I dlaczego w jego/jej imieniu wypowiada się zwykła sekretarka? Czy to nie lekceważenie Pakistanu? ;-)
... Litości! Zostawcie Język Polski w spokoju!
Sekretarka stanu, to nawet nie sekretarka USA. Tylko jednego stanu? Teksas czy New York?
Kiedy do władz Pakistanu przemówi sprzątaczka z Białego Domu?
:)
Czy nie mogę Clintonowej trochę czasem pomniejszyć?
Amerykanie nie dokonali tego morderstwa bez wiedzy i zgody Pakistanu, którego udział w tej akcji polegał zapewne na bezczynności. Ta jednak nie pozwala zapewnić Pakinstańczyków, że ich władze potrafią skutecznie bronić ich suwerenności. No stąd te wszystkie kłamstwa, oczywiście skierowane głównie go naiwnych.
USA znane są z udzielania schronienia różnym potworom, dyktatorom, pospolitym bandziorom.
Czy trudno wyobrazić sobie sytuację, że jeszcze za Busha pojamno Osamę i zawarto z nim układ (tak jak nieraz z innymi bandzorami). Dostajesz chałupę i możesz sobie tu żyć do dni swoich, ale nikt nie może sie dowiedzieć, że tu jestes. Idziesz na to? Czy krzesło elektryczne?
Nietrudno uzasadnić korzyści jakie przez 10 lat USA miało z samego istnienia Osamy i jego "ścigania" po całym bliskim i dalszym wschodzie od Iraku po Afganistan. Przecież każda z tych wojen była uzasadniana Al-Kaidą albo pojmaniem jej przywódcy.
Słowu Amerykanów ufać jednak nie można. Sytuacja się zmienia. Amerykanie wiedzą już, że wojny w Afganistanie nie wygrają i zaczynają myśleć o wyjściu z tego kraju. Ale jak wyjśc nie osiągając celu? A jak osiągnąć cel? Trzeba było złapać Bin Ladena. Ale złapc nie można było bo by zeznał, ze od 9 lat siedzi sobie na garnuszku USA, które zbudowało mu willę, założyło kablówkę i przysyłało cały czas masło orzechowe. Więc musiał zginąć.
Dlaczego nie chcą pokazać ciała, choć ciała innych pokazali?
Bo drastyczny widok po strzale w głowę?
Zapewne. Zwłaszcza jak WYLOT kuli jest na czole, to ma dziurę na pół ryja.
A umniejszaj... tylko czy warto się narażać? ;-) Po wykonaniu wyroku na Bin Ladenie nikt nigdzie nie może się już czuć bezpieczny i liczyć na prawo do obrony.
wypowiadaj sie w swoim imieniu.
Jezeli to prawda ze wydano decyzje a likwidacji Osamy to jest pierwsza decyzja Obamy ktora popieram. Wsciekle kundle jak Osama powinno sie likwidowac bez litosci.
Podobno ze strony ochrony Osamy nie padl ani jeden strzal.
Swiadczyloby to o calkowitym zaskoczeniu a wiec perfekcyjnej akcji Navy Seals. Mam cicha nadzieje ze Osama wiedzial ze przyszli po niego i to juz koniec, a to co ostatnie widzial to byla flaga amerykanska na mundurze zolnierza. Jedynie wieksza satysfakcje sprawilaby mi pewna informacja ze zastrzelono Osame kiedy na kolanch prosil o litosc
Mam tez drobna nadzieje ze ci ktorzy zaszywali Osame w bialy worek cichcem podrzucili mu kawalek boczku.
Teraz ty sie pluj a ja jade na wakacje - Honduras, Belize, Cozumel na statku wycieczkowym
Dam znac jak wroce :)))
A kto będzie mył jankesom kible jak ty będziesz w Hondurasie?
Lecz się gościu. Te satysfakcje można byłoby mieć tylko po uczciwym procesie. Tylko wtedy możnaby mówić, że sprawiedliwości stało się zadość.
W innym wypadku to tylko porachunki gangsterskie... Między starymi kumplami.
Ja nawet nie byłbym za tym by zastrzelić Busha czy Obamę największych zbrodniarzy dziesięciolecia, którzy mając na sumieniu setki tysięcy pomordowanych ludzi są przy Osamie jak Kuba Rozpruwacz przy przestępcy jadącym na gapę tramwajem.
