Słabo PMB, Onet jest lepszy:
http://wiadomosci.onet.pl/raporty/rewolucja-w-swiecie-muzulmanskim/usa-przygotowuja-atak-na-libie,1,4197047,wiadomosc.html
I nawet komenty pokazują ze ludzie wiedzą co się świeci
Pozdrawiam
"Stany Zjednoczone rozmieściły swoje jednostki wojskowe w pobliżu wybrzeża Libii - poinformował rzecznik Pentagonu pułkownik David Lapan.
Interwencja wojskowa jest rozważana przez Pentagon jako plan awaryjny dla Libii.
W pogotowiu są zarówno jednostki marynarki wojennej, jak i siły powietrzne. Pułkownik Lapan tłumaczy, że jednostki armii amerykańskiej są w pogotowiu a Stany Zjednoczone wnikliwie obserwują sytuację reżimu Kaddafiego w Libii i przygotowują się na różne ewentualności".
Taka informacja poszła w świat 28 lutego.
Powtórzono ją w nieco innym brzmieniu 1 marca:
"Stany Zjednoczone zaczęły przemieszczać swoje okręty wojenne i samoloty bliżej ogarniętej niepokojami Libii - podał Pentagon. Mogą one posłużyć w akcjach humanitarnych i ratowniczych - powiedziała sekretarz stanu USA Hillary Clinton.
Zastrzegła jednak, że "obecnie nie odbywa się żadna operacja wojskowa z udziałem amerykańskich okrętów".
O działaniach współpracujących ze sobą wywiadów i sił specjalnych państw NATO na terytorium Libii, poprzedzających ZBROJNĄ INTERWENCJĘ wiadomo już od 25 lutego.
Pierwsze relacje z "humanitarnej interwencji" obiegły już świat. Media koncentrowały się na "brawurowych ewakuacjach", podkreślając bohaterstwo pilotów i sprawność jednostek specjalnych, które w tych relacjach pozostawały w głębokim cieniu.
Premier Francji Francois Fillon nie wykluczył sięgnięcia po środki wojskowe "w obliczu zagrożenia wybuchem krwawych starć w Trypolisie". Mówi się już otwarcie o "zakazie lotów" i "zamknięciu przestrzeni powietrznej nad Libią".
W tej atmosferze "Kaddafi w rozmowie z telewizjami ABC i BBC oraz brytyjskim dziennikiem 'Sunday Times' wyraził przekonanie, że naród go kocha i jest gotów oddać za niego życie. Dodał, że nie zamierza ustąpić, ponieważ nie jest ani prezydentem, ani królem. Kaddafi zapewniał, że nie używa siły wobec swoich rodaków i ponownie obarczył al-Kaidę odpowiedzialnością za masowy udział młodzieży w manifestacjach przeciwko niemu. Zapewnił przy tym, że antyprezydenckie demonstracje nie odbywają się w Trypolisie. Przyznał też, że czuje się zdradzony przez Stany Zjednoczone. 'To zadziwiające, że wspólnie z Zachodem walczymy z al-Kaidą, a gdy my walczymy z terrorystami, Zachód nas opuszcza. Może chce okupować Libię' - mówił Kaddafi. Prezydenta Baracka Obamę nazwał dobrym człowiekiem, ale dodał, że jest on źle poinformowany. 'To co on mówił, musiało pochodzić od kogoś innego' - dodał Kaddafi".
"Libijski przywódca Muammar Kadafi zaśmiał się, gdy prowadząca z nim wywiad dziennikarka ABC zapytała, czy ustąpi ze stanowiska. Zaprzeczył, że samoloty bombardowały cywilów, zaprosił misję badawczą ONZ do Libii. W wywiadzie dla telewizji ABC prowadzonym przez Christiane Amanpour libijski przywódca zaprzeczył, że samoloty ostrzeliwały cywilów. Powiedział, że atakowały jedynie obiekty wojskowe i magazyny amunicji. Oświadczył też, że naród go kocha."
(za Informacyjną Agencją Radiową)
Potwierdzeniem słów Kaddafiego stała się informacja o zbombardowaniu składów amunicji:
"libijskie samoloty wojskowe zbombardowały dwa składy amunicji położone 100 kilometrów od opanowanego przez opozycję Bengazi".
