Tak pisałem już w kontekście Egiptu po powstaniu w Mahalli 6-7 kwietnia 2008 r. Ta rewolucja mnie nie zaskoczyła - już ponad dwa i pół roku temu mówiłem, że sytuacja w Egipcie może się okazać sytuacją przedrewolucyjną (natomiast zaskoczyła mnie Tunezja - to przyznaję).
"Wzrost jest kryzysem" - tego sformułowania użyłem w długim tekście "Intifada robotnicza" opublikowanym na stronie Internacjonalista.pl (został zresztą przedrukowany na Lewica.pl). Pozwolę sobie go przypomnieć:
http://internacjonalista.pl/roa-wiatrow/bliski-wschod/420-pawe-micha-bartolik-intifada-robotnicza.html
Bez względu na to - tekst Jarka też jest bardzo ważny. Ten człowiek ma w ogóle wiele do powiedzenia!
Raczej tyle samo co wy. W zasadzie mówi to samo co wy. Dlatego go tak chętnie przedrukowujecie. Wzajemna adoracja - nic więcej.
Zgoda ale pod warunkiem, że będzie skierowany przeciw prywatnej własności środków produkcji a ściślej przeciw korporacją. Bez zmian w tej dziedzinie sprawiedliwości w redystrybucji nigdy nie będzie, wrzenie nie będzie się więc kończyć. A może taka permanentność to właściwa droga rozwoju?
Nawet permanentna rewolucja nie zakłada permanentnego stanu wrzenia. Każde ognisko gaśnie. Na pustyni nie ma nawet co do niego podkładać.
Jarosław Urbański mówi: "lepszym rozwiązaniem jest utrzymanie się permanentnego stanu wrzenia, nawet o zmiennym natężeniu, niż pojawienie się przesilenia politycznego, które w obecnych okolicznościach może się okazać pozornym zwycięstwem rewolucji".
Niuansuje zatem stan wrzenia zmiennym natężeniem. Problem w tym, że radykalna lewica nie ma na ten stan wrzenia w Egipcie czy w krajach Maghrebu wpływu. To nie lewica rozdaje karty.
W przypadku Rewolucji Październikowej zwolennicy permanentnej rewolucji zdobyli przynajmniej władzę w Rosji.
Jarosław Urbański o tym nawet nie marzy.
Raczej permanentnie gulaj-pole toczy po pustyni, a nuż się gdzieś ukorzeni.
Na stronie internetowej Centrum Informacji Anarchistycznej od trwa arcyciekawa dyskusja na temat wydarzeń w Maghrebiu.
Zainteresowanym polecamy jej ostatnie odsłony.
Dyskusję pod tekstem "Apelu o solidarność egipskich anarcho-komunistów" i wywiadu Kurdyjskiej Federacji Anarchistycznej z z egipską grupą anarcho-komunistyczną "Czarny Sztandar" oraz wymianę zdań pod artykułem W. Grajewskiego, rosyjskiego anarchisty z sieci KRAS-MAT: "Rewolucje w 'Świecie Arabskim': ludzie pracy jako mięso armatnie?"
Tu również mamy wyraźny podział na "hurra-optymistów" i "kontrrewolucyjnych krytyków".
(nasza wypowiedź w tej dyskusji)
Wypada nam się zgodzić z rosyjskimi anarchistami w sprawie zasadniczej. Nie ma, jak dotychczas, żadnych informacji o pacyfikacji dzielnic robotniczych, fabryk i tym podobnych działaniach kontrrewolucyjnych z udziałem wojska i policji. A takie zjawiska znane są z historii. Nie ma również komitetów fabrycznych czy rad robotniczych.
Tym razem mówi się jedynie o grabieżach mienia, o plądrowaniu i podpaleniach sklepów, którym starają się zapobiegać ich właściciele, ad hoc tworzone komitety dzielnicowe, osiedlowe, często wspierane zresztą przez wojsko.
Tradycyjnie w takich rewolucyjnych "ekspropriacyjach" uczestniczy lumpenproletariat i biedota, podobnie wyglądały przecież nawet rozruchy głodowe, czy wystąpienia na gettach murzyńskich w Stanach Zjednoczonych.
Anarchiści przy takich okazjach przeważnie stawali po stronie biedoty i lumpenproletariatu. Tak przynajmniej tradycyjnie zachowywali anarchiści rosyjscy. Nawet bolszewicy po części takie wystąpienia akceptowali, głosząc hasło "ekspropriacyja ekspropriatorow", gros żywności z zajmowanych magazynów i spichlerzy była natychmiast rozdawana wśród potrzebujących.
Postawa autora artykułu jest zatem całkiem zrozumiała i uzasadniona.
Nie ma przecież żadnych podstaw do hurra-optymizmu.
Czy prezydent zostanie obalony, czy rząd się zmieni - nie zmieni to stanu rzeczy. Tu i teraz trzeba zaspokoić głód i najpilniejsze życiowe potrzeby.
Jeśli rewolucjoniści w tym kierunku nie prowadzą żadnych działań doraźnych - a nie prowadzą, bo byłoby o tym głośno - nie należy im ufać ani przez moment.
Żywioł dlatego nim jest, że nie mieści się w dotychczasowych korytach. A wzburzone masy - to przecież żywioł. Nie wymagajmy więc od niego, żeby kierował się doktrynami nawet tymi, które życie już weryfikowało.
