odcina się od tamtej książki i twierdzi, że dzisiaj jest już zupełnie innym człowiekiem. Treść oświadczenia w tej sprawie można przeczytać na jego oficjalnej stronie:
http://www.kydrynski.com/
Nie lubię konserwatyzmu obyczajowego. Zbudowany jest na obłudzie, tak jak powyższy artykuł. Najwięcej burdeli było w wiktoriańskiej Anglii.
Można pomyśleć że Polki nie lecą :-)
A to że autor rozpisał temat na całą książkę? Fiedler rozpisał na kilkadziesiąt tomów, a do dzisiaj jest chodliwym autorem literatury dla młodzieży.
"Chwila przed zmierzchem" jest swego rodzaju "dokumentem" - pokazuje to, jak się o dalekich krajach i ich mieszkańcach pisało, zanim autorzy zaczęli swego rodzaju autocenzurę i nauczyli się politycznej poprawności,
------------------------------------
Pytanie do autorki :
Czy dobra literatura opiera się na autocenzurze i trzymaniu się poprawno politycznego rygoru ?
Co jest ważniejsze Prawda czy poprawność polityczna ?
Najpierw chciałam zapytać, czy do książki dołączono płytę Stinga, ale po lekturze fragmentów dzieła Marcina K. trochę odechciało mi się żartów.
Z jednej strony można autora pochwalić za odwagę. Przyznaje się publicznie do "niekonserwatywnych obyczajowo" ciągot. Czyli gotów jest stawić czoło potencjalnemu gniewowi przesiąkniętej dulszczyzną publiczności. Z drugiej strony myślę, że do jakichś tam niekonwencjonalnych fantazji (niekoniecznie związanych z małymi dziećmi) chętnie przyzna się każdy samiec alfa; takie rozbuchane libido to przecież na tę alfa-samczość najlepszy dowód. Więc już odwagi nie podziwiam.
Natomiast pomysł, by "sprowadzić Olgę, do roli płochego dziewczęcia towarzyszącego dwóm słynnym globtroterom" rozbawił mnie do łez. Stanisławska to chyba jedyna współczesna polska globtrotterka-pisarka z prawdziwego zdarzenia. Na głowę bije nie tylko różne popkulturowe damskie produkty, ale też ksenofoba Cejrowskiego, który jednak ma rozległą wiedzę i doświadczenie, choć marny z nich robi użytek (o jego fantazjach z kolei wolałabym nie wiedzieć nic, skoro mdły Kydryński miewa takie, jakie ma). Z kolei panowie dziennikarze, co to pojechali sobie w powierzchowną podróż na kontynent, z którego niewiele zrozumieli, to co najwyżej bogaci turyści.
Chyba wrócę dziś do Kazimierza Nowaka, on i poznał, i zrozumiał, i z ogromnym szacunkiem do wszystkich i wszystkiego pisał. W dodatku pięknie.
Panie Klebaniuk, proszę to przeczytać i się nie ośmieszać, mam nadzieję, że nie ma Pan zamiaru bronic jawnego rasizmu (to chyba nie bardzo jest lewicowe)
http://nachasz.wordpress.com/2011/02/16/oswiadczenie/
Kydryński nie przeprosił tylko się pogrążył; jak Pan tego nie widzi czas na intensywną prace lekturową na temat rasizmu i jego przejawów.
"Chwila przed zmierzchem" jest swego rodzaju "dokumentem" - pokazuje to, jak się o dalekich krajach i ich mieszkańcach pisało, zanim autorzy zaczęli swego rodzaju autocenzurę i nauczyli się politycznej poprawności, a przede wszystkim szacunku dla przedstawicieli Innych kultur."
Tym, których oburza pryzmat/wymóg/whatever politycznej poprawności, istotnie groteskowe przyjmującej formy, raz jeszcze polecam Kazimierza Nowaka. Za którego czasów o żadnych odgórnie narzuconych poprawnościach tego typu się nie śniło.
Bo to kwestia poziomu- intelektualnego, mentalnego, uczuciowego. Po prostu.
miało być. Ale równie dobrze może być "popapraność". :)
że dystans, jaki tworzy zasobność portfela stwarza właściwą sobie moralność. Dawno o tym pisał Balzac, Dickens czy Marks. Do używania seksu w Afryce czy w Tajlandii, do anonimowości tego używania Kydryński, jak wielu przed nim dorabia ideologię, zawierającą się w twierdzeniach że kobiety-dzieci-obiekty-seksualne - primo są raczej zwierzątkami - częścią natury, i - secundo same tego chcą, bo są do tego stworzone. Refleksja, że westchnienia i orgazmy Marcinów wymieniane są na dolary nie wchodzi w zakres tej ideologii.
na doznane przeżycia naszego forumowego globtrotera,który aktualnie przemierza szlakiem Marcina Kydryńskiego.I nie tylko jego.Jedne przesłane pozdrowienia Sumieniu to mało.(*_*)
Nie napisałem, że Kydryński przeprosił, więc proszę mi tego nie imputować.
