Lewica tak, $ojusz Liberalnych Dupków- NIE!
plus gorzkie żąle, że Sierakowski z "Krytyką Polityczną" zrobił na lewicy karierę z kulturowo-modnymi bzdetami, a Szumlewicz z kulturowo-modnymi bzdetami, tyle że publikowanymi w "Lewą Nogą" czy "Bez Dogmatu" plus trochę egzotyki w polskim Mondziaku-Diplaku - jej nie zrobił. Przecież ekipa Sierakowskiego, zarówno pod względem ideowym, taktycznym jak i środowiskowym (zblazowana warszawka akademicka, orbitująca wokół "lewego skrzydła" Wyborczej, skupiona głównie na kwestiach kulturowych) jest dokładnie tym samym, czym ekipa Szumlewicza, częściowo nawet personalnie się dublują obie - i na siłę eksponowane różnice, jak nieco odmienny stosunek wobec PRL (wyznaczany jedynie tym, że Sierakowski w mniejszym stopniu siedzi w kieszeni postkomunistów) tego nie przekreślą.
Ot, facet żali się, że przyszedł ktoś zdolniejszy i bardziej sprawny i lepiej rozegrał tę samą partię, którą on rozgrywał nieudolnie.
Durango mysle ze przesadzasz, na tej samej zasadzie kazdego krytyka kapitalizmu mozna tlumaczyc tym ze po prostu jest frajerem i sie nie ustawail i najzwyczajniej w zyciu zazdrosci.
Pan Szumlewicz gdyby tylko chcial moglby spokojnie pajacowac w KryPolu, z jakis wzgledow jednak tego nie czyni, moze po prostu takie cos mu sie nie podoba, nie pomyslales o tym?
ukazał się ten artykuł?
Bo wydaje mi się, że pisemko internetowe dla politycznie poprawnych łże-intelektusiów pt. Kultura liberalna prowadziło dyskusję o lewicy wiele miesięcy temu.
Skądinąd jojczenie, że lewica "nie wykorzystuje szansy" można by opublikować równie dobrze rok temu, teraz i za rok.
pracował w Krypolu.
Czas przeszły - nieprzypadkowy.
racjonalne wydają się pretensje do SLD.
Partia ta robi dokładnie to samo, co chce autor: cementuje swój elektorat za pomocą nienawiści do "solidaruchów" i "czarnych".
Podczas kampanii wyborczych jojczy o polskiej biedzie, mrugając oczkiem, że za Towarzysza Generała żadnej biedy nie było:)))
A że w tych zabiegach marketingowych nie przekracza pewnych granic?
Bo wie, że ze swoimi 10-15% musi szukać koalicjanta. Nie chce więc zrażać liberalnego centrum ekstremistycznymi odlotami.
że towarzysze narzekający na "przesunięcie KP do centrum" i związki Krypola z establishmentem sami publikowali np. w polskiej edycji Newsweeka czy Gazecie Wyborczej. Nie stronili też od radia Tok Fm.
W dobie internetu - rzecz łatwa do sprawdzenia.
A że zostali z tych placówek wyparci przez inne pióra i języki?
Tak bywa na rynku, gdzie obowiązują prawa wolnej konkurencji.
"Elektorat tradycyjnie kojarzony z lewicą, czyli wykluczeni, starsi ludzie, został przejęty przez prawicowych fundamentalistów. "
***
Nic podobnego.
Ludzie biedni, często starsi, ZAWSZE byli elektoratem
prawicy. Dla tej grupy religijność w życiu społecznym zawsze była ważniejsza od pryncypiów lewicowych.
Szukanie w tym środowisku elektoratu lewicowego skończy się
tym co jest obecnie - dominacji prawicy w życiu państwowym,
kierowanej z "tylnego siedzenia" przez Episkopat.
Trzeba szukać wśród srodowisk młodzieżowych, potencjalnie postępowych, wykształconych i zdolnych do samodzielnego myslenia.
Ale to nie będzie proste. Sądząc po wpisach na tym portalu, większość potencjalnych wyborców lewicy, rozumie ją jako anarchię, siłę prowadzącą państwo do obalenia kapitalizmu. A to nie rokuje dobrze, bo socjalizm jaki
znamy, to pieśń dalekiej przeszłości i powtórki nie będzie.
wskaż mi zatem istotne różnice programowe czy choćby taktyczne między lewicą Sierakowskiego a lewicą Szumlewicza. Bo ja ich nie widzę - ta sama nowomodna lewicowość kulturowo-obyczajowa z rzadka podlana tematyką ekonomiczną, te same umizgi wobec "lewego skrzydła" establishmentu, ta sama stawka na magmę eseldowsko-warszawkowo-michnikową. Plus przenikanie się personalne obu środowisk - współautor książki Szumlewicza, Majmurek, jest związany z KP, w sklepie internetowym KP masz wszystkie pozycje wydane przez LMD itd. Gdzie są te różnice? Że Szumlewicz trochę bardziej afirmuje PRL niż Sierakowski? Że nie mogąc się dostać do rdzenia establishmentu michnikowego - a takie próby jego środowisko podejmowało wielokrotnie - krąży wokół SLD? Że upomina się o uznanie za lewicę tej samej PPP, z którą Sierakowski robił "Białe Miasteczko"? Doprawdy, kolosalna przepaść.
Do niego tymczasem SLD się wręcz nie przyznaje. A ta druga, jak jej tam, tym bardziej. Bez niego zaś nie ma lewicy. Jest tylko słowo w tym brzmieniu, jednak bez treści. I takie właśnie jest SLD i to drugie, jak mu tam, także.
Egalitaryzm wymaga innych form własności. Te, które są, służą tylko elitaryzmowi, czyli przepaścią w jakości życia miedzy ludźmi i nawet narodami. Te muszą prowadzić do konfliktów na skalę nawet większą niż te, która obecnie rozgrywają się na Bliskim Wschodzie i Afryce Północnej.
Narastanie tych konfliktów jest rzeczywiście szansą zorganizowanej lewicy. Póki co, takiej współczesna Polska nie ma. Może dopiero żywioł ja powoła?
Wołanie zatem autora tekstu trzeba przyjąć z pełnym uznaniem!
Oj, tak! Nie ma przecież nic prostszego i mądrzejszego, niż przekonanie wykształconej, myślącej i potencjalnie postępowej młodzieży, że lewicość to przedpotopowy kapitalistyczny beton, ten sam, który w przeciwieństwie do socjalizmu, akceptowany jest i przez Episkopat i przez prawicę! Sukces murowany!!! :-)))
moze trochę banalny, ale ok. Z tym, że ja nie zgodze się z tym brakiem konsekwencji w SLD. To nie o brak konsekwencji tu chodzi. Nie o brak nawet lewicowej wizji gospodarki i społeczeństwa (te wizje sa choćby gotowe w Szwecji i wystarczy wola by je realizować), ale o całkowitą degenerację wszystkich uczestników gry politycznej, za którą ponosimy winę również my wyborcy. Myśmy to bydło wychowali na naszych łonach.
