`Głównym mówcą był Polak, który działał w ruchach lokatorskich w berlińskiej dzielnicy Kreuzberg`
A ma jakieś nazwisko ten Polak?
... mobilizacja samodzielnie myślących.
Piotrze Garkotłuku Mniejszy.
Elementarna uczciwość nakazywała by przed napisaniem powyższej notatki opuścić elitarny klub Ósmy Dzień Tygodnia na ul. czerskiej ( dla nie wtajemniczonych wyjaśniam, że ul. czerska to nie tylko siedziba redakcji GW ale jedna z głównych ulic WILLOWEGO i do bólu ELITARNEGO Mokotowa )w którym odbywało się spotkanie anty gentrafikacyjne i udać się na główną ulice Naszego miasta ul. Marszałkowską i przespacerować się od byłego hotelu Forum do placu Konstytucji ( jest to ścisłe centrum Warszawy ) zaglądając do bram i podwórek kamienic położniczych od strony Wisły. A po zapoznaniu się z TOTALNYM SYFEM i TOTALNĄ ROZPADÓWĄ na nich, zadać pytanie : Kto zapłacić za remont tych kamienic i podwórek ?
Dla Getzza i innych którzy nigdy nie byli w Warszawie tłumacze :
Praktycznie całe śródmieście Warszawy po między alejami jerozolimskimi a placem Konstytucji oraz metrem Politechnika to prawdziwa Potiomkinowska Wioska tj. z wierzchu wszystko od remontowane a w środku syf.
Jakoś mi się nie chce wierzyć aby ta słynna burżuazja chciała mieszkać w apartamencie z widokiem na podwórko studnie i wdychać zapach z kontenera na śmieci zajmującego centralne miejsce każdego podwórka.
Oczywiście nie wszyscy burżuje będą mieli tyle szczęścia niektórzy będą mieć okna od ulicy i od samego świtu słuchać jak że miłego każdemu burżujowi stukotu tramwaju oraz do późnych godzin nocnych tysięcy przewalających się pod oknami ludzi.
Warszawiak w III Pokoleniu
Cud2
którzy nigdy nie byli w Szanghaju, Meksyku, Johannesburgu...
Zamknij się lepiej, bo wcale bym sie nie zdziwił jakby ten cuddwa był np. jakimś pedofilem od pięciu pokoleń.
Łodzianin od sześciu pokoleń.
... Ach za Tow. Stalina to się żyło.
Jak już zapewne wiecie, Ruch Lokatorski wziął przykład z Tow. Kuronia i zamiast wzorem berlińskim niszczyć fasady elitarnych klubów organizuje w nich swoje spotkania.
Ósmy Dzień Tygodnia to tytuł filmu ze Z. Cybulskim z 1958 roku :
http://www.filmweb.pl/film/%C3%93smy+dzie%C5%84+tygodnia-1958-8420
Film ten powinien być lektura obowiązkowa dla Ruchu Lokatorskiego lekturą obowiązkową bowiem pokazuje Warszawę nie zgentryfikowaną i problemy jej niezgentryfikowanych mieszańców np.: główna bohaterka, filmowa narzeczona Z. Cybulskiego mieszka w prawdziwej komunałce w jednym pokoju z Ojcem, obłożnie chora i zrzędzonącom Matkom oraz bratem alkoholikiem. Główny bohater grany przez Z. Cybulskiego architekt po studiach śpi na waleta w jednym pokoju zajmowanym przez pięciu jego podobnych szczęśliwców.
W filmie oprócz wątków anty gentryfikacyjno lokatorskich jest zarysowany silnie wątek genderowo - lewicowy a mianowicie : wszystkie kobiety to k... oprócz tych które wyjechały na polecenie Partii na delegacje do Stalinogrodu.
Głowna bohaterka z powodu niemożności znalezienia lokum na sex traci dziewictwo zamiast ze Zbychem C. z przypadkowo poznanym w kanjapie dziennikarzem, który w prawdzie nie jest zbyt młody ani zbyt urodziwy ale posiada 5 ( słownie pięcio pokojowe ) mieszkanie.
Ciekawe o czym mógł pisać dziennikarz w czasach stalinizmu że aż Partia obarczyła go takim brzemieniem jak 5 pokojowe mieszkanie ?