Działania NATO nie są w jego gestii.
P.S.: Pawła Michała Bartolika może oczywiście śmieszyć los skazańca.
biedny
Ta wypowiedź Kaddafiego świadczy oczywiście że jest tyranem na żołdzie amerykańskim takim samym jak np Mubarak.
Tak samo jak wypowiedź Fidela Castro o wielkości, dobroci i świętości papieża JPII świadczy dobitnie iż jest on agentem Watykanu, sługusem kleru i moherowym beretem
Dyab Abu Jahjah o zwolennikach Kaddafiego na lewicy:
http://www.aboujahjah.com/?p=261
A tu taka fotka z Libii - zgadza się z oficjalnym stanowiskiem słyszalnym z Benghazi:
http://blogs.aljazeera.net/sites/default/files/imagecache/BlogsMainImage/LibyaBlogOutsde.jpg
I nie mogę się doczekać od BB i EB opinii jakim to jestem okrutnym oprawcą z krwią samego bohaterskiego Muammara na rękach! Powiem im wtedy tylko: paluszki lizać!
wydawała ludzi "al-kaidy" pochodzących z Libii Kaddafiemu aby wymusili jego ludzie zeznania, jeden przypadek o którym wiadomo zakończył się zgonem przesłuchiwanego , oficjalnie powiesił się w celi,CIA/USA dostały swoje informacje.
Murzyn zrobił swoje, teraz CIA postawi na kogo innego
W Libii nie chodzi o żadnego Kaddafiego, tylko o baryłki ropy naftowej (patrz: Irak). Niestety ale po NATO-wskiej 'akcji humanitarnej' Libia stoczy się w otchłań Średniowiecza tak jak 'wyzwolony' Irak. W interesie Libijczyków jest więc utrzymanie Dżamahirijji.
Więc mam nadzieję, że powstańcy oporządzą się z "Murzynem-zrobił-swoje" nim Obama i s-ka zacznie im na całego "nieść wolność". Stawka jest ogromna:
1. Uzbrojenie rewolucji arabskiej.
2. Jednolity teren rewolucji arabskiej (Libia+Tunezja+Egipt=niemal sto milionów ludności).
3. Jednoczesny cios w kapitalizm (vide choćby pola naftowe) i stalinizm (tu wspomnę o zupełnie innej kwestii - płaczkach po Kaddafim).
4. Last but not least rzeczywiste samostanowienie Libijczyków.
Czy się uda? Tego nie wiem. Ale mogę powiedzieć za Różą Luksemburg: oni się odważyli.
masz 100% racji
załamujmy się.
Jest z nami Kim DŻong Il, ktory rewolucyjnej Dżamahariji nie opuści w biedzie i nie da jej skrzywdzić.
zapomniałeś o powołaniu marksistowsko-leninowskiej partii robotniczej.
Gdyby tylko o tego jednego "Murzyna" chodziło, można byłoby sobie odpuścić dyskusję z Bartolikiem.
Ale spójrz na to, czerwony93, inaczej.
Z informacji izraelskiego portalu internetowego specjalizującego się w tematyce wojskowej i wywiadowczej wynika, że rozpatrywany jest wariant interwencji zbrojnej z udziałem egipskiej armii.
Nie bardzo zresztą wiadomo dlaczego, skoro Kaddafi zabarykadował się w stolicy i nie ma żadnych szans na odzyskanie badajże skrawka libijskiej ziemi.
Dni jego są policzone. Przestrzeń powietrzna Libii za chwilę zostanie przez NATO zamknięta.
Tymczasem trwa "brawurowa ewakuacja" Europejczyków z całego obszaru Libii, przy pomocy jednostek specjalnych i brytyjskich i niemieckich wojskowych samolotów transportowych, nie mówiąc już o brytyjskiej fregacie.
Koniec Kaddafiego jest na wyciągnięcie ręki.
Nasila się exodus. Agendy ONZ mówią już o 50 tysiącach uciekinierów. Większość z nich ucieka z obszarów wyzwolonych - bo przecież nie z pustynnych - do granic i do stolicy, pozostającej w rękach wojsk lojalnych wobec tyrana.
