Ja poszedłbym jeszcze dalej i zabroniłbym obnoszenia się ze swoimi poglądami wszystkim pracownikom instytucji finansowanych z pieniędzy publicznych np. uczelni. I to bez względu na światopogląd: chrześcijański, muzułmański czy ateistyczny!
I bardzo dobrze a wasze lewackie jojczenia niczego tu nie zmienią.
i wedł€g mnie zolnierz czy policjant moze sobie nosic a to krzyż a to gwiazde dawida albo nosic przy sobie koran
Tradycja Legii to min kult Franco i silne zaszłości kolonialne i faszystowskie.
Gdy ministerka Klich zastąpi w wojsku księży księżnymi. Albo chociaż jakieś parytety wprowadzi. o ile kościół jest autonomiczny i jesli chce to może zatrudniać samych księciuniów, o tyle na państwowych posadach kapelanów, państwo może żądać parytetów i wymóc na kościele by w kontyngencie sukienkowych do wojska były również księżne kapelanki.
Jasne, Angka Leu, wiara w krasnoludki, niepokalane poczęcie i wniebowstąpinie (pionowy pobór do nieba) jest równie godna finansowania przez podatników, co kwestionowanie tych rewelacji.
Irracjonalność w pewnych zawodach po prostu świadczy o niekompetencji. Nauka jest nie do pogodzenia z religią.
to widocznie nie jesteś za wolnością ale już byli tacy np Hodza
Fred, to była ironia, która miała wykazać totalitarne konsekwencje takiego sposobu myślenia. O ile rozumiem, że w godzinach pracy należy zajmować się swoimi obowiązkami a nie szczytną nawet działalnością społeczną, to odbieranie ludziom prawa do manifestowania swych przekonań to czystej wody totalitaryzm.
Przykro, mi że tego nie odczytałeś.
Klebaniuk, a mało to razy scjentystyczne dogmaty były już obalane? Może przypomnieć ci, że 100 lat temu eugenika była uważana za naukę za to teoria względności była sprzeczna z ówczesną naukowością? Taki jesteś pewny, że to właśnie ty i teraz dotarłeś do Prawdy Ostatecznej? No cóż, potwierdza się stare spostrzeżenie Sokratesa, że im kto jest większym ignorantem, tym bardziej jest w sobie zadufany. Mało to razy ideologia ściśle racjonalistyczna prowadziła w ślepy zaułek? Przecież to właśnie ty jesteś wyznawcą opartej na kulcie Rozumu ideologii, która nie przeszła empirycznej próby realizacji.
Nauka, kolego, wciąż się zmienia. Nie rozpatrujmy tu więc różnych światopoglądów z punktu widzenia ich "prawdziwości" bo to jest rzecz względna i dynamiczna. Rozpatrujmy je z punktu widzenia PRAW CZŁOWIEKA - a więc równości ludzi i wolności słowa.
I tu niestety dochodzimy do smutnej konstatacji: że nawet w "socjaldemokratach" tkwi totalitarny rdzeń, który pozwala im żądać dla siebie praw odmawianych innym. To jest logika kulturowej "lewicy": TOTALITARYZM.
EOT
To, że nauka się zmienia należy zapisać jej za zasługę. Tej zdolności weryfikacji i rezygnacji z błędnych tez nie mają religie. Nie jestem pewien, czy współczesna wiedza naukowa ostanie się za 100 lat, jednak jestem pewien, że w części, w której uzyskiwana jest w poprawny metodologicznie sposób, wyjaśnia i pozwala przewidywać rzeczywistość w najbardziej trafny i rzetelny sposób. Jestem też całkowicie pewien, że propozycje religijne są dalece mniej odpowiednie dla adekwatnego opisu świata.
Gotów jestem walczyć o prawo wierzących do uprawiania (na własny koszt) swoich idiosynkracji, jednak sprzeciwiam się zanieczyszczaniu tymi bredniami nauki i finansowaniu ich z publicznych pieniędzy. Kościół, a w każdym razie jego elity, zawsze były przy tym jedynie chciwymi i cynicznymi propagatorami bredni, by za ich pomocą zniewolić i wykorzystać ludzi. Tacy jak Ty, opacznie broniąc wolności, popierają totalitaryzm zbrodniczych ideologii, prowadzących na stosy i do ludobójczych wojen religijnych (Irlandia Płn., Chorwacja, Irak itd.).
Lewica opowiada się za wolnością, także w zakresie światopoglądu. Prawicowcy, tacy jak Ty, próbują pod pozorem równouprawnienia wszelkich poglądów zrównywać religię z nauką. Kiedy czytam Twoje komentarze, to jakbym słyszał katolickiego księdza. To, co wypominasz racjonalizmowi, jest jego największą siłą. Gdyby nie był w nią zaopatrzony, to do tej pory wierzylibyśmy w płaskość Ziemi i dezynfekowali rany gorącą oliwą.
jaki sens empiryczny mają marksistowskie pojęcia światopoglądu naukowego, partii rewolucyjnej, proletariatu, walki klas, nieuchronnego rzekomo upadku kapitalizmu, komunizmu jako ustroju, w ktorym nie będzie pieniadza i własności, a będzie wydajna praca:))))))))))))))))))))))))
Nigdy i nigdzie nie występowały byty społeczne, zachowujace się zgodnie z pseudoprognozami ideologii marksistowskiej.
