Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Libia: Brega znów zbombardowana

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

TAKA JEST "TWARZ REWOLUCJI"

"Utworzona przez przeciwników libijskiego przywódcy Narodowa Rada Libijska zaapelowała o przeprowadzenie przy wsparciu ONZ nalotów z powietrza przeciwko najemnikom wykorzystywanym przez Muammara Kaddafiego.

Przedstawiciel Rady Hafiz Ghoga oświadczył, że wykorzystywanie przez Kaddafiego "afrykańskich najemników w libijskich miastach" jest równoznaczne z inwazją na ten kraj. Rada ma siedzibę w opanowanym przez powstańców Bengazi.

"Wzywamy do przeprowadzenia ataków konkretnie na cele najemników" - powiedział Ghoga na konferencji prasowej. Zastrzegł, że "zdecydowanie sprzeciwia się obecności jakichkolwiek zagranicznych sił na libijskiej ziemi", ale istnieje ogromna różnica między taką obecnością a "strategicznymi uderzeniami z powietrza".

Zdaniem Ghogi, swoich żołnierzy do wsparcia Kaddafiego wysyłają m.in. Niger, Mali, Kenia i Algieria.

Kilka dni temu przeciwnicy Muammara Kaddafiego ogłosili utworzenie Narodowej Rady Libijskiej, podkreślając, że nie jest to rząd tymczasowy, lecz "twarz rewolucji". Wówczas Hafiz Ghoga, prawnik, powiedział, że nie widzi możliwości negocjowania z reżimem."
(http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,9191971,Przeciwnicy_Kaddafiego_do_ONZ__Zbombardujcie_najemnikow.html)

W międzyczasie prezydent Wenezueli, Hugo Chavez wystąpił z
inicjatywą mediacji. Kaddafi przyjął propozycję Chaveza.

autor: BB, data nadania: 2011-03-03 13:20:38, suma postów tego autora: 4605

CZARNI I BIALI BOHATEROWIE HOLLYWOOD

W 1969 wojsko obaliło króla Idrisa i proklamowało utworzenie Libijskiej Republiki Arabskiej. Stojący na czele rewolucjonistów 27-letni Muammar al-Kaddafi został wówczas mianowany szefem libijskiego rządu i...czarnym bohaterem Hollywood.

Przez całe dekady był on głównym sponsorem ruchów narodowowyzwoleńczych i wywrotowych, czyli terroryzmu, w tym również bohaterskiej walki Tuaregów z reżimami okupującymi ich ziemie bogate w uran.

Waleczni Tuaregowie byli symbolem i podporą jego rządów.
Tak oto z przekąsem "Gazeta Wyborcza" relacjonowała w 2009 r. 40-lecie REWOLUCJI LIBIJSKIEJ:

"Wielkie fajerwerki odpalone z pokładu statku zacumowanego pod Trypolisem, 400 tancerzy i tancerek, którzy w noc z wtorku na środę mają odtańczyć 12 tys. lat historii, akrobacje lotnicze i orkiestry wojskowe, pustynni Tuaregowie z tysiącem swych najlepszych wielbłądów i balony z gorącym powietrzem unoszące się nad libijską pustynią. W Trypolisie rozpoczęły się dziś huczne obchody 'libijskiej rewolucji', która wywindowała do władzy tego, kto okrzyknął się później 'przywódcą wszystkich arabskich przywódców, królem królów Afryki i imamem muzułmanów'."

Szymon Martys oczywiście nie musi o tym wiedzieć. Dla niego, Hilary Clinton i Baracka Obamy Tuaregowie to zwykli bandyci, najemnicy, psy wojny, którzy od tysięcy lat zajmują się łapaniem niewolników i handlem nimi.
Z kim oni tylko nie handlowali niewolnikami - z Rzymem, Europą, a nawet z Ameryką. Dzięki temu wnieśli zatem istotny wkład w niewolnictwo w samej Ameryce.
Tuaregowie to zło wcielone. Czarni bohaterowie Hollywood.

Ten pryzmat znajdziecie w dzisiejszych wyreżyserowanych już relacjach z wczorajszych walk wojsk Kaddafiego z rebeliantami popieranymi przez cały cywilizowany świat, z trockistami włącznie.

"Opłacani przez Kaddafiego najemnicy przypuścili o świcie szturm na Bregę, portowe miasto położone 200 km na zachód od nieformalnej stolicy rewolucjonistów Bengazi. Konwój 50 wypełnionych żołnierzami dżipów błyskawicznie rozjechał się po mieście i opanował kluczowe obiekty: rafinerię wraz z terminalem do przeładunku ropy, lotnisko, uniwersytet oraz siedzibę kompanii naftowej Sirta. Wspierało ich przy tym wierne dyktatorowi lotnictwo, które bombardowało magazyny z amunicją, a także ostrzeliwało ukrytych za barykadami rebeliantów. Według innych doniesień szturm wsparły także czołgi i artyleria."
(http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,9192431,Pulkownik_Kaddafi_sie_nie_poddaje.html)

Możemy się domyślać, że za sterami samolotów siedzieli również najemnicy - z Rosji, Ukrainy, Białorusi, Serbii, Korei Północnej lub Kuby.

Przeciw nim wystąpili dobrzy "rewolucjoniści" rodem z Hollywood, nieco tylko zaskoczeni:

"Zaskoczeni rewolucjoniści szybko się otrząsnęli. W sąsiednich miejscowościach ludzie natychmiast wsiedli do samochodów lub na pancerze nielicznych, przejętych przez buntowników czołgów i ruszyli na odsiecz Bredzie. Zachodni dziennikarze naliczyli aż 6 tys. ludzi uzbrojonych w kałasznikowy, strzelby i granatniki. Wieczorem, według niepotwierdzonych doniesień, żołnierzy Kaddafiego udało się po ciężkich walkach, w których zginęło kilkadziesiąt osób, wyprzeć z rafinerii i lotniska. Część uciekła, reszta zabarykadowała się m.in. w gmachu uniwersytetu i siedzibie kompanii naftowej. Nad miastem widać słup dymu."

W relacji Bartosza T. Wielińskiego rebeliancka Rada Narodowa zmienia się w "30-osobową radę rewolucyjną na czele z Mustafą Abdelem Dżalilem, byłym ministrem sprawiedliwości".
Dzięki niemu wiemy już, że "wolnościowa" Rada Narodowa i marionetkowy Rząd Tymczasowy to rewolucyjna jedność.

Z dalszego ciągu sprawozdania dowiadujemy się, że "Lotnictwo Kaddafiego zaatakowało również oddaloną o 40 km na wschód od Bregi Adjabiję, którą również kontrolują rebelianci. Bomby spadły na składy z amunicją na terenie bazy wojskowej."

