Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Egipt: Armia rozwiązała parlament i zawiesiła konstytucję

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

A zatem zwyciężyła demokracja w stylu Zachodnim.

Egipcjanie będą wybierać pod osłoną bagnetów. Oczywiście nie miejsca pracy i chleb, bo tego się nie wybiera, choć to było głównym powodem ich protestów. Pewnie jeszcze wolne media ogłoszą, że rewolucja zwyciężyła! I jak tu nie podziwiać tych, którzy na porządek tego świata się wypinają?

autor: steff, data nadania: 2011-02-13 17:39:55, suma postów tego autora: 6626

...

I kolejna zdradzona rewolucja do kolekcji.

autor: Marek, data nadania: 2011-02-13 17:53:36, suma postów tego autora: 1715

***

a jak to sie mialo skonczyc?:)

mieli oglosic komunizm?:)

z calym szacunkiem dla komunizmu, ktory uwazam za nieosiagalny ideal do ktorego dazyc jednak trzeba - ludzie maja prawo podjac decyzje o swoich wlasnych losach, to nie jest koniec rewolucji, to dopiero jej poczatek, czyli sprzatanie i powrot do pracy

autor: nikyty, data nadania: 2011-02-13 18:03:02, suma postów tego autora: 3572

KOLEJNA KOMPETENTNA OPINIA

Tym razem dr Renaty Włoch, adiunkta w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego oraz absolwentki Instytutu Stosunków Międzynarodowych. Stypendystki Fundacji na rzecz Nauki Polskiej (2009). Specjalizującej się w socjologii stosunków międzynarodowych.

ODSZEDŁ DYKTATOR, NIECH ŻYJE ARMIA

"Abdykacja" Hosniego Mubaraka na rzecz Rady Wojskowej nie jest zaskoczeniem. W Egipcie armia jest kluczowym elementem struktury władzy i kultury politycznej. Hosni Mubarak nie złamał się pod naporem protestów z placu Tahrir - usunął się na margines życia politycznego pod naciskiem zniecierpliwionej armii, obawiającej się utraty własnej pozycji oraz pogorszenia międzynarodowego statusu Egiptu. Wojskowi wkroczyli do akcji w ostatniej chwili, gdy stracili nadzieję na utrzymanie wygodnego dla nich status quo, przypuszczalnie reagując też na zaniepokojenie amerykańskiego sojusznika.
Tradycja rządów wojskowych w Egipcie sięga XIII wieku, gdy władzę przejęła kasta mameluków. Od 1952 roku, gdy nastąpił przewrót kierowany przez Gamala Abdula Nasera, armia wspierała projekt tworzenia państwa narodowego, pozornie zgodnego z zachodnimi wzorami, ale przesiąkniętego elementami wschodniej satrapii. Bezlitośnie zwalczała wszelkich oponentów, zwłaszcza Bractwo Muzułmańskie, którego przywódców zlikwidowała w latach 50. W latach 1990., przy wsparciu rozrastającego się aparatu służb specjalnych, armia skutecznie spacyfikowała radykalne ugrupowania islamskie atakujące zachodnich turystów.
Egipska armia, dziesiąta pod względem wielkości na świecie, pochłania niemałą część wydatków z budżetu państwa. Korzysta też z hojnej amerykańskiej pomocy wojskowej, będącej zapłatą za utrzymywanie kruchego pokoju z Izraelem (rocznie ok. 1,3 mld dolarów, 40 mld dol. przez ostatnie 30 lat). W zamian Egipt zezwala Amerykanom na korzystanie z przestrzeni powietrznej oraz na transport zaopatrzenia dla wojsk w Afganistanie i Iraku przez Kanał Sueski. Po 2001 roku, gdy okazało się, że główny organizator zamachów z 11 września, Mohammad Atta, był Egipcjaninem, podobnie zresztą jak prawa ręka Osamy bin Ladena, Ajman al-Zawahiri, Egipt stał się ważnym ogniwem koalicji antyterrorystycznej. Współpraca z Amerykanami dostarczyła aparatowi bezpieczeństwa pretekstu do rozpętania kolejnej fali bezpardonowej walki z opozycją, również tą, która zrodziła się podczas protestów z 2005 roku przeciwko namaszczeniu Gamala Mubaraka na "następcę tronu".

