to ciekawe: sympatycy tych samych grup, które prowadzą aktywność terrorystyczną przeciw Izraelowi, domagają się, żeby Izrael stworzył "przestrzeń nadziei" dla ich faworytów.
No tak, ale zajmijcie się lepiej prawami osób homoseksualnych w Polsce, które nie mają PODSTAWOWYCH PRAW takich jak: małżeństwo i ochrona przed mową nienawiści! Jaka z was lewica, że wybiegacie daleko poza Polskę, a swoich homoseksualistów dyskryminujecie?!!! Widziałem tutaj nienawistne komentarze sierpa i młota i muszę przyznać, że z lewicą nie miały nic wspólnego. Bardzo mnie smuci wasza hipokryzja, której jedynym wytłumaczeniem jest tchórzostwo i konformizm, spowodowane ignorancją. Wielu z was w ogole nie uważa równych praw osób homoseksualnych do życia i szczęścia, jako ważnych, a co dopiero priorytetów. Nie może tak być - albo się jest lewicą, albo nienawistnikami. Wiem to co piszę, może być dla was niewygodne, ale trudno mamy wolność słowa i hiPOkryzję należy wytykać palcami.
Fakt, że o tekstów o Palestyńczykach (skądinąd słusznych) aż tutaj huczy, a o sprawach wewnątrzkrajowych pisze się wyjątkowo mało.
Walnąłeś już 4 posty & nawet się nie zorientowałeś, że to nie forum GW, KryPol czy insza Feminoteka.
W dziale blogi jest blog geja z SDPL Łukasza Pałuckiego w którym pisze ( jeden z dawniejszych wpisów ), że geye to w większości elektorat PO.
A więc walcząc o ich prawa strzelamy sobie sami jako lewica gola nabijając punkty neo liberałom.
Ale zrozumcie, to od was zależy, czy ja się zniechęcę do pseudolewicy, czy nie. Ja jestem otwarty na wszelkie propozycje współpracy, byle nie z islamskimi radykałami, czy nazistami krytykującymi homoseksualizm. Jestem Polakiem, katolikiem i homoseksualistą, a z racji tego ostatniego nie mam żadnych praw. Chcecie by elektorat 5% zagarnęła wam prawica? Bo na to wychodzi - tak bardzo zniechęcacie osoby homoseksualne do siebie! Pewien "inteligent" napisał "jakaś Europride", czyli pokazuje to wasz stosunek do osób homoseksualnych. Tak nie można. Jeśli przestaniecie dyskryminować homoseksualistów, zaczną się oni masowo przyłączać do was. Czyżby na tzw. "lewicy" nie było miejsca dla kobiet, homoseksualistów, kolorowych i niepełnosprawnych i liczył się tylko gnojek biały hetero pełnosprawny mężczyzna, który jest po stokroć niesprawiedliwie uprzywilejowany względem całej reszty społeczeństwa. Ja ciągle czekam na jakieś KONKRETNE PROPOZYCJE - nie chodzi mi o lewacką aborcję, czy świeckie państwo, mnie interesują małżeństwo i adopcja dzieci przez pary homoseksualne. W dzisiejszym świecie nie ma środowisk prawdziwie lewicowych,otwarcie walczących o prawa homoseksualistów. Wy stawiacie je na samym końcu, a ja frajer myślałem, że każdy ma prawo być sobą - taki jakim go Bóg stworzył.
Zauważcie, ja, oraz masa osób ze środowiska LGBT gardzimy PO, jak i SLD, bo to nienawistne partie. SLD mydli oczy związkami partnerskimi, a to nie są nawet małżeństwa cywilne. Dla mnie jako katolika małżeństwo kościelne jest najważniejsze. Poparłbym jakąś lewicową partię, ale musiałaby wprowadzić małżeństwa homoseksualne z możliwością adopcji dzieci, bo związki partnerskie są upokarzające - jedna setna praw. Nie są nazywane małżeństwem i nie można adoptować dzieci, a to bardzo nielewicowe ideały są. No dobrze 78 lat temu socjaliści znieśli kary prawne za homoseksualizm, ale przez ten bardzo długi okres czasu nic się nie zmieniło - nawet małżeństw homoseksualnych nie ma, cofamy się do lat przedwojennych.
