Przebrzydli komuniści w PRL-u wydali pisma zbiorowe Bakunina. A anarchiści są tak dogmatyczni, że poza panegirykami na swój własny temat, nie w stanie nic stworzyć.
"A anarchiści są tak dogmatyczni, że poza panegirykami na swój własny temat, nie w stanie nic stworzyć."
Przyganiał kocioł, garnkowi ???
Gdybyś miał choć minimalne pojęcie na ten temat, to byś wiedział, że polskie wydanie dzieł Bakunina jest jednym z gorszych wydań na świecie, nawet w ZSRR wychodziły lepsze opracowania. Teksty są okrojone z przyczyn ideologicznych, nie weszły do zbioru najważniejsze pisma, za to dużo takich które nie mają większej wartości, poza dowaleniem Bakuninowi itp.
wydawano książki o anarchizmie. Tyle że były to dosyć obrzydliwe paszkwile na wszystkich którzy nie akceptowali jedynie słusznej wykładni radzieckiego komunizmu, pisane przez partyjnych "specjalistów". To samo zresztą tyczy się np. krytyki Róży Luksemburg. Z drugiej strony dzięki temu zainteresowałem się czym jest anarchizm i lewicowy komunizm, skoro aparat propagandy państwowego kapitalizmu tak je atakował.
Wydanie Bakunina w Polsce miało na celu jego dyskredytację - nawet nie tyle jego samego, co anarchizmu jako idei i jako ruchu politycznego. PRL tak właśnie obchodziła się z konkurencją dla partyjnego stalinizmu - jedynie słusznej "marksistowskiej" wykładni i ideologii - i jego postalinowskich mutacji.
Jaki "radziecki komunizm"? Czyżby "radziecki komunizm" przetrwał do czasów Chruszczowa czy Breżniewa? Może "radziecki komunizm" występował w Polsce? Może był w ogóle "sowiecki"? Może to był "kapitalizm radziecki i komunizm sowiecki" jednocześnie?
Już to widzę, jak anarchiści tolerowaliby literaturę marksistowską, krytyczną wobec ich teoretyków lub ich działaczy. Już dzisiaj CIA cenzuruje komentarze wszelkich tzw. autorytarnych komunistów czy rzekomych stalinowców, gdyż ci podobno upowszechniają "defetyzm" i pewnie jeszcze "zdradę".
Bakunin miał sporo racji w ocenie instrumentalnego wykorzystywania religii - zwłaszcza tej zinstytucjonalizowanej - przez elity władzy (despotie teokratyczno-kapłańskie, królowie "Dei gratiae" w średniowieczu i w absolutyzmie, religia jako zasłona interesów klasowo-ekonomicznych, religia jako pretekst do wywoływania wojen etc.). Wielu przywódców i władców miało skłonność do stawiania się na miejscu Boga wobec poddanych im społeczeństw. Widać to również na współczesnych przykładach jedynie pozornie ateistycznych państw Stalina, Mao czy Hodży - nowych "ubóstwionych" carów, cesarzy i królów, przebranych dla niepoznaki w czerwone szaty... Trzeba również przyznać, że filozofia Bakunina odbiła się szerokim echem w ruchu anarchistycznym, by podać przykład burzenia kościołów podczas rewolucji hiszpańskiej.
Jednak wydaje się, że Bakunin przesadzał w ocenie Biblii i judeochrześcijaństwa. Trudno uznać Biblię za księgę w pełni spójną w swoim przekazie, bo powstawała na przestrzeni wielu wieków i miała wielu autorów, ale można znaleźć w niej również przekaz antyautorytarny i antydespotyczny. Np. w Starym Testamencie są fragmenty ostro potępiające despotycznych władców Tyru (Ks. Ezechiela 28: 1-19 - "przeciw władzy Tyru") oraz Babilonu (Ks. Izajasza 14: 1-21 - "satyra na tyrana"), z których obaj przypisywali sobie boską rangę. Z kolei w Nowym Testamencie Jezus mówi: "Wiecie, iż książęta narodów nadużywają swej władzy nad nimi, a ich możni rządzą nimi samowolnie. Nie tak ma być między wami. (...)" (Ew wg Mateusza 20:25-28), a podczas kuszenia na pustyni Szatan oferuje Jezusowi władzę nad królestwami świata, która - jak utrzymuje - została mu (Szatanowi) poddana (Ew wg Łukasza 4: 1-13). Jezus wygłasza również całą mowę przeciwko nadużyciom "uczonych w Piśmie", czyli - w pewnym sensie - duchownych swoich czasów (Ew. wg Mateusza 23.). Wg Biblii, Bóg Jahwe dopuszcza kilkakrotnie do zburzenia świątyni jerozolimskiej, kiedy świątynia ta zostaje zaprzedana obcym bogom i przekupniom... Z drugiej jednak strony, nowonawrócony "apostoł pogan" Paweł pisze później w swoich listach, że "wszelka władza pochodzi od Boga" (List do Rzymian - tak, tam władza miała się mocno! - 13:1b)...
