Anarchiści? To ci pomagierzy reżimu co zbierali podpisy przeciwko obecności Krzyża??
Skoro studenci nie chcą płacić za studia, to kto ma to robić. I jeśli już zidentyfikujemy płatnika, to jego warto by zapytać czy ma ochotę płacić za studia nieznanych sobie osób.
długi, pikieta krotka
przydałabym się anarchistom, i to jeszcze jak!
Wcale nie muszę być narzędziem wroga klasowego.
EDUKACJA
"Będzie to miało też negatywny wpływ na pozycję absolwentów na rynku pracy"
jak obawiacie się negatywnych skutków na rynku pracy to trzeba zdobyć jakiś porządny zawód a nie studiować w nieskończonoć. Tak to można było sobie żyć za czasówe niesłusznego systemu. Teraz potrzebny jest tokarz, ślusarz, hydraulik. Drugi fakultet da wielu z was to tylko jeszcze większa frustracja i tytuł bezrobotnego podwójnego magistra. Np. bibliotekoznawca i kulturoznawca. Zróbcie jeszcze 10 takich fakultetow, a w pośredniaku i tak zapytają - a zawód to pan/pani jakiś ma? ;-)
Właśnie w TV Kalisz powiedział, że ewentualne nie wystawienie go w wyborach to nie tylko działanie na szkodę SLD ale i działanie na szkodę Polski! ;-)
Co za próżne tłuste bydle!
jak sto czy dwieście głosów w wyborach.
bezplatne jedzenie. 170 tys dzieci w Polsce gloduje.
To praca taka zła? Doświadczenie złe? Niesamowite, jakie poglądy mają anarchiści :) Nic, tylko zasiłki brać, opierdzielać się, studiować za free, nic od siebie nie dając, zero wysiłku...
są potrzebni ludzie lepiej wykształceni, nie można za każdym razem argumentować bezcelowo wykształconymi bezrobotnymi, wyższe wyksztalcenie a praca to tylko jedna z wystepujących relacji
Komu jak komu, ale anarchistom przydała by się spora dawka nauki. Dla ich własnego dobra! Na prawdę.
Bo przyznam, że zanim zaczełam czytać anarcho-"tfurczość" na C.I.A - nie wiedziałam, że można być aż tak bardzo nierozgarniętym.
Drodzy anarchiści, był taki okres w historii Polskie kiedy edukacja była bezpłatna, co więcej preferowano na studiach dzieci z rodzin robotniczych (dodatkowe punkty), a to wszystkie w tej przebrzydłej "kapitalistycznej" PRL.
W dzisiejszych czasach na studiach dziennych studiują przede wszystkim dzieci zamożnych rodziców, którzy mogą sobie pozwolić na to, by tak długo byli na ich utrzymaniu.
Przestańmy chrzanić o Jankach Muzykantach. Janek Muzykant siedzi w PGR-rze i pasa krowy, a najpewniej pod sklepem topi swój żywot w winie arizona.
Na bezpłatnej edukacji zyskują w większości bogaci, czyli akurat ci których stać na opłacenie pierwszego, drugiego i trzeciego fakultetu. I niech płacą. A z tego płacenia powinno coś trafić do Janka Muzykanta. O to warto byłoby walczyć w tej chwili. O stypendia socjalne, a nie o fikcję równości.
Janek Muzykant jeśli jest uparty i ambitny to studiuje na płatnych studiach wieczorowych lub na prywatnej uczelni, ponieważ w dzień musi stać na ulicy i rozdawać ulotki o tym, że angielskiego nada uczitsja.
Jankowi Muzykantowi pomóc może wyłącznie system stypendiów socjalnych, praktycznie w tej chwili nieistniejący, by mógł studiować na dziennych studiach. Nic go nie obchodzi i nic mu nie da wizja darmowych studiów, bo jego na te darmowe po prostu nie stać.
I dodajmy, że anarchiści to zwalczali (oczywiście na miarę swych możliwości).
z tego, co mi wiadomo, to chcą, by nie istniały żadne państwa, żadne rządy, żadne podatki i w ogóle nic, co trzyma ludzi razem jako społeczność.
Więc pytam cichutko: kto i za co ma utrzymywać anarchistów? Kto ma ich bronić przed myślącymi inaczej niż oni?
Kto ma opłacić tych broniących?
