Najbardziej mnie śmieszy nazywanie Jana Pawła II ,,Wielkim''
Polacy zapewne pójdą na używanie tego przydomka, bo większosc katolików nie jest w stanie powiedziec o papieżu nic konkretnego, nie sa więc w stanie dac mu bardziej osobistego i ludzkiego przydomka
Wielowiekowe zaniedbania KK w dostosowywaniu się do rzeczywistości nie wróżą dobrze dla niego. Nie pomógł także jak widać II SW ( Ecclesia semper reformanda ). JPII był nadzieją niespełnioną. Rozpoczęcie teraz reform jest dość ryzykowne.
Podobnie jak w innym państwie o podobnych strukturach hierarchicznych, gdzie mądry *papież* chciał przeprowadzić *pierestrojku* i *głasnost* ale ne był widocznie dość mądry,
bo zaczął od głasnostii. Dlatego może hierarchia kościelna unika jej jak może. Dużo lepiej prezentuje się Kościół ewangelicki, ale jak się zdaje także bez pomysłu na problemy społeczne tego świata.
Jesteś najwybitniejszym człowiekiem wszechczasów! To dzięki Twojemu wysiłkowi upadło sowieckie imperium. To dzięki Tobie dziś mogę wybrać sobie dowolne centrum handlowe, w którym mogę sobie wybierać pomiędzy nagrywarkami diwidi erwu marki Lajton, Eldżi bądź Szajsung. Za nieboszczki "peereli" miałem tylko czarnobiały, kineskopowy, bardzo awaryjny telewizor Neptun i podobnie awaryjny radiomagnetofon Daria. Ponadto, choć jak na Paszport Tefałenu przystało jestem ateistą, to dzięki Tobie mogę chodzić na śluby kościelne swoich religijnych znajomych, bez obaw o to, że za rogiem zaczaił się na mnie eSBekoZOMOloORMOwiec z kałachem i czerwoną gwiazdą w klapie waciaka, a w najlepszym wypadku towarzysz sekretarz z POP wyleje mnie z pracy. To dzięki Tobie moi wierzący znajomi mają do wyboru po kilka okazałych katolickich świątyń na kilometr. Poza tym to dzięki Tobie w mojej miejscowości powstał Wydział Zamiejscowy WSBZP (Wyższej Szkoły Bulenia Za Papierek), w którym studiuję zarządzanie, dzięki czemu będę mógł znaleźć dobrze płatną pracę za biurkiem. Za komuny harowałbym za marne grosze w brudzie i w pyle z dyplomem technika w ręku.
Jaki on "wielki" Polak. Cale dorosłe życie był agentem obcego Polsce "mocarstwa", czyli Watykanu.
warto zamieścic też genialny tekst Bartosia z ostatniego Przeglądu
Choć oczywiście w różnej skali. Wojtyła był religijnym showmanem na dużą skalę, Bartoś to religijny showman na miarę "Poranka TVN".
Choć oczywiście w różnej skali. Wojtyła był religijnym showmanem na dużą skalę, Bartoś to religijny showman na miarę "Poranka TVN".
Polacy nie dorośli do otwartego katolicyzmu
Nawet umiarkowany Tygodnik Powszechny określany jest u nas jako ,,lewacki'', smutne to ale prawdziwe
west, życzę ci byś dysponował pięcioma procentami takiej wiedzy jaką dysponuje Bartoś, poczytaj jego książki, ale pewnie wolisz oglądac M jak miłość
Ty jesteś showmanem na miarę komentarzy lewicy.pl :-)
do JPII jest całkowicie bezpłodna, gdyż nie może posłużyć jako narzędzie do agitacji za lewicową kulturą laicką. Tej ostatniej po prostu nie ma. Jest natomiast mentalność wyborców Tuska i Bul-Komorowskiego: wszystko mi jedno, kto rządzi, co się dzieje w kraju itd., żeby tylko mieć na żarcie i gadżety.
A z tą mentalnością nie da się walczyć bez odwołania do więzi społecznych, opartych na tradycji, narodzie i religii.
Problem z nimi nie polega na tym, Że są tak potężne, iż dusza jednosyki i mniejszości. Przeciwnie, są słabe. A jeśli się rozsypią, wszyscy utoniemy w błocie.