Zamiast wydawać 15 zł na pociąg do Warszawy co przy łódzkich zarobkach jest dla Ciebie małą fortuną przejdź się po podwórkach przy Piotrkowskiej. Syf i rozpadów ta sama a 15 zeta w kieszeni zostaje.
W Warszawie nie byłem
W Szanghaju nie byłem
W Meksyku nie byłem
W Johannesburgu nie byłem
W zasadzie nigdzie nie byłem ale na wszystkim się znam.
Dla czego zakładamy że Warszawiacy nie chcą w śródmieściu burżujów ? Bo są Oni Nam obcy klasowo ?
A co z emigrantami, cyganami, bezdomnymi, wykluczonymi etc.
Czy gdy by to oni zamieszkali w centrum zamiast burżuazji to centrum Warszawy stało by się ładniejsze i bezpieczeństwie.
Jakiś czas temu w tej kolumnie z hura optymizmem przyjęto informacje o tym że mieszkańcy jednego z trójmiejskich osiedli nie chcą mieć pod oknem ko kościoła.
Skąd pewność, że w/w mieszkańcy nie protestowali by z równą determinacją gdyby chciano im pod oknami wybudować noclegownie dla bezdomnych czy ośrodek dla nielegalnych emigrantów ?
W zeszłym roku burzono ostatnie hutongi w centrum pod budowę wieżowców mieszkalno-biurowych.
spotkaniu czytamy - "wzięło udział (prawie - przyp. ABCD) kilkadziesiąt osób".
To znaczy - ile dokładnie?
jest jakaś bolesnie złośliwa prawda we pytaniach ABCD pod tym artykułem. ruch na kilkanaście aktywnych osób, to ruch chorzów w meczu z górnikiem zabrze, a nie jakakolwiek siła społeczna.
ma ławkę rezerwowych, a na lewicy i tak bywa, że albo B dyskutuje z B, albo na odwrót.
W Szanghaju, Meksyku, Johannesburgu byłem, pobyt w Warszawie też by mnie nie zrujnował, ale jak mieszkają tam takie szmaty jak cud2 to nie chce mi się oglądać tego miasta. Tak samo jak nie chce już mi się pisać na jednym forum z czymś tak odrażającym jak cud2
Cudak ogłosił bojkot tego forum, więc z każdym postem dodatkowo jeszcze bardziej się ośmiesza. Typowy yntelygencik znający się na wszystkim, a w konkretnych sprawach wygłaszający takie głupoty, że aż szkoda słuchać/czytać.
To tak jakby mieszkańca Sosnowca nazwać Ślązakiem :)
Taki wniosek płynie z powrotu Cudaka. Znaczy reakcja się panoszy.
"To tak jakby mieszkańca Sosnowca nazwać Ślązakiem :)"
:)
Spiąłem się wczoraj zupełnie niepotrzebnie przez tego pajac....
że stare zniszczone, zaniedbane osiedla/dzielnice zastępuje się nowymi?
W Chicago w starym "polskim" Jackowie mieszkali niegdyś sami Polacy. Była to dzielnica stosunkowo biedna jednak świetnie ulokowana. W miarę jak dorabiali się, stawali się coraz bogatsi, wyprowadzali się na przedmieścia czy do innych "lepszych " dzielnic. Ich miejsce zajęli murzyni. Dziś obszar ten wykupują bogaci.
Więc jak rozumiem:
1. Jeśli do nieźle ulokowanej dzielnicy wprowadza się biedota na miejsce starych lokatorów to jest OK.
2. Jeśli do tej samej dzielnicy wprowadzają się kilka lat później ludzie świetnie sytuowani to "jest bardzo daleko od OK" (cytując klasyk).
3. A może ideałem jest status quo ?
Pytam o to nie z pozycji prawicy czy jakiejkolwiek innej zabarwionej ideologicznie. Ciekawi mnie ta kwestia, nigdy o tym nie myślałem w kategoriach politycznych/gospodarczych a rozumiałem ten proces (gentryfikacji)jako naturalny cykl urbanistyczny.
problemem jest to, że dotychczasowych mieszkańców wyrzuca się i to często dosyć brutalnie. Nowa infrastruktura nie służy wszystkim, ale przede wszystkim garstce bogatych. Mamy nowe kluby, restauracje, ale ceny w nich są takie, że przeciętnych ludzi najzwyczajniej na to nie stać. Fasady są odnowione, ale wokół głównych ulic, a w budynkach z odnowionymi fasadami sypią się sufity, tego jednak nie widać, więc nie mieści się w programach rewitalizacji. Polecam abyś obejrzał sobie pokazywany na KDLA film (jest dołączony do najnowszego Przeglądu A).