Bo też wywodzi się ona nie z nauki, tylko ze źródeł apokaliptyczno-chiliastycznych.
Można od biedy tolerować upowszechnianie marksizmu w ramach agitacji sekciarskiej (typu Świadków Jehowy). Nie należy jednak dopuszczać do ich kontaminacji z nauką i edukacją.
Oczywiście, dotyczy to rownież innych nurtów skrajnie lewicowej "krytyki kapitalizmu" czy "krytyki kultury", ktore na ogoł różnią się od marksizmu tylko jeszcze większa irracjonalnoscią i skrajnością.
do nauki zaliczają się skrajne nurty feminizmu, głoszące między innymi teorię o związkach wiedzy - również przyrodoznawstwa z fallocentryzmem?
Twierdzą one, że Newton, formułując swoje prawa mechaniki, opisywał nie np. ruch jednostajnie przyspieszony, lecz - jedynie swój fallus.
A funkcjonują w ramach struktur akademickich i edukacyjnych.
Mam wrażenie, że coś zmyślasz pod wpływem "czynnika szkodliwego". Jeśli nie, to podaj - z łaski swojej - źródła do tej rzekomej feministycznej krytyki Newtona.
to prawicowiec???
zaiste jest pan otwartym na dialog, który bije po oczach i dyszy z każdego niemalże komentarza dotyczącego wiary.
"Tacy jak Ty, opacznie broniąc wolności, popierają totalitaryzm zbrodniczych ideologii, prowadzących na stosy i do ludobójczych wojen religijnych (Irlandia Płn., Chorwacja, Irak itd.)."
Stosy były? Były! Kościół podpalał te stosy? Kościół!
Ale był także Związek Wojujących Bezbożników, cały system, który twierdził, że opiera się na nauce, racjonalnej nauce, bez bożków, bogów i Boga, aniołów, niepokalanych poczęć, zmartwychwstania, wniebowstąpienia itp. Był na tyle racjonalny, że potrafił - w posługując się racjonalną logiką - doprowadzić do śmierci milionów. Czy zatem czuje się pan, panie Klebaniuk, odpowiedzialny za zbrodnicze ideologie panujące w ZSRR, maoistowskich Chinach, Kambodży, Rumunii, Korei Płn? Raczej nie! Zatem dlaczego zarzucasz osobom wierzącym, że "popierają totalitaryzm zbrodniczych ideologii". Czy pan popiera każde działania tych, którzy na naukę się powołują, na racjonalizm itp? Znów: raczej nie! Kościół popełnił wiele potworności, ale ma również drugie oblicze. Byli konkwistadorzy, było papiestwo co za ludzi nie uważało "dzikich" Indian, ale był również Bartolomeo de las Casas, dominikanin ( a to dominikanie rozpętali inkwizycję), który opisał potworności wyczyniane przez "chrześcijańskich" konkwistadorów. Czy on popierał zbrodnicze ideologie? No, kurcze, panie Klebaniuk, trochę powagi. Kościół mógł wyciągnąć wnioski (a raczej poszczególne jednostki), jak też i komuniści mogli wyciągnąć wnioski i się zreformować (eurokomunizm itp.), czego życzę naszym wojującym, "racjonalnym" ateistom. Oby zmartwychwstały Chrystus rozbudził miłość również w waszych, dość lodowatych, sercach, czego życzę wam, panu panie Klebaniuk również, z o0kazji zbliżających się świąt Wielkiejnocy.
jeszcze jedno: zarzut zastosowany wobec Angki Leu, że brzmi niczym katolicki ksiądz jest cud malina! Popełnia pan dokładnie ten sam błąd co niektórzy zachowawczy, raczej prawicowi, chrześcijanie (głównie katolicy, acz nie tylko). Otóż według pana, to tylko ksiądz może wypowiadać się ze strony chrześcijan o sprawach religii, jak też jej miejscu w sferze publicznej. Stał się pan, panie Klebaniuk, nieświadomie (mam taką nadzieję) sojusznikiem prawicowych, konserwatywnych członków Kościoła rzymskokatolickiego. Ach, te sojusze ekstremów, raz Falanga z trzecioświatowymi maoistami, raz "racjonalny" ateista, pan Klebaniuk, z pewną rozgłośnią z Torunia!
jakoś nie mogę się od pana odczepić, ale wspomniał pan, że gdyby nie racjonalizm, to nadal byśmy wierzyli, że Ziemia jest płaska. To prawda! Tylko kto temu zaprzeczył, czy Kopernik była... oj, to nie ten film, czy Kopernik nie był przypadkiem osobą... duchowną (prezbiterem)? Więc wierzący także potrafi posługiwać się racjonalizmem i wiara mu w tym niczym nie przeszkadza? Kulą w płot, panie Klebaniuk! Kulą w płot!
Po 2000 lat chrzescijaństwa i 3000 lat jego poprzednika Judaizmu. Czyli łacznie zaledwie 5000 lat jeno nic nieznaczącego ułamka czasu w historii Ziemi, która liczy sobie 4,5 mld lat, nadal jeszcze chcecie dyskutować o czymś tak bezsensownym i absurdalnym jak religia?
