Prawdziwie demokratyczny protest song możecie odsłuchać tutaj: http://vimeo.com/25342620
30 osób? Blisko, około, mniej więcej czy prawie?
Ile osób gromadzą wykłady latającego uniwersytetu w namiocie Solidarnych 2010?
Jakieś 30 osób dyskutujących w kółku, a do tego sporo osób zatrzymujących się żeby posłuchać, dopisać coś na tablicy, czy po prostu zapytać o co chodzi.
sam pomysł bardzo dobry. Po prostu ktoś go zerżnął z... moich myśli ;-). W Warszawie jest potrzebny jakiś Hyde Park jako stałe miejsce spotkań i dyskusji. Mógłby się ktoś pokusić na zaszczepienie takiej nowej świeckiej tradycji. LA? Ikon? Razem?
Prawdziwa Demokracja Teraz to nie jednorazowe wydarzenie, są plany dalszych działań i pewnie będą jeszcze takie dyskusje - zgodnie z zasadą bez politycznych szyldów, choć pewnie z osobami które na co dzień udzielają się w różnych organizacjach. Ale taka forma, jaka przyjęta została w Hiszpanii i którą zastosowano teraz, daje duże szanse na oderwanie od sekciarskich klimatów i włączenie osób, które normalnie nie uczestniczą w demonstracjach itp.
Słuszna idea. Ale czy to się tak da oderwać od sekt? Same nic nie robią i są głodne takich spotkań. Jeśli nie był teraz to bedzie następnym razem i za każdym następnym... by sprzedawać najświeższy numer PD... taki Andy Żebrowski i on juz tą Waszą demokrację odpowiednio ukierunkuje ;-)
Oferują "wegański posiłek". A mięsnego nie oferują. Widać że to prawdziwie "oddolny ruch" który dyskryminuje obywateli chcących spożyć kawał ociekającego tłuszczem mięcha.
Raczej banda popapranych anarcholi niż prawdziwy ruch społeczny. W stosunku do tego co ma miejsce w Hiszpanii (z całym krytycyzmem do "apolitycznych" protestów) to są nędzne popłuczyny. Wątpie bowiem żeby wszyscy Hiszpanie w Bramie Słońca byli wegetarianami czy weganami. To są raczej wkurwieni na rząd normalni młodzi ludzie którzy protestują bo zasiłek nie starcza im między innymi na jedzenie takiej ilość ociekającego tłuszczem mięcha na jaką mieliby ochotę.
Trudno patrzeć na to jak na projekt polityczny. Sens jaki w tym widzę to rozmowa i spotkania ludzi. Tu na pewno warchlaku nie chodzi o to by zbierać podpisy i startować do sejmu, czyli działalność "polityczną jaką Ty uznajesz.
Podnoszenie świadomości, wprowadzanie do życia demokratycznych oddolnych instytucji i praktyk w tym kraju jest bezcenne, choć trudne. Ale niezbędne by kiedyś mogło powstać na lewicy coś co nie będzie sektą czy wianuszkiem oportunistów skupionych wokół jednego wodza.
100% racji, takie działania są najważniejsze. Z tego może się urodzić naprawdę coś wartościowego! Idealnie byłoby, gdyby wszystkie polskie miasta skopiowały ten pomysł...!
mim marzeniem jest też lewica zwykłego człowieka, czyli pożeracza mięsa i serc niewieścich
Niechaj żywi nie tracą nadziei, może coś takiego kiedyś powstanie
Nie o mięso tu przecież chodzi. Chociaż fakt, ze dietą lepiej by się nie zajmowali.
Projekt jest w tej chwili marginalny. By cele, które ja widzę w takich działaniach można było osiągnąć jest oczywiście niezbędna zmiana skali. Od czegoś jednak trzeba zacząć. Projekty polityczne niech się zaś wykluwają obok takich inicjatyw i na pewno się bedą wykluwać jesli taka inicjatywa nabierze na znaczeniu. Czy nabierze? To oczywiście problem. Nie wiem, ale to nie zmienia faktu, że jest słuszna i cholernie pożyteczna wręcz w takim kraju jak Polska z jej stanem społecznej świadomości niezbędna.
Moim zdaniem uwaga Warchlaka jest zadziwiajaca. Nie wiem do końca co to znaczy "człowiek normalny"? Wg jakiej normy i przez kogo ustalanej? Postoscjalsta zaś pisze o człowieku zwykłym. Gdyby miał rację, byłoby to raczej smutne, bo znaczyłoby, że coraz bardziej powszedniej bezczelność i brak wychowania.
Może wpadam powoli w ton, że kiedyś wszystko było lepsze, ale kiedyś takie zachowanie było raczej czymś niezwykłym. A zwykłym zachowaniem byłoby gdy cię ktoś jakimś darmowym poczęstunkiem raczy, obojętnie czy gospodyni zsiadłym mlekiem, czy babcia koleznaki racuchami, to należy podziękować ślicznie, zjeść lub nie, ale nie komentować bezczelnie jakie niedobre i dlaczego takie i o jakiej to degrengoladzie ogólnej gospodarza świadczy, że podaje to czy tamto. Tak ktoś je, bo tak uważa, za słuszne, lub zdrowe, czy na to go stać, czy tak lubi, czy co tam jeszcze i tym częstuje i dobrze, i koniec. Inna postawa to jest szczyt czegoś, co jest nieadkwatnie okreslane "chamstwem". Nieadekwatnie, bo na wsi akurat mało kto by się tak zachował.
Już pomijając dywagacje o niezwykłym znaczeniu diety rewolcjonisty. Fajnie :)
Człowiek się ciągle uczy. Dziś w ramach lekcji jak byc normalnym dowiedziałam się więc, że zwykły normalny człowiek poczęstowany obiadem przez np. ciocię Jadzię zamiast grzecznie podziękować "wkurwiony" wzkrzyknie: "Co placki ziemniaczane, ogórkowa i sernik? Ciocia nienormalna jest jakaś, a czemu nie pomidorowa i przecież nie placki ziemniaczane jadano w bramie słońca? I niechże ciocia pomyśli, jakże tu nam rewolucję robić, gdy na deser sernik i na dotatek jakiś suchy!?"
nie wspominajac o tym Postocjalisto, że u Ciebie ów zwykły człowiek jest albo mężczyzną albo lesbijką.