W Egipcie niewiele dzieje się bez wiedzy i przyzwolenia armii

Wojsko akceptowało i wspierało niemal trzydziestoletnie rządy Hosniego Mubaraka, wywodzącego się zresztą z kręgów militarnych. Wprawdzie ostatnio niektóre frakcje niechętnie patrzyły na plany przekazania władzy cywilowi Gamalowi Mubarakowi, jednak do ostatniej chwili armia podtrzymywała i współtworzyła dyktaturę. Wojsko angażuje się nie tylko w życie polityczne, ale i gospodarcze: dzierżawi ziemię, prowadzi rozległe interesy, uczestniczy w powszechnej kulturze korupcji. Przykłady błyskotliwych karier w egipskim społeczeństwie to często przypadki wojskowych, którzy przeszli do świata biznesu.
Protestujący traktowali żołnierzy neutralnie lub z sympatią na zasadzie akceptacji mniejszego zła. Egipska armia liczy około 1,3 mln żołnierzy (w tym około 468 tys. w służbie czynnej), tymczasem okryte niesławą, oskarżane o torturowanie opozycjonistów służby specjalne - 1,4 mln funkcjonariuszy. Służby specjalne urosły w siłę w latach 90. na fali walki z islamskim fundamentalizmem, natomiast wojsko utraciło część wpływów, a jego jedność rozerwały zwalczające się frakcje. Poza tym, rządy wojskowych stanowią stały element egipskiej rzeczywistości politycznej: niewielu Egipcjan pamięta czasy sprzed przewrotu z 1952 roku. Pod tym względem sytuacja w Egipcie przypomina tę w Pakistanie, gdzie dyktatura wojskowa przeplata się ze skorumpowanymi rządami cywilów. Dla dużej części społeczeństwa i wielu zagranicznych komentatorów pakistańska armia jest opoką stabilności w pogrążającym się w anarchii kraju, tracącym kontrolę nad częścią terytorium na rzecz al-Kaidy i powiązanych z nią plemion. Podobnie jest w Egipcie, gdzie armię często uznaje się za jedyną gwarancję walki z radykalnymi odłamami islamu oraz lokalnymi ugrupowaniami terrorystycznymi powiązanymi z al-Kaidą.

Co zrobi Rada?

Rada Wojskowa, która właśnie przejęła władzę, bez wątpienia będzie starała się, za pomocą gładkich deklaracji i obietnic bez pokrycia, uspokoić sytuację, która w odczuciu wojskowych szkodzi planom wybicia się Egiptu na liczące się mocarstwo, destabilizuje sytuację na całym Bliskim Wschodzie i podkopuje kruche relacje z Izraelem. W najbliższym czasie niemałym wyzwaniem będzie zażegnanie konfliktu między sztabem generalnym a wywiadem, również ostrzącym sobie apetyt na władzę (zwłaszcza między Husseinem Tantawim, ministrem obrony i lojalnym zwolennikiem Mubaraka, pod koniec lat 90. uważanym za jego następcę, a Umarem Sulaimanem, szefem wywiadu i szarą eminencją z otoczenia prezydenta, dotychczas manifestującym lojalność wobec Gamala Mubaraka).
Rada będzie też starała się rozbić chwiejną jedność opozycji, zjednoczonej protestem przeciwko Mubarakowi, ale podzielonej pod każdym innym względem. Zmuszając prezydenta do ustąpienia, armia dała społeczeństwu substytut sukcesu, który powinien choć w części spacyfikować wzburzone nastroje. Obecna procedura wyborcza - którą junta obiecała zmienić - nakłada ostre wymogi na kandydatów niezależnych, co pozwala domniemywać wygraną kandydata popieranego przez wojsko. Przejściowe rządy wojskowych niewątpliwie zyskają aprobatę lub czynne wsparcie Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej, zaniepokojonych nie tylko możliwością zablokowania Kanału Sueskiego (jednego z głównych węzłów komunikacyjnych świata, przez który przechodzi 15% światowego handlu morskiego) oraz zwyżkującymi cenami gazu, lecz również ryzykiem wzrostu popularności radykalnych odłamów fundamentalistycznego islamu.

Co się stanie z Egiptem?

Świętowanie "zwycięstwa na placu Tahrir" jako triumfu demokracji wydaje się nieco przedwczesne. Wzbierające od 2005 r. protesty społeczne tworzą zaczątki społeczeństwa obywatelskiego, ale do zbudowania uczestniczącej kultury politycznej jest jeszcze daleko. Opozycja polityczna jest słaba, a jej największy odłam to zdelegalizowane Bractwo Muzułmańskie. Stwierdzając oczywiste, warto przypomnieć, że w kręgu kultury muzułmańskiej pojęcie demokracji ma inną treść niż w kręgu kultury zachodniej, zatem kształtujący się model egipskiej, a szerzej bliskowschodniej demokracji może rządzić się całkiem odmienną logiką.
(za stroną internetową "Krytyki Politycznej")

autor: BB, data nadania: 2011-02-13 18:22:33, suma postów tego autora: 4605

+

Rewolucja, rewolucja i po rewolucji.
Jak zwykle.
Ale szanse na zmianę układu geopolitycznego wciąż istnieją.