Potwierdzają się zatem nasze przypuszczenia, że bombardowano nie miasto i nie ludność cywilną, a składy broni. Z relacji zniknęła jednak informacja o rajdzie wojsk wiernych Kaddafiemu, które przeszły przez miasto wysadzając po drodze pozostałości po ogromnych składach amunicji.

Bartosz T. Wieliński zapewnia jeszcze, że "Dyktatorowi udało się też odbić kilka małych miejscowości pod Trypolisem. Według relacji mieszkańców, najemnicy i żołnierze przeszukują tam dom po domu, szukając przywódców rebelii."
Jednak "Mimo kilku szturmów rebelianci trzymają się w Misracie i Zawii. W nocy wierne dyktatorowi oddziały przez megafony wzywały mieszkańców do poddania się. W przeciwnym razie grozili bombardowaniem. - Takie apele pozostaną bez odpowiedzi. Kaddafi z jednej strony do nas strzela, a z drugiej wręcz błaga, byśmy się do niego przyłączyli - mówi agencji Gulf News Abdul Razzak Sergen, członek rady rewolucyjnej w Zawii."

Ta ostatnia informacja wyjaśnia sprawę Bartosz T. Wieliński swoją informację sklecił za mediami zachodnimi, trzymając się hollywoodzkiego scenariusza.

Tomasz Bielecki z "Gazety Wyborczej" jest niemniej odkrywczy:

"Adżdabija, która leży ok. 160 km drogi od nieformalnej rewolucyjnej stolicy Bengazi, była wczoraj wieczorem najbardziej wysuniętym w stronę Trypolisu miastem Libii, które trwale kontrolują powstańcy. Siły antyreżimowe jeszcze kilka dni temu władały też Bregą (kolejne 80 km w stronę stolicy), ale wczoraj o to miasto trwały zacięte walki z afrykańskimi najemnikami, wysłanymi przez płk. Muammara Kaddafiego.

- Nie wiemy, co dokładnie się tam dzieje. Czekamy tu na wszelki wypadek na ambulanse z rannymi. Na razie nie nadjeżdżają. Albo jest tam aż tak źle, albo nasi poradzili sobie bez strat - mówili lekarze, czekający na drodze przy zachodniej granicy Adżdabiji.

Tu, w przeciwieństwie do Bengazi starającego się wrócić do normalnego życia, czuć wojnę w powietrzu. Ulice spowitej w piaskowej mgle Adżdabiji są niemal zupełnie opustoszałe, na przedmieściach milczący ludzie wpatrują się w pustynię. Nagle, przy wschodnim wjeździe do miasta, coś wielkiego zaczyna majaczyć w unoszącym się piasku. - Idą. Gdzie broń? Gotować się do obrony! - krzyczą mężczyźni z ulicznego patrolu. Strzelają z kałasznikowa w powietrze na postrach, lecz kiedy wiatr trochę rozrzedza piaskową chmurę, okazuje się, że tym razem alarm był fałszywy, bo to tylko zbite stado przestraszonych, zagubionych owiec bez pastucha."

Z tego fragmentu pośrednio tylko wynika, że wczorajszy rajd wojsk wiernych Kaddafiemu nie był tylko mirażem.


Tomasz Bielecki zwraca uwagę nawet na szczegóły, które dodają wiarygodności jego relacji:

"W centrum Adżdabiji wisi na słupie kukła Kaddafiego. Po drugiej stronie miasta tłum kilku tysięcy ludzi wyczekuje na wieści z Bregi, wykrzykując co kilka minut "Allahu Akbar". - Lud zwycięży. Kaddafi nie wróci! - wtóruje grupa studentów, którzy przyjechali tu spod Bengazi, by - jak mówią - ćwiczyć strzelanie, bo nigdy tego jeszcze nie robili. - Walka o wolną Libię jest jeszcze niedokończona - dodają.

Choć główny bój w tej okolicy szedł wczoraj właśnie o Bregę, to niewielkie oddziały Kaddafiego podeszły wczoraj nad ranem od strony pustyni nawet pod samą Adżdabiję, ale powstańcy odparli je bez trudu. - To była napaść dla zasiania wśród nas paniki. Żeby nas nastraszyć - tłumaczą."

We wczorajszych bezpośrednich relacjach mówiono, że wojska Kaddafiego przez nikogo nie zatrzymywane przemknęły przez miasto. W dzisiejszych - nie zostało po tym nawet śladu, pojawili się natomiast bohaterscy obrońcy, którzy wczoraj najwyraźniej zaspali lub pierzchli gdzie pieprz rośnie.

Nie wszystko da się jednak ukryć:

"Jednak wiadomość o ataku, która błyskawicznie rozeszła się po miastach opanowanej przez rewolucjonistów Cyrenajki, na razie osłabiła opór tylko u nielicznych. - Negocjujmy z Kaddafim! Potrzebujemy dobrego rozejmu - krzyczało wczoraj rano kilkudziesięciu demonstrantów w centrum Bengazi. Przechodnie przekonywali, że to opłacony protest 'za 200 dol na głowę'. - Negocjować? Co? Dokąd mu pozwolić uciec? - żartowali."

Dalej relacja idzie jak z płatka:

- Adżdabija to drzwi do Cyrenajki. Jeśli padnie Brega, Kaddafi będzie tu próbował złamać naszą obronę, żeby pójść potem po Bengazi i jeszcze dalej, aż do egipskiej granicy - mówi Ibrahim Chalifa, jeden z dowódców ochotniczych oddziałów z Bengazi, które przyjechały tu wczoraj na ciężarówkach, busach i samochodach osobowych.

Są i robotnicy fabryki chemicznej, i młodzi prawnicy, i sklepikarze. Eskortowały je jadące na sygnale samochody policji z Bengazi, bo choć spora część policjantów zdezerterowała już przed tygodniem, to inni przeszli na stronę powstania. - Nie czas na podziały. Razem ratujemy lepsze życie w Libii bez Kaddafiego - tłumaczą."

Warto jednak zaznaczyć, że relacjonujący nie ma złudzeń, że czas na podziały przyjdzie po usunięciu Kaddafiego - złudzenia rebeliantów nie są zaś przedmiotem jego zainteresowania.

"Wszyscy zapatrzeni w zorany bombami kawałek pustyni - może dwa-trzy kilometry od drogi przy zachodnich granicach miasta - przy ogromnych wojskowych magazynach broni, które wczoraj nad ranem próbowały zniszczyć samoloty armii rządowej.