Zrozumcie elektorat LGBT odwrócił się od lewicy, bo się na niego wypięła. A może później, a może za sto lat wam wprowadzimy małżeństwa z możliwością adopcji. Sto lat to wiecie ile pokoleń? Cztery. Nie jestem waszym wrogiem, chyba, że tak zadecydujecie. Chciałbym, żeby ta współpraca była konstruktywna. Przestanę mówić o prawach człowieka, gdy będą one w Polsce, jako tako przestrzegane. To od waszego postępowania zależy, czy elektorat LGBT wróci. Musicie pamiętać o dzieciach, których los zależy od was także. Homoseksualiści mimo swej małej liczebności 3-10% polskiego społeczeństwa, co daje 1-4milionów ludzi są grupą niezwykle aktywną społecznie i rozwiniętą intelektualnie. Mimo wszystko warto ich mieć po swojej stronie. Śledząc życiorysy najwybitniejszych ludzi w historii, zaobserwowałem, że niesamowicie wielu było nie heteronormatywnych. Ja bym nie odmówił takim ludziom możliwości współpracy, a wręcz byłbym dumny z ludzi zaangażowanych społecznie i politycznie. Do przemyślenia. Pozdrawiam.
wszystko o gejach w tym momencie jest NTG, ale małą uwagę wrzucę
zasady są zasadami cudzie, niezależnie od tego, której opcji politycznej jest większość gejów, nie zmienia to obiektywnej sytuacji w której żyjemy, celów do których dążymy, pracy którą mamy do wykonania i zasad którymi się kierujemy
Istotne jest to, że w konflikcie kulturowym środowiska i grupy społeczne, do których lewica odwoływała się zwykle jako do swojej bazy i zaplecza (mieniąc się ich polityczną reprezentacją), sytuują się po przeciwnej niż ona stronie. Jakiś czas temu sami działacze lewicy zorientowali się, że niewykwalifikowani robotnicy, bezrobotni czy ekonomicznie niewydolni są w większości kulturowymi tradycjonalistami i obyczajowymi konserwatystami. W Polsce to przeważnie zwolennicy ideologii narodowo-katolickiej, często w radiomaryjnym wydaniu. Postępowa i kulturowo innowacyjna, a zwłaszcza nowatorska obyczajowo lewica ma zwolenników głównie w intelektualnych i artystycznych środowiskach wielkomiejskich, stanowiących mniejszościową część społeczeństwa nie tylko w Polsce. Zanik kryteriów i konfliktów klasowych, zastąpienie ich konfliktami kulturowymi radykalnie zredukowało społeczną bazę dotychczasowej lewicy. Nie znaczy to, że nie może ona pozyskać nowych zwolenników, ale nie dokona tego za pomocą haseł ekonomiczno-socjalnych, lecz właśnie kulturowych. Antynomia cechująca lewicowe poczynania na tym obszarze sprowadza się do coraz wyraźniejszej rozbieżności między tymi, do których trafiają te pierwsze, a tymi, do których trafiają te drugie.
Uczestników Euro Pride nic nie łączy z robotnikami ze Stalowej Woli czy bezrobotnymi z Mławy. Tych pierwszych ci drudzy nie obchodzą, ci drudzy zaś tymi pierwszymi gardzą.
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/Europa/lewicowe-antynomie,65690,1
Skoro geje glosuja na PO, to po kiego grzyba ma sie nimi zajmowac lewica? Walka o elektorat?
Bardzo dobry artykuł, szczególnie ten fragment: "Ten rodzaj troski często, niekiedy rozmyślnie, ignoruje powody i kryteria wykluczenia czy marginalizacji, traktując jednakowo niepełnosprawnych i przestępców, zaniedbanych przez rodzinę i wykolejonych z powodu nałogów. Do mniejszości należą także niektóre sekty wyznaniowe, grupy subkulturowe, środowiska patologiczne czy dewiacyjne. Część z nich podlega oczywistym restrykcjom i represjom prawnym. Lewicowy dogmat obrony prześladowanych mniejszości prowadzi zaś do takich aberracji, jak solidarność z ugrupowaniami radykalnych islamistów czy tolerancja wobec religijnych fundamentalistów. Najbardziej fanatyczni wyznawcy świeckiego postępu sprzymierzają się z najbardziej fanatycznymi wyznawcami religijnego tradycjonalizmu (przykładem sojusz Naomi Klein z Hamasem i Hezbollahem), widząc w nich podobnych sobie obrońców uciśnionych. Propagatorzy świeckości państwa i demokracji radykalnej biorą w obronę propagatorów państwa wyznaniowego i radykalnych wrogów demokracji. Jest to, inaczej mówiąc, sprzeczność między dwoma programowymi hasłami lewicy: obroną mniejszości oraz prawami człowieka. Wiele mniejszościowych środowisk i grup kulturowych czy subkulturowych lekceważy bowiem albo wręcz gwałci prawa człowieka."
jestes prawicowym prowokatorem, czy faktycznie serio piszesz? :)
OMG podobnego steku bzdur dawno nie czytalem.