W Polsce wśród głownych graczy, tych co są już w parlamencie jak i tych, którzy tam aspirują, niema tak naprawdę ani lewicy ani prawicy. Przyczepiają sobie tylko jakieś łatki byśmy te śmiecie rozróżniali. Jest tylko nijakie centrum. W ramach tego centrum wszyscy się tłoczą. Cześć przy prawej jego ścianie a część przy lewej. Bycie w centrum zapewnia, że moga cię polubić (i zagłosować) bardzo różni ludzie. A to jest potrzebne do sukcesu. A sukces to przecież koryto. I w polskiej polityce chodzi tylko o to by spodobać się jak największej grupie. To oznacza, że jeśli oczekujesz swego miejsca przy żłobie musisz porzucić wszelkie radykalizmy, wszystko to co za ekstremizm może zostać okrzyknięte. A do tego wiele ie trzeba. Wszystkie partie zgodnie więc uznały, że w swoich programach musza posiadac kilka kluczowych rzeczy i to wystarczy, by być obliczalnym, bo Polacyobliczalnych lubią. Leppera też w tym duża zasługa. Nie żal mi Samoobrony ale nadziei, którą Lepper pogrzebał, bo konsekwencje tego ponosimy nadal. Dlatego wszystkie partie maja dokładnie te same postulaty. Ich większość. Muszą być za Unią Europejską, za wolnym rynkiem, za rozwojem przedsiębiorczości, za inowacyjną gospodarką itd., a dla rozróżnienia na czas wyborów dokładają sobie do tego podstawowego pakietu, do wyboru - parytety, in vitro, aborcję, kościół, gejów i lesbijki, walke z korupcją i parę innych "bardzo istotnych rzeczy". Ba, okazuje się, że te małe wyrózniki tez moga mieć szkodliwy wpływ na wyborczy wynik jeśli sa zbyt mocno akcentowane przed wyborami. Najlepiej się nie wychylać z niczym. Trzeba tylko mówić, ze będzie lepiej jak cie wybiorą.
Najlepiej bez polityki. To hasło nie jest przypadkowe. Wcale z punktu widzenia polskiej polityki i jej doświadczeń nie jest głupie. Jest bardzo przemyślane i trafiające w gusta polskiego wyborcy. Spece od PR, których PO na pewno nie brak, nie bez powodu wybrali właśnie to hasło. Niezrozumiały i niezasłuzony sukces PO (UW, AWS, KLD w jednym) wziął się w dużej mierze z tego, że ta partia chce uchodzić za najbardziej centralną, możliwą do zaakceptowania i dla ateisty i dla klerykała i dla tego z bardziej społecznym zacieciem i dla kapitalisty. I to się jej udało. Pomijam tu sprawę PiS, które też przyczynia się do sukcesu PO, swoimi werbalnymi "ekstremizmami".
Wiadomo, że polityka to tylko kłótnie i swady, a Polska potrzebuje tylko dobrego gospodarza, fachowca! I wtedy będzie nam lepiej. Rząd Tuska może rozwalić tylko kryzys. Nic więcej.
Dlatego sądzę, że SLD nie jest niekonsekwentne. Ono jest bardzo konsekwentne w tym by się z niczym niepotrzebnie nie wychylać i nie zrażać do siebie wyborców. Jest właśnie konsekwentnie bezideowe. Płacze Szumlewicza, że nie realizują bajek jakie opowiadają przed wyborami wynikają z tego, że zupełnie nie rozumie jak w Polsce działają partie polityczne. Sadzę zresztą, że PO nie dość, że jest największą partia, to na tym przekonaniu, które udało im sie wytworzyć, że oni to fachowo, w trosce o kraj, by żyło się wszystkim lepiej i to bez polityki, bo w tym polityka tylko szkodzi sprawili, że maja najmniejszy negatywny elektorat. Może się mylę ale tak sądzę.
Ludzie w Polsce niestety zasłużenie brzydza się politykami i jesli wychodzi do nich polityk i mówi, ze on to polityk nie jest, ale budowniczy orlików i mostów, to ludzie zamiast powiedzieć mu w twarz - ty hipokryto! mówią - to jest to. Takich ludzi nam trzeba! Oczywiście, że to nie prawda, ale ja mówię o ich PR, które jak się okazuje działa bardzo dobrze na wyborców.
Nie wiem czy to jest szansa dla lewicy. Tak jesli za jej sukces mielibysmy przyjąć zdobycie uznania na portalu lewica.pl., co niestety żadnego przełożenia na mandaty nie bedzie miało... chyba że negatywny. Nie, jeśli redaktor naiwnie sądzi, że konsekwentna lewicowa polityka (w tym kraju z miejsca określana jako ekstremistyczna) miałaby się w ogóle przełożyć na wynik wyborczy.
To się do tej pory sprawdza. Im bardziej nijaki jesteś tym wyżej zajdziesz. Tisze budjesz...
W Egipcie, Tunezji, Libii i innych krajach arabskich maja łatwiej się zbuntować, bo dyktatura ma twarz Mubaraka, Ben Allego, Kadafiego itd. W Polsce cały wytworzony przez te 20 lat system to jest właśnie jeden wielki Mubarak. A takiego bezosobowego Mubaraka naprawdę trudniej obalić.
czym polegają rzekome podobieństwa między programami PO i PiS?
Interesują mnie odniesienia do realnych programów tych partii (np. do programu PiS na zeszłoroczne wybory samorządowe).
twierdzi, że "mamy demokrację", której należy bronić przed "prawicowym populizmem".
JarKacz stwierdził w sobotę, że Polsce - w efekcie rządów PO zagraża "demokracja fasadowa".
Czy to świadczy o "podobieństwach" między PO a PiS?
Żyjemy w świecie kapitalistycznym.
Żyjemy w kraju kapitalistycznym, w którym władzę sprawuje prawica.
Nie objęła jej poprzez zamach stanu, ale po wolnych wyborach, w których obywatele dobrowolnie oddali im władzę nad państwem . Czy całkiem zgłupieli powierzając ochronę owczarni wilkom? Nie, to tylko wynik dwudziestoletniej już, nieustępliwej propagandy kościelno-prawicowej, z której wynika, że lewica szykuje zamach na ich katolicko-nacjonalistyczny model państwowości.
Czy w tej sytuacji akcentowanie w propagandzie lewicowej rewolucyjnego internacjonalizmu może pomóc w odebraniu władzy prawicy?- jasne, że nie.
Więc czemu, z tego punktu widzenia, służy rewolucyjna retoryka ?
Czy przyciągnie potencjalnych wyborców, czy wręcz przeciwnie, umocni na wiele jeszcze lat prymat ideologii prawicowej?
Na pewno tacy samozwańczy ideolodzy lewactwa jak Miś Bucharin, BB, EB, Altstettniner, Rewolucjoner i wielu innych ich naśladowców , nie pozyskają tych samych wyborców, którzy przed chwilą głosowali na PO czy PiS. Skutek będzie odwrotny – umocni się jedynie dominujące obecnie w polskim społeczeństwie przekonanie o szkodliwości ruchu lewicowego.
Więc obiektywnie, wymienieni, służą wiernie interesom prawicy, uniemożliwiając przejęcie władzy ( czy chociażby współwładzy) przez jedyną partię lewicową , mającą realną możliwość oddziaływania na sprawy w Polsce - SLD.
Bo jak już tu kilka razy pisałem, dzisiejsi rewolucjoniści nie stawiają sobie celów realnych , tzn. poprawy poziomu życia ludzi pracy, a walkę z ze światowym kapitalizmem, co jest celem samym w sobie, nie tylko skrajnie naiwnym ale i pozbawionym podstaw ideologicznych.