Jarosławie Klebaniuk dziwię ci sie, że wdajesz sie w takie dyskusje.
Na rany chrystusa!;-) Ludzie! Nauka i religia to całkowicie rozbiezne dziedziny. Nie ma miedzy nimi żadnego punktu stycznego. Tam gdzie się kończy wiara zaczyna się nauka!
Nauka to zarówno wiedza jak i teoria. Pierwsza jest sprawdzona empirycznie, druga wybiega w przyszłośc i stara się tłumaczyć zjawiska, których jeszcze nie rozumiemy.
A jak to jest w przypadku religii? Wiara, jesli juz porównujemy ją z nauką, co jest kompletnym nonsesnem, opiera się tylko na teorii rodem z bajek na dobranoc. Teorii niemozliwej do sprawdzenia. Wiara w judeochrześcijańskiego Boga jest przecież tak samo prawdopodobna jak moja wiara w aluminiowy czajnik krażacy po naszej orbicie i czuwajacy nad nami.
Wiara opiera się o teorie, których nie da sie udowodnic ale i nie da się ich w 100% sfalsyfikować. No niech mi ktoś udowodni, że nie ma tego czajnika stworzyciela nieba i ziemi? Stawiam za to wódkę.
Porównywanie wiary z nauką nie ma najmniejszego sensu. Ponieważ w religii nie ma anni jednego, powtarzam ani jednego dowodu na te wszystkie brednie, w które wierzą ludzie cierpiacy na zbiorowe urojenie nazywane religią.
Zarzucanie więc nauce, żed czasem sie myli z pozycji religii, która sie tylko myli, jest po prostu bezczelnością i ignorancją.
Opowiesci o Chrystusie, czy istniał czy nie istniał, same w sobie nie mają też nic wspólnego z religią i nawet do tej pory mocno watpliwe istnienie takiego osobnika, udowodnione na 100% tez w żaden sposób nie uwiarygodni religii. Jesli ten człowiek istniał, to znaczy, że istniał, urodził się, załozył jakąś nową hebrajską sektę i nic więcej. Istrniało setki mu podobnych, to mógł istnieć i on.
Nauka moze się oczywiscie interesowac nawet biblią czy Nowym Testamentem, bo w jakiejś czesci sa to też źródła historyczne. Jeśli archeologowie udowodnią kiedyś na 100% ze Chrystus istniał (ponoc jest pochowany w Indiach i zmarł w dosyć podeszłym wieku), to udowodnią tylko ten fakt. Nic więcej. Gdzies teraz czytałem, że naukowcy ustalili już dokładną date domniemanej smierci człowieka imieniem Chrystus na 3 kwietnia roku 33. Tak naprawdę, nie dowodzi to nawet śmierci tego człowieka, faktu zresztą nie majacego też w sobie nic niezwykłego (ludzie od zawsze umierali z takich czy innych przyczyn a już na krzyżach do gineły ich tysiące), ale miejsca w czasie, o którym napisał jeden z prawie współczesnych mu bajkopisarzy w ewangeliach. Tym faktem ma byc zaćmienie słońca w dniu 3.04.33 roku, które w tym czasie i w tym miejscu miało miejsce w porze wieczornej gdy zachodziło słońce, mogło sprawić, że "słońce pociemniało, a księżyc poczerwieniał" ;-))). Faraona Sienkiewicza czytaliście? No to wiecie w czym rzecz ;-) Naturalny efekt i nic więcej. O stworzeniu swiata, bredniach o aniołach i innych pierdołach, jako że jesteśmy dorośli to chyba nie ma sensu rozmawiać. A jak ktoś sie uprze to proszę... zacznijmy od mojego czajnika. Jak ktoś mi udowodni, ze to nie on jest bytem absolutnym to wtedy ja ... i tak nie uwierze w judeochrzescijańskiego bożka, bo nieistnienie czajnika nie oznacza automatycznie istnienia Boga. Dlaczego? bo jest jeszcze patelnia, rondel, nocnik i młynek do kawy, z którymi musicie się zmierzyć.
I Na litośc Boską i niech cię poprawny kulasie swięta Boza rodzicielka ma w opiece, przestań stosowac taką idiotyczną argumentację - Że owszem były krucjaty i zboczency mordercy papieże ale był tez jakiś porządny klecha, który nie dość, ze nikogo nie zabił, to jeszcze zrobił coś dobrego!? I co z tego? Istenienie takiego gościa ma byc ekspiacją kościoła?
A czy istnienie Oskara Schindlera, nazisty, członka NSDAP, rozgrzesza nazizm?
Powtórzmy. Najpierw wśród ludów pierwotnych jest wiara i niezależnie obok niej rozwijajace sie doświadczenie, nie zwiazane z religią ale z podstawowymi prawami przyrody, które z jego pomoca odkrywamy. Wyniki doswiadczeń opisujemy i stają sie one wiedzą, od której zaczyna się nauka. Kończy sie ona na teoriach, które moga byc prawdziwe lub nie.
W religi wszystko to stek kompletnych bredni. Niczego co wiąze sie z religia nie da się udowodnić. I nigdy niczego nie udowodniono. A wywodzenie z tego, że Aniołów czy czajnika nie da się sfalsyfikowac, faktu ich istnienia, czy nawet tylko prawdopodobieństwa ich istnienia, jest dziecinadą obrażającą nasza inteligencję i wiedzę.
