- obrońcą zasobów arabskiej ropy naftowej przed wielkimi korporacjami impeerialistycznymi
jaki jest preferowany los Muammara Romanowa, Saifa el-Islama Romanowa, Chamisa Romanowa, Hannibala Romanowa i Aiszy Romanow.
Przepraszam, stop, wróć... Nie muszę chyba dodawać, jaki jest preferowany los Muammara Kaddafiego, Saifa el-Islama Kaddafiego, Chamisa Kaddafiego, Hannibala Kaddafiego i Aiszy Kaddafi.
libijskiej Dżamahariji przed represyjnymi strukturami dyskursu neokolonialnego, europocentrycznego i orientalistycznego!
Ale oskarżonemu wolno jest bronić się w taki sposób, jaki uzna za skuteczny. W każdym bądź razie jedno w tym tłumaczeniu jest bezsporne: słusznie stawia siebie na tej samej pozycji moralnej, z jakiej Zachód usprawiedliwia niszczenie miast a nawet wiosek Irakijczyków i Afganów i ich masowe zabijanie a Izrael w odniesieniu do Palestyńczyków. Jednym słowem: stara się być wzorowym uczniem zachodnich mistrzów moralnej pokrętności, łagodnie to nazywając. Ale niczemu się nie dziwię. Bo w istocie rzeczy świat zawsze taki był.
mnie akurat takie argumenty utwierdzily w poparciu dla rebeliantow. Skoro sam sie kreuje na afrykanskie USA/NATO- niech go spotka juz teraz taki sam los, jak za jakis czas imperium, gdy wreszcie upadnie.
Inna sprawa, ze wciaz sie zastanawiam co zrobic w przypadku interwencji zbrojnej NATO/USA w Libii- ciezko zrobic wtedy protest jednoczesnie potepiajac Kaddafiego
w ten sposób chyba mysli, mówiąc Zachodowi - "jestem taki sam jak wy" - że uniknie ich interwencji.
Ten jankeski wasal po raz kolejny dowodzi swojej wierności wobec imperialnego ustroju.
@"Dyktator Libii Muammar Kaddafi, dążący do stłumienia trwającego od około trzech tygodni zbrojnego powstania rewolucyjnego..."
Dalej przestałem czytać.
"- Zachód musi się ruszyć albo ten szaleniec uderzy w pola naftowe. On jest jak zraniony wilk. Jeśli Zachód nie interweniuje , Kadafi może na długo wyłączyć pola naftowe z użytku - oświadczył rzecznik rebeliantów w Bengazi Mustafa Geriani. "
" Prezydent USA Barack Obama powiedział, że NATO rozważa opcje militarne w odpowiedzi na sytuację w Libii. Po spotkaniu z Australijską premier Julią Gillard powiedział, że zgodził się ze swoją rozmówczynią co do tego, iż przemoc wobec narodu libijskiego jest niedopuszczalna."
A więc niech żyje "ludowa rewolucja" w Libii wspierana przez obrońce uciśnionych ludów całego świata Buraka Obame i ludowo-rewolucyjne organizacje takie jak CIA, MI6 i moSSad
Niech żyje ludowo rewolucyjne NATO
Niech żyje Burak Obama - wielki rewolucjonista i przyjaciel Arabów (i jedyny zbrodniarz wojenny nagrodzony pokojowym noblem)
Precz z Chavezem i Ortegą kontrrewolucyjnmi marionetkami imperialistycznego, syjonistycznego reżimu Kaddafiego
"NATO i państwa zachodnie oficjalnie zapewniają, że ewentualna interwencja militarna w Libii to bardzo mało prawdopodobne rozwiązanie. Pojawiają się jednak doniesienia, iż żołnierze Sojuszu już są w ogarniętym rewoltą kraju. Takie informacje pojawiły się na specjalistycznych portalach.
O utrzymywanym w tajemnicy pojawieniu się w Libii 'doradców' i żołnierzy sił specjalnych napisały izraelski portal Debka.com, specjalizujący się w gromadzeniu informacji wywiadowczych, oraz portal Defencetech.org, który cytuje fragment artykułu brytyjskiej agencji Jane's, jednego z najlepszych na świecie źródeł informacji o tematyce militarnej.
