Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

MFW: PKB wzrośnie o 3,8 proc.

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

W Niemczech wzrost gospodarczy w granicach

1% już przekłada się na spadek bezrobocia. W Polsce mamy ponoć prawie 4%, a bezrobocie spada o 0,1% i to na skutek prac sezonowych. Przed wyborami spadnie pewnie znów, w końcu Niemcy otworzyły rynek pracy.

Ostatnio z ciekawości przejrzałem ogłoszenia o pracę. Duża ich część to oferty płatnego stażu dla studentów. Czemu? Bo studentowi do 26 roku życia nie trzeba opłacać żadnych składek, ma się więc za 8zł/h umowy zlecenia pracownika.

autor: Stirlitz, data nadania: 2011-05-14 19:41:03, suma postów tego autora: 1578

off topic

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=ChnzLZHY2Cg

autor: Stirlitz, data nadania: 2011-05-14 20:16:29, suma postów tego autora: 1578

Lepiej to już było

"Polskę czeka najbardziej drastyczny program oszczędnościowy od początku lat 90. Trzeba znaleźć 60 miliardów złotych, tnąc wydatki i zwiększając wpływy z podatków. Rząd nie ma pomysłu, jak powiedzieć o tym wyborcom " I tu jest Brunhilda begraben.:)

autor: Lewy_sierpowy, data nadania: 2011-05-14 20:41:49, suma postów tego autora: 623

Stirliz,

jasne, że tak. W Polsce mamy bowiem do czynienia z neoliberalnym wzrostem bezzatrudnieniowym, który polega na tym, że z roboczego bydła wyciska się coraz więcej, za coraz mniej (wzrost płac nie pokrywa w żadnym stopniu inflacji) zwalniając jego część. Mój przyjaciel jest kierownikiem jednego sklepu znanej sieci. "Centrala" każe mu "redukować zatrudnienie" zmniejszając je o jednego pracownika na kwartał. Oczywiście, nie dlatego, że roboty jest coraz mniej:)

Jeśli państwo ma w dupie standardy zatrudnienia, pracy i płacy swoich obywateli, to właśnie tak to wygląda. Stale zmniejszający się udział płąc w PKB też wiele nam mówi o obecnej sytuacji.

autor: fancom, data nadania: 2011-05-14 21:03:03, suma postów tego autora: 1427

ad Stirlitz

Polscy tzw. pracodawcy nauczyli się zwiększać zyski bez zwiększania zatrudnienia. Oczywiście wiadomo z czego to wynika - pracownik ma coraz mniej praw i musi harować jak wół.

autor: Pikos, data nadania: 2011-05-14 21:06:53, suma postów tego autora: 876

I wy w te brednie wierzycie ?!

To co wyprawia ta instytucja , właściwie może już tylko bawić.
A z rzeczywistością nie ma to nic wspólnego.

JESZCZE JEDNO MEDIALNE KŁAMSTWO !!!


autor: dzeus, data nadania: 2011-05-14 23:18:44, suma postów tego autora: 1046

PKB rośnie dzięki wysiłkowi POważnych POlityków, to wspaniała wiadomość!

Dzięki temu nowocześni POlacy będą mieli więcej pieniędzy na legalne PObieranie filmików ze stron POdrywacze.pl, POlki.tv oraz na igraszki w klubach dla swingersów.

autor: Paszport Tefałenu, data nadania: 2011-05-15 00:21:48, suma postów tego autora: 231

czy może mi ktoś wytłumaczyć, na czym polega OSZCZĘDZENIE 60MLD ZŁOTYCH POPRZEZ ZWALNIANIE

PRACOWNIKÓW? Czy też inne tzw. cięcia budżetowe? Na mój chłopski rozum to zabierze się te pieniądze ludziom, którzy ich potrzebują, i da bankom, które ich nie potrzebują.
Czy może jest to oszczędzanie tych 60mld złotych, których nigdy nigdzie nie było? Coś jak: jeżeli nie mam złotówki i jej nie wydam, to znaczy, że ją zaoszczędziłam.

Cięcia budżetowe to mniej pieniędzy w obiegu - czy się mylę?
Czyli mniej kupionych towarów - czyż nie?
Czyli hamowanie gospodarki - prawda?

Czego ta nowoczesna ekonomia nie rozumie? czy tego, co każdy chłop (i baba) wie? Byle niepiśmienny fellach wie, co to ekonomia i jaką rolę spełniać musi pieniądz, by państwo funkcjonowało. A tu wciąż wymyślają dla nas nowe formuły, w myśl których okradają ludzi wciąż tak samo, po staremu. I gospodarkę i kraj mają za nic. A ludzi za jeszcze większe nic.

autor: nana, data nadania: 2011-05-15 10:04:18, suma postów tego autora: 4653

pkb

Cóż normalnego człowieka, żyjącego życiem własnym a nie państwa, może interesować jakieś tam PKB????????

autor: Bury, data nadania: 2011-05-15 10:43:11, suma postów tego autora: 5751

Bury

Jeśli wierzyć tzw. ekspertom ekonomicznym wzrost PKB przekłada się na spadek bezrobocia, co wywołuje presje na wzrost zarobków (ładnie brzmi). Tylko, że u nas są takie umysły jak Balcerowicz, które od 22 lat jak mantrę powtarzają o konieczności zwiększenia wydajności.
Wiem jak pracuje pracownik produkcji w zachodnioeuropejskich fabrykach firmy w której pracuje i wiem jak pracuje jego polski odpowiednik. U nas robotnik zarabia 1/3, a zapierdziela za trzech.

autor: Stirlitz, data nadania: 2011-05-15 11:05:30, suma postów tego autora: 1578

Stirlitz,

ludzie u nas czesto harują, bo w podświadomości mają peerelowską nędzę i chcą się trochę odkuć.
Policz sobie, ile dawała harowka w peereli w porownaniu z Zachodem. Dla ułatwienia dodam, że przeciętna pensja peerelowska wynosiła dwadzieścia dolarów.

autor: ABCD, data nadania: 2011-05-15 11:33:35, suma postów tego autora: 20871

Na pewno był to jeden z powodów,

dlaczego Polacy tak rzadko latali na zakupy do New Yorku.
Co dawała peerelowska harówka? Mieszkanie, darmowy żłobek, przedszkole i szkołę dla dzieci, służbę zdrowia, emerytury, pełne żołądki, wczasy dla całej rodziny. Ciężko było dostać samochód, ale komunikacja zbiorowa działała nie tylko w wielkich miastach i nie tylko w godzinach szczytu. Dziś zdecydowana większość ludzi nadal nie lata do New Yorku na zakupy, nie stać ich na mieszkania (mieszkania w blokach z wielkiej płyty zamieniają się w wielopokoleniowe czworaki), harując mogą kupić kilkunastoletni szrot na kołach z zachodu, pooglądać kolorowe reklamy w tv i przez płot piękne wille nowobogackich. No chyba, że burżuj świnia obsadzi tujami.

autor: Stirlitz, data nadania: 2011-05-15 12:23:44, suma postów tego autora: 1578

i te umowy krótkoterminowe

mamy najwyższy wskaźnik w całej Unii, ale ludzie się nauczyli, że widocznie "tak trzeba". Takie umowy nie dają dostępu do świadczeń socjalnych i powstaje sytuacja paradoksalna, w której z programów polityki społecznej korzysta bogatsza (bo uprawniona) część społeczeństwa, a to biednych oskarża się o "wyuczoną bezradność", "roszczeniowość" i życie "na garnuszku państwa".

autor: sputnik, data nadania: 2011-05-15 12:24:41, suma postów tego autora: 52

A tak na marginesie

Coraz wyższe targety (przy stojących w miejscu płacach) czy przymusowe nadgodziny (wystarczy, że pracodawca wcześniej ogłosi, że z ważnych ekonomicznych powodów sobota w zakładzie będzie dniem pracującym i tak jest) nie zależą raczej od pracowników. Miło po raz kolejny, że fanatykom PiSu tak bliskie są poglądy ekonomiczne prof. Balcerowicza.

