jest jednak porażająca
Hasła na demonstracji, prezentują tylko upadek moralny i kulturalny robotników po 89.
Nie no związkowcy powinni się uczyć kultury od takiego wzoru jak Postsocjalista ;-)
A poważnie zamiast powtarzać za burżuazyjnymi mediami jacy to związkowcy są źli i roszczeniowi trzeba się cieszyć, że są jeszcze firm, jak KGHM i JSW, gdzie ludzie potrafią walczyć o swoje. I brać z nich przykład.
będzie niezwłoczna prywatyzacja tego komunistycznego molocha. Związkowe pasożyty wykorzystują ich naiwność. Prywatne zawsze jest lepiej zarządzane niż państwowe.
Wulgarne, prymitywne, antypracownicze okrzyki, kompromitujące cały ruch związkowy, podobają się Szymonowi M. znanemu aktywiście innego związku i partii, oddelegowanemu do pracy wśród studentów i młodzieży :-) Takie też jest zachowanie młodzieży na ulicach i stadionach, może to nowy narybek do związków, tych już skompromitowanych?
Jeden dzisiejszy przekaz telewizyjny kompromituje wszystkich związkowców, ukazując ich w szeregu ze zwykłymi szalikowcami ze stadionu. Widziałem właśnie w tv te "strajkowe" okrzyki "Zawsze i wszędzie policja je... będzie". Co za wstyd dla każdego uczciwego związkowca w tym kraju.
Paszport Tefałen - odbieram Twoje wpisy jako celną satyrę MWWM (Młodych Wykształconych z Wielkich Miast) - w czym jestem, zdaje się, osamotniony. Nie myślałeś założyć humorystycznego bloga? Przy okazji polecam portal Nowe Pereferia.
A co do meritum: może i okrzyki wulgarne ale - niestety - tak społeczeństwo polskie ze sobą rozmawia. Skoro "mięsem" rzuca się dziś we wszystkich środowiskach (także biznesowo-politycznych salonach i... pokojach nauczycielskich) i sytuacjach, to nagle od robotników w chwili wzburzenia oczekujemy okrzyków "Funkcjonariusze służb porządkowych nie są lubiani".
O widzę, że agent 1234 się odezwał.
I tak jak się spodziewałem w jednym chórze z TVN-em krytyka związkowców za to, że nie są tacy jak sobie panowie wymarzyli, śmią walczyć o swoje i do tego nie posługują się wulgaryzmami. Doprawdy straszne, wszyscy ci tu współczujemy, że musiałeś takie sceny oglądać w swojej ulubionej stacji telewizyjnej. Jak ty teraz biedaku dojdziesz do siebie?
W a temacie kibicowskim zgadzam się z tym tekstem: http://www.rozbrat.org/publicystyka/kontrola-spoeczna/2299-popieram-kibicow-lecha
Miało być: "do tego posługują się wulgaryzmami".
Przykro patrzeć, jak łatwo niektórzy czytelnicy lewicowego portalu ulegają neoliberalnemu praniu mózgów. Oto bowiem przy okazji rozmaitych dyskusji, toczących się na lewica.pl, można się dowiedzieć m.in. o tym, że studenci tylko piją i imprezują, związkowcy to roszczeniowi zadymiarze, a ulubionym zajęciem ubogich lokatorów jest demolowanie mieszkań socjalnych.
Tylko czekać, aż część lewicy - idąc za retoryką Janusza Korwina-Mikke - stwierdzi całkiem na poważnie, że lewacy tylko ćpają i piją.
Pytanie tylko, czy wówczas ci forumowi mędrkowie będą jeszcze lewicą?
A czy teraz nią są, powielając obiegowe, liberalne stereotypy?
A poza tym odniosłem wrażenie, że autor niusu i autorzy niektórych wpisów woleliby, żeby związkowcy z prezesem spółki, która ich doi, rozmawiali zgięci w pół z czapkami na jajach. To nie te czasy i sytuacja, która na skuteczne rozmowy w takiej pozycji pozwala. Dlatego nie dziwi mnie jędrność języka związkowców. Zresztą salony też tą jedności się posługują. Nie pada daleko jabłko od jabłoni.
Gdzieś przeczytałem, że prezes spółki odrzucił żądanie związkowców "po 300 zł dla każdego", bo uznał, że równo to niesprawiedliwie. Widocznie kieruje się zasadą, że ci pod ziemią po 30 zł a jego wianuszek po 500 i więcej. Trudno się wiec dziwić, że ci spod ziemi obrzucili go mięsem.
