Przecież od dwudziestu lat różne zespoły nieustannie nad tymi tematami pracują. A rezultaty ich wysiłków są coraz gorsze, skoro potrzeba była ta wielka manifestacja. Że też tego sam przewodniczący nie zauważył. A może zrobił to tylko po to, by dać ludziom nadzieję? W takim razie wszystko poszło w gwizdek i przewodniczący już o tym wie. A więc jednak naiwny nie jest. Robi politykę ale czy w interesie ludzi, którym na tej manifestacji przewodził? Pytanie odpowiedzi nie wymaga.
70 a nie 30 tysięcy.
zaniżył frekwencję.
Ale to i tak lepiej niż wczorajszy klituś-bajduś TVN-stada hien o kilkunastu tysiącach.
Demonstracja przemieszczała się z placu Piłsudskiego pod URM przez 4 godziny(!). Wynikało to z jej naprawdę znacznej liczebności.
Myslę, że bliższe prawdy były szacunki organizatorów: 60 do 70 tys.
lud wszedł do Srodmieścia (faktycznie demonstrowała klasa robotnicza, której rzekomo nie ma), a przechodnie (chociaż to było w zobojętniałej politycznie i ogłupionej "wszawie") pozdrawiali go i bili brawo.
Zaraz, zaraz. Akcyza jest rodzajem podatku, a podatki to dla części lewicy samo dobro: im wyższe, tym lepiej.
Czyżby klasa robotnicza wyprzedziła świadomością swych (samozwańczych) reprezentantów?
akcyzy swietnie "rozkminiono" na demonstracji, podkreślając, że Solidarność walczy nie tylko o interesy zrzeszonych w niej branż, lecz również - w obronie ogółu.
A to zwykli, mało lub średnio zarabiający ludzie są bici przez podwyżki akcyzy, którymi rząd Tuskaraka probuje łatać rozwalony przez niego budżet.
Dla porownania: JarKacz miał świetnie balansujacy się budżet, choć nie biegał z fiskusową ciupażką.
Jedna z komisji zakładowych "S" miała zabawne hasło:
Donaldinho trampkarzyna
Podwyżkami nas zarzyna.
To co mówią niektórzy członkowie "Solidarności" po prostu nie trzyma się kupy. Na stronie gazeta.pl jest wypowiedź jednego z członków, który mówi o wysokich kosztach pracy w Polsce. Tymczasem pracodawcy wyciągają z każdej zainwestowanej jednostki kapitału najwięcej w całej UE. Lepiej mają tylko pracodawcy rosyjscy. To z raportu PricewaterhouseCoopers cytowanego przez Gazetę Prawną: http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/463530,w_polsce_pracodawcy_niezle_zarabiaja_na_pracownikach.html.
O "Solidarności" pisał David Ost dziwiąc się specyfice chrześcijańskiego związku zawodowego w postkomunistycznym państwie.
Jeżeli związkowcy tak bardzo zabiegają o interesy ludzi pracy to niech zwrócą uwagę na trwającą w mojej okolicy budowę fabryki IKEA w Orli i panujące tam warunki pracy. Kilkanastogodzinny dzień pracy to może w Polsce norma, która co prawda łamie Kodeks Pracy, ale mogliby się przywalić do jednego z największych koncernów na świecie. Kilkunastogodzinny czas pracy kierowców ciężarówek i przedstwicieli innych zawodów w mniejszych firmach to również niechlubna polska norma (a mam wiele tak pracujących osób w rodzinie i wśród znajomych).
Zaledwie parę tygodni temu onże krytykował PT przewodniczącego Dudę. Teraz go pokochał. No bo przecież Duda zatwierdzał wszystkie hasła i postulaty demonstracji
A może jest odwrotnie? Może kupy nie trzyma się właśnie to, co podaje Gazeta Prawna? Nie, bynajmniej nie twierdzę, że te koszty pracy są w Polsce wysokie, na ten temat nie mam w zasadzie nic do powiedzenia. Idzie mi tylko o tą cokolwiek bezkrytyczną wiarę w informacje medialne (bądź z różnych raportów, co w ostateczności prawie na jedno wychodzi).
Bracie. Into the petagram, into the black and red circle we will create new order of the world. Crush the capitalism, crusch the priest, crush the policeman. I chant the blasphemy ...
Drogi Bury,
Jeżeli chodzi o raport PwC to nie ma podstaw nie wierzyć w to co piszą. Odzwierciedla on dobrą sytuację przedsiębiorstw i został stworzony przez firmę zajmującą się audytem i doradztwem (których to konkurenci co prawda już mieli swoje 5 minut w 2008 roku przy okazji początku kryzysu i w 2002 przy okazji bankructwa Enronu). Nie ma podstaw, żeby uważać żeby te dane zostały w jakiś sposób zafałszowane na korzyść dobrego wizerunku polskiej gospodarki. Problematyczna mogła być jedynie metodologia badania w którą się nie zagłębiałem. O raporcie dowiedziałem się z felietonu niejakiego Jasia Kapeli na KP (taki tam sobie pisarz i poeta z niego):
http://www.krytykapolityczna.pl/JasKapela/WydajnoscdoktoraWiktora/menuid-244.html?comment_id=22157&joscclean=1
Manifestacja "Solidarności" rzeczywiście robi wrażenie z uwagi na swą masowość. Z drugiej jednak strony nie mogę wyzbyć się wrażenia także pewnej jej rytualności. Uważam, że dużo lepszym rozwiązaniem byłoby zorganizowanie np. 20 kilkusetosobowych czy kilkutysięcznych pikiet pod hipermarketami czy centrami handlowymi (to takie współczesne fabryki, zatrudniające czasem po kilkaset osób). Mogłoby to dodać odwagi prekariatowi oraz trochę nastraszyć kapitalistów. A i odbiór społeczny takiej akcji protestacyjnej byłby dużo lepszy.
adresatem protestu "S" był przede wszystkim rząd.
I słusznie.
A gdzie obywatelski projekt ustawy o dalszej obniżce obciążeń podatkowych dla bardziej zaradnych? Zasoby uzyskane w ten sposób w znaczący sposób przyczyniłyby się do załatania dziury budżetowej. I co z problemem - który słusznie zauważył jeden z aktywistów "S" - wysokich kosztów pracy w Polsce?
ZAWIEDZIONY LEWICOWY PATRIOTA
zastosować sprawdzony zabieg - analogicznie jak liczbę "ofiar" tzw. "prawicowych dyktatur" w Ameryce Łacińskiej należy dzielić przez 10, tak tutaj liczbę manifestantów przez 10 należy pomnożyć.
że Duda urządził sobie pogaduchy z ludźmi współodpowiedzialnymi za Zamach... Latarnie czekają!
Rozumiem, że projekt podniesienia płacy minimalnej wniesiony przez SLD i blokowany przez Marszałka Sejmu nie znajduje twojego poparcia. W końcu jako pisowiec uważasz, że płacami odpowiednio pokieruje niewidzialna ręka rynku.