Tak czy inaczej, judeochrześcijaństwo - samo w sobie - nie jest aż tak autorytarne, jak widział je Bakunin (np. w rozprawie "Państwo i Bóg"). Jego wnioski wynikały zapewne z obserwacji zinstytucjonalizowanej i zdegenerowanej, a jednocześnie pozostającej w sojuszu z państwem, religii judeochrześcijańskiej w XIX wieku (prawosławia w Rosji, katolicyzmu i protestantyzmu w Europie środkowej i zachodniej). Jak przyznawał Bakunin, przyczyniło się do nich również oddawanie quasi-boskiej czci carowi - skądinąd zwierzchnikowi Świętego Synodu - w Rosji, tej Rosji, która stała się miejscem tak narodzin, jak i śmierci jego filozofii.
Poglądy tego filozofa, jak i poglądy większości filozofów - zwłaszcza tych kontestatorskich, nie przystają jednak w żadnym stopniu do współczesnej rzeczywistości, w której liczy się tylko "elastyczność", dostosowywanie się do nowych, zmiennych - coraz bardziej skomercjalizowanych i stechnicyzowanych - warunków życia. Przynajmniej pozorna pokora, a nie - walka, zachowawczość, a nie - wywrotowość. Należy włożyć je między baśni, w których zawsze jednak jest jakieś ziarno prawdy...
Alić zachowaj umiar w szafowaniu takimi określaniami jak "cenzura", gdyż narażasz swoje imię na śmieszność. Nie jestem entuzjastą portalu CIA, jednakże porównywanie sytuacji w której za publikację wydanej przez siebie książki idzie się co najmniej do więzienia, z moderowaniem komentarzy na portalu internetowym jest co najmniej zabawne. Krytykować można ten portal np. za fakt ograniczania dyskusji w ramach ruchu anarchistycznego, a od portalu o takiej a nie innej nazwie można by oczekiwać czegoś innego, ale poza tym tak to się już przyjęło, że istnieje danego medium redakcja i nie jest cenzurą publikowanie jedynie tekstów które do danej polityki redakcyjnej pasują, dlatego np. nie znajdziemy encyklik JPII w tygodniku "Nie", ani przemówień Lenina w Naszym Dzienniku.
bardzo szkolna próba rekonstrukcji poglądów bakunina. literatura absolutnie nieadekwatna (prace Uglika są wybitnie słabe), nie mówiąc o cytowanych lekturach prosto z ław akademickich.
"Lewicowy komunizm"-co w ogóle znaczy? Jaki komunizm jest nielewicowy?
coś słabo u ciebie ze znajomością klasyki skoro nie wiesz czym jest lewicowy komunizm. Temat w PRLu pomijany, ale doczytaj sobie coś więcej niż PRLowski bełkot.
Jak często mówię Bakuninem. Dużo mnie chyba łączy z tym człowiekiem. Prawdziwy idealista jakich naprawdę niewielu na świecie było. Ale tacy ludzie niestety przegrywają...
Trzeba się wyzbyć skrupułów, nauczyć cynizmu, bo świat taki właśnie jest. Jak nie potrafisz, to Cię zjedzą, przepadniesz...
to jakbyś bardziej mówił Nietzschem ;)
ale żeby zaraz Nietzschem?
o tezę, że Nietzsche i Bakunin mentalnie niedaleko od siebie stali. nie odmawiam Ci tym samym "bakuninizmu" !
czynili co prawda ciut inaczej, po innych stronach barykady też byli. ale mentalnie byli bliscy.
ot, negacja dla jednego i drugiego stanowi przewartościowanie aktualnego systemu wartości, podejmowana była w imię rozszerzenia wolności, w imię wolności absolutnej.
gdyby tak jeszcze u nietzschego kserokopię stirnera chcieć zauwazyć, to naprawdę anarchiści nowego patrona mogą mieć ! :D
Choć te idealistyczne teorie najbardziej cenię. Życie społeczne i polityczne kieruje się jednak innymi zasadami. A walka z nimi jest jak walka z wiatrakami. Idealistyczne teorie sa jedynie jak drogowskaz, dobre w dłuższym okresie czasu dla przemiany świadomości i mentalności. Spełniają role wychowawczą i wpływają na wewnwnętrzny rozwój człowieka. Wewnetrzny, bo na zewnątrz nadal potrzebny jest brak skrupułów i wyrachowanie, bo taki jest niestety jeszcze swiat. Albo on ciebie albo ty jego ;-).