Celny wpis. Gratuluję. Usuwam też uwagę o miałkości twojego niusu.
Może nie zauważyłeś, kolego piszący o innych per 'agent`, ze ci `agenci` udzielają wielu dobrych rad i ostrzegają przed koszmarnymi błędami, jakie się robi w ramach lewicy.
Czemu mają służyć chamskie, prymitywne okrzyki? Słucham? Proszę o opinię, że pomogą pracownikom. Ja twierdzę, że zaszkodzą. I dlatego będą z upodobaniem pokazywane przez neoliberalne media, aby skompromitować słaby ruch związkowy. Bo to jest wstyd i policzek dla każdego uczciwego pracownika - ale i dla socjalisty.
To nowe hasła lewicy: 'Białe kaski robią laski` czy 'Zawsze i wszędzie policja jeb... będzie`?
Co za syf. I wstyd.
Rozumiem, że masz o sobie wysokie mniemanie, ale ruch związkowy obędzie się bez dobrych rad, zarówno twoim jak i TVN.
Twój ruch może się i obejdzie bez rad, bo i tak jest w zaniku. Ja piszę do uczciwych związkowców.
Czekam na odpowiedź, jak pomogą pracownikom chamskie okrzyki?
Cóż, naturalną bazą dla lewicy nie byli i nie będą kulturalni gogusie w garniturach, biegli w retoryce i zaznajomieni z tym, że bezy należy jeść łyżeczką.
Można nabijać się z tego, że panie z ruchu lokatorskiego, które uczestniczyły w pierwszomajowym Marszu Pustych Garnków mają nadwagę, można się oburzać na związkowców, którzy po trzech latach ignorowania ich postulatów przez zarząd poprzepychali się z ochroną i rzucili kilka petard w stronę biur KGHM itp. - tylko pytanie, co właściwie ma zmienić to elitarystyczne marudzenie?
nie mogą być kulturalni. Tylko gratulować
Krzyki o j... i laskach są niesmaczne
Notabene wołają tak ludzie wcale nie najbardziej wyzyskiwani, w KGHM mają 8 tysięcy miesięcznie i otrzymują 16 pensji rocznie
Powalczylibyście towarzyszu Kuligowski o pracowników hipermarketów, a nie ciągle tylko górnicy i górnicy
Czy jest różnica pomiędzy stwierdzeniem, że zazwyczaj targetem lewicy nie jest wypachniony yuppie, na co dzień zajmujący się investmentem, a zdaniem, że sympatyk lewicy nie może być człowiekiem kulturalnym? W ogóle od kiedy kultura bądź jej brak decydują o przynależności klasowej, czy też - rozszerzając - o sympatiach politycznych?
Z bardziej pokrętną logiką od dawna nie miałem do czynienia.
Zauważam również, że wyzyskiwani `bojownicy` maja takie miesięczne pensje, jak przykładowa rencistka z powiedzmy, Lublina, roczny dochód. To także warte uwagi - bo to chyba coś nie tak, gdy nauczycielka przepracuje całe życie i potem dogorywa na głodowej rencie, a silne byki z pełnymi portfelami mają ją gdzieś, bo walczą tylko o swoje, już i tak bardzo dobre, przywileje.
Moim zdaniem zarówno pensje zarządu (przede wszystkim) jak i pracownikow (po dokladnej analizie) powinno sie obnizyc bo jezeli wierzyc mediom to sa one razaco wyzsze np. od pensji w budzetowce czy nawet w zwyklych kopalniach. Niby dlaczego jakas grupa ktora sie dorwala do jakies zyly zlota ma czerpac z tego takie korzysci tylko dla siebie. Ta kasa powinna isc jako podatki na podwyzki dla tych co ledwo wiaza koniec z koncem np. dla sprzataczek i ekspedientow.
Z drugiej charakterystyczne jest, że ci co maja sporo, mają i siłę żeby rządać więcej
Wtedy te wulgarne osiłki będą zarabiać tyle ile belfry. Sprawiedliwości stanie się zadość.
I oczywiście, natychmiast po pierwszym zamieszaniu mało merytorycznym newsem Kuligowskiego mamy stereotypowy i do znudzenia monotonny popis nienawiści do robotników w wykonaniu akurat nie tyle prawicy, co postsocjalisty oraz bezmyślne, populistyczne bałwochwalstwo dla "robociarstwa", "ludowości" itp. ze strony radykalnej lewicy.