Bo, jak już wygrają, to co zrobią, żeby wszystkim żyło się lepiej? - nic nie zrobią, bo to jest puste hasło niemożliwe do zrealizowania i ze względów ludnościowych i surowcowych.
Więc porzućmy fałszywych proroków .
Skupmy się na pragmatyzmie i w propagandzie i działaniu , krok po kroku odbierając drogą ustawową, przywileje bogatej mniejszości, mając wszakże na uwadze, że uczyni to Polskę sprawiedliwszą ale nie zamożniejszą, bo dobrobyt trzeba sobie, tak czy inaczej , wypracować.
Najważniejszą sprawą podniesioną w tekście, jest kwestia edukacji społeczeństwa na temat chociażby polityki gospodarczej czy społecznej. Mam takie wrażenie, że nawet jeśli pojawiają się tu i tam teksty poświęcone tym problemom, rozwiązaniom instytucjonalnym, relacjom pomiędzy sektorem prywatnym i publicznym etc., to one są jakby mniej chętnie czytane, ponieważ wymagają trochę więcej wysiłku od czytelnika. Wymagają więcej wysiłku, ponieważ mam wrażenie, że jesteśmy często słabo wyedukowani do odbioru tego typu tekstów.
W krajach skandynawskich, jeśli planuje się reformę polityki społecznej, to nie jest temat dyskusji tylko pomiędzy ekspertami, ale o tym rozmawia się w sklepie, na przystanku, na poczcie, w kolejce (są!). U nas ludzie młodzi są w tych sprawach często jacyś tacy "bezideowi". Dlatego wolą poczytać o teatrze, kinie, mieście i ekologii, bo tutaj przynajmniej łatwiej zrozumieć i opowiedzieć się.
Ale problem leży nie tyle w chęciach, co w możliwościach, dlatego tak ważna jest edukacja.
Jak to zagraża? Przecież ona taką jest bez ustanku przez całe 20 lat! To tylko fasada dyktatury! Co tu jescze może zagrażać? Że PiS nie zdobędzie władzy? No to im zagraża ale co mnie to gówno obchodzi? A co może zagrażać nam, naszemu udziałowi w tej "demokracji"? Przecież nie zlikwidują wyborów więc tzw. demokracji Tuska i Kaczyńskiego nic absolutnie nie zagraża.
Wysnuł z tego wniosek, że dla odmiany to trzeba popierać SLD, a jakże!
Pan tarak pyta - "Czy w tej sytuacji akcentowanie w propagandzie lewicowej rewolucyjnego internacjonalizmu może pomóc w odebraniu władzy prawicy?" Nie kusze się by odpowiedzieć, ze pomoże, bo moze nie pomoże mój boże. Ale kto ma ta władzę odebrać? Ja? Zdzisiek mój sąsiad tyż suweren jako ja? Jak SLD zdobedzie władzę, to znaczy, że my ja zdobedziemy? A jak to tak? To ja w latach 2001 - 2005 rzadziłem?!!! Czemu mi nikt nie powiedział??? coś bym zrobił, coś zmienił, a ja przez 4 lata żyłem w nieswiadomości...
Do czego zmierzam? A do tego, że w dupie mam czy rzadzi prawica czy tzw. lewica. Pan tarak moze sobie głosować na SLD i na PPP, bo obiew te partie sie od rewolucyjnych zmian odżegnują. Ba, odżegnują się od jakichkolwiek istotnych zmian. Tylko ich apologeci nam tu kit wciskaja, że trzeba ich wybrać to bedzie lepiej.
Co do samozwańczych ideologów to ja mam do nich rózny stosunek. Są wśród nich naprawdę ideolodzy ale są i klienci partii i reprezentanci interesów partyjnych i związkowych. A gdzie interes, tam nie ma idei.
"...uniemożliwiając przejęcie władzy ( czy chociażby współwładzy) przez jedyną partię lewicową , mającą realną możliwość oddziaływania na sprawy w Polsce - SLD..."
No tu się zgodzę, może to trochę przeszkadzać, choć nie demonizowałbym wpływu tych rewolucjonistów na rzeczywistość. Tylko co oznacza "to oddziaływanie na sprawy w Polsce", które posiadanie władzy oczywiście zapewnia? w czyim interesie jest to oddziałtywanie? W czyim interesie bedzie to, ze Leszek Miller zdobywajac ponownie władzę na karkach emerytów grzebiących w smietnikach wprowadzi podatek liniowy? Skąd wniosek, że tym razem będzie inaczej? Co panem kieruje, że każe nam pan bez żadnych dowodów w to wierzyć?
"Bo jak już tu kilka razy pisałem, dzisiejsi rewolucjoniści nie stawiają sobie celów realnych , tzn. poprawy poziomu życia ludzi pracy, a walkę z ze światowym kapitalizmem"
No napisałeś już to pan kilka razy, ale czy chcesz pan przez to powiedziec, że polska socjaldemokracja, ta jaką znamy, a nie jakaś sprzed 40 lat i to na dodatek w Szwecji a nie w Polsce, stawia sobie za cel poprawę poziomu życia ludzi pracy? No w jaki sposób żeś pan to wykoncypował?
Ja nie mam wstrętu do socjaldemokracji, jak się pojawi coś typu szwedzkiego to ja na to zagłosuję.
Widzę, i też to napisałem już kilka razuy, aleś pan sobie nie zanotował, że lewa strona jak powietrza POTRZEBUJE autentycznej partii robotniczej, bez oddechu której na plecach socjaldemokracja zawsze zdradzi ludzi pracy.
Niestety nie ma ni partii robotniczej ani socjaldemokracji. SLD postawiłem warunki. Na razie ich nie spełniło... więc póki co niech się wali w beke!
@"Na czym polegają rzekome podobieństwa między programami PO i PiS?"
Na wszystkim. Elity u władzy zmieniają się tylko w wyniku rewolucji, a nigdy w wyniku wyborów (w wyniku wyborów zmieniają się tylko ludzie zajmujący określone stołki, ale u władzy pozostają wciąż te same elity) - p. teoria elit V. Pareto.
sam się tym zdziwisz, ale prawda jest taka, że dałeś się wpuścić w kanał popierania Komoraka i Tuskafiego.
Mało kto już wierzy, że Tuskafi i Komorak są OK. Ale ich reżimowi wcale to nie jest potrzebne. Wystarczy, żeby ludzie myśleli, że inni politycy (w tym szczególnie opozycyjni) - to nic lepszego. Bo wtedy nadal większość społeczeństwa bedzie bierna. Rezimowi w to graj!
Mam nadzieję, że do wyborow zmadrzejesz. Albo - jeszcze lepiej - wcześniej przyłaczysz się do antyreżimowej demonstracji.
Lewica przestałą nią być, kiedy dwadzieścia lat temu rozpoczęła oddawanie naszych środków produkcji korporacjom i różnym inny dupkom. Ci, którzy nie podejmują próby ich odzyskania, na miano lewicy nie zasługują. Wspierać ich zatem w żadnej formie nie warto! Bo nie warto płacić za resztki z pańskich stołów... A tylko to bez środków produkcji mogą na oni obiecać.
"Więc obiektywnie, wymienieni, służą wiernie interesom prawicy, uniemożliwiając przejęcie władzy ( czy chociażby współwładzy) przez jedyną partię lewicową , mającą realną możliwość oddziaływania na sprawy w Polsce - SLD."
