Bardzo fajnie. Ale nawet wyzej postawilbym strajk... pracownikow izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Ktos moze powiedziec, ze to przeciez najpaskudniejsi syjonisci itd. Ale ci ludzie zdazyli juz na przyklad doprowadzic do skutecznego sabotazu wizyty Miedwiediewa w Izraelu - w koncu gosciu nie przyjechal do Izraela, co skutecznie wnerwilo tego naziola Awigdora Liebermana.
Lewica powinna np. patrzec z aprobata na majace miejsce w ostatnich latach strajki egipskich poborcow podatkowych. Egipski trockistowski bloger Hossam el-Hamalawi powiedzial, ze poborcy podatkowi domagajacy sie obalenia kapitalizmu to prawie jak papiez oglaszajacy smierc Boga (przypominam o tym takze w kontekscie tzw. "jasminowej rewolucji" - najzajebistszej sprawy na swiecie od czasu objecia wladzy przez Chaveza w Wenezueli; oby jeszcze nie zaglaskal jej Obama ani nie skonsumowali islamisci). Ale skoro tak - to takze trzeba uznac za pozytywne zjawisko, ze pracownicy tak paskudnej instytucji jak izraelski MSZ postawili swoje warunki placowe ponad pieprzona izraelska "racje stanu".
Gdyby jeszcze Palestynczycy dorobili sie socjalistycznego przywodztwa, ktore np. poslaloby owym strajkujacym depesze solidarnosciowa... Za cos takiego taki dupek jak Lieberman pewnie by ich represjonowal. Ale wowczas "im gorzej, tym lepiej" - Izraelczycy troche predzej by zrozumieli, ze problemem jest wrog klasowy, a nie narodowy.
A bez tego nie bedzie pokoju na Bliskim Wschodzie...
Trzeba to przyjąć z uznaniem. Zresztą na płaszczyźnie klasowej łatwiej się porozumieć niż na narodowej.
o czym najlepiej swiadczy stosunek flag polskich do czerwonych na demonstracjach w naszym kraju ;)))
PMB, nie myślałeś o tym, żeby pisać powieści fantastyczne?:)
jak można było sabotować wizytę prawej ręki Władimira Władimirowicza, formalnego przywódcy Ojczyzxny Wielkiego Października?
Rusofobii - nie.