Można przypuszczać, że na terenach "wolnych od Kaddafiego" trwają pogromy i walki plemienne. Potwierdzają to skąpo dozowane informacje o rzeziach czarnych robotników, rzekomej podpory systemu.
Z relacji filmowej TVN24 wynika, że Tobruk został splądrowany. Nie ma już banków, sklepów, szkół, szpitali i budynków administracyjnych. Straszą zgliszcza.
Po wspólnym rozprawieniu się żołnierzy i rebeliantów z "najemncami", zwyczajowo toczą się walki klanowe i plemienne. Pogłębia się stan anarchii.
Mimo nieprzerwanych dostaw drogą morską żywności do Benghazi ceny rosną z godziny na godzinę. Najwyraźniej konkurujące ze sobą klany położyły na dostawach łapę.
Do tego dochodzą wieści o pogromach nielegalnych robotników, delikatnie mówiąc niepewnej sytuacji obcokrajowców i tragicznej ludności napływowej.
Co prawda nie ma jeszcze poważnych zakłóceń w dostawach ropy i gazu, ale i tak Rosja zwiększyła swoje dostawy gazu do Włoch o jedną trzecią, uzupełniając powstałe niedobory.
Sytuacja zmienia się jednak z godziny na godzinę.
Gdy wejdzie armia egipska "rewolucja arabska" przekształci się w wojnę między arabami, której skala przyćmi ludową arabską rewolucję. Konflikty religijne między szyitami i sunnitami mogą być pewną przymiarką.
Libię (oby tylko) i "arabską rewolucję" utopi to we krwi.
O to planistom zapewne też chodzi.
Wówczas wejdą biali wybawcy, którzy nie będą się temu przecież biernie przyglądać. Ich przyczółki tam zresztą już są. Te prywatne lotniska na pustyni zostały już odpowiednio zagospodarowane.
Wybrzeże i przestrzeń powietrzna Libii, jak komunikaty wskazują, będą wkrótce pod pełną kontrolą.
Na długo Rewolucji wszystkim się odechce.
Pan Tarak - "a nie mówiłem" - zatryumfuje.
A tu masz NPA melduje:
ARMIA EGIPSKA PRZECIWKO REWOLUCJONISTOM
Pomimo dymisji Mubaraka, Rada Najwyższa sił zbrojnych, która kieruje aktualnie krajem, wciąż nie uwolniła uwięzionych działaczy, zabrania strajków i dawkuje pozwolenia na urządzanie manifestacji. A jednak ludność Egiptu wciąż nie zamierza pozwolić odebrać sobie rewolucji.
Od upadku Mubaraka, to armia rządzi w Kairze. A większość Egipcjan ma zaufanie do swoich żołnierzy, albowiem nie strzelali oni do manifestantów z placu Tahrir. Ale podnoszą się głosy, wśród robotników, pracowników najemnych, artystów i studentów obnażające Radę Najwyższą. Uważana jest ona za relikt starego reżymu, jej sztab w istocie opóźnia uwolnienie wszystkich bojowników uwięzionych za czasów Mubaraka, wywiera nacisk na strajkujących w celu wymuszenia na nich powrotu do pracy, wydaje zakazy dostępu do miejsc, gdzie mają miejsce strajki wszystkim dziennikarzom, blokuje drogę do Gazy i zalewa SMS-ami komórki wszystkich Egipcjan zalecając im spokój i powrót do pracy.
Albowiem siły zbrojne Egiptu, które mogą korzystać z wszelkich sieci komunikacyjnych, prywatnych lub publicznych, tak Vodafone, jak Mobinil, zachowują się jak rząd wojskowy. Pod pretekstem zapewnienia bezpieczeństwa w mieście, utrzymana została godzina policyjna, a stan wyjątkowy, który trwa od 30 lat, wciąż nie został zniesiony. Zresztą, jako ochronę miasta przedstawia się głównie ochronę banków, Giełdy, ambasady amerykańskiej, parlamentu oraz siedziby telewizji publicznej, którą chronią czołgi. W Kobrze, np., dzielnicy w północnym Kairze, żaden czołg nie pojawił się, aby chronić kościół, który od trzech dni jest zagrożony spaleniem przez muzułmanów, pod pretekstem, że jakiś młody chrześcijanin miał ponoć spalić Koran na ulicy. Koptowie muszą więc sami zatroszczyć się o swoje bezpieczeństwo.