No bardzo dobrze. We wszystkich Pana wywodach może i można by sie dopatrzec jakiegos sensu, ale pod jednym warunkiem. Proszę mi podać powód, choćby jeden jedyny i najniklejszy dla którego można uznać SLD za partię lewicową.
Potwierdza to 20 lat naszej najnowszej historii
A zaczeło się to nie za lasami i górami ale całkiem blisko, w Pacanowie, gdzie kozy kują i do urn wbrew nazwie nie odlewa się ale wrzuca kartki wyborcze.
Niczym Piszczyk po tym wstepie chciałbym teraz przedstawić Wam historię mego życia w ostatnim 20-leciu.
Było kiedyś takie państwo PRL. Państwo w którym miałem robote, rodzine, mieszkanie. Banał po prostu!
W roku 89 wszystko się zieniło. Zawalił się znienawidziony ustrój mojej ludowej ojczyzny. Mnie jak i wielu innych moich rodaków porwał ten patos tamtych czasów. Cieszyliśmy się jak dzieci. I ja nie chciałem stać, czekać, chciałem pomóc, by Polska dalej rosła w siłę a ludziom żyło się jeszcze dostatniej.
Poszedłem więc do urny jak zwykle, by zagłosować na Jurka Urbana, który wtedy w mojej dzielnicy kandydował. Przed wejsciem do tyj toalety z urnami spotkałem znajomego. Gdy dowiedział się na kogo chce zagłosować zagrzmiał! - Tylko nie na Urbana, a chwilę potem wyjasnił mi, że Kumitet Cyntralny... chyba wtedy przemianowany na jakiś Łobywatelski rekomenduje zupełnie kogoś innego.
Znaczy się Urban popadł w niełaskę - pomyślałem i wrzuciłem głos na tego kogo Kumitet Łobywatelski teraz popierał, bo zawsze byłem przekonany, że słuszną linię ma nasza władza. Kilka dni później przybiegł do mnie sąsiad i już w drzwiach z triumfem oznajmił - wygraliśmy! Uśmiechnąłem sie półgębkiem, bo nie bardzo wiedziałem o co mu chodzi. Zawsze przecież wygrywałem gdy głosowałem tak jak radził mi Kumitet Cyntralny.
Zaczęło się El-Dorado. Rekomendowany również przez Kumitet Cyntralny Balcyrewicz rozpoczął reformę mojej ludowej ojczyzny. Kazik, Julek i Ziutek zostali w końcu uwolnieni od terroru pracy, a ich obozy zostały zamknięte. Teraz mogliśmy zacząć żyć pełnią życia. W końcu mogło być nas stać na wszystko. Były pewne perturbacje jakieś, bo fabryka piniedzy nie nadążała z drukiem. I dla nas na razie nie wystarczyło.
Zbytnio się tym nie przejęlismy, dostalismy przecież zasiłki od naszej ludowej ojczyzny. Ziutek co prawda zaczął chlać na potegę, ale ja odkładałem co miesiąc piniędze z mojego zasiłku, bo nadchodził czas dla ludzi przedsiębiorczych. Ja byłem człowiekiem przedsiebiorczym. Postanowiłem więc otworzyć mojego biznesa. Nie wiedziałem jeszcze jaką sobie branżę wybrać. Helka spod trójki postawiła na mleczarstwo, rozłożyła na Ząbkowskiej skrzynke, nakryła ceratą i sprzedawała ser topiony, mleko i kefir. Szło jej dobrze i w krótkim czasie dorobiła sie już zapalenia płuc, hemoroidów i żylaków. I ja nie chciałem byc gorszy. Zakupiłem środki produkcji:chińską szczotkę, chińską pastę do butów, podarłem chińskie prześcieradło na szmatki i poszłem se pod Victorię robic z kapitalistami, tym razem już jak równy z równym, interesy. Biznes jakoś się krecił, ale konkurencja, ta zdrowa wolnorynkowa, była coraz większa. Zawiązał się nawet jakiś trust czy kartel i tyn trust obił mi ryło, podp... środki produkcji no i musiałem zaczynać od nowa. Nie przejałem się tym za bardzo. Polska rosła w siłę wskaźniki bezrobocia wraz z nią, więc czym miałem się przejmować? A ja cały czas nic sobie nie kupowałem i wszystko akumulowałem we walizce. Potem było jeszcze kilka interesów: handlowałem pumeksem i sznurówkami, potem miałem kasyno - trzy karty na Różyckim, potem jeszcze w branży rozrywkowej - miałem takie papierowe pajace co w rytm muzyki z mojego kasprzaka podskakiwały. Szły jak świeże bułki. W międzyczasie chodziłem na demonstracje i krzyczałem z innymi Solidarność, Solidfarność, Solidarność. Nie pamietam co i jak, ale nagle coś się pozmieniało i żeśmy zaczeli z chłopakami (i dziewczynami) krzyczeć to tu to tam – złodzieje, złodzieje, złodzieje! To i ja tak krzyczałem.
Mój interes załamał się po roku. Nie tylko mnie. Ziutek z Mańkiem założyli pasiaki i poszli nawet pod te swoje obozy z czasów PRL ale takie ochroniarze psami ich poszczuli.
I wtedy okazało się, ze tyn Balcerewicz to nas oszukał, bo było coraz gorzej. Nawet z pumeksem taka jakaś straż miejska mnie z ulicy zaczeła gonić. Skończyła się wolność gospodarcza :-( Pomyslałem dośc tego. Tak samo pomyślał Ziutek i Maniek. Powiedzieliśmy dość tego – Balcyrewicz musi odyjść!
Wtedy w tylewizorze usłyszeliśmy takich kilku: Sekułe, Millera i Cimoszewicza, którzy też powiedzieli, ze Baklcerywicz musi odyjść! A wszystko to, że się tak źle dzieje to bez nas bo my te kartki do tej urny źle powrzucali. Nawet mi się wstyd zrobiło, że taki głupi byłem. Powiedzieli, że musimy jeszcze raz isc do tyj urny i wrzucić już normalnie głos na te opozycje i wtedy wszystko się zmieni.
No i my poszli! I rzeczywiście tyn Cimoszewicz wyrzucił tego Balcyrewicza z roboty i powiedział, że ministrem finansów to un już nie byndzie. I teraz byndzie prezesem Narodowego Banku Polskiego. Odetchnęli my z ulgą. Znów wygraliśmy! Ja w końcu za część tych piniendzy co je akumulowałem we walizce zakupiłem sobie pierwszy w moim życiu dom handlowy na placu Defilad. Nie był duży ( blacha ocynkowana 2 metry na 1,5) ale na początek musiał wystarczyć. I był mój pierwszy własny! Piąłem się coraz wyżej, a przecież zaczynałem jak każdy milioner od pucybuta. Teraz z nostalgia i łezką w oku wspominałem te trudne czasy i nasze niezdarne jeszcze próby budowy kapitalistycznej ojczyzny. Powiedziałem sobie, ze nigdy nie zapomnę tych początków jak już bynde tym milionerem.
Tak się jakoś złożyło, że nie tym razem. Tyn nowy rzond to nie był taki zły, dostałem od niego moją część majątku narodowego ( a może nie od niego? Nie pamiętam). Ziutek swoją cześć majątku przepił w trzy dni, a ja moją do walizki. Wiedziałem, ze nadal muszę jeszcze akumulować. Byłem rozsądnym biznesmenem. Ziutek przyłaził potem jeszcze pod mój dom handlowy i mówił – daj na wino!, ale ja nie dawałem. Trzeba było nie chlać pijusie – tak mu powiedziałem – to też miałbyś jak ja biznesa. Wilcze prawa rynku, psia jego mać. Musiałem przecież dalej akumulować.