autor: Stirlitz, data nadania: 2011-05-15 12:31:46, suma postów tego autora: 1578

Stirlitz,

możesz podać linki do wypowiedzi programowych SLD, w których ta partia występuje przeciw Balcerowiczowi i efektom jego planu?
A może w felietonach Leszka Millera dla tygodnika Wprost były wątki antybalcerowiczowskie?
Co do peereli, to chciałbym wiedzieć, dlaczego, skoro ludzie mieli wtedy pełne żoładki, to władza co 10 lat musiała do nich strzelać, bo się buntowali?

autor: ABCD, data nadania: 2011-05-15 14:57:46, suma postów tego autora: 20871

przypomnijmy może, co to było to "harowanie" w PRLu

praca płacona "normalnie" była od poniedziałku do soboty włącznie (gdy jeszcze nie było wolnych sobót, których teraz też nie ma! i nie ma za to także wolnych niedziel!!), w wymiarze 8 - słownie: osiem - godzin. Wszystko ponad to było liczone jako nadgodziny, dwie pierwsze (tak pamiętam) jako tzw. pięćdziesiątki, czyli stawka godzinowa plus 50%stawki godzinowej za te dwie pierwsze nadgodziny, a następne nadgodziny to już były "setki", czyli podwójna stawka godzinowa. Praca w niedziele i święta była nie tylko płacona jak "setka", ale był też do niej "dodatek świąteczny". Taki dajmy na to motorniczy miał stawkę godzinową małą, pensja jego wynosiła by przykładowo 2tys. Ale dochodziła do tego obsługa zwrotnic, obowiązkowe i dobrowolne nadgodziny (tramwaju nie można przecież zostawić byle gdzie, gdy się już osiem godzin przepracowało, więc z reguły było tak, że nadgodziny wychodziły niejako same - gdy np. linia była czynna od 4h rano do 23h. Ludzie, którzy nagle zachorowali, albo brali urlop, też nie mogli być zastąpieni byle kim, lecz mogli za nich "wskoczyć" jedynie koledzy z pracy, znający i linie i sprzęt), co w sumie dawało miesiąc w miesiąc co najmniej dwukrotność pensji podstawowej. Hutnicy, górnicy i elektrycy oraz murarze też wyciągali dużo więcej ponad pensję podstawową, bo dochodziło u nich "szkodliwe" i inne, jak ekwiwalenty za ubrania robocze, pranie ubrań roboczych itd. O takich warunkach pracy teraz nikt nawet nie może marzyć, bo jest to dla niego niczym bajka. Ale takie były realia w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.
Jeżeli pozwolimy by nam odebrano pamięć o tym, bo przecież dobre warunki pracy odebrano nam już dawno, to nawet nie będziemy wiedzieli, o co mamy walczyć i wówczas wmówią nam każdą głupotę, mającą być dla nas rzekomo niezwykle korzystną. Niczym w reklamach proszku do prania, które za zaletę tegoż proszku podają, że pierze on i usuwa przy tym plamy! Taka głupota nie przeszłaby za PRLu, bo by ludzie to wyśmiali. Teraz uważają to za zaletę proszku do prania, przyzwyczajeni do tego, że do prania oprócz proszku potrzebują odplamiaczy, zmiękczaczy najpierw wody a potem samego prania, nawianiaczy by to nie cuchnęło kalafonią i nie pytają, do czego im właściwie potrzebny jest sam proszek do prania, jeżeli jego zadanie w czynności prania jest żadne.
Przypomnijmy sobie, co było dobre i starajmy się to przywrócić, albo zaadoptować w wersji ulepszonej. Praca i warunki pracy były w PRLu niemal wzorcowe. Ludzie nie potrafili tego docenić, bo nie mogli sobie wyobrazić, że mogą mieć gorzej. Teraz już nie muszą sobie nic wyobrażać, bo gorzej mają. Skończyła się okupacja niemiecka, to i skończyć się może okupacja kapitalistyczna. Człowiek jest co prawda stworzony do pracy, ale nie do bezrozumnego harowania za dwóch, czy nawet czterech, jak maszyna, która musi być maksymalnie wydajna a po zużyciu można ją wyrzucić na śmietnik.

autor: nana, data nadania: 2011-05-15 15:04:32, suma postów tego autora: 4653

Jakoś mnie nie dziwi

zaciekła obrona neoliberalizmu w wykonaniu ABCD. Wiadomo - PiS.

autor: Pikos, data nadania: 2011-05-15 15:23:31, suma postów tego autora: 876

Nano, nie fantazjuj proszę o tej rzekomej jakości w PRL

Pierwszy proszek enzymatyczny w PRL to był IXI. Jego twórca, późniejszy min. Wilczek, po paru latach już jako prywatny przedsiębiorca pokusił się o zbadanie składu proszku IXI dostępnego w handlu i okazało się, że po enzymach pozostało jedynie wspomnienie.

autor: west, data nadania: 2011-05-15 15:28:01, suma postów tego autora: 6717

Kiedy

Kiedy społeczeństwo podziękuje ostatecznie SLD za jego wkład w demontaż zdobyczy społecznych PRL? A Millerowi w szczególności...

Nana, nie poznaję: ty mówisz o WALCE o prawa pracownicze! Toż to lewactwo, a nie "poważna polityka europejska".

autor: Ostap_Bender, data nadania: 2011-05-15 15:40:05, suma postów tego autora: 1002

Dobra książka

Musicie koniecznie przeczytać tę książkę: http://www.ksiegarniaswit.pl/79865-kosciol-a-faszyzm-anatomia-kolaboracji.html usuńcie spację ze słowa "kolaboracji".

autor: iforget, data nadania: 2011-05-15 19:51:26, suma postów tego autora: 2

MFW,Wzrośnie PKB

Nana masz 100% racji.. PRL nie generował odrzuconych społecznie,nędzarzy nie ze swojej winy,młodocianych przestępców-bandytów,samobójców z powodu braku środków do życia,zorganizowanej prostytucji nieletnich,bezdomnych i bezrobotnych na zawsze... Dlaczego wiec PRL upadł, a to już wiedza tajemna sił wyższych w postaci umowy Watykanu,zachodnich korporacji(w celu pozbycia sie konkurencji na rynkach zbytu) i naszych wodzów opozycji w celu przejęcia kochanej władzy , rękami oszołomionych robotników i totalnie ogłupionego społeczeństwa, które pod hasłami t.zw. wolności ( do żywienia się w śmietnikach i mieszkania pod mostem, lub w cudzych altankach) wypełniło swoje zadanie, a potem mogło jak Murzyni spokojnie odejść w niebyt...

autor: bambosz0, data nadania: 2011-05-16 10:15:51, suma postów tego autora: 1835

Ja Ci wytłumaczę...nana

Jeśli wydaje się więcej pieniędzy niż się zarabia trzeba pożyczać. Jeśli pożyczasz dużo, płacisz duże odsetki.
W 2010 same odsetki wynosiły 7,1 mld $. Same odsetki!Sam dług zewnętrzny to ponad 101 mld zł.
Ale policzmy:
7,1 * 10^9/13*10^6 (liczba pracujących Polaków)=550 $
550$ *3 zł= 1650 zł.
Tyle każdy pracujący Polak musi płacić z racji samych odsetek. Kto dostaje te pieniądze? Najczęściej rządy innych państw ale również międzynarodowe fundusze.