Albo Polska nawiązujaca niedogmatycznie i kreatywnie Wyszyńskiego, Wojtyły i Lecha Kaczyńskiego, albo POtworkowaty twór POlsza-POland-POlen.
w którym autor - nazwiska jakoś nie spamiętałem - oznajmia, że nauki Karola Wojtyły to banał i anachronizm, a on sam był postacią dwuznaczną. Jeszcze z 5-6 lat temu w tej gazecie byłoby to nie do pomyślenia.
rodzina pośpiesznie udała się do księdza w celu uiszczenia opłaty za odprawienie sabatu nad trumną i uczestniczenia w pogrzebie.Mistrz ceremoni zainkasował 600 zł. i wystawił zaświadczenie do ZUS-u ze główny żałobnik ofiarował datek na kościół.Oczywiście sumy nie wpisał.Patrzyłem na to zaświadczenie oniemiały i zdruzgotany.
zawsze w pierwszym szeregu od PZPR do czciciela JP 2.
Zupełnie jak generał Jaruzelski i spore grono byłych SB-eków i byłych sekretarzy POP
Dziwnego guru sobie wybrałeś. Ja osobiście nie wierzę w doskonalenie systemu (żadnego systemu) religijnego, czy moralnego poprzez obniżanie wymagań wobec człowieka do poziomu "róbta co chceta". A do tego sprowadza się "katolicyzm otwarty".
w którym Bartoś chce obniżac wymagania do poziomu róbta co chceta
P.S nie mam guru, po prostu istnieją ludzie,którzy budzą mój respekt
"Religia jest dla ludzi bez rozumu".
ostatnio Białego Boga wykopano z sarkofagu. Jakieś relikwie pobierano czy cuś.
Znając historię wielu jego poprzedników pamietam, że jak papieża wykopywano z grobu to po to by go wrzucić do Tybru. Czy ktoś coś wie na ten temat? Czy celem wykopania z grobu Wojtyły była właśnie ta kąpiel w Tybrze?
A jutro po ulicach Rzymu będą włóczyć jego truchło? Czy po tym będzie juz święty?
Filozofia nie jest nauką.
Teologia nie jest nawet filozofią, a jedynie jej odłamem w wersji "fiction".
Pan T.Bartoś pozostając teistą, tyle co skonfliktowanym z KRK, próbuje uprawiać jazdę jednoczesną na kilku motocyklach. A to nie jest możliwe na dłuższą metę. A więc kiedyś będzie musiał wybrać: Racjonalizm, albo teologia.
Formozus (urodzony około 815 roku, zmarł 4 kwietnia 896 roku)
Syn Leona z Rzymu.
Papież, Biskup Rzymu, Wikariusz Jezusa Chrystusa, Następca i Książe Apostolski, Najwyższy Biskup Kościoła, Patriarcha Świata od 6 października 891 roku do 4 kwietnia 896 roku.
Burzliwe losy tego uzdolnionego biskupa - misjonarza Bułgarów, dwukrotnie ekskomunikowanego i przeniesionego do stanu świeckiego, a potem przywróconego na biskupstwo - zwieńczył makabryczny proces, który urządzono mu po śmierci.
W latach pontyfikatu Mikołaja I został biskupem Porto, gdzie bardzo troszczył się o chrystianizację Bułgarów. Za kolejnych papieży był legatem papieskim w Bułgarii, Francji oraz Niemczech. Z powodu uchylania się od powrotu do swojej siedziby biskupiej w Porto, a także za spiskowanie ze stronnictwem Spoletan, został przez Jana VIII ekskomunikowany w 876 roku z przyczyn politycznych i osobistych. Zbiegł do Troyes, gdzie papież zwołał synod, na którym złożył go z urzędu i powtórnie ekskomunikował, a dwa lata później przeniósł do stanu świeckiego. Ułaskawiony przez Marynusa I i przywrócony na biskupstwo przez Hadriana III, jako biskup Porto konsekrował Stefana V (VI).
Dzięki poparciu cesarza Gwidona III został wybrany - jako biskup Porto - na papieża 6 października 891 roku, za co mu podziękował, koronując jego syna Lamberta na współcesarza w 892 roku. Po śmierci Gwidona III, w nadziei na wyzwolenie się spod kurateli książąt Społeto, wezwał króla wschodnich Franków Arnulfa z Karyntii do wyprawy na Rzym. Po zajęciu miasta przez Arnulfa papież koronował go w 896 roku w Bazylice św. Piotra na cesarza, co wywołało oburzenie Spoletan. Wkrótce Arnulf, złożony chorobą, powrócił do Bawarii, władzę w Wiecznym Mieście odzyskał Lambert, a papież zmarł.