To były czasy, w których nauka niemal wyłaczie była zarezerwowana dla kasty druidów. Chciałeś sie uczyć musiałeś zostac druidem.
Sam Kopernik, jak na niego spojrzeć z dzisiejszej perspektywy, był ówczesnym dysydentem w kosciele katolickim i miał szczęście, że nie skonczył jak Giordano Bruno.
Nikt nie zabrania tym ludziom oddawać czci obrazom, bożkom, drzewom czy czegokolwiek innemu. Ale nie można robić tego wykorzystując państwowe służbowe umundurowanie, przynajmniej jeśli żyjemy w państwie świeckim.
"Ale był także Związek Wojujących Bezbożników, cały system, który twierdził, że opiera się na nauce, racjonalnej nauce, bez bożków, bogów i Boga, aniołów, niepokalanych poczęć, zmartwychwstania, wniebowstąpienia itp. Był na tyle racjonalny, że potrafił - w posługując się racjonalną logiką - doprowadzić do śmierci milionów".
Wiele ideologii podpinało się pod naukowość, jednak w próbach zawłaszczania naukowej prawdy przodował Kościół rzymskokatolicki. Fakt, że w jego łonie byli kontestatorzy czy krytycy świadczyłby na jego korzyść, gdyby byli tolerowani. Oni jednak albo ginęli na stosach, albo zakładali własne religie.
"według pana, to tylko ksiądz może wypowiadać się ze strony chrześcijan o sprawach religii, jak też jej miejscu w sferze publicznej".
Tego nie powiedziałem, ale sam Kościół tak twierdzi. Jego hierarchiczna, autorytarna organizacja polega między innymi na tym, że szeregowy katolik, jeśli zacznie mówić coś innego niż papież, popełnia grzech. Tak więc katolicy nie zgadzający się z hierarchami automatycznie przestają być katolikami. Nie ja to wymyśliłem i uważam to za głęboko niedemokratyczne, ale widać słabo znasz, P. kulasie, Kościół, skoro zarzucasz mi ekstremizm. Kościół kat. to czysty prawicowy ekstremizm. Za to właśnie zasługuje na krytykę.
A co do Kopernika, to trudno go uznać za typowego duchownego. Był naukowcem korzystającym z beneficjów, jakie dawało pełnienie funkcji kościelnych, w zasadzie administracyjnych.
Współcześnie też niektórzy naukowcy uprawiają praktyki religijne. Po prostu wtedy, gdy uprawiają naukę zawieszają swoje irracjonalne przekonania. Nie ma więc sprzeczności pomiędzy twierdzeniem, że nauka jest nie do pogodzenia z religią, a tym, że część naukowców deklaruje się jako osoby religijne. Inna rzecz, że pośród nich trudno szukać tych najwybitniejszych. Kopernik też daleki był od dogmatyzmu religijnego. W przeciwnym razie nie dokonałby swoich odkryć. Prawdę mówiąc trudno jest dziś ustalić, czy w ogóle był wierzący, czy też użył Kościoła jedynie do zrobienia kariery.
innego,gdyby poszli "po cywilnemu" była by inna sprawa.
Wyobraźcie sobie że 1 Maja grupa umundurowanych żołnierzy poszła by na marsz katalońskiej lewicy domagając się zniesienia monarchii,rozliczenia KRK za poparcie Franco i niepodległości dla Katalonii, jak zareagowała by na to broniąca hiszpańskiego imperializmu prawica.
a jak zareagowałaby lewica na żołnierzy w pochodzie pierwszomajowym w Katalonii? Byliby zachwyceni. Problem polega na tym, że zarówno lewica, jak i prawica, nie stosuje tych samych standardów do różnych sytuacji. Gdy Cardenal wchodził do rządu sandinistowskiej Nikaragui, to radykalna lewica biła mu brawo (zapewne do dnia dzisiejszego to robi), gdy kler (jego część) popiera prawicowe rządy, wtedy jest wyklinany. A chodzi o to, aby ŻADEN ksiądz nie wchodził do rządu, czy to lewicowego, czy też prawicowego. Podobnie, gdy lewica chwali abp Romero za jego społeczną działalność i hasła (jak najbardziej) zbliżone do lewicy, ale - jak p. Jarosław Klebaniuk - odrzuca religię, jako zabobon, gdzie ta społeczna działaność Romero była czystą konsekwencją stosowania się do Ewangelii.
Sierpie, p. J. Klebaniuk:
tak, to prawda, przez wiele wieków było tak, że aby móc coś zdziałać (nawet na polu politycznym, choć głównie naukowym) trzeba było być osobą duchowną, co wcale nie przeszkadza, aby uznać, że Kopernik był osobą wierzącą w Boga (ze wszystkimi tego konsekwencjami). Co się tyczy hierarchiczności Kościoła, to jak najbardziej jest ona niedemokratyczna i to należy zmienić, ale kto inny ma to uczynić jak nie członkowie Kościoła, bo chyba nie ateiści, którym nic do tego jaka struktura panuje w instytucji, do której oni nie aspirują. To, że sam uważam siebie za dysydenta w łonie Kościoła, nie oznacza, że nie jestem katolikiem. Mogę nie zgadzać się z przepisami prawa kościelnego i występować przeciw nim, ale nadal uznawać prawdy wiary (przy czym nieomylność papieża ex-cathedra nie uznaję jako prawdę wiary, człowiek to wymyślił, a człowiek nie jest nieomylny) zawarte w Ewangelii.