"Cięcia budżetowe to mniej pieniędzy w obiegu - czy się mylę?"
Oczywiście , że się mylisz. Zmienia się jedynie alokacja tych pieniędzy.
W Polsce mamy ponad 600 000 urzędników. Ogromna ich część wykonuje pracę sumiennie i z zaangażowaniem ale.... jest to praca niepotrzebna, nie przynosząca żadnych korzyści ani gospodarce ale ludziom bezpośrednio.
I zastanówmy się jaką rolę praca ma pełnić?
Powinna zaspokajać potrzeby swoje oraz innych ludzi dla wspólnego dobra, czy powinna być kolejnym elementem socjalnym, niezwiązanym z rzeczywistym zapotrzebowaniem na usługę?

autor: tymas, data nadania: 2011-05-16 10:53:35, suma postów tego autora: 330

west

co z tego, ze sa nowe wspaniale technologie produkcji proszkow, jak milionom Polakow nie starcza na stare technologicznie szare mydlo.

autor: dyzma_, data nadania: 2011-05-16 10:56:21, suma postów tego autora: 2960

ps:

i na to zeby oplacic wode.

autor: dyzma_, data nadania: 2011-05-16 10:58:11, suma postów tego autora: 2960

ja nie wiem kto był taki szczęścliwy w czasach PRL

Wokół mnie przynajmniej była nędza, pustka, beznadzieja, szarość, nie tylko mityczny brak towarów, ale po prostu brak pieniędzy, które musiały być zdobywane przy pomocy poniżających i morderczych podróży "handlowych" do innych krajów socjalistycznych.

Propeerelowskie sentymenty nie są dla mnie argumentem i tłem do rozpoznania faktycznego zjawiska ubóstwa, biedy i poniżenia ludzi w nowym systemie, a mogą być przez wielu powodem odrzucenia postulatów wprowadzenia lewicowej polityki społecznej i gospodarczej.

autor: sputnik, data nadania: 2011-05-16 11:45:09, suma postów tego autora: 52

Dyzma tymas

Co tam mydło. Pralka jest jeszcze potrzebna. W tamtym roku przejeżdżałem koło takiego jeziorka w okolicach Ostródy i zobaczyłem tam kobietę z tzw. Tarą czyli pofalowaną blachą, na której prała swoje rzeczy.

Tymas - upraszczasz. Ok zwalniamy 500 000 urzędników. W budżecie oszczędzamy jakieś miliardy. Co z nimi? Idą do firm prywatnych, które tę samą urzędniczą prace w ramach ppp wykonają taniej, a zatrudnione w nich urzędasy dostaną połowę pensji. Reszte zarobią kapitaliści. Gdzie ta wspólna korzyść? Jak się Kulczyki bogacą to jest "wspólna korzyść"? Powstanie też spora armia bezrobotnych... Ale dla nich rzekomo z zaoszczędzonych pieniędzy w podatkach kapitaliści stworzą nowe miejsca pracy? Tak? Tylko dlaczego nigdy jak podatki im się obniża, wcale tych nowych miejsc pracy nie tworzą, tylko część przeżrą a za pozostałą kasę stają się naszymi wierzycielami po "inwestycji" w obligacje.
500 000 nowych bezrobotnych to pół miliona nowych zasiłków i większe wydatki na pomoc społeczną. Dodatkowo tacy ludzie na garnuszku opieki, kupują tylko rzeczy niezbędne do życia, więc jest to i cios w popyt na rynku wewnętrznym i kolejne zwolnienia pracowników. Bez aktywnej roli państwa w tworzeniu nowych miejsc pracy, ten kryzys, który teraz mamy, nigdy się nie skończy a Burak już twierdzi, że się jeszcze bardziej zaostrzy. Burak jednak chce temu zaradzic zwiększając deficyt, ale nie po to by tworzyć miejsca pracy lecz by następne pieniądze pompowac w banki i inne instytucje finansowe. Taka strategia nigdy nie pozwoli wyjść z kryzysu. To wszystko jest tylko na chwile, by zaraz potem problem powrócił ze zdwojoną siłą.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2011-05-16 12:13:19, suma postów tego autora: 6205

West, proszek IXI nie był proszkiem enzymatycznym,

enzymatycznym proszkiem był proszek E. Jeżeli ktoś badał proszek IXI produkowany już za kapitalizmu, to co się dziwić, że tam nic nie było, bo przecież miał on zniknąć z rynku. Gdyby był dobry, to byłoby to trudniejsze. PRLowskie proszki prały doskonale, nawet w zimnej wodzie w pralce Frania. Obecnie jakość proszków zmienia się i nie da się zawsze kupować tej samej marki, ponieważ raz pierze lepiej, raz za to wcale nie. Długo to trwało, zanim na to wpadłam, ale tu chodzi o to, że nazwa proszku nie znaczy nic, bo wszystkie wychodzą praktyczne z jednej fabryki, choć niby firma jest inna. Ludzie mają być niezadowoleni i są niezadowoleni. Mają uważać się z matołów, co nawet prania porządnie nie potrafią zrobić i tak też jest. Z pralki wyciąga się bieliznę co prawda mokrą, ale plamy na niej zostają, choć potraktowane zwykłym mydłem ręcznie schodza niemal całkowicie. Ja się wycwaniłam i dodaję do prania boraks, taki normalny boraks-proszek. Wychodzi taniej niż te różne "jak sie odivanisz" i efekt jest lepszy. Jedyny problem to trafienie na proszek taki, który z tym boraksem dobrze reaguje. Pomału nabieram wprawy, ale jest to niepotrzebna zabawa. Jakiś czas kupowałam pierdzil, ale tam też jest loteria z tym efektem prania, choć nieco kosztowniejsza. Proszki do prania to jakiś obłęd. Planuję wrócić do ługu z gotowanego popiołu zmydlanego olejem i w tym celu kompletuję pościel i garderobę z włókien wyłącznie naturalnych.

Być może za PRLu, West, nie zajmowałeś się praniem czegokolwiek i stąd Twoja nikła wiedza na ten temat.

Ja chcę, by w sklepach dostępny był płyn do prania FF oraz Kokosal - wspaniałe preparaty do prania tkanin delikatnych i wełen. Nie uczulały, nie śmierdziały bestialsko chemicznymi szanelami numer byle jaki i były nieziemsko wydajne, bez względu na twardość wody.

autor: nana, data nadania: 2011-05-16 14:34:35, suma postów tego autora: 4653

Masz rację, nano, chodziło o E; też Wilczka;

Opowieści o tym jak się świetnie prało wtedy i jak źle dzisiaj może sobie daruj, jak ktoś chce żyć w brudzie to jego problem, ale nie mieszaj do tego socjalizmu z łaski swojej.

autor: west, data nadania: 2011-05-16 17:19:01, suma postów tego autora: 6717

MFW,Wzrośnie PKB

ad.Sputnik.. kto byl zadowolony w PRL ? nikt, bo nie wypadało być Polakiem i być zadowolonym z życia. Ale prawda była inna, na ulicach nie było ludzi z pustką w oczach, czy tez bezdomnych. Tak jak bawiono sie w PRL, tylko pozazdrościć .Nie były to sztucznie wygenerowane do "fotki"grymasy. Co tydzień urządzało się spotkania w domach zaprzyjażnionych i bawiono sie do rana. Było z czym i za co. Kawiarnie i restauracje były zapchane do ostatniego miejsca. Każdego było stać na dansing, czy potańcówkę w lokalu. Ludzie nie chodzili w łachmanach. A że pensje nie wystarczały na kupienie samochodu? no cóż w całej Europie samochód był trudno dostępnym towarem (nie na każdą kieszeń)w tamtych czasach.Nie był to tak ważny element życia, aby spędzał sen z powiek przeciętnego Polaka. Może w porównaniu z obecnym (nie wszędzie )blichtrem było siermiężnie, ale większość BYŁA naprawdę szczęśliwa w porównaniu do obecnych czasów, to BYŁ RAJ . I żadna negatywna opinia tych którzy spaprali to co było dobre nie zmieni tego faktu. Większość jeszcze dobrze pamięta,a pieluchowi kombatanci jak zwykle powiedzą co wiedzą , czyli nic mądrego ...

autor: bambosz0, data nadania: 2011-05-16 17:29:51, suma postów tego autora: 1835

West, ale dlaczego mi zabraniasz "mieszania do prania socjalizmu"?