Według Izraelczyków, już 25 lutego 'setki' amerykańskich, brytyjskich i francuskich 'doradców wojskowych' zostało przerzuconych do opanowanej przez opozycję Cyrenajki (wschodnia część Libii). Zachodni żołnierze, wśród których są oficerowie wywiadu, mają wspomagać rebeliantów.
Zachodni doradcy mają przede wszystkim wspierać opozycję w tworzeniu zrębów zorganizowanej władzy, formowaniu oddziałów paramilitarnych i przygotować infrastrukturę na ewentualność wkroczenia do Libii lądem obcych wojsk. Debka wskazuje tutaj na siły zbrojne Egiptu.
Według Jane's, siły specjalne NATO, złożone głównie z żołnierzy amerykańskich, zostały około 28 lutego wysłane do Libii. Mają tam zbadać możliwość wymuszenia strefy zakazu lotów, odnaleźć kluczowe cele dla ewentualnych ataków lotniczych i nawiązać współpracę z oficerami, którzy zdezerterowali z wojska Muammara Kaddafiego.
(za http://www.tvn24.pl/12691,1694908,0,1,zolnierze-nato-sa-juz-w-libii,wiadomosc.html)
kogo popierają Obama i Chavez. Obchodzi mnie, po czyjej stronie stoją uczestnicy walk w Sidi Buzid i w Tunisie, w Kairze i w Mahalli. Ulica arabska jakoś nie kocha Kaddafiego - a ja ufam ulicy arabskiej.
Kaddafi potępił rewolucje w Tunezji i w Egipcie - jest więc rupieciem historii, uniemożliwiającym zapewnienie jedności terytorialnej rewolucji arabskiej. Zwycięstwo powstańców nie gwarantuje tej jedności (widać tam także elementy oportunistyczne, które mogą skierować ruch masowy na manowce) - ale utrzymanie się Kaddafiego gwarantuje jej brak. Wystarczający powód, by przegnać go, uwięzić czy posłać do piachu.
Obecności obcych wojsk dowiedli także powstańcy rewolucyjni - internując w Benghazi czy w jego okolicach, a następnie deportując brytyjskich marines. Tak chcą interwencji, że interwentów internują. Spodziewają się po nich jak widać izraelskich metod, jakie stosuje Kaddafi.
Ten argument z "ulicą arabską", PMB, byłby zapewne trafiony, gdyby nie pewne "ale". To nie "ulica arabska" idzie na odsiecz rebeliantom libijskim, nie robotnicy. Dowód przedłożył właśnie Tomasz Bielecki:
"- To nasz kraj. W Ameryce najadłem się wolności. Teraz chcę, aby skosztowali jej rodacy - odpowiada Libijczyk z USA, który przyjechał bić się z siłami dyktatora. Takich jak on przyjeżdża z Zachodu coraz więcej.
Na drogach prowadzących do Ras Lanuf, pod miastem i w samym centrum, służyło w sobotę co najmniej 82 amerykańskich Libijczyków (wszyscy z podwójnymi paszportami). - Dotychczas byłem w Libii cztery razy w życiu. Kiedy usłyszałem o powstaniu, kupiłem nóż za 20 dol. i popędziłem na lotnisko po bilet, żeby jak najszybciej dotrzeć do Kairu - opowiada 26-letni Ahmed, w swym amerykańskim życiu diler samochodowy. - Na moją grupę czekali Egipcjanie, których poznaliśmy za pośrednictwem Facebooka parę tygodni temu, kiedy szukaliśmy w internecie wiadomości o demonstracjach na placu Tahrir w Kairze." (...)
"Oprócz Amerykanów w stronę Ras Lanuf zmierza - jak zapewniają powstańcy - kilkuset Libijczyków z unijnymi paszportami. Egipcjanie konfiskują im na lotnisku w Kairze kamizelki kuloodporne i kaski, ale - jak jeden z nich powiedział mi wczoraj przez telefon (był w Tobruku) - są gotowi walczyć 'tylko zębami'.