Dziewięć miesięcy później Lambert oraz papież Stefan VI (VII) zemścili się na zwłokach Formozusa w styczniu 897 roku na synodzie "trupim": ekshumowali jego ciało, odziali je w szaty pontyfikalne, posadzili na tronie i urządzili trzydniowy proces. Obronę powierzono diakonowi, który odpowiadał w imieniu Formozusa. Uznano, że był winny krzywoprzysięstwa (koronacja Arnulfa), przerostu ambicji (papiestwo) i naruszenia kanonów (w momencie wyboru był biskupem Porto). Ekskomunikowano go pośmiertnie, odcięto mu trzy pałce prawej ręki - którymi przysięgał, błogosławił i namaszczał - a sprofanowane zwłoki wrzucono do Tybru. Unieważniono również wszystkie akta i święcenia, których udzielił. Ciało wyłowił z Tybru pustelnik, zostało ono z szacunkiem pochowane w Bazylice św. Piotra. W 898 roku Jan IX na synodach w Rzymie i Rawennie uroczyście zrehabilitował Formozusa.
http://www.wladcy.myslenice.net.pl/papiestwo/osoby/Formozus.htm
JP2. który jest opisywany jako siewca pokoju, miłości itp. pokazał, że taki nie był - wyświęcając pewnych ludzi. Między innymi byli to:
Alojzije Stepinac - po wojnie został skazany przez sąd w Zagrzebiu na 16 lat więzienia za współpracę z ustaszami i współudział w przymusowym nawracaniu niekatolickich Serbów na katolicyzm. Po pięciu latach został zwolniony z więzienia, a karę zamieniono na zakaz opuszczania parafii w Kraąiciu. W 1952 roku został kardynałem.
Stepinac poparł utworzone przez ustaszów Niepodległe Państwo Chorwackie, zależne od Niemiec i Włoch. Na jego czele stanął Ante Pavelić, który deklarował wierność religii katolickiej i prowadził politykę eksterminacji mniejszości w celu stworzenia państwa jednolitego religijnie.
16 kwietnia 1941 roku Stepinac złożył wizytę Paveliciowi, zapisując po niej w dzienniku, że nowy przywódca nie będzie tolerował cerkwi prawosławnej i uznając, że jest "szczerym katolikiem?. 28 kwietnia w kościołach odczytano list Stepinaca, wzywający księży i wiernych do poparcia nowej władzy.
W zbrodniach uczestniczyło wielu katolickich duchownych (według historyka Williama Doricha, 953 katolickich duchownych osobiście brało udział w zbrodniach), zwłaszcza franciszkanów, którzy kierowali prawie połową spośród 22 chorwackich obozów koncentracyjnych.
Aby przybliżyć obraz ówczesnej sytuacji przykład: Miroslav Filipović-Majstorović franciszkanin, komendant obozu zagłady w Jasenovacu - zwany "szatanem", chętnie uśmiercał ludzi posługując się motyką. Dla oszczędzania kul ucinano ludziom
Głowy. W zawodach urządzonych w obozie 28 sierpnia 1942 zwyciężył Petar
Brzica, który w jeden dzień, specjalnym nożem zabił 1360 ludzi.
Okrucieństwo ustaszy było takie, że nawet Niemcy rozbrajali ich oddziały, a Włosi ratowali w swojej strefie cywilów.
W 1941 roku kontrolowany przez Stepinaca "Katolicki List" - oficjalnie przedstawiający opinie kurii arcybiskupiej w Zagrzebiu, wspiera ideę czystki etnicznej (i domaga się przyśpieszenia procesu nawracania siłą), a okólnik urzędu Stepinaca uznaje Serbów za renegatów Kościoła katolickiego i akceptuje użycie przemocy przy nawracaniu prawosławnych na katolicyzm.
W 1998 roku papież Jan Paweł 2. ogłosił Stepinaca męczennikiem (za więzienie i wyrok, którego większości nie odsiedział) i beatyfikował go.