czy masz jakiś osobisty monopol na socjalizm? Znasz kogoś, kto chce żyć w brudzie? Nie znam ani jednej kobiety, która stawia skarpetki przy łóżku, natomiast słyszałam historię od pań o wykonujących tą czynność mężczyznach. Czy istnieje jakiś powód Twojej wrażliwości na punkcie brudu? Nie chcę tu być nietaktowna, lecz jedynie w jakiś sposób wyjść Ci na przeciw, by tematu w przyszłości nie zaogniać. Pamiętam, że kiedyś tam pisałeś, że chodzisz wyszorowany do połysku i pachnący przyjemnie. Ja Ci wierzę, bo czemu by nie? Twoje sugestie w moim kierunku już przepracowaliśmy, czyż nie? Nic więc nie stoi na przeszkodzie, byśmy w temacie higieny prezentowali tu miłą harmonię.

autor: nana, data nadania: 2011-05-16 20:36:00, suma postów tego autora: 4653

Cały problem z Tobą, nano, polega na tym że co rusz dorabiasz do wpadek realsocjalizmu

jakąś ideologię, w dodatku - o zgrozo - podbudowując ją przykładami z własnego życia. Mogę Twoje posty oczywiście ignorować, tak jak ignoruję parę osób na tym forum, ale uwierz mi - czasami jest trudno. W każdym razie uprzejmie informuj że niedobory na rynku środków czystości w PRL NIE BRAŁY SIĘ ani z ideologii socjalistycznej, ani też nie były skutkiem celowej polityki rządu, mającej udowodnić wyższość ludowego suszenia ubrań na słońcu nad burżuazyjnym praniem ich w pralce.

autor: west, data nadania: 2011-05-16 22:34:12, suma postów tego autora: 6717

W PRL nikt nie był szczęśliwy (POmijając partyjnych bonzów,

oficerów LWP i różnych eSBekoZOMOloORMOwców), POnieważ nie było pisemek z gołymi babami ani klubów dla swingersów. Jeżeli już komuś udało się przemycić świerszczyki z Zachodu, to musiał się z tym kryć, żeby eSBekoZOMOloORMOwcy nie rozjechali go radzieckim wozem opancerzonym.

autor: Paszport Tefałenu, data nadania: 2011-05-16 23:28:50, suma postów tego autora: 231

Ale to, że ludzie imprezowali, to ma być argument?

Teraz też imprezują na dyskotekach organizowanych w wielkich halach, czasem to jedyna rozrywka w całym tygodniu. Nie dane mi było zobaczyć tej wspaniałości w czasach PRL, może dlatego, że na prowincji było znacznie biedniej, nie wiem. Samochód? Ludzie jeździli stojąc na jednej nodze w zapchanym pociągu na Węgry, żeby mieć pieniądze na podstawowe produkty, nie było mleka i odżywek dla małych dzieci, za sukces konsumpcyjny w moim otoczeniu uważano posiadanie pralki, samochodem to się jeździło od czasu do czasu, jak wujek (no tak się złożyło, że był w partii) przyjechał. A nie, sorry, może akurat u nas ludzie byli "niezaradni" to nie załatwiali (wynosili) na lewo, tylko handlowali ubraniami i kryształami na Moszkva ter w Budapeszcie. A tak, na zdjęciach uśmiechają się i palą papierosy, akurat był dzień, że wszystkie skarpety zeszły!

To, że teraz mamy do czynienia z ogromnym zjawiskiem ubóstwa i niesprawiedliwości i że jest to podtrzymywane przez codzienną neoliberalną propagandą i liberalnym populizmem, to zupełnie inna rzecz. To, że rosną nierówności, a całe grupy społeczne pozbawione są "dobrodziejstw" wynikających ze wzrostu gospodarczego, to też inna bajka. Po prostu argumenty przeciwko gospodarce rynkowej w obecnej formie w Polsce nie muszą albo wręcz nie mogą być popierane przywoływaniem sielankowej wizji PRLu, bo wiele osób takiej wizji nie ma, za to ma zupełnie inne wspomnienia. Mam wrażenie, że akurat "pieluchowi" odkrywcy przeszłości "na nowo" często zachwycają się PRLem mieszając fascynację estetyką peerelowskiego oldskulu z rzeczywistym doświadczeniem (albo jego brakiem).

autor: sputnik, data nadania: 2011-05-17 08:40:57, suma postów tego autora: 52

Panie West

Mamy okres restauracji i w dobrym tonie jest publicznie
( koniecznie, aby wszyscy to spostrzegli) atakować życie społeczne za PRLu i Pan się w ten nurt dziarsko wpisuje.
A tymczasem życie w tamtych czasach było bardziej złożone i bardzo wiele rozwiązań mogłoby być modelowym wzorcem dla współczesności ( a mam tu na myśli planowanie strategiczne w skali kraju czy kontraktację rolną na wsi).
Ale te zalety, o których piszę były też, patrząc z innej perspektywy wadami, które hamowały rozwój gospodarczy.
Prawa pracownicze były powszechnie nadużywane, a robotnicy zdemoralizowani swa przodującą ( teoretycznie) pozycją społeczną. Skutkiem tej demoralizacji był bunt Solidarności ( niektórzy mówią wybuch), który w konsekwencji osłabił Państwo i podciął korzenie względnego dobrobytu, z którego korzystali.
Z niewielkiego początkowo deficytu budżetowego, zrobiła się dziura wywołująca inflację, którą odczuli wszyscy, a najbardziej robotnicy, którzy w zbożnym celu (poprawienia swego bytu do poziomu zachodnioeuropejskiego) ją wywołali.
Trzeba było przeprowadzić reformy tak dotkliwe, jakie
twórcom Solidarności nawet się nie śniły.
To wszystko prawda - klasa robotnicza sama, własnymi rękami wywalczyła swój obecny los.
Ale Pańskie twierdzenie, że za PRLu robotnikom żyło się gorzej, bo nawet i proszek do prania był gorszy - to już przesada.

autor: tarak, data nadania: 2011-05-17 13:04:51, suma postów tego autora: 3283

West, swój osobisty problem z Twoim osobistym podejściem do mnie usilujesz rozciągnąć na pewną

szerokość, której nie jesteś w stanie objąć swoim intelektem. Uważasz przy tym, że masz jakieś większe niż ja prawa i z powodu Twoich kompleksów usiłujesz wciąż a to ośmieszać mnie, a to obrażać, a to jeszcze co innego, co aktualnie do głowy Ci przychodzi. Zmuszasz mnie tym samym, bym traktowała Cię z przymrużeniem oka i trzymała na dystans. Ludzi należy brać takimi, jacy są, bo innych nie ma - czy nie jest znana Ci ta stara prawda? Skąd przychodzi Ci do głowy, że powinieneś mnie poprawiać, uzupełniać czy choćby wyszydzać? Co Cię martwi, kiedy ja się mylę i czy się mylę? Czyżbyś Ty był już taki idealny, że nie odczuwasz potrzeby pracować nad swoim własnym charakterem? Twoje zniecierpliwienie świadczy o Twojej niedojrzałości psychicznej. Nie masz żadnego prawa mnie korygować, nie masz ze mną nic wspólnego i nie jesteś za mnie odpowiedzialny. Ja mam prawo postrzegać świat swoimi oczami i nie potrzebuję do tego okularów korygujących, jakie na siłę chcesz mi wcisnąć na oczy. Widocznie z tego, co piszę, co nieco wynosisz, skoro to czytasz. Moja taktyka jest od początku bardzo czytelna i przewidywalna. Jeżeli możesz lubić tylko tych, co się z Tobą zgadzają, a raczej pasują do Twoich schematów, to chyba nie zaskakuje Cię to, dlaczego tak Cię irytuję. Rozwiązanie jest proste: albo mnie polubisz i będziesz czytać z sympatią to, co piszę, albo zrezygnujesz z czytania moich wpisów. Jeżeli wybierzesz wariant ten, jaki aktualnie stosujesz, to wpadniesz we własną pułapkę i każdy mój post będzie Cię denerwował, niezależnie od tego, co napiszę - czyli będziesz marnował swój czas na niepotrzebne emocje, które ani mnie nie dotyczą, ani o nich się nigdy nie dowiem.
Nie jesteś właścicielem tego Portalu i nie masz prawa cenzurować moich wypowiedzi. Poza tym nie wiesz, czy i komu moje wpisy mogą dać coś do myślenia, jakiś impuls do własnych wniosków. Ja nie piszę tu wyłącznie dla Ciebie. Nie jestem od Ciebie w żaden sposób zależna i nie mam najmniejszego zamiaru się Tobie podporządkowywać. Rozumiem, że bazujesz na swoich doświadczeniach i wychowaniu, jakie otrzymałeś. Ale ja z tym nie mam nic wspólnego.