Tymas, w gentryfikacji nie chodzi o wymianę substancji mieszkaniowej, tylko "uszlachetnienie" mieszkańców.
jest to także kwestia dostepu do dóbr materialnych i niematerialnych
miasto, które dzieli się na cetrum zapełnione najlepiej zarabiającymi i dzielnice mu towarzyszące z robotnikami dojeżdżającymi do pracy w centrum, albo przez centrum faktycznie ogranicza się do centrum tylko, jego peryferia stają się niedofinansowanym śmietnikiem
jest to wstęp do wprowadzenia podziałów kastowych, ludzie lepiej i gorzej sytuowani nie mogą nawiązać ze sobą kontaktu, ani wykształcić relacji poza relacjami wynikającymi ze stosunku pracy co utrudnia, jeśli nie uniemożliwia elitaryzm, za to jest świetną pożywka dla spontanicznego egalitaryzmu
jeśli nie uniemożliwia elitaryzm, za to jest świetną pożywka dla spontanicznego egalitaryzmu
na odwrót, pośpiech, sorki :)
"Rozmawiano również na temat samej gentryfikacji i jej postępów zwłaszcza na warszawskiej Pradze Pn."
Czy to źle, że mozna będzie bez obawy o utratę życia pospacerować wieczorem na ulicy Ząbkowskiej?
poprzednio też można było. Ogromnie niebezpieczna Praga Pn to mit stworzony na użytek uzasadnienia właśnie gentryfikacji.
Setki ruder z setkami melin to też mit Pragi? Okolice Ząbkowskiej to mit? Dajcie spokój.
Co z tym anonimowym mówcą, niby Polakiem z Niemiec? Mówił anonimowo? Wypada podać czyjeś nazwisko, skoro występował publicznie.
Maliny i rudery - racja były i są. Mitem natomiast jest to, że w każdej bramie siedzą tylko czyhający na przechodniów bandyci, a na każdej ulicy leżą pijani w sztok okoliczni mieszkańcy. Praga Pn. była i jest biedna oraz zaniedbana, ale nie jest jakoś o wiele bardziej niebezpieczna od reszty miasta i potrafiłbym wskazać bardziej niebezpieczne blokowiska na Ursynowie czy Targówku.
Co do nazwiska. Nie każdy, zwłaszcza jeśli uczestniczy w bardziej radykalnych akcjach bezpośrednich, chce aby podawano jego nazwisko. Ostatnie akcje ABW i policji pokazują, że nie jest to jakieś widzimisię. Ten portal czytaj również ludzie służbowo zainteresowani ruchami protestu :)
Dobra, dobra, ja pamiętam okolice Ząbkowskiej z czasów PRL. To był horror, terror i science fiction. Może nie w każdej bramie była melina ale w co drugie na pewno.
Teraz coś się nareszcie zmienia na lepsze.
dyskusja na Czerskiej należy do radykalnych akcji bezpośrednich?
Jaki to ma sens: przemawiać publicznie, a potem konspirować nazwisko?!
represjonuje przeciwników Bul-Komorowskiego i jego reżimu.
Uczestników harcerskich akcji charytatywnej "niewidzialnej ręki" funkcjonariusze ABW mogą co najwyżej odprowadzić do domu po "akcji bezpośredniej".
1. a co twoi ulubieni antysystemowcy JarKacz i eLKacz zrobili w kwestii mieszkaniowej?
2. jak tam twój masowy i strasznie represjonowany ruch przeciwników Tuskaraka pod nieistniejącym krzyżem?
na pewno zrobili więcej niż niszowe grupki, potrafiące tylko krzyczeć: Mieszkanie prawem, nie towarem!
Pisałem tu 100 razy o programie PiS, gdzie prawa obywatelskie są trwale powiązane z jakością życia (w tym mieszkaniem).
Ale zwolennicy opozycji słusznie - jak sądzę - uznają, że pojedyncze kwestie ekonomiczne da się rozwiązać tylko w ramach całościowej zmiany stosunków politycznych i prawnych w Polsce.
Kiedyś wzajemne powiązanie polityki i ekonomii w ramach totalności społecznej - to był dla lewicy elementarz.