To właśnie nie wiem czy się marwić czy jednak ucieszyć, że się mogę poczuć kimś niezwykłym :)
dla mnie np wegańskie posiłki nie są problemem. Jednakże niektórzy mogą zakładac, że spożycie wegańskiego posiłku jest pewnego rodzaju deklaracją ideologiczną ( jestem ego i eco, pogardzam zwykłymi zjadaczami schabowego)
Ja osobiście posiadam tyle dystansu do siebie, albo i cynizmu, że nawet przyjęcia komunii nie postrzegam jako aktu ideologicznego, krótko mówiąc byłbym idealnym miłoszowskim Ketmanem, mógłbym odprawiać New Agowe pseudoreligijne rytuały i duchowo pozostać wolny, albo udawać przed sobą że taki jestem
Krótko mówiąc w warunkach polskich weganizm kojarzy się z afirmacją skrajnego indywidualizmu i konsumpcjonizmu plus sloganów w rodzaju ,,ludzie niszczą Matkę Gaje i są bezwartościowymi drapieżnikami''
Weganizm, łączy się też zazwyczaj z określoną (demonstracyjnie prezentowaną przy byle okazji) postawą polityczną, tak jak głosowanie 3 razy tak nie było jedynie poparciem dla polskości Ziem Zachodnich czy likwidacją Senatu, ale poparciem dla PPR
Jeśli masz jeszcze jakieś pytania, lub zarzuty pisz :-)
P.S
O tych zjadaczach serc niewieścich to był żart, przepraszam jeśli niestosowny :-)
Osobiście, wbrew temu co zarzuca mi niejaki Szymon M popieram wszystkie postulaty ruchu LGBTQI, ale nie obnoszę się z tym z gorliwością maoisty
uruchomili debaty o sytuacji w kraju.
Jeśli niszowe grupy lewicy ich naśladują, to tym lepiej.
Przeciwnikiem lewicowej opozycji patriotycznej są tylko bierność i martwota, na których opierają się rządy Tuskaraka.
Ale chyba nie uważasz, że jeśli komus nie podobała się PPR to powinien zagłosować przeciw odrzuceniu senatu, reformie rolnrj i ziemiom zachodnim?
Jeśli dojdzie do referendum w sprawie prywatyzacj służby zdrowia to chyba nie zagłosujesz w nim za prywatyzacją, bo samo referendum służy też PiS? Choć z całą pewnością służy.
Lubie czas wyborów bo to jedyny czas w tej "demokracji" że choć przez chwilę gdy małpy zabiegają o nasze głosy można zrobic cos dobrego. Szykuje się w krótkim czasie referendum w sprawie SPEC, służby zdrowia, energii atomowej. Demokracja pełną gębą. A może to jeszcze nie wszystko? Tyle spraw czeka byśmy o nich zdecydowali. Warto jeszcze coś wymyśleć, bo gdy małpy się w tym samym czasie wybierają to nie zwiększa to kosztów.
Może by tak ustawa o statusie bezrobotnego? O minimalnym dochodzie gwarantowanym? A może lepiej późno niż wcale, czego nie zrobiono w 89, zapytać w końcu ludzi czy chcą kapitalizmu?;-) dołożyc do tego aborcje, nacjonalizacje przemysłu i banków itd.
Sam nie wiem, jak wówczas należałoby postąpić. Chciałem jedynie zwrócić uwagę na to , że poglądy polityczne pewnych grup trzeba przyjąć lub odrzucić w pakiecie
Na przykład pewni ludzie, uważający Lecha Kaczyńskiego za bohatera nie dopuszczają nawet myśli że katastrofa smoleńska była wypadkiem lotniczym a nie zamachem. Gdybyś im powiedział że to był zwykły wypadek, uznaliby by Cię zapewne Tuskowego agenta i zwolennika Komoruskiego ;-)
Byłoby to tak samo bez sensu jak uważanie się za komunistę w Związku Radzieckim przy jednoczesnym odrzucaniu kierowniczej roli partii.
Jest to jak sądzę kwestia politycznych i kulturowych mód- na podobnej zasadzie założysz zegarek Patek Philippe gdy chcesz poszpanowac swoim nowym Bentleyem, a Rolexa gdy robisz ,,objazd miasta na osiemnastkach'' nową BMWicą :-)
tylko sejm (w przypadku ogólnopolskich, w przypadku lokalnych chyba rada gminy?). W obu przypadkach - tj. referenda ogólnopolskie i referendum warszawskie ws. SPEC - PO ma dosyć głosów do odrzucenia wniosku o referendum.
"Jeśli masz jeszcze jakieś pytania, lub zarzuty pisz :-)"
Ha! zarzuty. No więc zacznijmy od tego, że....
i jeszcze.. a ponadto...:)
Ale poważnie.
Oczywiście, że jest również deklaracją ideologiczną i o tę deklarację Wam chodzi. Jednakże:
1) Wskazujesz, że ideologia która za tym stoi może być opresyjna, zaborcza i łączyć się z pogardą dla heretyków, bądź niewiernych. Ale każda może. Piszesz, że Tobie weganizm kojarzy się tak, a tak. Ok. zgoda, może się tak skojarzyć, z tym, że wspominany "normalny człowiek" (Twoje "zwykły" faktycznie tu trochę łagodzi wymowę)też ma swój kontekst ideologiczny. I mnie się ten kontekst również nieprzyjemnie skojarzył. Mianowicie z mieszczańską presją, która ma po pierwsze wytępić wszelki indywidualizm jako dziwaczność, śmieszność, wydumanie "nienormalność". Zdrowa "norma" ponadto w imię tak pojmowanego społecznego interesu rozmaitych "dziwaków" i innych "nienormalnych" nie tylko tych z wyboru, ale i tych z konieczności zmarginalizuje, wyśmieje i pozbawi prawa głosu.
A "normalność" to doprawdy ideologia z której wyznawcami bardzo trudno dyskutować, gdyż w większości nie zdają sobie oni sprawy, że jakąkolwiek ideologię wyznają. "normalnościowcy" na sposób trybalny nie odróżniają praw i normy socjalnych, od praw obiektywnych (w sensie np. praw fizyki). Stąd też stwierdzenie, że owa "norma" również jest wynikiem jakiegoś procesu społecznego i ma swój skutek i przyczynę (w tym sensie, że dla czegoś powstała i czemuś, komuś służy.), a w związku z tym mogłaby istnieć np inna norma i inna "normalność" wywołuje w nich ni to panikę ni to śmiech pusty. Reakcję zbliżoną np. do reakcji na tłumaczenie, że szklanka upuszczona nie spadnie tylko poleci do góry.