Choć to już trzecia taka próba od niedzieli, to ludziom Kaddafiego nie powiodło się także dzięki kilku działkom przeciwlotniczym, które powstańcy wyciągnęli już kilka dni temu z bazy i ustawili na pobliskiej drodze. - Nie miałem pojęcia, jak to działa. Ale pokazali, żeby strzelać mniej więcej w stronę samolotu, to pilot będzie bał się zniżyć. I tak właśnie zrobiłem. I zrobię następnym razem - mówi 50-letni Libijczyk opatulony w beduińską chustę. Roześmiany oddaje pokazową salwę w powietrze.

Nie brakuje mu amunicji, bo ocalenie magazynów spod Adżdabii od bombardowania oznacza, że powstańcy nadal mają w swych rękach ogromny arsenał.

Młodzi ludzie od świtu do nocy pracowicie przygotowują broń do walki. Otwierają drewniane i metalowe skrzynki z rosyjskimi napisami, które wynieśli z bazy, wyciągają naboje do broni maszynowej, oliwią i uzbrajają nimi taśmy strzelnicze. Ktoś odnajduje instrukcję do działka po koreańsku (rok produkcji 1972) z nazwą kraju - Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna. To ślad dawnej bratniej współpracy Kaddafiego z Pjongjangiem.

Działek jest tak dużo, że powstańcy wsadzili wczoraj kilka z nich na ciężarówki, by zawieść do Bengazi i ustawić je na peryferiach tymczasowej stolicy wolnej Libii. - Nie chcemy zagranicznej interwencji wojskowej oprócz ustanowienia strefy zakazu lotów nad miastami Cyrenajki. Powietrze to nasza najsłabsza strona - powtarzali wczoraj dowódcy obrony Adżdabii i Bengazi."

Można się domyślać, że siłom Kaddafiego udało się zniszczyć co najwyżej znikomą część ogromnego składu broni, który teraz częściowo jest już rozdysponowany.
Następne słowa wyjaśniają sytuacje na ruchomym, jak piaski, froncie.

"- Nie ma na razie mowy o żadnym marszu na Trypolis. My tutaj musimy nastawić się na obronę Adżdabii i potrzebujemy codziennego nowego dopływu powstańców ze wschodu tu do nas. Tutaj decydują się losy powstania. Jeśli Cyrenajka się utrzyma, Kaddafi przegra. Zdobycie Trypolisu musimy zostawić ludziom z zachodu kraju, bo tutaj nie mamy siły pójść na Syrtę - tłumaczy generał Sultan Jehia, który przeszedł na stronę powstania i jest w grupie dowodzącej obroną miasta. Jego umundurowany pomocnik pociesza, że "na szczęście dla powstania, a na nieszczęście dla Kaddafiego" - bardzo wielu Libijczyków służyło w wojsku. - I skoro mamy broń, to wytrwamy.
(http://wyborcza./1,75248,9193190,Kaddafi_kontratakuje.html#ixzz1FWokhGVV)

Możemy wierzyć w zapewnienia generała, zwłaszcza, że nadchodzi oczekiwana pomoc, o której w relacjach, tym razem ani słowa.
Prośbę o bombardowania wybranych celów i osłonę powietrzną "rewolucji" wczoraj słyszeli wszyscy. Dziś najwyraźniej niektórzy się tego wstydzą.

Oj, te chwile słabości.

Film nie może się urwać. Scenariusz nieomal w szczegółach jest rozpisany. Znamy drugoplanowych aktorów. Znamy również tych pretendujących do czołowych ról. Obsada jest już właściwie skompletowana.
Resztę wypełnią naturszcziki i statyści.

Wygląda na to, że szykuje się całkiem niezłe widowisko.
W scenach batalistycznych za odpowiednią gażę (przyjęcie do Unii Europejskiej!) chętnie zagra również armia turecka - zapewnia premier Turcji.
"Libijskich rewolucjonistów" wesprze zaś uno z "Władzy Rad", który śladem Hulka Hogana grzmi tubalnie: "Powiem więcej, jeśli imperialiści dadzą mi ten miliard euro, co to zablokowali Kadafiemu na kontach w Austrii, to sam zrobię z nim porządek."

autor: BB, data nadania: 2011-03-03 13:20:03, suma postów tego autora: 4605

bb

cos ci sie chrzani delikatnie mowiac z tymi tauregami :) chodzi ci chyba bardziej o kabylow? choc jedni drudzy naleza do grp berberyjskiej.tauregowie w libii sa niewielka grupa i raczej nieznaczaca.kabylowie wlasnie zamieszkuja cyrenajke jak i algerie skad idzie pomoc dla nich.kadafi dal im duze przywileje i dzieki wlasnie ich pomocy rozsadzil algerie to w sumie tez nie do konca.kabylowie w algeri z arabami utworzyli siec miast i zwiazkow wyjetych spod kontroli opozycji islamistow jak i rzadu centralnego.takie komuny.mialy wsparcie od kadafiego to teraz sie odwdzieczaja.z ta turcja tez przesadziles.na cholere im czlonkostwo w ue?dawno juz to wykreslili z listy priorytetow.
w libii jest sprawa o wiele bardziej skomplikowana niz w egipcie.piszesz jakby to byla czarno-biala sytuacja a tam jest pelna paleta kolorow.kadafi jest lobuzem i zdrajca ale jest "naszym" lobuzem czy odebranie mu wladzy wyjdzie na dobre libii i regionowi to juz inna sprawa.

autor: pazghul, data nadania: 2011-03-03 14:37:13, suma postów tego autora: 1489

Pazghul,

...ale Bratki i tak idą pod hasłem: "Libia tylko dla Tuaregów!"

autor: PMB, data nadania: 2011-03-03 15:31:11, suma postów tego autora: 1628

pmb

przyznasz ze to bez sensu.sczegolnie jezeli chodzi a tauregow.mja swoj rzad swoja flage tylko ich nikt uznac nie chce.wystarczyloby zmodyfikowac granice i bylby spokoj.te wszystkie jordanie,libany,palestyny itd... to kreslone na mapie i tylko problemy powstaja.co to jest jordania?!czesc odlaczona od syrii, czesc od iraku.palestyna to przeciez syria jak liban.libia rany tez jakis dziwny wynalazek.oman itd...to wszystko do likwidacji.w regionie pomijajc afryke maja prawo bytu 3 panstwa.syria,irak i plw, reszta to jakies smieszne tworki jak belgia :)
dlaczego teraz turcy sa be?poniewaz arabom z alexandrety przyznali prawa mniejszosci,moga miec obywatelstwo tureckie i syryjskie.jezyk urzedowy jest arabski itd...nawet trwaja rozmowy pomiedzy daaszkiem,rijadem i ankara o korektach granic.to samo w iraku coraz czesciej sie mowi o wylaczeniu kurdystanu z iraku i oddania go w czesci turcji i iranowi w zamian za tereny zamieszkale przez arabow.na cholere nam kurdystan?odebrac irbil przekazac autonomi kildansko-turkopolskiej i od razu bedzie spokoj.dla kurdow tez lepiej moze przestana sie nawzajem zarzynac.

autor: pazghul, data nadania: 2011-03-03 16:24:39, suma postów tego autora: 1489

O.K.