Nie bardzo też rozumiem Pana/Pani agresywny ton. Po prostu, jeśli zamieszczamy bardzo krytyczną recenzję czyjejś książki sprzed kilkunastu lat, to dziennikarska uczciwość wymaga, aby - przynajmniej w komentarzu - pozwolić się wypowiedzieć także atakowanemu autorowi, z dzisiejszej perspektywy.
Rasizm tępimy na Lewica.pl chyba wystarczająco konsekwentnie, żeby Pan/i nie miał/a żadnych wątpliwości, jaka jest linia redakcji. Zresztą przekonali się o tym najlepiej Ci czytelnicy, którzy próbowali zamieszczać rasistowskie komentarze.
mój agresywny ton wynikła z pewnego przekłamania, które pojawiło się w Pana poście (zakładam, ze było ono nieumyślne).
Kydryński nie przeprosił w swoim sprostowaniu, porównanie wersji opublikowanej i tej wykreślonej pokazują, ze pierwsza wersja sprostowania była właściwie powtórzeniem tych samych poglądów, łącznie ze skandalicznym sformułowaniem, że żałuje bardziej, że poklepał Marsalisa po ramieniu niż swoich uwag.
Ja jestem osoba bardzo uczuloną na rasizm, stąd dla mnie "centrum" polskiej debaty o rasizmie jest wciąż bardzo na prawo. Pozdrawiam i przepraszam jeżeli odczytał Pan mój post jako wynikający ze złych intencji, to raczej przesadne bicie na alarm.
prawda panie redaktorze?
Jeśli gdzieś został przepuszczony antysemicki komentarz, to uprzejmie proszę o zwrócenie uwagi redakcji. Nasi moderatorzy z pewnością zareagują adekwatnie.
Proszę też zwrócić uwagę, że krytyka w tekstach publicystycznych i w newsach na Lewica.pl jest kierowana przeciwko niektórym poczynaniom rządu Izraela, a nie przeciwko Żydom.
Każdy ma prawo do swoich własnych fantazji seksualnych. Dlatego trudno nam uznać, że kwestie seksualne mogą być adekwatnym tematem debaty politycznej. Istnieje jednak coś takiego, jak moralność i moralność mieszczańska.
W przeciwieństwie do dawnych "wyuzdanych" arystokratów, mieszczaństwo francuskie jeszcze po II wojnie światowej zachowywało w tradycyjnych małżeństwach zwyczaj zwracania się do siebie między małżonkami na "Pan" i "Pani". Było to z pozoru świadectwem szacunku (fantazje seksualne były spełniane w innych, nie mniej szacownych instytucjach mieszczańskich) między nimi, ale chyba raczej argumentem na rzecz obojętności emocjonalnej. Małżeństwo zawierane było częściej ze względów prestiżowych, majątkowych czy jakichś tam tego typu, stąd łatwość zachowywania kurtuazyjnych, acz mało spontanicznych form grzecznościowych.
Przymierzając to to "naszego" przypadku Marcina K., warto zauważyć, że przy całej jego otwartości na seksualną egzotykę, ożenił się z jak najbardziej rutynową blondynką, w dodatku z własną kasą.
Nie ma co potępiać Marcina K. za fantazje seksualne. Ale warto pamiętać, że przedmiotowe traktowanie kobiet (tych czarnych nielegalnych i tych legalnych blondynek) jest bardzo typowe dla mieszczańskiej moralności.
