Rzeczowa informacja o ważnych wydarzeniach. Uzupełniłbym ją jednak zdziwieniem, że Przewodniczący PE Polak J. Buzek nie potępił Mubaraka za strzelanie do ludzi, choć uczynił to w stosunku do Łukaszenki, który nawet nie polewał protestujących zimna wodą.
Czyżby panarabska Wiosna Ludów? Czy pójdzie w stronę wyzwolenia społecznego, czy raczej odtworzenia dawnych stosunków, tyle że
pod rządami innych partii i przywódców? Świecką czy religijną? Czas pokaże.
Polacy 100 lat już nie tylko za "starą Unią", ale również za Arabami. Wolą pójść na mszę lub na piwo, ukłonić się panom, w ostateczności wyemigrować... Bo to kraj pana i plebana, generała i prymasa, pałki i kropidła. U nas więc takich obrazów - niestety czy stety - NIGDY nie zobaczymy. :'
Ze zacytuje "klasyka": ale nam sie wydarzylo!
Tam tez zamieszki
- Cechą sytuacji na Bliskim Wschodzi i w Maghrebie jest przede wszystkim nieprzewidywalność - stwierdził Dziekan (Marek Dziekan - arabista z Uniwersytetu Łódzkiego]. Według arabisty sytuacja w Tunezji powoli zaczyna się już uspokajać, a tamtejszy rząd ostatecznie zdecyduje się usunąć ze swojego składu wszystkich członków poprzednio rządzącej partii.
W Egipcie napięcie narastało od 30 lat
- W Egipcie sytuacja może być trochę inna z tego względu, że wybuch nabrzmiewał wyraźnie już od wielu lat. Tam od około 30 lat mamy do czynienia ze stanem wojennym - tłumaczył Dziekan - Z drugiej strony od dawna było słychać nawoływania do obalenia prezydenta Hosni Mubaraka. Zarzucano mu działania prowadzące nie tylko do problemów politycznych, ale także gospodarczych. Ogólnoświatowy kryzys dodatkowo się na to nałożył, ponieważ bardzo znacząco wzrosły ceny żywności - dodał.
Zdaniem uczonego Mubarak może stracić władzę w Egipcie. Innym państwem, w którym może zmienić się rząd jest Jordania. - Ale nie zmieni się król, tego typu haseł nikt w Jordanii nie podnosi. Król Abdullah II może być czynnikiem, który doprowadzi do złagodzenia sytuacji - wyjaśniał Dziekan.
"Problemu dla świata nie będzie, jeśli..."
Arabista przypomniał, że do podobnych niepokojów dochodziło we wszystkich krajach arabskich od wielu lat. - Jeśli niepokoje nie przeniosą się na inne kraje, szczególnie te, które mają znaczne zasoby ropy naftowej, to problemu dla świata nie będzie - mówił Dziekan. Zaznaczył też, że Jordania, Egipt ani Tunezja nie mają na tyle dużych złóż ropy naftowej, żeby one wpływały na gospodarkę światową. Niepokoje społecznie mogą wpłynąć na inną ważną część gospodarki, tj. turystykę, nie będzie to jednak wpływać na sytuację globalną czy nawet regionalną.
"Sytuacja wróci do normy. Warunek: brak ingerencji Zachodu"
- Dopóki nie będzie mieszania się sił zewnętrznych w sytuację, to myślę, że Zachód nie ma się czego obawiać. Zazwyczaj tak w krajach arabskich bywa, że są to dosyć burzliwe, ale krótkie - jak oni to nazywają - rewolucje, po których dość szybko wszystko wraca do normy - wyjaśniał Dziekan - Przewiduję, że tak to powinno być. Warunek jest jednak jeden - brak interwencji zewnętrznych, szczególnie z Zachodu.