Żywioł rzadko gaśnie w dotychczasowym korycie. Miejmy nadzieję, że z tym egipskim będzie podobnie, że ta walka przeciwieństw stworzy lepszą jakość społecznego życia, czyli lepszą jego organizację i wyłoni odpowiednie dla niej kierownictwo. Bo ono już na pewno jest, tylko go jeszcze nie znamy. Te steki tysięcy by się przecież bez niego nie gromadziły ot tak sobie bez celu.
Tak BB, potrzebujesz po prostu trochę więcej optymizmu uwolnionego od dogmatyzmu doktryn. I wszystko będzie OK!
punktu widzenia logiki:
w Afryce Płn. nie może powstać "niezależny ruch syndykalistyczny", gdyż w ogóle go nie ma. Mógłby on co najwyżej powstać. Ale jest to prawdopodobne mocno tak sobie.
przez skrajną lewicę wydarzeniom w świecie arabskim, w których nie uczestniczą żadne jej siły, ani lokalne, ani międzynarodowe, można określić jako polityczny vouyeryzm.
Jak ktoś nie robi polityki, to lubi chociaż na nią popatrzeć.
"rewolucjom" w Egipcie i Tunezji możźna też, po polsku i robociarsku, określić jako podglądactwo.
Groźniejszy, steffie, od zgorzknienia może być hurra-optymizm. Stawiamy na odpowiedzialność. Oto kolejny nasz wpis w dyskusji na stronie internetowej Centrum Informacji Anarchistycznej, ilustrujący poruszony tu problem.
TO NIE OSTATNIA FALA PRZYPŁYWU
Wybacz, XaViERze, ale pochopnie posądzasz nas o sympatie do rosyjskich anarchistów. Poza wymienioną już tezą, odpowiada nam co najwyżej krytyczny stosunek autora do propagandy "lewicowych hurra-optymistów".
Faktycznie, nie byliśmy nigdy sympatykami "pomarańczowych" rewolucji. Z tą jest nam po drodze. Trzeźwo patrzymy jednak na stan rzeczy. Gdyby lewicy rewolucyjnej udało się wypracować względnie trwałe pozycje w środowiskach robotniczych w krajach Maghrebu byłby to już wielki sukces. Hurra-optymizm polecić możemy jedynie samobójcom.
W konkretnej sytuacji stawiamy na WALKĘ W DRUGIEJ LINII O ZORGANIZOWANY ODWRÓT I OBECNOŚĆ W ŚWIADOMOŚCI PRZYNAJMNIEJ CZĘŚCI ZREWOLTOWANYCH ROBOTNIKÓW WIZJI ALTERNATYWY USTROJOWEJ. Do tego naszym zdaniem potrzebne są przyczółki w postaci zakonspirowanych komórek awangardowych organizacji.
Ten karnawał nie będzie trwał wiecznie. Warto byłoby przed "nocą długich noży" coś ocalić.
Nie traktujemy zrewoltowanych mas wyniośle, jak mięso armatnie.
Trzeba umieć również się cofać w sposób zorganizowany. To większa sztuka od spontanicznej samoorganizacji.
Niewielu to potrafi. Ale dopiero to pozwoli zrobić kolejny krok naprzód.
To nie ostatnia fala przypływu.
Nie jest wykluczone, że macie rację. /Używam liczby mnogiej, bo wy ją stosujecie, choć nie wiem dlaczego/. Ale czy musicie się z nią obnosić? Ludziom jest potrzebna wiara w sens tego, co robią. Kibicom, takim jak my, też. Podważanie jej doktrynalnymi zaklęciami kiepsko moim zdaniem służy sprawie, zresztą doktrynie również.
Ten artykul, według mnie dyskwalifikuje ponizsze zdanie "Co ciekawe patrząc na sytuację gospodarczą tych państw łatwo zauważymy, iż ostatnio odnotowywały one wysokie wzrosty PKB, co nie uchroniło ich od niepokojów społecznych. To zła wiadomość dla ekipy Donalda Tuska".
Odpowiadam, Tusk ni musi sie niczego obawiac poniewaz biorac np. rok 2009 dochod PKB w Egipcie wyniosl 4,6% a w Polsce tylko 1,7% ale jednoczesnie w Egipcie przyrost naturalny wyniosl ponad 31% podczas gdy w Polsce 0,1%. To sa dwa rozne swiaty. Zaden ustroj nie pomoze Egiptowi gdy bedzie mial tak wielki przyrost naturalny.
Ale gdyby Polacy słuchali swoich pasterzy a sąsiedzi uniemożliwiali im podejmowanie u siebie pracy, Tusk miałby sytuację bardzo zbliżoną do tej z Egiptu. Wszak więcej czasu poświęca obwąchiwaniu bąków, które puszczają jego przeciwnicy niż budowaniu miejsc pracy... Tak jednak nakazuje mu doktryna, której wierzy.
O jakiej sprawie, steffie, mówisz?
Sonda redakcyjna jest powyżej.
Jak masz takie życzenie możesz oddać głos na rewolucję społeczną. Możesz nawet założyć klub kibica.
Nie było zorganizowanego ataku, nie będzie zorganizowanego odwrotu. Atak był chaotyczny i odwrót też będzie chaotyczny. Tak to jest, gdy masom brakuje kierownictwa, które potrafi zorganizować atak, a w razie konieczności odwrót. Zanosi się na klapę.