Jestes katolikiem i popierasz "malzenstwa" homoseksualne? I do tego adopcje dzieci? LOL poczytaj moze troche o doktrynie religii ktorej jestes wyznawca, zanim zaczniesz sie czepiac lewicy:) Moze dokonaj apostazji, bo przez swoje nieposluszenstwo wobec podstawowych zasad wiary (przypomne, slowo papieza jest de facto slowem Boga) bardziej wygladasz na frustrata bez pojecia, ktory sie paru teczowych ulotek naczytal, niz na kogos powaznego.
"liczył się tylko gnojek biały hetero pełnosprawny mężczyzna,"
:))) i wszystko w temacie teczowej tolerancji :)
"który jest po stokroć niesprawiedliwie uprzywilejowany względem całej reszty społeczeństwa."
Wymien chociaz kilkanascie z tych 100 powodow uprzywilejowania, prosze. Prawa wyborcze wszyscy mamy rowne, mozliwosc awansu lub zalozenia wlasnej firmy- tez.
W kwestii prawa do adopcji byly juz tutaj dyskusje, wygooglaj sobie bo bzdury piszesz. Wolnosc az do wolnosci innych oznacza rowniez wolnosc dla dzieci przed negatywnymi skutkami kaprysu paru sfrustrowanych radykalow (bo wiekszosc gejow do tego nie dazy, chyba, ze spotykalem dotad tylko tych madrych, w co watpie).
Ale, po tekstach typu:
"Ja ciągle czekam na jakieś KONKRETNE PROPOZYCJE - nie chodzi mi o lewacką aborcję, czy świeckie państwo, mnie interesują małżeństwo i adopcja dzieci przez pary homoseksualne"
wniosek jest jeden: prawicowy prowokator :)))
Niestety czesc tych pogladow jest reprezentowana faktycznie przez niektore osoby ze srodowiska LGBTABCDEFGA i ile sobie tak jeszcze literek dodadza...
Przesadzasz człowieku - katolicyzm opiera się na ludzkim podejściu do człowieka i Biblii. Stary Testament niezwykle wychwala związki homoseksualne, którym Bóg błogosławił: Naomi i Rut, Dawid i Jonatan. Katolik nigdy nie poprze aborcji, nałogów i innych niedorzecznych rzeczy. Małżeństwa homoseksualne może popierać, bo są wychwalane w Starym Testamencie!!!
Ja jestem najprawdziwszym katolikiem, tylko światłym. Tam gdzie doktryna katolicka pozwala, tam ja podążam swoją drogą!
Dziwi mnie wasze zakłamanie - adopcji dzieci przez małżeństwa homoseksualne nie popieracie, a aborcję tak. Po stokroć lepiej dla dzieci, by były wychowywane w małżeństwach homoseksualnych, przynajmniej weddług Kościoła Katolickiego, który potępia aborcję całym sercem.
Co do apostazji, to niepotrzebna mi jest - ateiści są niesamowitymi nienawistnikami i hiPOkrytami. W sprawach homoseksualizmu POtrafią się POwoływać na swój talibski fundamentalizm, czemu ja się radykalnie sprzeciwiam. Tu jest Polska, nie chcecie małżeństwa homoseksualnych z adopcją dzieci, to wyjedźcie do Talibów, oni was poprą.
Dziwny jesteś, niby taki lewicowy, a nie zauważasz ogromnego uprzywilejowania białych hetero, pełnosprawnych mężczyzn.
Białych nie wyzywa się od asfaltów lub żółtków w Polsce, nie podejrzewa się ich o posiadanie wirusa HIV, oraz nie zabrania się im małżeństw z białymi kobietami.
Kobiety przy takiej samej pracy, mają tylko trzy czwarte zarobków mężczyzn, którzy mają większe od nich zarobki z racji posiadania dodatku pomiędzy nogami. Dodatkowo znacznie większa część ofiar przemocy domowej to kobiety.