I wreszcie pytanie podstawowe: co mają ludzie jeść, jeżeli nikomu nie zechce się uprawiać ziemi, a gdy już ktoś ją uprawi, to mu inni plony zszabrują, bo nie będą mieli własnego jedzenia? W co chcą ubierać się anarchiści, jeżeli ludzie nie zechcą dobrowolnie pracować w fabrykach tekstylnych? Gdzie anarchiści zamierzają mieszkać, jeżeli nikomu nie zechce się budować domów? Kto będzie anarchistom wywoził śmieci? - ochotnicy spośród nich samych? A kto zamiatał im ulice?
Na czym to konkretnie ma polegać ten anarchizm? Bo mnie to wygląda na to, że na samych dobrych chęciach i ma to być raczej takie wirtualne dla wszystkich, oprócz samych anarchistów, zarządzających tłumem żelazną ręką.
Albo płacimy za wszystkie tzw świadczenia społeczno - bytowe a więc oświatę, kulturę, zdrowie, usługi komunalne itp albo nie płacimy za nie wszyscy. Ale w takim razie co zrobić z kapitalistami? W trym systemie niestety, żeby było sprawiedliwie trzeba płacić. Żeby było za darmo trzeba zmienić system!
peereli studiowało mniej dzieci ze wsi niż w Polsce "sanacyjnej".
Jak te wskaźniki się kształtowały dla peereli i krajów "zła kapitalizmu", nie podaję, żeby oszczędzić nostalgików zdeformowanych państw robotniczych.
potwierdził NIEsłuszne doniesienia o konsekwentnym zwiększaniu zatrudnienia w administracji centralnej. To chyba wyjaśnia czemu brakuje hajsu na wszystko, co służy obywatelom.
Znowu zachwalasz ten system, w którym po pognębieniu "przedwojennych wyzyskiwaczy" miejsce dawnych elit zajął typ, polujący w Łańsku, jeżdżący na wczasy do Soczi, palący kubańskie cygara i pijący gruzińskie koniaki, który w międzyczasie posyłał na ulice ZOMO, żeby strzelało do protestujących robotników? Zachwalasz system, w którym dygnitarze partyjni wysyłali swe dzieci na zagraniczne stypendia, aby uczyły się zasad zgniłego kapitalizmu?
Czy już naprawdę lewica nie ma lepszych i szlachetniejszych wzorców?
innych praktycznych przykładów wdrażania na naszym gruncie rozwiązań lewicowych. Przed wojną było tego niewiele, nieliczne pozytywne przykłady ginęły w powodzi powszechnej nędzy mas pracujących, a poza tym to było dawno.
Bredni nt. koniaków i cygar nie skomentuję, niech się inni pastwią :-)
@W peereli studiowało mniej dzieci ze wsi niż w Polsce "sanacyjnej".
Po pierwsze w sanacyjnej Polsce dzieci studiujące ze wsi, to dzieci obszarników, po drugie w sanacyjnej Polsce na wsi mieszkało 70% ludności, w PRL 30%.
na wsi polskiej było więcej telefonów i samochodów. Nie zapomnij też podkreślić ilu było lekarzy i nauczycieli.
"Komu jak komu, ale anarchistom przydała by się spora dawka nauki. Dla ich własnego dobra! Na prawdę."
Ulżyłeś sobie trollu, to dobrze, a teraz spadaj na bambusa.
a w krajach "zła kapitalizmu" na wsi mieszkało kilka procent ludności.
Dodam, że obszarników w II RP z natury tej klasy było mało. I wcale nie korzystali oni z jakiejś strasznej prosperity.
Ja mówię o dzieciach chłopów (nie obszarników), którym w II RP łatwiej było studiować niż w peereli.
rozwiązań lewicowych w peereli, przypomniała mi się piosenka:
Wsiąść do rakiety Hermaszewskiego,
Nie dbać o szynkę z komercyjnego,
Ściskając w ręku kartkę na cukier,
Patrzeć jak partia wypina d...