http://www.stachurska.eu/?p=543
Afryka piękna, wciągająca na maksa. Po powrocie do zimnej Polski od razu zacząłem tęsknić za Etiopią :)
Artykuł Panny Katarzyny Barczyk, nasuwa wiele pytań, swoją jakże moralizatorska, przez co patetyczną tonacją. Jedno z owych pytań autorka pośrednio zadaje- jest to pytanie o to, co komu wolno. Wedle dziennikarki, Marcinowi Kydryńskiemu wydaję się, że może uprzedmiatawiać kobiety, (konkretnie mieszkanki Afryki), wobec których podróżnik może sobie pozwolić na wiele. Katarzyna stanowczo się temu sprzeciwia, jednocześnie przyznając sobie prawo do oceny zasobów intelektualnych oraz tężyzny moralnej Kydryńskiego. W moim odczuciu zaś, swoboda w wyrażaniu własnych opinii, przysługuje każdemu, nie bez przyczyny powiada się o wolności słowa w mediach, a jak rozumiem, zarówno Katarzyna, jak i Marcin, do tytułu dziennikarza pretendują. Również "zwykła zjadaczka chleba", którą jestem ja, hołduje zasadzie równosilności sądów. Kolejna kwestią, która zastanawia mnie w artykule Panny Katarzyny,jest meta-przyczyna, dla której autorka podjęła się napisania owego tekstu. Jakie emocje nią kierowały, po przeczytaniu książki Kydryńskiego? Niewątpliwie były to silne emocje, którym autorka daje upust nie-wprost, skrywając je pod płaszczykiem raz to moralizatorskiego tonu, poprzez który odnosi się przecież do wartości obiektywnej, którą jest dobro- główny przedmiot rozważań etycznych, to znów skłania się Katarzyna ku bezpiecznej przystani, stanowionej przez wiedzę teoretyczną. Tutaj pojawiają się nastoletnie, rodem ze szkoły licealnej, przemyślenia natury socjologicznej. Autorka dokonuje dychotomii na wykształcone, acz krótkowzroczne umysły ścisłe oraz noszące "teoretyczne okulary", tęgie humanistyczne głowy. Ta refleksja blednie jednak i udaje jej się przemknąć przez tekst, niemal niezauważoną, w obliczu moralnego niepokoju, który powraca do czytelnika, w ostatnim akapicie- puencie, przebrany za tajemniczy uśmiech Marcina Kydryńskiego. Niełatwym zadaniem jest zamknięcie tak doniosłych pojęć, jak szowinizm, rasizm, seksizm, w obszarze chłodnej teorii. Ukazując wizerunek poniżonej, uprzedmiotowionej Afrykanki, Katarzyna tym samym nadaje swemu artykułowi wydźwięk bardzo mocno subiektywny- czyli odnoszący się w sposób bardzo bezpośredni do emocji odbiorcy, niezależnie od tego czy jest ów odbiorca absolwentem politechniki, czy uniwersytetu. Podobnie, Marcin Kydryński, w swoim, jak sam przyznaje, przymusowym stawieniu się do odpowiedzi, nadaje tekstowi Katarzyny wymiar wysoce subiektywny, twierdząc, że jest już zupełnie innych człowiekiem, (być może dojrzalszym), przez co daje do zrozumienia autorce, że nie wie, o kim pisze, oraz że mija się ona z tym, co :autor książki miał naprawdę na myśli", wyjmując fragmenty "Chwili przed zmierzchem", z ich kontekstu. Kolejne pytanie: skąd w Katarzynie przekonanie, iż niektórzy mężczyźni wulgaryzują relacje seksualne, w głównej mierze,z mieszkankami czarnego lądu, jako walczącymi prostytucją o przetrwanie, tudzież, w sporadycznych aktach wspaniałomyślności, bezinteresownie oddającym swe łona, przystojnym przybyszom ze Starego Kontynentu. Wystarczy udać się do pobliskiego baru, aby usłyszeć donośne opowieści rozluźnionych alkoholem panów, o tym, w jaki sposób "posiadają" oni swoje żony, bądź kochanki, polskiej narodowości. Można też poczytać o tym, jakie obowiązki muszą spełniać członkinie haremów. Przyczyny przedmiotowego traktowania kobiet, (których poszukuje
Katarzyna, warto spróbować odnaleźć w szerszym kontekście, aniżeli na płaszczyźnie kulturowej, dopatrując się w owym traktowaniu głównie rasistowskich pobudek. Jak napisałam powyżej, zjawisko hiperseksualności występuje w obrębie jednej kultury, chociażby polskiej, u przedstawicieli obu płci- zarówno mężczyzn, jak i kobiet, u których inicjacje seksualne mają charakter przymusu, a teoretycy nazywają tego typu zachowania seksoholizmem. Moim zamiarem jest ukazanie, że rozważania teoretyczne, zawoalowane w ogólnikowe pojęcia rasizmu, szowinizmu, seksizmu, są, w istocie, rozważaniami na płaszczyźnie bardzo ogólnej i przywodzą na myśl bardziej młodzieńczy bunt, aniżeli chęć gruntownego zbadania problemu. Nawet tak modny od niedawna feminizm, zdaje się, jako nurt, być krótkowzrocznym na fakt, iż sprawczyniami nadużyć seksualnych, bardzo często bywają także kobiety...