http://krzysiekfish-w-walce-o-sprawiedliwosc.blog.onet.pl/Za-co-Wojtyla-powinien-zostac-,2,ID400920666,n
ANTE PAVELIĆ - Faszystowski Wódz
Ante Pavelić (ur. 14 lipca 1889, zm. 28 grudnia 1959) – chorwacki polityk faszystowski, przywódca ustaszy, z wykształcenia prawnik. Współorganizator zamachu (1934), w którym zginęli król Jugosławii Aleksander I i minister spraw zagranicznych Francji L. Barthou. Szef (poglavnik) Niepodległego Państwa Chorwackiego (1941-1945), odpowiedzialny za ludobójstwo na Serbach, Żydach i Cyganach. Po wojnie uciekł za granicę. Ante Pavelić urodził się w Bradinie, małej wsi w pobliżu miasta Hadžići w Bośni i Hercegowinie (wówczas w Austro-Węgrzech). Studiował prawo w Zagrzebiu i w tym mieście wstąpił do nacjonalistycznej Chorwackiej Partii Prawa. W 1920 roku został członkiem rady miejskiej Zagrzebia. W latach 1927-1929 był posłem do Skupsztiny (federalnego parlamentu). Sprzeciwiał się dominacji Serbów w Królestwie SHS od 1929 w Jugosławii, choć potrafił negocjować nawet ze swoimi wrogami politycznymi z Partii Radykalnej.
W roku 1929, po zawieszeniu konstytucji przez Aleksandra I Karadziordziewicia, Pavelić uciekł do Włoch, gdzie założył faszystowską organizację ustaszów. Opowiadał się za niepodległą, katolicką Chorwacją. Jego kadrowa organizacja była odpowiedzialna za kilkanaście zamachów bombowych w jugosłowiańskich pociągach oraz wybuch nieudanego powstania w Velebicie. Paveliciowi pomogło wsparcie logistyczne wrogów Jugosławii – Włoch, Węgier i Bułgarii oraz najstarszej organizacji terrorystycznej w Europie – Wewnętrznej Macedońskiej Organizacji Rewolucyjnej WMRO. W 1934 roku współorganizował wraz z macedońską WMRO zamach w Marsylii, w którym zginęli król Jugosławii Aleksander I i minister spraw zagranicznych Francji Louis Barthou. Pavelić otrzymał za to dwa zaoczne wyroki śmierci, we Francji i w Jugosławii. Ante Pavelić kierował aktami ludobójstwa na terenie Chorwacji pod hasłami przyłączania "braci odłączonych" czyli wyznawców prawosławia do jedynej prawdziwej, katolickiej wiary. Odpowiada też za etniczno-wyznaniowe czystki na Żydach i Cyganach (Romach), a także innych mniej licznych ówczesnych mniejszościach wyznaniowych.
Niepodległe Państwo Chorwackie
Kiedy 6 kwietnia 1941 roku państwa Osi najechały na Jugosławię, Ante Pavelić przebywał na emigracji we Włoszech. Jeszcze przed kapitulacją Jugosławii chorwaccy ustasze utworzyli 10 kwietnia Niepodległe Państwo Chorwackie (NDH), zależne od faszystowskich Niemiec i Włoch. Przywódcą nowego państwa został Ante Pavelić, który 15 kwietnia przybył do Zagrzebia, a dwa dni później mianował swój pierwszy gabinet. Dnia 25 kwietnia 1941 roku osobistym dekretem zakazał wszelkich publikacji używaną przez Serbów cyrylicą. Polityka Ante Pavelicia zyskała poparcie katolickiego duchowieństwa – prymas Chorwacji, arcybiskup Alojzije Stepinac oświadczył, że w przemianach w kraju dostrzega "rękę Boga". Dnia 18 maja 1941 poglavnik został przyjęty na audiencji w Watykanie przez papieża Piusa XII, który udzielił mu błogosławieństwa.
W dniu 6 czerwca 1941 roku Ante Pavelić spotkał się z Adolfem Hitlerem, z którym omawiał możliwość wysiedlenia większości Serbów z Chorwacji i zastąpienia ich Chorwatami i Słoweńcami, mieszkającymi na terenach okupowanych przez III Rzeszę. Do końca wojny Ante Pavelić realizował swój program wyrugowania z NDH mniejszości zarówno narodowych, jak i religijnych i stosował wobec nich politykę ludobójstwa. Jest odpowiedzialny za zbrodnie wojenne, głównie za masowe mordy na prawosławnych Serbach, Żydach i Cyganach. Z jego rozkazu zamordowano kilkaset tysięcy osób, często stosując takie metody, jak wyłupywanie oczu, odcinanie kończyn, wyrywanie z ciała jelit i innych organów. Podcinano gardła specjalnymi nożami, rozbijano głowy młotkami i prętami. Wiele osób spalono żywcem. Opisanymi brytalnymi metodami faszystowscy ustasze mordowali dzieci na oczach rodziców, a dopiero po oprawieniu dzieci mordowali rodziców.