Homoseksualiści są już w totalnie najgorszej sytuacji. Są wyzywani, bici, nie istnieją żadne im przyjazne partie. Czasem dochodzi do morderstw nienawiści wobec nich. Nia maja żadnych praw do odwiedzania partnera w szpitalu, małżeństw i adopcji dzieci. Małżeństwa homoseksualne to podstawowe prawa człowieka i nawet Talibowie powinni je akceptować, chodzi mi na razie o cywilne! Nikt się nie troszczy o tę grupę.
Niepełnosprawni nie mogą w większości podjąć pracy. Ich prawa są często łamane, jak choćby do głosowania(nie ma podjazdów).
Teraz już wiesz, dlaczego takie gnoje - biali hetero pelnosprawni mężczyźni, mają wszystko kosztem homoseksualistów, kobiet, kolorowych i niepełnosprawnych?
PO prostu żyjemy w państwie opartym na nazistowskim prawie.
Jak się owego sprawiedliwego czyta, to faktycznie wygląda to raczej na prowokację i kpinę. Ale mniejsza z tym, Bóg z nim- najwyrażniej, bo ma to niewątpliwe szczęście, że Starego Testamentu nie czytał. Mnie zaś chodzi o co innego, a mianowicie : "Jestes katolikiem i popierasz "malzenstwa" homoseksualne? I do tego adopcje dzieci? LOL poczytaj moze troche o doktrynie religii ktorej jestes wyznawca, zanim zaczniesz sie czepiac lewicy:)"
A co konkretnie polecasz żeby się zapoznać? Bo ja na ten przykład, żeby daleko nie szukać jestem katoliczką i to właśnie popieram. Radziłabym zachować trochę pokory i powstrzymac się od udzielania innym rad o tym jak mają kształtować swój światopogląd i z czym się niby ich wybory wiążą, jeśli masz rzeczy takie pojęcie, że kompromitujesz się już w następnym zdaniu. Skąd ci sie to wzięło z tym słowem papieża, co jest słowem Boga? Ty tak na poważnie? Czy mam to traktować:
a)dosłownie? Tzn., że papież w kościele katolickim albo:
1) Jest Bogiem, czy jego wcieleniem, stąd jego słowo jest słowem Boga? Czy ten papież jest wobec tego nowym chrystusem, jak ten syberyjskiej tajgi, wcieleniem kriszny, czy czym tam jeszcze? Ja szczerze mówiąc pojęcia nie mam, bo mi to umkneło najwyraźniej, ale ty z pewnością wiesz, to wyjaśnij.
albo
2)Papież jest czymś w rodzaju łokie tokie przez które mówi do nas Bóg? Pozostaje więc nieustannie w stanie objawionego trasu, kiedy to poprzez niego Bóg przemawia? Stąd jak mówimy do papieża, to gadamy z Bogiem? Jak papież, coś mówi, to tak naprawdę nie papież, (papież tylko rusza ustami) tylko Bóg? Też mi umknęło. Generalnie więc katolicy modlą się po prostu dlatego, że dostęp do papieża dla wszystkich jest utrudniony- to coś tak jak w czasie powodzi w 97, gdy było tylko parę komórek na miejscowość i nie każdy mógł zadzownić. Tylko tu nawet gorzej, bo katolików straszne mrowie, a papiez tylko jeden. Ale gdyby nie ten niefortunny przypadek, że jest tylko jeden papież i dla wszystkich nie starczy, zamiast modlic się, można by było po prostu pójść do papieża i przez niego sobie z Bogiem pogadać?
b) ma to traktować jednak w przenośni? Słowo papieża jednak nie jest słowem Boga. i nie masz na myśli nic ponad takie malowniczy wykrzyknik, jak na przykład w zdaniu :"majster jest na tej budowie bogiem". No to toto już by było bliżej. Fakt pozycja papieża w kościele katolickim jest zbiliżona do pozycji majstra, czy może nawet i prywaciarza pracodawcy w dziurze z 80 procentowym bezrobociem. Ale twoja sugestia w dalszym ciągu pozostaje absurdalna. Oczywiście nie musisz mieć nijakiego pojęcia, czy wyczucia w tym temacie, ale po co wobec tego wypowiadasz się w tak autorytarnym tonie.
