że praca, chleb i dach nad głową są dla każdego człowieka ważniejsze od karki wyborczej, że ma ona znaczenie tak długo, dopóki na tych podstawowych kwestiach się koncentruje a więc na sprawiedliwym podziale tego, co wspólnie jest wytwarzane a nie o tym, kto o jakim zapachu bąka mu pod nosem mu puścił, czy się w istocie nasi spece od kartek za grube miliony zajmują. A kiedy my za przykładem Hiszpanów, Egipcjan, Tunezyjczyków itd,itd naszym pięknoduchom na ulicach to powiemy?
@4 miliony 900 tys. Hiszpanów pozostawało bez pracy.
Powinno mieć miejsce poniższe referendum:
1. Chcesz co cztery lata wrzucać kartkę wyborczą do urny ale za to ciągle być zagrożonym bezrobociem.
2. Nie chcesz co cztery lata wrzucać kartkę wyborczą do urny, ale za to bezrobocie będzie znał tylko z amerykańskich filmów.
ta straszna polska bierność !!
to tak naprawdę wielki przekręt, przynoszący zyski zawodowym politykierom
"Powinno mieć miejsce poniższe referendum:"
Powinno być chyba:
A. służenia u kapitalisty
B. służenia u czerwonego biurokraty.
Zapomniałeś o trzeciej możliwości, więc dopiszę:
C. samoobsługi w ramach wolnościowego kolektywu anarcho-socjalistycznego
Zdecydowanie wybieramy rządy czerwonych biurokratów, najlepiej żeby były jak najczerwieńsze, i można zapomnieć o bezrobociu, tego przekleństwa nas, młodych ludzi.
MŁODZI HISZPANIE
"C. samoobsługi w ramach wolnościowego kolektywu anarcho-socjalistycznego"
Jak już to zbiorowego samo-zarządzania gospodarką, bez potrzeby kapitalistycznych i biurokratycznych pasożytów.
piszemy i mówimy odnieść zwycięstwo i ponieść porażkę, nie odwrotnie. Polska trudna język!
@Jak już to zbiorowego samo-zarządzania gospodarką, bez potrzeby kapitalistycznych i biurokratycznych pasożytów.
Czyli co. 8 godzin pracujemy wszyscy, a po robocie zapomnijcie o fajrancie, wszyscy zbiorowo samo-zarządzamy gospodarką? Niezły kierat szykują nam anarcho-wolnościo-antyautorytarno-syndykaliści.
A którym sektorem zarządzać będziesz ty?
No i najważniejsze - co jeśli ktoś zarządzać chciał nie będzie?
Proszę, niech ktoś napisze mi ile powinien kosztować np. naleśnik?
Jakim wzorem się posłużycie?
Tego nikt nie wymyśli, ale na gospodarkę się porywać będziemy....
"Czyli co. 8 godzin pracujemy wszyscy, a po robocie zapomnijcie o fajrancie, wszyscy zbiorowo samo-zarządzamy gospodarką?"
Teraz gospodarką zarządza pewna mniejszość społeczeństwa, rozumiem że oddanie władzy nad nią, w ręce najbardziej zainteresowanych (czyli nas wszystkich) jest czymś złym ???
"Niezły kierat szykują nam anarcho-wolnościo-antyautorytarno-syndykaliści."
Kierat ??? Chyba wizję najbliższą idei samego socjalizmu (który oznacza coś więcej niż upaństwowienie wszystkiego co się rusza). To tak na marginesie, bo dyskusja nie dotyczy anarchizmu.
"A którym sektorem zarządzać będziesz ty?"
Ależ ja nie chcę niczym zarządzać.
"No i najważniejsze - co jeśli ktoś zarządzać chciał nie będzie?"
Jak ktoś lubi być ciągle pod czyimś butem, to droga wolna. Ale wydaje mi się że niewielu, tak naprawdę preferuje taką opcję.
Srutu tutu - porzuć na chwile demagogię i wyjaśnij mi jedną rzecz, jak wy to widzicie (ja jestem nieuczony stalinista masochista, co lubi pod butem siedzieć, więc nie doczytałem). Otóż, mówicie o samozarządzaniu gospodarką - ok. Ale co zaproponujecie w sytuacji, kiedy połowa społeczeństwa zrządzanie będzie miała w nosie i nie będzie chciała w nim brać udziału?
Jak można pracować i jeszcze zarządzać jednocześnie. Antyautorytarni wolnościowcy musieliby wprowadzić 16 godzinny wyzysk. Na szczęście to zabawni i niegroźni utopiści.
"ja jestem nieuczony stalinista masochista"
To widać. Ale zawsze można nadrobić braki w wiedzy. Polecam zacząć od: http://anarchism.pageabode.com/afaq/secIcon.html
"Otóż, mówicie o samozarządzaniu gospodarką - ok. Ale co zaproponujecie w sytuacji, kiedy połowa społeczeństwa zrządzanie będzie miała w nosie i nie będzie chciała w nim brać udziału?"
No a co mamy zaproponować, skoro anarchizm zakłada dobrowolność stowarzyszania się, wliczając w to przynależność do kolektywów producenckich? Rozumiesz w ogóle podstawy ideowe anarchizmu o których tak krytycznie się wypowiadasz, bo coś mi się zdaje że nie bardzo? Czyli jak wyżej, radzę najpierw uzupełnić braki w wiedzy, a dopiero potem zabierać się za komentowanie. Na razie żal dupę ściska, jak się czyta twoje i reszty etatowych stalinowskich spamerów z lewica.pl wypowiedzi nt. anarchizmu.
