Byłem niemal pewien, że już po Kadafim, a tu jak wiemy on prze do przodu. I byc może jest juz po... ale rebeliantach?
Ale jeśli okazuje się, ze ktoś pozwala Kadafiemu zdusić rebelie, tzn., że mylił się i taki BB, bo jeśli USa nie atakuja Libii to tylko dlatego, ze tak wykalkulowali i są pewni swojego psa Kadafiego. A nie pewni tych rebeliantów.
Tylko niech nikt nie mówi prosze,że USA nie atakuja Libii bo się licza z jakąś opinią miedzynrodowa. Nie liczyli się z nią napadając na Irak i Afganistan, to czemu mieliby się liczyć teraz?
Brak ataku USa na Libię to tak naprawdę przecież atak na tę rebelię, którą nie bez powodu zapewne (w polityce nic nie dzieje się bez powodu) pozwalają Kadafiemu utopic we krwi. Teraz w zdobytych miastach trwają rzezie.
Może znów się mylę, a sytuacja się jeszcze odwróci... ale znów to przyznam, bo na szczęście nie jestem np. takim "nieomylnym" BB ;-)
Kaddafi zdusi powstanie rewolucyjne - wtedy Stany Zjednoczone (może rękami Europy czy Ligi Arabskiej albo np. rękami obu tych sił) zmiażdżą Kaddafiego (co przyjdzie im zapewne bez nadzwyczajnego trudu).
Przynajmniej powstańcy nie oddali łatwo skóry. Wiwat tym, którzy zatopili te statki - im więcej kaddafistów na pokładzie, tym lepiej. Wiwat tym, którzy w zmiażdżonej Zawiji zdołali zabić bliskiego kuzyna Kaddafiego oraz jakiegoś generała i pułkownika (pluję na ich pamięć - żeby polskim kaddafistom, cieszącym się teraz, dodać łyżkę dziegciu do beczki miodu). Ten reżim i tak będzie zdestabilizowany - i nie wróżę mu za dobrze. Muammar Kaddafi jest odpowiedzialny (czy współodpowiedzialny) za wszystko, co teraz wydarzy się w Libii.
Choć została mi ostatnia iskierka nadziei - ale pokładam ją w Misuracie, w znikomym stopniu w Benghazi.
Masz rację, Pawle Michale Bartoliku, zdusi i to jeszcze rękami "najemników" werbowanych przez Mosad i środki masowego ściemniania w dowolnym zakątku świata, głównie w Libii i Afryce subsaharyjskiej (szersze opracowanie na ten temat znajdziesz w najnowszym numerze "Przekroju" - Łukasz Wójcik "Czarne dzieci Kaddafiego").
Zdjęcie "wschodniolibijskiego najemnika" udostępnia strona internetowa TOK FM (http://www.tokfm.pl/Tokfm/5,103086,9164684,Najemnicy_Kaddafiego__ZDJECIA_.html?i=6).
Co poniektórzy przewidują już rzeź niewiniątek porównywalną z Rwandą.
Tymczasem Muammar Kaddafi stara się bezskutecznie wkupić w łaski radykalnie lewicowych rewolucyjnych fundamentalistów i pozostałych entuzjastów komitetów ludowych:
"Pytany o to, czy po przezwyciężeniu kryzysu jest gotów zrobić krok wstecz i przekazać władzę swemu synowi Saifowi al-Islamowi, odpowiedział: - O tym zdecydują Libijczycy poprzez komitety ludowe i Kongres Ludu (parlament)"
(http://www.tvn24.pl/12691,1695922,0,1,kaddafi-straszy-swieta-wojna--al-kaida-i-hamasem,wiadomosc.html).
"- Jeśli chodzi o mego syna, to jeśli taki będzie wybór narodu, zaakceptuję go - oznajmił", dobijając głupoli spod znaku "czwórki" i "sierpa i młota".
Rada Tymczasowa powołała byłego ministra spraw wewnętrznych, generała Abdela Fattaha Younesa al Abidi na głównodowodzącego sił zbrojnych powstania.
Na czele Narodowej Rady Libijskiej stoi były minister sprawiedliwości Mustafa Abdel Dżalil oraz gen. Mohamed Abdelrahim.
Patronem rewolucyjnych komitetów ludowych pozostał książę Mohammed El Senussi.
libijskiej Dżamahariji - humanistycznej alternatywy dla kapitalizmu.
Przywódca proletariatu Libii, Muamar Kadafi, zapewnia pracę i chleb nie tylko ludziom, ale nawet robakom. Bo przy konsumowaniu proletariuszy, których wyzwolono od świadomości fałszywej przez wkopanie ich w ziemię, robak nielicho się napracuje, ale zarazem nasyci.