A teraz!?
jeśli idzie o demonstracje opozycji, to nie da się narzekać.
Ostatnio zaczęły się wykłady i dyskusje, gdzie nie trzeba koloryzować frekwencji i których uczestnicy występują z twarzą i nazwiskiem.
Rozumiem, tyvodarze, iż przemyślałeś kpinę z represji wobec działań opozycji. Jedna śmierć czlowieka pobitego pod krzyżem, wiele napaści bojówkarskich i policyjnych, aresztowania demonstrantów, breżniewowskie próby zamykania ich uczestników do "psychuszek" - to zapewne niewiele:)))
"Pisałem tu 100 razy o programie PiS, gdzie prawa obywatelskie są trwale powiązane z jakością życia (w tym mieszkaniem)."
No dobra, ABeCeDo kochany, to gdzie przynajmniej 1/6 z obiecanych 3 milionów mieszkań? I nie, mieszkania debiloperskie niedotowane przez państwo się nie liczą.
W takiejtam Szwecji jakoś się kiedyś udało zrealizować Miljonprogrammet, kiedy to wybudowano 1 006 000 nowych mieszkań... Oczywiście ponieważ Szwecja ma 4 razy wyższe PKB niż Polska, a program trwał 5 razy dłużej niż rządy PiS-u, to dajmy na to, że w czasie swoich rządów PiS powinien wybudować 50 000 mieszkań... Gdzie one są?
Hucpa na Krakowskim Przedmieściu odwraca uwagę od realnych problemów. To prawda, że ekonomia musi się wiązać z polityką, ale to co dzieje się pod Pałacem nie ma wspólnego ani z jednym ani z drugim. To jest niestety zwyczajna szopka. Gdyby wysuwano tam jakiekolwiek sensowne argumenty polityczne, to może i warto by bronić tych "obrońców", ale niestety tam realizują się ludzie, którzy nie mają absolutnie żadnych spójnych poglądów politycznych. Zamiast poglądów mają natomiast wizje, momentami przerażające. Przerażająco absurdalne.
opozycyjny ABCD to dziś w porywach kilkanaście osób spacerujących z namiotem po Krakowskim Przedmieściu w celu odwołania rządu. Najbardziej ortodoksyjni anarchiści w czasach najbardziej zniżkowej formy FA (jeszcze przed zaangażowaniem w ruch lokatorski czy związkowy) mieli bardziej konkretne postulaty. Ta "opozycja" spotkała się na demo, pokrzyczała na PO, po czym rozeszła się do domów.
ABCD stosuje te typowo politykierską zagrywkę. PiS nie ma programu dla lokatorów - wystarczy powiedzieć, że zostanie to rozwiązane w ramach całościowych przemian (zapewne zapewnionych przez kolejną antyliberalną Gilowską :) ). Spotkania ruchu na których nie trzeba nabijać frekwencji? Wybacz, ale jak na ogólnopolski, reklamowany w mediach ruch, to po 30-40 osób na spotkaniach ruchu 1 kwietnia wygląda żałośnie.
zero konkretów, tylko oceny przepisane z Gazety Wyborczej.
Ludzie spod namiotu Solidarnych 2010 mowią, że wszystkie istotne problemy można rozwiązać pod warunkiem dymisji obecnego układu władzy, ignorującego zaróqwno interes społeczny, jak rację stanu. Twierdzą, iż Polska potrzebuje realnej demokracji, otwartej debaty i transparencji rządzenia. Od żadnego obłudnego SLD-owca czy niszowego leninowca nie muszą się dowiadywać, że Balcerowiczowska terapia szokowa była szkodliwa.
W Polsce zaczęło się powstanie przeciw reżimowi neoliberalnemu (ktory, wiedząc że własnymi siłami nie da rady się utrzymać, wspiera się o jeszcze bardziej prawicową dyktaturę w Rosji. Czy to źle, że przywodca tego powstania jest realnie istniejący polityk, a nie duch Ho Chi Minha?
Solidarni 2010 mają najmniej kilkanaście osób, demonstrując codziennie od 9 rano do 22.
Tyle samo twoj ruch anarchistyczny przyprowadza raz w roku - 11 listopada na blokadę Blumsztajna (do czego - jako do największego święta w swoim politycznym życiu - się przygotowuje już od wiosny).