2)Poza tym wydaje mi się, że przygotowanie takiego posiłku jest aktem dobrej woli. I jest za tym jakaś praca i to wypada docenić. A że ludzie mają różne ideologie, przekonania, czy strategie wyrażane przy okazji? Mają Od "pomidorów najlepszych z działki" poprzez "zabójczy cholersterolsól", czy co tam, poprzez "nasze najlepsze tradycyjne" do "oto ja idealna gospodyni domowa, która gotuje dania długo i pracowicie" i inne rozmaite.
Ale nawet jeśli ideologii nie lubię, czy coś mnie tak irytuje, to i tak sadze, że tu akurat tu nie trzeba być drobiazgowym.
ps. Mnie osobiście weganizm kojarzy się raczej pozytywnie, chociaż sama nie jestem weganką. Ale utkwiło mi w pamięci zorganizowane przez moich subtelnych Szwabów przed zeszłoroczną imprezą firmową w ramach Sommerfestu zwiedzanie przemysłowej farmy serowo mlecznej. Duża atrakcja. Bezcenne i niezapomniane przeżycie jak "za pierwszym razem" z Dezerterem ;) czyli: "ręka lekko drżała i chciało się rzygać". Przesiedziałam potem do czasu aż taksówka zabrała mnie z radosnej części imprezowej w kącie z bólem głowy od czaszki poprzez kość policzkową. I że tak powiem przekonawszy się naocznie rozumiem, że ktoś może mieć wcale silną motywację żeby być weganinem.
"Chciałem jedynie zwrócić uwagę na to , że poglądy polityczne pewnych grup trzeba przyjąć lub odrzucić w pakiecie"
A co gdy w tej akurat sprawie to też są nasze poglądy? Mamy odrzucić własne poglądy, bo ktoś z inej baki tez je podziela? Bo z wnioskiem wychodzi ktoś kto nam się nie podoba, a my sami na pewno nie jesteśmy tego w stanie zrobić? To bzdura.
west owszem tak jest, ale skoro burdel zwany sejmem odrzuciłby 500 tys podpisów i nie zarządził referendum (mimo, ze takie anydemokratyczne zapisy istnieją) skompromitowałby się i wprost zaprzeczył istnieniu demokracji. To koniec mistyfikacji.
500 000 to liczba podpisów wymagana by burdel zajął się tym co chce lud, choć może to wrzucić teoretycznie do kosza. W tej "demokracji" jeden człowiek może zarządzić referendum (Prezydent) i może też 231 posłów, a nie gwarantuje się tego 500 000 ludzi, którzy i tak mają bardzo wysoko postawiony ten próg i którzy są suwerenem?!?!? Tfu! gestapo!
I to ma być demokracja? To jest syf, gówno, bagno!
Ale choćby ze względu na to co mówisz weście, wszyscy się w tę inicjatywę powinniśmy włączyć byśmy zebrali 2 czy 3 miliony podpisów. Jeśli burdel też to odrzuci i referendum nie zarządzi, bo oczywiście wie, że je przegra... to nie wiem... jak to w Polsce, rozejdziemy się do domów niestety, chyba że w końcu dojdzie do wybuchu? ;-)
którymi powinien się zająć minister Arłukowicz.
Jak już Ikon zgromadzi swój klub dyskusyjny, w którejś z knajp siostry - kuchennej rewolucjonistki trzeba będzie bardzo uważać, by jakiegoś weganina nie obrazić podaniem flaków, czy tatara.
Prawdziwy lewak wie, że zielsko służy do palenia, a nie do jedzenia.
Czy to tylko jednorazowy flash mob?
Nie wiem dlaczego sejm miałby się "skompromitować". Mamy w Polsce demokrację przedstawicielską. To że partia która przegrała wybory może stosować takie czy inne legalne metody wpływu na opinię publiczną nie oznacza, że sejm - wybrany przecież w wyborach i reprezentujący naród - ma się poddawać podobnemu szantażowi.
Tym bardziej że te pomysły referendalne są grubymi nićmi szyte. Gdyby jeszcze sformułowano je w taki sposób, że referendum mogłoby rozstrzygnąć o pewnych istotnych kierunkach rozwoju kraju...a tak "czy jesteś za czy przeciw prywatyzacji przedsiębiorstw, o których nie masz zielonego pojęcia, a zresztą i tak jeszcze nie wiemy których...". Typowa pisowska demagogia.
masz rację, ja doceniam ich inicjatywę, sam bym się też chętnie poczęstował wegańskim posiłkiem
Natomiast co do normalności- moim zdaniem wielkim sukcesem lewicy byłoby umożliwienie ludziom normalnego, nudnego stabilnego, drobnomieszczańskiego życia, nie narzucajmy ludziom potrzeby bycia wegańskim, libertariańskim ego & eco Questioningiem
Niestety dla niektórych ,,lewicowców'' jeśli ktoś odbiega choć na włos od stylu życia bywalców Krytyki Politycznej zasługuje jedynie na potępienie jako pro pisowski faszysta...
przynajmniej w teorii, lud ceduje część swej władzy na parlament, który w jego uprawnieniach lud tylko zastępuje. Może kiedyś było lepiej gdy były sejmiki a tam lud zobowiązywał swoich posłów do reprezentowania interesów ludu? Oczywiście to trzebaby było udoskonalić.
Cedowanie nie oznacza też oczywiście rezygnacji z naszych niezbywalnych praw. Tak jak każdy może odwołać swego pelnomocnika i samodzielnie wykonać jakąś czynność prawną bez zgody pełnomocnika, tak i takie samo prawo wobec parlamentu ma przecież lud.
Znamienne jest to, że konstytucja, kóra zaczyna się od słów "My Naród Polski" a którą my ten naród przyjeliśmy w referendum o samym referendum płynącym z woli suwerena (naszej woli) pisze tylko tyle: "Zasady i tryb przeprowadzania referendum określa ustawa." Czyli ustawa zwykła! Zajmuje sie tylko przypadkami referendum (żadne nie jest obligatoryjne), które zarządza i przyjdzie do głowy Komorowi lub burdelowi.