autor: nana, data nadania: 2011-05-17 15:20:59, suma postów tego autora: 4653

@tarak

Nie spodziewałem się przeczytać takich neoliberalnych bredni na (podobno) lewicowym portalu. Odnośnie przyczyn inflacji, na szybko i łopatologicznie bom w pracy:

"Inflacja (...) jest przejawem bieżącej walki o podział dochodów między klasami, i, ponieważ PRACOWNICY NIE POSIADAJĄ ŻADNEJ KONTROLI NAD CENAMI, jest wywoływana gdy marże kapitalistycznych zysków zostają zmniejszone (z jakichkolwiek powodów, obiektywnych czy subiektywnych). Znaczy to, że wnioskowanie, iż podwyżki płac "powodują" inflację jako taką byłoby błędem. Takie rozumowanie zaniedbuje fakt, że PRACOWNICY NIE USTALAJĄ CEN, robią to kapitaliści."

Źródło: anarchifaq.most.org.pl/SekcjaCg1.html

[oczywiście za peereli chodziło o PAŃSTWOWYCH kapitalistów, tzw. "czerwoną burżuazję"]

autor: Shoo, data nadania: 2011-05-17 16:09:16, suma postów tego autora: 266

p. Shoo

Wolno Panu używać takiego niezrozumiałego bełkotu do woli, nie zmienia to jednak faktu, że to nadmierna podaż pieniądza na rynek ( w tym wypadku poprzez wymuszone podwyżki płac w skali masowej) była powodem inflacji, którą władze próbowały powstrzymać stosując kartki
( zresztą na żądanie Solidarności).
Wiara w to, że "Państwo da, bo ma" jest dość dziecinna.
Państwo da, bo musi jeśli trwają strajki, ale konsekwencje odłożone w czasie, są nieuniknione.
Słyszał Pan może o czymś takim jak "nawis inflacyjny" ?
To było za PRLu zobowiązanie Państwa wobec obywateli
( książeczki mieszkaniowe, samochodowe i inne tego rodzaju odłożone w czasie zobowiązania), na wykupienie których budżetu państwa nie było stać.
Państwo bankrutowało, a zapracowała na to Solidarność.

autor: tarak, data nadania: 2011-05-17 17:10:23, suma postów tego autora: 3283

czy Polacy powinni w czymkolwiek naśladować Zachód?

kiedyś u nas w każdym gospodarstwie rolnym była co najmniej jedna krowa. Niedawno jeden facet, który pracował w niedalekiej - ale już nieistniejącej - mleczarni, powiedział, że dziennie skupował parę tysięcy litrów mleka od chłopów. I jakoś im się opłacało.
U Niemców są ponoć 4mln krów mlecznych. Czyli wychodzi 1 krowa na ok. 20 osób. W 1960r. krowa dawała 4tys.litrów mleka na rok. I żyła długo. W 2010r. krowa w Niemczech daje 10tys. litrów mleka na rok. Czy jest to postęp? otóż nie! Krowa taka żyje najwyżej 5 lat. Ma kłopoty z płodnością (krowa musi być w ciąży i rodzić cielaki, by mogła dawać mleko), na jedną krowę przypada 2,5 narodzin cielaka. Ponoć 40% krów co roku musi być zabijana. Krowa taka, by mogła być wydajna, musi żreć dziennie 11kg paszy wysokokalorycznej i 11kg siana. Pasza wysokokaloryczna powoduje choroby krów, bo nie są one dostosowane przez ewolucję do spożywania takiej paszy. Ale ją im dają, żeby wydusić z nich tyle mleka. Konieczne jest niemal ciągłe leczenie takich krów, bo mają one także słabe stawy i chore wymiona - częsty stan zapalny. Ale mleko jest dojone i przerabiane dla ludzi. I to ma być postęp w rolnictwie. Przecież to paranoja.
Szwajcarzy pokazali program o drobiu (14.05.br. na 3sat). W wylęgarniach drobiu pierwszego dnia po wylęgu pisklęta są sortowane wg płci. Kurki do chowu, koguciki do gazu. Tak, do gazu, a są tego setki tysięcy. Kurki nioski są hodowane w trybie przyspieszonym, by jak najszybciej niosły jaja. Przez dodawanie do paszy hormonów, kury te niosą się bez przerwy cały rok (normalne kury niosą się ok.26dni, potem przerwa, potem niosą się znowu itd.). Potem przyjeżdża na fermę "zespół utylizacyjny" ze specjalnymi kontenerami. Wrzucane są do nich kury, które są następnie gazowane na śmierć, jak wcześniej miało to miejsce z pisklętami płci męskiej. Trupy kurze przewożone są do zbiorników, gdzie wytwarzany jest biologiczny gaz, by tam sobie zgniły i w ten gaz się zamieniły. No taka jest zachodnia cywilizacja. Szwajcarzy walczą o to, by te kury nioski, po "wyniesieniu", czyli zużyciu maksymalnym, trafiały do handlu jako kury rosołowe. I to już cały postęp w tej sprawie i cała ochrona zwierząt, czy jak tam to by nazwał.

Natomiast za PRLu kury u chłopa chodziły wolno, grzebały w kupie gnoju przed oborą, grzebały wokół domu i żarły swobodnie trawę i kamienie (a owszem, u nas kury w ciągu tygodnia zjadają wiaderko 10l gruboziarnistego piasku). Świnie miały wybieg na wolne powietrze, mogły wyryć sobie dołek, gdzie po deszczu zbierała się woda i robiło się błoto, w którym te świnie się z lubością tarzały. Były zdrowe, dawały smakowite mięso. Nie było wśród nich przypadków kanibalizmu, bo miały dość przestrzeni do życia i były naturalnie hodowane. Od narodzin do uboju taka świnia żyła co najmniej pół roku. Tyle czasu trzeba było, by do sklepu trafiła szynka, którą każdy chciał kupić, ale świnia ma tylko dwie tylne nogi, więc i szynki ograniczoną ilość, czemu władze PRLu nie były przecież winne. W obecnych świniarniach świnie żyją w warunkach o wiele bardziej sterylnych, niż są one dla ludzi w szpitalach, nawet na intensywnej terapii. Dwa tysiące świń obsługuje najwyżej trzech ludzi. Mają one tam klimatyzację. W żarciu dostają anaboliki i hormony, żeby w dwa/trzy miesiące były gotowe do uboju. Czy może to jest jakiś postęp? Świnie żyją w tych tuczarniach stłoczone niemożliwe, o wybiegu nie ma mowy. Są one bardzo agresywne, obgryzają sobie nawzajem ogony, więc takim świniom te ogony obcina się prewencyjnie. Okropność. A na wsi? Na wsi rolnicy hodują pieniądze z dopłat, w postaci łąk, które koszą, bo muszą, gdyż inaczej pieniędzy by nie dostali. Albo sadzą sady, z których nigdy nie będzie żadnych owoców, choć plantacje są pielęgnowane w stopniu koniecznym do zakwalifikowania do dopłat. A za PRLu? Za PRLu profesor Pieniążek zjeździł Polskę wzdłuż i w szerz, rozpowszechniając sadownictwo regionalne, propagując najlepsze odmiany jabłek dla danego mikroklimatu. I nasze sady były piękne. I nasze jabłka przez dziesięciolecia najlepsze na soki, spijane w całej Europie. Nie wiem, co ludzie uważają za "siermiężne" w PRLu, skoro jeszcze do dziś są np. w centrum Europy domy z wychodkami na korytarzu, jeden na dwa, a nawet trzy mieszkania.
Poza tym Ludwik francuski, to słoneczko numer któryś i miłośnik architektury, w całym Wersalu nie przewidział ani jednego sraczysława! w dogodnych kątach rozwieszone były zasłony, za którymi ustawione były "naczynia nocne". No, a Polacy upierają się, że są zacofani. Może są po prostu nie douczeni i stąd te kompleksy?