Gdybyś, pazghulu, śledził dyskusję o "czarnych najemnikach" w Libii, choćby pod wątkiem libijskim w dziale publicystyki lewica.pl, wiedziałbyś, że to Szymon Martys obciążył Tuaregów, wskazując konkretny trop i artykuł:
http://www.psz.pl/tekst-36715/Panstwa-srodkowej-Afryki-obawiaja-sie-uzbrojonych-najemnikow-Kadafiego.

Możemy się z tobą zgodzić, że chodzi tu raczej o ochotników wdzięcznych Kaddafiemu za wsparcie ich walki narodowowyzwoleńczej. Pobudki i motywacje ochotników, np. w hiszpańskiej wojnie domowej, nie pasują do określenia "najemnik" (patrz: wikipedia), czy "pies wojny".

Tymczasem w mediach aż się roi od "najemników Kaddafiego".
W armii rządowej nie ma już Libijczyków! To najemnicy walczą z libijczykami. Nie możemy zatem mówić o wojnie domowej, raczej o agresji wojsk Kaddafiego na Libię.

To taki chwyt propagandowy.

Dzięki mediom możemy już wyróżnić grupy i podgrupy.
W europejskiej znaleźli się już: Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini i Serbowie (czasem używa się określeń zbiorczych - najemnicy z byłej Jugosławii czy Europy Wschodniej).
Azję reprezentują najemnicy z Korei Północnej i z - nie wiem czemu - z Bangladeszu (o nich mówił b. ambasador Libii w Delhi).
Obie Ameryki reprezentują na razie tylko Kubańczycy. Ameryka Południowa może czuć się niedowartościowana.

Trzon armii Kaddafiego stanowią podobno najemnicy z Afryki ("czarni najemnicy" bądź "afrykańscy najemnicy").
Lista jest długa i otwarta - do tych z Czadu, Erytrei, Zimbabwe, Mali, Ghany, Sudanu, Kamerunu, Algierii dołączą wkrótce inni.
W ujęciu plemiennym na czoło wysuwają się jednak Tuaregowie i Zaghama.

Dzięki tobie wpisani na nią być może zostaną również kabylowie. Choć z punktu widzenia scenarzystów z Hollywood Tuaregowie są już O.K.

autor: BB, data nadania: 2011-03-03 16:39:43, suma postów tego autora: 4605

BB,

Mam do Ciebie tylko jedno pytanie.

Jak to się stało, że walki w Libii w ogóle się zaczęły? Nie obchodzi mnie - rewolucja antykaddafistowska vs. kontrrewolucja kaddafistowska, kontrrewolucja antykaddafistowska vs. rewolucja kaddafistowska, co tam jeszcze... Jak to w ogóle było możliwe? Scenariusz hollywoodzki? To pewnie Kaddafi dalej stabilnie rządzi Libią, nie ma żadnego powstania, Benghazi i inne miasta też są pod kontrolą Dżamahirijji. Nikt w Libii ostatnio w ogóle nie zginął - to fantazje mediów burżuazyjnych z Al-Dżazirą na czele. No to, kurde, odetchnąłem z ulgą...

autor: PMB, data nadania: 2011-03-03 19:01:38, suma postów tego autora: 1628

WSZECHSTRONNE ZASTOSOWANIE

Od lat 70. XX wieku w Libii powstały Legiony - Islamski i Panafrykański, rekrutujące swoje składy głównie z napływowej ludności z krajów Sahelu, którzy do Libii przyjechali w poszukiwaniu pracy lub tu się osiedlili. W Legionach tych służyli m.in. napływowi Tuaregowie i przedstawiciele ludu Zaghawa, zamieszkujący Sudan i Czad.
Oddziały te rozwiązano w 1987 roku. Byli członkowie tych legionów w latach 90. XX wieku brali udział w rebelii w Mali i Nigrze. Stąd uzasadnione obawy rządów tych krajów, że sytuacja może się powtórzyć.
Z ludnością napływową tylko po części wymieszały się miejscowe plemiona.
Szacuje się, że obecnie jedna trzecia ludności Libii to "czarni".
Mass-media chętnie zaliczają ich do najemników. Rebeliantom to też się często zdarza.
Na zdjęciach pokazano już ujętych libijskich arabskich tutejszych "najemników Kaddafiego". Jak widać pojęcie "najemnik" ma wszechstronne zastosowanie.

autor: BB, data nadania: 2011-03-03 18:59:17, suma postów tego autora: 4605

bb

co to za jedni ci zaghama?moze chodzi ci o zaajani?ale ich w libii nie ma sa w maroku.zanadzija?ci akurat sa prokadafi ale ich jest tyle ze kot naplakal z 3 klany moze i to niewielkie :)
mnie nie chodzi o jaks dyskusje z szymonem(ktora przeczytalem i juz wczesniej mu odp)tylko ze przedstawiasz sytuacje w libii zbyt bialo-czarno.po drugie akurat kabylowie w algerii nie walczyli z powodow jakis "narodowowyzwolenczych" tylko ekonomicznych.wladza centralna jak i opozycja preferowala bardziej "sfrancuzialych" dlatego udalo im sie stworzyc sojusze z arabskimi plemionami takze dyskryminowanymi w algerii.
to ze zachod sobie wpisuje na liste co jacy tam najemnicy sa to akurat malo wazne.tak jak ci wszyscy ambasadorzy ktorzy wypowiedzieli posluszenstwo blaznowi i kazdy liczy ze zajmie jego miejsce.to i gadaja co im slina na jezyk przyniesie.kto na to zwraca uwage.
zachod probuje przejac owa "rewolucje" poniewaz zdaje sobie sprawe ze kadafii wisi na wlosku i mozna jeszcze zarobic :)samych aktywow juz zamrozonych libii jest ok 60 miliardow z uplywem czasu znikna jak irackie.
zachod nie wie na kim sie oprzec w libii,tam nie ma tak wyrazistych liderow jak w egipcie.co ulica to inny kandydat.przeciez to nie sa idioci i wiedza ze nie mozna bedzie przeprowadzic rabunku zloz libijskich jak probowano w iraku.zbyt dziurawe granice,zbyt niestabilne kraje wokol tam zaraz by sie pieklo rozpetalo.moga jeczec na kadafii ale on byl ich najwiekszym sojusznikiem w libii i destabilizacji algerii.drugiego nie znajda.przyczym kazdy na zachodzie jest wystraszony sytuacja,myslisz ze interesy wloskie czy francuskie sa zbiezne z amerykanskimi w libii?