Znamienne, że o nas suwerenie w konstytucji nie ma za dużo. Nie ma nawet w zasadniczej ustawie słowa o tym, że władza należy do nas. Nie ma już w niej punktu art. 125 pkt.7, który w tej cyrkowej demokracji powinien wyglądać tak:
"My Naród Polski zbierając 500 000 podpisów, możemy PROSIĆ! (K..a my naród prosić!) naszych przedstawicieli by WYRAZILI ZGODĘ! (k..a! Gowin musi wyrazić zgodę!), byśmy my Naród Polski mogli zadecydować w powszechnym głosowaniu o tym co jest dla nas ważne!" w nawiasach moje komentarze a nie propozycje zapisu konstytucji;-)
Mimo wszystko sk...y zostawiły w konstytucji niebezpieczny dla siebie punkt (w przeciwnym razie pozwalaliby na wiele referendów i po prostu odrzucali ich wyniki), który mówi o wiążącym wyniku referendum jeśli weźmie w nim udział połowa uprawnionych. Gdyby do takiego referendum doszło w sprawie prywatyzacji służby zdrowia, nie mieli by wyjścia. Nawet za jakiś czas, gdyby do tej kradzieży chcieli wrócić musieliby już ja przeforsować wyłacznie poprzez zwycięstwo w nowym referendum. A dobrze wiedzą, że to im się nie uda.
Lud może rządzić samodzielnie i po to jest referendum a nie osieł będzie decydował o tym kiedy i w jakich sprawach ma się to dziać, bo jest tylko moim pełnomocnikiem wynajętym robolem, który wiecznie sprzeniewierza się danym mu plenipotencjom, za co powinien siedzieć w mamrze.
W prawie cywilnym gdy wyznaczę pełnomocnika swojego majątku, ten nie może przekraczać uprawnień, które mu dałem i na przykład sprzedać tego co mu powierzyłem a kasiorę zagarnąć. W sejmie jak najbardziej. Robią z naszym majątkiem co chcą. Gdyby tak zrobił mój cywilny pełnomocnik poszedłby za kratki i płacił mi do końca swego parszywego żywota. A to przecież tylko moja prywata! Skąd więc pomysł (mówimy teraz o teorii demokracji, cym ona jest), że w sprawach całego społeczeństwa tak ogólne pełnomocnictwo zezwala mojemu pełnomocnikowi przejąć nade mną władzę na 4 lata i wyprzedać wszystko co ciężką pracą zarobiłem? To przecież absurd jeśli naprawdę ten burdel chcesz nazywać demokracją.
Jeżeli udzielasz komuś pełnomocnictwa i pełnomocnik w ramach tego pełnomocnictwa sprzeda jakiś składnik Twojego majątku, to w czym widzisz problem?
My suweren dajemy naszym pełnomocnikom pewne uprawnienia do działania w naszym imieniu. Tak jak powiedziałem w każdej chwili (gdyby to była demokracja) powinniśmy mieć możliwość decydować o każdej sprawie o której tylko chcemy.
Porównam to dalej do prawa cywilnego. W prawie cywilnym pełnomocnikowi możemy dać pełnomocnictwa szczególene, pozwalające dokonytwać w naszym imieniu ściśle określonych czynności prawnych i poza nie taki pełnomocnik nie może wykraczać a każdy jego kontrahent nie zawrze z nim żadnej umowy, kóra wykraczałaby poza dane mu przez nas pełnomocnictwo, bo taka umowa z nim byłaby z gruntu nieważna. Możemy dać też pełnomocnictwo ogólne, ale wtedy w odpowiednim czasie możemy odwołać czynności pełnomocnika, który się nam sprzeniewierzył. Nigdy zresztą pełnomocnictwa nie są tak ogolne by zezwalały pełnomocnikowi, bez naszej zgody, podpisu zbyć nasz majątek.
W konstytucji tego burdla jest inaczej. Dajemy naszemu pełnomocnikowi pełnomocnictwa dosyć ogólne, ale tak naprawdę niemal absolutne. Jeśli konstytucja jest takim pełnomocnctwem (zatwierdziliśmy ją w referendum), to zwykłe ustawy są tylko jakimiś umowami między pełnomocnikami a nad nimi jest zawsze nasza wola. A tu dochodzi do absurdu, że pełnimocnik razem z innymi pełnomocnikami ustala sobie (w ustawie zwykłej, na którą nie mamy żadnego wpływu) jaki jest zakres naszej władzy? Pełomocnik ustala kiedy i o czym może decydować mocodawca!?!?!?! Toż to jakiś bunt naszych sługusów! Przeciągnąć ich pod kilem to może otrzeźwieją! ;-)
dla osoby nie mającej zdolności do czynności prawnych. Np. regularnego debila (z żółtymi papierami) lub małoletniego. Tu pełnomocnik może więcej. Ale i tu ZOBOWIĄZANY JEST DO DIAŁANIA W DOBREJ WIERZE W INTERESIE REPREZENTOWANEGO!
Gdu działa wbrew jego interesom niezawisły sąd może unieważnić czynności które taki pełnomocnik podjął.
Ale czy my jesteśmy debilami lub dziećmi byśmy o sobie nie mogli decydować???
Bo ja wiem tyle że np. "PiS sporządzi listę przedsiębiorstw państwowych z sektorów strategicznych, które nie powinny być prywatyzowane". Czyli na razie takich list nie ma. Albo co oznacza pytanie "Czy jest Pan/Pani przeciwko komercjalizacji i prywatyzacji publicznej służby zdrowia?"? Co to jest w tym przypadku "publiczna służba zdrowia" i jak rozumieć "prywatyzację"? Bełkot po prostu.
W dużym skrócie: 5-latek nie udziela nikomu pełnomocnictwa, bo od działania ma rodziców lub kuratora.
Ale np. zakupu dropsów albo gazety dla starego może dokonać samodzielnie.
inicjatywa nie jest klarowną politycznie. Ale być może właśnie formuła otwartej debaty w tonie krytycznym pozwoli zerwać z rozwodem społeczeństwa z polityką, poznać bliżej opinie i wyklarować pewne dążenia. W każdym razie kibicuję.
Jeśli Ci ta lista nie będzie odpowiadać to zagłosujesz przeciw. Chodzi o to byś Ty też mógł o czymś decydować a nie tylko o tym, która małpa będzie w cyrku. Boisz sie sam decydować o tym co dla Ciebie ważne? Potrzebujesz we wszystkim pana? Żeby ten pan się choć na tym lepiej znał od Ciebie ;-) Nie zna się, tylko kręci na nas lody!
To jest majątek PAŃSTWA a nie Twój.
a Ty też należysz do tych co west, że chciałbyś tylko decydować o tym czy kupić dropsy malinowe czy truskawkowe? A o reszcie niech decydują nasi ojcowie w sejmie?
czyli majątek wspólnoty, kórego 1/38 000 000 należy do mnie! I o tym co z nią będzie chcę decydować. Ty nie?
niech Ci już Sumień wyjaśni bo on tu robi za prawnika ;-). NIe będzie to po Twojej myśli ;-)... wspólnie!
oby się tam Wam ani pan "poseł" ani pani "posłanka" nie pojawili ;-) bo zaraz rozdupcą.