Kiedyś próbowałem dyskutować z ludźmi z portalu ANTYKOŚCIÓŁ, jednak cały czas mi próbowali udowodnić, że nie jestem katolikiem, gdyż nie uznaję tego, a tego prawa kościelnego. Nie zamierzam udowadniać ateistą, że nie są ateistami, gdyż wielu spośród nich także przejawia pewne zachowania, które śmiało można podciągnąć pod "zabobon". Co do rozdziału religii od państwa, to panuje zgoda wśród nas. Natomiast, czy Bóg jest, czy też go nie ma, to już inna sprawa i tu się nie zgodzimy. Natomiast nie znaczy to, że musimy prowadzić wojnę. Wojnę tę prowadzą zarówno zacietrzewieni chrześcijanie (czy szerzej: wierzący, bez różnicy jakiej wiary), jak też spora grupa ateistów, próbujących zdyskredytować drugą stronę, bez oglądu na konsekwencje. A konsekwencją tego będzie nienawiść, brak zaufania, a dalej brak jakiejkolwiek współpracy na rzecz poprawy świata. A ludzie wierzący stanowią większość mieszkańców kuli ziemskiej, w związku z tym trochę nierozsądne jest odrzucania przez ateistów, tej zdecydowanej większości, która może mieć podobne poglądy na sprawy społeczno-polityczne.
Jeszcze parę lat temu w tzw. wielki piątek przejście się po rynku w Cieszynie z hamburgerem budziło wrogie spojrzenia ludzi, a na imprezę wieczorem trzeba było jechać do Trzyńca albo do Karviny. Wczoraj widziałem sporo osób jedzących mięso, a wieczorem w "Targowej" było pełno przy barze, dj grał dobrą muzę, tańce też były. To dowodzi, że ludzie wstają jednak z kolan i może za kilka lat kościoły będą przerabiane na dyskoteki lub posłużą jako atrakcja do zwiedzania dla turystów. W Irlandii już się to udało, teraz czas na Polskę, do dzieła narodzie!!!!!
Argument, że coś jest większością nie dodaje racji temu o co ta większość się opiera. Zgodzę się, że nie wolno tego ignorować. Realia są jakie są i trzeba działać mając je na uwadze. Ale to nie oznacza konieczności pogodzenia się z faktem że zbiorowe urojenia są tak silne i powszechne, byśmy my ateiści musieli kapitulować. Wręcz przeciwnie. Gdyby sam fakt powszechności przekonania, że Ziemia jest płaska, był argumentem na rzecz nie podejmowania próby tego sprawdzenia a następnie podważenia, do dziś żylibyśmy w jaskiniach.
Kościół, jego religia i moralność oparta na strachu jest czymś niesamowicie szkodliwym. Szczególnie jednak irytują nas koszty społeczne i finansowe istnienia zinstytucjonalizowanej religii. Religii zresztą nie ma bez instytucji i ceremoniału, ale to temat na inną dyskusję.
Ja mam inne pytanie w kontekście zbliżającego się cyrku związanego z wyniesieniem na Olimp kolejnego białego Boga. I konfrontacji nauki z wiarą.
Czy wierzysz, że krew białego Boga zachowana przez Dziwisza jes lekarstwem na impotencje?
Czy wierzysz, że grzyb z jego kapci może być skutecznym środkiem na raka wątroby?
Czy wierzysz, że jego biała jarmułka założona łysemu na czerep przywróci mu owłosienie?
Czy wierzysz w uzdrowienie pingwina za pomoca mocy piekielnych białego boga?
Czy wierzysz w niepokalane poczęcie? zmartwychwstanie? Czy wierzysz, że był to jedyny zombie czy myślisz, że jest ich więcej?
Jak sie ma do tego nauka?;-)
A tak już szczerze i zupełnie na poważnie w co wierzy taki dysydent kościoła katolickiego jak Ty?
Akurat Cieszyn nie może być tu reprezentatywny.
Czy wierzysz, że krew białego Boga zachowana przez Dziwisza jes lekarstwem na impotencje?
Domyśl się!
Czy wierzysz, że grzyb z jego kapci może być skutecznym środkiem na raka wątroby?
Domyśl się!
Czy wierzysz, że jego biała jarmułka założona łysemu na czerep przywróci mu owłosienie?
Domyśl się!
Czy wierzysz w uzdrowienie pingwina za pomoca mocy piekielnych białego boga?
Domyśl się!
Czy wierzysz w niepokalane poczęcie? zmartwychwstanie? Czy wierzysz, że był to jedyny zombie czy myślisz, że jest ich więcej?
Domyślasz się?
Jak sie ma do tego nauka?;-)
Jest wiele spraw, których nauka nijak nie może rozwiązać, zatem nie możesz odrzucić takiej możliwości, co nie oznacza, że masz ją przyjąć. Twój wybór.
A tak już szczerze i zupełnie na poważnie w co wierzy taki dysydent kościoła katolickiego jak Ty?