Zauważmy, czego Kuligowski ani reszta "lewicy" nie chce podkreślać, że konflikt w KGHM ma podłoże prywatyzacyjne. Choćby się wściekli różni postsocjaliści, pracownicy hipermarketów nie postawią sprawy uspołecznienia swoich miejsc pracy, ponieważ z punktu widzenia racjonalności ekonomicznej ogólnospołecznej nie ma to większego znaczenia. Natomiast kwestia uspołecznienia zakładów produkcyjnych takie znaczenie ma i to zasadnicze.
Zarzut, że górnicy walczą "tylko o swoje", jest bardziej zarzutem pod adresem światłej lewicy, która zajmuje się głównie własną kondycją materialną i wszystkimi modnymi w klasie średniej tematami, a pracę polityczną w "klasie pracowniczej" opierają na tym, że piją na równi z "robociarzami" i sprowadzają do roszczeń płacowych, warunków bhp, pomijając skrzętnie tematy polityczne. Bo na to "nie przyjdą masy". To macie takie masy, na jakie zasługujecie!
Śmieszny jesteś Postsocjalisto. Z jednej strony lubisz się przedstawiać jako ten stojący po stronie "prostego pracownika", a gdy okazuje się, że pracownicy walczą o swoje to się okazuje, że są "wulgarni" i do tego jeszcze roszczeniowi, bo przecież w "KGHM dobrze zarabiają".
I jeszcze te pouczenia w stylu: "powalczylibyście o pracowników hipermarketów". Nie wiem jak Piotr Kuligowski, ale ja wielokrotnie uczestniczyłem i współorganizowałem akcję na rzecz pracowników marketów. Może skoro tak wszystkich chcesz tu rozliczać z działalności pochwalisz się tym co sam w tej materii robisz.
ażeby każdy kto usłyszy słowo,
widział gniew, wściekłość i poczucie krzywdy,
tak jak się widzi w letniej błyskawicy.
Pozwoliłem sobie jako robociarz na trawestację z Miłosza, niech mi będzie wybaczone świętokradztwo.
Domaganie się kultury języka na proteście to egzaltacja. Natomiast słuszne jest domaganie się haseł tarfnych, nierozmydlających przekazu. J... kapitalistów i pryrwatyzatorów tak. Ale nic nie mówiące "złodzieje" wskazuje na kogokolwiek. I mówić o sprawiedliwości a nie nalezności za ciężką pracę bo to nie przekona ludu. Praca jest postrzegana abstrakcyjnie jak pisał Marks i wykazywanie jej indywidualnego charakteru jest zbyt długim wywodem, nie da rady na proteście. Tam trza szybko i prosto z mostu.
Tylko to was przeraziło 1234 i kulturalny doktorancie postsocjalisto?
To, że ludzie nie mogą się doprosić za ciężką pracę 300 zł podwyżki od 3 lat, podczas gdy chowający się za psiarnią i jeszcze większymi zbirami z ochrony zarządcy zarabiają po 100 tys. miesięcznie i jeszcze sobie przyznają premie już was nie oburza?
Nie dziwię się związkowcom, są zdesperowani i często trzeba byc radykalnym.
Podpisuję się pod "jechać z k...." i "ch...em" wyzyskiwaczem.
Nawet po pseudonimie widać.
Jakoś nie widać obrońców kasjerek, pielęgniarek czy nawet policjantów (bardzo marnie zarabiających). Zawsze natomiast znajdzie się podziw dla górników zarabiających po 5-6 tys., bo język mają prosty i warszawskiego inteligenta to kręci. Kiedyś w pewnym serialu pokazano historyjkę, jak to inteligenci płacą za obrażanie ich przez chamów. I o to chyba niektórym chodzi. Egzotyka was pociąga? To może wybierzcie się na kopalnię i rozpocznijcie konwersację. Mówię to jako syn górnika, znający to środowisko.
EB bardzo trafny wpis.
A swoja droga ma wrazenie, ze kolega redaktor newsa z jakas dziwna satysfakcja i zainteresowanie przytacza kolejne okrzyki zwiazkowcow. Co wyglada dziwnie i smiesznie, bo sa to okrzyki zasadniczo bez tresci, bedace raczej przerywnikem ekspresyjnym niz haslami majacymi wyrazic cokolwiek. W newsie wystarczyloby moim zdaniem napisac, ze zwiazkowcy zwyzywali prezesa i policje. A jak konkrentnie zwiazkowcy zwyzwali kazdy potrafi sobie dodac. :)
Dla porownania nastepujace zdanie dostarcza, jak sadze, wystarczajacych informacji:
"Jan uderzyl sie w glowe i zaklal szpetnie pod nosem."
