Wciąż jeszcze wierzą, że swoimi słowami zmieniają świat. A to przecież bez forsy g..no prawda. No tak, ale Izrael jednak ją ma...
rzecznik wiadomej ambasady na posterunku... daleko zajdzie ten pracuś i szpieg z krainy deszczowców (*_*)
Moim zdaniem rzeczony fragment tego wywiadu był najsmakowitszą ingrediencją GWnianego "dziennikarstwa". Łychami cytować...
.
Kim jest Kurkiewicz?
Oczywiście panu Kurkiewiczowi prze lata pracy w GazWybie nie przeszkadzała linia organu, taki to "lewicowiec".
jest obecnie stałym komentatorem (nalezącego do Agory) Tok FM i felietonistą Przekroju, też blisko zwiazanego z kręgami Gazety Wyborczej.
Taki to wróg GW.
to są burze w szklance wody wśród "przesuwaczy" dyskursu publicznego na lewo.
A wśród sympatyków demonstracji Solidarnych 2010 furorę robi nalepka: "Strefa wolna od GWna".
Chcecie być przeciwko głównemu neoliberalnyemu me(r)dium w Polsce? To nie marnujcie czasu na Krypole, TokFemole, Kurkole i cyrkole.
Co więc lewicę obchodzą rozterki dziennikarza reżimowego medium? Anty-izraelska palma znów odbija?
To chyba był jedyny moment w PRL-u kiedy publicystyka była wymierzona nie we wrogów osobistych jakiegoś konkretnego genseka ale w syjonistycznych najemników obcego mocarstwa, zaborczej polityce Izraela (wojna sześciodniowa) i co najważniejsze ta słuszna linia zyskała masowe poparcie społeczeństwa, w tym klasy robotniczej . Publicystyka roku 1968 służyła samooczyszczeniu się państwa i partii z antyrobotniczych proimperialistycznych i biurokratycznych elementów czego nie można napisać np. o publicystyce z roku 1976 kiedy strajkujących robotników Ursusa nazywano "warchołami", kiedy to robotnicy wystąpili przeciwko władzy i oficjalnym publicystom.
Syjoniści tacy jak Michniki, Blumsztajny i reszta stalinowskich pogrobowców zdobywali swoje ostrogi właśnie podczas reakcyjnych zamieszek w 1968 roku. I z tego wyrosła proimperialistyczna "demoktatyczna opozycja".
To się nazywa, zacytuję tutaj Durango, "Syndrom czerskiej". Jest przecież jasne że Michnik i świta mieli w d... od samego początku całą "obronę robotników" w ramach "KOR-u" i im chodziło wyłącznie o nachapanie się a nie o interes ludzi pracy, co potwierdził ich liberalny kurs po 1989. A że z prawicą liberalną do robotników nie przemówisz stąd też to towarzystwo nazywało się wtedy "lewicą" to rodzima "antyautorytarna" lewica jak też niektóre odłamy trockizmu zaliczają syjonistyczne zamieszki 1968 roku do swojej tradycji. A przecież to właśnie wtedy, podobnie jak w 1956, klasa robotnicza nie dość że czynnie wystąpiła przeciwko biurokracji, to jeszcze udało się jej osiągnąć konkretne cele (w 1956 - ukrócenie wszechwładzy bezpieki i demokratyzacja dokonana przez Gomułkę, rady robotnicze, w 1968 - oczyszczenie kraju z najbardziej reakcyjnej, syjonistycznej i proimperialistycznej, warstwy nomenklatury. Może to nie była "proletariacka rewolucja polityczna" ale zawsze coś.
Naiwna pseudolewica jednak nadal wierzy w syjonistyczne brednie a niektóre jej odłamy nadal bronią wraz z korwinowcami i Klubem Zachowawczo-Monarchistycznym zamachu stanu z 1981.
Chrzanisz Warchlak. Wstyd, że osoba z portalu z klasykami marksizmu pisuje takie brednie. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi...
WSTYD, WSTYD, WSTYD!
A ja powiem ponadto: stalinizm pod sztandarem trockizmu.
Pamiętajcie towarzysze, że o Sławojce Zirzku najlepiej rozmawiać w Nowym Wspaniałym Świecie przy Żywcu (napój piwopodobny) za 9 zeta.
...niemniej to wie każdy, kto ma w głowie cokolwiek innego niż siano.
A jak dobrze pójdzie, to pan rzecznik z ambasady na ananasy, jarząbki i jeszcze białe trufle zaprosi.