Kiedyś, całkiem niedawno była tu już o tym mowa. "Ze wsi" wcale nie musi oznaczać dzieci chłopskich, mogą to być także dzieci różnych, jak to zdaje się ujął west, szlacheckich niedobitków (i przeważnie tak to zapewne wyglądało). Po drugie, znaczna grupa ludności wiejskiej przeniosła się w PRL do miast, gdzie podjęła naukę i studia. Z punktu widzenia pochodzenia społecznego przynajmniej część z niej (w pierwszym pokoleniu) spokojnie można zaliczać do ludności wiejskiej. I po trzecie, w PRL nie było takiego parcia na formalne wyższe wykształcenie, gdyż na ogół nie wiązało się ono z jakimiś szczególnymi profitami. Teraz oczywiście też nie, ale wygenerowano taką opinię (dokładnie tym samym tłumaczy się większa liczba studentów w krajach kapitalistycznych niż w "peereli").
Panie Kuligowski, człowiek lewicy zawsze będzie zachwalał system i państwo w którym dzieci z rodzin robotniczych były/są faworyzowane w rekrutacji na studia. I zawsze będę twierdził, że system w którym to możliwe, to najlepszy i najszlachetniejszy wzór. Pan, ABCD, kwak i inni macie inne wzorce, są one jednak obce ideałom postępu i egalitaryzmu stąd mogą być niezrozumiałe dla ludzi lewicy.
"a czego tak właściwie chcą anarchiści?
z tego, co mi wiadomo, to chcą, by nie istniały żadne państwa, żadne rządy, żadne podatki i w ogóle nic, co trzyma ludzi razem jako społeczność."
Anarchiści chcą społeczeństwa opartego na woluntarystycznych i nie-hierarchicznych organizacjach.
"Więc pytam cichutko: kto i za co ma utrzymywać anarchistów? Kto ma ich bronić przed myślącymi inaczej niż oni? Kto ma opłacić tych broniących?"
Te wszystkie zadania spoczywają na barkach samych zainteresowanych.
"I wreszcie pytanie podstawowe: co mają ludzie jeść, jeżeli nikomu nie zechce się uprawiać ziemi, a gdy już ktoś ją uprawi, to mu inni plony zszabrują, bo nie będą mieli własnego jedzenia? W co chcą ubierać się anarchiści, jeżeli ludzie nie zechcą dobrowolnie pracować w fabrykach tekstylnych? Gdzie anarchiści zamierzają mieszkać, jeżeli nikomu nie zechce się budować domów? Kto będzie anarchistom wywoził śmieci? - ochotnicy spośród nich samych? A kto zamiatał im ulice?"
Ale czemu nagle te wszystkie czynności mają zaniknąć ??? Nie rozumiem twego toku myślenia.
"Na czym to konkretnie ma polegać ten anarchizm?"
http://www.anarchifaq.most.org.pl/SekcjaA.html
http://www.anarchifaq.most.org.pl/SekcjaB.html
"Bo mnie to wygląda na to, że na samych dobrych chęciach i ma to być raczej takie wirtualne dla wszystkich, oprócz samych anarchistów, zarządzających tłumem żelazną ręką."
Masz nikłe pojęcie nt. anarchizmu, przeczytaj zalinkowane strony, to może trochę ci się rozjaśni.
Trzeba powiedzieć wyraźnie, że anarchiści z połowy XIX wieku i początków wieku XX nie maja nic ale TO NIC wspólnego z obecnymi polskimi "anarchistami". Obojętnie jak bardzo bedziemy krytyczni wobec takich ideologów anarchimu jak Bakunin, Kropotkin, Sorel czy Machno - to jednak zaliczali sie oni do szeroko rozumianego ruchu robotniczego. Czego w rzaden sposób nie mozna powiedziec o obecnych "anarchistach".
Nie ma nie tylko rzadnej ciaglosci historyczno/organizacyjnej i ideologicznej ale nawet zbierznosci pomiedzy przedwojenna Federacja Anarchistyczna a tym co jest nazywane teraz"anarchizmem". Wystarczy przypomniec iz ten samozwa}czy "anarchizm" byl dzielem takich ludzi jak: Waluszko, Kurzyniec, Galinski i w bardzo duzej czesci przez: "Pomarenczowa Alternatywe" i "WiP"!
I pewnie dzieci z robotniczych rodzin dostawały punkty za pochodzenie, przy rekrutacji na uczelnie wyższe...