Dlaczego 'zagraniczni' Libijczycy chcą tu ryzykować życie? - To nasz kraj. W Ameryce najadłem się wolności. Teraz chcę, aby skosztowali jej rodacy - odpowiada, znów nie podając nawet imienia, sprzedawca mebli z zachodniego wybrzeża USA. Odpowiedź pełna patosu, ale w tumanach piachu pod Ras Lanuf jakoś nie zdumiewa. - Moja krew to krew Libijczyka. Nie boję się, jestem gotowy tu umrzeć - zapewnia."
(za http://wyborcza.pl/dziennikarze/1,110629,9210586,Pobic_Kaddafiego.html#ixzz1FwNUPIeB)
Skąd my to znamy. Już taką krucjatę widzieliśmy w Kosowie, kiedy to tysiące amerykańskich Albańczyków wylądowało pierwszy raz w życiu na półwyspie bałkańskim.
Robotnicy egipscy i tunezyjscy masowo z Libii uciekają. Dowodów chyba aż nadto.
Powstrzymaj się zatem od demagogicznych uwag. Ci przybysze z Ameryki i Europy uzbrojeni są nie tyle "tylko w zęby", co raczej po zęby - dowodów też aż nadto.
"Amerykanie, Brytyjczycy, Szwedzi i Francuzi walczą po powstańczej stronie już od blisko tygodnia. To dzieci libijskich emigrantów bądź Libijczycy, którzy urodzili się na Zachodzie - w rodzinach dyplomatów czy libijskich studentów na stypendiach. Zdobyli prawo do paszportu i wyemigrowali po skończeniu 18 lat. Teraz wrócili walczyć z dyktatorem" - podsumowuje w innej korespondencji Tomasz Bielecki.
(http://wyborcza.pl/dziennikarze/1,110629,9210435,Ofensywa_Kaddafiego.html#ixzz1FwPrFf46)
Czy to przypadkiem nie warstwy średnie?
pokona Dżamahariji
korporacji Ententa
Lewa! Lewa! Lewa!
Mugabe i al-Baszira. Zwłaszcza ten ostatni ma duże doświadczenie bojowe, zdobywane na imperialistach z Darfuru.
Robotnicy egipscy i tunezyjscy rzeczywiście uciekają - tylko co z tego? Nie identyfikują się z Libią - i wolą znaleźć się w bezpieczniejszym miejscu. Ot, prozaiczne wytłumaczenie.
Demagogią jest za to przedstawianie kilku przedstawicieli klas średnich czy nawet wyższych, którzy przyjechali do Libii bić się po stronie powstania, jako czegoś świadczącego o czymkolwiek. Gazeta Wybiórcza lubi pisać akurat o takich - kilku znalazła i jakiś jej redaktor się podjarał. Równie dobrze można wyciągnąć pochodzenie Engelsa i przedstawić na tej podstawie marksizm jako nurt burżuazyjny. Więcej chyba natomiast mówi uplasowanie klasowe takiego Saifka el-Islamka - dzięki tatulkowi...
Za to demonstracje w Trypolisie - nieraz krwawo tłumione - były organizowane po piątkowych modłach akurat w robotniczej dzielnicy.
No i co masz do powiedzenia o samym niusie, pod którym się produkujesz? Przyznasz wreszcie, że Kaddafi to faktycznie taka sama czy prawie taka sama marionetka Stanów i Izraela jak Mubarak i Ben Ali?
(Wprawdzie spuszczona - bo to już zużyty rupieć.)
Przypomnę jeszcze fragment tekstu Szygla:
Ciekawa informacja w izraelskim portalu informacyjnym News-Israel.net: izraelska spółka Global CST kierowana przez byłych wysokich oficerów Cahalu (ten rodzaj spółek bezpośrednio współpracuje z Mosadem), organizuje w Czadzie nabór i szkoli najemników na zlecenie pułkownika Kaddafiego. Ich zadaniem jest stłumienie rebelii na wschodzie kraju.