- Myślę, że dlatego do tej pory świat zachodni tylko obserwuje te wydarzenia, ponieważ wśród ugrupowań opozycyjnych zawsze są ugrupowania albo religijne albo wprost fundamentalistyczne. W momencie, kiedy by się pozwoliło na to, co my nazywamy demokracją, to istnieje niebezpieczeństwo takie jak w 1991 r. w Algierii, że wygrają siły o charakterze religijnym. Tego Zachód się panicznie boi - zakończył ekspert.
(za gazetą.pl)
Rewolucja, ale jaka? Na pewno nie marksistowska czy chociażby socjalistyczna. W przypadku upadku reżimu Mubaraka największe szanse na przejęcie władzy ma fundamentalistyczne Bractwo Muzułmańskie. Czy teokratyczny Egipt to szczyt marzeń? Czy chodzi tylko o to, aby był przeciwko USA i Izraelowi a kwestia lewicowych wartości jest sprawą drugorzędną?
Jest sporo dobrych lewicowych opracowań o sytuacji w Egipcie. Rewolucja ma ludowy charakter, bez wyraźnej dominacji żadnego nurtu politycznego (podobnie jak w Tunezji, gdzie zresztą wciąż trwają antyrządowe demonstracje), a lewica, wśród nich m.in. trockistowska organizacja Rewolucyjni Socjaliści czy naseryści z partii Godność (Al-Karama) zaznaczają swoją obecność dość mocno. Bractwo Muzułmańskie przyłączyło się do demonstracji wczoraj, niewiele wcześniej zrobili to liberałowie z pod znaku ElBardei`a.
Piszesz dokładnie jak "Wyborcza" o tym, że na protestach zyskuje... Al-Kaida. Tylko kiedy spojrzy się na sytuację nie przez europocentryczne okulary widać jak niewiele wspólnego z rzeczywistością mają te oceny. Najpierw straszono wpływami salafitów w Tunezji (okazało się, że aktywnie w protesty włączyła się w nie tylko umiarkowana Partia Odrodzenia zainspirowana obecnymi władzami Turcji), teraz liberalne media jęczą o Egipcie (gdzie BM naprawdę ospale podchodzi do protestów, ich liderów praktycznie w całości od razu zatrzymano, a sama partia od lat już ma dość umiarkowany charakter - jakoś bardziej boję się prozachodnich liberałów pokoju ElBaradei`a niż BM mówiąc szczerze), następny będzie Jemen (gdzie BM protestuje wspólnie z socjalistami - tam oczywiście będziew mowa o nieśmiertelnej Al-Kaidzie), Algierii (gdzie jakoś nie słychać poparcia GAM dla protestujących) czy Jordanii (gdzie mimo iż BM jest bardzo silne na wczorajszym proteście czerwone flagi z sierpami i młotami ich wręcz przykryły), itd., itp.
Piękna wypowiedź - znakomicie oddaje perspektywę kanapowych rewolucjonistów, delektujących się przemocą w dalekich krajach za bezpiecznym pośrednictwem mediów. Rzeczywiście, wydarzyło się wam. Smacznego, chłopaki.
"opozycjonista" z namaszczenia USA i UE ? Wątpię aby Egipcjanie nabrali się.
nędzna prowokacja, nikt nie delektuje się przemocą lecz nadziejami na prawdziwą rewolucje która obali jankeskie marionetki. Jeśli ty dostrzegasz tylko przemoc to wystawiasz tylko sobie świadectwo.
Ciekawe czy anektowana przez północ w roku 1990 południowa część Jemenu która miała osobne państwo będzie się starała odzyskać niepodległość w roku 1992 i 1999 podejmowała takie próby. Zwłaszcza że na południu opozycja to głównie lewica, islamiści to margines,a na północy opozycja to głównie sunnickie i szyicki milicje islamskie a opozycja lewicowa jest słabiutka.