autor: Angka Leu, data nadania: 2011-02-13 19:31:50, suma postów tego autora: 3102

uwielbiam

"kompetentne" opinie :)
1.4 mln funkcjomariuszy bezpieki.rany chyba wliczajac w to straznikow muzealnych,sprzataczki i obsluge branzy turystycznej :)i niby co maja szpiegowac?powyzej 50% egipcjan zyje w wiochach i malo ich obchodzi co tam wyprawiaja w miastach.
protestujacy do wojska nie odnosili sie neutralnie i czasami sympatycznie tylko entuzjastycznie.powodow jest pare.jednym jest ze to armia zalatwila sadata a nie zadne bractwo innym powodem jest ze wojsko zawsze w takich sytuacjach stawalo po stronie protestujacych.egipcjanie uwazaja ze armia jest gwarantem spokoju a takze ceniona jest za sprzeciw przeciwko objeciu wladzy przez synka mubaraka.
naser zalatwil braci nie z powodu jakis dziwnych teorii tylko dlatego ze cale kierownictwo bylo od 49 roku na uslugach wywiadu angielskiego.na poczatku bracia wspierali nasera a pozniej jak ich mocodawcy zorientowali sie ze z nasera nie bedzie poslusznego zwierzaczka, bractwo zmienilo front o 180 stopni.itd..itp dopiero niedawno w bractwie nastapila reorientacja kiedy do wladzy doszly juz pozniejsze pokolenia.
nie chce mi sie pisac o rzeczach i faktach znanych.
demokracja w stylu zachodnim w egipcie sie nie przyjmie (na szczescie)nie spowodu innego "rozumienia" terminu demokracja tylko widocznego jak na dloni burdelu irackiego i niewydolnosci takiego sytemu szczegolnie w spoleczenstwach o innej strukturze spolecznej.wystarczy sie przejsc po ulicach kairu i posluchac co ludzie sadza o tej "demokracji" zamiast tworzyc z studni wziete teorie.
wielbiciele demokracji "zachodniej" mieszkaja w wydzielonych osiedlach i gadaja o niej przy kawie.dla wiekszosci egipcjan jest ona synonimem coraz wiekszej biedy i tak juz duzej w egipcie.

autor: pazghul, data nadania: 2011-02-13 23:39:58, suma postów tego autora: 1489

pazghul:)

generalnie masz rację ale nie co do demokracji "w stylu zachodnim":)

potoczne opinie są odzwierciedleniem postaw, złudzeń i przekonań, ale nie rzeczywistości, więc co sobie sądzą ludzie na ulicach kairu nie jest argumentem za tym, że demokracja jest zła, chociaż nie można im z tego powodu odmówić prawa do jej odrzucenia

z tym, że trzeba pamiętać ze odrzucając ją odrzucają tak naprawdę nie sama demokrację "w stylu zachodnim" (cokolwiek by to dziwo znaczyło) tylko swoje wyobrażenie o niej

autor: nikyty, data nadania: 2011-02-14 12:07:08, suma postów tego autora: 3572

ZNAMIENNY ENTUZJAZM

Z wypowiedzi pazghula:
"Protestujący do wojska nie odnosili się neutralnie i czasami sympatycznie - tylko entuzjastycznie. Powodów jest parę. Jednym jest to armia załatwiła Sadata, a nie żadne bractwo, innym powodem jest, że wojsko zawsze w takich sytuacjach stawało po stronie protestujących. Egipcjanie uważają, że armia jest gwarantem spokoju, a także ceniona jest za sprzeciw przeciwko objęciu władzy przez synka Mubaraka."

Tytuł artykułu Renaty Włoch: "ODSZEDŁ DYKTATOR, NIECH ŻYJE ARMIA".
Jak widać Renata Włoch uchwyciła jednak egipską specyfikę, czyli to co najważniejsze - znamienny entuzjazm, naszym zdaniem, delikatnie mówiąc, przedwczesny.
Zapewne nie wszystkie grupy społeczne takim obrotem spraw będą w Egipcie usatysfakcjonowane. Z jakimi utożsamia się pazghul nie ma tu większego znaczenia. Liczy się co innego - stan świadomości klasowej i stopień zorganizowania egipskiej klasy robotniczej. Klasowych organizacji robotniczych w Egipcie nie ma, zwłaszcza tych rewolucyjnych.

autor: BB, data nadania: 2011-02-14 15:34:34, suma postów tego autora: 4605

Dodaj komentarz