Stąd też hasło postępowego odłamu klasy robaków:
Popierajmy Kadafiego czynem,
Konsumujmy przed terminem.
Jego synalek - Saif el-Islam - jest nawet zaprzyjaźniony z Awigdorem Liebermanem.
http://painfultruths.typepad.com/my_weblog/2011/03/clearing-up-myths-and-misconceptions-about-gaddafi-and-the-libyan-uprising.html
A już się martwiłem. Dajmy spokój Bengazi, nawijaj jak sprawy stoją na barykadach w obronie OFE! Jak sytuacja na tym, kluczowym dla lewicy patriotycznej froncie? Dajecie odpór goszystom?
Powiedz mi lepiej z kim się przyjaźnili byli ministrowie Kaddafiego. Czy aby nie z samym "diabłem"?
Obalenie Kaddafiego dawałoby szansę także na to, że w końcu diabli wezmą owych jego byłych ministrów - o których wystarczająco świadczy fakt, że są jego byłymi ministrami (i że obiecali uhonorować wszystkie umowy podpisane przez reżim Kaddafiego). Niestety - sprawy stoją źle...
...ale jeszcze nic nie jest przesądzone. Tony Birtley dla Al-Dżaziry:
3:47pm
Al Jazeera's Tony Birtley reports from Benghazi:
I think [Gaddafi's statements about marching on Benghazi shortly are] probably talk, we don't get a feeling here that there is any looming threat to Benghazi. We're not hearing the sound of his aircraft in action, we're not hearing any artillery, we're not hearing any defences going up. So we've heard a lot of bravado and a lot of talk about 'liberation', but that's probably for public consumption and depending on which side of the fence you're on ... people here are still concerned about a fight that's going about 160km down the road in Ajdabiyah. It's not always clear exactly what's going on but we do understand that the rebels ... are still in control, but there's still heavy fighting going on around it.
"Benghazi poses a completely different kind of target for Gaddafi and his forces and some are questioning whether or not he has the reinforcements and he has the supply chain necessary at this stage to make any kind of credible threat against the city.
"This is a city of 800,000 people. A lot of them are armed now, unlike February the 17th when the rebellion began, most of these people have looted weapons from army barracks and depots, and they are well-armed. And they know there's not many places left for them to go anymore. So unless they run to Egypt, this is going to be their last stand."
Asked what the mood is like in Benghazi, Birtley said:
I think there is ... underneath the surface ... a slight note of apprehension, there's a kind of fear because a couple of weeks ago the rebellion seemed to be in full flow, and now its lost its momentum and they're coming backwards rather than going forwards. And people are mindful of what this man Gaddafi can do, they've lived 42 years and they've suffered at his hands. Especially in Benghazi.
"But also, there's a steely determination here that this is their home, this is their life, this is their future. So these people will not be easy to shift. We have seen scenes of if you like the 'cowboy fighters', these are the basic fighters who have been streaming away from the front lines at the first sign of bombardment and heavy fighting, but there's still a steely core of people who are prepared to fight and are still in those front lines."
do Kadafiego, to powiedzmy krotko za Eklezjastą: Niech bestia zdycha.
Powtórzę jednak to, co już kiedyś pisałem a propos Kadafiego: gdyby ten krwawy błazen powoływał się np. na Mussoliniego, to już dawno byłby zalatwiony.
A ponieważ wieszcZył o antyimperializmie, antykapitalizmie i antysyjonizmie, powolując się na takie cenione przez zachodnie lewactwo autorytety jak Mao i Meinhof, otaczała go pobłażliwość.
Notabene, kiedy Reagan przyłożył Kadafiemu, rzecznik junty Jaruzelskiego, Urban, po prostu zapluwał się w obronie dyktatury w Libii. Jaruzelski składał zresztą wizyty u Kadafiego.
Jedna rada: zero tolerancji dla totalitaryzmu OBYDWU ekstremów.
Inaczej zawsze będziemy mieć Kim Ir Senów, Ho Chi Minhów, Pol Potów i Kadafich.
BB należą się słowa uznania za odwagę głoszenia słowa radiomaryjnego - w czasach, gdy moherowość jest passe, taka postawa jest faktycznie nonkonformistyczna.
Kaddafi opanował sytuację i jest bliski przywrócenia swoich rządów w całym kraju. A już go wszyscy pogrzebali. Już go rozliczali i wieszali. Ciekawe na ile mógł skonsolidować swoją pozycję dzięki koncesjom na rzecz imperializmu, a na ile to wynik rozbieżności w obozie imperialistów. Z pewnością obalenie Kaddafiego skończyłoby się rozszabrowaniem libijskiej ropy przez imperialistów. Tak jak w Iraku.