Zupelnie niepotrzebne, a wrecz dziwne jest rozwijanie tego np. tak:
"Jan uderzyl sie w glowie. 'K**wa jego mac ***ana' -powiedzial Jan. 'Alez nie leb do h***ja ( tak wlasnie h***ja nie bede tego gwiazdkowac przez ch) nap*****la.'-dodal Jan po chwili.
Po czym masujac bolacy czerep mruczal jeszecze: 'Jasna **** alem sie j**ebnal, ale tego co te szafke otwarta zostawil, to bym zaje******* i tez mu leb rozje *****************, gdyby oczwiscie nie to, iz jest to prawdopodobnie moja malzonka Krystyna.'"
Czasem coś poczytaj zanim zaczniesz dyskutować sam ze sobą. Akurat warszawscy inteligenci (jak Postsocjalista) zżymają się tutaj na tych strasznych związkowców.
A akurat moje środowisko polityczne i związkowe występowało wielokrotnie w obronie kasjerek czy pielęgniarek, także organizując te środowiska w wielu miejscach do walki o swoje prawa.
Rozumiem, że Twoje SLD dzieli pracowników na tych lepszych i gorszych, czy na tych których bronić wypada i tych których nie wypada, ale raczej nie znajdziesz tutaj zrozumienia dla tego typu poglądów.
Od wczoraj we wszystkich publikatorach, zresztą i na tym forum także, jak na pękniętej płycie, powtarza się motyw: zarabiają średnio po 8 tysięcy. A to przecież oznacza, że nieliczni biorą po kilkadziesiąt a może i więcej, zaś ci, którzy tyrają, dostają po dwa czy trzy tysiące. I prezes walczy, z pomocą policji, właśnie o taką sprawiedliwość a oni o równą, bo bliższą ich interesom klasowym. Czy można się temu dziwić czy się na to oburzać?
Według niektórych kultura jest zarezerwowana dla klas wyższych, a robotnikom przypisane chamstwo. Gdyby 100 lat temu robotnicy mieli takich doradców jak Piotr Kuligowski itp. to nie powstałaby Warszawianka, Na Barykady itp, tylko pieśni o robieniu laski, kvrwach i chvjach.
A przecież wyzwolenie społeczne to także wyzwolenie kultury, tak zdegenerowanej i upadłej w systemie kapitalistycznym. Nie zapominajmy, lewica to oświecenie.
3 podstawowych telewizji gdzie wczora z wieczora pokazano z odpowiednimi komentarzami to samo. Ludzie zapamiętali "hooligans" demolujących drzwi zarządu i hasło "8 tysięcy". Nie wiem ilu domyśli się że 8 to średnia. Dziwię się że "związani" nie przewidzieli tego, albo dali się podpuścić w prowokację.
`Gdyby 100 lat temu robotnicy mieli takich doradców... to nie powstałaby Warszawianka, Na Barykady itp, tylko pieśni o robieniu laski, kvrwach i chvjach`
Podpisuję się - celna wypowiedź.
Wybacz, myślałem że całą energię poświęcasz broniąc praw gejów na Fidżi
Nie ja jestem od polityki, uważam że nie nadaje się do polityki i pozostawiam to ludziom bardziej do niej predysponowanym niż ja, to chyba uczciwe podejście?
Bardzo dobre okrzyki. Takie hasła winny w tym kraju padać pod adresem każdej władzy (z pracowniczą i państwową na czele) oraz - co ważniejsze - być realizowane. Brawo Lubin Górniczy!
bo to jednak zależy od tego, co się i od kogo chce. Uważam, że to prowokacja, z tym wyzywaniem wulgarnym. Żeby pokazać, jakie to chamy z tych górników i skierować uwagę ludzi na ich język, a nie na ich żądania. Tak to już jest, że przegrywa ten, kto się nie kontroluje i zdenerwuje. Nie ja to wymyśliłam, tak to działa. Rzeczowość i opanowanie protestujących byłyby dla postronnych czytelniejsze. Choć wzburzenie rozumiem, to jednak takie sprawy należy dokładnie przygotować, jeżeli chce się osiągnąć zamierzany efekt.
Ten tam prezes, czy kto to był, powiedział, że są projekty podwyżek na sumy wyższe niż żądane oficjalnie przez górników 300zł.