A o tym, co jest ważne, decyduję w wyborach parlamentarnych, głosując na partie deklarujące określone priorytety.
Ty chyba jedyny nie wiesz,że to jest państwo sierpa i młota :)))
A co do państwa - nie, nie jesteś właścicielem jakiegoś ułamka majątku państwa.
przede wszystkim uważam, że prawo jest złe i antydemokratyczne. Ten system nie wypełnia sobą treści tego czym jest demokracja.
Jednocześnie jestem pewnien, że gdyby zapis, który tu przykładowo zamieściłem, oddający przecież treść tego demokratycznego prawa zawarty w zwykłej ustawie znalazł się od razu w konstytucji, tę konstytucje byśmy odrzucili w referendum. Wątpię byśmy sięzgodzili pod takim zapisem podpisać, dodatkowo tak wprost sformulowanym jak ja go zaproponowałem.
Dlatego właśnie konstytucja na temat praw suwerena czujnie milczy. Ponieważ jednak prawo jest hierarchiczne, a na czele jest konstytucja a wszystko inne powinno być z nią zgodne, zastanawiam sie czy takie uregulowanie instytucji referendum przeprowadzanego z woli ludu, nie jest z tą konstytucją sprzeczne? W konstytucji nie jest przecież zapisane "My Naród Polski zrzekamy się władzy na rzecz Gowina, Niesioła i tej świni Kalisza i każdego innego bydlaka co z urny wyleci". Jest wręcz odwrotnie, konstytucja twierdzi mimo wszystko, że jesteśmy suwerenem! Nie precyzuje jednak naszych władczych uprawnień szczegółowo pozostając przy twierdzeniu, żeśmy żrodłem wszelkiej władzy.
W takim razie czy konstytucyjne są zapisy ustawy zwykłej, które pozbawiają nas lub naszą władzę ograniczają? Jak myślisz Sumień? Idziemy do Trybunału?... aha tego też nie możemy ;-(. K..a to co my możemy? Tylko te dropsy?
Bo sądzę, że rzeczywiste konflikty klasowe chcą skanalizować w tej demokracji bez treści i społecznego celu. I sądzę, że to się nie uda, bo górę wezmą prawdziwe ludzkie potrzeby: praca i chleb dla każdego. A śpiewać o niczym można zawsze, nawet pod pomnikiem, zamiast u cioci Józi na imieninach. To takie inteligenckie i mieszczańskie... Grecy jednak czegoś chcą, Hiszpanie też!
prosiłbym byśmy przestali nazywać ten system demokracją. Jeśli ktoś się ze mną nie zgadza, niech udowodni, ze to jest demokracja. Ja mam taką nadzieję, że udowodniłem iż nie jest.
Nie mam też najminejszych wątpliwości, że każdy system, który byłby naprawdę demokratyczny naturalną siłą rzeczy zmierzałby do socjalizmu, ergo to co mamy nie jest demokracją już poprzez ten sam fakt.
Lubimy, dosyć słusznie powtarzać, że w ZSRR i PRL mieliśmy do czynienia nie z socjalizmem lecz KAPITALIZMEM PAŃSTWOWYM. Na tej samej zasadzie dla obecnego systemu (pomijając jego społeczno-ekonomiczne oblicze, bo wiadomo, że to kapitalizm) skupiając się zaś na formie sprawowania władzy nazwijmy po prostu - PAŃSTWOWĄ DEMOKRACJĄ. Oczywiście to coś bardziej postępowego wobec monarchii, zbliżonego zaś do monarchii elekcyjnej, w której nie wybiera się tylko jednego króla ale 460 baranów (pochodzących z róznych partii, odpowiedników rodów królewskich) i jednego osła przybłedy czasem z rodowodem a czasem bez. Poza tym są jeszcze jakieś różnice? Kadencyjność? Ok. Coś jeszcze? Mnie naprawdę nic innego już na myśl nie przychodzi. I nie widzę bym w jakikolwiek większy sposób był w tym państwie upodmiotowiony niż byłbym u króla Stasia.
To o jednego mniej we wspólnocie, będziemy też decydować o Twoim kawałku, skoro go porzucasz i nie chcesz o nim decydować. ok? Czy muszę sienazywać Miller by decydować o Twojej 1/38 000 000 -ej?
Liberałowie uważają , że gdyby nie było scedowania suwerenności na organy przedstawicielskie i w ogóle delegowania władzy w formie rządu, ludzie nie byliby w stanie żyć nie zabijając, nie grabiąc i nie gwałcąc siebie nawzajem
Dopóki tak sądzi także większość zwykłych obywateli suwerenność ludu jest tylko pewnego rodzaju metaforą
Ponadto filozofowie polityki domniemywają że dajesz pozwolenie na reprezentowanie siebie, na wiele różnych sposobów, płacąc podatki, przechodząc na zielonym świetle, przestrzegając przepisów prawa, nie tylko explicite w formie głosowania
Nawet używanie pieniędzy jest pośrednio dowodem że ufasz systemowi kapitalistycznemu
współwłasność niepodzielna. Jak własność gromadzka. Nikt nie może zabrać sobie swojego kawałka i robić co z nim chce, ale i nikt nie powinien być go pozbawiony.
Pamietasz świadectwa udziałowe warte swego czsu koło 100 zł? Te ochłapy co nam dano? Gdybyś nie był współwłaścicielem to by Cię właśnie w ten sposób nie wywłaszczono z tej wspólnej niepodzielnej własności. Nie musiano by się ciebie i mnie pozbywać... rzekomo zgodnie z prawem
Tylko co do tego wiążącego referendum to bywa różnie, bo jeśli zada się Narodowi pytanie, czy jest za budową elektrowni atomowej i większość odpowie TAK, to czy rząd ma rzucić wszystko w cholerę i wyłożyć 10 miliardów euro na budowę Żarnowca?
A co do wspólności majątkowej między małżonkami - niezależnie od tego, czy istnieje, czy też nie, każdy z małżonków jest obowiązany przyczyniać się do zaspokajania potrzeb rodziny. Jeśli np. mąż przechlewa całą wypłatę i nie daje nic na dom to żona może wystąpić do sądu, aby ten nakazał przekazywanie części lub całości wynagrodzenia za pracę (albo innych należności - np. renty czy emerytury) do jej rąk (niezależnie do tego, czy istnieje wspólność, czy też nie).