Kilka lat później zamknęli mi tą szczękę i postawili takie duze baraki, mogłem tam nawet handlować, ale w walizce wciąz było za mało i nie starczało na czynsz. Przez jakiś czas przerzuciłem się na branże odzieżową. Inwestycja niewielka, tylko duża wełniana czapka i ludzie same do niej piniedze wrzucali. Ale to się szybko popsuło, bo się konkurencja na rynku międzynarodowym zaczeła i i zawsze gdzieś obok siedział koło mnie jakiś biznesmen z Rumunii.
Pomyśklałęm sobie kur... co jest grane! Przecież głosowałem na to SLD i miało być lepiej bo oni jak ja mieli to serce po lewej stronie! Poszedłem do Mańka no i mówie mu to co pomyślałem – kur...! Maniek powiedział to samo i wyjaśnił mi, że my znów coś popieprzyli przy tej urnie i teraz to on już wie, co my tam mamy wrzucić.
No co?
AWS! - powiedział i spojrzał na mnie z góry!
A co to jest? Zdechły pies?
Solidarność, Solidarność... zaintonował Maniek a po chwili obu nas poniósł patos tego odkrycia, a nawet za ścianą i pod podłoga podchwycili to sąsiedzi.
No i poszli my znów do tyj urny, żeby już dobrze te kartke tam wrzucić. Nauczony doświadczeniem byłem już ostrożny. Nawet doszło do małej przepychanki w tej toalecie jak głosowałem z takim jednym baranem z komisji wyborczej, bo naskoczył na mnie, jak podnioosłem urnę i sprawdzałem czy aby dno nie jest dziurawe. Zajrzałem tam do srodka – pusto! Wrzucamy mówie do Mańka – nie ma tam Balcyrewicza, sprawdziłem.
No i wiecie co? Znów my wygrali! Buzek (pomyślałem wtedy proroczo – łobuzek) to był prawdziwy cudotwórca. On w końcu zaczął wszystko reformować! Szło mu tak dobrze, a gospodarka miała tak dobre wyniki, że zrobili nawet taki szacher macher z emeryturami, że powiedzieli nam, że nie beda nam już potrzebne. Poziom życia tak nam wzrósł, że my z Mańkiem mielismy się już nigdy nie zestarzeć więc na co nam emerytury? Zlikwidował dużo tych kopalni, a fabryki oddawał nam biznesmenom! Dla mnie i dla Mańka nie wystarczyło niestety :-(
Po czterech latach okazało się, że coś jednak poszło nie tak. Pamiętam jak dziś jak lezelismy wtedy z Mańkiem u sióstr Magdalenek i Maniek ze swojej pryczy owiniety w koc cały czas jeszcze mnie przekonywał, że to był dobry wybór, tylko ja taki niecierpliwy jestem a na efekty trzeba jeszcze poczekać. Gówno tam wiedział. Ja bardzo cierpliwy byłem, nic sobie nie kupowałem przecież i cały czas akumulowałem i już niewiele mi brakowało do pełnego naładowania.
Ale nie zgadniecie co się okazało. Ano kiedy rano poszliśmy pod mój blok, w którym kiedyś mieszkałem pogrzebać we śmietniku, w radiu usłyszeliśmy Millera.
I on powiedział, że więcej już w smietniku grzebać nie będziemy jeśli go tylko wybierzemy. Maniek się mocno wystraszył i chciał już wynieść cały kontener ze smietnika, ale choćby się zesrał to nie dałby rady.
Mówię do niego – co ty robisz debilu?!
A on na to – nie słyszałeś? Miller będzie śmietniki prywatyzował i musi zrobic zapasy! - to debil – pomyslałem.
Jak żeśmy odchodzili spojrzałem jeszcze w okna bloku w którym mieszkałem jeszcze zanim przyszedł komornik, wyniósł moje meble i powiedział – pan tu nie mieszka – spojrzałem z nieukrywaną satysfakcją w migocząca poswiatę mojego telewizora, który sobie teraz oglądali jacys zadowoleni z mojego mieszkania frajerzy – zobaczymy jak będzie wam wesoło jak się wam ta komunistyczna wielka płyta na łby zawali! - powiedziałem pod nosem.
Otóż to nieprawda, że my te kartki źle wrzucili 8 lat wcześniej! To Buzek nas oszukał, nazywany już teraz przez wszystkich Buzkiem łobuzkiem. Bo on to jak wspomniałem był taki Koperfild. Nam się wydawało, ze Balcyrewica w urnie nie ma, a on na drugi dzień z niej wyskoczył, bo ta urna to drugie dno miała! I on tam właśnei cichutko sobie siedział!
Powiedziałem sobie wtedy, że ostatni raz mnie oszukali i następnym razem to wezme sobie na tego Koperfilda jakąś szable i przebije urnę dla pewności czy on tam czasem nie siedzi.
No i poszli my z Mańkiem zagłosować na tego Millera, co nam obiecał, że na smietniku już grzebać nie będziemy. I co? Oczywiście znów bingo i główna nagroda! Znów wygraliśmy! „Ja mam szczęście!” Nuciłem sobie piosenkę Kuby Sienkiewicza gdy Urban wparował na wieczór wyborczy do SLD z ogromną butelką szampana. Spojrzałem wtedy na Mietka i powiedziałem – Patrz Mieciula, teraz to i my ludzie pracy tak będziemy wszyscy mieli! Wznieśliśmy toast autowidolem i czekaliśmy z niecierpliwością jutra. Maniek jeszcze coś bełkotał przez sen pijany, żeby może jednak iść jeszcze na ten śmietnik, ale rzuciłem w niego ciapem i powiedziałem – śpij ciulu, jutro wszystko się zmieni.
No i faktycznie się zmieniło. Spóldzielnia założyła na śmietniku kraty ;-(.
- Ja Cie pier... powiedział Maniek i złapał się za głowę, bo w jednym z kontenerów stała jeszcze całkiem w dobrym stanie rozje... lodówka. Spojrzał na mnie z wyrzutem i przez kilka dni się nie odzywał, a po wypiciu swojej działki Arizony, po prosu odchodził bez słowa.
Ja czekałem na zmiany. Ten Miller obiecał, że teraz będzie czas dla takich przedsiębiorczych jak ja. - Balcyrewicz też tak mówił 10 lat temu – wzruszy ramionami Mietek.
Ja wiedziałem, że Mietek to niedowiarek, i myli się jak zwykle, bo choć lubie tę mordę to przecież regularny debil. Zagłosowali my przecież teraz dobrze. Ja cztery razy przekłuwałem urne na różnych wysokościach i jeśli nawet Balcyrewicz tam był, to musiałem zadźgać dziada!
No i zaczeło się! Po pierwsze Miller wprowadził nas do Unii Europejskiej i tamtejsze śmietniki stanęły dla nas otworem.
- A Ty wiesz Mieciu – mówię – co tam potrafią te zachodnie kapitalisty do śmietnika wrzucić?
nie wiem – odparł tebn debil.
A widzisz!
Ale Mietek nie widział, bo od picia dykty mu się wzrok już wtedy pogorszył.