Akurat to jest moja prywatna sprawa, mojego sumienia. Mogę tylko odpowiedzieć do spraw dotyczących formy funkcjonowania instytucji kościelnej i tylko tej do której ja przynależę i w jakimś stopniu z nią się identyfikuję.
Zacznijmy zatem:
1) Rozdział Kościoła/kościołów od państwa. System niemiecki, gdzie wierni sami finansują, z własnej nie przymuszonej woli, swój kościół, w pełni mi odpowiada (kwestia jakiej wysokości ma być podatek, to sprawa wewnętrzna, którą należałoby rozwiązać poprzez szerokie konsultacji świeckich i duchownych).
2) Powrót katechezy do sal katechetycznych. Sam przechodziłem ten etap i nie mam wobec niego złych wspomnień. Będzie to z pożytkiem dla Kościoła/kościołów. Lekcje etyki w szkołach (świeckiej etyki)
3) Dużo większy wpływ, jak najszerszy, świeckich na działalność Kościoła/kościołów. Demokratyzacja jego struktur. Jak szeroka? Trudno mi w tej chwili ocenić. Metoda małych kroków, na początek.
4) Dopuszczenie do kapłaństwa kobiet.
5) Zniesienie celibatu księży, pozostawienie go, z oczywistych dla mnie przyczyn, wśród zakonników.
To tylko kilka, najbardziej palących spraw.
W kwestiach moralno-etycznych jestem przeciwnikiem zmiany obecnej ustawy aborcyjnej (trzy przypadki dopuszczające przerwanie ciąży), z tym tylko zastrzeżeniem, że powinno ona być respektowana, a rzeczywistość - niestety - jest dużo bardziej rygorystyczna.
Związki jednopłciowe? Bardzo proszę, najpierw niechaj będę to tzw. PACSy, potem mogą być małżeństwa (świeckie). Nic akurat tutaj do tego Kościołowi/kościołom, gdyż oddzielam sferę sacrum od profanum, a związki takie nikomu nie szkodzą.Adopcja dzieci przez pary jednopłciowe? Pomału, nie wszystko od razu! Nie ma związków partnerskich, a już ma być adopcja? Nie krzywdźmy dzieci, które będą musiały zmagać się z opinią rówieśników, których rodzice nie muszą być tak otwarci (a tych, niestety, jest większość)
Edukacja seksualna? Jak najbardziej!!! Wówczas przynajmniej część niechcianych ciąż można by uniknąć. Prezerwatywy? Tak! Środki wczesnoporonne? NIE! Inne środki antykoncepcyjne? Nie wiem! Nie jestem dobry w tematach "biologicznych". Zależy jakie, ale nie będę wchodził w temat szerzej.
Nie wiem, co jeszcze byś chciał wiedzieć Sierpie? Wymieniłem tylko te, które są najbardziej "medialne". Jakbyś miał jakiekolwiek pytania, to proszę pisz: spolchrzes@op.pl
a jedzże sobie hamburgery w wielki Piątek, imprezuj ile wlezie, ale pozwól innym przeżywać ten dzień na swój sposób. Jeśli ktoś chce siedzieć przy barze, proszę bardzo, ale nie znaczy to, że musi przy takim barze, czy w dyskotece/klubie "dudnić" muzyka na pełen regulator i zakłócać spokój tych, którzy chcieliby przeżyć pewną refleksję.
Kościoły na dyskoteki? Nie ma to jak tolerancja. Może Akropol zmienimy na wielki klub imprezowy, gdzie codziennie będzie odbywać się "party" z głośną muzyką, świetlnymi kulami zawieszonymi do antycznych sufitów. Tak, przeróbmy cały świat na dyskotekę, wówczas Lexxx będzie kontent?
Oczywiście wszystkiego się domyślam. Ale podaj mi jeden powód dla ktorego nie jesteś jeszcze gotów przejść do mojego kościoła Aluminiowego Czajnika?
Moim zdaniem dzieje się tak dlatego, że jak byłeś malutkim Kulaskiem jeszcze wzięła Cię na kolana mama i opowiedziała Ci historię o czerwonym kapturku, śpiącej królewnie i o Jezusku, a Ty jak inni wierzący tę ostatnią bajkę wziąłeś na poważnie. Gdybym ja był Twoim ojcem opowiedziałbym Ci historię niepokalanego poczęcia czajnika, który począł się jak i większość pierwiastków w jądrze gwiazdy zawsze dziewicy. Gdyby tylko tak się stało w Twojej młodości, dziś być może zbierałbyś puszki po piwie i czcił hutę aluminium? Bo w sumie czemu nie? Czajnik nie mniej Cię przecież kocha niż Jahwe. Czajnik Cię kocha nawet wtedy gdy w niego nie wierzysz. Czajnik Ci wybaczy.
No powiedz szczerze, dlaczego nie chcesz w niego uwierzyć? Czajnik Cię wyzwoli jak tylko w niego uwierzysz.
Jak myślisz Kulasie? Skąd się wzięło powiedzenie - dać komuś w czajnik? Ot tak z niczego? Przemyśl to sobie przez święta...
po prostu, tak jak według religii chrześcijańskiej ojcem kłamstwa je4st szatan, tak według religii feministycznej ojcem tym jest fallus.
