"Jeśli Obama, Sarkozy, Merkel oraz ich koledzy nie wykombinują, jak poradzić sobie z taką sytuacją, wspierając równocześnie polityczne prawa narodów Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki, będą musieli zmierzyć się z przeciwnikiem o wiele bardziej przebiegłym i potężnym, niż kiedykolwiek mogła być al-Kaida: ponad 300 milionami wzrosłych w siłę Arabów, nie mających zamiaru dalej znosić upokorzeń i wściekłych jak cholera."
***
Scenariusz jest od dawna znany - w skrajnej sytuacji znikną
nawet te 2 $ dziennie na osobę.
I to jest alternatywa dla tej rewolucji.
Bo jest nim równość a nie wolność, co próbują nam wmówić. Bo wolność służy głównie tym, którzy mają wypełnione forsą kieszenie. Równość, oczywiście wobec dóbr a nie tylko wobec praw, służy przede wszystkim głodnym, po prostu poprawia ich los. Autor dotyka tego problemu a właściwie to zaledwie go muska. Wie, że elity go się boją. Woli więc w ich interesie zachować ostrożność. Doświadczenie egipskie musi się rozlewać, musi opanowywać świat. Może wbrew tym elitom doprowadzi do większej równości między ludźmi i narodami.
Twój scenariusz już jest realizowany. Miliony każdego roku umierają z głodu, choć góry żywności gnije a tysiące hektarów odłogują. I ciebie ta sytuacja satysfakcjonuje? Kawał jednak s... jest z ciebie.
W żadnym wypadku nie cieszę się z takiego obrotu spraw, ale był on do przewidzenia.
Podobny scenariusz zastosował w 1981 r. nasz sojusznik Związek Radziecki, i choć stawka dzienna znacznie przekraczała owe 2 $ na osobę, to i tak te radzieckie restrykcje doprowadziłyby do wojny domowej, upadku i rozbioru państwa pomiędzy dawnych sojuszników, a wszystko to pod pretekstem zapobieżenia anarchii.
To są właśnie twarde realia geopolityki i żadne sentymenty tu w grę nie wchodzą. Choć szkoda.
Ci wszyscy, którzy obrzucają generała Jaruzelskiego błotem z powodu niedopuszczenia do realizacji tego czarnego scenariusza, niech teraz patrzą na Egipt i uczą się, bo na naukę nigdy nie jest za późno.
Więc pozwoli Pan, że się zrewanżuję i nazwę Pana tępakiem.
Twój wpis z godz. 14 przyjąłem z najwyższym uznaniem, choć nie sądzę, aby Zw. Radziecki miał 1981 r takie same zamiary wobec nas, jakie ma Zachód wobec Bliskiego Wschodu. Zw. prowincje już wtedy luzował, bo coraz więcej musiał do nich dopłacać, czego zresztą parę lat później nawet nie krył. Zachód przeciwnie, Bliski Wschód cały czas doił i doi to jak!!! Dlatego jestem po stronie ludzi tamtego regionu, bo jako lewicowiec zawsze staje po stronie słabszych, bo wyzyskiwanych.
Pewnie zrobię ci tym przykrość ale muszę cię niestety zawiadomić, że korona mi z głowy nie sadła.
nie do końca rozumiem Pana obawy przed "islamistami". Co takiego złego się stałoby, gdyby uwolnili się oni spod hegemonii Zachodu? Jeżeli "cywilizacji łacińskiej" wolno robić wojny i ograbiać kraje skolonizowane, to dlaczego takie straszne byłoby, gdyby to samo robili "Arabowie"?
"Cywilizacja zachodnia" nie była nigdy i nie jest gwarantem spokojnego rozwoju światowej gospodarki. Ludziom narzucony został pewien model życia, który na dłuższą metę spowoduje zniszczenie całego globu. Jeżeli "biali" to robią, i jeszcze ględzą o równości ludzi, są przeciw rasizmowi, a gdy to samo chcieliby zrobić "czarni" czy "żółci", to już podnosi się lament. Co ma oznaczać ta asymetria?