Kontras, też uważam, że państwowe przedsiębiorstwa, wybudowane z państwowych, czyli nas wszystkich pieniędzy, mające nadwyżki finansowe z powodu koniunktury na produkowany surowiec, powinny wypłacać tylko pensje średnie plus ew. premie od zysków, a reszta powinna zasilać kasę państwową.
jasne, a protest, podczas którego pracownicy domagają się realizacji czegoś, co postulują od 3 lat, jest najlepszym miejscem do krzewienia kultury wypowiedzi.
A można było zrobić rzeczową relację. Oto ona:
Wczoraj tj. 5-go maja nad ranem, pod siedzibą spółki KGHM Polska Miedź, ok 700 związkowców protestowało za przyznaniem im 300 złotowych podwyżek. Początkowo protest przebiegał spokojnie. Do czasu, gdy do demonstrujących wyszli przedstawiciele zarządu spółki, m.in. prezes Herbert Wirth by, jak to ujął - "porozmawiać z protestującymi na świeżym powietrzu, a nie w zaduszonych salach".
Okazało się jednak, iż pogląd prezesostwa oraz pracowników na obecne sprawy w zakładzie znacznie się od siebie różni. Warto przypomnieć, że prezes Wirth oraz cały zarząd w zeszłym roku przyznał sobie 100 procentową podwyżkę płac. Po podwyżce Wirth zarabia 85 tys. zł brutto (do tej pory 41 tys. zł brutto), a Tybura - 74 tys. zł brutto (wcześniej 34 tys. zł brutto). Związkowcy przypominają, że pensje zarządu pochodzące z KGHM to niejedyne źródło ich dochodu. Doliczając premie i nagrody oraz wynagrodzenia z rad nadzorczych innych spółek, zależnych do KGHM, Herbert Wirth zarobił w ubiegłym roku 821 tys. zł, a Maciej Tybura - 731 tys. zł.
Gdy słowa prezesa nie przekonały robotników, zaczęli skandować hasła "złodzieje" czy "dać trzy stówy i nie ściemniać". Protestujących od szefostwa odgrodził kordon ochroniarzy. W stronę wejścia do siedziby spółki poleciały petardy i jajka. Niepewna i chaotyczna reakcja ochrony zaowocowała eskalacją sytuacji. W następstwie na zarząd posypały się szklane butelki, część wściekłych związkowców starła się, z przybyłymi w międzyczasie policjantami, okładając ich drzewcami od flag i prętami. Widząc niekorzystny przebieg zdarzeń, zarząd wycofał się do budynku, w ich ślady ruszyła ochrona. Związkowcy jednak nie dali za wygraną i kilkudziesięciu z nich starało się siłą wedrzeć do środka, wybijając przy okazji szyby w budynku i tratując drzwi wejściowe.
Przed szturmem do budynku próbowali ich powstrzymać liderzy Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego - Ryszard Zbrzyzny i jego zastępcy: Mieczysław Grzybowski i Ryszard Kurek. Przekonywali: - Nie róbcie tego. Musimy być mądrzejsi. W odpowiedzi związkowcy zaczęli skandować pod ich adresem: "Judasze!" i rzucać w ich stronę monety. Mieli pretensje do liderów związkowych, że zorganizowali demonstrację po to, by załoga głosowała na nich w wyborach do rady nadzorczej, które mają zostać zorganizowane w przyszłym tygodniu.
Demonstrujący związkowcy domagali się m.in. 300 zł podwyżki dla każdego z pracowników. Czwartkowa manifestacja to kontynuacja rokowań nad zmianami w układzie zbiorowym pracy, a szczególnie niezgodną z prawem tabelą wynagrodzeń, która obowiązuje w spółce.
Tymczasem zarząd KGHM Polska Miedź poinformował, że jego przedstawiciele próbowali się spotkać i porozmawiać ze związkowcami. Ponieważ jednak "pikieta przerodziła się w agresywną demonstrację", zakończono rozmowy z protestującymi. Prezes spółki zastrzegł, że nie ma nic przeciwko temu, by za dobrą pracę płacić więcej. - Jednak sprawiedliwie nie znaczy każdemu po równo - stwierdził.
W mediach szeroko rozpowszechnia się informację ze strony zarządu o średnich zarobkach w firmie wynoszących 9 tys. Jak to wygląda z punktu widzenia pracowników?