S.M., wmawiając nam głoszenie poglądów radiomaryjnych. Gdybyś przynajmniej wiedział o co chodzi w tej krucjacie przeciw Kaddafiemu.
W końcu to nie my posiłkujemy się spreparowanymi informacjami. Pretensje zgłaszaj do mass-mediów, a konkretnie do Szczygła i Bartolika, to oni próbują wszelkimi sposobami dowieść, że 50 tysięcy najemników z Sudanu szykuje się już do rzezi w Benghazi.
LIBIA: NA POLU WALKI POWSTAŃCY NIE MAJĄ SZANS
Oddziały Kaddafiego prą na wschód, zdobywając kolejne miasta, kontrolowane dotychczas przez rebeliantów. W starciu z regularnym wojskiem, wspieranym przez czołgi i samoloty, oddziały powstańcze - mieszanka zbuntowanych żołnierzy i uzbrojonych cywilów - są bez szans. Tylko obawą Kaddafiego przed ostrzejszą reakcją świata i interwencją zbrojną można tłumaczyć fakt, że dyktator powstrzymuje się przed wykorzystaniem w pełni swego potencjału militarnego - np. ciężkim bombardowaniem Bengazi, żeby zmusić je do szybkiej kapitulacji.
Jako próbę zastraszenia mieszkańców Bengazi można uznać komunikat, jaki w środę wieczorem wydała armia rządowa. Apel do ludności cywilnej, by do północy (23.00 czasu polskiego) opuściła okolice pozycji zajmowanych przez rebeliantów mógł sugerować ciężkie bombardowania Bengazi. Żadnych nalotów po upłynięciu wskazanego terminu jednak nie było.
Pustynna ofensywa
Reżim przejął militarną inicjatywę w wojnie w ubiegłym tygodniu. Oddziały lojalne wobec Kaddafiego kontynuują główne natarcie na wschód kraju. Jednocześnie likwidują źródła oporu na zachodzie Libii.
Odbito Zawiję i Misratę, rozpoczęto ofensywę na Bengazi, zajmując m.in. Ras al-Nuf. Także Brega, choć napływają z niej sprzeczne informacje, wydaje się być bliska ostatecznego upadku. Armia wkroczyła do Adżdabii, ale zacięte walki toczą się na drogach biegnących z tego miasta do Bengazi i Tobruku.
Tutaj Kaddafi ma pole wyboru. Niewykluczone, że wcale nie pomaszeruje wprost na Bengazi, lecz weźmie szturmem Tobruk, odetnie rebelię od granicy z Egiptem i zamknie pierścień oblężenia wokół Bengazi.
Porażki militarne oddziałów powstańczych powodują, że na stronę Kaddafiego przechodzą te lokalne garnizony, które dotychczas zajmowały neutralną postawę w wojnie. Ku Kaddafiemu skłaniają się też coraz mocniej starszyzny tych plemion, które dotychczas wspierały rebelię.
Jak Goliat z Dawidem
Słabo uzbrojeni rebelianci nie mają szans w starciu z wyszkolonymi żołnierzami wspieranym przez czołgi, artylerię i samoloty. Oddają miasto po mieście - tracąc pozycje zdobyte kilkanaście dni temu w czasie zamieszek, chaosu i niezdecydowania Kaddafiego - wyraźnie zaskoczonego skalą wystąpień przeciwko jego władzy.
Na większy opór wojsko napotyka tylko w terenie zabudowanym. Na pustynnych drogach rebelianci nie mają szans.
Rebelia ma zdecydowanie mniejszy potencjał militarny niż siły reżimu. Do tej pory powstańcy przejmowali tylko te tereny, na których dochodziło do dezercji żołnierzy rządowych czy przechodzenia ich na stronę przeciwników Kaddafiego. W bezpośrednich walkach oddziały rebeliantów są w nieustannej defensywie i systematycznie wycofują się - choć w wielu przypadkach po zaciętym boju.
Wielką bolączką powstańców jest brak doświadczenia w dowodzeniu na polu walki u co drugiego wyższego oficera, który przeszedł na stronę przeciwników Kaddafiego. Co gorsza, nawet ci, którzy mają takie doświadczenie, pozostali w zdecydowanej większości w bastionach rebelii na zachodzie kraju.
Rebelię może uratować tylko pomoc zagraniczna
Powstańcy nie mogą się wciąż doczekać wojskowej pomocy innych państw. Unijny szczyt w ubiegły piątek nie spełnił nadziei. Warunkiem interwencji, choćby tylko ustanowienia strefy zakazu lotów, ma być rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ. Tyle, że jej członkiem, z prawem weta, jest Rosja, która jest przeciwna interwencji.