Rozumiem, że dla "mędrca" Kuigowskiego, przed wojną nie było "przedwojennych wyzyskiwaczy" tylko "panowie, którym społeczeństwo po prostu służyło". Stąd ten cudzysłów. PRL natomiast "był złem wcielonym", chyba dlatego bo państwo preferowało prywatne rolnictwo, bo rozwijały się w tym kraju PRYWATNE warsztaty rzemieślnicze (http://www.wolomin.tylko.to/historia/36-prl/104-Rzemioslo-w-okresie-PRL.html -> "W epoce liberalnej dekady Gierka (1970-1980) rzemiosło przeżywało bujny rozwój, chociaż krępowały je różne ograniczenia i ucisk podatkowy. Zakłady rzemieślnicze pracowały na pełnych obrotach, ich właściciele osiągali duże zyski. Po zmianach w systemie administracyjnym kraju, 1 czerwca 1975 roku dokonano reorganizacji rzemiosła. W skład Warszawskiej Izby Rzemieślniczej weszły teraz cechy wielobranżowe z powiatów podstołecznych, które zostały przyłączone do województwa stołecznego, w tym i cech wołomiński."), funkcjonowały prywatne punkty usługowe. Po prostu "komunizm" całą gębą...
Czy choćby Bogdana Klicha i Skibę. "Anarchiści", że hohoho...
Musimy się pogodzić że polegliśmy, on przytoczył 23987 niepodważalnych źródeł na poparcie swojej tezy ;)
"Trzeba powiedzieć wyraźnie, że anarchiści z połowy XIX wieku i początków wieku XX nie maja nic ale TO NIC wspólnego z obecnymi polskimi "anarchistami"."
No to chyba logiczne, jak mają mieć coś z nimi wspólnego jak tamci już od dawna nie żyją :) Nie rozumiem o co tobie biega ??? Robisz za anarchistyczną wyrocznię strzegącą czystości "wiary" ???
"Obojętnie jak bardzo bedziemy krytyczni wobec takich ideologów anarchimu jak Bakunin, Kropotkin, Sorel czy Machno - to jednak zaliczali sie oni do szeroko rozumianego ruchu robotniczego.Czego w rzaden sposób nie mozna powiedziec o obecnych "anarchistach"."
A co to ma to rzeczy ??? Anarchistą nie jest się z pochodzenia, tylko z przekonań i praktyki. Przecież taki Bakunin czy Kropotkin byli z pochodzenia szlachcicami. I jeszcze jedno, nazywanie Sorela, anarchistą to dosyć duże przegięcie.
"Nie ma nie tylko rzadnej ciaglosci historyczno/organizacyjnej i ideologicznej ale nawet zbierznosci pomiedzy przedwojenna Federacja Anarchistyczna a tym co jest nazywane teraz"anarchizmem"."
No i ???
"Patrzeć jak partia wypina d..." ostatni akapit przekręciłeś. Tam było wprost, personalnie - "Patrzeć jak Gierek ma wszystko w dupie". Przynajmniej ja to tak zapamiętałem.
Gdzie ci anarchiści, prawdziwi tacy,
mmm, orły, sokoły, herosy!?
Gdzie ci mężczyźni na miarę czasów,
gdzie te chłopy!? - Jeeeee!
Kiedyś to anarchiści bomby podkładali, zamachy organizowali... a teraz? Zwykłe popierdółki się ostały ;-)
Ostatni wielki to chyba Linda był w ekranizacji "Historii jednego pocisku" ;-)
Cech wołomiński i cech pruszkowski przetrwały na długo nawet zmianę systemu
Faktem jest, że ten brak "ciągłości organizacyjnej i ideologicznej" wśród współczesnych "anarchistów" skutkuje i u nich również spustoszeniem myślenia politycznego.
No ale jeśli w Polsce "anarchizm" był niejako w społecznym odczuciu przywracany do życia jako nurt ideowy czy bardziej środowisko "apolityczne" (koleżeńskie) przez Klicha, Skibę czy choćby Jana Marię Rokitę, to naprawdę nie może dziwić dzisiejsza postawa anarchistów. Odnowiciele "ruchu" narobili tyle syfu, że do dziś nie można go posprzątać...