autor: nana, data nadania: 2011-05-17 18:58:50, suma postów tego autora: 4653

@tarak

Ten jak go nazywasz (nie będę tytułował "panem" internetowego anonima) "bełkot" jest zrozumiały dla każdego lewicowca choć trochę zaznajomionego z marksowską teorią klas i analizą kapitalizmu, ale chyba za wiele w tym momencie wymagam od postpezetpeerowsko-eseldowskiej "lewycy".

Odnośnie zwiększonej podaży pieniądza. To jest właśnie przykład bełkotliwej mowy-trawy, za pomocą której burżuazyjni ekonomiści "tłumaczą" "maluczkim" mechanizmy działania kapitalizmu. Podczas gdy można całą kwestię wytłumaczyć prościej: poprzez wzrost cen czerwona burżuazja odbiła sobie spadek własnych zysków, naruszonych przez skuteczne żądania płacowe robotników zrzeszonych w "Solidarności". A odbiła nie z powodu jakiegoś mistyczno żelaznego prawa ekonomii czy "dziejowej konieczności", tylko dzięki większej sile przetargowej - gwarantowanej literą prawa i siłą milicyjno-wojskowej pałki - na płaszczyźnie ustalania cen. Ot i cała tajemnica.

"Słyszał Pan może o czymś takim jak "nawis inflacyjny" ?
To było za PRLu zobowiązanie Państwa wobec obywateli
( książeczki mieszkaniowe, samochodowe i inne tego rodzaju odłożone w czasie zobowiązania), na wykupienie których budżetu państwa nie było stać"

Nie dziwota skoro budżet był drenowany na społecznie zbędne wydatki wymuszone przez Wielkiego Brata ze Wschodu oraz na konfitury dla rodzimej czerwonej burżuazji. Ale to znowu nie z powodu "dziejowej konieczności" tylko klasowego charakteru społeczeństwa doby peereli.

autor: Shoo, data nadania: 2011-05-17 19:38:08, suma postów tego autora: 266

coś mi się wydaje

że w dobrym tonie i "na czasie" jest taka właśnie zdystansowana przekora i "odkrywanie" na nowo PRLu, "od-demonizowywanie" tego okresu, jako nowa forma spojrzenia "obiektywnego", dzięki któremu możemy "przejrzeć".

Natomiast teoria tłumacząca "endogeniczny" charakter mechanizmu upadku socjalizmu głupia nie jest, ale jest tutaj zasadniczy problem. W tej teorii jest wiele brakujących ogniw: sama presja inflacyjna (i tylko w Polsce?) uruchamiająca łańcuch wydarzeń jakoś mnie słabo przekonuje. Dalej, czy ci sami robotnicy sobie zaplanowali reformy społeczne za pomocą Prof. Leszka Balcerowicza i jego kolegów? Upadek komunizmu tak sam z siebie nie skazywał nas na Balcerowicza, Balcerowicz nie jest automatycznym wytworem upadku PRL, stała za nim cała historia, indywidualna kariera i poglądy na gospodarkę. To mógł być ktoś inny i inaczej zupełnie przeprowadzić te reformy. Dlatego tworzenie związków przyczynowo-skutkowych, w których na początku są roszczeniowi robotnicy a na końcu ci robotnicy są ubodzy i wykluczeni i wskazywanie, że sami sobie zgotowali ten los, jest sporym nadużyciem.

autor: sputnik, data nadania: 2011-05-17 21:51:13, suma postów tego autora: 52

Nano, masz wyjście - po prostu przestań pisać głupstwa

Wtedy nikt się ciebie nie będzie czepiał. Jak masz to zrobić? Ano np. sięgaj do źródeł, zanim spłodzisz kolejny post na dwie strony maszynopisu.

autor: west, data nadania: 2011-05-17 22:06:20, suma postów tego autora: 6717

>Tarak

Nie demonizowałbym klasy robotniczej. Ona była jaka była, bo taki był system społeczno-ekonomiczny. Co więcej, Solidarność powstała na fali kryzysu społeczno-ekonomicznego który mniej miał wspólnego z immanentnymi wadami systemu, a więcej ze zwykłą bezmyślnością gremiów kierowniczych. W podobny sposób i w tym samym okresie "wyłożył się" kapitalistyczny Meksyk. List Gomułki do KC (już nie pamiętam, chyba z początku 1971 r.) był proroczy, ale nie dlatego że Gomułka był jasnowidzem, tylko dlatego że skutki polityki gierkowskiej dawały się z tamtej perspektywy przewidzieć.
Uważam że rzetelna ocena PRL jest potrzebna (także do celów bieżącej polityki) ale powinna być ona oparta na faktach a nie na pobożnych życzeniach czy miłych wspomnieniach z młodości.

autor: west, data nadania: 2011-05-17 22:36:58, suma postów tego autora: 6717

Panie Shoo

Ten (marksistowski rzekomo) bełkot nie odnosi się w żadnym stopniu do PRLu, gdzie jedynym właścicielem było Państwo.
W kapitalizmie, gdy właściciel zapłaci pracownikom więcej niż wynoszą zyski ze sprzedaży, po prostu plajtuje i nie zwiększa to inflacji ale bezrobocie.Inaczej było w PRLu, gdzie jedynym płatnikiem ( prawie) było Państwo i jeśli wypłaciło w formie zarobków więcej niż uzyskało ze sprzedaży (PKB) to nie plajtowało, bo nie mogło, ale wchodziło w ostry konflikt społeczny, gdyż nie mogło zaspokoić roszczeń pracowniczych wynikających z osiąganych dochodów. Gdyby istniał rynek, to gwałtowny wzrost cen pozbawiłby robotnicze zarobki siły nabywczej ( poprzez inflację właśnie) co zapobiegłoby może upadkowi Państwa.
Ale klasa robotnicza nie była skłonna do obniżenia poziomu życia i siłą wymogła na władzy podwyżki , które w dalekiej konsekwencji doprowadziły Polskę do kapitalizmu.
Gdyby potrafił Pan liczyć, to wiedziałby Pan, że pozbawienie (skromnych zresztą) przywilejów nielicznej nomenklatury w żaden sposób nie wpłynęłoby na powszechne spożycie, bo to kropla w morzu - więc taka argumentacja jest nic nie warta.
Do czasu, gdy LUDZKOŚĆ nie wymyśli innej gospodarki niż towarowo-pieniężna, dochody społeczeństwa muszą być zrównoważone produkcją i usługami.
Ale z Pańskiej argumentacji wynika, że nie ogarnia Pan
tej problematyki, kontentując się naiwną nienawiścią do każdego, kto stoi na czele Państwa.

autor: tarak, data nadania: 2011-05-17 22:59:10, suma postów tego autora: 3283

Pani Nano

To , o czym Pani pisze wynika wyłącznie z konieczności wyprodukowania coraz to większej ilości żywności z powodu rosnącej nieustannie ludności świata.
To jest ta ukrywana przed społeczeństwem niemiła prawda o naszej cywilizacji i niczym nie ograniczonej prokreacji.
Gdyby było nas mniej na świecie, to może nie doszłoby do takich wynaturzeń.
Piszę, tu na tym portalu, o przeludnieniu bardzo często, ale nikt nie bierze dosłownie groźby wiszącej nad ludzkością.

autor: tarak, data nadania: 2011-05-17 23:09:23, suma postów tego autora: 3283

Panie West

"...a więcej ze zwykłą bezmyślnością gremiów kierowniczych."