Ucieczka i Pomoc Kościoła
W maju 1945 roku Pavelić uciekł z NDH. Skutecznie ukrywał się, dzięki pomocy kleru chorwackiego (Krunoslav Draganović) oraz administracji watykańskiej. Najpierw schronił się w austriackich klasztorach w Bad Ischl i w Sankt Gilgen, a następnie w przebraniu zakonnika dotarł do Włoch. W maju 1946 roku amerykański kontrwywiad (CIC) wykrył, że były poglavnik mieszka "w pobliżu Rzymu, w budynku pod jurysdykcją Watykanu". Ante Pavelić bywał również w Castel Gandolfo, gdzie mieści się letnia rezydencja papieża. Zmieniał miejsca pobytu, np. mieszkał na Via Giacomo Venezian w budynku będącym własnością Kościoła katolickiego, gdzie dzielił pokój ze słynnym bułgarskim terrorystą Iwanem Michajłowem, z którym w 1934 roku wspólnie organizował zamach na króla Jugosławii. Gdy wyjeżdżał z domu, korzystał z samochodu z watykańską rejestracją. Według CIC, Ante Pavelić często spotykał się z watykańskim podsekretarzem stanu Giovannim Montinim, późniejszym papieżem Pawłem VI.
Jesienią 1947 roku poglavnik Ante Pavelić uciekł z Europy, w czym pomagły mu fałszywe dokumenty, otrzymane od watykańskiego biskupa Aloisa Hudala. Biskup Alois Hudal otwarcie przyznawał, że pomógł wielu nazistowskim zbrodniarzom, którzy, jego zdaniem, "często byli całkowicie niewinni". W swoich dziennikach pisał: "dzięki fałszywym dokumentom wielu z nich uratowałem. Mogli się wymknąć prześladowcom i uciec do szczęśliwszych krajów". - Alois C. Hudal, Römische Tagebücher. Lebensbeichte eines alten Bischofs, Leopold Stocker 1976, s. 21, cytowane w: Daniel J. Goldhagen, Niedokończony rozrachunek, Wydawnictwo Sic! 2005, s. 185. Pod przybranym nazwiskiem jako Pablo Aranyos na pokładzie włoskiego statku dotarł do faszystowskiej Argentyny. W Buenos Aires w lipcu 1956 roku założył skrajnie antykomunistyczny, skrajnie prawicowy i antyjugosłowiański Chorwacki Ruch Wyzwoleńczy. W Argentynie mieszkał nie niepokojony do czasu, gdy w kwietniu 1957 roku został postrzelony w Buenos Aires przez nieznanego sprawcę. Zamach ten przypisuje się jugosłowiańskim służbom bezpieczeństwa UDBA. Zagrożony ekstradycją do Jugosławii, przeniósł się do Madrytu, gdzie zmarł, opatrzony błogosławieństwem papieża Jana XXIII.
USTASZE - Religijni Rzeźnicy
Ustasze to potoczne określenie członków chorwackiej skrajnie nacjonalistyczno i proniemieckiej organizacji terrorystycznej Ustaša (serb.-chorw. Ustaše – powstańcy, buntownicy). Organizację założył 7 stycznia 1929 we Włoszech Ante Pavelić, zbiegły z Królestwa SHS po objęciu władzy przez króla Aleksandra I. Celem ustaszy była niepodległość Chorwacji, wyodrębnionej ze zdominowanej przez Serbów Jugosławii, ale także stworzenie państwa narodowo-katolickiego. Działając z terytoriów Włoch, Węgier i Austrii przeprowadzili wiele katolickich akcji terrorystycznych. Represjonowani po 1945 w Jugosławii, odtworzyli swoją organizację na emigracji. W latach 60-tych i 70-tych XX wieku dokonali kilku zamachów na dyplomatów jugosłowiańskich, m.in. w marcu 1971 w Sztokholmie zamordowali ambasadora Jugosławii. Ustasze pojęcie z serbsko-chorwackiego ustaše — “powstańcy”, “buntownicy”, to potoczna nazwa członków chorwackiej narodowo-katolickiej tajnej organizacji Ustaša - Hrvatski Oslobodilački Pokret, utworzonej we Włoszech 7 stycznia 1929 przez Ante Pavelicia, mającej na celu secesję Chorwacji ze zdominowanej przez Serbów Jugosławii. Ustasze przeprowadzali liczne akcje terrorystyczne, m.in. w 1934 dokonali zabójstwa króla Jugosławii Aleksandra I w Marsylii. W okresie II wojny światowej współpracowali z nazistowską III Rzeszą i faszystowskimi Włochami. W roku 1941 Ante Pavelić proklamował powstanie Niezależnego Państwa Chorwackiego. Ustasze brali czynny udział w eksterminacji mniejszości narodowych, religijnych i komunistów.