"Jak można pracować i jeszcze zarządzać jednocześnie"
Stalinowski ignorancie, słyszałeś kiedyś o wyborach delegatów na zasadzie "wiązania" ich mandatem? Najwyraźniej nie słyszałeś. Tłumaczę więc: tacy delegaci mogliby np. zajmować się codziennym administrowaniem pracy w danym zakładzie lub koordynować współpracę między różnymi zakładami, żeby tymi kwestiami nie zawracać gitary innym pracownikom ze szkodą dla produkcji. Sami pracownicy mogliby ich w każdej chwili odwołać poprzez głosowanie, jeśli uznaliby że działają na ich niekorzyść - co przy okazji zapobiegałoby koncentracji władzy w rękach wybrańców i kształtowaniu się nowej "robotniczej" oligarchii w miejsce starej kapitalistycznej, zwłaszcza jeśli szło by to w parze innymi "decentralizującymi" mechanizmami (rotacja stanowisk, przechodzenie na technologie "małej skali" itp).
"Antyautorytarni wolnościowcy musieliby wprowadzić 16 godzinny wyzysk"
Bredzisz. Pomijając wyżej poruszone kwestie zarządzania, już teraz stosuje się technologie, które przy pełnym wykorzystaniu mocy produkcyjnych i zwiększeniu zatrudnienia umożliwiłyby redukcję indywidualnego czasu pracy już nawet nie do 8, a do 5-4 godzin dziennie. Niestety ta racjonalizacja wykorzystania siły roboczej obecnie nie jest możliwa z tego względu, że pozbawieni własności środków produkcji i możliwości bezpośredniego zarządzania nimi robotnicy produkują przede wszystkim dla zysku kapitalisty, a dopiero w dalszej kolejności dla zaspokojenia potrzeb własnych i reszty społeczeństwa - przeszkoda, którą samorząd pracowniczy i uspołecznienie środków produkcji jest w stanie zlikwidować.
"Na szczęście to zabawni i niegroźni utopiści"
Argentyńska fabryka ceramiki FaSinPat (ex-Zanon) jakoś świetnie sobie radzi, odkąd została przejęta przez pracowników i ustanowiono w niej wyżej opisany samorząd pracowniczy. Wbrew temu co sugerujesz nie tylko nie zwiększono, ale zmniejszono liczbę roboczogodzin, podniesiono wszystkim płace, zwiększono produktywność itp - odpowiednie dane można znaleźć np. w artykułach Marie Trigony, dostępnych tu i ówdzie w necie.
Podobnie sprawa wygląda w przypadku wielu innych "odzyskanych" fabryk w Argentynie. Co więcej istnieje masa literatury naukowej (mówię o publikacjach z recenzowanych fachowych czasopism o tematyce np. ekonomicznej) generalnie potwierdzającej wyższość demokratycznie zarządzanych kooperatyw nad "tradycyjnymi", zarządzanymi "z góry na dół" przedsiębiorstwami i to w warunkach kapitalistyczno-rynkowej konkurencji - także w kwestiach długości dnia roboczego, atmosfery w pracy itp. W chwili wolnej mogę zapodać spis odpowiednich tytułów...
wypadnie impreza środowiskowa ZSP i "prawdziwych anarchistów", pewnie znów będzie 200-300 osób.
Co ciekawe ZSP wykluczyło udział środowisk radykalnej lewicy które nie podzielają jej poglądów.Czyli impreza pod dyktando "prawdziwych anarchistów" i kolejny sukces.
@słyszałeś kiedyś o wyborach delegatów na zasadzie "wiązania" ich mandatem? Najwyraźniej nie słyszałeś. Tłumaczę więc: tacy delegaci mogliby np. zajmować się codziennym administrowaniem pracy w danym zakładzie lub koordynować współpracę między różnymi zakładami, żeby tymi kwestiami nie zawracać gitary innym pracownikom ze szkodą dla produkcji.
No proszę, anarcho-wolnościowo-antyautorytarni biurokraci już nie są biurokratami, mają taką ładną nazwę, nazywają się delegatami. W UE europejskiej tez mają ładne nazwy, są komisarze, ministrowie, posłowie, radni... gdzież tam biurokraci.
"No proszę, anarcho-wolnościowo-antyautorytarni biurokraci już nie są biurokratami, mają taką ładną nazwę, nazywają się delegatami. W UE europejskiej tez mają ładne nazwy, są komisarze, ministrowie, posłowie, radni... gdzież tam biurokraci"
Nie chodzi tu o nazewnictwo tylko o fakt, że żaden unijny komisarz, minister, poseł, radny itp (ale też poseł, senator, minister itp III RP - jeśli nie wierzysz to sobie postudiuj konstytucję) nie jest związany instrukcjami swoich wyborców, za przeciwstawienie się którym może z ich woli w trybie natychmiastowym utracić piastowane stanowisko. Ogranicza ich jedynie kadencja i stanowione przez nich samych prawo (przynajmniej w teorii, w praktyce wiadomo że zazwyczaj "k*rwa k*rwie łba nie urwie").