I jeszcze do tragikomicznego abcd:
Pozwolę sobie przywołać bardzo ważne opisy II RP z pewnego reportażu, o którym zapewne taki "znawca tematu" jak abcd doskonale wie, ze istnieje:
"Większość polskiej ziemi należy do wielkich magnatów"
"Czarująca arystokracja posiada większość ziemi, żyje na wysokim poziomie i płaci służbie równowartość 20 amerykańskich centów dziennie"
"Czar polskiej arystokracji, piękno jej kobiet, odwaga jej mężczyzn są ogólnie znanymi faktami. Ale tak, jak niewielu Amerykanów jest w stanie wyobrazić sobie nędzę polskiej wsi, gdzie czteroosobowa rodzina żyje często za 180 dolarów rocznie, tak niewielu Amerykanów może wyobrazić sobie splendor bogatego polskiego establishmentu"
"Bogacze siedzą w wyniosłych ławach w kościołach katolickich, wracają do swoich wspaniałych domów eleganckimi samochodami, które do połowy kół zanurzone są w błocie"
"Polacy nie są gotowi do tego, by się rządzić sami, dlatego muszą być prowadzeni przez arystokratów. Są w naturalny sposób wspierani i finansowani przez wielkich feudalnych obszarników (sic!), jak Potoccy, Radziwiłłowie, Sapiehowie, Lubomirscy – książęce rody, które kiedyś władały wielkimi obszarami, obecnie znajdującymi się w granicach Rosji Sowieckiej"
"Wielu wieśniaków nigdy nie ogląda mięsa, chleba, mleka, żyje tylko na ziemniakach. Rosnąca rzesza bezrolnych chłopów zaludnia miejskie slumsy albo zastanawia się nad rewolucją"
Tą historie przeczytałem przed momentem w ksiązce por Mieczysława Kocyłowskiego ps CZarny,
Kocyłowski był aresztowany w marcu 1945 i siedział w więzieniu w Rzeszowie, gdzie był bity i torturowany. Spotkał tam Jana Gomułkę, brata sekretarza KC Władysława. Jan został skazany na karę śmierci za "mokrą robote na sowieckich żołnierzach, którzy z bronią w ręku rabowali Polaków".
Za "posiadanie broni i przynależność do bandy NSZ" wyrokiem sądu WSR w Rzeszowie skazany i rozstrzelany został 11.07.1946 na zamku w Rzeszowie.
A jego brat, podlec, Władysław Gomułka dalej działał ramię w ramię z mordercami Jana Gomulki budująć socjalizm i utrwalając władzę ludową. Szubrawiec.
Czytam te historie komuny 1944-1963 i po prostu nie mogę. Co za skala podłości, co za bydlaki. Kanalie.
A dziś nie brak judaszy którzy będą bronić te ścierwa.
No tak, przecież dla marksistowsko-leninowskiego dogmatyka komunizm jest wtedy, kiedy "robotnicy" i "chłopi" - czyli partyjne kierownictwo - jest w posiadaniu nawet sklepu warzywniczego na osiedlu.
Za to drugi dogmatyk chce mieć moc oceniania, co jest lewicowe, a co nie. "Ekspert" ów (zapewne ze stalinowskiej szkoły ewicowości) zapomniał jednak, że lewica to nie tylko pełna micha. Choć pół biedy, gdyby PRL przynajmniej tę pełną michę wszystkim zapewniał.
Stawiania z szeregu z innymi forumowiczami, a w domyśle - Pinochetem, Hitlerem, Chrystusem i smokiem wawelskim nawet nie będę komentował. Typowy chwyt przy braku argumentów.
Neofito drogi, uważasz, że nazywając kogoś "dogmatykiem" posługujesz się "argumentami" w tej "wymianie uprzejmości"? Pewnie tak, ale to tylko świadczy o twojej niskich lotów predyspozycji do stosowania zabiegów erystycznych.
Potwierdzasz jedynie, że nie dostrzegasz różnic występujących pomiędzy PRL a np. innymi krajami obozu tzw. realsocjalizmu. Ględzisz za to o "komunistycznych władzach", choć jakbyś znał historię ruchu robotniczego, to wiedziałbyś, że polski rewolucyjny ruch robotniczy został przejechany walcem wielkiej czystki. Walkę z "dogmatyzmem" "fanatyzmem" i "ortodoksją" prowadzono już w... PRL. Dlatego też wielu sobie ceni, że był to "najweselszy barak w Europie", gdzie w zasadzie zbiurokratyzowane system gospodarczy i społeczny zaczął się najwcześniej rozsypywać z całego bloku realsocjalizmu. Nie bez przyczyny, przywołałem te informacje o prywatnym rolnictwie czy rzemiośle. W pewnym sensie tak rolnictwo jak i rzemiosło zaczynało zaburzać "dyktaturę proletariatu" i rozmiękczać ten system zupełnie.