Za wiedzą i zgodą Watykanu, jego legata - Josipa Ramiry Marconego oraz arcybiskupa Zagrzebia - Stepinaca, będącego od roku 1942 duszpasterzem armii ustaszów, rozpoczęło się przymusowe nawracanie na katolicyzm prawosławnej ludności serbskiej. W bluźnierczy i haniebny sposób akcję tę nazwano „dziełem bożym”. Od roku 1941 Ante Pavelić i Pius XII regularnie składali sobie świadectwa uprzejmości. Urzędnicy brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych, obserwujący coraz częstsze kontakty przedstawicieli Zagrzebia i Rzymu i oburzeni tym, iż papież, jako najwyższy biskup katolicki, przestawał z osławionym terrorystą i mordercą - nazywali go „największym tchórzem naszego czasu”.
W maju 1943 roku Ante Pavelić poprosił o kolejną audiencję i dowiedział się, że „ojciec święty” nie ma nic przeciwko temu, może go jednak przyjąć nie jako szefa państwa aby uniknąć dalszych napięć z zachodnimi aliantami lecz jako osobę prywatną. Papież Pacelli ponownie zapewnił faszystowskiego mordercę o swej osobistej przychylności. Według szacunków zawartych w aktach amerykańskich służb specjalnych w owym czasie już 150 tysięcy prawosławnych Serbów padło ofiarą chorwackiego terroru. Ante Pavelić pozostawał także w ścisłych kontaktach z faszystowskimi przywódcami niemieckimi. Podczas pewnego spotkania w Berlinie przechwalał się całkowitym rozwiązaniem kwestii żydowskiej w swym kraju. O tym, jakich bestialstw dopuszczali się jego oprawcy, przekonał się pewien włoski reporter wojenny, któremu Ante Pavelić wręczył wielką miskę wypełnioną czymś przypominającym ostrygi. Na pytanie Włocha chorwacki führer odpowiedział, że jest to prezent jego wiernych ustaszów: 40 funtów serbskich oczu.
Centralny organ ustaszów — „Hrvatski Narod” — podał dnia 5 września 1943 roku, że Pius XII przyjął na specjalnej audiencji 110 chorwackich policjantów przebywających na szkoleniu we Włoszech. Na pożegnanie każdy z nich otrzymał od papieża jakiś upominek oraz błogosławieństwo. I gdy w roku 1945 faszyści chorwaccy złożyli wizytę w Rzymie, Pacelli (papież) zapewnił ich, że użyje całego swego autorytetu, by zapobiec uwięzieniu Ante Pavelića, którego „uważa za dobrego człowieka i dobrego katolika”. Pewnym jest także, że Andrija Artuković, minister spraw wewnętrznych Pavelića, wypowiedział takie oto zdanie: „Kierowałem się zasadami moralnymi Kościoła katolickiego”. Profesor Vladimir Dedijer - jugosłowiański historyk (zm. 1990 r.) przytacza dane, a potwierdzają też je i inne źródła, z których wynika, iż zorganizowane bandy Ante Pavelića zamordowały co najmniej 750 tysięcy Serbów, 60 tysięcy Żydów oraz 26 tysięcy Cyganów. To razem 836 tysięcy zidentyfikowanych i policzonych trupów reżimu ustaszy. Materiał dowodowy obejmuje zeznania naocznych świadków, pamiętniki i blisko dziewięć tysięcy zdjęć dokumentacji.