autor: pazghul, data nadania: 2011-03-03 18:30:15, suma postów tego autora: 1489

NAJEMNIK JAKO KOZIOŁ OFIARNY

Kabyle czy Kabylowie zamieszkują obecnie przede wszystkim górzysty rejony Algierii i graniczące z nimi tereny Tunezji. Zostali tam zepchnięci przez Arabów. Około 50 procent ich 6 mln populacji przeniosło się do Francji po dojściu do władzy większości arabskiej. Znani są zatem z sympatii do Francuzów, skądinąd sojusznika USA w tym konflikcie, nie pozwala to hollywoodskim scenarzystom uczynić z nich kozła ofiarnego.
Tuaregom ustępują również pod względem tajemniczości i waleczności. W Europie i Hollywood nie budzą zgrozy.
Ten atrybut masowej kultury ze względów propagandowych nie jest bez znaczenia.

autor: BB, data nadania: 2011-03-03 18:14:28, suma postów tego autora: 4605

pazghul

coś ci się pomyliło:
a) Kabylowie nie zamieszkują Cyrenajki, jeśli występują w Libię, to w śladowych ilościach na skrajnym zachodzie kraju. Cyrenajką zamieszkują, a owszem, ludy berberyjskie, ale nie Kabylowie, a Sanusi i Siwa;
b) Tuaregowie (vel Tuaredzy) występują na południowym zachodzie Libii i są całkiem sporą ludnością;
Źródło: "Wielka Encyklopedia Geografii Świata", t. XVIII, "Świat Grup etnicznych", pod red. Aleksandra Posern-Zielińskiego, Wydawnictwo Kurpisz, Poznań 2000
(Wierz mi, jest to wiarygodne źródło, które stworzyli pracownicy Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM; wybacz, że tak tak emocjonalnie do tego podchodzę, ale studiowałem etnologię i mam na tym punkcie tzw. "hopla").
http://ewangeliaubogich.wordpress.com/

autor: Poprawny kulas, data nadania: 2011-03-03 19:58:56, suma postów tego autora: 200

ŚLEPY ZAUŁEK HISTORII?

Obawiamy się, że scenariusze są jednocześnie i bardziej, i mniej skomplikowane, niż to wynika z radującej serca zgodności propagandy mediów burżuazyjnych z propagandą radykalnej lewicy, z anarchistami i posttrockistami na czele.
Zgodność mamy w temacie demokracji.

Nie dziwi więc fakt, że podział na entuzjastów kolejnej "demokratycznej rewolucji" i sceptyków tejże przebiega wzdłuż tradycyjnej już linii. Można tylko zauważyć, że zagorzali entuzjaści demokracji, którzy w jej imię daliby posiekać na kawałki... każdą mniejszość mającą odmienne zdanie, zdołali onieśmielić tych, którzy jeszcze przy okazji Białorusi bronili opinii odbiegającej od burżuazyjnego mainstreamu.

Ale nie tylko. Zastraszyli również tych demokratów, którzy skądinąd nie przejawiają entuzjazmu z różnych innych powodów niż "nostalgia za PRL-em". Oj, źle to wróży "waszej" demokracji. Ale mniejsza.

Rzecz w tym, że od upadku ZSRR i obozu "realnego socjalizmu" nie nastąpiło jeszcze odwrócenie tendencji politycznej na świecie. Reżymy arabskie, które upadły lub upadają (jak reżym Kadafiego), wpisują się w taki sam proces upadku po rozpadzie ZSRR. W taki sam sposób, jak brak możliwości ruchu z przyczyn ekonomicznych i politycznych spowodował upadek ZSRR - na zasadzie, że gdy coś nie posuwa się do przodu, to się cofa albo ginie, tak i reżymy dyktatorskie w Tunezji, Egipcie czy Libii podlegają temu samemu prawu.

W naszej sytuacji politycznej jednak tym ruchem naprzód jest ruch mający na celu zamknięcie rozdziału pod tytułem "ślepy zaułek historii".

Upadek ZSRR nałożył się na kryzys lewicy rewolucyjnej i skutkował kryzysem lewicy jako takiej. Obiektywnie więc horyzontem "rewolucji", które toczą się obecnie w krajach arabskich jest demokracja burżuazyjna. Oczywiście, problemy, które wywołały te powstania ludowe, są wywołane czynnikami, które noszą w sobie potencjał rewolucyjny.

Ale, w przeciwieństwie do sytuacji, w jakiej rozpoczęła się Rewolucja rosyjska, brak jest siły zdolnej do nadania tym powstaniom charakteru rewolucji socjalistycznej. Co do tego, nie ma dwóch zdań i poza kompletnymi ignorantami politycznymi, nie tu należy doszukiwać się rozbieżności poglądów.

Rozbieżność zaczyna się w punkcie, w którym zalążki takich organizacji na Zachodzie, zepchnięte do stanu wegetacji i niezdolne do narzucenia swojego programu na własnym terenie, uważają, że można ten brak nadrobić desantem emisariuszy połączonym z wiarą w skuteczność spontanicznego ruchu mas.

Spontaniczne masy są powodowane tak wielką liczbą sprzecznych wzajemnie tendencji, że bez zakorzenionej organizacji rewolucyjnej, z autorytetem, nie jest możliwe osiągnięcie stanu świadomości mas, zdolnej do podjęcia dzieła rewolucji.

Skoro tak, to należy zadać sobie pytanie o to, co można osiągnąć w tej sytuacji. Odpowiedź jest prosta - demokrację burżuazyjną, jak dobrze pójdzie. Zakładając, że rewolucjoniści zrobią większy krok i zaczną budować system z ambicjami wychodzącymi poza demokrację burżuazyjną, będziemy mieli coś na wzór reżymów Chaveza czy Luli.

A więc system chwiejny, z demokracją z musu bardzo ograniczoną. W efekcie więc będzie tam szwankowała demokracja burżuazyjna w imię dyktatury pracujących sprawowanej przez mniej lub bardziej dyktatorski reżym. Narażony stale na dywersję ze strony kapitalistów oraz na niezadowolenie własnych obywateli.