To "prywata" stawała się wzorem dla innych, a nie interes własności społecznej czy nawet tej upaństwowionej.
W urządzonych "dogmatycznie" "barakach socjalizmu" żaden byle prywaciarz nie mógłby sobie na tyle pozwolić ile w PRL. Czy ludzie w tych "dogmatycznych" krajach przymierali głodem? Prywaciarz w Polsce zwyciężył i do dziś trzyma się mocno i przy okazji innych za mordę. To on stanowi wzór do naśladowania w tym społeczeństwie, nawet dla ludzi pracy najemnej, robotników. Nie stało się to jednak przez "komunistów" a a wyniku niekonsekwencji działań władz po 1945 roku, które nie chciały sobie zaszkodzić u reprezentantów drobnej własności rolnej czy usługowej.
Czy to może jednak dziwić, skoro po wojnie duży udział w kształtowaniu rzeczywistości społeczno-politycznej, wpływaniu na nią mieli socjaliści z PPS - choćby Ludwik Grosfeld czy Oskar Lange.
"Komunistom" powojennym można zarzucić, że torowali drogę odradzaniu się prywatnej własności, że niedostatecznie próbowali ją okiełznać, stanąć jej na przeszkodzie i dążyć do zatarcia różnic między przemysłem i drobną własnością środków produkcji. Z tej sytuacji czerpała pewne korzyści biurokracja zarządzająca zakładami pracy.
Nie oznacza to jednak, że PRL jest tylko i wyłącznie godny potępienia. Właśnie dlatego, że przedwojenni wyzyskiwacze - kapitaliści i obszarnicy zostali wywłaszczeni w tej PRL, przeprowadzono uprzemysłowienie kraju, wielu ludzi wreszcie uzyskało awans cywilizacyjny i społeczny, ten okres nie można całkowicie spisywać na straty i potępiać w czambuł. Nie można też nie docenić istniejących w PRL urządzeń socjalnych, wszelkich funduszy spożycia zbiorowego. Lekceważenie tych zdobyczy w imię poprawnego politycznie dziś antykomunizmu czy nawet bardziej antysocjalizmu nic nie kosztuje - jest w końcu tak tolerowane przez prawicę, która i tak już zdołała do swoich celów wykorzystać wielu naiwnych neofitów. Mówienie "o większych rozwarstwieniach społecznych w PRL" w porównaniu do rzeczywistości obecnego kapitalizmu jest - jak na byłego "trockistę" przystało - petryfikacją szczególnego nieuctwa pokolenia wychowanego na bajdurzeniach UPR-owców, narodowców i "prawdziwych narodowych liberałów", o tym jak to "komuniści, namiestnicy Moskwy odebrali własność Polakom i zaprowadzili ustrój niewolniczy". Może Kuligowski już zapatrzył się, ale w prawo? Dochodzę do wniosku, że wielu byłych "trockistów" (nie czytających zresztą Marska ani Trockiego) tak ma...
dzielnie wypatrując wśród niekomunistycznych lewicowców fanów UPR, narodowców i narodowych liberałów!
W PRL-u, owszem, istniała dyktatura, ale nad proletariatem. Elity polityczne petryfikowały ten system do momentu, w którym spostrzegły, że restauracja kapitalizmu będzie korzystniejsza dla nich samych. A skoro nawet wierchuszka partyjna rozumiała, że nie będzie czerpać korzyści z utrzymywania takiego dziadostwa, to nietrudno sobie wyobrazić, jak bardzo zmiany tego systemu chcieli ci, którzy w teorii mieli czerpać z niego największe korzyści - czyli robotnicy i chłopi. Ale pewnie o wystąpieniach robotników w PRL i ich postulatach Kotarski nie słyszał.
Cała reszta tego przydługiego wywodu to typowe wycieczki ad personam (które notabene, w wykonaniu Kotarskiego, przybierają postać "chwytów erystycznych wysokich lotów":))), okraszone zrzucaniem winy za kiepskie funkcjonowanie państwa komunistycznego na... socjalistów z PPS.:)))
PS. Swoją drogą opierając się na przeświadczeniu, że danego państwa nie można potępiać całkowicie, bo uprzemysłowienie kraju, bo awans cywilizacyjny, społeczny itd., można by bronić niejednego prawicowego reżimu.
punktów za pochodzenie dla dzieci robotniczych.