Według portalu szef owej spółki spotkał się niedawno z premierem Beniaminem Netaniahu, ministrem obrony Ehudem Barakiem i szefem wywiadu Avivem Cokhavi, którzy zaakceptowali tę operację. Miałoby to wynikać z obaw, że "Kaddafiego zastąpią islamiści".
Wysłannicy Izraela rozmawiali w Ndżamenie z wysokim oficerem czadyjskiego wywiadu Abdullahem Sanusim. Według portalu Izraelczycy mają zatrudnić ogółem do 50 tysięcy mężczyzn w Czadzie, Mali i Nigrze. Są oni dużo tańsi niż najemnicy amerykańcy czy europejscy. Kaddafi może sobie pozwolić na wynajęcie całej armii, gdyż – jak twierdzi brytyjski The Telegraph – sam posiada ok. 37 miliardów dolarów na kontach bankowych na świecie (tj. licząc bez nieruchomości i udziałów). Płaci Global CST ok. 2000 dolarów za dzień pracy najemnika, natomiast spółka wypłaca zatrudnionym po 100 dolarów dziennie.
http://szygiel.salon24.pl/284540,libia-izrael-i-najemnicy-kaddafiego
Znowu tylko nieliczni pojęli sens tego, co mówił Kadafi. Uznał on mianowicie, że najlepszą linią obrony przed interwencją Zachodu będzie wskazywanie na to, że nie różni się on niczym od Jankesów, Izraela a co więcej walczył wcześniej o to samo, co wyżej wymienieni.
To tylko taka taktyka i próba dostosowania się jak najlepiej do sytuacji.
Zawsze tak, Pawle, wszystko pomniejszasz, jak ci nie pasuje do twojej wizji "rewolucji libijskiej"?
Tomasz Bielecki mówi przecież nie o kilku, lecz o setkach ochotników z USA i Unii Europejskiej (tych ostatnich jest według niego kilkuset). Naszym zdaniem są ich tysiące. Przecież samych "instruktorów wojskowych" z Wielkiej Brytanii, USA i Francji jest drugie tyle.
Możemy się z tobą założyć, że jest tam już doborowa reprezentacja polskiego wywiadu i komandosi z "Gromu".
Tylko ciebie tam brakuje.
Gdybyśmy mieli wybierać między Muammarem Kaddafim a tobą - wybralibyśmy Kaddafiego. Wybacz, ale nie musimy, choć wmawiasz wszystkim dookoła, że jego popieramy.
Kim był i kim jest Kaddafi ogólnie rzecz biorąc wiadomo. Polecamy wyważone artykuły o nim i sytuacji w Libii na pravda.ru, zwłaszcza te w języku rosyjskim.
W przeciwieństwie do was i środków masowego przekazu, nie mamy powodu aby go demonizować, ani idealizować.
Znacznie istotniejsze jest kto przejmie władzę po nim w Libii i jakie to będzie miało znaczenie dla jej mieszkańców i reszty świata.
Uproszczony punkt widzenia PERMANETNEJ "rewolucji arabskiej", który tu reprezentujesz, nie bierze pod uwagę realiów tego świata.
Życie to nie TOTOLOTEK.
Co to za drogowskaz, SZANSA JEDNA NA MILION?
Komu ty ten kit wciskasz?
mówią po arabsku? Aha, zapomnieli, bo już od kilku lat są w USA.
Czy libijscy amerykanie mają paszporty wystawione w Trypolisie czy w libijskiej ambasadzie Waszyngtonie z datą 1.03.2011?
Jak łatwo zdobyć libijskie obywatelstwo?
Byłem w wojsku, umiem obchodzić się z bronią, to chyba wystarczy? Stawka miesięczna, godzinowa czy akord?
No i ostatnie pytanie, czy oni przeszli kurację Michela Jacksona?
ty chyba jeszcze marionetek nie widziałeś.
Nic straconego - wkrótce zobaczysz.
Ci twoi "arabscy rewolucjoniści" do tego miana właśnie kandydują, choć może nie wiedzą jeszcze o tym.