" - Wojskowi, uważajcie, przypatruemy się wam"
W ostatni piątek, podczas manifestacji świętowania zwycięstwa - nadzorowanej przez armię, która ustawiła punkty kontrolne mniej więcej w całym mieście - niektórzy kontestatorzy pokazywali palcami wojskowych. "Wykluczone, aby ukradli nam naszą rewolucję, jak w 1952 roku", wykrzykiwał Ahmed ElKoussy - wraz z 50 pracownikami sklepu z grafikami, trzymającymi w rękach transparenty z napisami "Rewolucja nie jest zakończona!", "Wojskowi, uważajcie, przypatrujemy się wam!". Nieco dalej, u stóp podium, jakiś człowiek pokazuje ledwo zabliźnione rany: "To armia. To armia mi to zrobiła, kilka dni temu zaledwie!", a za chwilę zostaje bezpardonowo odciągnięty przez jakiegoś oficera daleko od dziennikarzy.
Armia zachowuje się nerwowo. Oficerowie nie chcą, aby fotografowano ich przy wozach pancernych, nie chcą też odpowiadać na pytania. W piątek wieczorem, po manifestacji, kiedy młodzi z dzielnic ludowych pozostali na Placu Tahrir, ci z lepszych dzielnic przemieścili manifestację o jakieś 50 metrów dalej, na Plac Talaat Harb. W rezultacie mieliśmy dwie całkiem różne nastrojowo manifestacje. Na Placu Talaat Harb wojskowi pozwolili młodym bawić się przez całą noc, kręcić wideoklipy itd. Na Plac Al-Tahrir nie można było wejść, bo był zablokowany czołgiem. Armia odwołała się nawet do sił specjalnych, jednostki antyterrorystycznej, i zarekwirowała pusty hotel "Kleopatra", aby umieścić w nim zaimprowizowane centrum dowodzenia.
"Nie powiemy wam, co tam robimy", bąknął lakonicznie żołnierz postawiony przed budynkiem, do którego zabroniono się zbliżać. Dla młodzieży z dzielnic ludowych więc - godzina policyjna i ścisły nadzór.
Zabronione strajki
Dla pracowników najemnych też. W Mahalli, np., jednym z największych miast przemysłowych Bliskiego Wschodu, gdzie 24 000 robotników przemysłu włókienniczego strajkowało przez 5 dni do soboty, nie można było zbliżyć się do fabryki; wojsko odcięło ruch. Armia boi się bowiem strajków. Nie zapomnieli, że to od Mahalli rozpoczął się ruch na rzecz strajku generalnego z 6 kwietnia 2008 roku, z którego wywodzi się bezpośrednio koalicja wzywająca do manifestowania w dniu 25 stycznia b.r., od którego wszystko się zaczęło. Aby załagodzić sytuację, siły zbrojne ustąpiły w końcu przed żądaniami robotników i zwolniły stare kierownictwo fabryki, skorumpowane i zbyt związane ze starym reżymem.
Wojskowa Rada Najwyższa również obiecała podniesienie w ciągu pół roku płacy minimalnej o 1200 funtów egipskich wszystkim pracownikom w Egipcie i polepszenie służby zdrowia, komunikacji publicznej itp. Aby uniknąć rozprzestrzenienia się zarazy na inne sektory (co już się rozpoczęło), na banki, szpitale czy budownictwo, armia wysłała dwa SMS-y nocą z poniedziałku na wtorek. Przesłanie jest jasne: "Ze względu na bezpieczeństwo narodowe wszyscy, którzy wezmą udział w manifestacjach lub akcjach, które nie będą miały wyraźnego pozwolenia od armii zostaną zatrzymani".
Ale teraz, kiedy piszemy tę korespondencję, około tysiąca manifestantów znajduje się na Placu Tahrir demonstrując przeciwko rządowi wojskowemu.
Katherine Manca, z Kairu, 26.02.2011
tłumaczenie: E.B.
