Pawłowi Michałowi Bartolikowi gratulujemy trafności wyboru. To świadczy niewątpliwie o jego kompetencji temacie Bliskiego Wschodu i Maghrebia. To wspaniały materiał do analiz.
Nowolewicowe podejście do tematu - bez rozróżnienia interesów klasy robotniczej od klasy pracowniczej i tzw. ogółu pracowników najemnych skutkuje ekscytowaniem się sukcesami związków zawodowymi grup pracowniczych, których interesy niekoniecznie zgodne są z interesem klasowym robotników, a nawet wręcz przeciwstawne.
"W wyniku tych strajków udało się utworzyć dwa niezależne związki zawodowe, pierwsze takie od 1957 r. Najpierw powstał związek poborców podatkowych, zrzeszający ponad 40 tysięcy urzędników państwowych, następnie zaś związek pracowników opieki medycznej, którzy dosłownie w ostatnim miesiącu utworzyli 30-tysięczną organizację, niezależną od związków zawodowych kontrolowanych przez państwo."
Oczywiście Hossam el-Hamalawimi zdaje sobie sprawę, że
"Każdy ma swoje powody by wyjść na ulice", także Stowarzyszenie Adwokatów w Tunezji. Zauważa nawet, że "gdy nasze powstanie zwycięży i zostanie on obalony, zaczną zarysowywać się podziały. Biedni zapragną posunięcia rewolucji na o wiele bardziej radykalne pozycje, zaprowadzenia radykalnej redystrybucji bogactwa i walki z korupcją, natomiast tak zwani reformatorzy pragną jedynie dokonać wyłomów, lobbować za większą czy mniejszą zmianą na górze oraz utrzymać w cuglach potęgę państwa, zachowując jednak właściwie jego istotę".
Jego zdaniem sprawę załatwia na razie jednak stwierdzenie faktu:
"Nie doszliśmy jeszcze jednak do tego punktu."
NAM TO NIE WYSTARCZA. Szerokie, masowe, pluralistyczne partie i koalicje tworzone teraz m.in. z inicjatywy Biura Wykonawczego IV Międzynarodówki i CWI rozpadną się wówczas jak domki z kart.
IV Międzynarodówka zostanie wówczas z ręką w nocniku lekarzy, adwokatów, komorników i poborców podatkowych.
Nie będziemy się temu bezczynnie przyglądać - niech już dziś tak zostanie, bo jutro będzie po ptokach.
Klasa robotnicza za to drogo zapłaci.
Zamiast upustu krwi w skali masowej postulujemy dziś między awangardowymi sektami walki bratobójcze.
Dajcie gardła wasze!!!
Egiptu może zostać nawet duch generała Tran Van Tra, a i tak ten kraj będzie proamerykański.
Bo niby kto da Egiptowi te głupie kilka miliardów dolarów rocznie, które ten kraj dostaje od Stanów Zjednoczonych?
Zdeformowane państwo robotnicze w Korei Północnej?
Chaveza i Kim Dżong Ila czeka to samo, co Mubaraka
6 marca 1836 roku, o godzinie piątej rano, meksykańscy trębacze zagrali "Deguello" (pieśń o podrzynaniu gardeł) obrońcom Alamo.
Dedykujemy ten utwór nowej radykalnej lewicy, a w szczególności posttrockistom: www.videofinder.pl/video/.../deguello-piesn-o-podrzynaniu-gardla.html
Brawo Dymitrij Tiomkin i "Rio Bravo"!
Dopóki lud egipski porządnie nie przerobi ostatnich trzech numerów "Hartowni", ewentualnie nie poprosi o pomoc 2 ostatnich prawdziwych rewolucjonistów-marksistów, to żadnej zmiany w Egipcie nie będzie!!!
Akurat Hamalawi jest obecnie na barykadach. B. rozlicza go za to z braku "odpowiedniego" puryzmu ideowego. Pewnie zalezy mu na takim scenariuszu:
http://www.aboujahjah.com/?p=253
Bedzie wtedy mogl perorowac ile to niezastosowanie sie do jego wskazowek ideowych kosztowalo klase robotnicza. I dalej mowil o podrzynaniu gardel - rewolucjonistom (ale to tylko taka metafora rzecz jasna...). Obrzydliwosc.