Tak, bo lepiej wspierać status quo z dyktatorem na czele, nic że strzela do ludzi z broni maszynowej, nic że bombardował demonstracje, ważne że ... no właśnie co ??? Co jest tak ważnego, że tylu lewicowców bezmyślnie popiera wszelkie reżimy ??? Chyba poza ideologicznym zaślepieniem, nie ma innej racji. Podniecacie się Chinami, Kubą, Białorusią a sytuacja w tych państwach jest taka sama lub jeszcze gorsza niż w tym przebrzydłym kapitalizmie - czysta hipokryzja.
to nie takie proste. Nie na darmo sprowadziłem na ten portal Mańka, by głos tego nieobecnego w tej hartowni rewolucjonistów, zagłuszył czasem odgłos młotów i hartujacej się stali. I by przemówił czasem lud prosty a najbardziej pokrzywdzony.
Wczoraj wieczorem usiedliśmy z Mańkiem przy stole i przedstwiłem mu wszystkie "prawdy, bujdy, czarne dziury" na temat LIBII.
Początkowo Maniek zdecydowanie poparł tych rebeliantów, a samego pułkownika określił w niewybrednych słowach jako ch... złamanego. Zresztą Maniek to człowiek prosty nie jest wybredny i nigdy nie grymasi na pasztetową a i słów wybrednych nie zna.
Całkowicie się jednak odmienił gdy na koniec mimochodem wspomniałem, że w LIBII to dla takich jak my chleb jest darmowy. W tym momencie Maniek wybiegł z naszego kontenera i podążył w nieznanym kierunku. Po jakiejś godzinie wrócił z podbitym okiem.
- co się stało - pytam przerażony Mańka?
- Gówno prawda z tym LIBLEM, ochroniarze mnie wyjeb... i jeszcze poturbowali, a chciałem tylko jeden bochenek...
O swoim stosunku do pułkownika Kadafiego, Maniek nie chciał już dalej rozmawiać. Przez całą noc mlaskał, bo śniły mu się te darmowe rumiane bochenki...
Wyjątkowo reakcyjny i oportunistyczny zbir z tego Kadafiego. Jeszcze niedawno pozował na antyimperialistę, choć w Libii zamykał do więzień związkowców i lewicę lub ich wydalał z kraju, a dziś sam zrównuje się z największymi zbójami międzynarodowej polityki i traktuje to jako argument na swoją korzyść.
Z drugiej strony, świetnie mu wychodzi ukazywanie cynicznej hipokryzji Zachodu, którego łapy ociekają krwią, ale gębę ma pełną frazesów o wolności i demokracji. Zachód nagle rewolucje popiera! Ciekawe jak będą ci "demokratyczni" liderzy Zachodu piszczeć, gdy te rewolucje za parę lat przeniosą się do Europy. Kto wtedy będzie mówił w kółko o Al Kaidzie i islamskich ekstremistach, żeby tylko odwrócić uwagę od faktycznej sytuacji. Już to widzę.
po których miałby ustapić, ale za cenę gwarancji nietykalności dla niego i jego rodziny, to znaczy się cienko piszczy.
Rebelianci ponoc odrzucili te propozycje, a to znaczy, że czują się mocni. Dlaczego? To juz inna sprawa.
Gość jest niewątpliwie przegrany i po 42 latach rządów i po zgromadzeniu 6 mld euro to ja mu życzę jak najgorzej. Życzę jak najgorzej każdemu politykowi to chyba tym bardziej jemu? ;-)
Gdyby mu cokolwiek na tej Libii zależało to by już ustąpił, żeby nie dać pretekstu NATO do wejścia do tego kraju. Ale jemu zależy juz tylko na własnym życiu, ale niestety jest bardzo godzien tego by go tego życia właśnie pozbawić. W Libii jest kara śmierci i jeśli stanie przed sądem ona go nie minie. On jest juz trupem. Co sie stanie z Libią? Możemy tylko obserwować.
Chyba jednak żyjemy w innym świecie. Który to już raz słyszymy, że Kaddafi błaga, prosi i stara się przekupić powstańców? Tymczasem niezłomni rebelianci nie zamierzają z nim negocjować.
Tym razem dotyczy to już warunków jego odejścia.
I kto tu niepotrzebnie szafuje ludzkim życiem?