Czytuję je wybiórczo, marząc jeno by ta woda była rzeczywista - jakież wspaniałe źródło energii odnawialnej byśmy mieli :)
A to dopiero:)
> Nie widzę bym w jakikolwiek większy sposób był w tym państwie upodmiotowiony niż byłbym u króla Stasia.
Co za brednia! Trzeba być albo ślepym albo ogłupionym własną mową nienawiści wobec obecnego ustroju! Czy chłop pańszczyźniany ma takie same równe prawa jak dzisiejszy obywatel? Albo Żyd w I Rzeczypospolitej? Albo nawet mieszczanin? Nie mówiąc o ateistach, gejach itp.
Demokracja szlachecka była za króla Stanistawa Augusta czystą dekoracją. Rządziła magnateria, która wysługiwała się drobną szlachtą dla zrywania sejmików i sejmu.
Ale czy współczesny bezdomny i bezrobotny ma większe prawa niż chłop pańszczyźniany? (nie mieszajmy tu tylko postepu naukowo technicznego i średniego poziomu życia, ale zajmijmy sie samym systemem). W XIX wieku gdy głodowano, było to powodem nieurodzaju, bo żywności naprawdę często brakowało. Dziś żywności jest pod dostatkiem, produkujemy jej więcej niż zjadamy, a ludzie nadal umierają z głodu. To dlatego, że wtedy nie było "demokracji" a teraz jest? ;-). Przyjrzyjmy się ich sytuacji. Chłop pańszczyźniany odrabiał pańszczyznę, był przywiązany do ziemi niczym kołchoźnik, a jak juz ją odrobił to kopał swoje kartofelki, karmił swoje świnki i doił swoje krówki oraz jajeczko spod kurki wyciągnąl. Słowem jak nieurodzaju nie było - nażarł się. Wspólczesny bezdomny i bezrobotny bez prawa do zasiłku (większość bezrobotnych) pańsczyzny nie odrabia ale i swoich kartofelków nie ma gdzie posadzić (w lesie? dziki zeżrą!) a wydoić to se może też w lesie cielną klęmpę... jak ją dogoni, a potem znieść ale nie zjeść jajo. Więc musi sie często żywić tym co znajdzie na śmietniku lub ukradnie. Któremu z nich jest lepiej? Wiem wiem lepiej zdechnąć na śmietniku niż żyć w klatce ;-)
Mówiąc ja, nie mówiłem wprost o sobie, ale jako mieszkaniec tego kraju.
Demokracja wspólczesna to jakaś kompletna pomyłka. Ta na zachodzie również, nasza posiada tylko jeszcze więcej dewiacji.
W I Rzeczypospolitej dobrze mieli sie inowiercy. Szczególnych prześladowań Żydów też tu nie było, a chlop pańszczyźniany miał o władzy tyle do powiedzenia co współcześnie nie tylko bezdomny ale też ty i ja. Gówno! Poza tym ja przyznałem, że obecny przypominający z pozoru demokrację system jest, czy raczej był 100 lat temu postępem, dziś jest tak zmurszały przez zatrzymanie jego ewolucji, że tylko patrzeć jak się zawali. Wielką próbę teraz przeżywa on choćby w Grecji.
Wtedy były wojny i ginął na nich chłop pańszczyżniany choć przecież tych wojen nie chciał. I teraz są wojny i giną na nich zwykli ludzie, choć też nikt tych wojen nie chce.
Serio, masz jakieś inne argumenty poza fakty będące efektem rozwoju społecznego, co dosyć luźno jest związane z formą państwa, czego wyrazem są wspomniane przez Ciebie prawa gejów (a przypomnę, że w starożytnym Rzymie 2000 lat wcześniej też mieli pełnię praw ;-))
Ale jakże lud może decydować samodzielnie, skoro lud sie na tym nie zna. Przeciez wyjaśniłeś nam w poprzednim wątku, że:
"Nie może więc ślusarz operować serca a ekspedientka stanowić prawa. Jedno i drugie zna się na innej pracy, też bardzo potrzebnej i godnej szacunku.
Wytłmaczę to jeszcze inaczej skoro są kłopoty ze zrozumieniem. Profesor prawa zna się na prawie i na pewno ma wiedzę niezbędną by prawo również tworzyć. Ślusarz zna się na toczeniu rur o czym nie ma zielonego pojęcie profesor. Nie mogą się oni wymieniać w swoich zawodach, choć obaj na pewno byliby w stanie kopać rowy czy nosić cegły na budowie. Z tym, że profesor nie musi ani kopać tych rowów ani toczyć śrub. Tego ostatniego zresztą nie potrafi, bo taki z niego ciul. Ślusarz też nie musi kopać rowów ale nie jest też w stanie zrozumieć zawiłości, zależności i spójności stanowionego prawa, bo nie ma do tego wyształcenia, więc lepiej by pozostał przy rurach.
Prościej już wytłumaczyć nie umiem. Tu nikt nie jest gorszy ani lepszy przez swoje wykształcenie, tylko nie każdy jest w stanie wykonywać każdy zawód bez odpowiedniej wiedzy. Tak było tylko w PRL przez bardzo krótki czas po wojnie i szkód to nie mało przynosiło gospodarce gdy nie matura lecz chęć szczera czyniła oficera. Mam nadzieję, że już zrozumiałaś?
autor: sierp_i_młot, data nadania: 2011-06-20 01:17:12, suma postów tego autora: 4095"
"Co nie nie zmienia faktu, że do rządzenia potrzebujemy właśnie ludzi wykształconych.(..)
Maniek już nie staruje ale jestem pewien, że na pewno nie odda głosu na innego Mańka. To jest państwo a nie związek zawodowy. To poważna sprawa i Maniek to wie ;-)
Listy PPP jak kiedyś sobie je obejrzałem składały się tak dla przykładu:
1) sprzedawczyni w sklepie
2) robotnik budowlany
3) przedsiębiorca
itd. itp. No bez jaj! Sklepowa lub murarz miałby tu stanowić dobre prawo?
autor: sierp_i_młot, data nadania: 2011-06-19 19:00:42, suma postów tego autora: 4095
"jeszcze jako zawód
często pojawiali się na tych listach ludzie o "zawodzie" student.
Ja przepraszam bardzo ale student to dopiero człowiek, który ma sie wykształcić. Człowiek bez żadnego i zawodowego i życiowego doświadczenia. Często osoba jeszcze całkowicie nieodpowiedzialna.