Jak czytamy w piśmie Związkowiec Zagłębia Miedziowego:
Statystyka ma to do siebie, że można nią manipulować w bardzo dowolny sposób, zależnie od celu, jaki się chce osiągnąć. Prezes mówi o wysokim średnim wynagrodzeniu, ale nie wspomina, że prawie 40 proc. z tego to praca w soboty i niedziele. Można więc ją traktować jako drugi etat. Przemilcza też fakt, że w samym Biurze Zarządu zarobki przekraczają 12 tys. zł, a wynagrodzenia dyrektorskie liczone są w dziesiątkach tysięcy złotych. Na dodatek właśnie tam obserwujemy największy wzrost zatrudnienia na wysokopłatnych stanowiskach. Często tworzonych pod specjalne zamówienia polityczne. Szerokim łukiem omija się też wyliczenia,z których wynika, że największy wpływ na przyrost wynagrodzenia miała nagroda za wypracowany zysk.
Kolejnym mitem budowanym przez władze spółki jest wzrost zarobków uzyskiwany dzięki przeszeregowaniom. Z analizy Funduszu Płac za 2010 rok wynika, że tą drogą pracownicy otrzymali zaledwie 11 zł miesięcznie więcej niż w 2009 r. Fakty i ideologia Jak by nie liczyć faktem jest, że duża część załogi zarabia miesięcznie 1500-2000 zł. Pracownicy z dłuższym stażem i wyższymi uprawnieniami zawodowymi mają od 3 do 4 tys. zł. Są to zarobki z kilkoma przepracowanymi dniami świątecznymi. Na naprawdę wysokie pobory może liczyć niewielka grupa górników strzałowych. Tworzą ją ludzie z wieloletnim doświadczeniem, pracujący w ekstremalnie niebezpiecznych i trudnych warunkach.
Faktem jest też, że członkowie zarządu po podwojeniu stawki podstawowej miesięcznie zarabiają ponad 100 tys. zł. Podniesienie stawek o 300 zł każdemu z 18-tysięcznej załogi Polskiej Miedzi zwiększyłoby Fundusz Płac o 100 mln zł. Roczne pobory trzyosobowego zarządu KGHM wynoszą około 5 mln zł. Porównanie tych wielkości mówi samo za siebie i jasno pokazuje, że odmowa ludziom podniesienia płac to kwestia doktryny ideologicznej liberałów, a nie sprawa możliwości finansowej firmy.
W zeszłym roku KGHM odnotował najwyższy zysk w historii spółki - 3,91 mld zł.
Jaromir (strona internetowa Centrum Informacji Anarchistycznej)
To w wielu innych zakładach są nienormalne. Osiem brutto to żadna fortuna.
jak tak to masz rację.
Jakoś człowiek ulega temu bombardowaniu i średnim 8 tysiącom.
"Jakoś człowiek ulega temu bombardowaniu i średnim 8 tysiącom."
Te 8 tysięcy to może i prawda, ale to jest średnia arytmetyczna, a każdy kto choć trochę jest obeznany z matematyką, ten wie jak się taką średnią wylicza.
Bardziej wiarygodną wartością statystyczną jest mediana.
jasne, jest tak jak mówisz, a jednak człowiek słyszy 8 tysięcy i ulega.
W sytuacji, jaką opisałeś a brzmi ona bardzo wiarygodnie, zachowanie górników było bardzo grzeczne, wręcz salonowe. Okradany ma prawo się bronić i to właśnie robili górnicy. Ciekawe za co prokurator chce ich oskarżać, czy za to, że są niemiłosiernie dojeni?
Bo to co podaje BB to też jest sposób na obejście, tematu, tylko z drugiej strony. Ja czytałem gdzieś w prasie o ośmiu brutto tysiącach jako właśnie o przeciętnej miesięcznej wypłacie górników w KGHM, ale źródła nie przytoczę i mogę się mylić.
Forma samych haseł jest dobra, tzn. (niestety) zrozumiała dla większości dzisiejszego społeczeństwa. Inna sprawa, że prawdopodobnie była to prowokacja mająca na celu dalszą dyskredytację związków zawodowych.
Nie marudź. Po tej akcji związkowcy nabierają znaczenia a nie tracą. Czapkowanie prowadzi do nikąd, bo do wyprzedaży naszego majątku.
8 tys. to nie są może wielkie pieniądze, ale jednak dużo powyżej średniej krajowej. Mniej zarabia np. sędzia, o lekarzach nawet nie wspominając. Oczywiście nie wypominam górnikom zarobków, bo każdy powinien tyle zarabiać. Ale uważam, że w kraju, w którym wielu ludzi cieszy się otrzymując 1,5 tys. zł nie wypada strajkować, gdy zarabia się kilka razy więcej. Jeszcze raz zaznaczam: nie chodzi o to, że górnicy nie powinni tyle zarabiać, bo każdy pracujący Polak powinien co najmniej tyle dostawać.