Bombami zabijali ustasze i ich duchowni pomocnicy między innymi dzieci, które najpierw, jeszcze żywe, wrzucano do masowych grobów. Potem na to wrzucano ich zabitych rodziców, którzy oglądali egzekucję swoich dzieci i zasypywano. Karabinów i broni maszynowej używali do masowych egzekucji, przeprowadzanych z wyszukanym okrucieństwem. Strzelali w nogi, potem w brzuchy, wreszcie w piersi. Innym narzędziem mordu były noże rzeźnickie, którymi przecinano szyje niewinnych ofiar, odmawiających przyjęcia katolicyzmu. Toporami najczęściej mnisi i żołnierze ćwiartowali Cyganów (Romów). Rozcinali Cyganom głowy, brzuchy i klatki piersiowe. Posługiwali się także, starając się nie wzbudzać wiele hałasu i rozgłosu, siekierami ciesielskimi, używając ich do rozłupywania głów, łamania kręgosłupów i rozcinania arterii. Podczas masowych mordów używali ponadto drewnianych młotków, tak że uderzane nimi wielokrotnie bezbronne ofiary padały martwe. Tak zwane „ciche egzekucje” bandy morderców reżimu chorwackiego wykonywały ze szczególną lubością. Do zabijania dzieci i kobiet stosowały one także żelazne pręty, specjalnie w tym celu produkowane w jednej z fabryk. Bito na oślep w głowy i tułowia, a także tymi prętami gwałcono kobiety ropruwając łona i brzuchy po ich normalnym wielokrotnym zgwałceniu przez ustaszów. Ludzi chorych i starych zabijano kilkoma uderzeniami żelaznych młotków. A wszystko za to, że były prawosławne, żydowskie lub cygańskie, za to, że nie chciały przymusowo się ochrzcić i przejść na katolicyzm rezygnując ze swej dobroczynnej wiary.
Pewien katolik, franciszkanin o nazwisku Filipović, zwany „szatanem”, ze szczególną pasją uśmiercał dzieci i chorych, posługując się motyką. Jedna z najstraszliwszych metod mordowania, służąca przedłużaniu męki ofiar, polegała na deptaniu ofiar i skakaniu im po brzuchach aż do zmiażdżenia wątroby i śledziony. Także skórzanymi batami fanatyczni i spragnieni krwi słudzy „świętego” Kościoła katolickiego chłostali na śmierć „niewierne” dzieci, kobiety i mężczyzn. Powieszenie było aktem łaski. Te zbrodnicze bandy piekły i paliły ludzi żywcem jak za czasów inkwizycji, przybijały ich do drzwi, wyłupywały oczy, rozcinały piersi, wyrywały języki.
Vladimir Dedijer, który w czasie wojny wyzwoleńczej, prowadzonej przeciw wojskom okupacyjnym, przebywał w kwaterze armii partyzanckiej dowodzonej przez Józefa Broz Tito, do swej książki o Jasenovacu dołączył rejestr zawierający nazwiska 5 arcybiskupów, 17 biskupów, 8 kardynałów, 119 księży katolickich i 22 franciszkanów. Na liście znajdują się także profesorowie teologii, katecheci, kanonicy, opaci i prałaci. Sześć stron zajmuje spis rzymskokatolickich zbrodniarzy, odznaczonych orderami za swe „zasługi dla państwa ustaszów”.
Życzliwość Stolicy Apostolskiej wobec ludobójców trwała nawet po II wojnie światowej. Jeden z nielicznych, którzy stanęli przed sądem, arcybiskup Zagrzebia, Stepinac, został skazany, jak informuje wydawca Jasenovaca, na szesnaście lat ciężkich robót. Watykan zaprotestował przeciwko temu, i to ze skutkiem, gdyż już po pięciu latach Stepinac znalazł się na wolności, a nawet otrzymał godność kardynała. Żaden z uczestniczących w morderstwach „duchownych duszpasterzy” nie został przez Rzym pociągnięty do odpowiedzialności ani ekskomunikowany. Ani frater Filipović, jeden z komendantów obozu koncentracyjnego w Jasenovacu, ani przyjaciel Pavelića - niejaki Draganović, teolog chorwacki. O zakresie wpływów Kościoła rzymskiego może dać wyobrażenie fakt, iż owo ludobójstwo właściwie aż do dnia dzisiejszego, do poczatków XXI wieku mogło pozostać pokryte milczeniem.
Po zakończeniu II wojny światowej tenże sam Draganović, którego ochraniał pewien duchowny, pracujący w sekretariacie Piusa XII, zorganizował watykańską komisję pomocy uchodźcom - Commissione Pontificia d'Assistenza. Nie tylko masa chorwackich morderców, tropionych przez aliantów, ale także zbrodniarze wojenni z faszystowskich Niemiec mogli, korzystając z usług tej organizacji, rozpłynąć się bez śladu. Jedną z dobrze zorganizowanych tras ucieczki, nazwanych przez Aaronsa i Loftusa „ratlines”, czyli „szczurzymi liniami”, zbiegł także sam Ante Pavelić, uchodząc słusznej sprawiedliwości. Sieć przerzutu ludzi zaczynała się w Austrii i przez Triest oraz Wenecję prowadziła do rzymskiego klasztoru San Girolamo przy via Tomacelli 132. Tam znajdowała się centrala rozdzielcza, skąd Draganović i ów sekretarz papieża Pacellego kierowali całą akcją. Dziesiątki tysięcy ludzi, jak zapewniają Aarons i Loftus, powołując się na dobrze zorientowanych świadków, skorzystało z pomocy Watykanu i uciekło do Ameryki Południowej, Północnej i Australii.