Na wykładach i spotkaniach dyskusyjnych bywa już rzeczywiście (a nie - jak w twoich "ruchach" - prawie czy około) kilkadziesiąt osob. Czasem - grubo ponad 100.
Są też codzienne spotkania typu bardziej tradycyjnego ("pod krzyżem"), gdzie też regularnie bywa od kilkudziesięciu do kilkuset osób.
10 każdego miesiąca jest kilka tysięcy osob.
10 kwietnia tego roku w szczytowych momentach demonstracji było ok. 20 tys. Licząc wszystkich, ktorzy od 8.41 do godzin nocnych uczestniczyli w jakimś fragmencie obchodów rocznicowych, dojdzie się do 100 tys.
Przy czym ja nie wieszczę, że jest to bardzo wiele i że jutro będzie zwycieska rewolucja. W opozycji antysystemowej doskonale się wie, iż większość społeczeństwa jeszcze się nie obudziła. Jednak opozycja już obecnie jest w stanie organizować największe demonstracje od zmiany ustroju (a może nawet roku 1981).
Stworzyła też coś w rodzaju agory (nie mylić z Agorą), gdzie sporo ludzi każdego dnia przychodzi dyskutować o Polsce i świecie. Może to być dyskusja i o tematyce lokatorskiej. Z tym, że tę ostatnią należy traktować jako jeden z wielu problemów, a nie ersatz postulatów kompleksowych, w tym politycznych. Bo obawiam się, że sprawy lokatorskie - w ujęciu koncesjonowanej lewicy - mogą być czymś w rodzaju podwyżek, ktorymi wicepremier Tadeusz Pyka w sierpniu 1980 próbował odciągnąc robotników od postulatu wolnych związków zawodowych.
byli niedawno działacze ruchów lokatorskich (czym sami się pochwalili)? U ministra z PO:)))))))
Prosze wybaczyć, ale w peereli takie osiągnięcie polityczne mogło mieć każde koncesjonowane stowarZyszenie. Wystarczyło mu napisać do Trybuny Ludu, że ma problem dla ministra. I minister nawet nie czekał, tylko wsiadał do Wołgi i sam przyjeżdzał, żeby wysluchać obywateli.
Opozycja wie, że do ministra nie należy chodzić po prośbie, tylko - go zmienić. Oczywiście, nie tylko dlatego, że woli JarKacza niż Don Alda i Bul-Bula. Po prostu PO, partia będąca eksponentem oligarchicznych, antysocjalnych sił w kraju ( i nie tylko) nie zmieni, ot tak, swojej polityki na bardziej przyjazną ludziom.
Cieszę się jednak, że nawet anarchiści już rozumieją, że problemów społecznych nie da się załatwić klotnią z komornikiem czy włascicielem na schodach. Tą drogą dojdzie się tylko do awantur z kamienicznikiem-trollem na indymediach.
A skoro anarchiści rozumieją już tyle, to dalszy program działania jest prosto ustalić. Zobaczyć, co o tematyce mieszkaniowej jest w (ogólnie bardzo dobrym i dość szczegołowym) programie PiS na ostatnie wybory samorządowe. A następnie chodzić na dyżury i spotkania radnych i posłów PiS i próbować to zmienić na lepsze.
"Gdzie byli niedawno działacze ruchów lokatorskich (czym sami się pochwalili)? U ministra z PO:)))))))
Prosze wybaczyć, ale w peereli takie osiągnięcie polityczne mogło mieć każde koncesjonowane stowarZyszenie. Wystarczyło mu napisać do Trybuny Ludu, że ma problem dla ministra. I minister nawet nie czekał, tylko wsiadał do Wołgi i sam przyjeżdzał, żeby wysluchać obywateli."
Dobrze wiesz dyspozycyjno-sprzedajny trollu, czym się zakończyło to spotkanie z ministrem Styczniem - przedstawiciele ruchów lokatorskich przedstawili swoje postulaty, krytykę nowelizacji Ustawy o ochronie praw lokatorów i twardo odmówili jakichkolwiek ustępstw tudzież negocjowania w celu zmiękczenia stanowiska. Reakcją ministra była odmowa uznania strony lokatorskiej za równorzędnego partnera w pracach i konsultacjach nad nowelizacją tejże ustawy.
Muszą ci naprawdę sowicie płacić od komentarza, że lekką ręką wypisujesz w tym kontekście bzdury o "koncesjonowaniu" ruchów lokatorskich przez reżim.