Zauważmy, że feminizm jak każda religia wykorzystuje pewne zależności empiryczne (w tym wypadku między fallusem a ojcostwem), aby je zinstrumentalizować wobec swojej mitologii.
Myślałem, że fallocentryzm Newtona znany jest każdemu, kto się otarł o tematykę genderową. Są też ciekawe komentarze do fallocentryzmu Heideggera. W amerykańskich wydaniach przekładów jego pism, ostrzega się czytelników, że Heideggerowska koncepcja "Being" jest fallocentryczna, gdyż według Heideggera "Being stand upright". A to już wiadomo, czym pachnie. Powiedzmy prosto, po robociarsku i gederowemu: Heideggerowska krytyka metafizyki obecności jest ukrytą propagandą na rzecz metafiZyki erekcji.
Bądźmy czujni!
Precz z Byciem stojącym "upright"!
O nowe rewolucje obyczajowe!
O feminizm Dworkin I Judith Butler!
Oczywiście to oznacza, że nie jesteś tak niebezpieczny jak obrońcy krzyża.
Z mojego punktu widzenia potrzebni są i obrońcy krzyża, którzy wbrew własnym intencjom tworzą i konsolidują opór wobec instytucji kościoła oraz powodują coraz więcej odejść od wiary i przechodzenia na nasze racjonalistyczne pozycje. Antyklerykalizm to często tylko pierwszy krok do ateizmu. Dlaczego? Bo antyklerykał zaczyna myśleć, a myślenie jest największym wrogiem wiary. Gdy zaczynasz myśleć to gdy nie jestes idiotą, musisz zacząć wątpić.
Twoja, tolerancyjna postawa dla wiary jako takiej ma podobne skutki. Osłabia instytucję. A że wiara to instytucja to i osłabia wiarę.
Dobrze rozumie to Benek Hitlerowiec i całkowicie rozumiem jego usztywnienie. Rozumiem jego ubolewanie, ktore wyrazil wczoraj, nad tym, że tak wielu europejczyków odchodzi od kościoła. On i ja dobrze rozumiemy, że w czasach niesamowitego rozwoju nauki i równoczesnym panowaniu liberalizmu światopoglądowego, religia i wszelka inna ciemnota nie ma szans. Wiara w boga nie jest w stanie koegzystować na równych zasadach z innymi światopoglądami i naukową wiedzą. Bo wiara nic nie wyjaśnia tylko tworzy tajemnice, dogmaty itd. Najlepiej ma się więc w despotyzmie. Religia się kończy. Niszczą ją zarówno fundamentaliści toruńscy czy watykańscy jak i nazwijmy to łagiewniccy liberałowie. Za 100 lat religia katolicka, chrześcijańska, wróci do rozmiarów sekty judejskiej z jakiej wyszła. To jest nieuchronne... Chyba, że zdarzy się znów wojna, a nowe reżimy siłą przywrócą władzę kościoła i tym samym znaczenie wiary.
Jak w czasach pokoju powstrzymać erozję kościoła. Usztywnianie Benka Hitlerowca bez stosów i mordów, nic już nie da. Powoduje tylko większy opór ludzi, którzy jak nigdy wcześniej nauczyli się cenić i walczyć o swą wolność osobistą.
Rozluźnianie, liberalizacja kościoła nie powstrzyma tej erozji bo nauka dalej się będzie rozwijać i już w sam ten sposób naturalnie wiarę niszczyć. Kościół przyznający i godzący się na to, że są inne prawdy niż jego własna rozkłada się wewnętrznie i wyzbywa mistycznej tajemnicy. Wiedza i rozwój cywilizacyjny są dla kościoła nieubłagane. Kościół ma się jeszcze dobrze tylko tam gdzie jest nędza i ciemnota. Dobrobyt i wiedza to jego najwięksi wrogowie. To już długo nie potrwa i mniejszoś zamieni się miejscami z większością.
Chwała tym, ktorzy racjonalistyczne poglądy głosili w czasach gdy wymagało to wielkiej odwagi i poświęcenia i chwała tym, którzy głoszą je teraz.
Bestia, która męczy nas od 2000 lat umiera w powolnej agonii, trzeba jednak robić wszystko by jej agonię skrócić
odniosę się tylko do początkowej sekwencji Twej wypowiedzi. Otóż, gdy byłem małym Kulaskiem, to mama nie specjalnie mnie edukowała religijnie. Owszem na religię (jeszcze za PRL-u, do salki katechetycznej) chodziłem, do Pierwszej Komunii przystąpiłem, ale dość szybko, gdyż w wieku lat 12-13, odszedłem od religii, stając się ateistą. Ze zwykłego pragmatyzmu, co dumą mnie nie napawa, przystąpiłem jeszcze do bierzmowania, ale to był koniec mej ówczesnej styczności z Kościołem i religią jako taką. Religii, koniec końców, w liceum nie ukończyłem, w pewnym momencie zostałem komunistą (Związek Komunistów Polskich "Proletariat", Komunistyczna Młodzież Polski), potem trochę stępiłem ostrze poglądów politycznych na rzecz PPS, ale ateistą, zatwardziałym, nadal pozostawałem. W pewnym momencie, gdzieś w okolicach 2005-06 roku, zdałem sobie sprawę, że nie mogę udowodnić nieistnienia Boga. Zostałem agnostykiem, bo cóż innego mi pozostawało? Moje wątpliwości nasilały się (w gruncie rzeczy pojawiają się i obecnie, gdyż jako człowiek mam prawo wątpić, ale i poszukiwać), aż odkryłem, że ja WIERZĘ! Także nie wynik wychowania, ani społecznego nacisku, spowodował, że zostałem wierzącą, ale moje własne odczucia i poszukiwania, które, nota bene, jak zauważyłem wcześniej, nie skończyły się i równie dobrze mogą nigdy się nie skończyć. Co się zaś tyczy czajnika... może być i czajnik, nazwa nie ma znaczenia, raczej to czym/kim ten czajnik jest. Wybacz, ale nie mam zamiaru dywagować dłużej na temat czajników i innych kuchennych artefaktów.
