrzućmy ziemskie życie w królestwie szatana i zwróćmy się ku Bogu! Nie radujmy się lecz umartwiajmy. Nie ulegajmy pokusom, a szczególnie "diabelskiemu poruszeniu genitaliów" jak słusznie określił seks św. Augustyn, ojciec naszego kościoła powszechnego, którego nauki są wieczne!
Jak łatwo przychodzi nam potępiać socjaldemokrację, która ze swych programów usunęła uspołecznienie gospodarki i skapitulowała przed wszechwładzą kapitału. A jak trudno nam zrozumieć, że kościół, który ulegając zgubnemu liberalizmowi, przestał palić wiedźmy i łamać kołem heretyków, odszedł od idałów ojców kościoła. Skapitulował przed liberalizmem i to powoduje jego upadek. Kościół nie może się przystosowywać, starać przypodobać bezbożnikom. Kościół musi bronić zasad, ogniem i mieczem, albo jego chora religia zginie.
Jeśli socjaldemokracja to nie jest lewica, to i kościół katolicki i protestancki nie jest już wyznaniem chrześcijańskim.
Tak jak BB nawołuje do powrotu do źródeł lewicy, do Marksa, tak ja nawołuję Was katolicy do powrotu do idei choćby wielkiego papieża z domu Borgia... Tylko tak można przywrócić zasady w tym zepsutym przez komuchów i wszelkiej maści liberałów świecie. Tak jak było na początku tak powinno być na wieki wieków amen
Na lewicowym portalu króluje prawica po IPNowskim szkoleniu.
1234 – „Lewica powinna walczyć o każdy dzień wolny od pracy, nieważne w jakie święta.”
Bury – „…powinien ją cieszyć jeden dzień wolny dla klasy pracownicznej.”
Sierp i Młot – „Jeżeli każdy dzień wolny od pracy robi klasie robotniczej dobrze to ustanawiać ich jak najwięcej!”
Angka Leu – „Święto pełni funkcję integrującą społeczeństwo: chodzi o czas, kiedy ludzie mogą być wspólnie.”
I tak dalej aż do bólu…
To ja chyba jestem „myślący inaczej”, bo dla mnie te teksty są lewicowe z epoki feudalnej. Tam każdy wyrwany dzień wolny był sukcesem bo robotnik nie musiał robić na przeklętego burżuja. Dziś ludzie są wolni w takim sensie, że mogą pracować, nie muszą. Idą do pracy nie dla zabawy, a by zarobić. A każdy dzień świąteczny jest jak dzień urlopu nie płatnego. Biurokrata pracujący na etacie chciałby by tych dni wolnych było jak najwięcej bo wysokość jego wynagrodzenia nie jest zależna od ilości dniówek roboczych, pracownik dniówkowy jednak ma wypłatę mniejszą jak jest mniej dni roboczych.
Wloczykijas ma dobry i sprawiedliwy pomysł: „Lepszym rozwiązaniem byłoby przyjęcie dnia wolnego "ruchomego" do wyboru (w zależności od wyznawanej religii lub światopoglądu),”
Ja też jestem zdania że działaniem prawdziwej lewicy winien być nacisk na sejm by ten mocą ustawy zlikwidował obligatoryjne wolne w dni świąt religijnych. W zamian trzeba by ustanowić dla pracujących dodatkowe 10 dni urlopu "świątecznego" do wybrania według uznania przez pracownika z wcześniejszym wskazaniem terminu, bez możliwości odmowy ze strony pracodawcy.
Jestem pewien że kler, jak jeden mąż (choć żaden nie jest mężem), stanie w obronie istniejącego obecnie urzędowego nakazu święta kościelnego, bo okazało by się ilu bierze urlop w święto Trzech Króli czy Wielkanoc, a ilu woli świętować w inne dni. Zresztą nie tylko kler stanie murem za świętami kościelnymi, wystarczy poczytać niektóre komentarze na lewicy …
Pozdrawiam. Nie lewicowy, nie prawicowy, emerytowany górnik.
W powyższym komentarzu pomyliłem nicki, zamiast sierp_i_młot powinno być „Lewy_sierpowy” .
wykupcie sobie wieczorowy kurs cientej ryposty, bo na razie pod tym względem u was cieniutko, hehe
(to tak tytułem odświeżenia Twej wiecznie szwankującej pamięci).
A co do pogody w dniu 6 stycznia - możesz nawet Nowy Rok obchodzić w lipcu, skoro to dla Ciebie dogodniejszy termin.
jak juz tak wracasz do zrodel to zaznaczyc nalezy, ze "Boze Narodzenie" powinno wypadac wedlug naszego kalendarza nie 25 grudnia jak piszesz, ale w nocy z 22/23, czyli w przesilenie zimowe (a dokladniej- w rozpoczecie Nowego Roku, bo tak to wygladalo i dlatego ta, a nie inna date zaadoptowal KK, a dokladniej administracje kolejnych administracji cesarskich).
:)
Z Trzema Krolami to w ogole jest zabawne, zwlaszcza gdyby sprawdzily sie teorie new-age'owych gnostykow na temat ich prawdziwej tozsamosci, czy dokladniej symboliki tego holdu oraz skladu darow dla Pana- ale o tym sza do czasu otwarcia archiwow watykanskich i syjonistycznych ;)
Jeśli chodzi o śmierć cieśli, a dokładniej jego zmartwychwstanie (no wiecie kolego SN, świętowanie czyjejś śmierci, nawet jeśli to tylko postać literacka...) też czasami zbyt zachęcająco w kalendarzu nie wypada. Co do wniebowstąpienia Zawsze Dziewicy to muszę pochwalić Kk, że wprowadzając to wiekopomne święto w bodajże 1950r. wymyślił sobie środek lata. I tego powinni się trzymać. Na ten przykład ostatniego maja zachęcająco brzmi święto jej nawiedzenia (dla ateistów do wyboru Dzień Bociana Białego lub Dzień bez Papierosa), w lipcu drugiego Matki Bożej Jagodnej (lub Światowy Dzień UFO), a 8 września mamy urodziny jubilatki czyli Matki Boskiej Siewnej (idealna dla rolników, a dla reszty Dzień Dobrej Wiadomości) i wspomnienie jej imienia 12go (przy okazji Święto Wojsk Lądowych). Dlatego po raz kolejny apeluję, postawmy Królową Polski wyżej niż jakiś pogańskich władyków.
kolego dresie
Jakiś namiar na doskonałą "wszechnicę", którą w tejże dziedzinie kolega ukończył?
dniem wolnym od pracy w Polsce. Niech Kropiwnicki będzie dla Ciebie przykładem do naśladowania :)
Niestety lub stety Kościół Scjentologiczny w Polsce nie ma takich wpływów jak Kk, mimo iż jest dokładnie tyle samo dowodów na istnienie UFO co na istnienie boga. Poza tym dzień ufoludka jest tylko niereligijnym uzupełnieniem całkiem "poważnego" maryjnego święta.
siedzącego na chmurce. Powinieneś o tym wiedzieć, w końcu żyjesz w XXI wieku.
Coś Ty? Dowodów na istnienie Boga jest sporo. Z czego mój ulubiony, to dowód św. Anzelma. Zresztą tenże schemat dowódu jest niesamowicie często powtarzany do udowodnienia róznych rzeczy nie tylko istnienia Boga. Gdyby przyznać patent świentemu Anzelmowi i policzyć przypadki jego wykorzystania, to byłoby "mrowie, a mrowie". Poczynając od prostego "tak jest, bo ja tak powiedziałem", a na skamplikowanych mądrościach neoliberalnych kończąc.