Znowu się okaże, że dzielni bezbronni powstańcy kryją się za modlącymi... starcami, kobietami i dziećmi.
Każdy "dzień gniewu" zaczyna się po modłach.
Jest jednak pewna różnica między pokojową demonstracją a zbrojną rebelią.
Można mówić już o zależności sukcesów rebeliantów od modłów. Ile miast tak wyzwolono? Ile garnizonów przeszło na stronę rebelii?
Potwór najwyraźniej nie posuwa się do przypisywanych mu potwornych zbrodni.
Nie chce, czy raczej nie może?
On i jego armia przegrywa przede wszystkim w psychologicznej wojnie - oficerowie i szeregowi żołnierze gremialnie dezerterują, nie chcąc strzelać do... starców, kobiet i dzieci. "Armia nie będzie walczyć z narodem".
Nawet "najemnicy" za sterami samolotów z reguły pudłują. Od bomb cierpią jeno piaski pustyni i przydrożne ziele.
Dwa wybuchy w magazynie broni pod Benghazi, w wyniku których zginęło co najmniej 27 osób, najprawdopodobniej były dziełem... nieszczęśliwego przypadku.
Samolotu nikt nie widział.
Gdyby nie "czarni najemnicy" i parszywy synalek dyktatora, "legioniści" do Trypolisu by już weszli. Przecież Libijczyk nie będzie strzelał do Libijczyka, a Arab do Araba.
Arab nie skrzywdzi nawet "gazeli".
Kaddafi 8 marca może czuć się bezpiecznie.
8 marca w Libii będzie w tym roku trwał 72 godziny - to ultimatum.
Potem, jeśli nie ustąpi, z nimi i z nim się rozprawimy.
nie rozumiem. Podzielam Twoje obawy jak ten bunt moze byc wykorzystany przez świat Zachodu, ale przecież nie można mówić o ekspijacji łobuza tylko dlatego, że na świecie są imperialiści.
42 lata dyktatorskich rządów i 60 mld euro na koncie to mało? ... no chyba, że to Ty właśnie należysz do tych co mówią, że demokracja to nie dla Arabów? A więc przepraszam Cię bardzo, ale w takim razie i nie socjalizm!
Bo przecież:
"Nie ma socjalizmu bez demokracji. Podobnie jak nie ma demokracji bez socjalizmu" - Róża Luxemburg
"Wolność bez socjalizmu to przywilej i niesprawiedliwość, a socjalizm bez wolności to niewola i brutalność" - Michał Bakunin
Ty naprawdę stoisz po stronie tego łobuza, w imie geopolitycznych interesów i ideologii?
Nawet gdy ogłasza się przyjacielem Jankesów i chce wraz z nimi walczyć z Al-Kaidą.
Ale się porobiło - niedługo dowiemy się, że Kim Dzong Il wsiadł do pociągu i zmierza do Rzymu, na beatyfikację JP II ...
A co tu rozumieć?
"Legioniści" po stronie powstańców to dobrzy ochotnicy z bratnich krajów arabskich i z cywilizowanego świata. "Najemnicy" po stronie dyktatora, to źli ochotnicy z całkiem konkretnych krajów: Czadu, Ghany, Nigru, Erytrei, Zimbabwe, Sudanu, Kamerunu, Algierii, Południowej Afryki, Korei Północnej, Syrii, Bangladeszu, Ukrainy, Rosji, Białorusi, Serbii, Rumunii i Kuby.
Chyba, sierpie, nie powiesz, że ci z cywilizowanego świata walczą o socjalizm?
Chyba, że liczysz na arabów z USA i Niemców z NRD?
Wkrótce z tej mętnej wody coś się wyłoni.
Nie będzie to socjalizm, a i z demokracją nie będzie miało wiele wspólnego.
Przecież nie demokracji i socjalizmu, bo chyba nie ma tam ani jednego ani drugiego?
Więc czego?
jest teraz to by nie wkroczyli tam Amerykanie. Im dłuzej Kadafii się opiera, a widac, że nie da rady rebeliantom, tym robi się bardziej niebezpiecznie.