Osobiście ważam, że tu w ogóle powinien byc wyzszy cezus wiekowy. Bierne prawo wyborcze powinno się uzyskiwać minimum w wieku lat 30. Student to jest dorosły tylko na papierze."
autor: sierp_i_młot, data nadania: 2011-06-19 19:07:01, suma postów tego autora: 4095
Jakże więc ten lud składający się ze ślusarzy, ekspedientek, murarzy i innych może decydować o sprawach państwa na których się nie zna? (Chociaż napisałeś uprzejmie, że zna się oczywiście na czymś i innym i to bardzo świetnie Twoim zdaniem i niezwykle to doceniasz. Tak, tak zrozumielismy jaki z ciebie i miły i szanujacy człowieka prostego facet) Ale wracając do mertitum lud nie zna się na sprawach państwa, więc nie może o nich sensownie decydować, stąd jedyne co może rozstrzygnąć, to jakich znających się przedstawicieli wybrać. Prawda? Ale nie znając się już ich działań do końca interpretować nie może. Albowiem "tajułków" rządzenia nie pojmuje.
Jak to pogodzić z Towimi postami w tym wątku? Albo sam sobie zaprzeczasz i zapominasz, co wymyśliłeś w porzedniej fazie albo ewentualnie postulujesz demokracje bezpośrednią ograniczoną tylko do pewnych grup "znajacych się". Tyn. owszem referendum, ale nie żeby prawo głosu w takim referendum dostawał ślusarz, czy ekspedientka. Ewentualnie człowiek wykształcony w określonym wieku i z doświadczeniem zawodowym (we właściwym zawodzie, ale nie broń boże w zawodzie np. murarza)
Hę?
Mądrość ludu leży w jego zbiorowści i usrednieniu.
Kiedyś gdzieś zrobiono taki eksperyment. Na targu bydła ludzie w dużej masie głosowali ile ich zdaniem waży konkretna sztuka. Na podstawie li tylko wyglądu konkretnego byka. I wiesz co sie okazało? Waga wynikająca ze średniej głosów była za każdym razem niemal co do grama ciężarem byka.
Lud jest w swej masie mądry, a jego poszczególni członkowie zaś tylko czasem mądrzy, a niezbędną wiedzę to już mają tylko nieliczni. Lud powinien więc w jak największej ilości spraw decydować, ale na pewno nie tworzyć prawa i zajmować się szczegółami na których się nie zna. Czyli tak: Jest referendum, kolejne referendum, w którym lud po debacie, poznając wszystkie za i przeciw jakiemuś rozwiązaniu, decyduje o kierunku. Np. sprawa elektrowni atomowych. Jest referendum i lud mówi nie... robimy więc wiatraki. Jeśli lud powie tak, to już fachowcy z różnych dziedzin zajmą sie tym jakie wymogi ma spełnić elektorwnia, gdzie ja usytuować, jak jej działania i pdpowiedzialnośc zabezpieczyć prawnie o czym murarz i ekspedientka nie mają pojęcia. Czyli po tym jak suweren wyraża swą wole ci których lud wybrał do rzadzenia, by mu służyli posłusznie wykonują i ubierają w kształt litery prawa. Bo temu ludowi służą! Nie widzę tu żadnej sprzeczności.
Oczywiście, że mówię o demokracji, a nie o demokracji pośredniej, która demokrację tylko przypomina. Nawet nie piszę że bezpośredniej, bo ten przymiotnik jest zbedny. demokracja i demokracja bezpośrednia to jedno i to samo. I tylko to.
że do sejmu prawie wyłacznie pchają sie ludzie, którzy nigdy nie powinni się tam znaleźć. Obiektywnie nie nadają siedo tego, by reprezentować kogokolwiek. Im bardziej ktoś tego pragnie to tym bardziej sie do tego nei nadaje. Ja już bym wolał losowanie jak w Grecji. Lepszy by z tego sejm czasem wyszedł biorąc pod uwagę wszelkie rachunki prawdopodobieństwa. A tak mamy na Wiejskiej najgorszych z najgorszych. Mówię o praktyce a nie teorii. Posłowanie to interes i sposób na życie. Więc i spośród murarzy i ekspedientek trafić tam mogą też tylko ci najgorsi ;-)
jak wielka musi być arogancja i pogarda tych ludzi, skoro jeszcze nie powąchali nawet władzy a już wyzywają innych od śmieci? Nie pierwszy raz zresztą.
Pomyśl tylko jaki bedzie taki człowiek gdy dostanie choć trochę tej władzy? Nie chcesz sobie tego wyobrażać to popatrz na sejm jacy jaludzie tam siedzą. Dla mnie jest to przerażające. Jakieś badania kwalifikacji moralnych i etycznych też by się przed kandydowaniem przydały. To są straszni ludzie. Dlaczego tacy jako kandydaci przeważają? To też rzecz warta dyskusji.
Jak sie nad tym zastanowić to się włos na głowie jeży. Jak trzeba być bezczelnym i pełnym pychy by pod newsem, w którym piszesz, że masz zamiar być moim posłem, zamiast pokazać sie od najlepszej strony (nawet tak dla ściemy) nazywasz przeciwników śmieciami???
Zastanawiałam się jaką woltę wykonasz, żeby to połączyć. Szczerze mówiąc jestem delikatnie rozczarowana. Spodziewałam się więcej niż przypowieści o szacowaniu i o tym, że lud w swojej masie jest mądry pojedyńczo się myląc.
Czyli wagę konia szacuje dobrze, tylko nie wiedzieć czemu Tuska ciągle wybiera? :) Acha jasne.
Moim zdaniem przypowiesc ta świadczy pomijając wszystko o niezrozumiemiu celu i sensu demokracji i w związku z tym nie wiedząc po co to jest otwiera się usta w przypowieściach i wyjaśnia jak to być może, że w ogóle taka idea zupenie dla opowiadajce nieintuicyjna może funkcjonować. Ale mniejsza z tym.
Poza tym raczej jeszcze nie rozumiem, co takiego robi władza w naszym pieknym państwie demokratycznym? Bo mnie się wydawało, że decyduje o kierunku, ale Ty zdajesz się sugerować, że jak być może jak postanowią zrobić elektrownie, to Tusk usiądzie i nakresli plany, stąd niezbędne, żeby się na tym znał.
Pomijając, że owo decydowanie o kierunku w Twoim wykonaniu wyglada tak, że pozostaje tylko mieć nadzieję na uśrednienie w referendum. Piszesz:
"Np. sprawa elektrowni atomowych. Jest referendum i lud mówi nie... robimy więc wiatraki. Jeśli lud powie tak, to już fachowcy z różnych dziedzin zajmą sie ..."