Można rzecz, że i to byłoby nieźle. Problem w tym, że jest to scenariusz optymistyczny, zakładający wyciszenie wewnętrznych sprzeczności klasowych i naiwność światowego kapitału.

autor: EB, data nadania: 2011-03-03 21:27:49, suma postów tego autora: 856

WSTĘPNE ROZPOZNANIE

Zacznijmy może od informacji nagłośnionej przez CIA:

"Dyplomaci USA usilnie próbują zidentyfikować przywódców powstania w Libii i zorientować się, jakie cele im przyświecają. Jak na razie bezskutecznie. Wysoko postawieni dyplomaci USA cytowani przez Los Angeles Times narzekają, że wśród rewolucjonistów 'panuje wielość poglądów'.
Po doświadczeniach w Iraku, administracja USA nie chce postawić na przywódców, którzy nie będą popularni wśród samych Libijczyków. Jednak podstawowym problemem dla rządu USA jest fakt, że jak dotąd nie wyłonił się żaden przywódca."

Nie musimy tego chyba sami komentować. Oddajmy głos innym:

"- Istnienie reżimów w Afryce północnej było na rękę Stanom Zjednoczonym i Unii Europejskiej, ponieważ systemy niedemokratyczne są przewidywalne. Wojny w Afganistanie czy na Bliskim Wschodzie ukazały, że nie ma możliwości przeniesienia wprost systemu demokratycznego do tych krajów. Teraz jest pytanie o nowy system polityczny oparty o uniwersalizm praw człowieka. Prawa jednostki liczą się tylko w krajach zachodnich, na świecie liczy się zbiorowość - mówił w TOK FM dr Kamil Zajączkowski.

- Wysłanie żołnierzy do Libii przez Stany Zjednoczone jest niepotrzebne. Wydaje się, że najrozsądniejszym rozwiązaniem wobec reżimu Kaddafiego byłoby to, co zrobił Ronald Reagan: krótki ostrzegawczy nalot na Trypolis - stwierdził w rozmowie z Cezarym Łasiczką prof. Piotr Ostaszewski.

Na pewno nie będzie interwencji wojskowej. Potwierdzają to wysocy przedstawiciele Unii Europejskiej - zauważył dr Kamil Zalasiński - Stany Zjednoczone także są niechętne interwencji. Mamy kryzys gospodarczy. Amerykanie utrzymują misje w Iraku i Afganistanie. Co równie ważne, społeczeństwa Bliskiego Wschodu bardzo źle zareagowałyby na taką interwencję. Unia Europejska będzie bazowała wyłącznie na sankcjach ekonomicznych i dyplomatycznych. (...)

- Jeśli Kaddafi zginie, władzę przejmą jego synowie. To jest rodzina o wiele bardziej zdeterminowana i o wiele lepiej osadzona w realiach libijskich niż Mubarak w Egipcie. Nie sądzę, aby doszło do podziału kraju - mówił prof. Piotr Ostaszewski.

- Kłopot w tym, że mamy dwa rządy alternatywne - zwracał uwagę dr Kamil Zajączkowski - Społeczność międzynarodowa nie wie z kim rozmawiać. Jeśli jednak będzie miała wybór, to zdecyduje się raczej na rozmowy z synami Kaddafiego. Stany Zjednoczone i Unia Europejska chcą przede wszystkim stabilizacji na Bliskim Wschodzie i Afryce północnej."
(za tokfm.pl)

W rachubę wchodzi zatem interwencja ograniczona. O okupacji Libii przez USA i NATO nie ma mowy. Bombardowania na zamówienie rebeliantów muszą mieć charakter symboliczny, skoro następcami Kaddafiego mają zostać jego synowie.
Dla uspokojenia atmosfery wystarczy ustąpienie Muammara Kaddafiego. Jego zgon rozwiązałby częściowo sprawę.

Nic dziwnego zatem, że Barack Obama apeluje do Mummara Kaddafiego i jego najbliższego otoczenia, by ten opuścił Libię.
To rozwiązałoby sprawę.

Powtarza się sytuacja znana już z Egiptu. Tym razem jest jednak pewien szkopuł - broń trafiła już do ludzi.
Nawet naloty na składy broni nie zdołają już tego odwrócić.
Mleko się rozlało. A Kaddafi grozi, że gdy zajdzie potrzeba uzbroi również swych zwolenników.

Libia to nie Szwajcaria. Broń będzie w powszechnym użyciu.
W tej sytuacji mediacje zaproponowane przez Hugo Chaveza wydają się pożądane.

autor: BB, data nadania: 2011-03-03 22:34:18, suma postów tego autora: 4605

bb

kabili zamieszkuja cyrenajke.byli jedna z preferowanych grup etnicznych w libii kadafiego. zreszta tez wspomagal ich w algerii.nie wiem skad ci sie wzielo ze nagle ich circa 3 mln zwialy do francji z algerii.po co?w algerii nalezeli do elity, cale dowodztwo rewolucyjne w algerii,elita intelektualna to wlasnie kabili.zaczeli byc gnebieni po wybuchu wojny domowej stad tak liczny ich naplyw do opozycji islamskiej.zreszta nie jest to ludek zbyt skonsolidowany.kazda wiocha w swoja strone osla ciagnie :)
tauregowie moj drogi to juz subsahara na wybrzezu nie znajdziesz ich wielu.nie wiem jaka tajemniczosc?rytualy tajemnicze to maja druzowie i zajadi ale tauregowie?pierwszy raz slysze.maja sklonnosc do marabutu ale bez przesady z ta tajemniczoscia.zal ich poniewaz powinni miec swoje panstwo ale sa zbyt przekupni i naiwni i wykorzystywani w regionalnych gierkach.
poprawny.
co do kabili patrz wyzej a propo cyrenajki.pol bezpieki kadafiego to oni :)
sanusi czy siwa(jak ich nazywasz ) nie istnieja od czasow al-mukhtara.co nie udalo sie turkom on zrobil w 20 lat :)nie wiem czy mozna juz nazywac ich berberami.sa bardziej zarabszczeni niz np turkopole w iraku.

autor: pazghul, data nadania: 2011-03-04 05:10:25, suma postów tego autora: 1489

ŹRÓDŁO

"Sytuacja Kabylów zmieniła się po uzyskaniu przez Algierię niepodległości. W czasie wojny z Francuzami w latach 1954-1962 na obszarach Algierii przewagę zdobył FLN - ugrupowanie o charakterze lewicowym, islamskim, ale podszyte wyraźnie arabskim nacjonalizmem. Określiło się ono jedynym reprezentantem Algierczyków - do których należeli nie tylko Arabowie, ale też Berberowie, Turcy, algierscy Żydzi, czy wreszcie stanowiąca ok. 15% ogółu ludność europejska. Spowodowało to podział wśród mieszkańców Kabylii. Część popierała FLN, gdzie zdobyła silną pozycję a spora grupa sympatyzowała z Francuzami. Rekruci - Kabylowie walczyli też przeciw FLN, które stosowało metody terrorystyczne w czasie walk z Francuzami, w szeregach wojska, oddziałów paramilitarnych, oraz Legii Cudzoziemskiej.