W pewnej szkole średniej kształcącej przyszłych leśników jest uczeń Chińczyk, i on ma same szóstki! Dlaczego Polacy nie mają tak dobrych wyników w nauce? Dlaczego Chińczyk miałby się potem podporządkować "głupszym" Polakom tylko dlatego, że jest Chińczykiem?
Z jakiego powodu nie jest możliwe dzielenie ludzi na mądrych i głupich? Z jakiego powodu do rządów nie dopuszcza się wyłącznie mądrych?
Byłby Pan uprzejmy...? Bardzo proszę.
Islamista to nie Chińczyk z szóstkami (wybacz, ale nie uwierzę w tę opowiastkę, ale to inny temat). Islamista to taki pan, który uważa, że ty, jako kobieta, nie masz żadnych praw, jesteś własnością mężczyzny i bardzo musisz uważać, żeby nie urazić jego honoru. Wiesz może czym to grozi? "Cywilizacja zachodnia" to jedyny jak dotąd system, który zaproponował ludziom pokój, praworządność i prawa człowieka. Żyjąc w niej nie cierpisz głodu i nie drżysz codziennie o swoje życie i... gardzisz tym, jak widać! Nie udawajmy, że wszystkie kultury są równoważne, bo tak nie jest.
Nie mam nic przeciwko islamowi jako takiemu, ale wystarczy przejechać się do Kruszynian lub Bohonik na Podlasiu,do polskich Tatarów, aby zrozumieć różnicę miedzy islamem a islamistami. Polscy mahometanie trwają nieniepokojeni przez nikogo od stuleci ale nie kamieniują swoich niewiernych żon , nie ucinają im nosów, nie mordują w imię honoru rodziny, nie wzywają do walki " w obronie islamu", a w istocie do do wojny z niewiernymi. Oni ten etap rozwoju mają już za sobą, przeszli tę chorobę wcześniej nawet niż polscy katolicy, odmawiający im praw społecznych, czyli mniej więcej w XVI wieku.
W latach 20tych u.w. Ataturk siłą narzucił Turcji ( która po przegranej wojnie utraciła pozycję mocarstwową) rozwiązania ustrojowe odsuwające ulemów, kadich czy muftiego od władzy, dzięki czemu Turcja powoli stała się krajem respektującym prawa , uznane na Zachodzie za cywilizowane. Tamten system też był bardzo dobrze zorganizowany pod względem społecznym, że wspomnę tu tylko instytucję wakf, rodzaj fundacji przy meczecie, która dbała o to by nikt z głodu nie umierał.
Ale tak określona dobroczynność to za mało i Turcja Osmańska pozostawał w tyle za Zachodem w rozwoju społecznym i gospodarczym, aż do rewolucji, której symbolem stał się Ataturk.
Przez wiele wieków Egipt, aż do współczesności, trwał w takich samych stosunkach społecznych, co zaowocowało słabością polityczną, umożliwiło podbój najpierw przez Francuzów a potem Anglików, którzy wykorzystując tę słabość narzucili Egipcjanom zależność polityczną, z której wzięła się niezdolność do pokonywania problemów społecznych w warunkach wybuchu demograficznego.
Więc państwo islamskie okazało się niezdolne do obrony przed polityką kolonialną Zachodu i jeśli takie pozostanie, nigdy się z tej zależności nie uwolni.
Nie pamiętam jak napisałem, ale powinno być "nie niepokojeni"
nikt ci w nic wierzyć nie każe i jest to najobojętniejsze właśnie temu Chińczykowi.
Wiesz, co to jest operowanie symbolami?
W cywilizacji zachodniej całe wieki kobiety żadnych praw nie miały. Nie miały ich chłopki pańszczyźniane - czy była u mahometan pańszczyzna? Nie miały ich również inne kobiety, wydawane za mąż jak towar służący sprawom rodzinnym albo kasie.
Czy znasz jakąś kobietę, żonę czy siostrę wyznawcy Mahometa? Ja znam. Mają oni inaczej, ale nie jest to gorzej. Tu, gdzie ja muszę, to one mogą i na odwrót.