50 tys. protestujących w 7-milionowym mieście? jeszcze kilka lat temu nikt nie zwróciłby na taki protest uwagi, ewentualnie kilka dni po wszystkim usłyszelibyśmy lakoniczne info o ilości ofiar... Mubarak przestał być wygodny/potrzebny więc media robią wokół tyle zamieszania. a o co/kogo chodzi dowiemy się jak już ta "rewolucja" "wygra".
jak dla mnie w tamtych krajach sierp i młot nie ma szansy w rywalizacji z półksiężycem. Zakładając, że jest to zryw o charakterze antykapitalistycznym i antyzachodnim, nawet z czysto pragmatycznego punktu widzenia oparcie go na ortodoksyjnej religii da większe korzyści niż na socjalizmie. W ten sposób będzie pewność uzyskania pomocy od innych krajów i organizacji muzułmańskich, a w przypadku socjalizmu - wątpię, żeby w tamtym rejonie znaleziono sobie popleczników poprzez głoszenie wolności religijnej czy równości płci. Ewentualnie po prostu ugrupowania lewicowe z tej prostej przyczyny przyjmą sporo aspektów grup religijnych i wyjdzie na jedno.
w ostatnim tygodniu stracono 2 bojowników Mudżachedinów Ludowych oraz aktywistkę Fedainów Ludowych w Iranie, powód działalność zbrojna.Wielkich protestów za granicą nie było,gdyby to jakiegoś liberalnego dziennikarza zamknęli na miesiąc, w Europie podniósł by się wrzask.
Problem jest w tym że nie wiadomo w którą stronę poszła by zwycięska rewolucja.Sam antyjankesizm nie wystarczy jeśli reżim marionetek USA zastąpi reżim obskurantów.
Czy nie?
Sfora.pl donosi:
Złodzieje plądrują sklepy. Chaos i strach.
Pomimo godziny policyjnej, tłumy Egipcjan nadal protestują na ulicach miast. Ludzie utworzyli żywy łańcuch dookoła Muzeum Egipskiego w centrum Kairu, w którym są przechowywane najcenniejsze zabytki kraju.
Wcześniej wojsko otoczyło piramidy, bo zniszczono już dwie mumie w Muzeum Egipskim w Kairze.
Sytuacja w Egipcie nie uspokaja się mimo odwołania rządu. Tymczasem prezydent Hosni Mubarak ogłosił, że wiceprezydentem będzie dotychczasowy szef wywiadu Omar Suleiman. Z kolei premierem został Ahmed Shafiq, były dowódca lotnictwa.
Bilans ofiar zamieszek w Egipcie rośnie z godziny na godzinę. Demonstranci nadal zbierają się jednak w Aleksandrii, Suezie, Kairze a także w mieście Ismailia. Policja strzela do tłumu z ostrej amunicji - informuje tvn24.pl. Krzyczą: "Odejdź!, Odejdź", domagając się dymisji prezydenta Hosniego Mubaraka.
W Kairze działają już telefony komórkowe, nie można jednak wysyłać SMS-ów. Egipt nadal odcięty jest jednak od internetu.
Podczas zamieszek w Kairze i Suezie, Aleksandrii zginęły już co najmniej 74 osoby. Ponad 2 tys. zostało rannych. Wiele ma rany postrzałowe i jest w ciężkim stanie.
Money.pl:
Już ponad sto ofiar śmiertelnych zamieszek
Co najmniej 102 osoby zginęły w trwających do pięciu dni w Egipcie demonstracjach i zamieszkach - poinformowały w nocy z soboty na niedzielę egipskie służby bezpieczeństwa i medyczne.
Te same źródła podały, że w sobotę w starciach z policją zginęły na ulicach egipskich miast co najmniej 33 osoby.
Po pięciu dniach krwawych zamieszek, sytuacja na ulicach stolicy Egiptu, Kairu, nieco się uspokoiła. Jak poinformował korespondent arabskiej telewizji Al-Dżazira, w centrum miasta, gdzie starcia były najbardziej gwałtowne, dziś rano panował względny spokój.