"8 tys. to nie są może wielkie pieniądze, ale jednak dużo powyżej średniej krajowej."
Tak. Nieco ponad dwa razy więcej niż średnia.
"Mniej zarabia np. sędzia, o lekarzach nawet nie wspominając."
Myślę że warto walczyć z pewnymi postfeudalnymi mitami. Nie ma najmniejszego powodu, aby aby otaczać jako bałwochwalczą czcią faceta który zajmuje się rozwodami czy leczy hemoroidy.
"Uważam, że w kraju, w którym wielu ludzi cieszy się otrzymując 1,5 tys. zł nie wypada strajkować, gdy zarabia się kilka razy więcej."
Nie wypowiadam się na temat zasadności tego konkretnego protestu, ale nie zgadzajmy się milcząco na równanie w dół. Jeżeli firma ma wysokie zyski, to naturalnym jest że korzystają na tym udziałowcy, nie wiem dlaczego mieliby się tu jakoś samoograniczać pracownicy.
Czyli widać tu czego władza się boi i stąd lewica powinna wyciągnąć wnioski odnośnie form działania. A nie dyskutować rok w rok czy na pochodzie było 100 czy 150 osób i czy to już sukces.
To było celne i do rzeczy, podoba mi się twoja wypowiedź. Idź ta linią i będzie dobrze.
[Myślę że warto walczyć z pewnymi postfeudalnymi mitami. Nie ma najmniejszego powodu, aby otaczać jako bałwochwalczą czcią faceta który zajmuje się rozwodami czy leczy hemoroidy]
BRAWO WEST!
Ciekawe czy takie podejście wynika z jakichś osobistych doświadczeń, problemów, kompleksów...
Dobry komentarz.
a nawet licencjat. Zdarza sie i magisterium.
Bolek rządził na wariackich papierach, to czemu sprzątaczka nie mogłaby? Niejeden prezio z kupioną magisterką do pięt jej nie dorasta.
A west to mnie zdumiał tak, że do tej pory gębę mam rozdziawioną ze zdziwienia. Ciekawe kiedy mu przejdzie? A może ślubna dorwała się do kompa? No bo skąd ta metamorfoza?
>
Moim zdaniem west nie przeszedł tu żadnej metamorfozy. Ma przekonania prokapitalistyczne, a kapitalizm, co by o nim nie mówić, jest jednak krokiem naprzód względem feudalizmu (którego pozostałości wciąż są obecne w polskiej mentalności).
A czy ja pisałem o prezesach. Nie, pisałem o sędziach i lekarzach. Dlaczego? Bo te zawody wymagają największego chyba przygotowania merytorycznego, a prawo i medycyna to najtrudniejsze studia. Poza tym odpowiedzialność lekarza jest nieporównywalna z odpowiedzialnością sprzątaczki, podobnie jak stres z nią związany.
1. Oczywiście że jestem zwolennikiem kapitalizmu i oczywiście że nie ma w tym żadnej sprzeczności z poglądami lewicowymi (socjalistycznymi). Gdyby nie niefortunne zwycięstwo bolszewików w wojnie domowej w Rosji to, co nazywa się często "socjalizmem", czyli gospodarka planowa + upaństwowienie całości środków produkcji, w ogóle by zapewne nie zaistniało.
2. Aprobata dla kapitalistycznego ustroju gospodarczego nie oznacza stawania po stronie właściciela w każdym sporze z załogą, a tym bardziej dla prób tworzenia kapitalizmu państwowego, co z zapałem praktykują partie postsolidarnościowe.
3. Odnośnie postów Pikosa, to wyjaśniam towarzyszowi że nowoczesnych społeczeństwach istnieje praktyka wynagradzania ludzi za to co robią, a nie za to co mają w dyplomie bądź na wizytówce. To nie feudalizm, gdzie smarkacz dostawał z marszu wysokie stanowisko za "hr." przed nazwiskiem. Stąd m. in. biorą się częste rozczarowania absolwentów wyższych uczelni, którym się wydawało że jak im się udało prześliznąć przez studia to już dalej pójdzie z górki, a tu klops. Oni dopiero zapracowali sobie na prawo zajęcia miejsca w dołkach startowych.
A gdzie ja pisałem, że wynagrodzenie powinno być uzależnione od tytułu naukowego? Pamiętaj, że sędzią czy lekarzem (niech to dalej będzie przykład) nie zostaje się w wieku 24 lat, zaraz po odebraniu dyplomu.
