tanga trzeba dwojga.
Liderzy ugrupowań palestyńskich nie chcą pokoju, bo gdyby został on zawarty, nie mogliby już zastępować programu antyizraelskimi hasłami. Musieliby natomiast zając się gospodarczą pracą u podstaw, która im nie smak. I wreszcie, w pokojowych warunkach trudniej byłoby wymuszać pomoc zagraniczną. A czy tlko klan Arafrta ma mieszkać w pałacach? Inni przywodcy też chcą.
ABCD pełna zgoda.
Tak, wzruszające. Jasne, że nastolatkowie z Gazy dzięki internetowi i TV zapoznali się z zachodnim stylem życia - luzackim i dostatnim - i chcieliby żyć tak jak bohaterowie "Beverly Hills" albo - dla odmiany - "Sid and Nancy". Ale muszę ich zmartwić - to niemożliwe. Trendy ekonomiczne we współczesnym świecie pokazują raczej rosnące rozwarstwienie a nawet gdyby się odwróciły to i tak setki lat miną zanim poziom życia się wyrówna.
Dlatego po prostu niesmaczne jest, jak Levin porównuje nastolatków z Los Angeles i Abidżanu, że niby mają taką samą sytuację.