Dlatego Kadafii musi umrzeć i to im szybciej tym lepiej. Może też wybrać inne wyjście, uciec samolotem i zamieszkać sobie na pokojach u Ben Allego w Arabii Saudyjskiej. Zrobią sobie tam taką Mekkę dyktatorów.
Amerykanie to nie Związek Radziecki, który sobie pokojowo wyszedł z Polski, NRD, Czech itd.
Amerykanie jak gdzieś wejdą, to parafrazując tow. Wiesława - raz zdobytej ziemi, nigdy nie oddają!
Oczywiście i tow. Wiesław władzę oddał i Amerykanów też nieraz wyrzucano siłą. Nigdy jednak, chyba nawet raz w historii, Amerykanie nie wyszli z jakiegoś kraju dobrowolnie. Jak nawet "wyszli" to zostawili po sobie bazy ;-)
Ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz. O ile dobrze pamiętam to przed wkroczeniem do Iraku Amerykanie dali Saddamowi 48h ultimatum domagając się oddania kraju po dobroci, nie oddał i dostał w pier... Przypuszczam, że gdyby teraz zrobili podobnie z Kadafim, nie podając tego oficjalnie tylko załatwiając za zamkniętymi drzwiami i dając gwarancję nietykalności dla jego rodziny, on poszedłby na ten układ jednocześnie rozwijając swoją ostatnią retorykę i gadając jakieś bzdury o bratniej pomocy US Army. Dlaczego więc tak się nie dzieje??? Zbzikował już jak Hitler, czy jest inny powód???
Chyba zdajesz sobie sprawę, sierpie i młocie, że lewica w Libii, jak na razie, nie ma nic do powiedzenia. To nie jej zbrojne jednostki nękają Kaddafiego.
Gdyby rebeliancka Rada Narodowa zgodziła się na honorowe rozwiązanie, Muammar Kaddafi wraz z rodziną zapewne opuściłby kraj, przenosząc się... na tamten świat.
Tak się jednak nie stało.
Rebelianci polubowną postawę Kaddafiego uznali, podobnie jak ty, za objaw słabości. 72 godzinne ultimatum to wyraz arogancji i przedwczesnego triumfalizmu.
W odpowiedzi wznowiona została ofensywa wojsk rządowych i zdementowane poufne polubowne propozycje.
Czy można winić za to Kaddafiego?
CZY LEWICA W TYM KONFLIKCIE MA COŚ DO WYGRANIA? - to już inny temat.
8 marca mógłby ci odpowiedzieć żartem, że cała nadzieja w "gazelach".
No, bo spójrz jak się sprawy mają zgrubsza. Gros zakładów libijskich jest już upaństwowione, obok specjalistów z Zachodu pracują w nich gastarbeiterzy przede wszystkim z Egiptu, Tunezji, Bangladeszu, Wietnamu, Tajlandii, Chin i czarnej Afryki. Wymieniliśmy oczywiście nie wszystkich.
Libijczycy zajmują się sami sobą, odcinając kupony od tytułu własności do złóż ropy naftowej i gazu ziemnego. Ci na zachodzie kraju mają po kilka nowych samochodów, ci na wschodzie muszą zadowolić się jednym na głowę. To rażąca niesprawiedliwość!
Każdy klan ma prawo czuć się niedowartościowany, poza klanem Kaddafich.
Wojsko i biurokracja państwowa czuje się niepewnie, bo nie wie co dyktator jeszcze wymyśli, a nuż zdecyduje się rozwiązać armię i uzbroić lud z gastarbeiterami włącznie. Takie pomysły już miewał.
W tej sytuacji lepiej w porę zdystansować się od niego.
Z tym właśnie mamy do czynienia. Stąd tylu dezerterów i zdrajców. Syndrom znany z ostatnich lat tzw. realnego socjalizmu.
Przyznasz chyba, że pozostawanie na łasce dyktatora, to niekomfortowa sytuacja, podobnie, przy wszystkich różnicach, było w PRL, gdzie własność państwowa, ale nie uspołeczniona, w powszechnym odczuciu była własnością "niczyją".