Po drugie. Miller chciał żeby teraz już w końcu zapanowała równość. Pochodził ze starej dobrej szkoły i w pierwszych wyborach jeszcze stary dobry Kumitet Cyntralny go rekomendował. Ufałem mu jak ojcu. Miało być już teraz równiusieńko, czy bogaty czy biedny według jednej linii miał mieć to samo! Nazwał to datkiem liniowym dla wszystkich.
To była dobra koncepcja, miała tylko jedną wadę. Ta linia była prosta co prawda, ale w przestrzeni tak dziwnie ułożona, że jeden jej koniec to był wysoko wysoko wysoko, a drugi na samym dnie. I zgadnijcie gdzie myśmy z Mietkiem wylądowali na tej linii?
Dość powiedzieć, że Balcyrewiczowi znów się udało i zaraz po wyborach wylazł z tyj urny, bo siedział pod tą urną pod podłogą, pod klapą zasraniec!
Będę konczył bo mi tu zupe z brukwi niosą. Powiem tylko, ze nigdy nie zwatpiłem w wybory, a były jeszcze ze dwa razy. Raz nawet taki jeden Konus miał dać mi i Mańkowi mieszkania, ale dał tylko becikowe... nie dla nas niestety, bo Maniek się zabezpiecza. Ale byy też i dobre rzeczy. Jakby Maniek umarł a ja odziedziczyłbym jego puszki to już żadnego podatku bym od tegonie zapłacił. Powiem tylko, że za tych rzadów mnie i Mańka znów oszukano. Ale my szykujemy się już na następne wybory, jak oczywiście ordynator da nam wypis, bo my teraz z Mankiem w dzielnicy Pruszkowa mieszkamy. Tym razem jednak to już mamy sposób pewny pewny na Balcerewicza. Wyniesiemy te urne na zewnątrz, to Balcyrewicz spod spodu nie wlezie, nalejemy do urny (właśnie! Od tego powinniśmy zacząć w 1989 roku!), ale denaturatu, a potem wrzucimy tam zapałkę. Jeśli tam siedzi to skopcimy gada na popiół! Bo urna to nie trumna i tam się, w całości siedzieć nie powinno ino w proszku! A potem dopiero wrzucimy nasze głosy! Maniek pyta – jak to? Jak sfajczymy urne to gdzie je wrzucimy? - No i tu pojawia się problem, bo czy ja i Maniek umiemy grzebać w śmietnikach bez tych co na górze?
Obiektywnie? Aa, obiektywnie. "Obiektywnie socjaldemokracja jest umiarkowanym skrzydłem faszyzmu" ;-)))
Zgodnie z doktryną pantaraczności stosowanej świeckiej, SLD powinno podziękować Januszowi Korwin-Mikke za wytrwałe agitowanie na rzecz tej partii.
Nie wiadomo tylko czy przyjmie podziękowania, bowiem twierdzi on, podobnie jak "ideolodzy lewactwa", że jego celem politycznym nie jest "przyciąganie wyborców" (co już samo w sobie brzmi lekceważąco, nie wspominając o rzeczywistych praktykach temu służących), czyli koniunkturalne przypochlebianie się gawiedzi, lecz próba przedstawienia swoich prawd i za pomocą rozumu trafienia z nimi do odpowiednich ludzi.
Swoją drogą, nic bardziej nie trafi przekonania społeczeństwa otumanionego propagandą kościelno-prawicową, tudzież katolicko-nacjonalistyczną, niż to, że właściwie to ten kraj jest sterowany z tylnego siedzenia przez Episkopat - "okupanta watykańskiego" (-:
-----------------
Mołot, tutaj odpowiem Ci na temat kopalni i Kowalskiego.
Utrzymywanie kopalni w rękach państwa ma na celu zabezpieczenie swobodnego dostępu do podstawowego surowca energetycznego w tym kraju. W tej kwestii właściwie większość (państwowców) z lewa czy prawa jest zgodna. Poza liberałami, którzy twierdzą, że (s)rynek sobie lepiej z tym poradzi, jak zawsze ze wszystkim. No i Tobą, bo Ty masz przecież ten swój "światopogląd"... na temat WZZ i Ziętka Bogusława, i to pod tym kątem zwykle "ewoluuje" ta Twoja "idea".
Co się tyczy "Kowalskiego", "byłego pracownika PGR-u", czy "bezrobotnego z Mazur", to nadal nie udowodniłeś, że mogą mieć jakąś korzyść z pognębienia górników, by ci zamiast zarabiać 1800 - 3000 netto, zjeżdżali pod ziemię z lewymi papierami, w adidasach i za płacę minimalną, jak to w było w firmie Mard. Niewątpliwie takie postulaty równania w dół budzą szczery szacunek na lewicy.
"Utrzymywanie kopalni w rękach państwa ma na celu zabezpieczenie swobodnego dostępu do podstawowego surowca energetycznego w tym kraju."
My z Mańkiem to mamy ten swobodny dostęp tylko wtedy jak se w Wałbrzychu taki głęboki dół wykopiemy pazurami naszymi. Poszliśmy kiedyś na szaber do kopalni, ale powiedzieli nam związkowcy, że na hałdy to my za cienkie bolki jesteśmy.
Nie głoszę tu w tym momencie swoich poglądów. Pomijam, je. Zajmuje się tym od czego rewolucjonisci, wszyscy sa oderwani. Powiem tylko tyle, że dobrze zarabiający górnik obchodzi mnie dużo mniej niż ktoś kto pracuje bez umowy za 4 złoty na godzinę. Bo to ten drugi ma problem a nie ten pierwszy. Koniec poglądu.
Ty jako "rewolucjonista" w interesie... i nie tylko Ty nie rozumiesz zupełnie ludzi, którzy w naszym kraju mieszkają. To co mówiłem przy okazji tego tematu to wtłaczałem w ideologicznie zakute łby to jak rozumuje przeciętny Polak, któremu trudno się zresztą dziwić. To nie ja się myle, to mylisz się Ty i Twoja kamanda Bukmacherze, a dowód na to to 0,18%.
Przecież tu w ogóle nie chodzi o to byś do czegokolwiek przekonywał mnie, bo ja i tak na Ciebie nie zagłosuję chocbyś na uszach stanął, ale bys przekonał tych, którzy myśla w opisany przeze mnie sposób. To jest oczywiście moje zdanie i pewność, że na pewno nie rozumują tak jak Ty,. Nie mówię, że to dobrze czy źle, ale mówię o tym, że innym ludziom problemy z opóźnioną górniczą 14-ką latają koło dupy.
To jest tak samo jak z tymi kobietami, dziećmi i starcami, gdzie chwilę rozmwaiałem z Lexxxem pod innym tematem, który całkowicie naturalnie stwierdził, że duzo bardziej obchodzi go jego własne życie niż życie kobiet i dzieci. Tak samo jest w świecie pracy. Ludzi obchodzą własne problemy i problemy własnej grupy, z którymi te własne są czytelnie powiązane. Cudze nie mają w tym systemie na nich przełożenia, a jesli mają to tak nieczytelne, że trzeba mieć wiedzę by te związki uchwycić. 99% ludzi nie uchwyci.
A co do do sety o której wpomniałeś, to tylko syndykat interesów. Upominasz się za tym co zwiększy wpływy do kasy związkowej. A nie o jakieś ogólnospołeczne interesy. Nie narzucisz tego myślenia innym ludziom, bo oni mają swoje problemy. Ten jeśli nawet nie jest przez nich wrogo postrzegany to na pewno obojetnie.