Nie p.West, Polska wychodząc z epoki Gomułki nie miała żadnych wielkich rezerw finansowych, za które mogłaby sfinansować rozwój gospodarki i dlatego Gierek zdecydował się na kredyty ( skromne zresztą w stosunku do dzisiejszych długów) w całości przeznaczonych na inwestycje. Nie zostały one "przejedzone" , bo powstałe wówczas fabryki do dziś są wyprzedawane w formie prywatyzacji, a Państwo z tego tytułu osiągnęło już bodaj na początku nowego tysiąclecia całkowity zwrot tych nakładów.
Te inwestycje stworzyły miejsca pracy i względny dobrobyt o którym była mowa.
Powodem trudności w spłacie długów był tzw.pierwszy kryzys naftowy w połowie lat 70tych, który zahamował sprzedaż polskich towarów na rynkach zachodnich, a w ślad za tym ujawnił się brak dewiz na spłatę długów. Jedyne co się tam nadal dobrze sprzedawało to były surowce, głównie węgiel.
Brakowało już dolarów na ropę naftową i zaczął się okres kartek na benzynę. ZSRR nie mógł ( może nie chciał?) nam pomóc gnębiony wyścigiem zbrojeń i wszystko razem prowadziło nas po równi pochylej do upadku.
W tym nadzwyczaj trudnym położeniu klasa robotnicza zażądała podwyżek (za I Solidarności) i już było wiadome, że uwikłane socjalistyczną retorykę Państwo padnie, bo Gierek wykluczał użycie siły przeciwko klasie robotniczej.
Upadek gospodarczy Polski był wpisany w "zimną wojnę" i
splot tych niekorzystnych dla nas okoliczności nie był żadnym przypadkiem, ale to już ina sprawa.

autor: tarak, data nadania: 2011-05-18 10:30:24, suma postów tego autora: 3283

tarak

Obecna produkcja żywności mogłaby zaspokoić potrzeby nawet kilkunastu miliardów ludzi. Sam sobie odpowiedz na pytanie, dlaczego nie zaspokaja.

autor: Pikos, data nadania: 2011-05-18 10:37:01, suma postów tego autora: 876

@tarak

Ten (faktycznie, a nie "rzekomo") marksistowski "bełkot" jak najbardziej znajduje zastosowanie do rzeczywistości kapitalizmu państwowego panującego m.in. w PRLu i tylko ktoś będący mocno na bakier ze współczesnym marksizmem (polecam np. serię esejów "What was the USSR?" z Aufheben: http://libcom.org/library/what-was-ussr-aufheben) może twierdzić inaczej. Choć znajduje oczywiście z pewnymi modyfikacjami, których w tym momencie nie mam czasu opisywać (odsyłam do linkowanych esejów z Aufheben).

Te modyfikacje jednakże nijak nie rzutują na fundamentalną kwestię: wzrost inflacji i sposoby radzenia sobie z nim zawsze stanowią funkcję walki klasowej, na wynik której wpływ mają tak "robole", JAK I KAPITALIŚCI ("państwowi" i/lub "prywatni"). Stąd jak słusznie zauważył @sputnik, obarczanie odpowiedzialnością za Balcerowicza jedynie robotników zrzeszonych w I Solidarności "jest sporym nadużyciem". I to właśnie z grubsza chciałem zakomunikować cytatem z Anarchistycznego FAQ. Kij walki klasowej ma zawsze dwa końce i nie zmieni tego swoimi zaklęciami żaden eseldziarz.

"Gdyby potrafił Pan liczyć, to wiedziałby Pan, że pozbawienie (skromnych zresztą) przywilejów nielicznej nomenklatury w żaden sposób nie wpłynęłoby na powszechne spożycie, bo to kropla w morzu - więc taka argumentacja jest nic nie warta."

Gdybyś potrafił czytać ze zrozumieniem to zauważyłbyś, że pisałem przede wszystkim o drenowaniu naszej gospodarki na potrzeby Wielkiego Brata ze Wschodu, a dopiero w dalszej kolejności o konfiturach dla nomenklatury (przy okazji to chętnie zobaczę dane poświadczające tezę o "kropli w morzu"). Elementarna uczciwość nakazuje odnieść się do mojej argumentacji we właściwym dla niej porządku, ale widocznie to też za dużo dla postpezetpeerowsko-eseldowskiej "lewycy".

autor: Shoo, data nadania: 2011-05-18 12:52:20, suma postów tego autora: 266

Panie Pikos

W sprawie zaopatrzenia w żywność - ja mam inne dane, z których wynika, że owszem w warunkach przemysłowych da się wyprodukować więcej żywności, ale w technologiach oszczędzających wodę ( w obiegu zamkniętym) i energetycznie
samowystarczalnych ( no, prawie).
Są to wszystko technologie dalekiej przyszłości, oparte o tzw.fabryki żywności, czyli wielopiętrowe hale produkcyjne
zlokalizowane w obrębie lub na peryferiach miast.
Na razie takiej możliwości nie ma i żywność będzie coraz droższa.

autor: tarak, data nadania: 2011-05-18 16:47:20, suma postów tego autora: 3283

Panie Shoo

"...pisałem przede wszystkim o drenowaniu naszej gospodarki na potrzeby Wielkiego Brata ze Wschodu...

Z tym się zgadzam ale to nie jest problem wyboru.
Tak jak i dzisiaj.

autor: tarak, data nadania: 2011-05-18 22:01:06, suma postów tego autora: 3283

West,

co Cię obchodzi, co ja piszę? Odczep się ode mnie i będziesz miał spokój. Nie jesteś właścicielem lewica.pl, nie jesteś także dla mnie żadnym autorytetem, ani nikim, czyje zdanie liczyło by się jakoś specjalnie. Ja piszę, jak uważam, i będę nadal to robić. A Tobie nic do tego. Być może masz za małe te, no, iku, i dlatego nie rozumiesz, o co chodzi. Bo zobacz, to jest proste: ja przy pomocy znaków układam słowa i to tyko tyle. Natomiast Ty, umiejąc odcyfrowywać te znaki, które ja układam w słowa, nadajesz im wartość i znaczenie, ale tylko takie znaczenie, na jakie Cię stać. I z tym, co ja piszę, nie ma to nic wspólnego. Naprawdę. Obojętnie, jakie treści bym przekazywała, odczytać możesz tylko to, co możesz odczytać. Nie radzisz sobie z tym i dlatego chcesz mi nałożyć kaganiec, lecz daremne Twoje wysiłki. Poza tym i tak nic byś z tego nie miał. Bo jak i tak wiem, co wiem, a Ty być może nie dowiesz się tego, co się dowiadujesz - o sobie samym!, tylko o sobie! - czytając moje posty. Może teraz uda Ci się to wreszcie zrozumieć: to, co ja piszę nie ma nic wspólnego z tym, co Ty sobie przy tym myślisz. Sposób, w jaki Ty odczytujesz cudze treści nie świadczy o tych treściach nic, ale świadczy tylko i wyłącznie o Tobie. No, rozumiesz? Jeżeli napiszę np. słowo: "kwiaty" - a mogę napisać: "gówno" i będzie tak samo działać - to każdy ma inne skojarzenia w związku z odczytanym słowem i może je dowolnie asocjować, i to bez żadnych ograniczeń. Emocje, jakim się po odczytaniu ktoś poddaje, nie mają nic wspólnego z piszącym, lecz jedynie i wyłącznie z czytającym. Przyjrzyj się temu i zobaczysz, że to prawda. Może łatwiej przyjdzie Ci to zaakceptować gdy napiszę, że nie ja to wymyśliłam. Reasumując: to nie ze mną masz jakikolwiek problem, lecz sam ze sobą. Chcesz wymusić - lecz nie masz na to żadnych szans - na mnie jakąś decyzję, tymczasem to Ty sam tą decyzję musisz podjąć, decyzję dotyczącą Ciebie samego, i nikogo poza tym.