Trudno nie przypomnieć anegdoty. Chruszczow pochwalił się de Gaulle`owi, że w Związuniu nie ma antysemityzmu, bo w Teatrze Bolszoj jest spory procent artystów żydowskich.
- A ilu macie Żydów w Operze Paryskiej? - pytał triumfujący Chruszczow.
- My Żydów nie liczymy - odpowiedział de Gaulle.
Podobnie z robotnikami. W krajach cywilizowanych ich dzieci miały dostęp do mediów i bibliotek i żyły na prZyzwoitym standardzie, więc mogły zdawać na studia bez sztucznych preferencji.
A w peereli robotnik tyrał i żył w nędzy, więc niewiele mógł dzieciom przekazać.
Punkty za pochodzenie kompromitowały mit bezklasowego społeczeństwa socjalistycznego, które rzekomo istaniało w peereli.
niestety, w tym wypadku reprodukujesz mity, rozpowszechniane ptrzez SLD-owskich liberałów, żeby utrzymać poparcie wśrod nostalgików peereli.
Gdyby w Polsce po wojnie nie było realsocjalizmu tylko jakiś sensowniejszy ustrój, to migracja ze wsi do miast byłaby szybsza. W zachodnioeuropejskich krajach kapitalistycznych, wieś po roku 1945 opustoszała.
Szlachta w Polsce nie była jakąś superuprzywilejowaną kastą z piekła rodem. W I Rzeczypospolitej liczyla ok. 10% ludności.
Nic złego w tym, że dzieci szlacheckie studiowały w Polsce międzywojennej. Ciekawe natomiast, że o to samo łatwiej niż w peereli było dzieciom chłopskim. Bo peerela zamroziła anachroniczne podziały społeczne.
A także - używając modnego określenia - "dystynkcje". Nieprzypadkowo karykatura Mleczki ośmieszała snoba chwalącego się: jestem magister. Dla przyjaciół megi.
W peereli istniała też blokada dostępu do studiów uważanych za atrakcyjne. Na przykład, miejsca na kierunkach artystycznych były zarezerwowane dla dzieci prominentów tej części środowiska literackiego, aktorskiego itd., która popierała reżim.
Co więcej, prasa oficjalna wychwalała ten stan rzeczy. Jeśli przyszły aktor ma rodziców-aktorów, to czegoś od nich nauczy się w domu, więc kształcenie go na uczelni będzie tańsze - twierdził jeden ze znanych jak zły szeląg reżimowych felietonistów.
Czyli, jeśli ktoś nazywał się Kłonica, to mógł się nauczyć najwyżej mlócenia, ale już nie aktorstwa (choćby był drugim Keanem albo Talmą).
Dlaczego Związunio z wielkiej litery a peerela z małej?
@"A w peereli robotnik tyrał i żył w nędzy, więc niewiele mógł dzieciom przekazać."
Gdyby robotnicy wiedzieli wówczas że zwalczając PRL, zwalczają swe i swych dzieci miejsca pracy, to by przyjęli te "nędzę" bez szemrania, jako dar niebios.
To się mu chwali. "Umysł rozciągnięty przez choćby jedną nową wiadomość nigdy nie powróci do poprzedniego stanu".
Tak cichutko pytam, bo po wypowiedziach można odnieść wrażenie, że TOWARZYSZE MAJĄ TO W DUPIE!!!
(do cenzury na tym portalu. słowo dupa nie jest przekleństwem, ani innym słowem niecenzuralnym)
"Gdyby robotnicy wiedzieli wówczas że zwalczając PRL, zwalczają swe i swych dzieci miejsca pracy, to by przyjęli te "nędzę" bez szemrania, jako dar niebios."
Robotnicy zwalczając PRL, zwalczali pączkującą czerwoną burżuazję. To PZPR wprowadził w Polsce kapitalizm, a nie pracownicy.
Skończmy z tymi mitami na lewicy. Garstka politykierów wprowadziła kapitalizm przeciw milionom. I żadnego Midan Tahrir nie było. Jakoś mało zależało tym milionom skoro tak ochoczo zgodzili się na zachodnie dobrodziejstwa (bezrobocie, bezdomność, rozwarstwienie społeczne, u włądzy kliki polityczno-kryminalne). Zamiast bajek poczytaj Davida Osta.