Przestań też truć o jakimś szczególnym etosie pracy górnika. Na budowach ginie więcej ludzi niż w górnictwie, że o kalekach nie wspomnę. Budowa to dużo bardziej niebezpieczne miejsce niż kopalnia. Budowa nie jest jednak tak zorganizowana jak kopalnia a budowlańcy nie płacą składek do wzz. Przestań czarować, obaj dobrze wiemy o co ci chodzi - o partykularne interesy.
To coś jeszcze dodam. Uważam i na ten temat raczej zdania nie zmienię, że zwiazek zawodowy w polityce to kompletna pomyłka. Ze szkodą przede wszystkim dla niego samego.
Nie tylko ten Twój zwiazek. To samo sie tyczy Solidarności i OPZZ. Obie te organzacje srogo zapłaciły za te fanaberie z przeszłości. I pies je trącał. Ja mówię z pozycji większosći, którzy do żadnych związków nie należą.
Żaden związek nie ma dziś nic do zaproponowania większości społeczeństwa. Szczególnie tak mikroskopijny jak Twój. Weźmy np. OPZZ, duzo wiekszy zwiazek niż Twój. Gdyby utworzył znów jakąś partię, jakiś kolejny "Ruch ludzi pracy", może ciut więcej niż Wy by zyskał, ale progu żadnego nie ma szans przekroczyć.
Ten przykładowy OPZZ opiera się o ZNP i ZGG dwa swoje największe związki. Niewątpliwie dochodząc do władzy tym swoim płatnikom starałby sie zrobić dobrze. Tylko nie dojdzie, bo by dojść trzeba by głosów spoza tych grup zawodowych, a inne grupy nie mają interesu by popierać partię, która z załozenia bedzie popierac tylko swoich. To jest po prostu oczywiste.
to nie byłoby też tak, że na wezwanie Dudy, Guza czy tez Twojego Zietka nigdy żaden pies z kulawą noga nie przyszedł na demonstrację. Przyjeżdżaja tylko związkowcy zwiezieni autokarami. Przyjeżdżają tylko sami zainteresowani, a luydzie nie wuidzą w tym swoich interesów. W dużej cześci naprawdę słusznie. Bo w dużej cześci to w jakim kraju żyjemy to właśnie zasługa tych wszystkich zwiazków. TO NIE FRANCJA, TU ZWIĄZKI NIE MAJĄ ŻADNEGO AUTORYTETU
Nigdy nie twierdziłem, że SLD jest partią lewicową o nieposzlakowanej przeszłości.
Ale deklaruje cele lewicowe (których nie będę wymieniał, bo są powszechnie znane). Czy je zrealizuje? - nie wiem, ale jedną nauczkę od wyborców już dostali.
Poza tym zapowiada realizację programu, który innym partiom przez gardło nie przechodzi, więc wyboru wielkiego nie ma, bo i innych znaczących partii lewicowych
też nie ma.
Inna sprawa to to, co dla Pani oznacza "lewicowość" ?
I ile w tym postulacie jest realizmu politycznego, uwzględniając, że nawet po ewentualnym zwycięstwie nie będzie SLD działał w próżni - ci wszyscy, którzy dziś rządzą, pozostaną w Sejmie jako opozycja.
Miś Bucharin napisał kiedyś, że jak jest rewolucja, to trupy muszą być, ale chyba nie postuluje Pani, tak jak on, wymordowania przeciwników ( co jest zresztą dziecinadą).
Ani poprzednio nie miał SLD samodzielnej większości w Sejmie, ani w przewidywalnej przyszłości nie będzie miał.
Więc nadzieje na pozytywne zmiany trzeba liczyć siłą głosów sejmowych.
I pamiętać, że wierność zasadzie: "wszystko, albo nic", najczęściej oznacza "nic".
Czy nie może mi Pan na proste pytanie udzielić prostej odpowiedzi?
Ja Pana wywód zrozumiałam, nie musi Pan go powtarzać. Ok. postuluje Pan popieranie SLD jako największej patrii lewicowej i pragmatyzm we współpracy z opozycją. Podsumowuje Pan pięknie, żeby "pamiętać, że wierność zasadzie: "wszystko, albo nic", najczęściej oznacza "nic"." Dobrze nie zapomnę, nawet sobie zapiszę.
Jedyny szkopuł w Pana rozumowaniu jaki dostrzegam, to fakt, że jakoś nie wiem na jakiej podstawie można w ogóle uznać SLD za partię lewicową. Lub choćby troszkę lewicowszą niż PO, czy PiS. Zadaje więc Panu proste pytanie na jakiej. Nie jest to wbrew Pana puencie pytanie o "wszystko". Starczy cokolwiek. Bo ja mam nieodparte wrażenie, że głosowanie na SLD to dalej dokładnie nic. Więc jeśli uwaza Pan inaczej, to proszę mi wskazać to coś. Cokolwiek
Ale Pan mi tego wskazać nie chce. Pisze Pan, że jej lewicowe cele są powszechnie znane. Co to znaczy "powszechnie"? Łaciną zacinając "powszechnie" czyli "katolicko"?
Mnie nie są znane. Może niech Pan jakiś wymieni po prostu. Jasno wskaże jaka jest sznasa zrealizowania dowolnego postulatu lewicowego dzięki SLD. Do wyboru. Czy to tak trudno?
W prostych ludowych słowach, bez kręcenia. Rozstrząsania co dla mnie znaczy lewicowość i opowiesci cmentarnych o trupach przeciwników. Proszę się nie obawiać nikt Pana "wymordowywać" nie chce.
Lewicowość nie jest doprawdy do tego stopnia "transcendentna", coby nie wiadomo było co znaczy i żeby można było o niej gadać tylko jak ci ślepcy w przypowieści Rumiego o słoniu. Że każdy mówi co innego i każdy ma rację. A jak kto pyta o lewicowośc, to trzeba koniecznie ustalić o co mu chodzi. I czy aby nie przypadkiem o jakiejś wymordowywanie. Nie Panie Taraku!, o to nie chodzi, to nie jest "lewicowość", tak to by było dla Pana za proste. Gdyby "wymordowywanie" można było uznać za lewicowośc starczyłoby Panu wskazać na agresję na Irak i już by Pan "lewicowość" SLD udowodnił.
Balcerowicz i Buzek nas oszukali.
Ale JarKacz - nigdy.
Wybory niosą ze sobą takie możliwości zmian, że gdybym napisał to opowiadanie w formie wspomnień, ale z "przyszlości", to moi bohaterowie w roku np. 2100 nieśliby na transparentach również hasło - Balcyrewicz musi odejść!
W tym systemie Balcyrewicz jest duzo bardziej wiecznie żywy niż sam Lenin w systemie komunistycznym.
;-))
Troszkę mnie irytuje Pani przekonanie, że z powodu sklerozy, nie potrafię odszukać w Internecie odpowiednich dokumentów:
Uchwała Rady Krajowej SLD nr 27 w sprawie projektu ustawy budżetowej na 2010 r. 10.10.2009 r.