O świeta naiwna wiaro w fachowców! Wyobraź sobie, że decyzja o tym jak rozwijać energetykę nie jest kwestią widzimisie, ale ma tu coś do rzeczy i fizyka i geografia i ekonomia. I mój drogi przy takim usytuowaniu geograficznym Polski wiatraki ewentualnie mogą być wydajne energetycznie na morzu, gdzie jednak częściej je trzeba wymieniać, więc jesli nie weźmiemy Polski pod pachę (zresztą to zadanie też lud powinien fachocom zlecić dawno temu również ze względów strategiczno militarnych) i nie przeniesiemy się gdzie bardziej wieje, to wiatraki będą się wiązać z dużymi kosztami i drogą energią, które to lud poniesie w imię ekologii. Ewentualnie można i tak zdecydować, bo atom też ma swoje przeciw, ale mimo to trzeba wiedzieć z czym się decyzja ta wiąże i że fachowcy też wyżej dupy nie podskoczą. Bo w przeciwnym wypadku zapytuje się uprzejmie, czemu nie możemy lewitować i nie żyjemy wiecznie np. Lud jeszcze nie raczył fachocom zlecić, żeby się zajęli, czy to okropne państwo ludu nie słucha suwerena swego?
Poza tym na koniec nie rozumiem jeszcze tego z pogardą, co musi być jak wielka i co tu ma do rzeczy władza? Najpierw chłopaka atakujesz, rzucasz oskarżeniami, a potem jak ci się rzeczywiście uda wyprowadzić kogoś z równowagi płaczesz krokodylimi łzami, że cię wyzywają. "jak wielka musi być arogancja i pogarda" u ciebie wobec ogólu, że sądzisz, że ktoś może być tak głupi, żeby się na to nabrać.
"wiatraki będą się wiązać z dużymi kosztami i drogą energią, które to lud poniesie w imię ekologii."
W imię własnego, dobrze pojętego interesu, Yono.
Wciąż pokutuje przekonanie o wysokich kosztach energii odnawialnej. Tymczasem te koszty szybko spadają w miarę upowszechniania się urządzeń do jej wytwarzania. Z austriackich analiz wynika, że każdorazowe podwojenie ich liczby owocuje spadkiem cen o 20 procent. Ta technologia, jako rozwijająca się od niedawna, ma w sobie wielki potencjał potanienia.
Sięgnij zresztą do "Alternatywnej polityki... do r. 2030", o której piszę w wątku "Kobiety przeciw atomowi". Tam WYLICZONO, że OZE+EE to scenariusz najlepszy ze względów EKONOMICZNYCH. Nie żadnych innych.
Wszystkie inwestycje w źródła odnawialne sa w naszym dobrze pojętym interesie. Wiatraki były tylko przykładem nie wymagającym udawadniania przez Ciebie yono, że u nas to tylko wieje nad morzem i w pasie Kujawso-pomorskiego.
Nie w tym rzecz w tej dyskusji zresztą, Rzecz w jedynie świętej woli ludu. Jeśli lud, ale caly lud, się "pomyli" to trudno, demokracja jest zawsze ważniejsza.
Nie chce mi się rozwijać tematu dlaczego lud wybiera Tuska, powiem tylko, ze nie jest to jego świadoma decyzja. Inaczej byłoby jednak gdyby ten Tusek każdą swoją ustawę kazał temu ludowi zatwierdzić. 99% jego aspołecznych ustaw nie znalazłaby akceptacji w tym samym ludzie który go wybrał. Zresztą wybory dla mnie to cyrk nie mający zbyt wiele wspólnego z demokracją. Demokracja to podejmowanie decyzji przez lud a nie wybieranie małp na trapezach (tak mi się skojarzyło jak zobaczyłem ostatnie popisy wodzusiów. Pawlak prowadził ciężarówkę, Tusk grał z dziećmi w piłkę, a Napieralski na placu zabaw skakał po lianach - żałosne to widowisko).
Jestem przeciwnikiem demokracji przedstwicielskiej w jej obecnym kształcie. Ale jest co jest i równocześnie widzę różnicę między 460 wykształconymi osobami decydujacymi o sprawach państwa (rzecz w tym by i lewica miała swoich wykształconych po swojej stronie), a 460 sprzątaczkami robiącymi to samo. Wielką różnicę. Chyba ludzie też widzą, bo sprzataczek (na posiedzeniach plenarnych sejmu) to zbyt wiele tam chyba nie ma? Wchodzą później jak wychodzą osłowie;-)
Widzę też różnice miedzy 460 wykształconymi osobami a 38 000 000 ludzi, którzy zawsze mają rację, bo na tym polega demokracja. Zawsze mają rację bez żadnych wyjątków!
już choćby dlatego, że swoich krytyków od śmieci nie wyzywa?
Powtarzam krytyków, stosujących merytoryczne argumenty w dyskusji, choć akurat ten Tusk to i kiboli w odwecie za matoła śmieciami nie nazwał;-) To też coś na początek.
Mam rzeczywiście dużą satysfakcję jak partyjnego aparatczyka sprowokuje, bo wiem już, że nigdy merytorycznie nie odpowiada tylko obrzuca inwektywami. Lubie jak się kompromituje ;-) Dzięki temu inni widzą, że człowkiek tak impulsywny i bez ogłady na ich reprezentanta sie nie nadaje ;-)
Pamiętasz Lecha Kaczyńskiego i tego dziadka? Coś mu tam ten dziadek niemiłego powiedział zapewne, ale do dziś wszyscy pamiętają - spieprzaj dziadu prezydenta a nie to co powiedział mu dziadek ;-).
SzymonM nie ma żadnego programu, a chce być posłem ;-), a pytanie o program powoduje u niego agresję i wyzywa od śmieci. Pytanie jest normalne, całkowicie uzasadnione, konieczne do kogoś kto chce rządzić... mimo że jemu akurat zadaję to pytanie by pokazać innym kim jest. Kiedy zadaję mu kłam, wpada w szał ;-). To pytanie z gatunku retorycznych, bo ja przecież wiem, że programu on nie ma. Ale to on ma sie tłumaczyć dlaczego programu nie ma a nie mnie wyzywać. Każdy polityk musi się tego nauczyć jak z wyborcami rozmawiać. To wyjątkowo łatwy sparingpartner ;-). Czy myślisz, że gdyby tu uprawiał propagandę wyborczą np. Kalisz czy inny debil to nie potraktowałbym go tak samo? Czy nie wolno mi wyrażać swojego stosunku do polityków (SzymonM nim jest czy też próbuje być? ale mu to kiepsko wychodzi ;-)) A jakie na ich wszystkich mam zdanie to przecież wiesz.