aha, przychodzi mi do jeszcze mozliwość
c) Jest to takie malownicze przejaskrawienie. A przyczyna tego taka, że jestes jednym z tych co to gdzieśtam usłyszeli, iż jest coś takiego jak dogmat o nieomylności papieża, tylko pojęcia nie mają co to. A wyobrażają sobie rzeczy niestworzone, a fantastyczne.
twierdzisz zatem, ze nie ma czegos takiego jak dogmat nieomylnosci papieza, czy nie, bo juz nie lapie? :)
Oficjalna doktryna K.Kat. w stosunku do malzenstw hamoseksualnych, homoseksualizmu jako takiego, a do adopcji dzieci przez pary jednoplciowe w szczegolnosci jest, jaka jest- i akurat temu kazdy katolik musi sie podporzadkowac, albo po prostu grzeszy wobec Boga. Przynajmniej wedlug... wykladni katolickiej grzechu etc. Ale jak ktos nalezy do tego kosciola, to sorry, ale uznaje jego struktury i zasady- jak w kazdym stowarzyszeniu. Tyle, ze w odroznieniu od stowarzyszen, czegos takiego jak demokracja w KK nie ma.
Nie mowie, ze to popieram, ale KK jest od samego poczatku struktura autorytarna, nie zaklada mozliwosci reinterpretacji zalozen wiary, w tym doktryny spolecznej etc. Papiez jest "namiestnikiem" Boga na Ziemie, chyba nie bedziesz z tym polemizowac?
że nie łapiesz zauważyłam. Owszem dogmat jest. No i co z tego? Mam jednakowoż wrażenie, że nie masz pojęcia, co to oznacza, a całe zrozumienie owegoż opierasz na tym, że ci groźnie brzmi. Bo nie dość, że o nieomylności i to jeszcze papieża. to jeszcze jakby tego było mało, to jeszcze dogmat. Brzmi bardziej kategorycznie i bardziej mrocznie niż imperatyw kategoryczny Alaistra Crowleya ;).
To, że nie łapiąc opierasz się na uprzedzeniach też widać. Kościół może i nie jest wzorem kolektywizmu typu "samopomocowe małe społeczności". Ale nie jest też, coby ci nie mówili, zbiorem ludzi owładniętych magiczną wiarą w nadprzyrodzone guru Ratzingera przez którego mówi Bóg. Co więcej kościół katolicki jest instytucja, w której toczyła się i toczy żywa dyskusja i instytucją na przestrzeni wieków zmienną. A swojej rady mógłbyś udzielić wielu kardynałom i teologom. A to, że nie możliwa jest reinterpretacja założeń wiary, to już jest mój drogi absurd. Nie tylko jest możliwa, ale i nieustanna. Szczególnie reinterpretacja.
To może po tym przydługim wstępie przejdźmy do dogmatu.
Przed wprowadzeniem owegoż na soborze watykańskim pierwszym były w kościele zasadniczo dwa typy nauczania.
1)Nauczanie zwyczajne i powszechne.
2)Nauczanie autentyczne.
To pierwsze jest niepodważalne i oznacza takie prawdy, które istnieją w kościele katolickim od zawsze. To drugie to nauczanie papieży i soborów. Drugie nauczanie było z zasady omylne, choć udokumentowane. Pierwsze zaś odwrotnie o ile nieomylne, to nieudokumentowane z definicji. Bo nauczanie powszechne, to coś jak z tym króliczkiem, którego się goni. Gdyż co to znaczy, że dana prawda istnieje w kościele katolickim od zawsze? Czy rzeczywiście, czy w takiej formie, czy w takim kontekście, czy w takim celu, czy została prawidłowo zrozumiana? jak to udowodnić w sposób ostateczny i niepodważalny. Wszelki dowód owegoż należy już z definicji do nauczania autentycznego, więc jest z definicji interpretacją, a jako taki może być omylny. Bo w to, Bóg jest transcendentny wobec soboru, a nie sobór wobec Boga i uwierz mi kościół katolicki nie twierdzi inaczej. Więc można zaryzykować stwierdzenie, że nauczanie autentyczne nie jest niczym innym jak właśnie interpretacją (a niekiedy reinterpretacją, lub nawet rerereinterpretacją nauczania zwyczajnego).