Amerykańskie i angielskie służby specjalne bez większych rezultatów czy raczej bez zaangażowania tropiły Ante Pavelića. Udało im się jednak ustalić, co następuje: w styczniu 1946 roku opuścił on, prawdopodobnie w przebraniu zakonnika, klasztor w Klagenfurcie. Po przebyciu Austrii znalazł schronienie w rzymskim kolegium przy via Giacomo Belli. W maju 1946 roku - o czym wiadomo z poufnych źródeł przebywał po części na eksterytorialnym terenie Watykanu, po części w rezydencji Castel Gandolfo, gdzie wielekroć spotykał się z papieskim sekretarzem. Opuścił teren państwa watykańskiego korzystając z samochodu jednego z urzędników watykańskich, opatrzonego numerami korpusu dyplomatycznego, co chroniło go przed oczyma służb specjalnych. Gdy jednak sekretariat stanu otrzymał informacje z Londynu, Paryża i Waszyngtonu o bliskim aresztowaniu Ante Pavelića, do sprawy włączył się ponownie papieski sekretarz, uniemożliwiając planowaną akcję. Dnia 13 września 1947 roku Pavelić pod nazwiskiem Pablo Aranyos opuścił Włochy, a 6 listopada przybył statkiem do Buenos Aires w Argentynie. Po jego śmierci, która nastąpiła w Madrycie w roku 1959, ręce spleciono mu - według zeznań naocznych świadków - różańcem otrzymanym przezeń od Pacellego podczas pierwszej audiencji w Watykanie. Umierającemu zbrodniarzowi błogosławieństwo przesłał następca Pacellego, kolejny papież - Giuseppe Roncalli.
http://www.eioba.pl/a/1tin/ustasze-chorwacja-i-faszyzm-ante-pavelic-a-zbrodnie-i-mordy
że ten Stepinac - to taki chorwacki Kiszczak.
Ale może miał jakieś zalety? Był mniejszym złem itd.? W końcu Kiszczak u nas też nie był zbyt surowo rozliczony. Buja się na wolności jak ptaszek niebieski, a dla elektoratu SLD jest nawet świętym.
"wielkość na przykład dominikanów francuskich polega na tym, że każdy z nich musi sam zdecydować, czym się chce zająć"
"fałszywe rozumienie posłuszeństwa sprawia, że lekceważy się aspiracje młodych ludzi, zakazuje się tego, na czym im zależy, o czym marzą"
"tradycyjny Kościół, który reprezentował także Jan Paweł II, patrzy na ludzką seksualność niemal wyłącznie przez pryzmat etyki, czyli de facto zakazów i nakazów"
I tak w kółko przez "Wysokie Obcasy", "Vivę" i inne komercyjne publikatory.
Jaki on ma związek z lewicą? Co kogoś z lewicy obchodzi, jak działa jakaś organizacja wyznaniowa skoro lewica uznaje wiarę religijną za coś prywatnego.
"Widzę, nano,
że ten Stepinac - to taki chorwacki Kiszczak"
- no to masz jakiś specjalny aparat do patrzenia, bo normalnie patrząc oczami czegoś takiego nikt przy zdrowych zmysłach by nie zobaczył.
filozofia jest jak najbardziej nauką
Nauka zajmuje się wyłącznie sprawami, które poddają się weryfikacji przy pomocy
dostępnych nam narzędzi matematyczno-fizycznych. Nauka więc nawet nie próbuje
stawiać pytania o istnienie - czy nieistnienie - Boga Stwórcy. Takie wyzwania
podejmuje filozofia, a wielość odpowiedzi spekulatywnych, jakie daje, świadczy,
że żadna nie jest dobra...
Pewne elementy filozofii mogą być przydatne, jako narzędzia nauki, czy metoda
gimnastyki umysłu, funkcjonuje też twierdzenie "Filozofia jest matką Nauki",
no cóż, pewne pokrewieństwo istnieje. To tyle (aż tyle).