Ale to właśnie jest bankructwo - nawet jeśli się w końcu z pańskiego stołu dostanie takie smakołyki za friko.
Obawiam się, że powinieneś pisać wprost, bo tow. warchlak gotów nie skumać o co chodzi i gdzie leży błąd w jego myśleniu. Wiem, że trudno jest dyskutować, z nie tylko teoretycznym, dziedzictwem "marksizmu" Gomułkowskiego, ale co zrobić...
ale nawet lewicowy elektorat (bo trzeba go ocenić na jakieś 3-4%) a wszyscy są z tego faktu zadowoleni, bo wystarczają im betonowe abakany, zgromadzone pod szyldem Sojuszu Lewych Dochodów? Jeśli Polska jest, jak twierdzą niektórzy, ewenementem pod względem ilości katolskich talibów, to brak w niej lewicy jest jeszcze gorszym obciachem i powodem do wstydu.
ze strony "Krytyki Politycznej". Ale cóż, w wytwornym warszawskim salonie bąków puszczać nie wypada.
Ktoś wie coś więcej? Mnie ciekawi dokładny przebieg tej farsy (nawet kto odebrał telefon) - choć istota sprawy i tak jest jasna: "lewicowe" środowisko tak trzęsie portkami przed prawicowymi szantażystami, że gotowe jest opublikować paszkwil rzecznika ambasady państwa osadniczo-kolonialnego, wymierzony w tych, którzy z narażeniem życia podjęli próbę sprzeciwienia się jego zbrodniczej polityce.
Żałosne!
Żałosne? I tylko tyle? :-) Dla mnie to gwóźdź do trumny tego salonu. Pomijając już nawet fakt chodzenia na pasku Lewiatana i innych sponsorów (tfu!)... ale cenzurowanie samych siebie, bo okupant tupnął nóżką? Wystraszyli się, że sponsor się wycofa? :-)
Mam nadzieję, że sensowniejsi ludzie - którzy w KryPolu się trafiają - każą trzynastego (wprawdzie trzynastego w środę, ale nie jestem przecież przesądny) powiedzieć Sierakowi i s-ce: wczoraj (czy nawet przedwczoraj) mieliśmy w KryPolu taki rozłam, że to w pale się nie mieści.
Czy tak będzie - zobaczymy...
Wypowiedź warchlaka jest symptomatyczna. Może mniej dla poglądów doktrynalnych części środowiska - z tego punktu widzenia jest, co najwyżej, trywialna, ale dlatego, że odsłania rzeczywistość kryjącą się za fasadą "jedności moralno-politycznej" formacji posttrockistowskiej.
Przyjęcie perspektywy, że współcześnie w pozostałościach po ruchu robotniczym istnieją i mogą istnieć wyłącznie dwie opcje - trockistowska i stalinowska, równolegle z zajęciem przez "tryumfujący" posttrockizm pozycji instytucjonalnych na radykalnej lewicy, skutkuje paradoksalnym zjawiskiem.
Otóż formacja posttrockistowska zajmuje miejsce niegdysiejszej nieboszczki PZPR jako formacja skrajnie eklektyczna i karierowiczowska. W związku z tym, w jej szeregach nie odbywa się selekcja kadr według kryteriów programowych (eklektyzm). Zostaje ona zastąpiona czymś w rodzaju swoistego "zaciągu (post)trockistowskiego", obliczonego na podtrzymywanie pozycji instytucjonalnych, a więc na wygrywanie liczebnością i podczepieniem pod kasę z centrali lub związków zawodowych, z braku innych atutów.
Siła atrakcyjna tej zinstytucjonalizowanej formacji przyciąga wszelkiego typu młodych, ambitnych karierowiczów, którzy nie mają szans bycia prymusami w klasie fortepianu, więc zapisują sie do klasy klawikordu.
Tak więc, podobnie, jak w PZPR, mamy pełne spektrum poglądów
politycznych, mieszczących się w szeroko pojętej lewicowości, z różnymi naleciałościami: nacjonalistycznymi, obyczajowymi, kulturowymi...
Posttrockiści muszą zgarniąć to wszystko, ponieważ robią sobie reklamę formacji prącej prężnie do przodu, dla której kwestie ideowe mają mniejsze znaczenie - "ot, wyrówna się w biegu, bo i tak idiotów nie dopuści się do kierownictwa".