U wyznawców Mahometa małolaty nie wsadzają lubieżnym chłopom na zapleczu domów towarowych swojej głowy w rozporek, by za usługę dostać kieckę z przeceny. Choćby z tego względu uważam islam za religię lepszą niż katolicyzm. U nich za takie coś to brat lub ojciec dziewczyny by wykastrował takiego zboczeńca. U nas katolicka wiara przechodzi nad tym do porządku dziennego.
Czy na tym przykładzie nie widać, że kobiety tam są chronione i uważane za jakąś wartość? A że noszą chusty? Ja też noszę. W zimie. Albo nosze czapkę moherową, na znak solidarności z wyśmiewanymi, starymi kobietami. W lecie noszę też chustkę, jedwabną, albo kapelusz. I czego jest to wyrazem?
Mogłabym rozpuścić włos bujny, zrobić oko maszkarą i cieniem, nadobne usta karminem, wypchać biusta stanikiem watowanym w dekolt do pasa, ubrać mini i machając dupskiem wykrzykiwać, że jestem molestowana - bo faceci w takich przypadkach rozum tracą bez względu na rocznik. I na co mi to?
Choć przecież "łacińska cywilizacja" wymaga od kobiet, by facetom na ich widok stawał "wzrok w słup" a roczniki dojrzalsze - jak np. mój, udawały nastolatki. Ja tymczasem chodzę zapięta niemal pod szyję - także w młodszym wieku dekoltów nadmiernych nie nosiłam - zad otulam szatą zwiewną i obszerną, wieku swego nie zafałszowuję wytworami przemysłu chemicznego i ... i przyznaję z wielką przyjemnością, że nic a nic na tym nie tracę w oczach prawdziwych mężczyzn. A przeciwnie.
Jeżeli więc kobiety w krajach arabskich nie wystawiają swoich ciał jak towar na sprzedaż, to ja je rozumiem bardzo dobrze. Damskich bokserów i zwykłych chamów oraz prostaków można spotkać wszędzie i nie trzeba szukać takich aż w oriencie. To, że obowiązują tam inne obyczaje ma swoją prawidłowość, usankcjonowaną tradycją.
Wyobraź sobie, że "wyzwalasz" taką "zniewoloną" arabską kobietę. I co dalej" Ma ona nosić stringi, skąpe bluzki i farbować włosy na martwy blond? I co ona przez to zyskuje? Nową tożsamość? Prawo do prowokowania facetów, od których będzie musiała się opędzać? Prawo do niszczenia włosów farbami, by na starość być niemal łysa? To może prawo do pracy przy taśmie takiej np. koka koli?
O niebo wolałabym mieć chłopa, co mi przyniesie kasę do domu, a ja mogłabym o dom zadbać, zadbać o wychowanie dzieci, mieć czas dla siebie i psiapsiółek i czas na plotki z nimi.
Tzw. wyzwolenie kobiet polega u nas głównie na tym, że mogą się one napracować - w sklepach od rana do wieczora. Że nie mają czasu ani dla siebie, ani dla dzieci. Że nawet nie mają ochoty ani siły gotować czegoś smacznego dla rodziny. Że są w walce o przetrwanie osamotnione, wyalienowane i nie znajdują zrozumienia nawet u własnego męża.
Dlaczego na Zachodzie wiele kobiet marzy o złapaniu milionera za męża? Bo gdy go będą miały, to nie będą musiały tak, jak wszystkie WYZWOLONE KOBIETY harować zawodowo, w domu, przy dzieciach i jeszcze obsługiwać męża. Kobiety, które mają bogatych mężów żyją w zasadzie jak kobiety arabskie: chronione przez bogatego męża i podporządkowując się prawom i wymogom rodziny.
Więc całe to "wyzwolenie kobiet" miało jak widać za zadanie pozyskanie przez kapitalistów dodatkowej, taniej siły roboczej, obciążonej dwoma etatami: pracą zawodową i prowadzeniem domu.