"Garstka politykierów wprowadziła kapitalizm przeciw milionom."
To ta garstka dzierżyła władzę i decydowała o kierunku polityki ekonomicznej.
"Jakoś mało zależało tym milionom skoro tak ochoczo zgodzili się na zachodnie dobrodziejstwa (bezrobocie, bezdomność, rozwarstwienie społeczne, u włądzy kliki polityczno-kryminalne).
Rządy komunistów, szczególnie te z lat 80-tych skutecznie zohydziły pracownikom socjalizm, chyba pod każdym względem (choć tak naprawdę ta polityka z miała z socjalizmem niewiele wspólnego). Więc nie dziw się że chwytali się każdej dostępnej alternatywy, która dawała nadzieje na lepsze życie (zachodnioeuropejski kapitalizm).
@To ta garstka dzierżyła władzę i decydowała o kierunku polityki ekonomicznej.
No i co z tego? W Egipcie, carskiej Rosji, etc. też władzę dzierżyła garstka ale jeśli lud miał inne zdanie od rządzących przeganiał ich. W 1989 nikt kapitalizmu nie przeganiał.
@Rządy komunistów, szczególnie te z lat 80-tych skutecznie zohydziły pracownikom socjalizm, chyba pod każdym względem (choć tak naprawdę ta polityka z miała z socjalizmem niewiele wspólnego). Więc nie dziw się że chwytali się każdej dostępnej alternatywy, która dawała nadzieje na lepsze życie (zachodnioeuropejski kapitalizm).
Sam wiec potwierdzasz, że jednak nikt nie chciał bronić PRL tylko tęskniono do kapitalizmu. Co nijak nie zmienia faktu, że gdyby robotnicy wiedzieli wówczas że zwalczając PRL, zwalczają swe i swych dzieci miejsca pracy, to by przyjęli rządy PZPR bez szemrania, jako dar niebios.
Migracje do miast w kapitalizmie i np. w PRL noszą cechy wspólne, nie są jednak zjawiskami tożsamymi. Tam nastąpiło wpędzenie ludzi do kilku ew. kilkunastu wielkich ośrodków, Polska Ludowa natomiast równomiernie rozbudowała sieć osadniczą. W PRL rzeczywiście zakonserwowano niektóre przeżytki społeczne. Wcale jednak nie jest powiedziane, że inny system społeczno-gospodarczy by je wyeliminował. To że kapitalizm w okresie tak gdzieś do poł. lat 70. (być może) wyrównywał pewne dysproporcje społeczne, częściowo likwidując związane z nimi "dystynkcje", nie oznacza jeszcze, że u nas byłoby podobnie.
"W 1989 nikt kapitalizmu nie przeganiał."
Trudno przeganiać coś co jeszcze się nie uformowało, ale protesty były i wtedy.
"Sam wiec potwierdzasz, że jednak nikt nie chciał bronić PRL tylko tęskniono do kapitalizmu."
PRLu nie broniła już nawet władza, a co dopiero społeczeństwo. Ale proszę nie robić z ówczesnych pracowników jakiś liberalnych fanatyków, ludzie naprawdę mieli już dość komunizmu.
"Co nijak nie zmienia faktu, że gdyby robotnicy wiedzieli wówczas że zwalczając PRL, zwalczają swe i swych dzieci miejsca pracy, to by przyjęli rządy PZPR bez szemrania, jako dar niebios."
Robisz z III RP jakieś piekło, przy której PRL to była rajska kraina. Trochę to niepoważne.
Ciekawy wzór do naśladowania dla publicysty "Obywatela". Choć dla funkcjonariusza nomenklaturowo-neoliberalnej prasy bardziej zrozumiały.
"Robisz z III RP jakieś piekło, przy której PRL to była rajska kraina. Trochę to niepoważne."
Powiedz to Polakom żyjącym w biedzie, albo tym zagrożonym. Jest ich około 13 mln...
Powiedz to też tym, którzy w III RP stracili pracę i żyją na zasiłku ponieważ pracy tutaj dla nich żadnej nie ma.
No ale PRL to przecież był kraj wręcz faszystowski, o czym nam już powiedział "ekspert" w tym temacie, czyli P. Kuligowski...