Dotad uznawalem go "tylko" za sekciarza. Odtad uwazam go za najgorszy element kontrrewolucyjny.
Czy tylko ja odnoszę wrażenie, że niektóre komentarze z lewica.pl powinny trafić na niewiarygodne.pl?
Ciekawy wywiad, osobiście brakuje mi może nieco prognozy co do innych, póki co spokojnych, krajów arabskich.
"Każdy rząd po Mubaraku będzie musiał wezwać do radykalnej redystrybucji bogactwa oraz do skończenia z poparciem dla Izraela i innych dyktatur" Otóż to! Te słowa budzą nadzieję, że ludzkość swoje wzajemne stosunki uczyni sprawiedliwszymi. Nie ma znaczenia, który naród ten proces zacznie. Ważne, że się on zacznie. Niech się więc uda to Egipcjanom!
Czy możesz Hamalawiemu podesłać ze dwa numery "Hartowni"? To bardzo ważne!!! Może jeszcze rewolucja nie jest stracona!!! Jeśli zdołasz załącz także kilka najważniejszych numerów "Samorządności robotniczej" oraz jak zawsze pouczające polemiki BB z ABCD (na jakikolwiek temat)- tak aby rzucić nieco światła na zawiłe kwestie PRAWDZIWEJ zmiany społecznej.
Rewolucje czynia cuda! TY pochwaliles trockiste za to, ze udzielil "ciekawego wywiadu". Bardzo mnie to cieszy i tak trzymaj! :-)
Dziś oblężony jest obóz Mubaraka. Jutro...
Czas gra niepoślednią rolę. Niech rewolucja i "pieśń o podrzynaniu gardeł" trwa jak najdłużej.
Chcielibyście zapewne permanentnej rewolucji. Też byśmy tak chcieli.
W tej części świata jak mawia arabista z Uniwersytetu Łódzkiego, Marek Dziekan, rewolucje z reguły bywają jednak krótkie...
Jesteś, Pawle Michale Bartoliku, niesprawiedliwy dla nas. Już w pierwszym zdaniu pochwaliliśmy Ciebie i Hassana el-Hamalawi: "Pawłowi Michałowi Bartolikowi gratulujemy trafności wyboru. To świadczy niewątpliwie o jego kompetencji w temacie Bliskiego Wschodu i Maghrebia. To wspaniały materiał do analiz."
Wspaniały, to mało powiedziane.
Wiesz, Pawle, dobrze - to już jakoś przylgnęło - że rewolucja pożera własne dzieci. Nie - kontrrewolucja.
Zrozum - jesteśmy głodni!!! - to nie tylko nasze słowa, to przede wszystkim słowa ulic Maghrebu.
Kontrrewolucja czai się za rogiem każdej ulicy.
A Ciebie żarty się trzymają. Próbujesz nas etykietkować: "sekciarze", "element kontrrewolucyjny".
Co jeszcze?
Gdybyśmy byli w rozgorączkowanym Egipcie brzmiałoby to jakże groźnie. Tu - nikogo nie rusza.
Nigdy się zresztą, chłopcze, nie liczyłeś ze słowami. Zawsze byłeś egzaltowany i rozhisteryzowany. Takie rozkapryszone dziecię.
Weź się w garść, by nie być pożartym.
Tego pożaru morze nie zatrzyma.
Nawet w Polsce idą wielkie zmiany.
Słyszysz - gra nasza orkiestra. Nasza - niekontrrewolucyjna. Tę broń już zdobyliśmy!
Co nam Alamo. To mekka amerykańskiej demokracji.
Dla całej Ziemi gramy!
To nasze "Rio Bravo" i nasza "pieśń o podrzynaniu gardeł".
Jankesom skóra cierpnie.
Ale, Meksyk!
W radio TOK FM dyskutujący dziennikarze postawili sprawę jasno: demokratyczny świat nie poprze zrywu wolnościowego Egipcjan dopóki nie będzie miał pewności, że jest to "zorganizawana przemiana ustrojowa" (organised transistion), czyli coś takiego, co jest właśnie organizowane na Białorusi. Dziennikarze wyrażają bowiem obawy, czy przypadkiem rewolucja w Egipcie, zanim wysunie hasła ogólnie przyjęte jako demokratyczne, nie wysunie wpierw, spontanicznie, haseł antykapitalistycznych.