"Opozycja wie, że do ministra nie należy chodzić po prośbie, tylko - go zmienić"
Toż to politologiczne odkrycie roku: jedne świnie chcą wygryźć inne ze stanowisk przy korycie, obiecując w tym celu przysłowiowe "gruszki na wierzbie" wyborcom. Nobel dla Zycha murowany!
za symboliczną złotówkę. I wielu z tego skorzystało zanim burżuazyjny TK z oburzeniem nie stwierdził, że mieszkanie jest towarem a nie prawem i trzeba za nie płacić taką cenę, jaką dyktuje rynek.
Jak pisał Hobbes: "umowy bez szpady - czcze tyrady".
W przekładzie na polskie realia: żeby negocjować z władzami, trzeba mieć za sobą siłę polityczną.
A, jak w sam raz, powtarzam tu niestrudzenie, że nisza subkulturowa takiej siły nie ma i mieć nie może.
Zyskuje ją natomiast opozycyjny ruch społeczny, którego ośrodkiem organizacyjnym nadal jest PiS (choć Solidarni 2010 na przykład są od PiS-u organizacyjnie niezależni).
Mając za sobą partię popieraną już w tej chwili (według - być może zaniżonych - sondaży oficjalnych) przez co trzeciego aktywnie politycznie obywatela można walczyć ze szkodliwymi projektami ustawowymi rządu i zgłaszać projekty własne. Kto zebrał setki tysięcy podpisow pod żadaniem referendum w sprawie prywatyzacji lasów państwowych? Poznański Rozbrat? Nie, polityk PiS, Jan Szyszko.
Demaskacja, że w polityce "te same świnie wymieniają się przy korycie", nie jest antysystemowa, tylko (niezależnie od intencji jej tfurcy) - prorządowa.
w czasie gdy dysponował największą siłą polityczną, będąc u steru władzy państwowej? Odpowiedź brzmi: nic. Za to ochoczo zmniejszał opodatkowanie najbogatszym, zwiększając długookresowo deficyt środków budżetowych. Na który to deficyt władze powołują się prawie za każdym razem, gdy uzasadniają np. podnoszenie czynszów w mieszkaniach komunalnych.
Shoo zobaczysz co zrobi gdy wygra wybory, to już niedługo, jesienią.
dla najbogatszych obniżył przede wszystkim Miller (liniowy podatek CIT).
A JarKacz - obok może Olszówy - był jedynym premierem RP, który nie pytał, jak ciąć wydatki budzętowe, tylko - jak sensownie inwestować.
JarKacz po prostu za krótko był premierem żeby zrobić "coś" dla lokatorów, większość jego sił pochłaniała wtedy walka z układem, tym samym który teraz szykuje lokatorom kontenerowe getta.
Wyobraźmy sobie, że jakiś "menedżer" zarabia 100 tys. miesięcznie. Ile podarował mu Kaczyński? 8 000 zł. Z drugiej strony mamy sprzątaczkę zarabiającą 1000 zł. Ile podarował jej Kaczyński? 10 zł. Oto i prawdziwy prawicowy lewicowiec.
ABCD, być może masz gdzieś pod ręką kalkulator (może chociaż wirtualny). Może warto się z nim zaznajomić, żeby się nie kompromitować.
ile darowywali sobie ludzie z gabinetu Millera za manipulowanie ustawami pod kątem oczekiwań najbogatszych?
Kilkanaście milionów dolarów.
że JarKacz jako premier w ogole nie popełniał błędów.
Ale łatwo go krytykować, siedząc w politycznym ogrodku jordanowskim.
Niektórzy jojczą na zło kapitalizmu, a równocześnie myślą, że to łatwo: wziąć władzę i szast prast, rozdać wszystkim mieszkania.
jeśli JarKacza krytykują rzecznicy kliki SLD-owskiej, która narzekała, że przy Okrągłym Stole po stronie opozycji było "dużo socjalistów" (Wilczek dixit), chciała ostrzejszej wersji przywrocenia kapitalizmu niż Balcerowiczowska i pod rządami Millera cięła nawet skromniutkie stypenia dla dzieci z terenów postpegeerowskich, to nerwy wysiądają.
ale obniżenia podatków dla bardziej zaradnych akurat nie można do nich zaliczyć. Stachanowiec wam to, goszyści, nieraz wyjaśniał na tym forum.