zero posrednictwa pracy, zero pomocy w znalezieniu pracy.
Przetestowalem na sobie.
Za czasów PRL takich głupot jak różne pośrednictwa pracy w rodzaju jobcenter nie było, a mimo to - albo może właśnie dlatego - ludzie pracę mieli. Obecnie sytuacja zdaje się zmierzać ku temu, by w ogóle nie było możliwe znalezienie roboty bez pośredników-pasożytów.
Bury, nie bój sie mocnych słów i powiedz jakiej narodowości są te pasożyTy.
Zaprzeczysz temu, że pośrednik to z reguły pasożyt, na dodatek żerujący na obu stronach? A także, że w kapitalizmie namnożyło się tego jak karaluchów? I końca nie widać.
Pasożytnictwo jest esencją tego ustroju, ale często tacy jak ty doszukuja się tu "prawdziwej praprzyczyny" tego stanu rzeczy wskazująna przedstwicieli pewnego narodu.
W Warszawie jest obecnie wg falszywych oficjalnych danych 3,5% bezrobocie, zarejestrowanych 40 tys bezrobotnych , przy takim bezrobociou powinno na nich czekac ze 150 tys ofert pracy a jest ze dwie fryzjerka na wlasny rozrachunek itp.
Podobnie w UK, pracownicy maja udawac, ze pomagaja w znalezieniu pracy ale co z tego jak tam moze na 40 tys ofert poszukiwaczy pracy jest ze 50 miejsc pracy glownie w akwizycji ew sprzataniu od 3 do 6 rano 3 dni w tygodniu.
Zarowno w Polsce jak i innych panstwach posrednictwo pracy to fikcja.
A najlepiej zarabiaja agencje wynajmujace pracownikow tymcxzasowych.