Chcą najpierw zobaczyć, co Egipcjanie sami z siebie wyprodukują, a potem ustosunkują się do tego. Jest kilka kamieni probierczych, w tym stosunek do Izraela.
Świat demokratyczny pozwoli wykrwawić się rewolucjom w krajach arabskich, a potem, na wycieńczonym organizmie, będzie łatwiej przywrócić dyktat kapitału. Taka jest taktyka kapitalizmu wobec jego przeciwników.
Ważne jest to, co my tu możemy zrobić, aby im pomóc. Same demonstracje poparcia nie wystarczą. Potrzebna jest nasza aktywność na własnym podwórku.
Może powołać jakiś ruch, niekoniecznie masowy? Olać przynależność "partyjną".
Proponujemy wymianę zdań pod hasłem REWOLUCJA U BRAM - tu i w tzw. realu.
Polska z najwyższą uwagą obserwuje wydarzenia ostatnich dni w Egipcie - zapewnia Ministerstwo Spraw Zagranicznych w specjalnym oświadczeniu. - Mamy nadzieję, że wszyscy odpowiedzialni politycy w Egipcie znajdą rozwiązania, które na trwałe ustabilizują sytuację - na drodze dialogu oraz odważnych reform i gospodarczych i demokratycznych - podkreślono w oświadczeniu.
Według MSZ, "konieczne reformy powinny zaspokoić - artykułowane wyraźnie w ostatnich dniach na ulicach egipskich miast - słuszne oczekiwania dużej części egipskiego społeczeństwa, domagającej się poszanowania fundamentalnych praw człowieka i wolności obywatelskich".
Jak ocenił resort spraw zagranicznych "zaniechanie takich działań grozi aktywizacją sił radykalnych, posiadających własną wizję zmian".
"W wizji tej nie ma miejsca ani na prawdziwą wolność i demokrację, ani na prawdziwą modernizację, w realizacji czego mogłyby dopomóc państwa, którym leży na sercu przyszłość Egiptu i troska o stabilność regionu" zaznaczono w oświadczeniu.
Polski MSZ z niepokojem przyjmuje doniesienia o licznych ofiarach starć demonstrantów z siłami bezpieczeństwa. "Przemoc, szczególnie wówczas, kiedy jest stosowana wobec pokojowych manifestacji, zawsze zasługuje na ostre potępienie i nie pomaga w rozwiązywaniu trudnych problemów" - podkreślono.
W Egipcie w antyrządowych demonstracjach od początku tego tygodnia zginęło ponad sto osób. Demonstranci domagają się ustąpienia rządzącego krajem od niemal 30 lat prezydenta Hosniego Mubaraka. Mubarak wprowadził w całym kraju godzinę policyjną, która ma obowiązywać od 16 do 8 rano czasu miejscowego.
(za PAP i gazeta.pl)
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski uważa, że ewentualna reakcja na wydarzenia w Egipcie krajów UE czy USA powinna być delikatna i ostrożna. - Nasze dobre rady mogą być czasami opacznie zrozumiane - zaznaczył. To sami Egipcjanie muszą znaleźć rozwiązanie - mówił.
- Musimy w tych sprawach zachować szczególną delikatność, ostrożność, gdyż zbyt kategoryczne stanowisko Zachodu może być kontrproduktywne. Sytuacja polityczna, stan opinii publicznej w świecie arabskim jest inny, niż byśmy sobie tego życzyli i nasze dobre rady mogą być czasami opacznie zrozumiane - powiedział w TVN24 Sikorski pytany czy będzie wspólna reakcja UE i np. USA na wydarzenia w Egipcie.
- Możemy sympatyzować z ludźmi, którzy chcą reform, którzy chcą, aby świat arabski dołączył do nowoczesności, ale to sami Egipcjanie muszą znaleźć rozwiązania - zaznaczył.
Na pytanie czy to co się dzieje w Egipcie to tylko zamieszki czy rewolucja odparł: "To najpoważniejszy oddolny kryzys władzy w bardzo ważnym kraju arabskim od pół wieku".