(za stroną NPA)
przedstawiał swoje prognozy jako możliwy pesymistyczny wariant - to niejeden punkt jego wypowiedzi warto by może nawet rozważyć. Ale on wcielił się w rolę proroka apokaliptycznego czy też Kasandry - wszyscy inni tymczasem jego zdaniem są pewni, że to początek światowej rewolucji proletariackiej 2017. Z czymś takim nie da się dyskutować.
Co gorsza - dotąd bronił Kaddafiego jak niepodległości. Teraz chyba pogodził się z beznadziejnością tych pozycji. Przechodzi na inne - ale konsekwentnie stosuje jedną zasadę: rękami i nogami opiera się przed przyjęciem stanowiska rewolucyjnego (jak gdyby w ogóle ktokolwiek tego od niego oczekiwał).
Swoje kłamstwa, pogróżki i obelgi nazywasz dyskusją?
Jacy "wszyscy inni"?
Poza nakręconymi hurrarewolucjonistami jest jeszcze, tak ukochana przez was, "kupa ludu". Jej poglądy kształtują w znacznym stopniu burżuazyjne media.
Naszym zdaniem należne należy oddać również arabistom.
Czekam na rewolucję Ślązaków, na pewno będzie fajna i bliska domu.
Pozdrawiam
Chciałeś powiedzieć: należne należy oddać również orientalistom i przesądom orientalistycznym. Na swojej stronie - nazywanej pieszczotliwie "czterema literami" (choć nie "pierwszymi czterema literami") - zamieściliście pewien tekst. Chyba przezornie na forum.
Na samym jego początku czytamy: "Przeciwnicy Muammara Kadafiego, którzy biorą udział w protestach w Libii powtarzają, że libijski dyktator wysyła przeciwko nim czarnych afrykańskich najemników. Jednak informacje te są dementowane przez inne źródła i istnieje obawa, że oskarżenia pod adresem czarnych Afrykanów są raczej przejawem rasizmu Libijczyków, głęboko zakorzenionym w ich mentalności."
No tak, arabska mentalność (w wersji: libijska mentalność). Czyli: Arabowie już tacy są, że nienawidzą czarnoskórych - więc jak w ogóle rewolucyjny marksista może mówić o arabskiej rewolucji!
O to wam widać chodzi - pod rewolucyjnymi frazesami przemycacie najbardziej reakcyjne treści.
Jeśli chcesz, PMB, polemizować z tekstem mm "Polowanie na czarnych Afrykanów" z afryka.org masz otwartą drogę.
Radio właśnie podało, że 100 tysięcy uciekinierów przekroczyło granice Libii. Exodus narasta.
Każdy z nich może twoim być świadkiem lub świadkiem oskarżenia.
Jak myślisz - jaki będzie stosunek procentowy?
Wielu, jak nie większość Arabów gardzi i poniża nie tylko czarnych i azjatów ale i płeć piękną.
Pozdrawiam
http://www.youtube.com/watch?v=19T2EwI0qek
"Tunezyjskie władze podają, że granicę Libii z ich państwem przekroczyło już około 55 tysięcy osób. W większości są to obywatele Tunezji i Egiptu, reszta to w większości Chińczycy i inni robotnicy azjatyccy, którzy pracowali na kontraktach w Libii, a teraz szukają dróg ucieczki do swoich krajów. W pozostałej grupie znajduje się jednak kilka tysięcy uciekinierów z państw afrykańskich, oraz mieszkańców państw Bliskiego Wschodu, którzy teraz nie mają jak wrócić do domu. Podobny skład narodowościowy ma miejsce w przypadku egipskiej granicy, którą przekroczyło około 50 tysięcy Egipcjan, 3-4 tysięcy Libijczyków i 10 tysięcy obywateli krajów trzecich" - podała Informacyjna Agencja Radiowa.
Razem daję to już 110 tysięcy osób.
Ile osób przekroczyło granicę Algierii i Czadu - nie wiadomo. Część skorzystała też z drogi lotniczej i morskiej.
Już z pierwszych informacji widać, że uciekano raczej do najbliższej granicy. Stąd tylu Egipcjan znalazło się w Tunezji.
Czas, jak widać, gra tu niepoślednią rolę.
Możemy wyciągnąć stąd wniosek: UCIEKAJĄ GDZIE PIEPRZ ROŚNIE.
Widocznie mają przed czym.