Kapitulację Francji w traktacie z Evian i wycofanie się jej z Algierii przyjęli z niedowierzaniem, odnajdując się w szeregach OAS. Zwolennicy Francji wśród Kabylów stali się obiektem represji. Tragiczny zwłaszcza był powojenny los kabylskich żołnierzy walczących u boku Francuzów jako - harkis, magzhens na terenie Algierii, czy członków "komand myśliwskich" (Commando de Chasse) i Grup Samoobrony (GAD) w samej Kabylii. Represje były tak silne, że doprowadziły do zahamowania procesu narodotwórczego i emigracji najbardziej uświadomionej części narodu kabylskiego do Francji i próby zasiedlania miast, podjętej przez rząd, przez element arabski.

Po 1962 roku niepodległa już Algieria rozpoczęła budowę własnej tożsamości - wyraźnie arabskiej i socjalistycznej. Proces arabizacji wykluczył od razu z dostępu do administracji, oświaty, wojska i sądownictwa spore grupy ludności, w tym Kabylów. Zniszczył też szanowaną wcześniej przez Francję ich strukturę samorządową. W miejsce samorządu wprowadzano na ich terytoriach scentralizowaną administrację na wzór socjalistyczny. Nie mogąc się odnaleźć w nowej rzeczywistości, jak i nie mogąc awansować społecznie i rozwijać się ekonomicznie, sporo mieszkańców Kabylii wybrało z konieczności emigrację. We Francji, gdzie osiedlali się najchętniej szczególnie w latach 70. XX wieku, mieszka prawie 50% wszystkich Kabylów" (patrz: Wikipedia, hasło "Kabylowie").

autor: BB, data nadania: 2011-03-04 08:14:02, suma postów tego autora: 4605

bb

skomentuje jednym slowem :bzdura.
to ze troche ich sluzylo w oas czy bezpiece francuskiej nie oznacza ze pozniej 3 mln zwialo do francji bo bylo takie profrancuskie.algeria wcale nie popierala jakiegos panarabizmu w stylu nasera.to bylo juz o wiele pozniej.francuzi ich dzielili i nastawiali jak mogli przeciwko sobie.stara metoda kolonialna.akurat urodzilem sie w francji troche w niej zylem i znam algierczykow tych w francji i algerii.

autor: pazghul, data nadania: 2011-03-04 09:58:08, suma postów tego autora: 1489

Gdyby

pazhulu, te "stare metody" nie były skuteczne, od wieków nikt by ich już nie stosował.
Świat nie jest czarno-biały.
Może po prostu pomyliłeś Libię z Francją.
Twoje widzimisię nikogo nie przekona.
Gdzie dowody?

autor: BB, data nadania: 2011-03-04 14:19:09, suma postów tego autora: 4605

Może i Kadafi to bandyta, ale to lewicowy bandyta i dlatego lewica będzie go bronić do końca

Nawet gdy mu własny naród zamontuje kraty w namiocie.

autor: Sumienie Narodu, data nadania: 2011-03-04 16:58:00, suma postów tego autora: 6199

Sumienie (?) Narodu

Jaki z niego (Kaddafiego) lewicowiec? Po 2003 przyjaciel Zachodu, mocno rynkowy (uwzględniający, co prawda, własne interesy), więc raczej bezideowy, nastawiony na własną władzę i profity. Trochę daleko to od lewicy. Czysty egoista.

autor: Poprawny kulas, data nadania: 2011-03-04 18:58:27, suma postów tego autora: 200

bb

przeciez ty caly czas przedstawiasz sytuacje w libii w 2 kolorach :) ja akurat wiem gdzie lezy libia(nawet tam bylem jak i w algerii i paru innych krajach ba nawet szwagierke mam algierke choc fuj komunistka jak brat)znam realia i wiem co sie tam dzieje.twoje wypisy z wikipedii sa smieszne.wikipedia to wikipedia ba powiem ci ze nawet szkola europejska jest smieszna.syndrom breasteda.sprawdz w wikipedii kto to:)akurat w libii sytuacja wyglada zupelnie innaczej niz probujesz tu tysiacami wpisow udowodnic.przelec sie po paru stacjach telewizyjnych zobacz co pisza sami zainteresowani w internecie a pozniej udawaj medrca.

autor: pazghul, data nadania: 2011-03-04 21:37:15, suma postów tego autora: 1489

WIKIPEDIA CZY ENCYKLOPEDIA

dla ciebie to wszystko jedno i tak udajesz, że nie widzisz wpisu Poprawnego kulasa, z zawodu i zamiłowania etnologa.
Dyskutujemy tu nie o Algierii, lecz Libii. Kabyle kiedyś zamieszkiwali znaczny obszar, włącznie z Libią, zostali jednak w swoim czasie przez Arabów nieco ścieśnieni. Teraz, po wielu perturbacjach, ta 4 - 6 milionowa populacja znalazła się w trzech krajach (Algieria, Tunezja i Francja) - i tego nie zmienisz, choćbyś nie wiem jak chciał.

Daltonistom polecamy "Ślepy zaułek" E.B. - może im się coś nie coś obraz rozbarwi, choćby o odcienie szarości.

autor: BB, data nadania: 2011-03-05 04:09:31, suma postów tego autora: 4605

bb

nie chrzan.poprawnemu odpisalem.wpis masz powyzej.ja nie mam pretensji do berberow ze sluza kadafiemu.kazdy robi co moze.mam co najwyzej pretensje do takich jak ty co widza swiat czarno-bialy i probuja cos niby pomoc a w sumie jeszcze dobijaja.

autor: pazghul, data nadania: 2011-03-05 10:43:15, suma postów tego autora: 1489

POMAGIERZY I DOBIJACZE

Od pomagierów, pazghulu, w Libii aż się roi - ktoś przecież szkoli już "żołnierzy Wolnej Libii".

Nie wiesz przypadkiem kto?
Polecamy debka.org. z 25.02.2011 lub
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,9167530,Instruktorzy_wojskowi_przybywaja_do_wschodniej_Libii_.html
Nie odwracaj zatem kota ogonem.
Wszyscy znają tych specjalistów od dobijania.