Zanim na Zachodzie dowiedzieli się, że w ogóle coś takiego jak prawa człowieka istnieje, to na Wschodzie od dawna było to czymś naturalnym. Cywilizacja przyszła ze Wschodu na Zachód, a nie odwrotnie. Gdy w Europie wylewano nocniki przez okna na ulice, to na Wschodzie systemy wodociągowe i kanalizacyjne były czymś powszechnym.
I czymże takim ja gardzę? To ty gardzisz mną, dlatego, że ja nie uważam Zachodu za cywilizację. A już za przodującą cywilizację to na pewno nie.
W twoim wpisie jest ukryte także ostrzeżenie pod moim adresem. Dlaczego? Przecież ta zachodnia cywilizacja jest
taka tolerancyjna, taka ludzka :)))))))
Ata Turk to Arab???
Nosy obcina się Arabkom, a nie Afgankom???
Czy Państwo rozumita, że rozprawiata nie temat? To jeszcze o seksie przedmałżeńskim u Kurdów podyskutujta i gorzole i schabowym u "odszczepieńców" "islamskich"...
O Egipcie mowa - kraju biednym ale normalnym!!!
A Mubarak niech śpi na wieki wieków amen... razem z Jankesoladią...
.
Są tacy co odróżniając Turka od Araba, Araba od Persa,
Persa od Kurda a Kurda od Afgańczyka wyobrażają sobie, że
dzieli ich również religia i stosunki społeczne.
Szczególne miejsce znajdują w świecie islamskim dla
Egipcjan, którzy są dla nich takimi samymi Europejczykami jak oni, tylko z Afryki.
I śmieją się gdy mówi im się, że to Koran jest głownym sprawcą 85 mln Egipcjan i myślą tak jak w Polsce, że
"jak Bóg dał dzieci to i da na dzieci".
Obudzą się, gdy Egipcjan będzie 100 mln ale wtedy już
tylko Bóg będzie mógł pomóc Egipcjanom.
głupi zawsze myśli o kimś, że to ten ktoś jest głupi. W głowie mu nie powstanie, że być może ktoś chce przekazać coś innego, niż taki ograniczony czytający jest w stanie zrozumieć. Słowa jako takie nie mają przecież znaczenia, jeżeli nie są w stanie wywołać sprzecznych asocjacji w celu skorygowania własnego postrzegania. Większość ludzi szuka jednak jedynie potwierdzenia własnego punktu widzenia i dlatego lata całe traci na bieganie za własnymi myślami jak pies za ogonem. Wolność dla nich oznacza co najwyżej ograniczenie czyjejś wolności i podporządkowanie sobie kogoś. Tolerancja dla spraw, które są dla nich za trudne do zrozumienia nie wchodzi w grę. Oni uważają, że wiedzą wszystko i to im wystarcza. Nie byłoby to nawet takie złe, ale oni chcą zmusić innych, by też tak robili. I każdy, kto się z ich schematu wyłamuje to wróg. Dlatego z wolności od wieków są nici, bo takich trzeba mocno trzymać za mordę. Oni nawet sami tego chcą, są do tego przyzwyczajeni. Każde popuszczenie uścisku powoduje bezrozumne ataki na słabszych, nic niewinnych ludzi. Albo na takich, co z nimi walczyć nie chcą. Sam Pan tego na sobie doznał, gdy nie ważne było, co ma Pan do powiedzenia, lecz ważne było, by ich było na wierzchu. Pozwolę sobie stwierdzić, iż to dobrze, że ma Pan ochotę się tu udzielać. Przyjemne to nie jest, ale jakże konieczne. Niektórzy do celu wolą przeciskać się kanałami. I nikt na to nic nie poradzi.
Z pewnością Pani uwagi są słuszne co do ogółu, ale w wypadku p.Hyjdli, jej agresja ma charakter osobistej wendety. Kiedyś w dalekiej przeszłości, dała się przekonać innemu forumowiczowi, że to co napisałem jest skierowane przeciwko niej i od tego czasu trwa w tej zawziętości.
A wystarczyło zaufać własnej intuicji.
Pozdrawiam.