W nocy, mimo godziny policyjnej, na głównym placu Kairu, Tahrir, przeciwnicy prezydenta Hosni Mubaraka nadal domagali się jego ustąpienia. Demonstrantów, jak zauważa Al-Dżazira, było jednak znacznie mniej niż w poprzednich dniach.
Korzystając z chaosu, jaki zapanował w Kairze, szabrownicy plądrują tam nie tylko sklepy i biura, ale także szpitale. Zaatakowana i kompletnie ograbiona została m.in. klinika onkologiczna w egipskiej stolicy.
W szpitalu w dzielnicy Abbasija lekarze przygotowali nawet butelki z benzyną do obrony przed szabrownikami. Egipska telewizja państwowa po raz pokazała w sobotę wieczorem zdjęcia kilkudziesięciu mężczyzn, których zatrzymano podczas okradania domów i obiektów publicznych.
Mieszkańcy wielu osiedli w Kairze poprosili w sobotę wojsko o ochronę przed szabrownikami. Wieczorem na wielu ulicach w dzielnicach mieszkaniowych pojawiły się czołgi i pojazdy opancerzone. Jak poinformowała dyrekcja międzynarodowego lotniska w Kairze, w sobotę odleciało 19 prywatnych samolotów z czołowymi egipskimi biznesmenami i ich rodzinami.
weź na wstrzymanie zanim palniesz coś głupiego, kolejna idiotyczna prowokacja
lewicowej geopolityki.
Kiedyś tak było, że jak dyktator z III Swiata, Siad Barre, Mugabe czy Mengistu, powiedział o sobie, że jest marksistą i chce budować socjalizm naukowy, to lewica biła mu brawo i krzyczała o śmiertelnym ciosie w światowy system późnego kapitalizmu.
Nie było to zbyt mądre, ale miało cień sensu, bo przynajmniej deklaracje chwilowego faworyta lewicy miały coś wspólnego z jej ideologią.
Obecnie lewicowy (?) strateg cieszy się z kazdej ruchwaki i od razu nazywa ją rewolucją. Mogłaby to być nawet ruchawka wzywająca do zniszczenia nie tylko zabytkowych posagów Buddy (czego dokonali "antyimperialistyczni" talibowie w Afganistanie), ale nawet śladów obecności w świecie arabskim takiego przedstawiciela neokolonialnego Zachodu, jak... Karol Marks.
to coś takiego jak Czawes, Kim i Kadyrow?
Tunezja, Egipt... Po raz kolejny widać, że - wbrew twierdzeniom Marksa - przewroty wybuchają nie pod przewodnictwem partii komunistycznej (czy jakiejkolwiek innej) i niekoniecznie w krajach wysoko uprzemysłowionych, ale mniej lub bardziej spontanicznie, w geście społecznego protestu czy wręcz desperacji (vide - samospalenia)... Jednak różnego rodzaju partie i agentury żerują na tego typu zrywach, szybko przejmują nad nimi stery i kończy się... jak zwykle.
Albo jeszcze gorzej. :'
Amerykańscy komuniści z ugrupowania "Freedom Road Socialist Organization" tak oceniają sytuację w Egipcie: "Z niezwykłym heroizmem, poświęceniem i wolą zwycięstwa, lud egipski wyszedł na ulice, by położyć kres rządom znienawidzonego prezydenta Hosniego Mubaraka. Spłonęły do gołej ziemi posterunki policji, podobnie jak kairska siedziba partii prezydenckiej - Narodowej Partii Demokratycznej. Choć nie wiemy, co przyniosą nadchodzące dni i godziny, kilka rzeczy jest dosyć jasnych: Lud Egiptu przemówił. Ma dość starego porządku i będzie walczył, by położyć mu kres.
Każdy człowiek o postępowych poglądach powinien wiedzieć, że powstanie skierowane jest nie tylko przeciwko nędzy i skorumpowanemu rządowi. Wsparcie ze strony USA pozwoliło Mubarakowi władać Egiptem przez ponad 30 lat. Kraj ten jest drugim po Izraelu największym odbiorcą amerykańskiej "pomocy". Jeśli ujrzycie gaz łzawiący skierowany przeciw demonstrantom na ulicach Kairu, możecie być pewni, że wyprodukowany został w USA.