sierpie, Benedykt XVI zwraca się do ludzi, ktorzy czytali coś więcej niż peerelowski Notatnik agitatora.
I oni wiedzą, że między współczesną nauką a religią (w tym katolicyzmem) nie ma żadnej sprzeczności.
Zaraz po świętach kup sobie najnowsze książki Benedykta XVI i Stephena Hawkinga.
Może coś skorzystasz.
Kościołowi, oczywiście, może grozić erozja. Ale dla religii - oczywiście, żywej, zmieniającej się, odrzucającej wiele z przeszłości - nie ma żadnej alternatywy poza brukowo-marketowym nihilizmem.
Musisz wreszcie zrozumieć, że Zwiazunio ze swoim "światopoglądem naukowym" - to nie Chrystus. Nie zmartwychwstanie!
polecam Crimen sollicitationis, czyli rzecz o tym, jak kryć zboczeńców w sutannach przed wymiarem sprawiedliwości. B16 miał przez 20 lat czynny udział w przestrzeganiu tej instrukcji.
Ty to dopiero jesteś cyniczny nihilista. Choć jesteś ateistą jesteś w stanie popierać kościól z czystego wyrachowania. Bo kościół jest, a raczej był w stanie trzymać ludzi za twarz, co dla takiego propaństwowca jak Ty ma zasadnicze znaczenie. Związunio nie wróci i pies go j... Gorzej, że wladza kościoła i stosy też już nie wrócą a z tym to już Ty musisz się pogodzić i postawić na innego konia.
Kościół a z nim religia, bo kościół to religia a religia to kościół, znalazł sie w zabojczym dla niego impasie. Cokolwiek nie zrobi, zbliży go to do zagłady. Jestem absolutnie przekonany, że za 100 lat Europa będzie już całkowicie wolna od tzw. Boga.
Kulasie, u mnie ateizm nie jest lenistwem ale efektem wielu przemyśleń.
A ten dotyczy bohaterów lewicy patriotycznej, którym nowy, prawdziwie polski rząd zapewne udzieli na jesieni azylu.
Mało to ateistów wierzy w różne dziwne rzeczy? Ważne, czy można szukać porozumienia na płaszczyźnie politycznej. Chrześcijaństwo ma pewne punkty styczne z myślą lewicową, zwłaszcza współcześnie, i tego się trzymajmy. Notabene islam ma ich jeszcze więcej, ale nie jest to akurat religia naszej części świata, więc można sobie odpuścić.
Sierpie zgadzam się z Tobą w pełni, ale chyba tej jednej rzeczy nie wziąłeś pod uwagę. Osłabianie się kościoła w Europie umocni napływającą coraz intensywniej ludność muzułmańską i to jest poważne zagrożenie. Osobiście gdybym miał wybrać to wolę Polskę Rydzykowo Watykańską niż Europę sterowaną z Iranu i rządzoną przez jakiegoś Bin Ladena, ojca dyrektora Radia Allah. Tego właśnie obawiam się najbardziej.
Odpowiem ci tak jak mnie odpowiedział Poprawny Kulas - domyśl się.
i zarazem do Lexxxa. Dajcie spokój, tu nie chodzi o zastapienie jednej religii drugą, ale o uwolnienie świata od wszelkich bogów. Nie opowiadajcie bajek o tym jak to chrześcijaństwo broni nas przed Islamem. Islam nam nie zagraża. Nie wierzę w to. Jakoś tak zakładacie, że jak nie bedzie Rydzyka to bedzie Chomeini? No bez jaj. Na islam to my na pewno jestesmy odporni. Gdy za kilkadziesiąt lat uwolnimy się juz od religii, staniemy się społeczenstwem świeckim, to w razie potrzeby wpiszemy religie obok faszyzmu do katalogu ideologii zakazanych ;-)
A poważnie, to sadzę, że w swieckiej Euripie Islam tez przegra z nauka i powszechnym do niej dostępem. Dziś jeszcze wśród ludności napływowej trzyma się mocno. Ale to wina rzadów europejskich. Islam łaczy i konsoliduje wykluczonych. Podobnie jak Judaizm przez wieki łączył Żydów. To zasługa polityki wykluczania jaką stosowały państwa europejskie wobec Żydów. Wraz z polityka asymilacyjną islam też zniknie. Jestem tego pewien. Edukacja, wiedza, nauka w dłuższym okresie czasu, przy jej powszechności, jest w stanie wyrugować każdą religię i każdy zabobon z naszego życia.