Jaką zmianę wprowadził zaś ów dogmat nieszczęsny? Otóż wprowadził, czy też może precyzyjniej wyodrębnił trzeci typ nauczania, tzn. nauczanie papieża ex cathedra. Temu nauczaniu przyznając rangę nieomylnego. Co to jest zaś owo nauczanie? Nie jest to bynajmniej każde nauczanie papieża, czy też każda jego oficjalna wypowiedź ustna, czy pisemna skierowana do wiernych. W żadnym wypadku nie należy rozumie tego dogmatu w sposób trywialny, że jeśli papież, coś publicznie stwierdził, a "jest nieomylny", to ów sąd jest dla katolików absolutnie wiążący, a niezgadzając się "grzesza przeciw Bogu", czy "dokonują apostazji". Z całym szacunkiem, aż taki idiotyzm, to to nie jest. Z nieomylnością papieża mamy do czynienia wyłącznie w przypadku owego nauczania ex cathedra, niemniej jednak, żeby było to właśnie takie nauczanie musi je poprzedzać skomplikowana procedura w obrębie której papież musi zasięgnąć opinii kardynałów i teologów zanim coś nieomylnie nauczy, czyli też nie jest tak, że sobie może cos tam stwierdzić, bo mu się tak podoba. Generalnie więc dogmat ten tu nie ma nic do rzeczy, zresztą był niesamowicie rzadko stosowany, od czasu wprowadzenia bodajże raz czy dwa, w przypadku dogmatu o wniebowzięciu Maryi i czegoś tam jeszcze. Żadna z tych rzeczy moim zdaniem nie tak znowu kontrowersyjna czy interesująca, żeby budzić takie emocje. Papież nie nauczał ex cathedra w sprawie adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Przykro mi. ów dogmat tu nie ma zastosowania. Bo z zasady służył raczej do wprowadzania rzeczy nowych, a tu dyskusja toczy się raczej o to, czy małżeństwo wyłącznie różnopłciowe nie należałoby do nauczania zwyczajnego (czyli tego od zawsze i nie związanego z konkretna instancja-soborem). W tym kontekście jest jeszcze trzecia forma (niezdogmatyzowana), którą zastosował dopiero Wojtyła pod koniec pontyfikatu. Mianowicie stwierdzenie przez papieża przy użyciu jego autorytetu, że dana prawda należy do nauczania zwyczajnego i powszechnego i tym samym zamknięcie dyskusji. Tzn. nie jest to nauczanie w obrębie owego dogmatu, jedynie sytuacja, w której papież stwierdza, że coś było prawdą w kościele katolickim od zawsze. Nie wprowadza tego na nowo, nie naucza ex cathedra, tylko niejako oznajmia stan faktyczny w przypadku dyskusji, tzn. kiedy nie jest to dla wszystkich jasne. Dla mnie sama ta forma jest trochę niejasna i niespójna z całą koncepcją. Zresztą nie wydaje mi się, żeby się do końca udało, w tym sensie, że rzeczywiście udało się papieżowi dyskusję zamknąć. Poza tym nie mamy tu do czynienia z nieomylnością w ścisłym sensie, ale raczej z powołaniem się na autorytet.
masz oczywiscie wiele racji, jednak jak widze rozdzielajac wlos na czworo zgubilas jednak glowny sens mojej wypowiedzi:)
Uwazasz, ze "czynny" homoseksualizm jest zgodny z nauka kosciola? Jakakolwiek? O adopcji dzieci nie wspomne?:) Jak rozumiem "reinterpretacji" moze kazdy katolik poddac wszystko, co nie "bylo w kosciele od zawsze" (czyli jak sadze od niekonsultowanego z nikim ustalenia jakie ewangelie sa te "prawdziwe", a jakie nie)? Super, faktycznie gdzies mi umknal taki fajny demokratyczny kosciol:)
Nawet najbardziej liberalni teologowie katoliccy tylko odrobine lagodza stosunek konserwatystow do gejow, to nie kwestia tylko kolejnych papiezy, byc moze nie do konca precezyjnie sie wyrazilem. Jezeli znajdziesz mi biskupa katolickiego, ktory oficjalnie popiera adopcje dzieci przez gejow i nie jest "na wylocie" masz u mnie jakis mily prezent:) A czy tego chcesz, czy nie, jako szary zuczek w machinie religijnej (akurat nie jestem ateista), nie masz w tej sprawie nic do powiedzenia, podobnie jak szeregowy robotnik w ZSRR.