Z korespondencji Tomasza Bieleckiego z Benghazi "Wolna Libia szkoli żołnierzy" można się dowiedzieć, że poza nielicznymi szkółkami dla początkujących dostępnymi dla dziennikarzy, są jeszcze te specjalistyczne i tych jest dużo więcej (libijczycy ogólnie rzecz biorąc potrafią obchodzić się z bronią):
"Powstańcy tłumaczą, że w okolicach miasta jest kilkanaście podobnych ośrodków, większość zamknięta dla postronnych, w tym dziennikarzy, z obawy przed sabotażem ludzi z bezpieki Kaddafiego. Będą wkrótce kończyć drugi cykl szkoleniowy, ale nie chcą zdradzać, ilu ludzi są w stanie szybko zmobilizować łącznie z ochotnikami z Tobruku i innych miast całej Cyrenajki."
Nawet ci co szkolą w otwartych szkółkach dla początkujących nie odpowiadają, gdzie nauczyli się tego fachu:
"Nie chce tłumaczyć, skąd sam potrafi tak dobrze strzelać. Czy zaciągał się do zawodowej armii w czasach Kaddafiego? - Jestem w armii rewolucyjnej. To teraz najważniejsze - mówi."

Nie znajdziesz w tej chwili w polskiej prasie wywiadów ze specjalistami od wojskowości, wypowiadających się na temat "humanitarnej interwencji" w Libii i działań jednostek specjalnych, czy wojskowych szkoleniowców.
Możemy zatem już domniemywać, że tak jak w przypadku Iraku i Afganistanu, polski wywiad oraz jednostki specjalne, w rodzaju osławionego już "Gromu" są już w akcji.

Tak się jakoś składa, że w czasie wojny domowej, rebelii czy rewolucji o dalszych losach decydują uzbrojone po zęby formacje. Ważne zatem kto kogo i po co szkoli.

W Libii nie będzie zbrojnych lewicowych formacji. Wojska Kaddafiego również szkolili brytyjczycy (http://www.tvn24.pl/12691,1619076,0,1,brytyjscy-komandosi-szkola-tych--ktorzy-uzbrajali-ira,wiadomosc.html).

Reasumując, sytuacja w Libii pod pewnym względem porównywalna jest z rozpadem Jugosławii. W obu przypadkach wiodącą tendencją jest ewolucja systemu od tego co się nazywa libijskim czy jugosłowiańskim socjalizmem, bynajmniej nie w stronę komunizmu.

Z tym ostatnim twierdzeniem zapewne się zgodzisz.

autor: BB, data nadania: 2011-03-05 11:51:04, suma postów tego autora: 4605

Z PERSPEKTYWY SZKOCJI (w telegraficznym skrócie)

"CZYŻBY WOJNA!
BRYTYJCZYCY JUŻ SĄ GOTOWI
Amerykanie przegrupowali swoje siły wojskowe w pobliże brzegów Libii, siły specjalne Armii Amerykańskiej prowadzą szkolenia rebeliantów libijskich. Zbliża się koniec Kaddaffiego zaczyna się era 'dojenia' libijskiej ropy! Brytyjczycy są przygotowani do wojskowego wejścia w Libijską strefę powietrzną, w tym celu zakończono przygotowania dywizjonów brytyjskich (RAF) stacjonujących na Cyprze. Dwie latające cysterny - VC 10, są w ciągłym pogotowiu. Myśliwce typu - Typhoon są gotowe i uzbrojone do walki.
W kraju zapanował totalny chaos, tysiące ludzi próbuje uciec do Tunezji i Egiptu, dochodzi do dramatycznych sytuacji i aktów samobójczych.

Muammar Kaddaffi zapowiedział walkę do końca i zapewnił, że Libia to nie Egipt. Sytuacja nie jest aż taka prosta, Ameryka nie wie jak zachowają się kraje Unii Afrykańskiej? Od rana trwa polityczne oblężenie ONZ w celu poparcia 'interwencji' militarnej rzekomo w obronie uciskanej ludności. Do tej pory nie ma decyzji Prezydenta Sarkozego. co do wsparcia inwazji, tak czy owak Amerykanie nie zrezygnują z takiej szansy, na którą czekali prawie 50 lat! Potężne złoża ropy naftowej w Libii postawiłyby amerykańską gospodarkę 'na nogi', a tego im trzeba jak powietrza!

Jeśli dojdzie do wojny - a dojdzie - to będzie to największy rozlew krwi w tym regionie od lat! Ameryka ruszy z pełną siłą i z pewnością brytyjski rząd nie będzie stał na uboczu. Brytyjski niszczyciel HMS York zbliża się do wód terytorialnych Libii, amerykańskie lotniskowce są już w najwyższym pogotowiu, czekają tylko na rozkaz. Rosjanie domagają się, aby kryzys został rozwiązany drogą dyplomatyczną, ale raczej do tego nie dojdzie!
Armia Libijska jest gotowa do walki, myśliwce ciągle patrolują strefę powietrzną kraju, wojska lądowe zostały wyprowadzone z koszar i postawione w stan najwyższej gotowości.

CZYLI KOLEJNA WOJNA ZA AMERYKĘ.
(za http://www.portal.polscott.com/?p=22146)

autor: BB, data nadania: 2011-03-05 13:53:55, suma postów tego autora: 4605

POTWIERDZENIE

Specjalne oddziały USA, Wielkiej Brytanii i Francji rozgościły się już na dobre w rejonach, które kontroluje opozycja, głównie na wschodzie Libii.
Poinformowały o tym 2 lutego europejskie media, powołując się na pakistańską gazetę Pakistan Observer. Według informacji, uzyskanej z konfidencjonalnych libijskich dyplomatycznych źródeł, w dniach, 23 i 24 lutego, wojskowe statki USA i Francji dostarczyły w okolice miast Bengazi i Tobruk "grupy wojskowych", łącznie kilkaset osób.
Pododdziały będą wspierać siły zbrojne opozycji. Zdaniem informatorów gazety na wschodzie Libii powstały już wojskowe obozy szkoleniowe pod pieczą zachodnich instruktorów.
Jednostki specjalne mają również za zadanie w odpowiednim momencie zlikwidować system obrony przeciwlotniczej Libii i aktywizujące się ostatnio struktury Al-Kaidy.
(za http://zik.com.ua/pl/news/2011/03/02/275138)

autor: BB, data nadania: 2011-03-05 17:43:03, suma postów tego autora: 4605

Teraz bomby

Imperialiści już działają w Libii i ściągają dodatkowe siły w rejon konfliktu. "Humanitarna interwencja" oznacza zmasowane bombardowanie. Naloty są kwestią czasu. Tak zdobywa się ropę.

autor: Bartek, data nadania: 2011-03-05 18:43:35, suma postów tego autora: 2550

Dodaj komentarz