autor: nana, data nadania: 2011-05-19 14:50:23, suma postów tego autora: 4653

Szanowny Panie Tarak, pozwolę sobie się z Panem nie zgodzić

za PRLu w każdym gospodarstwie była co najmniej jedna krowa, w tych większych więcej niż dwie, co wiem na podstawie sąsiadów z naszej wsi, gdzie trzy krowy mieli ci biedniejsi.
Wszyscy siali zboża i sadzili kartofle. Wszyscy mieli ogródki przydomowe z warzywami i kwiatami. Wszyscy mieli kury, niektórzy także kaczki, gęsi i perliczki. Jeżeli za PRLu było - tak czytałam - ponad 1 milion 300 tysięcy gospodarstw rolnych, to biorąc średnią dwie krowy na gospodarstwo był tych krów 2mln300tys. U tych prywatnych. Do tego PGRy, z produkcją mleczną, gdzie pogłowie krów liczone było w setkach, a nawet w tysiącach. Niestety, nie są dostępne roczniki statystyczne z tamtych lat - DLACZEGO? - i można zdobyć tylko dane wyrywkowe.
Obecnie w co najmniej połowie gospodarstw rolnych nie ma już ani jednej krowy. U nas na jakieś osiemdziesiąt rodzin krowę mają najwyżej cztery osoby. Więc rolnicy indywidualni krów nie mają, PGRy upadły, miliony hektarów ziemi leżą odłogiem. Nieużywane pastwiska zamieniły się w nieużytki porośnięte byle czym. A SKLEPY PEŁNE! Jeśli za PRLu wciąż było rzekomo brak żywności, a każdy rolnik trzymał świnie (miot jeden poniżej 10szt był nieudany, dziś zdarza się, że maciora ma kilka prosiąt, bo sperma knurów jest do tego stopnia rozrzedzona, że plemniki nie mają miedzy sobą konkurencji i zapładnia byle niedołęga, a nie jak wówczas, tylko ten najsprawniejszy, czyli najlepszy), krowy, kury, były PGRy wyspecjalizowane w produkcji mleka, mięsa i warzyw - to skąd bierze sie teraz jedzenie, jeżeli miliony hektarów ziemi ornej leżą odłogiem, chłopi nie mają krów, świń, niektórzy tylko kury, bardzo niewielu kaczki, a na polu uprawiają dopłaty z unii - w postaci orzecha włoskiego (nie nadającego sie do naszego klimatu), który tej zimy wymarzł bardzo obficie, plantacji jabłek - które powalają właśnie gąsienice przeróżne ( a ptaków nie ma, które by je zjadały, bo monokultury nie umożliwiają ptakom wicia w nich gniazd), więc skąd to jedzenie w sklepach? Na moje oko co najmniej jedna trzecia ziemi ornej leży odłogiem albo jest zamieniona na uprawę dopłat. Jak więc było konieczne, by wprowadzać obozy koncentracyjne dla kur, świń i krów, gdy ziemia leży odłogiem, niewykorzystana? Robactwo, które toczy ludzkość jedno ma imię: materializm bez umiaru. Do tego lenistwo i chciwość wspierana z urzędu. Jest to moje stanowisko, co nie oznacza, że Pan nie ma racji ze swego punktu widzenia.
Miło, że znalazł Pan czas na aktywność na lewica.pl. Pozdrawiam serdecznie.

autor: nana, data nadania: 2011-05-19 15:13:18, suma postów tego autora: 4653

Nano, jesteś nie tylko modelową grafomanką, ale i wszechstronną ignorantką

którą w dodatku zawodzi pamięć. Niestety, czasem trzeba pokazać palcem na wybrane głupstwa w Twoich postach, żeby młodzi ludzie, którzy nie znają PRL z autopsji, nie potraktowali czasem twojej pisaniny jako źródła wiedzy.

autor: west, data nadania: 2011-05-19 21:15:16, suma postów tego autora: 6717

Już wiemy dlaczego nana pisze głupstwa o Polsce Ludowej

ROCZNIKÓW STATYSTYCZNYCH NIE MA. A udać się do biblioteki czy do antykwariatu to dla szanownej pani to już nie honor. Nic dziwnego że nana - tutejszy Nikifor dziejów najnowszych co rusz zadziwia nas swoją wizją historii.

autor: west, data nadania: 2011-05-19 21:20:19, suma postów tego autora: 6717

Pani Nano

Trochę ma Pani racji, ale proszę nie zapominać, że za PRLu obowiązywały dostawy obowiązkowe ( zniesione dopiero za Gierka) i gdyby nie one, to produkcja żywności na polskich (bardzo) lekkich glebach mogłaby się załamać).
W czasach Gierka postawiono na dofinansowanie wsi,wprowadzono do powszechnego użytku bardzo silnie dotowane z budżetu nawozy sztuczne i chemiczne środki ochrony roślin, które opłacalność produkcji rolnej radykalnie poprawiły.Pracę w rolnictwie w znacznym stopniu zmechanizowano ( kredyty dla rolników na bardzo dogodnych warunkach), co spowodowało odpływ wolnych rąk do pracy do miast, gdzie dzięki zaciągniętym za granicą kredytom pobudowano tysiące fabryk.
Ale w skali świata bilans nie był już taki dobry, ludzie którzy dotychczas mięso widzieli raz na tydzień, zapragnęli jeść schabowego codziennie, a ponieważ więcej zarabiali, to trzeba było im to mięso zapewnić. W ramach tradycyjnej gospodarki, o której Pani pisze , dawno uzyskano maksimum wydajności i trzeba było sięgnąć do "przemysłowych" metod.
Sama Pani pisze, że dziś rolnikowi nie opłaca się produkcja wieprzowiny - zgoda, nie opłaca się, bo po zmianach w Polsce, Państwo wycofało się z jakichkolwiek dopłat do rolnictwa ( z wyjątkiem KRUSu, ale i on jest zagrożony).
Żeby mogło wrócić to co było, ludzie musieliby zrezygnować ze sposobu żywienia i mięso prawie wyeliminować z jadłospisu.
Więc w skali świata-nadmierny przyrost ludności a lokalnie gwałtowny wzrost konsumpcji ( choć w stosunku do PRLu spożycie mięsa na obywatela znacznie spadło).
Gdyby Państwo powróciło do dotowania wsi, tak jak za Gierka,to w Polsce można by przywrócić tradycyjną hodowlę, ale wówczas trzeba by wprowadzić cła wywozowe dla produktów rolnych z Polski, by zrekompensować koszty produkcji poniesione z budżetu,co w czasach naszego uczestnictwa w Unii Europejskiej jest nieprawdopodobne,
albo w skali europejskiej całkowicie zmienić priorytety gospodarcze, stawiając gospodarkę rolną w centrum uwagi
z upośledzeniem rozwoju przemysłowego. Obu tych celów osiągnąć się nie da, przy czym koszt żywności pochłaniałby całość dochodów pracowniczych, a i tak większości nie byłoby stać na codzienne mięso w jadłospisie.
Trzeba po prostu przyjąć do wiadomości, że Ziemia nie jest z gumy i jest wyraźna granica jej wykorzystania.
Pozdrawiam Panią.

autor: tarak, data nadania: 2011-05-20 10:01:14, suma postów tego autora: 3283

West, chorujesz na nienawiść, a w tym nikt Ci nie może pomóc.

teraz - jak niekiedy inni tu na Forum - istniejesz dzięki temu, że się do mnie przyssałeś. Nic nie masz od siebie do powiedzenia, a chciałbyś coś mieć. Cóż, współczuję.

autor: nana, data nadania: 2011-05-20 14:41:12, suma postów tego autora: 4653

Dodaj komentarz