Im też należe się sprawiedliwy proces a nam cała prawda.
Choć akurat zabójstwo Busha dałoby się usprawiedliwić, bo rodziny ofiar tego mordercy, nawet gdyby go pojmały, nie miałyby szansy postawić go przed sądem.
Posiedziałeś trochę w tym imperium to zdziczałeś i mnie to nie dziwi.
W sumie nic specjalnie interesującego, Rebel.
Są znacznie ciekawsze miejsca i to niedaleko od tamtych okolic.
"Jedynie wieksza satysfakcje sprawilaby mi pewna informacja ze zastrzelono Osame kiedy na kolanch prosil o litosc" -pisze Rebel.
Swoją drogą ciekawe jak ludzie mogą się zżyć z tymi mediami. I żyć niejako życiem wirtualnym. Pokazują im zdjęcie gościa + story jaki on niedobry (mniejsza o to, czy prawdziwe, przyjmijmy nawet na potrzeby wywodu, że tak), a oni już tej postaci nienawidzą. Odczuwają mściwą satysfakcję z nim związaną, fantazjują co tam niby powinien widzieć przed śmiercią.
A mechanizm jest taki: prezentowana postać plus uproszczone, kiczowate i grające na emocjach story. Nie tyle informacja, co tworzenie bohatera. Jak w powieści, czy filmie, ale raczej z gatunku prosty romans wzruszający. A ludzie nadają tej postaci kształt w wyobraźni. Jednocześnie jakby oglądając film o jej życiu i wierząc w jego prawdziwość. Tym samym świat przedstawiony miesza się z prawdziwym. Tak więc wspólnie wzruszamy się, że papież był taki dobry, wyobrażamy sobie śmierć Osamy, który był taki zły, plotkujemy o ślubie Williama i Camilli. Jest to jakby film, w którym my naprawdę żyjemy. Jesteśmy w nim tak samo jak postacie, których tylko po prostu przez przypadek nie spotkaliśmy osobiście.
Wydaje mi się to ciekawe, jako zjawisko. To coś jakby pomieszanie świata realnego i przedstawionego. Jako dziecko marzyłam o tym, żeby móc się na chwilę przenieść do książki, czy filmu. Nie oglądać czy czytać, ale właśnie włączać i wyłączać teleport. Później zachwyciłam się grami fabularnymi RPG, jako rozrywką dającą namiastkę tegoż. Ale to zjawisko jest jeszcze bardziej w tym kierunku. Niestety jakoś nigdy nie udało mi się tak pobawić, wniknąć, dać się porwać. Ale może po prostu nie zaprezentowano jeszcze odpowiedniego dla mnie scenariusza?
jak długo planujesz obchodzić żałobę po bin Ladenie?
on by się z Kamilą nie ożenił, żeby nie wiem co :)))), ponoć znany jest przypadek, że chciano jej w stajni założyć siodło - o zgrozo! Prywatnie to nawet nie uważam jej za aż tak brzydką, jak się insynuuje, ale tu daję sobie upust.
Co do potraktowania Klintonowej jak sprzątaczki, to taki przypadek miał ponoć miejsce w rzeczywistości, ale z Olbrajtową, w Czechach. Tam ponoć ktoś z oficjeli coś w tym tonie do niej powiedział, jakby była sprzątaczką, bo za taką ją wziął (no, nie w tym sensie, że ją brał, ale za taką ją w danej chwili uważał :))))
Standardowo 3 lata. Tak mówi Koran w wypadku śmierci ojca.
Kiedy w tamtym roku Maciarewicz i Fotyga pojechali do Waszyngtonu błagać przezydenta USA o pomoc w wyjąsnieniu katastrofy smoleńskiej i ukarania winnego Tuska i Putina, zapukali do Białego Domu. Otworzył im czarny męzczyzna, niejaki Obama, a Maciarewicz powiedział tak:
- Dzień Dobry, czy pan w domu?
neofita
w jego przypadku powodzenie dowodzi systemu bushowskiego nad pozostałymi, za to jego ewentualne niepowodzenie wyższości systemu bushowskiego nad pozostałymi
bush 2 (jeden w pamięci) rebel o.