Jak zresztą widać z powyższej szczątkowej wymiany zdań, "prężna formacja" uznała za stosowne przyjąć, że warchlak, jak to świnia, pierdnął w salonie i nie ma o co kopii kruszyć. Coś wyjaśnić, jak się tego domaga rote fahne. A
po co? Propagandowo zrobiłoby to fatalne wrażenie. Nikt nie będzie ryzykował rozgrzebywania sprawy (jakże wszak istotnej dla środowiska antystalinowskiego!), bo przecież jeszcze by z tego coś niekorzystnego wyniknęło. Ktoś mógłby "skumać", że coś jest nie halo w tym eklektycznym
półświatku ideologicznym. A tak, to udawajmy, że nic nie było, to i inni naiwni uwierzą, że rzeczywiście nic się stało - Polacy, nic się nie stało...
P.S. Nie chodzi o robienie nagonki na warchlaka, ale o rzetelne wyjaśnienie problemu. Stać was na to?
_
Krytyka Polityczna ma w odpowiednim, czyli niewielkim poważaniu szantaże emocjonalne w wykonaniu antysemitów czy zwykłych czubków z "radykalnej lewicy". I słusznie. Podobnie jak słuszne jest wycofanie się z kretyńskiego porównania publicystyki Smoleńskiego - owszem, niezbyt mądrej - do rasistowskiej kampanii PRL-owskich propagandystów, bo ma ono tyle samo sensu, co porównanie naiwniackiego antyizraelskiego bełkotu Kurkiewicza do antysemickiej propagandy hitlerowskiej.
Swoją drogą, ciekawe czemu ci powyżsi pyskacze i szantażyści "antysyjonistyczni" tak tutaj "radykalnie" pyskują, ale gdy przychodzi co do czego, to podkulają ogon i umizgują się do owej Krytyki Politycznej ile wlezie. Skoro KP jest taka zła i dała się zastraszyć "syjonistom", to droga wolna, niech pyskacze z Le Monde Diplomatique wycofają swoje szemrane publikacje z dystrybucji w sklepie owej KP, niech "radykałowie" przestaną występować na spotkaniach KP, w jej audycjach itp., itd. Ale to podobnie jak ze stosunkiem "radykałów" do "Wyborczej" - można popyskować na jej "neoliberalizm", "czołobitność wobec kleru" czy na "popieranie syjonistów", ale gdy michnikowcy kiwną palcem, to "radykałowie" na wyścigi pędzą publikować tam teksty, udzielać wywiadów, na pogaduszki w TOK FM, pisać na kolanach recenzje książczyn guru z Wyborczej itp., itd. A dlaczego? A dlatego, że pies z kulawą nogą nie wiedziałby o "radykałach", gdyby im zaprzyjaźniony establishment nie robił namolnej i darmowej reklamy.
1. Gomulka jest OK 1968 byl zly ale to koniecznosc.
2. Publicystyka 1968 byla antysemicka ale spowodowala opresje przedewszystkim nie mniejszosci zydowskiej (polecam przestudiowac statystyki gmin zydowskich z tamtych lat ile to niby "exodus" objal) tylko wypedzenie stalinowskich zwyroli z aparatu bezpieczenstwa.
3. Jednym slowem nad tamta publicystyka sie nie zachwycam nad wyjazdem Morela nie placze.
jak 2 tygodnie temu "antysyjonista radykał", który dziś szczeka na KP, leciał do jej audycji z podkulonym ogonem:
http://www.internacjonalista.pl/roa-wiatrow/33-o-europ-socjaln/1958-hiszpania-odmawia-posuszestwa-godzina-krytyczna-z-25052011.html
Czy KP wtedy też była "lewicowa" w cudzysłowie - czemu zatem pyskacz-"radykał" umizgiwał się do tych "nieprawdziwych" lewicowców?
W KryPolu pracuje syn Pawła Smoleńskiego
Sam fakt, że porównanie było niestosowne nie oznacza że należałoby przepraszać- zostało ono opublikowane w wywiadzie, jakiegoo krytyce udzielił kurkiewicz. W Wywiadzie opublikowanym na stronie krytyki. Dlatego ta szopka z przeprosinami staje sie komiczna i pokazuje, ze krytyka krytyką, ale jednak nie krytyka. Kurkiewicz skrytykował Smoleńskiego za artykuł uzywając porównania. Komuś się to nie spodobało, ale wywiad poszedł. I tak powinno zostać. Przeprosiny jnie wyrażają jasno intencji redaktorów KP.