Tu stawka jest wyższa niż w PRL, chodzi przecież o pokłady ropy naftowej i gazu ziemnego, a nie o zacofane technologicznie fabryki.
Powolna prywatyzacja zapoczątkowana przez Pułkownika Kaddafiego w ostatniej dekadzie wyzwala wzmożoną rywalizację między Libijczykami, którzy chcą się załapać na profity z niej płynące. Kłócą się więc o tę schedę.
Jak ma lewica społeczna zaspokoić aspiracje Libijczyków? Wprowadzając hasło "Od każdego według jego zdolności - każdemu według jego pracy"?
Uspołecznienie, czyli każdemu według jego pracy, równałoby się zaprowadzeniu dyktatury proletariatu, czyli w ty wypadku dyktatury gastarbaiterów.
Może jeszcze z pominięciem interesów klanowych i tych indywidualnych?
Jak to sobie wyobrażacie?
Otóż rebelianci wyobrażają to sobie prosto - należy przywrócić prawa do własności "niczyjej" według najlepszych wzorów libertarianizmu, czyli w praktyce wszystko sprywatyzować.
Wyobrażasz sobie co się będzie działo?
Do prywatyzacji jak wiesz pretendują również firmy zagraniczne i państwa za nimi stojące, co wprowadza dodatkowy czynnik komplikujący już wystarczająco skomplikowaną sytuację.
Raz uzbrojony lud nie da się tak łatwo rozbroic dopóki oczywiście nie pojawią się tam amerykanie, który będa tam stzelac do wsystkiego co się rusza, do każdej al kaidy i talibów.
I to jest kluczowe. Upór Kadafiego to niebezpieczeństwo niestety wzmaga.
On osobiście powinien zadyndać za 42 lata duktatury i kradziez 60 mld dolarów, których raczej uczciwie pasajac wielbłady nie zarobił. Ale przecież nie o tego pajaca tu chodzi.
Kadafi juz jest przeszłością. Rzecz w tym co po Kadafim.
Co Libia zyska i swiatowy proletariat jeśli Kadafi utrzymałby się u władzy?
Na proste pytanie oczekuję prostej odpowiedzi.
W wojna domowych nierzadko jest więcej stron niż dwie. Zmieniają się sojusze i koalicje. Nic jednak nie wskazuje na to, że zorganizowana lewica ma jakikolwiek wpływ na rozwój sytuacji w Libii.
W zaistniałych okolicznościach możemy wykluczyć taki bieg wydarzeń.
Tak czasem bywa.
Co miała do wygrania lewica w obliczu wojny domowej i rozpadu Jugosławii?
Wszyscy pamiętamy choćby konwoje humanitarne do Tuzli, organizowane przede wszystkim przez brytyjską SWP i nową radykalną lewicę.
Czy tak wielkie zaangażowanie miało jakikolwiek wpływ na mapę polityczną w tym regionie świata?
Łatwiej jest odpowiedzieć co straci, jeśli Kaddafi przegra.
Podobne straty po likwidacji własności "niczyjej" odczuli już dobitnie polscy robotnicy i "proletariusze".
Gdyby Muammar Kaddafi utrzymał się u władzy musiałby iść na poważne kompromisy i ustępstwa, bynajmniej nie w stosunku do klasy robotniczej.
Dopiero nadzwyczajna aktywność strajkowa i polityczna robotników i konsekwentnej lewicy, mogłaby zmienić położenie klasy robotniczej, w tym przypadku przede wszystkim napływowej.
W tej sytuacji lewica rewolucyjna powinna organizować współczesnych niewolników (gastarbeiterów - napływowych robotników).
"Czy tak wielkie zaangażowanie miało jakikolwiek wpływ na mapę polityczną w tym regionie świata?"
No pewnie nie miało, ale nieśmiało zapytam ... A może komuś uratowało życie? Wiem, że to mało istotne w obliczu mapy politycznej świata, ale zawsze coś.
To rzeczywiście problem, że większość ludzi czuje się bardziej ludźmi niż poliytykami. I stąd pewnie te prawa człowieka wśród zwykłych ludzi nadal są popularne.