Rada Krajowa SLD zwraca się do wszystkich parlamentarzystów lewicy o aktywny udział w pracach nad przyszłorocznym budżetem państwa. Przedłożony w Sejmie projekt budżetu rządu Donalda Tuska jest nie do przyjęcia. Zaplanowany ponad 52 miliardowy deficyt budżetu państwa zbliża nasz kraj w zastraszającym tempie do przekroczenia drugiego progu ostrożnościowego, czyli 55% produktu krajowego brutto. Przekroczenie tej granicy będzie oznaczało konieczność zrównoważenia dochodów i wydatków państwa, co spowoduje zamrożenie płac w sferze budżetowej, zmniejszenie wydatków w sferze socjalnej, edukacji i bezpieczeństwie publicznym. Nastąpi wtedy gwałtowny spadek poziomu życia milionów Polaków. Dotknie to szczególnie grupy najuboższe, a zwłaszcza emerytów, rencistów, ludzi o najniższych dochodach.
***
Uchwała Rady Krajowej Sojuszu Lewicy Demokratycznej nr 26 w sprawie metody zapłodnienia in vitro i refinansowania jej ze środków NFZ 10.10.2009 r.
Uchwała Rady Krajowej Sojuszu Lewicy Demokratycznej nr 26 w sprawie metody zapłodnienia in vitro i refinansowania jej ze środków NFZ 10.10.2009 r.
Lewica wyznaje zasadę wolności człowieka, tolerancji, postępu i równości dostępu Polaków do zdobyczy nauki.
1.Sojusz Lewicy Demokratycznej opowiada się za pełnym dostępem Polaków do procedury zapłodnienia pozaustrojowego in vitro oraz pełnego finansowania jej ze środków Narodowego Funduszu Zdrowia.
Uważamy, że wszelkie próby ograniczeń w tym zakresie, a wręcz karania obywateli korzystających z nowoczesnych metod leczenia narusza konstytucyjne prawa i wolności obywatelskie zapisane w Konstytucji RP, a także Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej.
2. Domagamy się i apelujemy aby Rząd RP nie utrudniał Polkom i Polakom dostępu do żadnej ze skutecznych i zatwierdzonych przez Światową Organizację Zdrowia metod leczenia niepłodności.
Zgodnie z Konstytucją RP każdy obywatel bez względu na jego stan cywilny, wiek, wyznanie i zasób portfela ma zagwarantowany równy dostęp do korzystania z usług medycznych. Sojusz Lewicy Demokratycznej opowiada się za tym, aby Polacy mogli o swoim szczęściu decydować sami, a politycy tworzyli takie prawo, które im to umożliwi.
3. Wzywamy Rząd RP do tego, aby nie ulegał presji hierarchów Kościoła Rzymskokatolickiego i nie czynił z Polski kraju, w którym wszyscy obywatele podlegają regułom jednego wyznania i jednej doktryny.
Chcemy prawa, w którym państwo nie będzie zastępowało sumienia obywatela.
Chcemy prawa, które pozwala aby obywatel sam decydował, czy proponowana metoda leczenia jest zgodna z jego światopoglądem i etyką.
4. W debacie o regulacji prawnej zapłodnienia pozaustrojowego w Polsce codziennie obserwujemy zderzenie świata fundamentalizmu światopogladowego ze światem nowoczesnym i cywilizowanym.
Zadaniem SLD jest budowa Polski otwartej, nowoczesnej, tolerancyjnej i neutralnej światopoglądowo.
Zadaniem SLD jest organizowanie całej polskiej lewicy do zdecydowanej walki z fundamentalizmem światopoglądowym i wszelkimi próbami ograniczenia wolności obywatelskiej Polek i Polaków.
Warszawa, dn. 10.X.2009 r.
***
Uchwała Rady Krajowej SLD nr 23 w sprawie wycofania polskich wojsk z Afganistanu 10.10.2009 r.
Uchwała Rady Krajowej SLD nr 23 w sprawie wycofania polskich wojsk z Afganistanu 10.10.2009 r.
Biorąc pod uwagę całokształt sytuacji w Afganistanie oraz sytuacji międzynarodowej Rada Krajowa SLD żąda od premiera oraz prezydenta RP podjęcia natychmiastowych działań mających na celu wycofanie polskich wojsk z Afganistanu.
Warszawa, 10.10.2009 r.
Zaplanowany przez rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego projekt budżetu sprzyja dalszemu rozwarstwianiu społeczeństwa. Nie przyczyni się do rozwoju kraju i podnoszenia poziomu życia obywateli. Wzrost kosztów życia, ukryte podwyżki podatków, wzrost cen artykułów spożywczych, usług komunalnych szczególnie odbije się na ludziach biednych. W tym samym czasie wąska grupa beneficjentów liberalnej polityki gospodarczej rządu Donalda Tuska korzysta z przywilejów prawnych. Jako niemoralne uznajemy wpisanie w projekt przyszłorocznego budżetu państwa 1 miliona zł na nagrody dla ministrów rządu Donalda Tuska, a przecież kilka miesięcy temu ten sam rząd obciął dotacje na podręczniki dla niewidomych dzieci.
Rada Krajowa SLD zobowiązuje struktury wojewódzkie partii do wzmożonej współpracy z parlamentarzystami lewicy w zakresie przygotowania prospołecznych i prorozwojowych propozycji oraz zgłoszenia ich do projektu budżetu państwa w trakcie drugiego czytania w Sejmie RP.
Warszawa, 10.10.2009r.
***
Rzecz jasna program wyborczy na rok 2011 będzie dopiero opublikowany, ale nie należy spodziewać się, że w jakiś znaczący sposób będzie odbiegał od tych dokumentów, które tu przypominam.
Ale co innego mnie u Pani niepokoi - wyczuwam ( bo pewności nie mam), że traktuje Pani swój głos oddany na jakąś partię jako "nagrodę za dobre sprawowanie".
A tymczasem " tak się gra jak przeciwnik pozwala" i
ocena działalności całej partii na podstawie nikłych skutków ich obecnej działalności, to jakieś grube nieporozumienie. Prawdę mówiąc wygląda na szukanie pretekstu do jej zanegowania.
Ma Pani do tego prawo, ale po co szukać usprawiedliwień,
zrzucających winę za niepowodzenie całej lewicy na kogoś innego.
Nie chcę i nie głosuję.
Wszystko.
I tego nie trzeba uzasadniać.
Umknęła mi jakoś Pani uwaga:
"Rozstrząsania co dla mnie znaczy lewicowość i opowiesci cmentarnych o trupach przeciwników. Proszę się nie obawiać nikt Pana "wymordowywać" nie chce. "
***
Chyba nie do końca zrozumiała Pani moją intencję.
Jeśli wspominam o zamiarach p.Misia Bucharina, to jako przestrogę przed prowadzeniem polityki "na skróty" - nie
mogę poradzić sobie z opozycją, to wymyślę jakąś nową Berezę Kartuską i tam poddam reedukacji. A jeśli przy okazji biedak umrze, to jego wina, bo mógł być zdrowszy.
A zapowiedzi oszalałych fanatyków tak z lewicy jak i z prawicy należy traktować poważnie - jeśli tylko mają okazję, to rozprawiają się z "wrogami ludu", "komunistami"
"zdrajcami Ojczyzny" i t d. Dla fanatyka każdy pretekst jest dobry do "ostatecznego rozwiązania".
Jeśli zaś chodzi o osobiste bezpieczenstwo szarego obywatela, to i ono ma swoją wartość - bardziej jednak dla Pani, mniej więcej 3-4 razy młodszej ode mnie i rozpoczynajacej życie, niż dla mnie.
Poza tym używanie w dyskusji takich osobistych odniesień
wskazuje na bezradność mówcy w sprawach, o których się wypowiada.