Przedstawiciele USA, Francji i Wielkiej Brytanii przedstawili Radzie Bezpieczeństwa ONZ projekt rezolucji autoryzującej wprowadzenie nad Libią strefy zakazu lotów. Wcześniej Rada Bezpieczeństwa odrzuciła rosyjską propozycję rezolucji wzywającej do zawieszenia broni w Libii. Przeciwnicy tej inicjatywy uważają, że w ten sposób Moskwa chciała zastąpić ewentualną rezolucję o strefie zakazu lotów.
Dziesiątki tysięcy uchodźców
Z Libii do sąsiadujących państw uciekły już dziesiątki tysięcy ludzi. Wielu wciąż koczuje w pobliżu granicy. W tragicznych warunkach, ponieważ nie mają ani środków transportu, ani pieniędzy. Większość z osób, które pozostają obecnie na granicach to cudzoziemcy, którzy na co dzień byli zatrudnieni w Libii.
Na granicy libijsko–egipskiej rekonesans przeprowadza właśnie Polska Akcja Humanitarna. PAH apeluje do Polaków o pomoc dla ofiar kryzysu w Libii i organizuje zbiórkę pieniędzy.
Grzegorz Kuczyński
(http://www.tvn24.pl/-1,1696150,0,1,libia-na-polu-walki-powstancy-nie-maja-szans,wiadomosc.html)
Skoro już wiemy, że Kaddafi bierze wszystko, nie pozostaje nam nic innego tylko wziąć swoje.
BB jako główny sojusznik Muammara Kaddafiego w Polsce może sobie na to zwyczajnie pozwolić.
Nie chcemy internacjonalisty.pl, lewicy.pl, "Władzy Rad", PD, GPR, CIA, posttrockistów, anarchistów i lewicy patriotycznej.
Niech się biorą (choćby za łby) na wzajem.
Liczymy tylko na "czarnych dzieci Kaddafiego".
Pierwsi na naszej liście są Tuaregowie.
"Świat Tuaregów został rozdarty między kilka państw. 'Świat nie należy do nas, to my należymy do świata' - mówi lider zespołu Toumast, Moussa Ag Keyna. Zespół gra muzykę nazywaną 'tuareskim bluesem', etniczne, oryginalne rytmy zostały w niej wymieszane z elektrycznym brzmieniem gitary i zeuropeizowanym bitem. W wieku 15 lat Moussa Ag Keyna dołączył do Tuareskiego Frontu Wyzwolenia, rebeliantów walczących z Mali i Nigerią, szkolonych w libijskich obozach wojskowych. Po odniesieniu ran wymienił kałasznikowa na gitarę - wyjechał do Francji i zajął się muzyką. Dzięki klimatowi i zaangażowaniu zespołu, muzyka zespołu stała się źródłem inspiracji dla setek saharyjskich nomadów. Od dwudziestu lat Toumast stara się zrobić wszystko żeby historia jego ludu była jak najlepiej słyszana na świecie. O tym, że nikt nie rozwiązał ich problemów od kilku lat próbuje przypomnieć Toumast".
(za "Gitary i kałasze" http://afryka.org/index.php?showNewsPlus=5094)
Czy to, że mieszka w namiocie a nie w pałacu, czy to, że władzę w terenie oddał radom ludowym, czy to że pieniądze za naftę przeznacza na budowę mieszkań dla ludzi a nie na budowę apartamentowców dla złodziei, że buduje drogi szkoły, szpitale, że daje pracę tysiącom ludzi również z Polski? Czy może tylko to, że nie posługuje się kartką do głosowania, której wartość jest wątpliwa, co już pojęli nawet Polacy niechętnie po nią sięgając? Więc co jest przyczyną?... A może to, że zamiast garniturem odziewa się kocami? Owszem biura mody mogłymy się tym oburzać ale lewicowcy?!
Pokrętne jest to tłumaczenie...
Ale oskarżonemu wolno jest bronić się w taki sposób, jaki uzna za skuteczny. W każdym bądź razie jedno w tym tłumaczeniu jest bezsporne: słusznie stawia siebie na tej samej pozycji moralnej, z jakiej Zachód usprawiedliwia niszczenie miast a nawet wiosek Irakijczyków i Afganów i ich masowe zabijanie a Izrael w odniesieniu do Palestyńczyków. Jednym słowem: stara się być wzorowym uczniem zachodnich mistrzów moralnej pokrętności, łagodnie to nazywając. Ale niczemu się nie dziwię. Bo w istocie rzeczy świat zawsze taki był.
autor: steff, data nadania: 2011-03-07 16:59:01, suma postów tego autora: 3082
http://lewica.pl/forum/index.php?fuse=messages.23782