niewątpliwie wyrażają różnice miedzy tym, co ludzie pracy mieli za czasów Ceausecu a tym, co mają teraz. Polacy pod tym względem są jeszcze w gorszej sytuacji. Po Kodeksie pracy z czasów Gierka została tylko okładka z datą uchwalenia. I właściwie niewiele więcej. A miany następowały z tą samą motywacją: elastyczność rynku pracy, czyli przyzwolenie na dojenie na nim bez ograniczeń.
:)
Podobnież w latach 70. w Rumunii nie było wcale źle, psuć zaczęło się dopiero dekadę później. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale spotkałem się ostatnio z taką opinią u osoby, która pomieszkiwała tam wtedy.