Ja staram się stąpać mocno po ziemi, dlatego anarchista nie mógłbym być. Idealistyczne poglady anarchistów skończyły sie dla nich tym, że choc poparli rewolucję rosyjską, to potem stali sie jej ofiarami. Podobnie w Hiszpani. Ja ofiary z siebie zrobic nie dam ;-). W życiu prywatnym mozna byc idealistą, w zyciu publicznym, społecznym to nie wychodzi. Idealisci ciągle przegrywają z cynikami i oportunistami.
tu jednak malutka polemika. co sprawia, napędza, że warto iść po trupach, po wertepach do celu ? być cynicznym i kunktatorskim ?
ano nic innego jak idea. to, że dominującą jest obecnie ciepła woda w kranie, dupa na ekranie, muszę fajniejsze auto niż sąsiad, i proszek co weekend w nozdrzach...to nic nie zrobisz.
myślę ze to właśnie ideowość jest pierwszą determinantą "czynu" i "działania". a no że przy okazji pare głów strącić trzeba, na szabelkę wyskoczyć z kim popadnie (bakunin) to tak, właśnie kierowanie się ideami. Jak odczytywać Bakunina zdanie że najpierw trzeba wszystko zburzyc, by dopiero coś zbudowac ?"
czysty nihilizm. i racje ktoś miał pisząc, że twarde kierowanie się zasadami, ideałami w starciu z rzeczywistością wprost do nihilizmu prowadzi.
O sobie jako jednostce i moim stosunku do idei. Ty piszesz tak: "tu jednak malutka polemika. co sprawia, napędza, że warto iść po trupach, po wertepach do celu ? być cynicznym i kunktatorskim ?" - I to zdanie tyczy sie ludzi w cos mocno zaangazowanych, za czym ida ich jakieś czyny.
Ja miałem na mysli własne subiektywne podejście do wszystkiego co się wokół mnie na tym świecie dzieje. Nawiasem mówiąc jesli sie nad tym zastanowię, moja idea nie została jeszcze przez nikogo spisana i spisać siejej nie da. Zbyt często ewoluuje. Jest bardzo ogólna. Tak naprawdę oparta przede wszystkim na moralności i wartościach etycznych. Bo jeśli nawet mówię w kategoriach interesu, to biore pod uwagę ten interes, który wybiera moja moralność. Ona jest źródłem. To pozwala mi w moich ocenach i wyborach, byc bardzo elastycznym. Moge mówić coć Bakuninem czy Marksem a innym razem Kantem (w sferze indywidualnej moralności nie znam lepszych zasad niż jego imperatywy kategoryczne, proste i doskonałe), ale moge i Kautskym czy nawet Bernsteinem. Dlatego wybieram sobie co chcę od każdego myśliciela i z każdej filozofii, bo wartość większości z nich jest bardzo fragmentaryczna. Parę fajnych myśli i kupa różnych bzdur. Znajduję w nich rzeczy, które podzielam i które odrzucam. Wydaje mi sie to naturalne, że tak naprawdę jesteśmy w stanie przejąć tylko cześć ich mysli. Tylko cześć, a nie cały z pozoru najbardziej spójny i doskonały system, z prostego powodu, ze nie jestesmy tymi ludźmi i nie możemy myśleć tak samo jak oni. Kazdy system filozoficzny zbudowany przez jednego człowieka jest tylko odzwierciedleniem jego konkretnych subiektywnych przekonań, a każdy człowiek jest przecież różny. Da się przyjąć tylko pewne zasady. Nie da się podzielić całości jego mysli. Bo to jego myśli a nie nasze. Myśli zwiazane z jego życiem, jego doświadczeniami, jego środowiskiem, miejscem i czasami w jakich żył. Mysli subiektywne!
Nąsladowcy takich ludzi, którzy przyjmują jakąkolwiek filozofię w całości, pakują sie w ramy i ograniczenia własnych myśli i własnego rozwoju. A ja tak mam, ze zawsze mam ochotę zejść ze ścieżki, wskoczyć do lasu i poszukać prawdziwka;-)
Jesli Bakunin mówi, że wszystko trzeba zburzyć, a ktoś to bezrefleksyjnie popiera bo podoba mu się jego interpretacja wolności i stosunek do religii, to bierze razem z tym wszystkie inne jego poglądy, to łatwo staje się fanatykiem.
Mówię o moich prywatnych poglądach jako "użytkownika" idei, a nie jej twórcy czy "wdrożeniowca", dlatego nie jest mi też obcy utylitaryzm takiego Benthama. I od niego można się wiele nauczyć. W życiu codziennym stawiam na skuteczność i nie interesują mnie zwyciestwa moralne i przegrane realne. Idea jest w sercu, ale jest jeszcze rozum.