Gdyby było tak jak ty tego chcesz, to gwarantuję ci, że nie znalazłbyś chętnych do wykonywania tego typu zawodów. Zresztą podam przykład. Na Śląsku, w górniczych rodzinach pokutuje przekonanie, że nie ma sensu iść na studia, a skończenie technikum to absolutnie szczyt osiągnięć naukowych. Po co się uczyć, skoro "na grubie" na starcie płacą dwa razy lepiej niż dostaje np. nauczyciel. No właśnie, na starcie, czyli pracownikowi tak samo niewykwalifikowanemu jak absolwent studiów bez doświadczenia.
Nie rozumiemy się. Postfeudalne podejście o których pisałem nie polegają na tym kto ile zarabia, tylko na tym, że w pewnych środowiskach przedstawicielom pewnych grup zawodowych przypisuje się jakieś cechy, czy oczekuje się okazywania jakichś specjalnych względów wyłącznie z uwagi na ich specjalność czy pozycję społeczną! Zresztą pochodną takiego podejścia są pewne mity, które w tym wątku zresztą powielasz, np. o rzekomej specjalnej trudności studiów prawniczych czy lekarskich. Po pierwsze jest to popularny mit, po drugie w demokratycznym społeczeństwie NIE MA TO ŻADNEGO ZNACZENIA. Oczywiście nie chodzi tu akurat o prawników czy lekarzy, to tylko przykład, to samo będzie dotyczyć filozofów czy inżynierów.
Przytoczyłeś przykład tych rodzin górniczych. No dobrze, ale po co studiujesz? Aby uzyskać bazę do pracy zawodowej, to raz, uzyskać pewną wiedzę sam dla siebie, dla swojego rozwoju umysłowego, to dwa. Społeczeństwa dotyczy tylko punkt pierwszy i to tylko w zakresie, w jakim ma ono korzyści z Twojej wiedzy i jest gotowe za tę Twoją wiedzę zapłacić. Tylko tyle.
Chyba jednak twoje lewicowe nawrócenie się nie udało, jeśli sprowadzasz proces studiowania do zdobycia umiejętności zawodowych przydatnych dla społeczeństwa, a nie np. do zdobycia awansu społecznego, co też daje korzyść społeczeństwu.
Z trudnością studiów to zupełnie inny temat, ale zapewniam, że gdybyś spróbował na tych kierunkach o których piszesz, łatwo by nie było. A na pewno w porównaniu z kierunkami humanistycznymi czy społecznymi a nawet ekonomicznymi. Możesz mi wierzyć na słowo, bo akurat coś o tym wiem.
Nikt nie oczekuje specjalnej pozycji. Czy jeżeli lekarz obiektywnie wytwarza więcej dóbr (co nie znaczy oczywiście towarów) niż pielęgniarka, to powinien chyba zarabiać nieco więcej (nie mówię dużo więcej). Sędzia też ma dla społeczeństwa znaczenia trochę większe niż sprzątaczka. Kpiąco napisałek o panu od rozwodów. Marnie to świadczy o twoim widzeniu świata i doświadczeniu, jeśli dla ciebie to są pierdoły.
West: kapitalizm się kiedyś skończy jak każdy ustrój i popieranie go jest zwykłym konserwatyzmem. nie musisz popierać rewolucji ale popierać coś co kiedyś będzie przeszłoscią? Kiedyś też mówili że niewolnictwo czy feudalizm jest ustanowiony przez Boga na wieki wieków amen.
Pikos. Zlituj się. Co to znaczy, że sędzia jest ważniejszy niż sprzątaczka. To tak jakbyś wybierał - zginąć w państwie bezprawia z ręki gangstera lub utonąć w gównie, zdechnąć na syf i malarię w państwie gdzie nie ma np. służb komunalnych. Z dwojga złego wolałbym chyba kulkę niż powolne konanie na jakieś dzumy czy cholery. Nie ma zawodów wżniejszych i mniej waznych. róznią się tylko funkcją jaką mają dla społeczeństwa
Źle mnie zrozumiałeś. Różnica między sprzątaczką a sędzią jest taka, że sędzia może zastąpić sprzątaczke, a odwrotnie byłoby trudno. Dlatego nie zginiemy w potoku śmieci, jeśli tylko będą pieniądze na służby komunalne (bo ludzie do tej pracy zawsze się znajdą). Natomiast bez lekarzy, prawników, inżynierów zginiemy, nawet mając fundusze.
Znając nasze sądy to rzeczywiście trudno żeby sądzia zastapił sprzataczkę. zeby sprzataczka była dobra musi byc rzetelna i uczciwa.