Przecież Kadafi - to legalny rząd, uznawany przez wszystkich świętych tego świata. Występują zaś przeciwko niemu uzbrojone grupy, podobnie jak przeciw rządowi w Hiszpanii, Irlandii, Indii, Rosji i gdzie tam jeszcze. Czy nad tymi krajami RB też wprowadzi zakaz lotów a Anglicy z Francuzami to wykonają jak kiedyś Amerykanie w Korei, co skończyło się krwawą jatką, która do dziś nie jest rozstrzygnięta?? Czy chodzi o powtórkę z historii albo jeszcze o coś gorszego, bo o podział złóż libijskich bez udziału Libijczyków? Czyżby Kadafi głosił prawdę twierdząc, że Zachód chce ukraść Libijczykom złoża? Obrzydliwość. I jak tu się dziwić ludziom, że za nic mają tzw autorytety?
żeby świat się pospieszył, zanim Kadafi zapewni każdemu Libijczykowi dach z dwóch metrow kwadratowych ziemi nad głową.
żeby osobiście się pofatygował do Libii wesprzeć demokratycznych powstańców swoją tuszą :D
Dlaczego marnujesz czas tutaj na forum, skoro możesz wziąć udział w realnej walce z goszystowskimi zamordystami tam, na miejscu?
ale pomóc otwarcie to już "niepolitycznie". Szkoda że w b. Yugosławii takich oporów nie było.
Jedynym optymistycznym byłoby pokonanie Kaddafiego i kaddafistów przez powstańców - bez obcej interwencji (włącznie ze "strefą zakazu lotów"). Wszystko inne oznacza nieuchronnie straszliwą falę reakcji - przy czym chyba już nie trzeba rozważać, czym byłoby utrzymanie się przy władzy Kaddafiego. Hillary Clinton forsuje w Radzie Bezpieczeństwa rezolucję, dalece wykraczającą poza "strefę zakazu lotów". Dyplomaci z Francji mówią, że podejmą akcję militarną wkrótce po przegłosowaniu rezolucji. Rosja i Chiny nie skorzystają z prawa weta - co najwyżej wstrzymają się od głosu. Dni Kaddafiego są chyba policzone - ale nie z tych rąk, co należałoby.
Nie, nie, miejsce ABCD jest w kociołku Busha, pod jego nogami i bezpośrednim nadzorem Lucyfera. Nie pozbawiaj go tego zaszczytu.
http://gejowo.pl/index.php?&pid=2&a_id=1089
Czy dlatego Zachód miałby prawo kraść Libijczykom ropę i kształtować ich życie na swój obraz i swoje podobieństwo? I ostatecznie to jest jego sprawa a nie twoja. Zniesmaczyło i zawstydziło mnie odesłanie do tej miłości i to jeszcze przy takiej okazji, kiedy narodowi grozi krwawa jatka. Czy to ma jakiś związek z lewicowością?
Przypomnę co sam pisałeś o Kaddafim (wprawdzie Muammarze):
http://lewica.pl/forum/index.php?fuse=messages.23782
Pokrętne jest to tłumaczenie...
Ale oskarżonemu wolno jest bronić się w taki sposób, jaki uzna za skuteczny. W każdym bądź razie jedno w tym tłumaczeniu jest bezsporne: słusznie stawia siebie na tej samej pozycji moralnej, z jakiej Zachód usprawiedliwia niszczenie miast a nawet wiosek Irakijczyków i Afganów i ich masowe zabijanie a Izrael w odniesieniu do Palestyńczyków. Jednym słowem: stara się być wzorowym uczniem zachodnich mistrzów moralnej pokrętności, łagodnie to nazywając. Ale niczemu się nie dziwię. Bo w istocie rzeczy świat zawsze taki był.
autor: steff, data nadania: 2011-03-07 16:59:01, suma postów tego autora: 3082
Imperializm chce wykorzystać okazję, żeby położyć łapę na libijskiej ropie - to prawda. Muammar Kaddafi jest wrogiem mojego wroga. Ale nie zmienia to faktu, że krwawa jatka już narodowi libijskiemu nie "grozi", lecz jest faktem. Muammar Kaddafi jest wrogiem mojego wroga, ale nie jest to wystarczający powód, by kogoś darzyć sympatią. Jedyna nadzieja, że powstańcy zdążą zmienić balans sił na własną korzyść przed interwencją, w ten sposób pozbawiając Zachód pretekstu do niej - każdy inny scenariusz to czarny scenariusz.
Wolisz żeby Kaddafiego zniszczyli powstańcy - czy interwenci? Do tego sprowadza się alternatywa.
Odpowiedz sobie lepiej, PMB, na pytanie - czy legendę można zniszczyć? Muammar Kaddafi już tylko na nią pracuje i...
nieźle sobie radzi.
Jeśli zniszczą go rebelianci - niewiele z niej zostanie.