To może być lekcja dla Białorusi
W ocenie Sikorskiego to, że ma on miejsce po zamieszkach w Tunezji pokazuje, "że społeczeństwo arabskie, świat arabski dojrzały do reform, do tego, by ich aspiracje były realizowane" - podkreślił.
W opinii szefa polskiej dyplomacji w Egipcie już od dawna powinny zapaść decyzje o reformach. - Teraz w sytuacji kryzysu będzie o nie trudniej, a nie łatwiej - uważa.
Jak podkreślił Sikorski zamieszki w Egipcie mogą być także lekcją dla Białorusi. - Są kraje, także arabskie, które zaczęły reformy już parę lub paręnaście lat temu, a są takie, które trwają w zastoju. Myślę, że to też lekcja dla Białorusi - dodał. "Chodzi o to, że gdy się nie reformuje - jak u nas się nie reformowało w latach 80 i wcześniej - to później rezultaty mogą być bardzo nieprzewidywalne" - mówił.
Minister SZ zauważył, że w Egipcie wyrosło pokolenie "młodych, sfrustrowanych ludzi, którzy protestują przeciwko temu, że nie mają szans, jakie my mamy chociażby w UE". W jego ocenie w ostatnich dekadach świat arabski stracił wiele szans rozwoju.
Sytuacja zmienia się z minuty na minutę
Szef polskiej dyplomacji powiedział, że MSZ stanowczo odradza podróże do Egiptu.
Zaznaczył, że główną odpowiedzialność za wyjazdy ponoszą biura podróży. - My nie mamy prawnych możliwości zakazania obywatelom naszego kraju wyjazdu, ale stanowczo odradzamy - podkreślił. - Jeśli ktoś się teraz decyduje na wyjazd, to robi to na własną odpowiedzialność. Tak samo, gdy ktoś decyduje się na wyjazd do większych miast, gdzie trwają zamieszki - dodał Sikorski.
Pytany o kwestię ewentualnej ewakuacji Polaków z Egiptu powiedział, że w tej chwili nie ma problemów z lądowaniem linii komercyjnych w Kairze.
- Firmy turystyczne, które skrzyknęły się i dobrze zorganizowały ewakuację z Tunezji, jak rozumiem w tej chwili obradują, co do trybu ewentualnego ułatwiania naszym obywatelom powrotu z Egiptu - zaznaczył minister.
Podkreślił jednocześnie, że sytuacja w tym kraju zmienia się "z minuty na minuty". - Wojsko pod przewodnictwem nowego wiceprezydenta wydaje się, że powoli przywraca stan kontroli, ale to jest bardzo labilna sytuacja - zauważył.
W związku z rekomendacją MSZ, niektóre biura podróży - Exim Tours i Tui Poland - odwołały w niedzielę wycieczki do Egiptu w nadchodzącym tygodniu.
(za PAP i gazeta.pl)
Trzeba też pamiętać, by nie zlewać "oddolności" z "niezorganizowaniem". To, że lud wyszedł oddolnie na ulicę to świetnie. Ujawnia to potencjał masowej mobilizacji i demaskuje rzeczywistość. Z drugiej strony brak tworzenia organizacji i struktury na bazie tej oddolnej energii będzie najistotniejszą przyczyną niedokończenia tego co dokończone zostać powinno. Sam moment rewolucji napędza rozkwit oddolnych organizmów co widać tutaj na przykładzie lokalnych grup samoobrony. Jednak jeżeli społeczeństwo nie wie gdzie szukać faktycznych rozwiązań, albo stawia sobie rozwiązania ograniczone/zastępcze - np. obalenie dyktatora to niestety cała energia rozpłynie się w tych rozwiązaniach.
To jest chyba główny problem większości współczesnych "małych" rewolucji. I niewiele zmienia tu nadzieja, że "to wszystko w końcu musi pierdolnąć", bo owszem, przyjdzie i czas na polskę, ale jeżeli do tego czasu będziemy marzyć w internecie to sorry Winnetou.
(anonimowy wpis w komentarzach na stronie internetowej Centrum Informacji Anarchistycznej)