Wydarzenia w Egipcie niosą ze sobą możliwość zmiany układu sił na Bliskim Wschodzie, gdzie większość krajów cierpi pod jarzmem sprzedajnych dyktatorów, będących marionetkami Zachodu. Rządzący Egiptem, Jemenem, Jordanią czy też Arabią Saudyjską nie reprezentują ludów tych państw. Słuchają rozkazów płynących z Waszyngtonu i wspierają amerykańską politykę pro-izraelską. Te pacynki reprezentują interesy amerykańskich oraz europejskich ponadnarodowych korporacji, chcących rabować zasoby regionu i są zaledwie pionkami na szachownicy "strategicznych interesów" zachodnich elit.
Ruch ludowo-demokratyczny w Tunezji, który obalił rządy skorumpowanej rodzinki Ben Aliego, zwiastował nadejście burzy. Potężne protesty w Jemenie i prawdziwa ofensywa sił postępowych w Libanie, pokazały, że zanosi się na coś wielkiego. Teraz czas na Egipt. Można powiedzieć z całą pewnością, że na Bliskim Wschodzie sprawy przybierają pomyślny obrót.
Oczywiście nie wszystkim jest w smak taki rozwój wydarzeń. Sekretarz Stanu Hillary Clinton miała czelność pouczać lud Egiptu, jakich środków wolno mu używać w walce o wolność. W Izraelu zaś wszyscy politycy wiedzą, że wznosząca się fala rewolucyjna w państwach arabskich źle wróży dla dalszej okupacji Palestyny. Zmowa skorumpowanych marionetek Zachodu z syjonistami przyczynia się w ostatecznym rozrachunku do podkopania władzy tych reżimów. A to z kolei przybliża dzień wyzwolenia Palestyny.
Dolarowe imperium - rozciągające swe wpływy na Bliskim Wschodzie i w innych zakątkach globu - nie przynosi żadnych korzyści pracującym i uciskanym masom Stanów Zjednoczonych. Istnienie tego imperium jest na rękę bogaczom, którzy rządzą USA - pozwala im zajmować nasze domy i wyrzucać nas z pracy, gdy tylko zwietrzą w tym zysk.
Każda osoba o postępowym światopoglądzie ma powód do ekscytacji przemianami w Egipcie. Odwaga, którą przejawia egipski lud, budzi nasz szacunek. Musimy wywierać nacisk, aby ustało wszelkie wsparcie dla reakcyjnego rządu Mubaraka i mieć się na baczność przed podejmowanymi przez Zachód próbami przekazania władzy w ręce nowych marionetek.
Wielkie rzeczy dzieją się na Bliskim Wschodzie. Czas gra na niekorzyść wyzyskiwaczy. Rozwój ruchów rewolucyjnych i demokratycznych przybliża godzinę wyzwolenia."
http://kompol.org/akt/index.html
Nędzne prowokacje nie warte merytorycznej odpowiedzi !!
proletariat da odpór atakom imperialistycznych forumowych prowokatorów!!!
świat zatrząsł się po oświadczeniu amerykańskich komunistów!!!
może jeszcze trockiści obejmą władzę... Niezależnie od tego, kto stoi za arabską zawieruchą, ewentualne demokratyczne wybory na 100% wygrają islamiści. Z dwojga złego wolę świecką dyktaturę od teokratycznej "demokracji". Szczególnie dyktaturę w miarę łagodną, dużo bardziej niż np. za Szacha w Iranie. I żeby było jasne - też mi się nie podoba proamerykańskie nastawienie Mubaraka.
Najlepszy byłby wariant turecki - jest demokracja, ale kontrolowana przez wojsko na wypadek, gdyby ktoś chciał ustanowić talibostan.