Ta forma wojny domowej niewiele ma wspólnego z rewolucją. Na myśl przychodzą czystki etniczne, które towarzyszyły rozpadowi Jugosławii.
Nie przypadkiem arabiści całkiem poważnie biorą pod uwagę również w przypadku Libii rozpad państwa.
O czym zresztą z hurrarewolucjonistami można dyskutować, skoro operują oni wciąż jednym strychulcem, niezależnie od zjawisk z jakimi mają do czynienia.
A oto najnowszy przykład:
(...) Committees vital
For the revolution to win its goals – for real democratic rights and a transformation in living standards – it needs democratically-elected committees that truly represent the interests of the mass of working people, youth and the poor, in the neighbourhoods, workplaces and colleges, linked up at local, regional and national levels. Building committees within the forces of the state is also vital. Putting forward democratic demands as well as those needed to assure decent living standards, such a movement can appeal to the masses of Tripoli to rise up against Gaddafi’s last stronghold.
The masses armed, under democratic control, can defend themselves against Gaddafi’s forces, march on his last bases of support, and sweep away the dictator and his entire regime while preventing the country once again falling under foreign control.
Such a mass movement would immediately introduce full democratic rights and oversee elections to a revolutionary constituent assembly. A government representing the interests of workers and small farmers would take the oil fields into public ownership, and other major planks of the economy, under democratic workers’ control and management. This would ensure that the country’s huge natural riches serve the majority of society not only an elite around the corrupt Gaddafi family and giant multi-national companies.
To ensure this, mass organisations of the working class need to be formed, including independent unions and a mass party of the working class, with bold socialist policies. Such mass class organisations would oppose not just Gaddafi and the remnants of his regime but all pro-capitalist and reactionary forces in Libya and meddling imperialism.
(Niall Mulholland "Libya: Gaddafi must go! It’s a fight to the finish" za oficjalną stroną CWI, 28.01.2011)
głowa do góry!
Kadafi korzysta z najemników zwerbowanych w krajach dawnego Związunia.
Chociaż coś mi się zdaje, ze postradzieckiemu sołdatowi da rade każdy arabski cywil.
Ale oni wolą bajać o prawach człowieka i humanitaryzmie. I jak tu komu ufać?! Wszędzie cuchnie zgnilizną. Może jednak rewolucja o równy podział pożytków naszej planety nas oczyści? Kto ją zacznie? Arabowie? A może islam bliski konfucjanizmowi?
Przy okazji: BB i EB podziwiam was. A Tarakiem się nie martwcie. On patrzy na świat tylko przez pryzmat własnej kieszeni.
przewidział rozwój wypadków:
http://www.youtube.com/watch?v=URuoNjuVsCY&feature=related
Kadafi to smutny przypadek degrengolady rewolucjonisty. Przed laty jego Trzecia Teoria Światowa była ciekawą próbą połączenia socjalizmu, demokracji bezpośredniej, antyimperializmu, panarabizmu i islamu. Ale w 2004 r., przestraszony losem Saddama, spuścił uszy po sobie, pojednał się z Zachodem i wziął udział w GWOT. Chciał już tylko dożyć dni swoich w spokoju i luksusie. Ba, do tego wszystkiego dorobił sobie ideologię: ogłosił, że Libijczycy nie mają nic wspólnego z Arabami, odciął się od Palestyńczyków, za swą misję uznał jednoczenie Afryki.
Tym niemniej, nawet jeśli rewolta przeciw niemu wybuchła spontanicznie, to jasnym jest, że Zachód chce ją wykorzystać dla umocnienia swej pozycji w tym regionie. A biorąc pod uwagę brak realnej opozycji antykadafistowskiej - pewnie mu się to uda.
"ogłosił, że Libijczycy nie mają nic wspólnego z Arabami, odciął się od Palestyńczyków, za swą misję uznał jednoczenie Afryki" a ja gdzieś usłyszałem, że matka Kadafiego była Żydówką. Według żydowskiego prawa jest zatem żydem, a więc Arabem być nie może ;-)
@Angka Leu, gdybyś ty zrobił dla Polaków tyle co Kadafi dla Libijczyków, to bym cię naprawdę szanował. Na razie komuś innemu jest bliżej do smutnego przypadku i nie jest to Kadafi.